Biblioteczka
2021-09
2019
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu niepokornych artystów klepią biedę, żyją z dnia na dzień, głodują. Skutecznie jednak obracają życiowe niedogodności w żart i skrywają je pod płaszczykiem obojętności i ironii. Mimo trudności żyją, tworzą, kombinują, kochają... Ich losy śledzi się z sympatią i zaciekawieniem.
Fabuła utworu jest dość luźna, ma się wrażenie, że kolejne rozdziały to raczej opowiadania zaludniane przez naszych miłych bohaterów. Proza Murgera jest przepełniona humorem, dialogi są żywe, dynamiczne i skrzące się dowcipem. Czasem jednak w tym obrazie pojawiają się pęknięcia, które ukazują tragizm egzystencji żyjących w ubóstwie artystów...
Tragizm tym większy, że autor znał to wszystko z autopsji. "Czarna nędza, dosłowny, chroniczny głód, wzgarda lub obojętność świata, częste pobyty w szpitalu, łachmany niemal zamiast ubrania" - tego doświadczył Murger, o czym informuje nas niezawodny Tadeusz Boy-Żeleński. Jak więc udało mu się w tak delikatny sposób przetworzyć swoje życiowe doświadczenia?
"Bywały w ciągu miesiąca dnie wspaniałości, kiedy nie wyszłoby się na ulicę bez rękawiczek - dnie tłuste - kiedy się spędzało cały dzień przy stole. Bywały inne, kiedy by się zeszło prawie boso na podwórze - dnie chude - kiedy wspólnie nie zjadłszy śniadania, wspólnie również nie jadło się obiadu lub też siłą różnych gospodarczych kombinacji osiągało się jakiś posiłek, w którym talerze i sztućce "świeciły nieobecnością", jak mówiła Mimi".
Polecam!
Insta: https://www.instagram.com/p/CS7LAwTgZ9_/
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu...
2021-10
Henri Michaux - "Niejaki Piórko" (1938)
Henri Michaux - ciekawa postać. Poeta, pisarz, malarz; przez niektórych łączony z surrealizmem. Ze wstępu do omawianej książki (autorem wstępu jest Jerzy Lisowski) dowiedziałam się, że odmówił przyjęcia ważnej nagrody literackiej - Grand Prix National des Lettres. Książkę "Niejaki Piórko" pisał w latach 30. ubiegłego wieku. Były to, jak słusznie zauważył wspomniany już Lisowski, lata burzliwe i naznaczone przeczuciem klęski - przeczuciem odwierciedlajacym się w ówczesnej literaturze.
Tak Wydawca ujmuje istotę książki: "Tom zawiera jego surrealistyczną prozę poetycką poświęconą perypetiom zagadkowej i niepokojącej postaci niejakiego Piórki - everymana zanurzonego w okrucieństwie świata".
Przygody tytułowego bohatera są - delikatnie mówiąc - dziwne. Choć słuszniej byłoby określić je mianem absurdalnych. Piórko musi tłumaczyć się z zamówienia w restauracji kotleta, którego nie było w karcie dań... Innym razem cierpliwie znosi to, że ktoś wyciera sobie brudne ręce w jego marynarkę. Zostaje przyłapany na gorącym uczynku (ale czy na pewno?) - a mianowicie w łóżku z... Królową. Inna jego przygoda może być dla nas przestrogą, by z bolącym palcem nie iść do lekarza.
Absurd goni absurd, logika nie istnieje. Można się czasem zaśmiać, ale pod warstwą tego - jak pisze Lisowski - surrealistycznego humour noir kryje się niepokojąca rzeczywistość, podobnie jak u Kafki.
"Niejaki Piórko" nie jest książką obszerną, ale na pewno skłania do myślenia i do odkodowania znaczeń kryjących się za pozornie śmiesznymi/bezsensownymi wydarzeniami w niej opisanymi.
Nie lubię porównywać ze sobą książek i autorów - myślę jednak, że jeśli po drodze Wam z twórczością Kafki, to i u Michaux znajdziecie coś dla siebie. Podskórny tragizm, nieudolne potyczki z niedziałającym dobrze systemem, bohater pozbawiony w zasadzie indywidualności (everyman/Jedermann) - to wszystko zaoferuje Wam krótki, acz treściwy, "Niejako Piórko".
Polecam tę książkę Waszej uwadze.
Na Insta: https://www.instagram.com/p/CUlBIMqMxmi/
Henri Michaux - "Niejaki Piórko" (1938)
Henri Michaux - ciekawa postać. Poeta, pisarz, malarz; przez niektórych łączony z surrealizmem. Ze wstępu do omawianej książki (autorem wstępu jest Jerzy Lisowski) dowiedziałam się, że odmówił przyjęcia ważnej nagrody literackiej - Grand Prix National des Lettres. Książkę "Niejaki Piórko" pisał w latach 30. ubiegłego wieku. Były to,...
2017-01
"Aby walczyć z abstrakcją, trzeba trochę być do niej podobnym"
Oran, 194. r. W specyficznym mieście żyją specyficzni ludzie. Orańczycy pracują i wzbogacają się, ale ich egzystencja jest monotonna i nijaka. Gdy w mieście pojawi się dżuma, ich życie diametralnie się zmieni. Ale czy nieodwracalnie?
Camus na kartach swej powieści przedstawia różnorodne postawy ludzkie w obliczu epidemii dżumy. Jednakże tytułowa dżuma to nie choroba, o czym świadczy już motto utworu. Czym jest "dżuma"? Autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Można przyjąć, że chodzi o II wojnę światową (liczne aluzje do tego wielkiego konfliktu) albo o zło tkwiące w każdym człowieku, o zło, z którym trzeba walczyć. A może to jeszcze co innego?
Francuski noblista porusza w swym utworze liczne uniwersalne i ponadczasowe problemy. Powieść skłania do wielu rozważań na tematy filozoficzne i religijne (warto zwrócić uwagę na kazania ojca Paneloux i postawy innych bohaterów). Jeśli ktoś lubi egzystencjalizm w wersji z lat 40. i 50. XX w. i utożsamia się z tym nurtem, to nie powinien być zawiedziony:)
Powieść nie należy do lektur łatwych. Uważam jednak, że warto się z nią zapoznać i samemu zastanowić się nad znaczeniem tytułu oraz sensem utworu. Mnie "Dżuma" pozostawiła z pytaniem, na które nie potrafię odpowiedzieć. Czy warto walczyć z "dżumą", czymkolwiek ona jest? Bernard Rieux nie miał co do tego wątpliwości, ale końcowa postawa Orańczyków komplikuje sprawę. Na razie wiem tylko tyle: "Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (...) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście".
Zdecydowanie polecam!
"Aby walczyć z abstrakcją, trzeba trochę być do niej podobnym"
Oran, 194. r. W specyficznym mieście żyją specyficzni ludzie. Orańczycy pracują i wzbogacają się, ale ich egzystencja jest monotonna i nijaka. Gdy w mieście pojawi się dżuma, ich życie diametralnie się zmieni. Ale czy nieodwracalnie?
Camus na kartach swej powieści przedstawia różnorodne postawy ludzkie w...
2017-08-24
"SEZON W PIEKLE"
"Życie jest farsą, w której grają wszyscy"
Po raz pierwszy nie wiem, co napisać... Szczerze mówiąc, niewiele udało mi się z tego utworu zrozumieć, ale i tak jestem pod wrażeniem. Poemat francuskiego poety składa się z dziesięciu części różnej długości. To, co zachwyciło mnie w utworze, to jego emocjonalność. Ten tekst tętni życiem, jest dynamiczny i obrazowy, bogaty w treści i motywy. Warto zwrócić uwagę na jego autobiografizm; dzięki temu czytelnik odnosi wrażenie szczerości i otwartości poetyckiego przekazu.
Każda z części poematu opowiada o czymś innym, niekiedy pojawiają się różnice formalne. To właśnie w "Sezonie w piekle" pojawia się słynna teoria samogłosek. Mnie chyba najbardziej zainteresowała historia Szalonej dziewicy i Oblubieńca piekielnego (Oglądaliście "Nietykalnych"? Philippe, bohater filmu, wykorzystuje w liście do Eleonory fragmenty Szalonej dziewicy).
W tym momencie nasuwają mi się dwa wnioski. Pierwszy - warto przeczytać "Sezon w piekle", choć to lektura niełatwa. Drugi - nigdy nie spróbuję opium:)
"ILUMINACJE"
"Czym jest moja nicość wobec oczekującego was osłupienia?"
"Iluminacje" to cykl kilkudziesięciu poematów. Każdy z nich przedstawia inny obraz poetycki. Podobnie jak "Sezon w piekle" nie jest to lektura łatwa, przynajmniej w moim osobistym odczuciu. Niekiedy miałam ochotę płakać z bezsilności, tak bardzo próbowałam zrozumieć, o co chodziło autorowi. I nawet jeśli niekiedy te próby były bezowocne, to i tak język, którym operuje Rimbaud, wprawił mnie w zachwyt. To, w jaki sposób francuski poète maudit opisuje rzeczywistość i zwykłe wydarzenia, to coś wspaniałego. Cudowne epitety, metafory i inne środki poetyckie, emocjonalność, dosadność, gwałtowność, a także ulotność, o czym zresztą może świadczyć już sam tytuł (iluminacje jako natchnienia i olśnienia). No i drugie dno, trafne i uniwersalne spostrzeżenia dotyczące świata i ludzi, refleksje. To wszystko motywowało mnie do dalszej lektury. A więc - polecam!
Atuty tego wydania to zawarte w nim kalendarium życia i twórczości poety oraz posłowie Artura Międzyrzeckiego. Poza tym jest to wersja dwujęzyczna, z równoległym tekstem francuskim i polskim. Niewątpliwa gratka dla romanistów. Gdybym tylko znała francuski... No cóż, wszystko przede mną:)
Serdecznie polecam!
"SEZON W PIEKLE"
"Życie jest farsą, w której grają wszyscy"
Po raz pierwszy nie wiem, co napisać... Szczerze mówiąc, niewiele udało mi się z tego utworu zrozumieć, ale i tak jestem pod wrażeniem. Poemat francuskiego poety składa się z dziesięciu części różnej długości. To, co zachwyciło mnie w utworze, to jego emocjonalność. Ten tekst tętni życiem, jest dynamiczny i...
2018-05
"Bądźcie pozdrowione, drobne, powszednie uprzejmości, gdyż wy to czynicie gładką drogę żywota"
Pamiętacie Yoricka, królewskiego błazna z Szekspirowskiego "Hamleta"? A jeśli powiem, że u Sterne'a też go znajdziecie? To nie bajka, moi drodzy - nasz podróżny sentymentalny również nosi to wdzięczne imię. W tym miejscu warto wyjaśnić, że tytuł powieści jest nieco mylący - Yorick wcale nie dotrze do Włoch... Ale to nic - Francja widziana jego oczyma jest wystarczająco interesująca!
Nie, ta książka to nie przewodnik. To coś znacznie lepszego; coś, co pozwoli czytelnikowi poczuć niesamowity klimat i poznać to, na co zwykle nie zwraca się uwagi. Charakter Yoricka, jego wrażliwa natura, bystrość umysłu i skłonność do przyglądania się ludziom, analizowania najdrobniejszych zdarzeń dają w efekcie fascynujące migawki z życia w XVIII-wiecznym Paryżu i na francuskiej prowincji. Właśnie, migawki. Podczas lektury nasuwały mi się skojarzenia z impresjonizmem - poprzez niezwykłe i różnorodne wycinki z rzeczywistości dawnej epoki. Cudowne! Ale trzeba to lubić; osoby, które oczekują wartkiej akcji, chyba się zawiodą.
Fascynujący jest bohater i fascynujące są jego przemyślenia na różne tematy. Yorick rozmyśla o naturze, wolności, o płci pięknej, do której ma wielką słabość. Ale nie można go za to winić ;) W ciekawych barwach odmalowuje charaktery ludzkie i miejsca, w których się znajduje. Smaczku dodaje skłonność podróżnego do ironii, a nawet autoironii. W każdym z krótkich rozdziałów jego zainteresowanie dotyczy czegoś/kogoś innego.
Ach, już nie wiem, co pisać; jak wytłumaczyć to, że utwór wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Urzekł mnie, ot i wszystko.
No dobra, jeszcze jedno - mówi się, że Sterne jest prekursorem w wykorzystaniu techniki strumienia świadomości. To wydaje się być uzasadnione.
Czytajcie!!!
"Bądźcie pozdrowione, drobne, powszednie uprzejmości, gdyż wy to czynicie gładką drogę żywota"
Pamiętacie Yoricka, królewskiego błazna z Szekspirowskiego "Hamleta"? A jeśli powiem, że u Sterne'a też go znajdziecie? To nie bajka, moi drodzy - nasz podróżny sentymentalny również nosi to wdzięczne imię. W tym miejscu warto wyjaśnić, że tytuł powieści jest nieco mylący -...
2017-07
"Więc cóż! Cnota? O co tobie chodzi? Ona ma swoje zadanie, a ja swoje: ona stworzona jest aby rządzić światem, ja aby go utrzymywać"
Amor i Kupido. Miłość tkliwa, subtelna i miłość zmysłowa, niekiedy rozpustna. Który z bożków miłości będzie patronował młodemu księciu, darzonemu sympatią przez Jowisza? To się okaże. Decyzję podejmie Minerwa, a pomoże jej w tym Cnota.
Bardzo przyjemna w lekturze komedia. Dobrze zarysowani bohaterowie, humor i wiele interesujących i ponadczasowych treści. Spór Amora i Kupidyna jest pretekstem do poruszenia problemu kłamstwa, władzy, cnoty, poezji i rozdźwięków pomiędzy ciałem a duszą. Mamy też rozważania na temat miłości, ludzkiej natury i społeczeństwa. A to wszystko podane w sposób lekki i zabawny.
Warto zapoznać się z komedią Pierre'a de Marivaux. W tym na pozór nieskomplikowanym i niepokaźnym utworze znajduje się wiele aktualnych myśli i motywów, a postawy bohaterów stanowią odzwierciedlenie ludzkich zachowań, a także ich zalet i wad. Mamy też morał. Nie przytoczę go, by jednocześnie nie zdradzać zakończenia. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam przyjemnej lektury:)
Polecam!
"Więc cóż! Cnota? O co tobie chodzi? Ona ma swoje zadanie, a ja swoje: ona stworzona jest aby rządzić światem, ja aby go utrzymywać"
Amor i Kupido. Miłość tkliwa, subtelna i miłość zmysłowa, niekiedy rozpustna. Który z bożków miłości będzie patronował młodemu księciu, darzonemu sympatią przez Jowisza? To się okaże. Decyzję podejmie Minerwa, a pomoże jej w tym...
2017-07-10
„Czym umarła? patrz! słówkiem zagadnie wesołem,
To złuda, ręka twoja mnie zabić nie może!"
Tytuł zbioru wskazuje na to, że wiersze dotyczyć będą głównie miłości. I rzeczywiście, ten motyw jest najważniejszy, ale nie jedyny. Prudhomme zajmuje się również przemijalnością rzeczy ziemskich ("Na tej ziemi", "Tu i tam"), marzeniami ("Ideał") ulotnością radości i myśli ("Myśl zgubiona"). A co z miłością? Mamy tu miłosny obłęd ("Szalona"), miłość do całego narodu ludzkiego ("Sen") i rozważania: gdzie po śmierci znajdą się osoby, które "przeszły mękę i rozkosz miłości?" ("Dokąd idą?"). I dodatkowo kolejny dowód na to, że miłości nie można zabić ("Miłość zamordowana").
Wiersze francuskiego poety są proste w odbiorze i w sposób subtelny mówią o uczuciach. Ich tematyka jest różnorodna, ale bliska każdemu człowiekowi.
Warto zapoznać się z utworami pierwszego w historii laureata Literackiej Nagrody Nobla (1901 r.). Niestety, na język polski przetłumaczono tylko niektóre jego wiersze.
Polecam ten zbiorek, choć zabrakło mi w nim kilku pięknych wierszy: "Najwłaściwsza chwila dla miłości", "Pęknięty wazon", "Piosenka", "Zimą" (dostępne na stronie: https://milosc.info › wiersze).
Polecam!
„Czym umarła? patrz! słówkiem zagadnie wesołem,
To złuda, ręka twoja mnie zabić nie może!"
Tytuł zbioru wskazuje na to, że wiersze dotyczyć będą głównie miłości. I rzeczywiście, ten motyw jest najważniejszy, ale nie jedyny. Prudhomme zajmuje się również przemijalnością rzeczy ziemskich ("Na tej ziemi", "Tu i tam"), marzeniami ("Ideał") ulotnością radości i myśli...
2018-07-11
"A czy to ma znaczenie, jaka jest naprawdę otaczająca mnie rzeczywistość, jeżeli pomogła mi żyć, czuć, że jestem, i czuć, kim jestem?"
Mmmmmm. Cudeńko, delikatesek. Majstersztyk. Kocham to.
Niezwykle interesujące migawki z codzienności XIX-wiecznego Paryża. Nie, nie będzie oper, powozów, dam, amantów, porywów serc i innych tego typu rzeczy. Będzie błoto, dym, mgła, nędza, choroba. Będą biedne psy, żebracy, wdowy, obdarci i głodni chłopcy. I wreszcie - "niewinne potwory", osobistości, którymi interesuje się całe miasto.
Opisane zostaną nierówności społeczne, nieubłagany Czas, Ideał, który musi umrzeć. A artyści muszą wyrzec się swej aureoli. I tak nic nie wskórają. Kobiety - głupie, pospolite, niepotrafiące znaleźć wspólnego języka z mężczyznami. Baudelaire! Ty mizoginisto!!! To nic. I tak Cię lubię.
Obrazy są ponure, pesymistyczne, wstrząsające. Autor przedstawia rzeczywistość bez upiększeń, niekiedy wręcz w sposób kontrowersyjny. Poprzez wypowiedzi narratora snuje swe głębokie refleksje, opatrzone celną puentą. Ironia nie jest mu obca, nie stroni od karykatury i groteski. Dzięki niemu wykreowany - a raczej odwzorowany - przez niego świat staje się barwniejszy, bardziej oddziałuje na emocje czytelnika i nie daje o sobie zapomnieć.
Polecam to wydanie, bo zawiera ciekawe komentarze do poszczególnych komentarzy, informacje nt. zaplanowanych przez Baudelaire'a utworów, a także cieszące oczy XIX-wieczne drzeworyty.
To książka, której nie należy pochłaniać od razu w całości. To książka, do której się wraca, by za każdym razem zwrócić uwagę na coś innego. Uwaga! Zwracajcie uwagę na słowa! Wiem, co mówię - znajdziecie świetne sentencje i spostrzeżenia. Często to powtarzam, ale ja zawsze zwracam na to uwagę.
Serdecznie polecam!
"A czy to ma znaczenie, jaka jest naprawdę otaczająca mnie rzeczywistość, jeżeli pomogła mi żyć, czuć, że jestem, i czuć, kim jestem?"
Mmmmmm. Cudeńko, delikatesek. Majstersztyk. Kocham to.
Niezwykle interesujące migawki z codzienności XIX-wiecznego Paryża. Nie, nie będzie oper, powozów, dam, amantów, porywów serc i innych tego typu rzeczy. Będzie błoto, dym, mgła, nędza,...
"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem"
Bardzo niepozorna książeczka, opowiadająca historię zwykłego małżeństwa z kilkunastoletnim stażem. Tylko czy Lisa i Gilles to naprawdę zwykłe małżeństwo? A może coś odróżnia ich od innych?
Zaskakująca. Chwilami zabawna, chwilami przerażająca. Bardzo, bardzo mądra. Schmitt zdaje się być doskonałym znawcą ludzkiej psychiki; dogłębnie analizuje zachowania bohaterów, których wykreował. Co z tego, że jest ich tylko dwoje? Tej sztuce to wystarczy. Dialogi Gillesa i Lisy są żywe, inteligentne i przyciągające uwagę. Małżonkowie są ludźmi z krwi i kości - okłamują się, snują intrygi, mają swoje słabości. Są po prostu wiarygodni. Prezentują sposób, w jaki uczucie powoli się wypala. Temat ten często się pomija, rezygnując z niego na rzecz ckliwych romansów. A przecież życie to nie bajka. Czy z tego powodu należy być pesymistą? Nie. Bo o uczucie zawsze można zawalczyć. A nawet trzeba.
Świetna, świetna, świetna! Słodko - gorzka, ponadczasowa, wciągająca, pełna mądrych i uniwersalnych treści. Świetna pożywka dla miłośników interesujących cytatów, do których się zresztą zaliczam. To książka, do której się wraca.
Serdecznie polecam!
"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem"
Bardzo niepozorna książeczka, opowiadająca historię zwykłego małżeństwa z kilkunastoletnim stażem. Tylko czy Lisa i Gilles to naprawdę zwykłe małżeństwo? A może coś odróżnia ich od...
2018-05-08
Tak toczy się światek...
Anioł Ituriel zleca Scytyjczykowi Babukowi odwiedzenie Persepolis i ocenienie, czy miasto należy zniszczyć, czy może ocalić. Babuk wykonuje zadanie. W Persepolis obserwuje zdrady żon i mężów, świątynie, w których grzebie się zmarłych, jest świadkiem chciwości, nieuczciwości, kupowania urzędów i stopni wojskowych, nieudolności, zazdrości i nienawiści wśród uczonych. Wydawać by się mogło, że to jednoznacznie przemawia za słusznością zesłania na miasto zagłady, jednakże Babuk pod wpływem różnych okoliczności jest w stanie usprawiedliwić wszelkie grzeszki i nadużycia mieszkańców Persepolis. Jaki raport zda Iturielowi?
Wolter w niezwykle celny sposób opisał ludzką niemoralność, która niekiedy miesza się z cnotliwością. Z lektury jego powiastki można wysnuć wniosek, że trudno w takiej sytuacji uznać coś za jednoznacznie złe lub dobre, dokonanie ostatecznej decyzji staje się tu wręcz niemożliwe.
Bardzo cenię ten utwór za uniwersalność, ważką problematykę, demaskatorstwo. No i za przesłanie: "jeżeli nie wszystko jest dobre, wszystko jest znośne". Ironia? Czy najprawdziwsza prawda?
Polecam!
Tak toczy się światek...
Anioł Ituriel zleca Scytyjczykowi Babukowi odwiedzenie Persepolis i ocenienie, czy miasto należy zniszczyć, czy może ocalić. Babuk wykonuje zadanie. W Persepolis obserwuje zdrady żon i mężów, świątynie, w których grzebie się zmarłych, jest świadkiem chciwości, nieuczciwości, kupowania urzędów i stopni wojskowych, nieudolności, zazdrości i...
2018-05-03
"Pracujmy nie rozumując [...]. To jedyny sposób by życie uczynić znośnym"
Ach, mój Boże, jakie Kandyd miał ciekawe życie. Czego on nie doświadczył... Wypędzenie z zamku barona de Thunder-ten-tronckha w Westfalii, szkolenie wojenne, bitewny zgiełk, trzęsienie ziemi w Lizbonie, podróże morskie, spotkanie sześciu zdetronizowanych władców (w tym, co ciekawe, Augusta III i Stanisława Leszczyńskiego), napawanie się bogactwem krainy Eldorado... No - zapomniałabym o miłości do pięknej Kunegundy.
Ta niezwykła, obfitująca w liczne nieprawdopodobne zwroty akcji fabuła staje się pretekstem do podważenia słuszności optymistycznej filozofii Leibniza, którą wpajał tytułowemu bohaterowi myśliciel Pangloss, zajmujący się też praistniejącą harmonią i uparcie twierdzącym, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Z biegiem wydarzeń Kandyd traci wiarę w słowa mistrza, natomiast Pangloss wstydzi się zmienić poglądy, choć również nie miał w życiu lekko...
W zasadzie można stwierdzić, że każdy z grona głównych bohaterów miał trudne życie. Wolter odmalowuje przed czytelnikiem skomplikowane losy Kunegundy, jej brata, córki papieża i innych. Każda z postaci została zarysowana w interesujący sposób, warto wspomnieć jeszcze wiernego Kakambę i pesymistę Marcina.
Jeśli obawiacie się, że czytanie o fantastycznych przygodach w końcu okaże się nużące i bezcelowe, to mogę zapewnić, że wcale tak się nie stanie. Wszystko dzięki Wolterowi, który okrasił swój utwór dużą dozą ironii i sarkazmu. Cel nadrzędny - ośmieszenie pewnego systemu filozoficznego - nie staje się nachalny; lektura naprawdę może rozbawić. Mnie powaliła na łopatki scena rozmowy Panglossa z tureckim derwiszem. Świetna!
Ale, ale - świat wykreowany przez autora wcale nie jest różowy, bo pod osłoną ironii ukrywa się gorycz. Nie zabraknie opisów wojennej zawieruchy, gwałtów, mordowania na rozmaite sposoby, słowem - wszelkich przejawów ludzkiej brutalności. Do tego m.in. przedstawienie okrucieństwa religii (autodafe - akt wiary, mający tu ochronić ludność Lizbony przed okrutnym trzęsieniem ziemi), ukazanie tragicznego losu niewolników. Zdemaskowaniu ulegnie ludzka obłuda, chciwość, wyrachowanie.
Prócz tego Wolter serwuje nam opis Eldorado, krainy utopijnej, w której złoto i drogie kamienie to po prostu piasek i muł, nie ma stanu duchownego, mieszkańcy są nad wyraz gościnni i dużą wagę przywiązują do rozwoju nauki.
Polecam lekturę tej niepozornej książeczki, która zawiera wiele ciekawych myśli na temat świata i ludzi (zainteresowanych zachęcam zwłaszcza do zwrócenia szczególnej uwagi na rozmowy Kandyda i Marcina) i porusza szeroką problematykę społeczną, moralną, polityczną. Która uczy najlepszego sposobu na życie - "trzeba uprawiać nasz ogródek".
"Pracujmy nie rozumując [...]. To jedyny sposób by życie uczynić znośnym"
Ach, mój Boże, jakie Kandyd miał ciekawe życie. Czego on nie doświadczył... Wypędzenie z zamku barona de Thunder-ten-tronckha w Westfalii, szkolenie wojenne, bitewny zgiełk, trzęsienie ziemi w Lizbonie, podróże morskie, spotkanie sześciu zdetronizowanych władców (w tym, co ciekawe, Augusta III i...
2018-03-13
"A zatem, skoro wszyscy jesteśmy sędziami, wszyscy jesteśmy winni, jedni wobec drugich, wszyscy jesteśmy Chrystusami na nasz obrzydliwy sposób, wszyscy kolejno ukrzyżowani nic nie wiedząc o tym"
Jean-Baptiste Clemence spędza wiele czasu w amsterdamskim barze Mexico City. Rozmawia z nieznajomymi, opowiadając im o swoim życiu. Monologi tego sędziego-pokutnika (jak sam siebie nazywa) stanowią treść książki.
Wydaje się, że Clemence dokonuje rozrachunku z przeszłością. Ważne miejsce zajmuje w niej tytułowy upadek. Na czym on polegał? I czy rzeczywiście można nazwać go upadkiem? A może należy szukać go gdzie indziej?
Z wypowiedzi bohatera wyłania się postać negatywna, pyszna i egoistyczna, zawsze i wszędzie szukająca dla siebie korzyści. Trudno jednak potępić Clemance'a, a to za sprawą formułowanych przez niego ogólnoludzkich refleksji, które sięgają do głębi ludzkiej natury, do sekretów, grzeszków, ukrytych motywacji. Są one prawdziwe, dobitne, dające do myślenia. Za ich sprawą bohater wydaje się być nie taki zły, a przynajmniej nie gorszy od innych. A może właśnie o to mu chodziło?
Wspaniała książka. Lektura monologu wypowiedzianego była niesamowicie interesująca. Dzięki takiej formie czytelnik może skupić się na przemyśleniach głównego bohatera i rozpływać się nad cudowną narracją.
Jeśli przemawiają do Was Słowa i szukacie książki, która potrafi skłonić do refleksji, to chyba dobrze trafiliście.
Warto samodzielnie prześledzić losy sędziego-pokutnika. Polecam!
"A zatem, skoro wszyscy jesteśmy sędziami, wszyscy jesteśmy winni, jedni wobec drugich, wszyscy jesteśmy Chrystusami na nasz obrzydliwy sposób, wszyscy kolejno ukrzyżowani nic nie wiedząc o tym"
Jean-Baptiste Clemence spędza wiele czasu w amsterdamskim barze Mexico City. Rozmawia z nieznajomymi, opowiadając im o swoim życiu. Monologi tego sędziego-pokutnika (jak sam siebie...
2018-02-15
"Czyż nie wie pani, że istnieją dusze wiecznie udręczone? Potrzebują kolejno marzeń i czynów, najczystszych uczuć i najdzikszych namiętności i tak popełniają wszelkiego rodzaju wybryki i szaleństwa"
Pani Bovary. Kto nie słyszał o Emmie, jej marzeniach, rozczarowaniach, o poszukiwaniu przez nią szczęścia? To jedna z najważniejszych postaci kobiecych w literaturze. A zatem - do rzeczy.
Czym skorupka za młodu...
Nasza bohaterka w młodości chętnie czytywała romanse. Z lektur tego typu wyniosła wyidealizowany obraz miłości, miłości, którą także chciała przeżyć. Tylko czy to będzie jej dane? Czy odnajdzie spełnienie w roli żony wiejskiego lekarza, Karola, oraz matki małej Berty? Chociaż odpowiedź wydaje się znana i nie budząca wątpliwości, warto jednak samemu bliżej zapoznać się z historią Emmy. Nie zawiedziecie się!
Pewnie wiele osób postrzega tytułową bohaterkę jako kobietę rozkapryszoną, egoistyczną, zdolną do zadawania cierpienia innym. Jest w tym wiele prawdy. Dla mnie jednak Emma pozostanie przede wszystkim kobietą, która poszukiwała szczęścia, która desperacko chwytała się iluzji, bo wierzyła, że jej marzenia kiedyś się spełnią. Może i była naiwna, ale co z tego? Aby snuć marzenia, potrzeba choć garstki zbawiennej naiwności. Wszyscy poszukujemy szczęścia, niektórym to się udaje, innym nie. Emma należała do tej drugiej grupy. W swych poszukiwaniach popełniała błędy, ale czy to powód, by ją jednoznacznie ocenić? Chyba nie. Zresztą - każdy ma prawo do własnej opinii.
A co z pozostałymi bohaterami? Karol - uczciwy, skromny, na zabój zakochany w żonie, gotowy jej nieba przychylić. Postać nieskazitelna po prostu. Przyznam się jednak, że niekiedy spoglądałam na niego oczyma Emmy i postrzegałam go jako osobę, która podcinała kobiecie skrzydła. Oto, do czego prowadzi utożsamianie się z bohaterami ;)
Kto jeszcze? Arogancki Rudolf, biedny Hipolit, ambitny Homais, cyniczny Lheureux i inni. Wszyscy wyraziści, interesujący, idealnie wpasowani w misterną układankę.
I choć na pierwszy plan wysuwają się rozterki Emmy, nie zabraknie innych wątków: historia Hipolita, relacje Karola z matką, wątek chorego żebraka i inne. Rozszerzają one znacznie problematykę powieści - nie zabraknie tu miejsca na problem nierówności społecznej, na kwestię problemów finansowych, na problem ambicji, na dyskusje na tematy religijne czy filozoficzne itd. I do tego plastyczny obraz Yonville oraz Rouen, miejsc tętniących życiem, z ich mieszkańcami, sensacjami, problemami życia codziennego. Dzięki temu wszystko staje się żywe, prawdopodobne, zajmujące. Nie zabraknie też miejsca na piękne opisy przyrody, która wiernie towarzyszy bohaterom i ich rozterkom.
Przeczytajcie koniecznie, poznajcie Emmę i jej tragiczne dzieje. Być może, jeśli jesteście marzycielami i idealistami, odnajdziecie w tej historii cząstkę siebie.
Polecam!
"Czyż nie wie pani, że istnieją dusze wiecznie udręczone? Potrzebują kolejno marzeń i czynów, najczystszych uczuć i najdzikszych namiętności i tak popełniają wszelkiego rodzaju wybryki i szaleństwa"
Pani Bovary. Kto nie słyszał o Emmie, jej marzeniach, rozczarowaniach, o poszukiwaniu przez nią szczęścia? To jedna z najważniejszych postaci kobiecych w literaturze. A zatem -...
2017-12-23
"[...] przyjemnie się rujnować, gdy się jest człowiekiem zdolnym do odbudowania majątku. Pieniądze to głupstwo, gorzej jest jednak, jeżeli się cierpi"
Jedenasty tom cyklu Rougon-Macquartowie. W jak odmienny od "Nany" sposób maluje obraz Paryża, chciałoby się powiedzieć. Ożywione, pełne światła ulice, a dookoła sklepy z rozmaitymi towarami i cieszącymi oczy wystawami! Ale to tylko pozory, bo również "taki" Paryż skrywa swoją mroczną stronę.
"Wszystko dla pań" to ogromny magazyn oferujący wiele ubrań i dodatków, nastawiony na spełnienie każdej zachcianki klientek. To nie jest zwykły sklep, to świątynia mody, pałac wzniesiony na cześć kobiecej rozrzutności. Nad powodzeniem i rozwojem interesu czuwa Oktaw Mouret, człowiek obdarzony kreatywnością i wymyślający genialne pomysły, które mają zaowocować zwiększeniem dochodów magazynu. Oktaw w swych działaniach jest bezwzględny; pozbawiony skrupułów obserwuje, jak drobne kupiectwo upada, nie mogąc wyjść zwycięsko z tej walki o byt.
Główną bohaterką powieści jest Denise Baudu, która przybywa do Paryża wraz z młodszymi braćmi, Jankiem i Pepim (sprawuje nad nimi opiekę po stracie rodziców). Poszukując pracy, trafia do magazynu Moureta. Zostaje tam zatrudniona jako ekspedientka, ale początki nie będą łatwe...
Podobnie jak w "Nanie" mamy tu do czynienia z zatrzęsieniem postaci. Początkowo trudno je rozróżnić, ale gdy to się już czytelnikowi uda, to może podziwiać ciekawą galerię bohaterów reprezentujących różne klasy społeczne. Nawet postaci drugoplanowe zostały przedstawione w sposób interesujący, są obdarzone rysem indywidualnym. Wprowadzają wiele wątków, których rozwój śledzi się z przyjemnością. Rodzą się przyjaźnie i głębsze uczucia, nie zawsze odwzajemnione, snują się intrygi, bohaterowie rywalizują i zwalczają się wzajemnie, powstają i niszczeją przymierza, wzbiera zazdrość i nienawiść... Jest co czytać.
Fabuła jest bardzo interesująca - nie tylko ze względu na wielowątkowość, ale również z powodu ukazania w utworze mechanizmów rządzących handlem. Sposób, w jaki Mouret manipuluje klientkami, jest po prostu genialny! Rozwiązania, które wprowadza w swoim magazynie, obserwujemy również współcześnie: mechanizm zwrotów, niskie ceny towarów sprzedawanych w ogromnych ilościach, częste obroty kapitałem, reklamy (na które przeznacza spore sumy), pozorna uległość wobec klientek i ciągłe im schlebianie... Cudo! Może nie powinnam się tym zachwycać, bo to oszustwo, ale nie mogę się powstrzymać. Geniusz! I do tego upadek drobnego kupiectwa, zwiastujący nowy porządek, któremu ludzie muszą się podporządkować, jeśli chcą utrzymać się na powierzchni... Ach, jestem pod wrażeniem...
Język, którym operuje Zola, jest niezwykle plastyczny. Pieczołowite opisy oddziałujące na wszystkie zmysły z łatwością przenoszą nas do XIX-wiecznego Paryża. Większość opisów dotyczy magazynu "Wszystko dla pań". Otwarte przestrzenie, śmiałe rozwiązania architektoniczne, feeria (co ja piszę: istny pożar!) barw, rozmaitość materiałów w różnych deseniach, których bogactwo oszałamia. Mój Boże, chociaż sama najchętniej odwiedzam księgarnie, w których mogę spędzać dłuuuugie godziny, to jednak i ja dałabym się uwieść tej obfitości towarów...
Ale, ale - nie zapominajmy, że jest to powieść naturalistyczna. Nie zabraknie tu obrazów nędzy i rozpaczy. Wielki magazyn zostaje skontrastowany z małymi sklepikami, których właściciele bankrutują i zostają wyrzuceni na bruk. Upada drobne kupiectwo, a z tym upadkiem wiążą się ludzkie dramaty: nędza, choroby, śmierć, załamanie nerwowe... Trudno w takiej sytuacji zachować się heroicznie, ale i takie postawy się zdarzają (Bourras, właściciel sklepu z parasolami).
Co ciekawe, Zola odwołuje się do socjalizmu utopijnego. Widoczne jest to w ulepszeniach, które Mouret wprowadza do tytułowego magazynu. Wiele z nich to pomysły Denise, która jest szczególnie wrażliwa na biedę i niesprawiedliwość. Tak więc: poprawiają się warunki pracy (w zakresie np. płacy i wyżywienia), pojawia się szpitalik dla pracowników i biblioteka, organizowane są wieczorowe kursy języków obcych, arytmetyki i geografii, ciężarne ekspedientki oddawane są pod opiekę akuszerki. To trochę idealistyczne, ale socjalizm utopijny rządzi się swoimi prawami.
Jeśli chcecie się dowiedzieć, kim jest kobieta, na której krwi wyrósł magazyn, jeśli ciekawi was, czy przedstawicielki płci pięknej zemszczą się na Mourecie (jak twierdzi jego współpracownik) i czy wszystkie plany genialnego Oktawa się powiodą, to koniecznie sięgnijcie po "Wszystko dla pań". Nie zawiedziecie się!
Polecam i ostrzę sobie pazurki na "Germinal" i "Brzuch Paryża".
"[...] przyjemnie się rujnować, gdy się jest człowiekiem zdolnym do odbudowania majątku. Pieniądze to głupstwo, gorzej jest jednak, jeżeli się cierpi"
Jedenasty tom cyklu Rougon-Macquartowie. W jak odmienny od "Nany" sposób maluje obraz Paryża, chciałoby się powiedzieć. Ożywione, pełne światła ulice, a dookoła sklepy z rozmaitymi towarami i cieszącymi oczy wystawami! Ale...
2015-10
Francja, początek XIX w. W wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej nastąpiły duże zmiany społeczne. Na znaczeniu zyskała burżuazja, pragnąca wyprzeć starą szlachtę poprzez wykupowanie tytułów szlacheckich. W takim środowisku żyją bohaterowie powieści, w większości mieszkańcy pensjonatu pani Vauquer.
"Ty wierzysz w coś stałego na świecie! Pogardzajże ludźmi i szukaj oczek, którymi można przejść przez sieć kodeksu"
Jeden z głównych wątków dotyczy Eugeniusza de Rastignaca, studenta prawa, który pragnie należeć do wyższej warstwy społecznej. Zdaje sobie sprawę, że osiągnięcie tego tylko poprzez własną pracę może być trudne i żmudne. Ma drugą możliwość - może uciec się do nieuczciwości, do czego namawia go inny pensjonariusz, tajemniczy Vautrin. Mentor Eugeniusza prezentuje mu swoje poglądy, które - co ciekawe - są podobne do poglądów Rodiona Raskolnikowa z powieści Dostojewskiego [człowiek wyższy i człowiek niższy; gwoli ścisłości - nie chodzi tu o wzrost :)].
"Trzeba umierać, aby się dowiedzieć, co to dzieci..."
No i wreszcie wątek tytułowego ojca Goriot. Dlaczego mówi się o nim "ojciec"? Dlatego że jest to jego główna życiowa rola. Goriot, były handlarz mąką, ma dwie córki: Anastazję de Restaud (której mąż kupił tytuł szlachecki) i Delfinę de Nucingen (jej mąż, bankier, kupił tytuł barona). Goriot cały czas wspiera córki finansowo, za co, jak można się domyślić, nie otrzymuje wdzięczności. Cóż, jest sam sobie winien...
Wymienione przeze mnie wątki to oczywiście niejedyne w powieści; nie będę opisywać wszystkich, by nie psuć innym Czytelnikom przyjemności lektury. Bo książka jest ciekawa. Balzac wspaniale ukazał podziały społeczne występujące w ówczesnej Francji; jego bohaterowie są intrygujący (na uwagę zasługuje wicehrabina de Beauséant, przedstawicielka starej szlachty; właśnie ją polubiłam najbardziej). Francuski pisarz świetnie scharakteryzował Paryż; wg niego to miasto jest śmietnikiem. Jest do dość łagodne określenie, gdyż podczas lektury powieści czasem można skojarzyć to miasto nawet z piekłem.
Dużo uwagi poświęca Balzac obłudzie i fałszywej moralności. Te rozważania nie tracą na aktualności, podobnie jak konflikt wewnętrzny, w który uwikłany jest Rastignac. Mamy też romanse, nędzę, poświęcenie, niewdzięczność, oszustwa. Czyli nic się nie zmieniło od XIX w. Dzięki temu "Ojciec Goriot" skłania do wielu przemyśleń.
To było moje pierwsze spotkanie z Balzakiem i jego "Komedią ludzką". Wiem jednak, że na tym się nie skończy, bo historia Rastignaca nie została doprowadzona do końca. Jego dalsze losy (nie tylko jego) zawarte są w powieści "Bank Nucingena". Z tego, co udało mi się dowiedzieć, będzie to ciekawa kontynuacja przygód Eugeniusza i kilku innych bohaterów powieści "Ojciec Goriot".
Polecam!
Francja, początek XIX w. W wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej nastąpiły duże zmiany społeczne. Na znaczeniu zyskała burżuazja, pragnąca wyprzeć starą szlachtę poprzez wykupowanie tytułów szlacheckich. W takim środowisku żyją bohaterowie powieści, w większości mieszkańcy pensjonatu pani Vauquer.
"Ty wierzysz w coś stałego na świecie! Pogardzajże ludźmi i szukaj oczek,...
2017-10-07
"Prędzej czy później istota ludzka musi umrzeć od tego, co jej dawało życie. Żyłam miłością, umieram z miłości"
Historia miłości paryskiej kurtyzany Małgorzaty Gautier i Armanda Duval. To przepełniona emocjami opowieść o poświęceniu, trudnej przeszłości, poszukiwaniu szczęścia, wybaczeniu.
Tytułowa dama kameliowa, czyli Małgorzata, to bardzo ciekawa bohaterka literacka. Z pozoru lubująca się w zbytku kurtyzana, niezdolna do miłości, a tak naprawdę kobieta szczera, uczciwa, szlachetna i zdolna do heroizmu. Jest taka... prawdziwa; naprawdę współczułam jej w nieszczęściu.
Armand również został wykreowany w sposób realistyczny; łatwo wpada w gniew, jest zazdrosny i mściwy.
Nie będę rozwodziła się nad pozostałymi postaciami; wspomnę tylko, że dramat Dumasa (syna) daje ciekawy obraz paryskiej śmietanki towarzyskiej XIX-wiecznego Paryża, z jego obyczajami i rozrywkami, słabostkami i wadami.
"Dama kameliowa" to utwór pełen interesujących cytatów. Skłania do wielu przemyśleń np. na temat prawa do szczęścia w obliczu niechlubnej przeszłości czy też możliwości rezygnacji z własnego szczęścia na rzecz dobra ukochanej osoby. Dramat jest uniwersalny i stanowi wartościową lekturę.
Korzystając z okazji - polecam słynną operę Giuseppe Verdiego pt. "La Traviata", której libretto zostało oparte na utworze Dumasa (syna). Postać Violetty Valéry jest wzorowana właśnie na Małgorzacie Gautier. No to, moi drodzy, wsłuchajmy się w "Libiamo Ne' Lieti Calici" i cieszmy się życiem:)
Polecam wersję dramatyczną "Damy kameliowej". Teraz pora na powieściowy pierwowzór.
"Prędzej czy później istota ludzka musi umrzeć od tego, co jej dawało życie. Żyłam miłością, umieram z miłości"
Historia miłości paryskiej kurtyzany Małgorzaty Gautier i Armanda Duval. To przepełniona emocjami opowieść o poświęceniu, trudnej przeszłości, poszukiwaniu szczęścia, wybaczeniu.
Tytułowa dama kameliowa, czyli Małgorzata, to bardzo ciekawa bohaterka literacka....
2014-11
"Takie jest nasze miłowanie, iż nie możesz ty umrzeć beze mnie, ani ja bez ciebie"
Tristana i Izoldy nie trzeba nikomu przedstawiać. Tytułowi bohaterowie opracowanego przez Bédiera utworu mogą z powodzeniem konkurować z Romeem i Julią o miano najsłynniejszej pary kochanków w literaturze.
"Dzieje Tristana i Izoldy" to fascynująca opowieść o przeznaczeniu, poświęceniu, miłości, konflikcie pomiędzy miłością a honorem. Znajdziemy tu niesamowity klimat, a także informacje na temat średniowiecznej obyczajowości oraz etosu rycerskiego. Nie zabraknie pojedynków, intryg, zdrad, wojen. Tak, wbrew pozorom będzie się działo;) Do tego mamy połączenie realizmu z magią i baśniowością, czyli dla każdego coś dobrego. Z kolei archaizacja języka to zabieg, który - choć przeraża uczniów - tak naprawdę pomaga odtworzyć dawne realia.
Jednak nie wszystko w tej historii jest łatwe i przyjemne. I nie chodzi mi wcale o mnogość szczegółów do zapamiętania, ale o coś zupełnie innego. Bo o ile w przypadku Romea i Julii nie mieliśmy wątpliwości, komu "kibicować", o tyle tutaj sytuacja trochę się komplikuje. Owszem, miłość to coś, o co warto walczyć, ale z drugiej strony mamy biednego, bo zakochanego i oszukiwanego przez najbliższych króla Marka... No i najważniejsza kwestia - miłość wywołana mocą magicznego napoju? Czy tylko mnie to nie przekonuje? A może to jakaś metafora? Trudno powiedzieć...
Do czego mogę się "przyczepić"? Niekiedy podczas lektury odnosiłam wrażenie, że wydarzenia opisywane są w sposób suchy i pozbawiony emocji, a tak nie powinno być. Nie zaszkodziłaby też bardziej pogłębiona charakterystyka postaci z naciskiem na psychologię. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o rozterkach króla Marka, o lękach Brangien i o uczuciach nękanej zazdrością Izoldy o Białych Dłoniach. No cóż, podane informacje muszą nam wystarczyć...
Zdaję sobie sprawę z tego, że "Dzieje Tristana i Izoldy" nie należą w opinii uczniów do ulubionych lektur szkolnych. Niemniej jednak zachęcam do zapoznania się z tym utworem, który powstał na gruncie kultury celtyckiej.
Polecam!
"Takie jest nasze miłowanie, iż nie możesz ty umrzeć beze mnie, ani ja bez ciebie"
Tristana i Izoldy nie trzeba nikomu przedstawiać. Tytułowi bohaterowie opracowanego przez Bédiera utworu mogą z powodzeniem konkurować z Romeem i Julią o miano najsłynniejszej pary kochanków w literaturze.
"Dzieje Tristana i Izoldy" to fascynująca opowieść o przeznaczeniu, poświęceniu,...
2015-12
"Czyż nie ma na świecie kobiety, która by nie nadużywała władzy, jaką zdobędzie?".
Niepodzielne rządy w powieści de Laclosa sprawuje markiza de Merteuil. Upokorzona przez dawnego kochanka, który zdecydował się poślubić młodą i niewinną Cecylię Volanges, knuje intrygę. Jej wykonawcą mianuje wicehrabiego de Valmont, który ma jednak własne plany - zamierza uwieść słynącą z cnotliwości prezydentową de Tourvel. Czy obie intrygi dojdą do skutku? Jakie mogą być ich konsekwencje? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań można odnaleźć w utworze.
Bohaterowie "Niebezpiecznych związków" są świetnie scharakteryzowani. Na pierwszy plan wysuwa się zła i zepsuta do szpiku kości markiza de Merteuil, kobieta mściwa, bezwzględna, inteligentna. Doskonała obserwatorka ludzkich zachowań, łatwo wychwytująca i wykorzystująca cudze słabości. To właśnie ona jest motorem wszelkich działań wicehrabiego, który staje się marionetką w jej rękach, nawet o tym nie wiedząc. Czyżby prawdą było stwierdzenie: "nawet najprzebieglejszy mężczyzna nie dorówna w fałszu najszczerszej kobiecie"? Właśnie taki wniosek nasuwa się w trakcie lektury powieści.
Jakie są pozostałe zalety utworu? Ciekawa fabuła, na którą składają się misternie skonstruowane intrygi. Epistolarna forma powieści - dzięki listom bohaterów czytelnik może spoglądać na wydarzenia ich oczyma i poznać różne punkty widzenia dotyczące powieściowych wypadków.
Warto zwrócić uwagę na niejednoznaczną wymowę utworu - z jednej strony mamy zakończenie (nie mogę go zdradzić), a z drugiej - pesymistyczne rozważania na temat ludzkiej natury. Ponadto uważny czytelnik znajdzie w powieści interesujące spostrzeżenia autora na różne tematy (zło, cnota, miłość itd.).
Pierre Choderlos de Laclos napisał "Niebezpieczne związki" ku przestrodze XVIII- wiecznego społeczeństwa, ale jego utwór jest ponadczasowy i warto go znać.
Polecam!
"Czyż nie ma na świecie kobiety, która by nie nadużywała władzy, jaką zdobędzie?".
Niepodzielne rządy w powieści de Laclosa sprawuje markiza de Merteuil. Upokorzona przez dawnego kochanka, który zdecydował się poślubić młodą i niewinną Cecylię Volanges, knuje intrygę. Jej wykonawcą mianuje wicehrabiego de Valmont, który ma jednak własne plany - zamierza uwieść słynącą z...
2016-09
Do czego zdolna jest zakochana kobieta? Oj, do wielu rzeczy... A gdy do tego jest zazdrosna? Na tragedię nie trzeba długo czekać.
Tytułowa bohaterka to żona Tezeusza. Na swoje (i nie tylko) nieszczęście zakochała się w swym pasierbie, Hipolicie. Młodzieniec jednak darzy miłością inną kobietę (Arycję). Fedra jest więc wściekła i zazdrosna. Dodatkowo boi się, że mąż odkryje prawdę o jej występnym uczuciu. Postanawia działać. Okłamuje Tezeusza, do czego zachęca ją jej dawna piastunka, Enona. Jakie następstwa będzie miała intryga Fedry?
Tytułowa bohaterka to jedna z ciekawszych postaci kobiecych w literaturze. Na kartach utworu można obserwować jej przemianę. Bo Fedra to nie tylko kobieta mściwa i bezwzględna. Ma również wyrzuty sumienia i jest skłonna popełnić samobójstwo. Łatwo popada w odmienne stany emocjonalne, jest niezwykle pogłębiona psychologicznie. Racine pozwala czytelnikowi poznać motywy jej działań. Sprawia, że nie można ocenić jej w sposób jednoznaczny.
Pozostałe postaci kobiece również są interesujące. Enona, która zachęca Fedrę do złego, czyni to w dobrej wierze (czyżby cel uświęcał środki?). Arycja, ukochana Hipolita, w jego uczuciu do siebie upatruje potencjalnych korzyści. Dlaczego nie...
A mężczyźni? Tezeusz musi dokonać wyboru, komu wierzyć - żonie czy synowi? Znajduje się w sytuacji konfliktu tragicznego. Jeśli chodzi o Hipolita - na podziw zasługuje jego odwaga i posłuszeństwo ojcowskiej karze, choć przecież był niewinny.
"Fedra" to utwór o występnej miłości, zazdrości, intrydze i jej skutkach. Ukazuje ludzkie słabości. Bohaterowie to ludzie z krwi i kości, mający swe wady i zalety; ludzie zagubieni, targani namiętnościami, dumni, mściwi...
Podczas lektury warto zadać sobie pytanie, czy tylko człowiek jest winien złu, które popełnia? A może to kwestia odgórna, determinowana przez bożą łaskę? Wygląda to na nawiązanie do teorii predestynacji Kalwina i skłania do rozważań natury religijnej i filozoficznej. Dzięki temu dramat Racine'a nie traci na aktualności.
Polecam!
Do czego zdolna jest zakochana kobieta? Oj, do wielu rzeczy... A gdy do tego jest zazdrosna? Na tragedię nie trzeba długo czekać.
Tytułowa bohaterka to żona Tezeusza. Na swoje (i nie tylko) nieszczęście zakochała się w swym pasierbie, Hipolicie. Młodzieniec jednak darzy miłością inną kobietę (Arycję). Fedra jest więc wściekła i zazdrosna. Dodatkowo boi się, że mąż odkryje...
Boris Vian - "Piana dni" (1947)
Jedne z pierwszych rzeczy, które przyszły mi do głowy po odłożeniu książki, to: 1) świetnie się podczas lektury bawiłam; 2) to chyba jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać.
Na okładce mojego wydania (WAB, 2013) widnieje opinia Raymonda Queneau, wg którego "Piana dni" to, cytuję: "Najbardziej wzruszająca historia miłosna, jaka kiedykolwiek została napisana". Czy najbardziej wzruszająca - tego nie wiem, ale owszem, wzruszająca jest. I dobrze poprowadzona. Mam tu na myśli nie tylko główną parę, Chloe i Colina, ale także Chicka i Alizę. (Historia drugiej pary jest trochę specyficzna - ale bez spojlerów!).
Nie tylko o miłość tu chodzi. Vian zgrabnie wykorzystuje w swej powieści metodę surrealistyczną. Rzeczywistość ukazana na kartach jego powieści jest bardzo plastyczna i poddaje się zaskakującym przekształceniom. O prawach logiki można zapomnieć. I tak, nie każdego musi śmieszyć epizod z łyżwiarką, która - upadając - składa jajo. Nie w tym zresztą rzecz - liczy się właśnie ta zabawa z materią świata, który znamy.
Vian przechodzi obojętnie - z pewnymi wyjątkami - obok śmierci, a trup chwilami ściele się gęsto. Nieobcy jest mu czarny humor i absurd. Bawi się też słowem, dzięki czemu w książce pojawiają się ciekawe neologizmy.
Autor przemyca - w absurdalnych epizodach - własne refleksje na tematy społeczne (praca zrównująca człowieka z maszyną, błędne koło w systemie podatkowym - to drugie z przymrużeniem oka). Nie pomija egzystencjalizmu, który w czasie publikacji powieści cieszył się popularnością. Przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy Vian nie lubił Sartre'a (zob. wizerunek Jeana-Sola Partre'a w powieści). Ale nie, to chyba po prostu dryg kpiarza i ironisty, jakim niewątpliwie był Vian (swoją drogą - niezwykle ciekawa postać!).
"Piana dni" to wspaniała książka, pełna absurdu, humoru (parę razy naprawdę się uśmiałam) i momentami poruszająca. A bohaterów trudno nie lubić. Polecam!
Insta: https://www.instagram.com/p/CUIet9tsIOB/
Boris Vian - "Piana dni" (1947)
więcej Pokaż mimo toJedne z pierwszych rzeczy, które przyszły mi do głowy po odłożeniu książki, to: 1) świetnie się podczas lektury bawiłam; 2) to chyba jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać.
Na okładce mojego wydania (WAB, 2013) widnieje opinia Raymonda Queneau, wg którego "Piana dni" to, cytuję: "Najbardziej wzruszająca historia miłosna,...