Czytaliśmy w weekend – podsumowanie 2021 roku
Nadszedł ten czas. Podsumowań, rozrachunków, list najlepszych i najbardziej rozczarowujących powieści kończącego się roku. Do takich analiz, a raczej sprawozdań zasiadł także zespół lubimyczytać.pl. Przejrzeliśmy wszystkie lektury, do których zasiedliśmy w ramach cyklu „Czytamy w weekend” i wybraliśmy te książki, które uznaliśmy za najlepsze.
Przyznaję, w roku 2021 nie byłam wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi o liczbę przeczytanych książek. „Wyzwanie na czytanie” udało mi się ukończyć tylko w 43%, co nie jest imponującym wynikiem. Dlaczego? Ano z powodu lubimyczytać.pl. O ironio! Serwis się rozwija, zespół nam się rozrasta, wiele zmian, nowości, długie godziny poświęcane analizom, statystykom, rozmowom i planom. I niby wiem, że brak czasu nie jest dobrą wymówką, która usprawiedliwia nieczytanie, ale i tak ją zastosuję. Pochłonęła mnie praca. Praca na rzecz czytania, ale odrywającą od czytania. Taki oto męczył mnie w roku minionym paradoks. Nie powiem, żeby nie było to trochę frustrujące. Wyobraźcie sobie te wspaniałe książki, które trafiają do naszego biura, zalegają na półkach i kuszą mnie nieustannie. Pocieszająca jest jedynie myśl, że praca całego zespołu LC to codzienne działanie na rzecz propagowania czytelnictwa, więc jednak trochę czuję się usprawiedliwiona.
Przejrzałam moją wirtualną biblioteczkę. W roku 2021 najwyższa ocena, którą przyznałam książce to 8/10. I tylko dwie taką ocenę otrzymały. Były to „Klara i Słońce” Kazuo Ishiguro oraz „Nigdy” Kena Folletta. Jeżeli miałabym wybrać tylko jedną powieść ze wszystkich przeczytanych w 2021, to mój głos wędruje do noblisty. „Klara i Słońce” jest tą książką, której fabułę pamiętam doskonale mimo upływających dni. Zaskakująca, nietuzinkowa, inna. To wybitna literatura piękna z elementami science fiction. Klimat powieści, stawiane w niej problemy oraz trudne pytania i dylematy, z którymi autor konfrontuje czytelnika, idealnie pasują do naszych niespokojnych czasów. I cieszę się, że wśród przeczytanych w roku 2021 książek trafiłam akurat na nią. Wyjątkowa!
I za chwilę znowu uzupełnię „Wyzwanie na czytanie” jakąś liczbą książek, które może uda mi się przeczytać w nadchodzącym roku. Tylko nie wiem, czy z perspektywy społeczności lubimyczytać.pl powinnam czytać, bo jednak czytanie odrywa mnie od pracy ;)
Tegoroczne podsumowanie „czytania w weekend" ma dla mnie szczególne znaczenie. Nic w tym dziwnego, piszę tu bowiem po raz ostatni. Nie zliczę wszystkich książek, o których wspominałem w tej rubryce od samego jej powstania. Myślę, że ich liczba powoli zmierzała do setki. Kto ma czas, niech je porachuje. Pisanie dla Was to była przyjemność, nawet jeśli nie zawsze słowa przychodziły do mnie z łatwością. To miejsce powstało dla Was, drodzy Użytkownicy lubimyczytać.pl, żebyście mogli pochwalić się swoimi lekturami i podyskutować o nich z podobnymi do Was entuzjastami literatury. Niemniej, mam nadzieję, że za każdym razem przynajmniej jedna osoba rzuciła okiem na to, co napisałem i że sklecone przeze mnie zdania przypadły temu komuś do gustu. W tym roku opisałem mniej niż moje standardowe 20 książek. Trudno. Nie mam wątpliwości jednak, który tytuł uznałbym za lepszy niż pozostałe. Mój wybór musi paść na „Austerlitz” Sebalda. Jestem zdania, którego będę odważnie bronił, że ów przedwcześnie zmarły literat był najlepszym niemieckim pisarzem od czasu Tomasza Manna. Jego strofy wybrzmiewały w mojej głowie jak muzyka, miały swoją melodię. Rzadko doświadczam takiej przyjemności z czytania. Przyjemności, której życzę Wam wszystkim w nadchodzącym roku.
Pamiętam, jak w zeszłorocznym podsumowaniu cyklu pisałam, że mam za sobą najbardziej zaczytany rok w życiu. No cóż, okazało się, że te 200 kilka powieści w porównaniu z tym rokiem, to był pikuś. Bo w tym mijającym 2021 roku pochłonęłam aż 400 książek. Tak wiem, nawet ja sama zaczynam się siebie bać. Stosy rosną, miejsce się kończy i to już nie tylko w moim mieszkaniu, ale również u moich rodziców, gdzie składam wszystkie przeczytane lektury. Mój chłopak zaczyna mieć koszmary o przysypaniu przez moje książki, tata zaczyna żałować, że te lata temu opłacił ten kurs szybkiego czytania, natomiast Ola i moja mama pod koniec roku dopingowały mnie „jeszcze trochę”, „no weź, dobij do tych 400”. I dobiłam, jakimś cudem.
Na szczęście w tym podsumowaniu muszę uwzględnić tylko te powieści, które przeczytałam tutaj. A wyszło dokładnie tyle samo, co rok temu, czyli 28 książek. I jak się okazuje, przeczytałam same doskonałe utwory. Poczynając od mojej ukochanej Marie Aubert i jej debiutanckiego zbioru opowiadań, przez „Jesień”, którą polecał mi Mateusz po obsypaną Bookerami trylogię o Tomaszu Cromwellu autorstwa Hilary Mantel. Ale gdybym miała ułożyć podium, to już musiałam się naprawdę długo zastanawiać. Przekładałam, wpatrywałam się w biblioteczkę, załamywałam ręce i ostatecznie ułożyłam.
„Grobowa cisza, żałobny zgiełk” – czyli książka, która dała mi ogromną radość z czytania. Nawet jeśli moja przyjaciółka nie doceniła jej całokształtu (Ola, nie będziemy już na ten temat rozmawiać), to ona wciąż we mnie siedzi. A ostatnio mój wzrok zaczyna wędrować w jej kierunku, więc chyba zbliża się czas na ponowną lekturę.
„Niebo w kolorze siarki” – powieść, która powoli urasta w mojej głowie do najlepszej z „Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich”. Gdybyście zapytali mnie o najlepszą pozycję na początku i właściwie w połowie tego roku też, to machinalnie wymieniłabym „Bliznę”. Potem na scenę wpadł Kjell Westö i właściwie rozbił bank i moje serce.
Ale najlepszą z najlepszych w tym cyklu była nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera „Pamięci, pamięci”. To w tej książce po raz pierwszy do lat pisałam ołówkiem i zaznaczałam kolejne fragmenty. Przeciągałam proces czytania, jak najdłużej się dało, byle jej za szybko nie skończyć. W moim osobistym rankingu wyprzedza ją tylko „Cień eunucha”, ale tę książkę przeczytałam już poza cyklem. Więc moim numerem jeden, jeśli chodzi o „Czytamy w weekend”, jest Maria Stiepanowa.
W roku 2021 przeczytałam niemal 100 książek, co jest wynikiem dobrym, jednak, muszę przyznać, nieco gorszym niż w latach poprzednich. Tłumaczę się tym, że miałam zdecydowanie mniej czasu i – tu znów muszę się przyznać – wolne wieczory przeznaczałam nie tylko na czytanie, ale i na oglądanie ulubionych seriali, nakręconych na podstawie utworów literackich.
W tegorocznym cyklu Czytamy w weekend opisałam jedynie 8 z przeczytanych książek. Które z nich najbardziej mi się podobały? Trudno mi wybrać jedną lekturę, bo do „Trzech panów na łódce (nie licząc psa)” wracałam już po raz kolejny i ponownie się nie zawiodłam. Ta książka jak zwykle poprawiła mi humor. Świetnie spędziłam też czas, czytając „Długi zew” Ann Cleeves. Bardzo trudno było mi się rozstać z bohaterami i bohaterkami cyklu szetlandzkiego, który ta autorka już zamknęła, więc do pierwszej odsłony kolejnej serii, właśnie „Długiego zewu”, podchodziłam z dużą ostrożnością. Na szczęście okazało się, że i tym razem jedna z moich ulubionych pisarek mnie nie zawiodła – powieść o przygodach Matthew Venna czyta się co najmniej tak dobrze jak poprzednie książki Cleeves.
Z ogromnym sentymentem wróciłam również do Jeżycjady, którą Małgorzata Musierowicz ze swoją córką Emilią Kiereś uzupełniły w „Na Jowisza 2”. Świetnie było powrócić do miejsc znanych z książek z poznańskiego cyklu i do sióstr Borejko. Zaskoczyło mnie też, że w publikacji pojawiło się wiele informacji związanych z życiem prywatnym Małgorzaty Musierowicz, wcześniej nie wiedziałam niemal nic o jej mamie czy ciotce, za to znany mi był oczywiście jej brat – Stanisław Barańczak (a raczej jego twórczość). Choć nie z czasów, gdy dopiero uczył się czytać! W przyszłym roku zdecydowanie planuję kupić jeszcze pierwszą część „Na Jowisza”.
W moim czytelniczym podsumowaniu roku 2021 nie może też zabraknąć „Chrobotu” Tomasza Michniewicza. Bohaterami reportażu są osoby w wieku podobnym do mnie – ludzie urodzeni w latach 80. XX wieku. Każda z tych osób mieszka w innym państwie: Finlandii, Zimbabwe, Japonii, Ugandzie, USA, Kolumbii, Indiach. Mamy więc siedmioro bohaterów i siedem różnych historii. Jak nasze pochodzenie wpływa na życiowe szanse, które otrzymujemy, czy urodzenie się w takim, a nie innym miejscu raz na zawsze determinuje nasze losy? Czytając o życiu „najzwyklejszych ludzi świata”, możemy je porównać z tym, jak wyglądało ono na konkretnych etapach w Polsce i pomyśleć: „Jak wyglądałaby moja codzienność, gdybym urodził/a się w innym kraju?”. Bardzo polecam lekturę tej książki!
Z zasady nie czytam bestsellerów, wolę swoje własne małe odkrycia literackie. W kończącym się roku takim odkryciem jest dla mnie amerykańska pisarka Sigrid Nunez i jej twórczość.
Lubię też małe, kameralnie i tworzone z pasją wydawnictwa. Takie właśnie jest Wydawnictwo Pauza, które wydaje dzieła tej autorki. W naszym cyklu Czytamy w weekend przeczytałam jej dwie książki: „Pełnię miłości” i „Przyjaciela”. W kolejce czeka już na mnie wydana w tym roku „Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag”.
Kolejny rok w pandemii nie był rokiem łatwym. Dla mnie największą siłą trudnych czasów są wartości, które mimo kataklizmów nic nie zmienia. Jedną z nich jest dla mnie przyjaźń. I o niej w swoich książkach mówi Nunez. Opowiada o relacjach między ludźmi opartych na bliskości, wzajemnym przywiązaniu. Często też o niełatwych więziach i trudnych sytuacjach, dlatego namawiam każdego do przeczytania tych dwóch niepozornych książeczek. Niech w niełatwym czasie literatura doda nam otuchy. A w Nowym Roku życzę wszystkim oddanych i bliskich przyjaciół!
W minionym roku oddałam swoje serce potworowi. Dobrowolnie, bez przymusu i wcale na tym nie ucierpiałam. Malamander, pół człowiek, pół ryba z powieści Thomasa Taylora „Malamander”, dostarczył mi tylu wzruszeń, że wybór lektury roku jest oczywisty i nie wiąże się z żadnym dylematem (co wcale nie jest dla mnie normą – najczęściej procesy decyzyjne zajmują mi tyle czasu, że sprawa, której ta decyzja miałaby dotyczyć przestaje być aktualna. No w czymś trzeba być mistrzem).
Historia dwójki osamotnionych dzieci i potwora, który staje się całkowicie bezbronny tylko wtedy, kiedy odsłania swoje serce (bardzo ludzki ten potwór…) to uniwersalna i porywająco napisana opowieść. Widmowy Port, w którym rozgrywają się niezwykłe przygody, przyciągnął mnie, jakbym była zabłąkanym statkiem. Odnalazłam się w tym magicznym świecie i cieszę się, że czekają już na mnie dwie kolejne części „Malamandra” — „Gargantis” i „Cieniostrach”. Na dobre zakotwiczyłam w Widmowym Porcie i czuję się w nim jak u siebie.
Magia przeczytanych książek wsiąka w nasze życie, nawet jeśli nie możemy tego od razu zauważyć. Dlatego życzę wszystkim fantastycznego roku, pełnego niezwykłych lektur i równie niezwykłych przygód.
A co Wy czytaliście w weekend najczęściej?
Po jakie książki wy sięgaliście w weekendy mijającego już roku? Przeanalizowaliśmy Wasze komentarze pod wszystkim tekstami z 2020 roku i udalo nam się uzyskać 10 książek, po które najcześciej sięgaliście Wy, użytkownicy lubimyczytac.pl.
W roku 2020 na pierwszym miejscu uplasował się Artur Urbanowicz, a tym razem ponownie najczęściej sięgaliście po polską prozę. Aż 32 użytkowników na weekend wybrało powieść „Kąkol” Zośki Papużanki. Na drugim miejscu znalazł się autor „Marsjanina” ze swoja nową powieścią „Projekt Hail Mary”. Na kolejnym miejscach walka trwała do samego końca, a różnice pomiędzy poszczególnymi książkami były naprawdę niewielkie. Na trzecim miejscu znalazła się V.E. Schwab z „Niewidzialnym życiem Addie LaRue”, która w serwisie lubimyczytać.pl ma aż 2836 ocen i ponad 500 opini, a także kolejna ksiązka z polskiej literatury pięknej, czyli „Gorzko, gorzko” Joanny Bator.
19 osób wróciło do klasyki literatury sciene-fiction i sięgnęło po „Diunę” Franka Herberta, zapewne w zgodnie z zasadą „Najpierw książka, później film”. Drugą piątkę otwiera w tym roku „Ludowa Historia Polski”. 17 użytkowników i użytkowniczek zdecydowało się spędzić weekend z Ałbeną Grabowską i jej powieścią „Rzeki płyną, jak chcą”. I przedostatni filmowo-serialowy akcent w zestawieniu, czyli „Gambit królowej”, która do końca walczyła o 7 miejsce. Nasze, a właściwie Wasze, zestawienie zamykają dwie książki, które wybrało 15 użytkowników, czyli „Wybaczam Ci” Remigiusza Mroza i „Ksztanowy ludzik” Sørena Sveistrupa, który w tym roku doczekał się serialowej ekranizacji na Netfliksie.
Wychodzi na to, że aż 6 z Waszych wyborów ma na tylnej okładce pomarańczowe logo serwisu lubimyczytac.pl. Dziękujemy za zaufanie!
Dajcie znać, czy czytaliście którąś z powyższych książek, a także wspomnijcie w komentarzach Waszych ulubieńców z 2021 roku.
[kk]
komentarze [86]
U mnie ten rok był ciekawy czytelniczo. Poznałam 3 nowych autorów kryminalnych, których mam zamiar czytać dalej tj. Robert Dugoni Bartłomiej Kowaliński oraz Irena Małysa . Przeczytałam również Olgi Rudnickiej - Cichy wielbiciel
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Szkoda, @Panie Mateuszu, że więcej Pana wpisów w "Czytamy w weekend" nie będzie; te akurat chętnie czytałam, a Pana dobór lektur był mi bliski - wybór "Austerlitza" jako najciekawszej książki weekendowej świetnie to potwierdza.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postW roku 2021 przeczytałam 49 książek (niestety ciągle tendencja spadkowa) i nie będę zbyt oryginalna w swoich zachwytach;) Najlepsze to: Gorzko, gorzko, Kąkol, Zielony namiot, Wrony, Całusy Lenina
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Super wygląda Twój zestaw najlepszych :-) Kilka z nich znam, a reszta - w planach. Może do literatury chińskiej i rosyjskiej dodasz jeszcze czeską?
Czeska literatura zawsze kusi;) Na półce zostało jeszcze kilka pozycji do nadrobienia. Myślałam też o literaturze rumuńskiej, z której kilka ciekawych książek czeka wciąż na regale.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOstatnią książką 2021 roku był 1914,a nowy rok zaczynam od Upadek króla Artura
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postW tym roku, z ciekawości, będę zapisywała tytuły książek, które zacznę i skończę czytać w weekendy. Zazwyczaj jest tak, że książkę zaczynam czytać/słuchać podczas weekendu, a kończę w tygodniu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W roku 2021 przeczytałem 216 książek, a 2 (dwie) wysłuchałem. Chyba każdą rozpocząłem lub skończyłem lub czytałem w ciągu tygodnia.
W innym wątku szczegółowo podsumowałem lektury, wyróżniając te, którym dałem "10".
Szczegóły w tym linku-podsumowanie.
Wymienię zatem najpierw 10-tki:
Osobisty przewodnik po Pradze,
2021 był ciekawym rokiem, jeśli chodziło o stronę czytelniczą. W swoim własnym tempie przeczytałam 42 książek. Poszłam głownie w horror, ale zdarzały się też ciekawe wyjątki. Dzięki wspaniałym czytelnikom na tym portalu odkryłam (i nadal odkrywam) też wiele interesujących pozycji, którym zamierzam się przyjrzeć w tym roku.
Aktualnie jestem w połowie:
Bestiariusz...
Mam zakupionych kilka nowych książek o których marzyłam. Czytelniczo zapowiada się fantastyczny początek roku
Kąkol Bezmatek Ósme życie (dla Brilki). Tom 1 Doktor Anna Polki na Montparnassie
Wszystkie z kręgu moich zainteresowań. "Kąkol" i "Ósme życie" już przeczytałam, pozostałe mam w planach.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mam nadzieję, że dołączysz do wielbicieli Kąkola :-)
Wczoraj skończyłam ostatnią, 58 książkę 2021 roku. Była to (znów świetna) autobiograficzna opowieść Dziś wieczorem nie schodźmy na psy. Afrykańskie dzieciństwo Alexandry Fuller.
Pisarka (zwana Bobo) spędziła dzieciństwo na kilku zapuszczonych farmach w trzech afrykańskich państwach...