Dwór mgieł i furii Sarah J. Maas 8,6
ocenił(a) na 102 dni temu Czy druga część Dworów jest waszą ulubioną? No cóż… moją też :D
Autorka w pierwszym tomie wprowadziła czytelnika w świat i jego zasady, zapoznała z bohaterami, nie rozkręcając się jeszcze na dobre. Za to w drugiej zrzuciła na odbiorców niejedną bombę fabularną, grała ostrzej i mocniej, zaskakiwała. „Dwór mgieł i furii” totalnie spełnił moje oczekiwania. Wsiąkłam w ten świat, przepadłam.
W powieści otwierającej tę serię autorka rozstawiła pionki i czytelnik, który jak ja, nie miał dotąd do czynienia z tą pisarką, mógłby sądzić, że kontynuacja również zostanie poprowadzona w podobnym tonie. Tyle, że Sarah J. Maas lubi bawić się fabułą oraz bohaterami i uwielbia zmiany. W „Dworze mgieł i furii” dokonuje przetasowania, porzuca w jakimś stopniu ustalony w pierwszej części porządek, dodając nowe elementy, urozmaicając akcję, nadając jej dynamizmu i pewnej nieprzewidywalności. Zapewne niektórym może nie przypaść do gustu aż tak wielka zmiana, jaką naszykowała autorka – mnie jednak ujęła właśnie kierunkiem, w którym podąża, bowiem seria staje się dzięki temu nieco mroczniejsza, bardziej tajemnicza i zyskuje ciekawy klimat.
Ważną zaletą książek Sarah J. Maas są bohaterowie – za każdym razem wyraziści, żywi, ciekawi, stanowczy, z pazurem. Uwielbiam silne postacie i takie właśnie można znaleźć u tej autorki. Feyra już w poprzednim tomie zademonstrowała, że ma charakterek, umie się odgryźć i daleko jej do zwiewnej „leliji”. Tutaj ponownie to prezentuje, a w dodatku pokazuje, że nie jest robotem, również ma słabości i nie zawsze potrafi sobie poradzić samodzielnie, a koszmary mogą stać się bardzo namacalne. W kontynuacji „Dworu cierni i róż” bliżej poznajemy Rhysanda, co pozwala nam na podejrzenie Dworu Nocy – budzącego trwogę i obrzydzenie nawet wśród innych fae, którzy stronią od terenów należących do Rhysa. Jednak jako że bohaterka jest zmuszona spędzać tam parę dni w miesiącu, czytelnicy mogą bliżej przyjrzeć się temu tajemniczemu miejscu. Jeśli chodzi o mnie, bardzo podobało mi się to, co miałam okazję zobaczyć. Dostajemy bowiem różnorodną mieszankę, niekiedy okrutną, niekiedy spokojną, a innym razem skrywającą wiele rzeczy pod maską. Na pewno nie można nazwać tego uniwersum jednowymiarowym czy nudnym – autorka lubi zmiany i urozmaica obraz prezentowany czytelnikom. Ponadto lepiej poznajemy również resztę krainy fae oraz dwory, i mamy pewien podgląd na wydarzenia, które już wkrótce mają szansę poważnie zatrząść całym światem Feyry.
W „Dworze cierni i róż” można było zaobserwować pewne inspiracje powszechnie znanymi opowieściami, takimi jak historia Pięknej i Bestii. W kontynuacji Sarah J. Maas odchodzi już od tych bajkowych pierwowzorów – ale otoczka i atmosfera nadal pozostają baśniowe – a stawia na świat, który wykreowała. Lawirowanie kolejnymi zdarzeniami nie jest przetarciem fabularnych szlaków, których żaden pisarz jeszcze nie wykorzystał, ale też nie można powiedzieć, że autorka poszła na skróty. Mnie osobiście fabuła przypadła do gustu, chociażby dlatego, że nie jest oderwana od logiki czy uczuć – wyraźnie widać, jak emocje w bohaterach narastają i jak stają się przyczyną kolejnych zdarzeń. Sarah J. Maas przygotowuje pod kolejne wydarzenia odpowiedni grunt, tak aby miały one logiczny sens, i dba o to, by jej postacie dały się porwać akcji, zamiast iść pod prąd logiki.
Na pewno niezaprzeczalną zaletą jest fakt, że „Dwór mgieł i furii” ogromnie wciąga. Siedziałam nad nim późno w noc, bo w końcu trzeba przeczytać „jeszcze tylko jeden rozdział”, a także przegapiłam niejeden posiłek, nie mogąc się oderwać od lektury. Zabierając się za tę książkę, najlepiej wybrać moment, gdy nie mamy żadnych pilnych obowiązków, ponieważ istnieje pewne ryzyko, że o nich zapomnimy, śledząc kolejne losy Feyry. No i oczywiście #teamRhys Czy ktoś po przeczytaniu TEGO jest jeszcze w stanie zachwycać się Tamlinem? 🤷♀️🤣
Sarah J. Maas poprzeczkę ustawiła sobie wysoko… oj wysoko… Aż strach pomyśleć, jakie losy czekają bohaterów w trzeciej części cyklu.
Serdecznie polecam sięgnięcie po „Dwór mgieł i furii”. A jeśli ktoś jeszcze nie czytał pierwszego tomu tej serii, czas najwyższy, by nadrobił to niedopatrzenie.