Francuski poeta i pisarz, zaliczany do parnasistów, prekursor dekadentyzmu. Jako młodzieniec, wysłany przez ojczyma w podróż morską na Mauritius, Reunion i do Indii, powrócił do ojczyzny bogatszy o wrażenia, które miały wywrzeć znaczący wpływ na jego twórczość. W Paryżu nawiązał kontakt ze środowiskiem pisarskim, m.in. z T. Gautierem, J. Banville'em, Ch. Sainte-Beuve'em; wieloletni romans ze statystką teatralną J. Duval znalazł odbicie w utworach poetyckich Baudelaire'a. Miłośnik malarstwa, w 1845 r. wydał pierwsze studium poświęcone tej dziedzinie sztuki Salon 1845. W tym czasie powstał też projekt tomu Lesbijki (pierwotny tytuł Kwiatów zła),Rok 1848 przyniósł pierwsze publikacje przekładów Baudelaire'a z E.A. Poego, które w dorobku poety odegrały rolę równorzędną z jego twórczością własną. Od 1850 r. Baudelaire, obok G. Flauberta, T. Gautiera i Ch. Saint-Beuve'a, gościł na obiadach literackich wydawanych przez wielkoświatową kurtyzanę A. Sabatier, którą później uwiecznił w najśmielszym, ale i najpiękniejszym erotyku Do nazbyt wesołej. W 1855 r. Baudelaire wydał szkice o malarstwie, które weszły w skład kanonu nowoczesnej krytyki sztuk plastycznych: Metoda krytyczna, Eugene Delacroix, Ingres. Dwa lata później ukazały się Kwiaty zła, z entuzjazmem przyjęte przez krytykę i publiczność, przez sąd uznane za przejaw obrazy moralności i obyczajów. W skład tomu weszły najważniejsze utwory poetyckie Baudelaire'a: Albatros, Balkon, Don Juan w piekle, Otchłań. Poeta urzeczony śmiercią, zafascynowany potęgą zła i brzydotą jako dopełnieniem piękna, pokazuje rozkład materii (ropiejące rany, ciała toczone przez robaki),szokuje odważnym erotyzmem i przedstawia sugestywną wizję przedmieść Paryża - miasta-molocha. Dopełnieniem i rozwinięciem Kwiatów zła miał być, w opinii samego autora, zbiór poematów prozą Paryski spleen (1864). Od 1858 r. Baudelaire, uzależniony od eteru i opium, coraz bardziej podupadał na zdrowiu. W czasie pobytu w Belgii uległ atakowi paraliżu; przewieziony przez matkę do Paryża, zmarł w klinice. Oprócz wymienionych utworów za życia poety ukazały się: studia o malarstwie Dzieło i życie Delacroix (1863),Malarz życia współczesnego (1863) oraz pełen akcentów osobistych dziennik Moje serce obnażone. Długo niedoceniany, Baudelaire wpłynął na rozwój symbolizmu oraz późniejsze kierunki w literaturze. Na język polski dzieła poety tłumaczyli m.in.: M. Jastrun, S. Korab-Brzozowski, A. Lange, W. Szymborska, A. Międzyrzecki i A. Słonimski.http://www.charlesbaudelaire.org/
Życie to szpital, w ktorym wszystkich chorych trawi pragnienie zmiany łóżka. Ten chciałby cierpieć koło pieca, a tamten ufa, że wyzdrowieje ...
Życie to szpital, w ktorym wszystkich chorych trawi pragnienie zmiany łóżka. Ten chciałby cierpieć koło pieca, a tamten ufa, że wyzdrowieje przy oknie. Zdaje mi się, że tam, gdzie mnie nie ma, byłbym zawsze szczęśliwszy i sprawa przeprowadzki jest przedmiotem ciągłych dyskusji z moją duszą. ... I wreszcie moja dusza wybucha i krzyczy, jakże rozsądnie: "Gdziekolwiek, gdziekolwiek, byle poza ten świat!
W drugiej połowie XIX wieku „poeci wyklęci” bardzo romantycyzowali nadużywanie alkoholu i narkotyków w ramach poszukiwań metafizyczno-poetyckich. Miłość do wina nie czyniła ich przecież zwykłymi pijakami, lecz
badaczami zmodyfikowanej rzeczywistości, czy jakbyśmy powiedzieli teraz, psychonautami. W Sztucznym Raju Baudelaire potwierdza dionizyjski entuzjazm, śpiewając o radościach, jakie przynosi cierpiącej ludzkości „tajemniczy bóg ukryty we włóknach winorośli”. Twierdzi, że trudno jest znieść rzeczywistość taką jaka jest, a więc w spożywaniu odurzających substancji widzi ucieczkę od przytłaczającego realizmu życia, „błota” będącego mieszkaniem człowieka.
W Poemacie o Haszyszu autor z kolei niszczy mit konopnego haju jako czegoś podobnego marzeniom sennym i nazywa narkotyczny stan „przesadzoną zwyczajnością” pełną spotęgowanych uczuć. Ci którzy oczekują od marihuany ucieczki od rzeczywistości i samego siebie otrzymują jedynie rzeczywistość, tyle że w krzywym zwierciadle.
Narkotyki umożliwiają modyfikację percepcji i wrażliwości w sposób równoważny temu, do czego Baudelaire dąży w swojej estetyce: wywyższeniu znaczenia koloru oraz ujawnieniu możliwości jedności świata.
To w zasadzie nie książką a jej konspekt, a raczej konspekty dwóch książek, zresztą bardzo sumiennie opracowane przez tłumacza, Ryszarda Engelkinga. I choć interesując wprowadzenie oraz wyczerpujące przypisy przybliżają nam zamysł Baudelaire'a, to jednak sens wydawania takich opracowań trochę mi się wymyka.
Z tych 350 stron 10 to wstęp tłumacza, prawie 40 to przypisy, a pozostałe 300 to zbiór "kartek z kuferka" pełnych baaardzo licznych powtórzeń. Mamy tu naturalnie trochę błyskotliwych myśli (Baudelaire, jak to autorzy francuscy, celował w aforyzmach, zdaniach-błyskach),ale w przeważającej części to odpryski pomysłów, hasłowo ujętych zagadnień do rozwinięcia oraz impresyjnych satyrycznych i jadowitych obserwacji, niestety niemal pozbawionych szlifu. Bonusem są dowcipne satyryczne wiersze Baudelaire'a, które zgodnie z jego zamysłem miały inkrustować tekst "Biednej Belgii".
Trzeba tu zaznaczyć, że wydawca (Officyna) rzetelnie informuje w opisie o fragmentarycznym charakterze tej publikacji, ale zaskoczył mnie jednak poziom szkicowości tych notatek. Liczyłem po prostu na więcej zwartych dopracowanych fragmentów, no i srogo się przeliczyłem. Rzecz zdecydowanie dla badaczy i wyznawców.