Strup. Hiszpania rozdrapuje rany

Okładka książki Strup. Hiszpania rozdrapuje rany Katarzyna Kobylarczyk
Okładka książki Strup. Hiszpania rozdrapuje rany
Katarzyna Kobylarczyk Wydawnictwo: Czarne Seria: Sulina reportaż
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Sulina
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2019-10-30
Data 1. wyd. pol.:
2019-10-30
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380499355
Tagi:
kłamstwo literatura faktu ludobójstwo manipulacja pamięć zbiorowa reportaż wojna domowa w Hiszpanii Hiszpania faszyzm zbrodnia antyfaszyzm
Inne
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Główni bohaterowie tej książki nie żyją



1881 426 186

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
819 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1063
689

Na półkach: , , ,

Po reportaż ten sięgnęłam ze świadomością, że moja wiedza o wojnie domowej w Hiszpanii jest bardzo niewielka i zdecydowanie nie zaszkodzi jej uzupełnić. "Strup" to nie jest oczywiście książka historyczna, która opowiada o wojnie krok po kroku, wręcz przeciwnie - jej chaotyczność sprawia, że ciężko mi było sobie ułożyć w głowie chronologię wydarzeń. Jest to jednak reportaż bardzo poruszający i potrzebny, bo świetnie pokazuje, jak - mimo upływu czasu - trudno Hiszpanom rozliczyć się z przeszłością.
Kobylarczyk opowiada o losach wybranych osób - w ogromnej większości cywilnych ofiar wojny domowej. Zostali zamordowani i ich ciała zginęły bez śladu, a ich "winy" były różnorodne. Czytanie gazet komunistycznych. Zbyt bliskie związki z katolicyzmem (wystarczyło produkować świece na potrzeby kościoła...). Niemożność schwytania aktywnego politycznie męża czy ojca - wystarczy, by skazać na śmierć członków rodziny. W hiszpańskiej wojnie domowej ginęły bez śladu tysiące ludzi, a groby wielu z nich nie zostały do dziś odnalezione. Tam, gdzie prowadzi się ekshumacje, często można spotkać się z kompletnym brakiem zrozumienia dla tych prac - czy nie lepiej byłoby zapomnieć?
"Strup" wywołał na mnie wielkie wrażenie i naprawdę chciałabym ocenić ten reportaż wyżej, jednak trudno było mi przebrnąć przez styl Kobylarczyk. Przez przeskakiwanie z tematu na temat (historie osobiste ofiar cywilnych, budowa Doliny Poległych, walka z katolicyzmem, hiszpańskie ofiary nazistowskich obozów zagłady...),poruszanie wielu z nich bardzo pobieżnie, a za podsumowanie służyło jedynie kilka stron z podsumowaniem badań hiszpańskiej opinii publicznej na omawiany temat. Sporo mi tu brakowało, ale zdecydowanie nie żałuję czasu poświęconego na lekturę - jeszcze więcej się z niej dowiedziałam, a może czytelnik z uporządkowaną wiedzą historyczną w temacie tej wojny z lektury skorzysta jeszcze więcej niż ja? ;)

Po reportaż ten sięgnęłam ze świadomością, że moja wiedza o wojnie domowej w Hiszpanii jest bardzo niewielka i zdecydowanie nie zaszkodzi jej uzupełnić. "Strup" to nie jest oczywiście książka historyczna, która opowiada o wojnie krok po kroku, wręcz przeciwnie - jej chaotyczność sprawia, że ciężko mi było sobie ułożyć w głowie chronologię wydarzeń. Jest to jednak reportaż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
90
86

Na półkach:

Każdy coś wie o wojnie w Hiszpanii, ale żeby to wyglądało aż tak?

Pół miliona ludzi zginęło w bratobójczej wojnie. Reżim Franco, trwający do jego śmierci w 1975, trzymał w więzieniach 200 tysięcy własnych obywateli, dziesięciokrotnie więcej niż Hitler, Mussolini czy Salazar.

Do tej pory pozostał strach, zmowa milczenia, sztuczne próby pojednania i tony kości rozrzucone po całym kraju w anonimowych grobach, rowach, studniach.

Ktokolwiek przeczyta książkę pani Kobylarczyk, nigdy nie spojrzy już na Hiszpanię turystycznym okiem.

Czarne punkty z oznaczeniem masowych grobów są też na mapie Wysp Kanaryjskich i Majorki.

Nie widzę światełka w tunelu, żeby Hiszpanii udało się zdrapać tego strupa zadawnionych ran.

Za dużo, za mocno, za głęboko.

Każdy coś wie o wojnie w Hiszpanii, ale żeby to wyglądało aż tak?

Pół miliona ludzi zginęło w bratobójczej wojnie. Reżim Franco, trwający do jego śmierci w 1975, trzymał w więzieniach 200 tysięcy własnych obywateli, dziesięciokrotnie więcej niż Hitler, Mussolini czy Salazar.

Do tej pory pozostał strach, zmowa milczenia, sztuczne próby pojednania i tony kości rozrzucone po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
5

Na półkach:

Ciekawa książka o wojnie domowej w Hiszpanii z lat 33-39. Akurat tę lekturę czytałem będąc w Madrycie oraz, co ciekawe, w Valle de los Caídos. Także na bieżąco konfrontowałem tę historię.

Każdy Naród ma swoje demony, Hiszpania ma akurat taki.

Książka jest dobrze napisana. Szybko się ją czyta, ale z uwagi na np. detale (dużo imion, miejscowości) ciężko to zapamiętać. Nie pamiętam już z tego nic.

Książka jest wyważona i dobra. Autorka nie opowiada się za którąkolwiek ze stron.

Nie mniej jednak polecam książkę, gdyż traktuje o wydarzeniach o których Polacy raczej nie mają za dużej wiedzy.

Ciekawa książka o wojnie domowej w Hiszpanii z lat 33-39. Akurat tę lekturę czytałem będąc w Madrycie oraz, co ciekawe, w Valle de los Caídos. Także na bieżąco konfrontowałem tę historię.

Każdy Naród ma swoje demony, Hiszpania ma akurat taki.

Książka jest dobrze napisana. Szybko się ją czyta, ale z uwagi na np. detale (dużo imion, miejscowości) ciężko to zapamiętać. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
402
383

Na półkach: , ,

Dobre przybliżenie standardowego niestety problemu - jeśli chcemy by dyktatura odeszła w miarę spokojnie, a to oznacza koneksje dla reżimu, gwarancje, nie patrzenie w przeszłość. Zostają jednak ludzie pełni bólu po utraconych bliskich. Jak to godzić? Sytuacja przecież podobna była w Polsce, weryfikacja poprzedniego reżimu, wybieranie przyszłości. Ale pamięć pozostaje, ja nie wiem jak to pogodzić, Autorka też nie wie, nie jest to jej rolą, ot pokazuje historie tych, którzy mieli udawać pojednanie, których nikt nie słuchał. Których polegli byli "gorszymi" poległymi. Nie wiem na ile to jest dziś istotne w Hiszpanii i dla Hiszpanów.
Dobra książka, pełna urywanych wspomnień. Pełna pamięci której nie ma.

Dobre przybliżenie standardowego niestety problemu - jeśli chcemy by dyktatura odeszła w miarę spokojnie, a to oznacza koneksje dla reżimu, gwarancje, nie patrzenie w przeszłość. Zostają jednak ludzie pełni bólu po utraconych bliskich. Jak to godzić? Sytuacja przecież podobna była w Polsce, weryfikacja poprzedniego reżimu, wybieranie przyszłości. Ale pamięć pozostaje, ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
42

Na półkach:

Książka przedstawiająca trudny rozdział w historii Hiszpanii, dotyczący okresu bratobójczej wojny z lat 1936-1939 oraz czasy powojenne. Masowe zabójstwa bez wyroku, z nienawiści, zemsty, dla korzyści politycznej czy na tle religijnym. Szokujące egzekucje w całym kraju, terror i bezprawie spotykały zwykłych ludzi, przedsiębiorców, rolników, księży. Książka ukazuje determinację rodzin, wiele lat po tych wydarzeniach, w celu godnego pochówku oraz pamięci o swoich przodkach, a także strach dużej części społeczeństwa przed rozdrapywaniem starych ran.

Książka przedstawiająca trudny rozdział w historii Hiszpanii, dotyczący okresu bratobójczej wojny z lat 1936-1939 oraz czasy powojenne. Masowe zabójstwa bez wyroku, z nienawiści, zemsty, dla korzyści politycznej czy na tle religijnym. Szokujące egzekucje w całym kraju, terror i bezprawie spotykały zwykłych ludzi, przedsiębiorców, rolników, księży. Książka ukazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
191
99

Na półkach:

Jako fan katalońskiego klubu piłkarskiego słyszałem o niegodziwym człowieku jakim był Franco, ale moja wiedza w tym temacie się kończyła się na tym. Nie miałem pojęcia o wojnie domowej w Hiszpanii o jej przyczynach, ani o późniejszych ich konsekwencjach. Brutalność poczynań jednych i drugich budzi wstręt.

Jako fan katalońskiego klubu piłkarskiego słyszałem o niegodziwym człowieku jakim był Franco, ale moja wiedza w tym temacie się kończyła się na tym. Nie miałem pojęcia o wojnie domowej w Hiszpanii o jej przyczynach, ani o późniejszych ich konsekwencjach. Brutalność poczynań jednych i drugich budzi wstręt.

Pokaż mimo to

avatar
272
271

Na półkach:

Cóż my wiemy w kraju nad Wisłą o hiszpańskiej wojnie domowej z lat 1936-39? Że był to niejako wstęp do II wojny światowej? Że walczyli tam nacjonaliści z republikanami lub - jak kto woli - faszyści z komunistami? Że w wojnę, jak to zwykle bywa, zaangażowane były inne państwa, wspierając walczące strony nie tylko radą, ale też bronią i ochotnikami? Wreszcie, że wojnę wygrali nacjonaliści i Hiszpania na długie lata stała się dyktaturą jednego człowieka, generała Franco? Jeśli wiemy tyle, to już jest dobrze. Zapewne niektórzy wspomną jeszcze o „Guernice” Picassa albo o „Komu bije dzwon?” Hemingwaya. Ktoś rzuci jeszcze nazwisko Orwella, inny dopowie, że przecież walczyli tam i Polacy, a starsze pokolenie może wspomni nawet generała Waltera, „co się kulkom nie kłaniał” (co bardziej złośliwi mogą tutaj dodać, że był na to po prostu zbyt pijany, ale zostawmy to). Dlaczego stan naszej wiedzy o tym nieco zapomnianym konflikcie należałoby nam nie tylko przypomnieć, ale wręcz poszerzyć? O tym napiszę na podstawie reportażu Katarzyny Kobylarczyk pod tytułem „Strup. Hiszpania rozdrapuje rany.”

Autorka nie skupia się na przybliżeniu zasadniczych faktów dotyczących hiszpańskiej wojny domowej, dlatego jeśli sięgamy po tę książkę, warto mieć przynajmniej podstawową wiedzę odnośnie tego zagadnienia. Nie ma sensu oczekiwać, że w pracy reporterskiej dostaniemy wyczerpujące studium konfliktu, bo nie taki też jest cel reportażu. Przeciwnie, dobry reportaż to taki, który w następstwach faktu historycznego dostrzega jakieś intrygujące zagadnienie, będące podstawą do stworzenia narracji. Problematyka recenzowanej książki skupia się na zagadnieniu narodowego pojednania po krwawej wojnie, w której sąsiad chwytał za karabin przeciwko sąsiadowi. Aby lepiej zrozumieć tragizm hiszpańskiej wojny domowej, autorka opisuje kilka jednostkowych przypadków ludzi, którzy padli ofiarami swoich krajanów. Byli członkami tego samego narodu, mówili tym samym językiem i mieszkali obok siebie, a jednak pewnego dnia jedni skończyli w płytkich grobach z kulą w głowie, a inni stali nad tymi grobami z dymiącymi po wystrzale lufami pistoletów. Oto sedno reporterskiego tematu - jak nadal tworzyć jeden naród w sytuacji wybuchu skrajnej nienawiści?

W medycynie strup to podstawa procesu gojenia ran. Każda otwarta rana na ciele musi najpierw pokryć się strupem, aby pod nim nastąpił proces gojenia. Czy ten proces jest równie dobry w przypadku leczenia ran zadanych żywej tkance społecznej? To podstawowe pytanie, na które zwraca uwagę Katarzyna Kobylarczyk, choć nie daje czytelnikowi jednoznacznej odpowiedzi. Przeciwnie, raczej celowo opisuje różne podejścia do tego drażliwego tematu, aby odbiorca książki mógł sam ocenić, które rozwiązanie jest mu bliższe - pozostawienie tytułowego strupa czy też jego rozdrapanie. Ale, moim zdaniem, takie postawienie sprawy to za mało. Wracając do medycyny, strup zapewnia gojenie się rany pod jednym warunkiem - że nie jest ona zainfekowana. Ranę przed zagojeniem trzeba bowiem oczyścić. Jeśli bowiem, mimo powstania strupa, rana się nie goi, oznacza to, że doszło do rozwoju infekcji. I wtedy z punktu widzenia medycznego zerwanie strupa jest konieczne, bo nie tylko nie wspomaga on procesu gojenia, ale wręcz mu szkodzi, gdy pod jego warstwą może dojść do procesów gnilnych.

Zostawmy jednak medycynę na boku i wróćmy do tematyki książki. Jak rozpoznać, czy społeczeństwo jest gotowe do zagojenia ran, które samo sobie uprzednio zadało w krwawym konflikcie? Kto ma o tym decydować i na jakiej podstawie? Oto daleko sięgające dylematy hiszpańskiej wojny domowej. Czy zaproponowana przez zwycięzców wizja przymusowego pojednania rzeczywiście spełniła swoją rolę? A może wręcz przeciwnie, była niczym infekcja, która uniemożliwiła prawdziwe pojednanie? Odpowiedzi na te pytania nie są wcale proste, a i nie sądzę, aby było możliwe udzielenie ich na zasadzie definitywnego: tak lub nie. Cała złożoność problemu polega bowiem na tym, że po przekroczeniu pewnych granic społecznego współżycia, powrót do stanu sprzed tego faktu nie jest po prostu możliwy. Tak jak pewne rany nie chcą się goić, tak i społeczeństwo, które nie potrafiło zapobiec wybuchowi wzajemnej nienawiści, nie jest w stanie całkowicie powrócić do stanu równowagi. Czy tak jest w przypadku Hiszpanii? Myślę, że nie do końca. Trudność moralnego dylematu polega tutaj bowiem nie na zdefiniowaniu winy, bo ta jest zawsze sprawą w jakimś sensie względną. Oto bowiem zwolennicy nacjonalistów mogą twierdzić, że uratowali kraj przed krwawą komunistyczną rewolucją, a republikanie, że walczyli przeciw narzuconej siłą bezwzględnej tyranii faszystów. Trzeba prawdziwie neutralnego i trzeźwego spojrzenia, aby dostrzec pewną miałkość takiego procesu dowodzenia, gdyż docelowo taka debata do niczego konstruktywnego najczęściej nie prowadzi. Naświetlenie przyczyny, przebiegu i skutków wydarzeń historycznych to zadanie dla historyków i badaczy, choć jakże często biorą się za to właśnie politycy, którzy zasadniczo nie powinni tego robić, jeśli pojednanie ma być prawdziwym pojednaniem, a nie przedłużeniem konfliktu dla zbici politycznego kapitału. Pojednanie musi polegać bowiem na spotkaniu w połowie drogi tam, gdzie jest to oczywiście możliwe. Bynajmniej nie chodzi o to, aby wymierzyć ten dystans „co do centymetra”, ale o postawę, w której obie strony sporu dostrzegają konieczność zmniejszenia dystansu w ocenie przeszłości narodu. Inna sprawa, czy w ujęciu masowym tak naprawdę jesteśmy do tego zdolni.

„Strup” jest naświetleniem tego procesu, w którym jedna ze stron konfliktu, po latach milczenia dla „większego dobra”, głośno podnosi swoje argumenty. W przypadku Hiszpanii nie chodzi już o ukaranie winnych zbrodni, bo oni w większości nie żyją. Chodzi natomiast o szacunek dla ofiar, które przez lata były w jakimś sensie przemilczane. Dyktatura generała Franco przeprowadziła własną wizję pojednania narodowego, w której jednak polegli ze strony republiki potraktowano w sposób koniunkturalny - oddano im hołd jako ofiarom wielkiej wojny, ale jednocześnie pomniejszono wartości, o które walczyli. Ta nierównowaga w traktowaniu ofiar prędzej czy później musiała doprowadzić do konieczności przewartościowania. Tak też się stało w Hiszpanii po upadku dyktatury Franco. Proces ten odbywał się jednak stopniowo i był kontrolowany, co w jakimś sensie dowodzi, że naród odrobił lekcje z przeszłości, nie pozwalając na zbyt szerokie otwarcie przysłowiowej puszki Pandory. Ciśnienie należy zmniejszać stopniowo, choć dla ludzi, chcących wykrzyczeć swój ból, takie podejście jest oczywiście przejawem jeśli nie cynizmu, to przynajmniej tchórzostwa. Pojednanie jednak nie ma na celu zadowolić wszystkich, ale ma na celu umożliwić powrót do normalności, odbudowę zerwanych lub naderwanych powiązań, otworzyć kanały wzajemnej komunikacji. Pojednanie, która zadowoli wszystkich, nie jest bowiem możliwe, a gdyby nawet było, nie byłoby wtedy pojednaniem. Byłoby zwycięstwem, a historia uczy, że nie ma zwycięstwa bez zwyciężonych.

Od strony warsztatowej trzeba przyznać, że książkę czyta się bardzo sprawnie. Pani Kobylarczyk ma dobre pióro i sprawnie się nim posługuje, tworząc narrację, którą czyta się bez najmniejszych problemów i z dużą dozą przyjemności. Przekrój dobranych tematów dobrze podkreśla złożoność zagadnienia i jednocześnie dostarcza odbiorcy szeregu ciekawych informacji, jak w przypadku opisu powstawania Doliny Pamięci, do której frankiści zwieźli z całego kraju szczątki ofiar wojny domowej, lub kwestii dalszych losów hiszpańskich republikanów, którzy po ucieczce z kraju skończyli w hitlerowskich obozach zagłady. Ten ostatni temat jest dość mało znany, a przecież ukazuje dodatkowy dramat ludzi, którzy po przymusowym opuszczeniu ojczyzny wpadli w łapska jeszcze gorszego totalitaryzmu.

Ważną kwestią jest obiektywność autorki w stosunku do podjętego tematu. Moim zdaniem Katarzyny Kobylarczyk ten test zdała, choć w pewnych niuansach, tonach zdań lub dopowiedzeń uważny czytelnik może odczytać jednak pewne cieplejsze nastawienie dziennikarki do strony republikańskiej. Ale, o czym warto pamiętać, dziennikarz też ma poglądy lub sympatie, których wyzbycie się nie jest przecież do końca możliwe. I nie jest też potrzebne - grunt aby dziennikarz nie przerodził się w ideologa lub propagandzistę. A resztę ocenią czytelnicy.

A dlaczego napisałem, że dobrze byłoby, abyśmy my, tutaj nad Wisła, przypomnieli sobie lekcję płynącą z hiszpańskich doświadczeń? Otóż skojarzyło mi się, że 10 lat przed wojną domową w Hiszpanii, w naszym kraju również doszło do zamachu stanu, nazwanego później przewrotem majowym. Rok 1926 jak żywo przypomina to, co wydarzyło się w początkowym etapie konfliktu na półwyspie Iberyjskim. Na całe szczęście tylko przypomina. Kto wie, czy poczucie dziejowej odpowiedzialności prezydenta Wojciechowskiego oraz premiera Witosa i autorytet Piłsudskiego nie uchroniły nas od podobnego scenariusza, jaki rozegrał się w przypadku Hiszpanii? Ale analogia nie ogranicza się tylko do przeszłości, bo i w sytuacji, jaka wytworzyła się u nas po 89 roku, można dostrzec takie same mechanizmy, jakie opisała autorka w swoim reportażu. Wszędzie tam bowiem, gdzie jedni członkowie narodu krzywdzą innych członków tegoż samego narodu, powstaje później ten sam etycznie okrutny dylemat - w jaki sposób pogodzić prześladowców i ich ofiary? A najprostsza z możliwych odpowiedzi to taka - nigdy nie dopuścić do takiej konieczności. Niestety, ale Historia czasami widzi to inaczej.

Cóż my wiemy w kraju nad Wisłą o hiszpańskiej wojnie domowej z lat 1936-39? Że był to niejako wstęp do II wojny światowej? Że walczyli tam nacjonaliści z republikanami lub - jak kto woli - faszyści z komunistami? Że w wojnę, jak to zwykle bywa, zaangażowane były inne państwa, wspierając walczące strony nie tylko radą, ale też bronią i ochotnikami? Wreszcie, że wojnę wygrali...

więcej Pokaż mimo to

avatar
902
367

Na półkach:

Moi znajomi z Hiszpanii, pokolenia 40+, wolą nie wspominać a jeśli już to ze zgrozą i ściszonym głosem opowiadają o „czasach Franco”. Wiele narodów ma swoje masowe groby, blizny o których nie chcą mówić i utraconych bliskich o których mogą tylko wspominać. Czy ludzie kiedyś, patrząc na historię, ból i łzy, czegoś się nauczą? Wielu pewnie tak ale zapewne nie wszyscy bo wojna to dobry business.
Bardzo dobra książka, wydaje mi się też, że obiektywna. Przedstawa ofiary zarówno falangistów ale i republikanów. Żadna ze stron nie była bez winy. Polecam.

Moi znajomi z Hiszpanii, pokolenia 40+, wolą nie wspominać a jeśli już to ze zgrozą i ściszonym głosem opowiadają o „czasach Franco”. Wiele narodów ma swoje masowe groby, blizny o których nie chcą mówić i utraconych bliskich o których mogą tylko wspominać. Czy ludzie kiedyś, patrząc na historię, ból i łzy, czegoś się nauczą? Wielu pewnie tak ale zapewne nie wszyscy bo wojna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
186

Na półkach:

Książka ciekawa jako egzemplifikacja nawrotki o 180 stopni, która dokonała się w polskim obozie postępu.

Kiedy pani autorka bawiła się jeszcze lalkami i wprawiała w figurach na skakance (czyli po upadku komuny, we wczesnych latach 90-tych),wielkie autorytety moralne stwierdziły: my w Polsce musimy zrobić tak jak zrobili u siebie Hiszpanie. Spójrzmy na ich przejście od dyktatury do demokracji: bez polowania na czarownice, bez szantażowania się przeszłością, bez okładania się wzajemnymi krzywdami, bez licytowania się na cierpienia i zbrodnie, bez wiecznego wyrównywania rachunków, bez samonakręcającej się spirali nienawiści.

A w całej tej górnej frazeologii chodziło oczywiście o lustrację. Znaczy, żeby jej nie było.

Minęły lata, a nawet dziesiątki lat. Widmo lustracji przeminęło, wszystko rozeszło się po kościach. Dawna mała Kasia stała się dzielną młodą bojowniczką o postęp, a z czasem już tylko bojowniczką o postęp. Nie wie, do czego służyła naszym autorytetom moralnym Hiszpania 30 lat wcześniej. Dlatego bez żadnej żenady, a pewnie nawet w błogiej nieświadomości, teraz jako nowe pokolenie trubadurów moralnej słuszności dmie w zupełnie inne trąby: nie ma społecznego pokoju bez sprawiedliwości, zapomnienie i milczenie nie są drogą do zrozumienia siebie, naród który nie rozliczył się ze swoich zbrodni tkwi w miejscu, krzywdy muszą być wynagrodzone a zbrodniarze osądzeni.

Zabawnie jest obserwować, jak dokonywał się ten zakręt. Jeszcze pod koniec pierwszej dekady XXI wieku Zapatero był nawet w Gazecie Wyborczej przedstawiany jako niebezpieczny szaleniec, a jego rozliczeniowe ambicje jako zabawa zapałkami. Że to taki ohydny hiszpański Kaczyński, że Prawo o Pamięci Historycznej to klekotanie szkieletami wyciągniętymi z szafy... A potem pomalutku, pocichonku, ciągnął dziadek samogonku... Koło zaczęło się obracać. W połowie drugiej dekady XXI wieku w postępowej polskiej prasie zaczęły pojawiać się głosy, ze Prawo może nie idzie wystarczająco daleko, a pod koniec dekady że w ogóle zgniły kompromis z pogrobowcami frankizmu, że moralnie niedopuszczalne, że potrzebny krok dalej... Najlepiej obserwować to na podstawie publicystycznej ewolucji obu Stasińskich, ojca i syna, obu fanatycznych sekciarzy i zelotów. O ile ojciec bojowo i z moralnych wyżyn zwalczał tych od rozliczeń, o tyle syn bojowo i z tych samych moralnych wyżyn żąda rozliczeń.

A co do książki Kobylarczyk. Płaczliwy emocjonalny taran postępu, zmiatający na swojej drodze wszystkie pozostałości zdrowego rozsądku. Nie ma tam wzmianki o tym, jak bardzo Hiszpanie zniszczyli cierpliwie i ostrożnie budowaną w latach 1975-1995 na zasadzie modus vivendi powojenną wspólnotę, z jaką ochotą rzucili się w objęcia prawnego i kulturowego totalitaryzmu, jak Hiszpania zmienia się w zamordystyczny sowieckopodobny reżim (gdzie nawet wzmianka że za Franco budowali autostrady może cię zaprowadzić do więzienia),jak rehabilituje się jako bojowników o demokrację różne kategorie zbrodniarzy (marzących o wprowadzeniu własnej dyktatury),gdzie legislacja służy do ideowego glajszachtowania kraju, jak APRdMH – teoretycznie organizacja do wykopywania ciał – zmieniła się w bojową ideową partię polityczną, pasożytująca na publicznych pieniądzach i korzystającą z wszelkich benefitów „organizacji pożytku publicznego”. Nie ma o tym wzmianki pewnie dlatego, że autorka marzy o podobnych rozwiązaniach również u nas. Mówię tak, bo widziałem ją na pewnym spotkaniu w warszawskim Muzeum Polin: niesamowita mieszanka fanatyzmu, arogancji, bezczelności oraz odrealnienia.

I na koniec ciekawostka: obóz postępu nie uzgodnił jeszcze, czy wykopywanie ciał to „rozdrapywanie ran” (jak się to wydaje Kobylarczyk) czy też może raczej „zabliźnianie ran” (Maciej Stasiński, Hiszpania chce ustawowo zabliźnić rany wojny i dyktatury Franco, Gazeta Wyborcza 17.09.2020). Będzie fascynujące obserwować, jak zostanie ten dylemat rozwiązany.

Książka ciekawa jako egzemplifikacja nawrotki o 180 stopni, która dokonała się w polskim obozie postępu.

Kiedy pani autorka bawiła się jeszcze lalkami i wprawiała w figurach na skakance (czyli po upadku komuny, we wczesnych latach 90-tych),wielkie autorytety moralne stwierdziły: my w Polsce musimy zrobić tak jak zrobili u siebie Hiszpanie. Spójrzmy na ich przejście od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
251
147

Na półkach:

Jest w hiszpańskiej literaturze temat, do którego nawiązania są niezwykle liczne. Spotkałam się z nim zarówno u Cabré, Zafóna czy Allende (mam świadomość, że Allende jest Chilijską pisarką). Tematem tym jest hiszpańska wojna domowa i późniejsze lata rządów Franco.
We mnie tak liczne nawiązania tworzą chęć pogłębienia wiedzy, bo świadomość wydarzeń jakąś posiadałam, ale bez szału. Ostatnio też bardzo po drodze mi z serią Sulina i to właśnie z tego cyklu pochodzi książka "Strup. Hiszpania rozdrapuje rany" Katarzyny Kobylarczyk. W książce tej autorka przybliża temat hiszpańskiej wojny domowej, przytacza losy zwykłych ludzi, którzy stali się ofiarami tego konfliktu. Pierwsze rozdziały bardzo szybko przybliżyły dramatyzm wydarzeń wojny domowej, problemu z poszukiwaniem ciał bliskich, których szczątki od wielu lat spoczywają w zbiorowych grobach, gdzieś na polu, bez szansy na właściwy pochówek.
Z czasem ciężar książki został przeniesiony na temat Doliny Poległych i o ile początkowe rozdziały na jej temat były interesujące, to pisanie głównie na jej temat i wyciąganie kolejnych nazwisk, których raczej nikt nie spamięta uważam za zbyteczne.
Zauważyłam też tendencję do stosowania hiszpańskojęzycznych terminów, które nie zostały ani wcześniej odpowiednio wprowadzone, ani oznaczone za pomocą przypisów - idealny przykład klątwy wiedzy.
Gdybym nie była zainteresowana tematem pewnie książki bym nie skończyła, ciesząc się jednocześnie z wiedzy, którą zyskałam za sprawą pierwszych rozdziałów.

Jest w hiszpańskiej literaturze temat, do którego nawiązania są niezwykle liczne. Spotkałam się z nim zarówno u Cabré, Zafóna czy Allende (mam świadomość, że Allende jest Chilijską pisarką). Tematem tym jest hiszpańska wojna domowa i późniejsze lata rządów Franco.
We mnie tak liczne nawiązania tworzą chęć pogłębienia wiedzy, bo świadomość wydarzeń jakąś posiadałam, ale bez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 054
  • Przeczytane
    951
  • Posiadam
    175
  • 2020
    49
  • 2020
    39
  • Reportaż
    38
  • 2021
    29
  • Literatura faktu
    23
  • Teraz czytam
    21
  • Legimi
    21

Cytaty

Więcej
Katarzyna Kobylarczyk Strup. Hiszpania rozdrapuje rany Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także