-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać8
Biblioteczka
2018-09-22
2019-02
Uff, w końcu dodaję tę opinię, bo książkę przeczytałam dobrych parę miesięcy temu ;)
"Mnie pomsta, ja oddam - mówi Pan"
To motto silnie pobudziło moją wyobraźnię i w ogóle bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Pierwsze zdanie nieźle mnie wkręciło; lubię zdania o charakterze aforystycznym. A potem - potem wciągnięcie w wir wydarzeń, pacnięcie w twarz obrazem zdradzającego męża i zdradzonej żony. Ale to dopiero początek...
Niezmiernie przepadam za powieściami społeczno-obyczajowymi. Nie dość, że poruszają wiele problemów, to zawierają też - jakże by inaczej - najprzeróżniejsze wątki. Poza historią, skądinąd ciekawą, miłości Anny i Wrońskiego, otrzymujemy też przemyślenia na tematy religijne, dyskusje polityczne, refleksje natury etyczno-moralnej i wiele innych rzeczy. (A wiecie, że Tołstoj wspomina co nieco o antykoncepcji? XIX wiek...) Trudno powiedzieć, aby Anna znajdowała się w centrum, myślę jednak, że wszystkie ważniejsze wątki zostały odpowiednio "odmierzone".
Co za klimat! Co za plastyczny obraz XIX-wiecznej Rosji i wielkomiejskiej socjety! Bale, przyjęcia, życie rodzinne, polowania, uzdrowisko, teatry, wyścigi konne, wstęp do seansu spirytystycznego... Bardzo przyjemnie przeniknąć do tego świata.
Psychologizm też lubię i tu go nie zabrakło. Co do niespodzianek - zaskoczył mnie obraz tytułowej bohaterki. Mam wrażenie, że obecnie, w różnych adaptacjach itp., mamy do czynienia z gloryfikowaniem postaci Anny. W książce jest zupełnie inaczej, Tołstoj chyba nie darzył kobiety szczególną sympatią. Wręcz przeciwnie, to jej mąż został przedstawiony tak, by czytelnik mógł mu współczuć. Tak więc jakiś mit zostaje obalony. Ciekawe.
Zachęcam!
Uff, w końcu dodaję tę opinię, bo książkę przeczytałam dobrych parę miesięcy temu ;)
"Mnie pomsta, ja oddam - mówi Pan"
To motto silnie pobudziło moją wyobraźnię i w ogóle bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Pierwsze zdanie nieźle mnie wkręciło; lubię zdania o charakterze aforystycznym. A potem - potem wciągnięcie w wir wydarzeń, pacnięcie w twarz obrazem zdradzającego...
2018-08-23
"Dopóki trwa życie, dopóty trwa nadzieja"
Tessa Durbeyfield żyje wraz ze swą ubogą rodziną na angielskiej prowincji. Jej ojciec, John, przypadkowo dowiaduje się od pastora, że jest potomkiem - w prostej linii - niegdyś potężnego, dziś podupadłego rodu d'Urberville'ów. Wiadomość odmienia życie rodziny, a szczególnie Tessy.
Książka Hardy'ego wywołała we mnie wiele emocji. Tego właśnie oczekuję od literatury, więc jestem usatysfakcjonowana. A nawet więcej - poruszona. "Tessa" nieźle mną wstrząsnęła. Pewnie między innymi dlatego, że jej autor odważył się poruszyć problem podwójnej moralności pokutującej w XIX-wiecznej Anglii. Gdy czytałam o kolejnych rozczarowaniach i krzywdach doznawanych - niesłusznie - przez tytułową bohaterką, czułam silne wzburzenie i nie mogłam powstrzymać się od wypowiedzenia kilku niecenzuralnych słów.
Fabuła jest interesująca, ale wcale nie najważniejsza - górują raczej uczucia, przemyślenia, rozterki bohaterów, a przedstawione wydarzenia mają stać się okazją do refleksji nt. moralności i "sprawiedliwości".
Bohaterowie wykreowani przez Hardy'ego są wyraziści i przyciągający uwagę. Najistotniejsza jest oczywiście Tessa, bo jej losy składają się na fabułę powieści. Ale autor dba również o inne postacie, o ich psychologiczne prawdopodobieństwo. Podoba mi się to, że wielu z nich wydaje się być niejednoznacznymi, skomplikowanymi. Jest tak w przypadku Tessy, Angela, Aleca... To według mnie jedna z zalet tego utworu.
Język! Książkę czytało mi się świetnie, pewnie dużą rolę odegrało tłumaczenie (p. Róża Czekańska-Heymanowa). Pojawiają się liryczne opisy przyrody, ale Hardy przypatruje się również detalom i czyni to w sposób zachwycający.
Kolejną - wg mnie - zaletą utworu są pojawiające się w nim przesądy, legendy i znaki. Taniec dziewcząt należących do klubu, kogut, karoca d'Urberville'ów, "krzyż", portrety... Pewne wydarzenia i przedmioty otrzymują znaczenie symboliczne, wpływając na przebieg wydarzeń. Dzięki nim czytelnik ma możność przeczucia nadciągającej katastrofy, a atmosfera staje się tajemnicza i niepokojąca.
Uważam, że "Tessa" to świetna książka, która wciąga i skłania do refleksji na ponadczasowe tematy. Na pewno nikogo nie pozostawi obojętnym. We mnie powstał emocjonalny kociołek. Dawno tego nie czułam.
Najserdeczniej polecam!
"Dopóki trwa życie, dopóty trwa nadzieja"
Tessa Durbeyfield żyje wraz ze swą ubogą rodziną na angielskiej prowincji. Jej ojciec, John, przypadkowo dowiaduje się od pastora, że jest potomkiem - w prostej linii - niegdyś potężnego, dziś podupadłego rodu d'Urberville'ów. Wiadomość odmienia życie rodziny, a szczególnie Tessy.
Książka Hardy'ego wywołała we mnie wiele emocji....
2018-07
"Należy się nam cały rozdział, a nie tylko wzmianka w nawiasie"
Isabel Archer za sprawą swej ciotki wyrusza z Ameryki do Europy. Wierzy, że ten nowy rozdział pozwoli jej na poszerzenie horyzontów, dostarczy intelektualnych podniet i okazji do dalszego samorozwoju. Czy jej plany się ziszczą?
James!!! Dlaczego mi to zrobiłeś? Tak, właśnie mnie - gdy tylko poznałam na kartach książki Isabel, zaczęłam jej kibicować. Mało tego - to bohaterka, z którą chyba najbardziej się utożsamiłam, a książek przeczytałam już niemało. Być może nieco z pobudek osobistych chciałam, by była zawsze wolna, niezależna i mogła spełniać marzenia. Czy naprawdę chciałam tak wiele???
Dobra, dosyć narzekania, przejdźmy do sedna. Nasza dama myślała, że zna ludzi, bo studiowanie ludzkiej natury zawsze było jej pasją. Ale się pomyliła - okazało się, że o innych wie bardzo mało. I paradoksalnie - chcąc zawsze działać rozsądnie i z jak najlepszych pobudek - wdepnęła w prawdziwe... (cenzura - dopowiedzcie sobie). Można powiedzieć, że była głupia, naiwna itd. Można powiedzieć, że sama sobie była winna. Ale to nieprawda. Źle oceniła sytuację, w której się znalazła, ale osoby z jej otoczenia bardzo jej w tym pomogły. Nic więcej nie zdradzę, żeby uniknąć spoilerów ;)
Akcja nie mknie z prędkością światła, ale nie o to tu chodzi. Ważne jest to, co siedzi w głowach bohaterów. Lubicie psychologizm? To super! Myślę, że się nie zawiedziecie. To, o czym pisze James, jest naprawdę interesujące. I wstrząsające. I klimatyczne. Cenię też autora za jego obiektywizm - James jest twórcą techniki punktów widzenia (być może już to wiecie, więc podaruję sobie wnikanie w temat).
Nie będę rozpisywać się na temat innych bohaterów, co nie oznacza, że nie warto tego robić. Wręcz przeciwnie - z reguły są również skomplikowani i niejednoznaczni, przeżywający swoje własne rozterki. Ja bardzo polubiłam Henriettę Stackpole, przyjaciółkę Isabel.
Co mogę jeszcze napisać? Może coś mocnego - pytania! Chcecie być świadkami utraty złudzeń? Chcecie zobaczyć, jak tragiczne jest zamknięcie bohaterki w klatce? Przekonać się, że dar-błogosławieństwo może być w istocie przekleństwem? Nie pozostaje Wam nic innego, jak sięgnięcie po te książkę. Polecam!
PS Co do ekranizacji - zrezygnowałam po ok. czterdziestu minutach. To nic osobistego - po prostu wolałam obraz, który powstał w mojej głowie pod wpływem lektury. Ale na jedno muszę zwrócić uwagę - MUZYKA! KILAR! CUDO! Gdy słucham "My Life Before Me", mam ciarki. Chyba zaraz sobie posłucham.
"Należy się nam cały rozdział, a nie tylko wzmianka w nawiasie"
Isabel Archer za sprawą swej ciotki wyrusza z Ameryki do Europy. Wierzy, że ten nowy rozdział pozwoli jej na poszerzenie horyzontów, dostarczy intelektualnych podniet i okazji do dalszego samorozwoju. Czy jej plany się ziszczą?
James!!! Dlaczego mi to zrobiłeś? Tak, właśnie mnie - gdy tylko poznałam na...
2018-07-07
Redliński maluje w swej powieści obraz podlaskiej wsi. Wsi, w której ludzie żyją po dawnemu. Nie znają elektryczności, nie umieją pisać ani czytać, nie mają samochodów. W końcu jednak o mieszkańcach Taplar (bo tak nazywa się ta wieś) przypomina sobie wielki świat i wszystko wskazuje na to, że poprzez nadchodzące rewolucyjne zmiany nic już nie będzie takie jak dawniej. Co na to mieszkańcy?
To zderzenie tradycji z nowoczesnością jest doprawdy bolesne. Współczułam głęboko mieszkańcom Taplar, kibicowałam im oporowi, nie pałałam sympatią do "uczycielki". Z drugiej strony zdawałam sobie sprawę, że szkoła w Taplarach się przyda, elektryczność również. W tej mojej niechęci być może ujawnia się żal za tym, co odchodzi w zapomnienie. I niezgoda na to, by ludzie, których dotyczą zmiany, nie mogli o nich decydować.
Obraz wsi u Redlińskiego jest przekonujący poprzez wykorzystany język. Narratorem jest Kaziuk, jeden z mieszkańców Taplar. W ten sposób czytelnikowi łatwiej jest przyjąć jego punkt widzenia i wtopić się w opisywany świat, poznać obyczaje wiejskie od podszewki.
Utwór jest wielowątkowy. Czytelnik śledzi wiejskie wierzenia i zabobony, poznaje losy poszczególnych bohaterów widzianych oczami Kaziuka. A bohaterowie ci są dobrze zarysowani, to ludzie z krwi i kości, mający swoje grzeszki i słabości, które przed Kaziukiem się nie ukryją. On sam nie jest święty, zresztą - nie próbuje o tym nikogo przekonać.
Książka jest interesująca, ale jej odbiór niejednoznaczny, gdyż niektórzy dopatrują się w "Konopielce" parodii literatury należącej do nurtu wiejskiego. Ja nie odniosłam takiego wrażenia. W każdym razie zachęcam do zapoznania się z tą powieścią.
Redliński maluje w swej powieści obraz podlaskiej wsi. Wsi, w której ludzie żyją po dawnemu. Nie znają elektryczności, nie umieją pisać ani czytać, nie mają samochodów. W końcu jednak o mieszkańcach Taplar (bo tak nazywa się ta wieś) przypomina sobie wielki świat i wszystko wskazuje na to, że poprzez nadchodzące rewolucyjne zmiany nic już nie będzie takie jak dawniej. Co na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-15
"Czyż nie wie pani, że istnieją dusze wiecznie udręczone? Potrzebują kolejno marzeń i czynów, najczystszych uczuć i najdzikszych namiętności i tak popełniają wszelkiego rodzaju wybryki i szaleństwa"
Pani Bovary. Kto nie słyszał o Emmie, jej marzeniach, rozczarowaniach, o poszukiwaniu przez nią szczęścia? To jedna z najważniejszych postaci kobiecych w literaturze. A zatem - do rzeczy.
Czym skorupka za młodu...
Nasza bohaterka w młodości chętnie czytywała romanse. Z lektur tego typu wyniosła wyidealizowany obraz miłości, miłości, którą także chciała przeżyć. Tylko czy to będzie jej dane? Czy odnajdzie spełnienie w roli żony wiejskiego lekarza, Karola, oraz matki małej Berty? Chociaż odpowiedź wydaje się znana i nie budząca wątpliwości, warto jednak samemu bliżej zapoznać się z historią Emmy. Nie zawiedziecie się!
Pewnie wiele osób postrzega tytułową bohaterkę jako kobietę rozkapryszoną, egoistyczną, zdolną do zadawania cierpienia innym. Jest w tym wiele prawdy. Dla mnie jednak Emma pozostanie przede wszystkim kobietą, która poszukiwała szczęścia, która desperacko chwytała się iluzji, bo wierzyła, że jej marzenia kiedyś się spełnią. Może i była naiwna, ale co z tego? Aby snuć marzenia, potrzeba choć garstki zbawiennej naiwności. Wszyscy poszukujemy szczęścia, niektórym to się udaje, innym nie. Emma należała do tej drugiej grupy. W swych poszukiwaniach popełniała błędy, ale czy to powód, by ją jednoznacznie ocenić? Chyba nie. Zresztą - każdy ma prawo do własnej opinii.
A co z pozostałymi bohaterami? Karol - uczciwy, skromny, na zabój zakochany w żonie, gotowy jej nieba przychylić. Postać nieskazitelna po prostu. Przyznam się jednak, że niekiedy spoglądałam na niego oczyma Emmy i postrzegałam go jako osobę, która podcinała kobiecie skrzydła. Oto, do czego prowadzi utożsamianie się z bohaterami ;)
Kto jeszcze? Arogancki Rudolf, biedny Hipolit, ambitny Homais, cyniczny Lheureux i inni. Wszyscy wyraziści, interesujący, idealnie wpasowani w misterną układankę.
I choć na pierwszy plan wysuwają się rozterki Emmy, nie zabraknie innych wątków: historia Hipolita, relacje Karola z matką, wątek chorego żebraka i inne. Rozszerzają one znacznie problematykę powieści - nie zabraknie tu miejsca na problem nierówności społecznej, na kwestię problemów finansowych, na problem ambicji, na dyskusje na tematy religijne czy filozoficzne itd. I do tego plastyczny obraz Yonville oraz Rouen, miejsc tętniących życiem, z ich mieszkańcami, sensacjami, problemami życia codziennego. Dzięki temu wszystko staje się żywe, prawdopodobne, zajmujące. Nie zabraknie też miejsca na piękne opisy przyrody, która wiernie towarzyszy bohaterom i ich rozterkom.
Przeczytajcie koniecznie, poznajcie Emmę i jej tragiczne dzieje. Być może, jeśli jesteście marzycielami i idealistami, odnajdziecie w tej historii cząstkę siebie.
Polecam!
"Czyż nie wie pani, że istnieją dusze wiecznie udręczone? Potrzebują kolejno marzeń i czynów, najczystszych uczuć i najdzikszych namiętności i tak popełniają wszelkiego rodzaju wybryki i szaleństwa"
Pani Bovary. Kto nie słyszał o Emmie, jej marzeniach, rozczarowaniach, o poszukiwaniu przez nią szczęścia? To jedna z najważniejszych postaci kobiecych w literaturze. A zatem -...
2017-12-23
"[...] przyjemnie się rujnować, gdy się jest człowiekiem zdolnym do odbudowania majątku. Pieniądze to głupstwo, gorzej jest jednak, jeżeli się cierpi"
Jedenasty tom cyklu Rougon-Macquartowie. W jak odmienny od "Nany" sposób maluje obraz Paryża, chciałoby się powiedzieć. Ożywione, pełne światła ulice, a dookoła sklepy z rozmaitymi towarami i cieszącymi oczy wystawami! Ale to tylko pozory, bo również "taki" Paryż skrywa swoją mroczną stronę.
"Wszystko dla pań" to ogromny magazyn oferujący wiele ubrań i dodatków, nastawiony na spełnienie każdej zachcianki klientek. To nie jest zwykły sklep, to świątynia mody, pałac wzniesiony na cześć kobiecej rozrzutności. Nad powodzeniem i rozwojem interesu czuwa Oktaw Mouret, człowiek obdarzony kreatywnością i wymyślający genialne pomysły, które mają zaowocować zwiększeniem dochodów magazynu. Oktaw w swych działaniach jest bezwzględny; pozbawiony skrupułów obserwuje, jak drobne kupiectwo upada, nie mogąc wyjść zwycięsko z tej walki o byt.
Główną bohaterką powieści jest Denise Baudu, która przybywa do Paryża wraz z młodszymi braćmi, Jankiem i Pepim (sprawuje nad nimi opiekę po stracie rodziców). Poszukując pracy, trafia do magazynu Moureta. Zostaje tam zatrudniona jako ekspedientka, ale początki nie będą łatwe...
Podobnie jak w "Nanie" mamy tu do czynienia z zatrzęsieniem postaci. Początkowo trudno je rozróżnić, ale gdy to się już czytelnikowi uda, to może podziwiać ciekawą galerię bohaterów reprezentujących różne klasy społeczne. Nawet postaci drugoplanowe zostały przedstawione w sposób interesujący, są obdarzone rysem indywidualnym. Wprowadzają wiele wątków, których rozwój śledzi się z przyjemnością. Rodzą się przyjaźnie i głębsze uczucia, nie zawsze odwzajemnione, snują się intrygi, bohaterowie rywalizują i zwalczają się wzajemnie, powstają i niszczeją przymierza, wzbiera zazdrość i nienawiść... Jest co czytać.
Fabuła jest bardzo interesująca - nie tylko ze względu na wielowątkowość, ale również z powodu ukazania w utworze mechanizmów rządzących handlem. Sposób, w jaki Mouret manipuluje klientkami, jest po prostu genialny! Rozwiązania, które wprowadza w swoim magazynie, obserwujemy również współcześnie: mechanizm zwrotów, niskie ceny towarów sprzedawanych w ogromnych ilościach, częste obroty kapitałem, reklamy (na które przeznacza spore sumy), pozorna uległość wobec klientek i ciągłe im schlebianie... Cudo! Może nie powinnam się tym zachwycać, bo to oszustwo, ale nie mogę się powstrzymać. Geniusz! I do tego upadek drobnego kupiectwa, zwiastujący nowy porządek, któremu ludzie muszą się podporządkować, jeśli chcą utrzymać się na powierzchni... Ach, jestem pod wrażeniem...
Język, którym operuje Zola, jest niezwykle plastyczny. Pieczołowite opisy oddziałujące na wszystkie zmysły z łatwością przenoszą nas do XIX-wiecznego Paryża. Większość opisów dotyczy magazynu "Wszystko dla pań". Otwarte przestrzenie, śmiałe rozwiązania architektoniczne, feeria (co ja piszę: istny pożar!) barw, rozmaitość materiałów w różnych deseniach, których bogactwo oszałamia. Mój Boże, chociaż sama najchętniej odwiedzam księgarnie, w których mogę spędzać dłuuuugie godziny, to jednak i ja dałabym się uwieść tej obfitości towarów...
Ale, ale - nie zapominajmy, że jest to powieść naturalistyczna. Nie zabraknie tu obrazów nędzy i rozpaczy. Wielki magazyn zostaje skontrastowany z małymi sklepikami, których właściciele bankrutują i zostają wyrzuceni na bruk. Upada drobne kupiectwo, a z tym upadkiem wiążą się ludzkie dramaty: nędza, choroby, śmierć, załamanie nerwowe... Trudno w takiej sytuacji zachować się heroicznie, ale i takie postawy się zdarzają (Bourras, właściciel sklepu z parasolami).
Co ciekawe, Zola odwołuje się do socjalizmu utopijnego. Widoczne jest to w ulepszeniach, które Mouret wprowadza do tytułowego magazynu. Wiele z nich to pomysły Denise, która jest szczególnie wrażliwa na biedę i niesprawiedliwość. Tak więc: poprawiają się warunki pracy (w zakresie np. płacy i wyżywienia), pojawia się szpitalik dla pracowników i biblioteka, organizowane są wieczorowe kursy języków obcych, arytmetyki i geografii, ciężarne ekspedientki oddawane są pod opiekę akuszerki. To trochę idealistyczne, ale socjalizm utopijny rządzi się swoimi prawami.
Jeśli chcecie się dowiedzieć, kim jest kobieta, na której krwi wyrósł magazyn, jeśli ciekawi was, czy przedstawicielki płci pięknej zemszczą się na Mourecie (jak twierdzi jego współpracownik) i czy wszystkie plany genialnego Oktawa się powiodą, to koniecznie sięgnijcie po "Wszystko dla pań". Nie zawiedziecie się!
Polecam i ostrzę sobie pazurki na "Germinal" i "Brzuch Paryża".
"[...] przyjemnie się rujnować, gdy się jest człowiekiem zdolnym do odbudowania majątku. Pieniądze to głupstwo, gorzej jest jednak, jeżeli się cierpi"
Jedenasty tom cyklu Rougon-Macquartowie. W jak odmienny od "Nany" sposób maluje obraz Paryża, chciałoby się powiedzieć. Ożywione, pełne światła ulice, a dookoła sklepy z rozmaitymi towarami i cieszącymi oczy wystawami! Ale...
2015-10
Francja, początek XIX w. W wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej nastąpiły duże zmiany społeczne. Na znaczeniu zyskała burżuazja, pragnąca wyprzeć starą szlachtę poprzez wykupowanie tytułów szlacheckich. W takim środowisku żyją bohaterowie powieści, w większości mieszkańcy pensjonatu pani Vauquer.
"Ty wierzysz w coś stałego na świecie! Pogardzajże ludźmi i szukaj oczek, którymi można przejść przez sieć kodeksu"
Jeden z głównych wątków dotyczy Eugeniusza de Rastignaca, studenta prawa, który pragnie należeć do wyższej warstwy społecznej. Zdaje sobie sprawę, że osiągnięcie tego tylko poprzez własną pracę może być trudne i żmudne. Ma drugą możliwość - może uciec się do nieuczciwości, do czego namawia go inny pensjonariusz, tajemniczy Vautrin. Mentor Eugeniusza prezentuje mu swoje poglądy, które - co ciekawe - są podobne do poglądów Rodiona Raskolnikowa z powieści Dostojewskiego [człowiek wyższy i człowiek niższy; gwoli ścisłości - nie chodzi tu o wzrost :)].
"Trzeba umierać, aby się dowiedzieć, co to dzieci..."
No i wreszcie wątek tytułowego ojca Goriot. Dlaczego mówi się o nim "ojciec"? Dlatego że jest to jego główna życiowa rola. Goriot, były handlarz mąką, ma dwie córki: Anastazję de Restaud (której mąż kupił tytuł szlachecki) i Delfinę de Nucingen (jej mąż, bankier, kupił tytuł barona). Goriot cały czas wspiera córki finansowo, za co, jak można się domyślić, nie otrzymuje wdzięczności. Cóż, jest sam sobie winien...
Wymienione przeze mnie wątki to oczywiście niejedyne w powieści; nie będę opisywać wszystkich, by nie psuć innym Czytelnikom przyjemności lektury. Bo książka jest ciekawa. Balzac wspaniale ukazał podziały społeczne występujące w ówczesnej Francji; jego bohaterowie są intrygujący (na uwagę zasługuje wicehrabina de Beauséant, przedstawicielka starej szlachty; właśnie ją polubiłam najbardziej). Francuski pisarz świetnie scharakteryzował Paryż; wg niego to miasto jest śmietnikiem. Jest do dość łagodne określenie, gdyż podczas lektury powieści czasem można skojarzyć to miasto nawet z piekłem.
Dużo uwagi poświęca Balzac obłudzie i fałszywej moralności. Te rozważania nie tracą na aktualności, podobnie jak konflikt wewnętrzny, w który uwikłany jest Rastignac. Mamy też romanse, nędzę, poświęcenie, niewdzięczność, oszustwa. Czyli nic się nie zmieniło od XIX w. Dzięki temu "Ojciec Goriot" skłania do wielu przemyśleń.
To było moje pierwsze spotkanie z Balzakiem i jego "Komedią ludzką". Wiem jednak, że na tym się nie skończy, bo historia Rastignaca nie została doprowadzona do końca. Jego dalsze losy (nie tylko jego) zawarte są w powieści "Bank Nucingena". Z tego, co udało mi się dowiedzieć, będzie to ciekawa kontynuacja przygód Eugeniusza i kilku innych bohaterów powieści "Ojciec Goriot".
Polecam!
Francja, początek XIX w. W wyniku Wielkiej Rewolucji Francuskiej nastąpiły duże zmiany społeczne. Na znaczeniu zyskała burżuazja, pragnąca wyprzeć starą szlachtę poprzez wykupowanie tytułów szlacheckich. W takim środowisku żyją bohaterowie powieści, w większości mieszkańcy pensjonatu pani Vauquer.
"Ty wierzysz w coś stałego na świecie! Pogardzajże ludźmi i szukaj oczek,...
2017-06-22
"Pewnie, że nie miałabym nic przeciwko temu, by stać się bogatą i sławną. Bardzo chcę być bogata i sławna i kiedyś się tym zajmę, ale zamierzam też zachować osobowość. Chcę być sobą, kiedy któregoś pięknego ranka wstanę i zjem śniadanie u Tiffany'ego"
Urocza. Słodko - gorzka. Klimatyczna. Interesująca. Inna...
Książka opowiada o przyjaźni anonimowego pisarza i Holly Golightly, utrzymanki zamożnych mężczyzn. Holly pozwala pisarzowi, którego nazywa Fredem (od imienia swego brata) poznać siebie i swój specyficzny styl życia.
Fabuła nie wydała mi się banalna. Wręcz przeciwnie, historia bardzo mnie zaciekawiła, a bohaterowie wzbudzili wiele emocji. Najwięcej oczywiście Holly. To jedna z ciekawszych bohaterek literackich, z którymi się dotąd zetknęłam. Roztrzepana marzycielka, szukająca swego miejsca na ziemi, umiejąca postawić na swoim. No i te jej słynne powiedzenia, które, muszę przyznać, zaintrygowały mnie. W ciekawy sposób przedstawiono również Rusty'ego Trawlera i Mag Wildwood. A uczucie "Freda" do Holly? Interesujące; niekiedy zastanawiałam się: czy to naprawdę jest miłość?
Narracja prowadzona przez jednego z bohaterów bardzo mi odpowiadała, można było wyczuć zaangażowanie w opisywaną historię i poznać przebieg zdarzeń z perspektywy osoby z bliskiego otoczenia Holly. Wydarzenia opisywane są po upływie wielu lat, co również jest interesujące.
Co jeszcze podobało mi się w tej książce? Atmosfera, konsekwencja w kreacji Holly, wiarygodność, przeplatanie się wydarzeń radosnych i smutnych. Uważam, że powieść Capote'a to piękna historia o marzeniach, przyjaźni, poszukiwaniu szczęścia, trudności w przystosowaniu się do otaczającej nas rzeczywistości.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć o filmie Blake’a Edwardsa z 1961 r. Ja przeczytałam najpierw książkę. I nie żałuję. Wiele osób zachwyca się adaptacją utworu i przedkłada ją nad literacki pierwowzór. Ja osobiście wolę powieść Capote'a. Dlaczego? Z powodu jej wiarygodności (pisałam już o tym). Zakończenie filmu jest nieprawdopodobne, kompletnie nie pasuje do kreacji Holly. No cóż, wymogi Hollywood... Z kolei zakończenie książki jest bardziej realistyczne i dodatkowo tajemnicze. Ponadto mam wrażenie, że w filmie wszystko dzieje się zbyt szybko, podczas lektury można natomiast bardziej kontemplować niespiesznie rozwijającą się akcję. W kreacji filmowej Holly zabrakło mi ostrzejszego rysu, Audrey Hepburn prezentuje łagodniejszą wersję panny Golightly. Nie twierdzę jednak, że film jest zły. Oglądałam go z przyjemnością (najbardziej podobała mi się scena w salonie Tiffany'ego).
Reasumując - polecam i książkę, i film. Radzę jednak zacząć od książki, by mieć głowę wolną od wyobrażeń na temat Holly i rozwoju fabuły.
Polecam!
"Pewnie, że nie miałabym nic przeciwko temu, by stać się bogatą i sławną. Bardzo chcę być bogata i sławna i kiedyś się tym zajmę, ale zamierzam też zachować osobowość. Chcę być sobą, kiedy któregoś pięknego ranka wstanę i zjem śniadanie u Tiffany'ego"
Urocza. Słodko - gorzka. Klimatyczna. Interesująca. Inna...
Książka opowiada o przyjaźni anonimowego pisarza i Holly...
2015-08
Stany Zjednoczone w latach 20-tych XX w. Są to czasy prohibicji, nielegalnych interesów oraz zmian w obyczajowości.
Tytułowy Gatsby to niezwykle bogaty człowiek, który w swej posiadłości regularnie organizuje cieszące się ogromną popularnością przyjęcia. Ich bywalcom z reguły nie zależy na poznaniu gospodarza. Gatsby zresztą też do tego nie dąży i zadowala się obserwowaniem gości. Jego jedynym pragnieniem jest odzyskanie dawnej ukochanej - Daisy. Kobieta jest jednak mężatką. Czy związek jej i Gatsby'ego jest więc możliwy? Czy można wrócić do przeszłości?
Fitzgerald doskonale ukazał społeczeństwo, którym rządzi pieniądz, społeczeństwo pozbawione zasad moralnych. Bohaterowie żyją w świecie pozorów, a ich relacje nie są oparte na miłości czy przyjaźni, tylko podyktowane statusem materialnym i społecznym.
Postaci są interesujące. Najbardziej intryguje Jay Gatsby - początkowo nie wiadomo nic o jego pochodzeniu ani o tym, w jaki sposób zdobył ogromną fortunę. Wzbudza skrajne emocje - z jednej strony współczucie, a z drugiej irytację. Z kolei jego ukochana raczej nie może liczyć na sympatię ze strony czytelnika - jest materialistką, dodatkowo pozbawioną własnej woli (doskonale pasuje do środowiska, w którym żyje). Jedynym "porządnym" bohaterem wydaje się być Nick, sąsiad Gatsby'ego.
Zaintrygował mnie pewien szczegół w utworze: wielki baner przedstawiający oczy doktora T. J .Eckleburga. Czy ma on jakieś znaczenie, czy jest zupełnie nieistotny? Może to aluzja do Boga, który wie wszystko i widzi wszystko? Nie wiem. Każdy może zinterpretować to inaczej.
Powieść Fitzgeralda opowiada o wielkiej miłości, nadziei, marzeniach, samotności. Ukazuje świat, który odszedł w zapomnienie, ale którego cechy można zaobserwować również współcześnie.
Ważne miejsce w utworze zajmują rozważania na temat czasu. Autor uważa, że "nie można przeżyć na nowo czasu, który się już raz przeżyło". Pewnie ma rację. Z drugiej strony zauważa fakt pewnego "zakotwiczenia" człowieka w przeszłości: "Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość". Jak to pogodzić? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.
Jakie są pozostałe zalety utworu? Niezwykły klimat bijący z kart powieści, niespiesznie rozwijająca się akcja (zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to raczej wada), ukazanie uniwersalnych wartości i postaw, ważne przesłanie (pieniądze szczęścia nie dają). Niewątpliwym atutem jest tytułowy bohater - wyobcowany marzyciel, który nie przystaje do otaczającej go rzeczywistości. Wielu z nas może się z nim utożsamiać.
Pomimo faktu, iż fabuła "Wielkiego Gatsby'ego" nie jest porywająca (wielu uzna ją za banalną), to wynikają z niej ważne treści. Dlatego warto dać tej powieści szansę.
Polecam!
Stany Zjednoczone w latach 20-tych XX w. Są to czasy prohibicji, nielegalnych interesów oraz zmian w obyczajowości.
Tytułowy Gatsby to niezwykle bogaty człowiek, który w swej posiadłości regularnie organizuje cieszące się ogromną popularnością przyjęcia. Ich bywalcom z reguły nie zależy na poznaniu gospodarza. Gatsby zresztą też do tego nie dąży i zadowala się...
2017-04-07
XIX-wieczny Nowy Jork. Wizyty i rewizyty, uroczyste kolacje, bale, życie kulturalne, damy i dżentelmeni. Miło i przyjemnie? Nie do końca... Bo Nowy Jork ma swoje zasady. Tutaj nie ma miejsca na spontaniczność i swobodę - wygląd domów w eleganckich dzielnicach jest z góry ustalony, specjalne wytyczne obowiązują również w kwestii ubioru, pory odwiedzin i spożywania posiłków, pracy, a nawet życia prywatnego. Jednym słowem - rządzi konwenans. Czy można mu się przeciwstawić?
Główny bohater utworu, Newland Archer, pochodzi z dobrego domu. Jest zaręczony z piękną May Welland i marzy o rychłym ślubie. W międzyczasie poznaje jednak kuzynkę narzeczonej, Ellen Olenską. Kobieta niedawno wróciła z Europy i pragnie rozwieść się z mężem, polskim hrabią. Ta decyzja oraz pewne zachowania Ellen stanowią jawne lekceważenie konwenansu i narażają bohaterkę na towarzyski ostracyzm. Pomiędzy nią a Newlandem rodzi się uczucie. Co zwycięży - miłość czy zasady?
Większość występujących w powieści postaci nie kwestionuje obowiązujących w społeczeństwie reguł. Wyjątek stanowią Newland i Ellen. Archer na tle innych postaci wyróżnia się tym, że jest orędownikiem postępowych poglądów (chce, by kobiety mogły cieszyć się taką samą swobodą, jaką mają mężczyźni). Z kolei Olenska jest godna podziwu, gdyż pragnie walczyć o wolność, niezależność i szczęście. Na uwagę zasługują jeszcze m.in. "biedna" Medora Manson oraz pani Struthers.
Edith Wharton w "Wieku niewinności" doskonale scharakteryzowała konserwatywne społeczeństwo. Bohaterowie jej utworu zdają się żyć w niewoli rozmaitych twardych zasad, które determinują ich życie. Posłuszeństwo tym zasadom może obecnie - w czasach swobody i rozluźnienia obyczajów - wydawać się bezsensowne i budzić irytację. Nie należy jednak zapominać o realiach XIX w., czyli czasów, w których żyli bohaterowie. Realia te bardzo różniły się od współczesnych, a autorka doskonale odmalowała je w swej powieści.
"Wiek niewinności" to fascynująca historia konfliktu pomiędzy miłością a wiernością obowiązującym regułom. To także bardzo wyrazisty obraz XIX-wiecznego Nowego Jorku i jego mieszkańców (w większości hipokrytów, plotkarzy i konserwatystów).
Pomimo tego, iż nastały nowe czasy, to warto przeczytać powieść Wharton, by za jej pomocą "przenieść się" do innego świata, poczuć jego klimat i rozkoszować się niespiesznie rozwijającą się akcją.
Do lektury może również zachęcić fakt, że za tę powieść Edith Wharton została uhonorowana Nagrodą Pulitzera.
Polecam!
XIX-wieczny Nowy Jork. Wizyty i rewizyty, uroczyste kolacje, bale, życie kulturalne, damy i dżentelmeni. Miło i przyjemnie? Nie do końca... Bo Nowy Jork ma swoje zasady. Tutaj nie ma miejsca na spontaniczność i swobodę - wygląd domów w eleganckich dzielnicach jest z góry ustalony, specjalne wytyczne obowiązują również w kwestii ubioru, pory odwiedzin i spożywania posiłków,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01
"Nie, ona tylko udaje. Oni wszyscy udają. Cały świat odgrywa farsę, ponieważ każdy wstydzi się powiedzieć: nie wiem"
Te słowa wypowiada Jasza Mazur - nieortodoksyjny Żyd mieszkający w Lublinie z żoną Esterą. Jego drugi dom znajduje się w Warszawie, gdzie bohater pracuje jako sztukmistrz. Jednak nie tylko to przyciąga tam Jaszę - w mieście bowiem mieszka jego ukochana, Emilia, chrześcijanka. Tytułowy sztukmistrz jest rozdarty pomiędzy Lublinem - Esterą a Warszawą - Emilią. Do tego ma jeszcze kilka kochanek i wątpi w sens wiary oraz w słuszność wyznawanej religii. Biedny Jasza! Co za impas! Ile problemów spada na głowę jednego człowieka... Czy bohater będzie w stanie sobie z nimi poradzić?
Singer w interesujący sposób odmalował XIX - wieczną Warszawę. Opis miasta angażuje wszystkie zmysły czytelnika. Warto przyjrzeć się bliżej opisom środowiska żydowskiego, gdyż powieść dostarcza wielu ciekawych informacji na ten temat.
"Sztukmistrz z Lublina" traktuje o poszukiwaniu właściwej drogi życiowej i próbie odnalezienia własnej tożsamości. Jasza, tak jak wielu ludzi, jest zagubiony, błądzi, nie wie, co jest słuszne. Pragnie "wyrwać się" z własnego środowiska i zostać kimś innym. Pytanie tylko, czy to jest możliwe...
Powieść z Singera porusza również problem relacji człowieka z Bogiem, sensu wiary. Zajmuje się zagadnieniem grzechu i odkupienia, śmierci, miłości.
Utwór jest niezwykle aktualny. Porusza uniwersalne tematy i dowodzi, że błądzenie to nic złego, skoro pomaga odnaleźć właściwą drogę (w końcu errare humanum est, czyż nie?). Z kolei niewiedza to, wbrew pozorom, nie powód do wstydu. Scio me nihil scire - powiedziałby Sokrates. I słusznie. Bo dobrze jest być świadomym swej niewiedzy i dążyć do poznania siebie i świata.
Lektura "Sztukmistrza z Lublina" skłania do wielu refleksji i zadania sobie pytania: Kim jestem? Warto się z nią zapoznać.
Polecam!
"Nie, ona tylko udaje. Oni wszyscy udają. Cały świat odgrywa farsę, ponieważ każdy wstydzi się powiedzieć: nie wiem"
Te słowa wypowiada Jasza Mazur - nieortodoksyjny Żyd mieszkający w Lublinie z żoną Esterą. Jego drugi dom znajduje się w Warszawie, gdzie bohater pracuje jako sztukmistrz. Jednak nie tylko to przyciąga tam Jaszę - w mieście bowiem mieszka jego ukochana,...
2016-01
Steinbeck w swym opus magnum stawia pytania o istotę dobra i zła. W tym celu sięga do biblijnej historii o Kainie i Ablu, nadając jej tym samym wymiar uniwersalny.
Główną oś fabularną utworu stanowią losy rodziny Trasków, na której ciąży kainowe piętno. Relacje między braćmi z kolejnych pokoleń (Adam i Karol, Aron i Kaleb) przypominają te, które łączyły Kaina i Abla.
Bohaterowie powieści to postaci nietuzinkowe. Na ich tle chyba najbardziej wyróżnia się Cathy Ames, kobieta demoniczna, określona przez narratora mianem bestii. Kobieta, która ludzkie słabości potrafi wykorzystać do własnych celów.
Steinbeck na kartach powieści snuje refleksje na temat ludzkiej natury, samotności, grzechu, przebaczenia. Odwołuje się nie tylko do Biblii, ale również do mądrości Wschodu (reprezentowanej m.in. przez Li).
Przesłanie utworu zawiera się w hebrajskim słowie: timszel- możesz. Daje ono nadzieję na to, że grzech można pokonać oraz na to, iż każdy człowiek, poprzez swoje czyny, może decydować o swoim losie.
Wspaniała powieść. Ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie, ponadczasowa problematyka, biblijne aluzje. Gorąco polecam!
Steinbeck w swym opus magnum stawia pytania o istotę dobra i zła. W tym celu sięga do biblijnej historii o Kainie i Ablu, nadając jej tym samym wymiar uniwersalny.
Główną oś fabularną utworu stanowią losy rodziny Trasków, na której ciąży kainowe piętno. Relacje między braćmi z kolejnych pokoleń (Adam i Karol, Aron i Kaleb) przypominają te, które łączyły Kaina i...
2016-08
Stany Zjednoczone w czasach Wielkiego Kryzysu. Zadłużeni rolnicy tracą swoje ziemie, przejmowane na własność przez banki. Udają się do Kalifornii, wierząc, że czeka ich tam lepsze życie. Stłoczeni w ciężarówkach, podążają Drogą 66. Tych ciężarówek są tysiące...
Steinbeck opisuje tragedię ludzi, którzy utracili wszystko. Głównymi bohaterami są członkowie rodziny Joadów. Pochodzą z Oklahomy i, podobnie jak wielu innych, udają się na Zachód. Po drodze zatrzymują się w prowizorycznych obozach. Podróż jest długa i wyczerpująca. Nie wszyscy będą w stanie ją przetrwać.
Autor "Gron gniewu" porusza w tym utworze ważny problem. Nie ma dla niego tematów tabu: opisuje choroby, nędzę, śmierć, rozpad więzi rodzinnych. Zajmuje się walką o godność w nieludzkich czasach, kwestią przemocy i niesprawiedliwości. Domeną zainteresowania autora jest również zagadnienie grzechu i człowieczeństwa. To wszystko sprawia, że jego powieść może być cały czas aktualna.
Steinbeck - zgodnie z założeniami behawioryzmu - ukazuje bohaterów w działaniu, jednakże ważne miejsce w utworze zajmują refleksje na temat mechanizmów ich działań. Pisarz przedstawił, w jaki sposób w ludziach rodzi się gniew i do czego może on doprowadzić.
Bohaterowie powieści żyją w trudnych czasach i muszą zmierzyć się z wieloma trudnościami. Utwór daje jednak nadzieję na to, iż człowiek jest w stanie wiele przetrwać. Ponadto wg Steinbecka ludzie błądzą, ale po zrobieniu kroku naprzód mogą cofnąć się tylko o pół kroku, nigdy o cały - "tyle można powiedzieć o człowieku i tyle można o nim wiedzieć".
Jedyną rzeczą, która w tej książce mi się nie podobała, była naiwność bohaterów i ich nie do końca uzasadniony upór. Skłaniał on ich do kontynuowania podróży pomimo świadomości, iż w Kalifornii brakuje już pracy, a pracodawcy wykorzystują robotników.
Uważam, że utwór jest wart przeczytania. Decydują o tym m.in. zaangażowanie autora w poruszany temat i aktualność ukazanych w powieści wartości.
Stany Zjednoczone w czasach Wielkiego Kryzysu. Zadłużeni rolnicy tracą swoje ziemie, przejmowane na własność przez banki. Udają się do Kalifornii, wierząc, że czeka ich tam lepsze życie. Stłoczeni w ciężarówkach, podążają Drogą 66. Tych ciężarówek są tysiące...
Steinbeck opisuje tragedię ludzi, którzy utracili wszystko. Głównymi bohaterami są członkowie rodziny Joadów....
2017-09-20
"Muszę wam powiedzieć, że ci ludzie już mi nie imponują... Za dobrze ich znam, i to w negliżu! Nie mam dla nich krzty szacunku! Brudy od góry do dołu, ciągle tylko brudy i spółka..."
Nany nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jedna z najsłynniejszych kurtyzan w literaturze, do tego pozbawiona talentu aktorka. Wśród jej kochanków znajdowało się wielu bohaterów powieści: Jerzy, Filip, hrabia Muffat, Daguenet, Vandeuvres i wielu innych. Główną bohaterkę trudno ocenić jednoznacznie. Oczywiście, doprowadzała mężczyzn do ruiny, nie miała skrupułów, była rozchwiana emocjonalnie, kapryśna i chciwa. Jednocześnie Zola na kartach powieści daje dowody jej łagodności: Nana zdolna była do współczucia, kochała swego synka Ludwisia, pomagała innym (np. przyjaciółce, Satin). Czy sama zasługuje na litość? Trudno powiedzieć.
Sama fabuła nie obfituje w zwroty akcji, nie trzyma w napięciu; składają się na nią przygody Nany i jej kolejnych kochanków. Jednocześnie Zola przemyca otoczkę historyczną i polityczną, buduje niesamowity klimat. Odmalował niezwykle plastycznie obraz Paryża, z jego teatrami, kawiarniami, pałacykami, bulwarami, dzielnicami biedy. Nietrudno wyobrazić sobie to miasto.
Tematyka powieści może wydawać się kontrowersyjna, choć nie tak bardzo, jak w czasie powstania. I nie chodzi tu tylko o to, że główną bohaterką uczynił Zola kurtyzanę, nie - tutaj całe społeczeństwo jest zepsute, żony zdradzają mężów i na odwrót, mężczyźni polują na posagi, mężowie szukają kochanków dla swoich żon, występują przejawy biseksualizmu i przemocy wobec kobiet, słowem - Paryż staje się siedliskiem wszystkiego, co najgorsze. Zola podejmuje ważną problematykę społeczną - brudy na dole i brudy na górze. Ten obraz może wydawać się trochę wypaczony, ale nie zapominajmy, że mamy do czynienia z powieścią naturalistyczną, która przedstawia tylko wycinek rzeczywistości.
Warto przeczytać powieść i wyrobić sobie opinię na temat świata wykreowanego przez Zolę. Nie wszystkim przypadnie on do gustu, to pewne, ale nie należy zwracać uwagi tylko na główną problematykę (Nana i inne kobiety z "półświatka"). Autor przedstawia też mechanizmy funkcjonowania teatru (oh, pardon - burdelu), zwraca uwagę na pracę służby, porusza problem zazdrości, ambicji, nieszczęśliwej miłości, pożądania, macierzyństwa itp.
Radzę czytać powieść uważnie, bo już na samym początku Zola wprowadza mnóstwo bohaterów i początkowo trudno to wszystko ogarnąć. Potem na szczęście jest lepiej. Bohaterowie zostali zresztą przedstawieni w ciekawy sposób, mają swoje cechy indywidualne, które odróżniają ich od mas Paryża.
Jak potoczą się losy Nany? Kto jest winien powieściowym tragediom - kurtyzana czy zaślepieni nią mężczyźni? Tego dowiecie się dzięki lekturze, choć drugie pytanie jest raczej dyskusyjne.
"Nana" to moje pierwsze spotkanie z cyklem Rougon - Macquartowie. Na razie jestem zadowolona i mam ochotę na więcej. Pora na "Wszystko dla pań". A potem? Potem chyba "Germinal", bo posiadam własny egzemplarz.
A tymczasem - polecam lekturę "Nany".
"Muszę wam powiedzieć, że ci ludzie już mi nie imponują... Za dobrze ich znam, i to w negliżu! Nie mam dla nich krzty szacunku! Brudy od góry do dołu, ciągle tylko brudy i spółka..."
Nany nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jedna z najsłynniejszych kurtyzan w literaturze, do tego pozbawiona talentu aktorka. Wśród jej kochanków znajdowało się wielu bohaterów powieści:...
2016-03
"Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim, jak miejsce, w którym się jest"
Powieść traktuje przede wszystkim o losach Zenona Ziembiewicza, uwikłanego w miłosny trójkąt i rozdartego pomiędzy Justyną Bogutówną a Elżbietą Biecką. Nałkowska ukazała w niej również rozwarstwienie społeczeństwa, wprowadzając przy tym kilka ciekawych wątków.
Najpierw dam upust emocjom. Lektura pierwszej połowy książki była dla mnie męką, a to wszystko przez Zenona. Znienawidziłam go. Erotoman jeden!!! Potem było lepiej, jakoś przywykłam do tego bohatera.
Podobała mi się problematyka poruszona przez autorkę. W "Granicy" nie brak też rozważań na ważne tematy, takie jak odpowiedzialność za swoje czyny, moralność, wina i kara. Ciekawy wg mnie jest tytuł książki; można interpretować go na wiele sposobów, odnosząc się do różnych aspektów utworu.
Analizowanie, w jaki sposób Zenon poniósł życiową porażkę, było interesujące. W sumie to nie wiem, jak na to reagować. Może powinnam się cieszyć, że bohater dostał za swoje, ale z drugiej strony... Eh, nieważne...
Choć główny bohater może irytować, warto przełknąć tę gorzką pigułkę i przeczytać powieść Nałkowskiej, bo jest to utwór interesujący. Lektura może stać się okazją do refleksji na temat tego, co decyduje o tym, że człowiek jest, jaki jest i jak właściwie należy go postrzegać. Emocji też nie zabraknie. Nienawiść, zemsta, ból, zdrada - wszystko to znajduje się w "Granicy". Różnorodna problematyka i ukazanie przedstawicieli różnych warstw społecznych również zaliczam na plus.
Polecam!
"Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim, jak miejsce, w którym się jest"
Powieść traktuje przede wszystkim o losach Zenona Ziembiewicza, uwikłanego w miłosny trójkąt i rozdartego pomiędzy Justyną Bogutówną a Elżbietą Biecką. Nałkowska ukazała w niej również rozwarstwienie społeczeństwa, wprowadzając przy tym kilka ciekawych...
"Doli nie zmienię, a jak się zacznę buntować, to jakbym stryczek sobie zaciągała. Nie, nie można. Życie nie składa się ze szczęścia, a raczej szczęście powinno być spokojem sumienia"
Książkę poleciła mi moja Babcia, mówiąc, że jest podobna do "Trędowatej". Ja powieści Mniszkówny jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że ten stan rzeczy niebawem ulegnie zmianie:)
Bohaterka powieści, Kazia Szpanowska, zostaje zmuszona do poślubienia zamożnego Andrzeja Sanickiego. Sama zakochana jest w innym mężczyźnie, a Andrzej spotyka się ze starszą od siebie panią Celiną. Czy Kazi pisane jest szczęście w małżeństwie? Czy da się przezwyciężyć różnice istniejące między małżonkami?
Rodziewiczówna w swej powieści zajmuje się problemem nieszczęśliwej miłości i podziałów społecznych. Przepełnione nieszczęściem życie biedoty zostaje przeciwstawione jałowej egzystencji bogaczy. Tematyka ważna, a sposób jej przedstawienia ciekawy. Niesamowity klimat, piękny język i ciekawi bohaterowie. Kazia Szpanowska to jedna z moich ulubionych bohaterek literackich; wzbudziła we mnie podziw i współczucie. Ciekawy wydał mi się tytuł utworu w odniesieniu do kreacji bohaterki.
"Wrzos" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rodziewiczówny, ale jestem pewna, że nie ostatnie.
Polecam!
"Doli nie zmienię, a jak się zacznę buntować, to jakbym stryczek sobie zaciągała. Nie, nie można. Życie nie składa się ze szczęścia, a raczej szczęście powinno być spokojem sumienia"
Książkę poleciła mi moja Babcia, mówiąc, że jest podobna do "Trędowatej". Ja powieści Mniszkówny jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że ten stan rzeczy niebawem ulegnie...
2017-08-04
"Czas niekiedy leci jak ptak, niekiedy pełznie jak robak, ale człowiekowi dobrze jest zwłaszcza wtedy, gdy nawet nie spostrzega, czy wolno, czy szybko płynie czas"
Arkadiusz Nikołaicz Kirsanow i Eugeniusz Wasilicz Bazarow, studenci, przybywają z Petersburga na wieś, by odwiedzić swoje rodziny. Młodzi mężczyźni są nihilistami, negują wszystko, nie wierzą w sztukę i odrzucają wszelkie autorytety. Jak będzie wyglądała konfrontacja "starego" z "nowym"? Czy poglądy nihilistów mają rację bytu i mogą dać im szczęście? Czy Arkadiusz i Eugeniusz pozostaną im wierni?
Turgieniew zajmuje się między innymi konfliktem pokoleń, ale w jego powieści nie brak również innych problemów i tematów. Mamy miłość, przyjaźń połączoną z relacją nauczyciel - uczeń, rozwarstwienie społeczne, miasto i wieś, konfrontację poglądów z rzeczywistością, kłótnie, polaryzację stanowisk, zazdrość i wiele, wiele innych ciekawych rzeczy...
Rosyjski pisarz serwuje czytelnikowi wspaniałą plejadę postaci. Arkadiusz, Eugeniusz, Katia, Anna, Księżniczka, Sitnikow, pani Kukszin, Fieniczka, Mikołaj Pietrowicz i jego brat Paweł, Arina Własjewna, Wasilij Iwanowicz i wielu innych. Każdy z bohaterów został świetnie zarysowany, ma cechy, które odróżniają go od innych. Śledzenie ich losów to prawdziwa przyjemność, a okazji do wzruszeń i refleksji na pewno nie zabraknie.
Dodatkowo możemy liczyć na pieczołowitość opisu, filozoficzne rozważania, smutki i radości, uniwersalną problematykę, piękne cytaty i wspaniały klimat, niczym z "Martwych dusz" Gogola. Te rosyjskie powieści mają coś w sobie...
Pierwsze spotkanie z Turgieniewem uważam za udane. W swoich dalekosiężnych planach czytelniczych na pewno nie pominę powieści "Szlachetne gniazdo" czy "Rudin". A może wystarczy czasu na coś więcej?
Polecam!
"Czas niekiedy leci jak ptak, niekiedy pełznie jak robak, ale człowiekowi dobrze jest zwłaszcza wtedy, gdy nawet nie spostrzega, czy wolno, czy szybko płynie czas"
Arkadiusz Nikołaicz Kirsanow i Eugeniusz Wasilicz Bazarow, studenci, przybywają z Petersburga na wieś, by odwiedzić swoje rodziny. Młodzi mężczyźni są nihilistami, negują wszystko, nie wierzą w sztukę i...
2015-10
"Głupia rzecz, miłość... Poznajesz, kochasz, cierpisz... Potem jesteś znudzony albo zdradzony... (...) A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea, już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy..."
Otóż to!
Łęcka i Wokulski. Wszyscy wiedzą, o co chodzi:) On - naiwny i bardzo zakochany, ona - próżna i bawiąca się nim. To dominujący wątek w utworze i to właśnie on wzbudza wiele wątpliwości i niechęci. No bo jak ten Stasiek mógł być tak głupi???!!! A mógł, mógł, bo miał w sobie coś z romantyka. A Izabela? "Jest kobieta! (...) To źle. O niej nigdy nie można wiedzieć: co zrobi i dokąd zaprowadzi..." Racja:) A panna Łęcka miała niezwykły dar wodzenia adoratora za nos i czynienia go nieszczęśliwym. Trzeba przywyknąć do tego stanu rzeczy. I czytać...
Prus w "Lalce" zaprezentował wspaniałą galerię interesujących postaci. Mój ulubiony bohater to Rzecki. Sympatyczny bonapartysta, poczciwy, pracowity, pomocny - od razu podbił moje serce:) Ochocki - jeden z trzech idealistów, naukowiec, wynalazca, niedbający za bardzo o wygląd zewnętrzny. Stawska - jedna z kobiet w życiu Wokulskiego, miła, uczciwa. Dla Staśka byłaby idealną partią, gdyby tylko raczył się w niej zakochać, o co tak zabiegał Rzecki... No cóż, nie wszystko idzie po naszej myśli. Prawie zapomniałabym o Kazimierze Wąsowskiej. Świetna kobieta!
To oczywiście tylko niektórzy bohaterowie, nie sposób przytoczyć wszystkich. Autor zaprezentował przedstawicieli różnych grup społecznych i narodowościowych. Można by powiedzieć - XIX-wieczne społeczeństwo w pigułce. I byłaby to prawda. A ile ciekawych wątków wprowadza Prus! Spór o lalkę, konflikt baronostwa Krzeszowskich, wątek Geista i wiele, wiele innych...
Autor doskonale odmalował XIX-wieczną Warszawę. Czytelnik odnosi wrażenie, że miasto jest wolne od zaborcy. Ciekawie ukazano też kontrast pomiędzy Warszawą i Paryżem. No i Zasławek - prawdziwa arkadia.
O czym jeszcze warto wspomnieć? W powieści zamieszczono fragmenty pamiętnika Rzeckiego, w którym bohater wspomina swoje dzieciństwo, pracę u Mincla i udział w Wiośnie Ludów. Dzięki temu pamiętnikowi czytelnik ma możliwość spoglądania na świat oczyma "starego subiekta".
Nie należy również zapominać o humorze w powieści. Tak, tak, naprawdę można go znaleźć. Mnie chyba najbardziej rozbawiły okoliczności śmierci Minclowej. Pewnie nie powinnam była się z tego śmiać, ale nie mogłam się powstrzymać:)
Prus w swej powieści porusza wiele uniwersalnych problemów. Zajmuje się podziałami społecznymi, nędzą, konfliktami międzyludzkimi. Porusza kwestie społeczne, finansowe, polityczne. Zakończenie jego powieści jest otwarte. Czytelnik może zastanawiać się razem z innymi bohaterami: Co stało się z Wokulskim?
Ważne miejsce w utworze zajmują rozważania na temat ludzkiego losu, świata, przemijania. "Lalka" to prawdziwa skarbnica pięknych cytatów. Na ich wypisanie wykorzystałam ponad 30 stron... Naprawdę to zrobiłam:)
Dobra, będę już kończyć, ileż można... Warto zapoznać się z powieścią o "polskich idealistach na tle społecznego rozkładu".
Serdecznie polecam!
"Głupia rzecz, miłość... Poznajesz, kochasz, cierpisz... Potem jesteś znudzony albo zdradzony... (...) A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea, już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy..."
Otóż to!
Łęcka i Wokulski. Wszyscy wiedzą, o co chodzi:) On - naiwny i bardzo zakochany, ona - próżna i bawiąca się nim. To dominujący wątek w utworze i to właśnie on wzbudza wiele...
2014-07
"Co człowiekowi przyjdzie z tego, że zyska własną duszę, jeśli utraci całą swoją własność?"
Otóż to...
Powyższy cytat doskonale odzwierciedla sposób myślenia członków rodziny Forsyte'ów. W powieści występują przedstawiciele kilku generacji tej familii. Do "starego" pokolenia należą: stary Jolyon, Anna, Tymoteusz, Swithin, James, Roger, Estera, Jula, Mikołaj. Tytułowy posiadacz to Soames, syn Jamesa.
Główne wątki utworu to nieszczęśliwe małżeństwo Soamesa i pięknej Ireny oraz związek June, wnuczki starego Jolyona, i Filipa Bosinneya, architekta. Gdy Soames zleci Filipowi zaprojektowanie domu wiejskiego, relacje między bohaterami znacznie się skomplikują...
Galsworthy w swej powieści (a właściwie w całym cyklu o rodzinie Forsyte'ów) doskonale odmalowuje epokę wiktoriańską. Z pietyzmem opisuje społeczeństwo i obyczajowość. Jego bohaterowie są świetnie wykreowani: wdają się w romanse, mają swe tajemnice, targają nimi namiętności. Ich problemy i zachowania nie tracą na aktualności nawet w XXI w. Powieść charakteryzuje się wspaniale uchwyconym klimatem epoki. Warto zauważyć, że autor nie zamyka się wyłącznie na tematy społeczne, ale zajmuje się również kwestiami politycznymi. Poprzez wielość wątków jego utwór jest niezwykle interesujący.
Co jeszcze godnego uwagi? Humor i ironia, które to zabiegi Galsworthy wykorzystuje w celu opisu angielskich wyższych sfer przełomu XIX i XX w. Szczególnie widoczne jest to we fragmentach dotyczących moralności i religijności bogatej socjety. Ot, chociażby taki przykład: "(...) podstawą świętości węzłów małżeńskich jest świętość rodziny, a świętość rodziny oparta jest na świętości posiadania. A przecie wszyscy ci ludzie są wyznawcami Tego, który nic nigdy nie posiadał na własność. Ciekawe!". Można? Można...
Nie należy również zapominać o obecnych w utworze rozważaniach na uniwersalne tematy (śmierć, znaczenie człowieka w świecie, ludzka natura itp.). To kolejna zaleta powieści angielskiego noblisty.
Warto zapoznać się z "Posiadaczem" i całym cyklem powieściowym Galsworthy'ego, na podstawie którego powstał w 1967 r. słynny serial.
Serdecznie polecam!
"Co człowiekowi przyjdzie z tego, że zyska własną duszę, jeśli utraci całą swoją własność?"
Otóż to...
Powyższy cytat doskonale odzwierciedla sposób myślenia członków rodziny Forsyte'ów. W powieści występują przedstawiciele kilku generacji tej familii. Do "starego" pokolenia należą: stary Jolyon, Anna, Tymoteusz, Swithin, James, Roger, Estera, Jula, Mikołaj. Tytułowy...
"To bardzo rozległa dziedzina..."
Kilkunastoletnia Effi Briest, pochodząca z rodziny szlacheckiej, poślubia o wiele od niej starszego mężczyznę, barona Geerta von Instettena. Geert piastuje stanowisko starosty w leżącym na Pomorzu Wschodnim Kessinie. W tym właśnie miasteczku zamieszkują po ślubie młodzi małżonkowie. Tylko czy niezwykle żywa, wesoła i niefrasobliwa dziewczyna odnajdzie szczęście w związku z surowym, poważnym i obowiązkowym mężczyzną?
Powieść zachwyca przede wszystkim portretem tytułowej bohaterki, która nie potrafi odnaleźć się w nowym środowisku i roli, którą w pewnym stopniu jej narzucono. Effi nawiązuje romans, ale czy można ją za to potępiać? Czy konsekwencje jej postępowania są w pełni usprawiedliwione?
Fontane dużo uwagi poświęca detalom i znakom, które zdają się zwiastować nadchodzące wydarzenia. Nie zabraknie też opowieści o upiorze (choć ostatecznie wątek ten nie został wyjaśniony). Zresztą sam tytuł powieści zdaje się być symboliczny: "Effi Briest", a nie: "Effi von Instetten". Miejscem, które młoda kobieta będzie traktowała jako swój dom, na zawsze pozostanie rodzinne Hohen-Cremmen, a i mąż przez długi czas będzie widział w niej dziecko.
Powieść początkowo nie "porywa", autor nie raczy swych czytelników dużą ilością wątków, jeśli jakieś wprowadza, to potraktowane są one raczej powierzchownie. Czy był to celowy zabieg, mający skupić uwagę na głównym problemie powieści? Być może, ale jeden ze skutków jest taki, że lektura początkowo jest zwyczajnie... nudna. Warto się jednak nie zniechęcać.
Na tylnej stronie okładki mojego wydania (Prószyński i S-ka, seria Klasyka Powieści) widnieje informacja, że "Effi Briest" jest nazywana niemiecką "Anną Kareniną". Pomijam już fakt, że nie napisano, kto tak uważa. Samo porównanie jest mocno przesadzone - podobieństwo jest co najwyżej widoczne w motywie nieszczęśliwego małżeństwa, zdrady i jej konsekwencji. I tyle. Doprawdy, chciałabym wierzyć, że nie chodzi tu o zwykły chwyt marketingowy. Dalej czytamy, że Effi "w imię szczerości uczuć" buntuje się przeciwko "pruskiej, junkiersko-ziemiańskiej moralności". Taka uwaga: szczerości uczuć nie ma tam żadnej - Effi sama zaznacza, że nie kochała swego kochanka i nawet po latach o nim zapomniała. Buntu też nie widzę, co najwyżej zagubienie, zaślepienie, wyobcowanie, nudę. I tyle. Te zapowiedzi są zbyt szumne, ale to nie jest oczywiście wina samej książki.
Fontane pyta o to, czym jest honor. Zastanawia się, czy nie jest on po prostu zwykłą abstrakcją. Każe rozważyć, co doprowadziło do nieszczęścia bohaterki, do jej postępowania. Cokolwiek by to nie było, przynajmniej w części ją usprawiedliwia.
Zachęcam do czytania!
"To bardzo rozległa dziedzina..."
więcej Pokaż mimo toKilkunastoletnia Effi Briest, pochodząca z rodziny szlacheckiej, poślubia o wiele od niej starszego mężczyznę, barona Geerta von Instettena. Geert piastuje stanowisko starosty w leżącym na Pomorzu Wschodnim Kessinie. W tym właśnie miasteczku zamieszkują po ślubie młodzi małżonkowie. Tylko czy niezwykle żywa, wesoła i niefrasobliwa...