-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
"Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała"
II wojna światowa. Ojciec Pons prowadzi sierociniec, w którym schronienie znajdują dzieci chrześcijańskie i żydowskie (wśród nich Joseph). Dzieci i ich opiekun wspólnie stawiają czoła niebezpieczeństwom ze strony Gestapo. Pomaga im mademoiselle Marcelle, kobieta z pozoru szorstka i surowa, ale w rzeczywistości obdarzona wielkim sercem i empatią.
Powieść Schmitta to wspaniała opowieść o dorastaniu, przyjaźni i tolerancji w zakresie religii. To także przykład walki o zachowanie żydowskiej kultury, która w czasie II wojny światowej była szczególnie narażona na zniszczenie. To przejmująca historia dzieci rozłączonych z rodzicami i opowieść o brutalnej wojennej rzeczywistości.
Niepozorna książeczka Schmitta zawiera uniwersalne i ponadczasowe wartości. Daje nadzieję na to, że nawet najtrudniejsze sytuacje można przetrwać. Napisana jest prostym językiem, co pomaga w odbiorze treści. To utwór dla każdego; jest okazją do refleksji na wiele tematów. Nie pozostawia obojętnym, ale i nie przytłacza, choć porusza ważne problemy. Warto ją znać.
Polecam!
"Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała"
II wojna światowa. Ojciec Pons prowadzi sierociniec, w którym schronienie znajdują dzieci chrześcijańskie i żydowskie (wśród nich Joseph). Dzieci i ich opiekun wspólnie stawiają czoła niebezpieczeństwom ze strony Gestapo. Pomaga im mademoiselle Marcelle, kobieta z pozoru szorstka i...
2014-03
"Czas jest tym, co powstrzymuje historię przed tym, by wydarzyła się od razu cała, w jednej chwili; czas jest tempem, w którym znika przeszłość"
"Atlas Chmur" to niezwykła podróż w czasie i przestrzeni, to sześć fascynujących, odrębnych z pozoru historii, które jednak są ze sobą ściśle powiązane.
Każda z przedstawionych historii to okazja do ukazania innej problematyki. Mamy tu np. idealizm, przyjaźń, zdradę, zazdrość, walkę o wolność, marzenia, talent i ambicję, miłość. Bohaterów jest wielu, ich przygody potrafią zaciekawić czytelnika.
W tej powieści jest wszystko: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Język w każdej z ukazanych z historii jest odmienny i przystosowany do czasów, w których się ona rozgrywa. W utworze zastosowano ciekawy zabieg: historie urywają się w pewnych momentach, by zrobić miejsce na przygody innych bohaterów, w innych czasach.
"Atlas Chmur" wywarł na mnie ogromne wrażenie. Książkę pożyczyła mi Koleżanka, która poddała się po pierwszej stronie (archaiczny język). Uwaga - nie warto tego robić!
Jeśli chodzi o ekranizację - jest pełna rozmachu i dosyć dobra, ale lepiej nie rezygnować na jej rzecz z lektury książki, tylko traktować ją jako uzupełnienie literackiego pierwowzoru. To będzie uczta dla oczu; książka natomiast to pożywka dla duszy:)
Polecam!
"Czas jest tym, co powstrzymuje historię przed tym, by wydarzyła się od razu cała, w jednej chwili; czas jest tempem, w którym znika przeszłość"
"Atlas Chmur" to niezwykła podróż w czasie i przestrzeni, to sześć fascynujących, odrębnych z pozoru historii, które jednak są ze sobą ściśle powiązane.
Każda z przedstawionych historii to okazja do ukazania innej problematyki....
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy dzień. To ona pomaga mu oswoić śmierć.
Utwór Érica-Emmanuela Schmitta traktuje o chorobie, cierpieniu, dojrzałości, godności ludzkiej, Bogu, śmierci, przyjaźni. Udowadnia, że o sprawach najważniejszych można mówić w sposób prosty, pozbawiony patosu. Jest próbą przetłumaczenia śmierci na ludzki język. Bo Śmierć jest niewyrażalna. Co z tego, że stworzono wiele jej definicji? Wieczny sen, oddzielenie duszy od ciała, przejście z jednego świata do drugiego... Ale do jakiego? Śmierć jest za trudna, by człowiek mógł ją zrozumieć. Jak wytłumaczyć to, że nagle serce przestaje bić? Tego nie da się wytłumaczyć. Można to tylko przyjąć do wiadomości.
Warto przyjrzeć się bliżej rodzicom Oskara. Ich zachowanie bardzo chłopca irytuje. Pewnie wielu Czytelników również. Bo jak to tak? Kto ma o tym rozmawiać z dzieckiem, jak nie rodzice? Niech się wreszcie ogarną! Są w końcu dorośli! Zresztą, i tak wszyscy kiedyś umrzemy. Ale momencik... To, że kiedyś umrzemy, to jedyna pewna rzecz na tym świecie. No dobrze. Wielu z nas pewnie śmierć już w jakiś sposób dotknęła, poprzez odejście bliskich. No dobrze. Czy to znaczy, że powinniśmy być na nią przygotowani? Być może. Ale czy jesteśmy? Chyba nie. Dlatego rozumiem zachowanie rodziców chłopca, ich niemożność stawienia czoła faktom, ich strach. To takie ludzkie... Może o to własnie chodzi? O to, że śmierci nie trzeba rozumieć i w jej obliczu nie trzeba być herosem?
"Oskar i Pani Róża" to książka niezwykła. Pomimo niewielkich rozmiarów jest pełna mądrych treści, ponadczasowych i uniwersalnych, bliskich wszystkim ludziom. Treści przekazanych w sposób możliwie najprostszy, taki, który trafi do każdego. To nie tylko utwór o śmierci i cierpieniu, ale również o tym, że trzeba wykorzystać każdy dzień jak najlepiej, bo nie wiadomo, ile jest ich jeszcze przed nami. Jak przeżyć życie? Oskar ma na to sposób: "dla życia nie ma innego rozwiązania niż żyć". Prawda?
Serdecznie polecam!
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy...
"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem"
Bardzo niepozorna książeczka, opowiadająca historię zwykłego małżeństwa z kilkunastoletnim stażem. Tylko czy Lisa i Gilles to naprawdę zwykłe małżeństwo? A może coś odróżnia ich od innych?
Zaskakująca. Chwilami zabawna, chwilami przerażająca. Bardzo, bardzo mądra. Schmitt zdaje się być doskonałym znawcą ludzkiej psychiki; dogłębnie analizuje zachowania bohaterów, których wykreował. Co z tego, że jest ich tylko dwoje? Tej sztuce to wystarczy. Dialogi Gillesa i Lisy są żywe, inteligentne i przyciągające uwagę. Małżonkowie są ludźmi z krwi i kości - okłamują się, snują intrygi, mają swoje słabości. Są po prostu wiarygodni. Prezentują sposób, w jaki uczucie powoli się wypala. Temat ten często się pomija, rezygnując z niego na rzecz ckliwych romansów. A przecież życie to nie bajka. Czy z tego powodu należy być pesymistą? Nie. Bo o uczucie zawsze można zawalczyć. A nawet trzeba.
Świetna, świetna, świetna! Słodko - gorzka, ponadczasowa, wciągająca, pełna mądrych i uniwersalnych treści. Świetna pożywka dla miłośników interesujących cytatów, do których się zresztą zaliczam. To książka, do której się wraca.
Serdecznie polecam!
"Kochać to coś irracjonalnego, to niedzisiejsza fantazja, coś, czego nie da się wytłumaczyć, coś, co nie jest praktyczne, coś, co samo w sobie jest swoim jedynym usprawiedliwieniem"
więcej Pokaż mimo toBardzo niepozorna książeczka, opowiadająca historię zwykłego małżeństwa z kilkunastoletnim stażem. Tylko czy Lisa i Gilles to naprawdę zwykłe małżeństwo? A może coś odróżnia ich od...