Biblioteczka
2021-08
2019
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu niepokornych artystów klepią biedę, żyją z dnia na dzień, głodują. Skutecznie jednak obracają życiowe niedogodności w żart i skrywają je pod płaszczykiem obojętności i ironii. Mimo trudności żyją, tworzą, kombinują, kochają... Ich losy śledzi się z sympatią i zaciekawieniem.
Fabuła utworu jest dość luźna, ma się wrażenie, że kolejne rozdziały to raczej opowiadania zaludniane przez naszych miłych bohaterów. Proza Murgera jest przepełniona humorem, dialogi są żywe, dynamiczne i skrzące się dowcipem. Czasem jednak w tym obrazie pojawiają się pęknięcia, które ukazują tragizm egzystencji żyjących w ubóstwie artystów...
Tragizm tym większy, że autor znał to wszystko z autopsji. "Czarna nędza, dosłowny, chroniczny głód, wzgarda lub obojętność świata, częste pobyty w szpitalu, łachmany niemal zamiast ubrania" - tego doświadczył Murger, o czym informuje nas niezawodny Tadeusz Boy-Żeleński. Jak więc udało mu się w tak delikatny sposób przetworzyć swoje życiowe doświadczenia?
"Bywały w ciągu miesiąca dnie wspaniałości, kiedy nie wyszłoby się na ulicę bez rękawiczek - dnie tłuste - kiedy się spędzało cały dzień przy stole. Bywały inne, kiedy by się zeszło prawie boso na podwórze - dnie chude - kiedy wspólnie nie zjadłszy śniadania, wspólnie również nie jadło się obiadu lub też siłą różnych gospodarczych kombinacji osiągało się jakiś posiłek, w którym talerze i sztućce "świeciły nieobecnością", jak mówiła Mimi".
Polecam!
Insta: https://www.instagram.com/p/CS7LAwTgZ9_/
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu...
2021-06
Dlaczego drzewa wiśni mogą poszczycić się zachwycającym kwieciem? W jaki sposób księżycowe światło pomaga w odkryciu własnego jestestwa? Co wydarzyło się w księgarni Maruzena? Odpowiedzi na te i inne pytania dostarczy Wam Kajii Motojirō na kartach swych opowiadań zamieszczonych w tomie "Cytryna".
Brak zwrotów akcji i zawrotnego tempa narracji nie oznacza, że ta proza jest całkowicie statyczna. Nic podobnego - Kajii serwuje czytelnikom przesuwające się przed oczyma, przesycone emocjami krajobrazy i interesujące przeskoki myślowe.
Protagoniści opowiadań japońskiego modernisty to nie tylko dekadenci - to też przewodnicy oprowadzający nas po niezwykłych krainach, które w momencie lektury nie istnieją tylko na papierze, ale które ożywają na naszych oczach. To odkrywcy, eksploratorzy tajemnic natury, podglądacze poszukujący analogii pomiędzy światem zwierząt i roślin a światem ludzi.
Opowiadania Kajiego przepełnione są drobiazgowymi obserwacjami i interesującymi analizami wyprowadzonymi na podstawie tych obserwacji. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że bohaterowie omawianych utworów spoglądają na świat w sposób odmienny od większości ludzi. Czy wpływ na to miała choroba Kajiego, choroba, która nie pozwoliła mu na urzeczywistnienie wielu literackich zamierzeń, choroba, którą "obdarzył" swoich protagonistów?
Stąd - przypuszczalnie - zauważalne niekiedy zamiłowanie do tego, co przemijające, a nawet... brzydkie. Stąd też zwracanie uwagi na detale, na to, czego przeciętny człowiek, pochłonięty własnymi sprawami, nie zauważa. Stąd wreszcie niezwykle sensualne opisy, angażujące różne zmysły czytelnika.
Niepowtarzalna atmosfera, oryginalne myśli, zapadające w pamięć literackie obrazy i wyczuwalna szczerość przekazu to tylko niektóre z zalet tej niepozornej na pierwszy rzut oka książki. Zaryzykujesz?
Na Insta: https://www.instagram.com/p/CQqdMU3FeKl/
Dlaczego drzewa wiśni mogą poszczycić się zachwycającym kwieciem? W jaki sposób księżycowe światło pomaga w odkryciu własnego jestestwa? Co wydarzyło się w księgarni Maruzena? Odpowiedzi na te i inne pytania dostarczy Wam Kajii Motojirō na kartach swych opowiadań zamieszczonych w tomie "Cytryna".
Brak zwrotów akcji i zawrotnego tempa narracji nie oznacza, że ta proza jest...
2022-02
Bohaterem "Piekła wariata" jest pacjent szpitala psychiatrycznego, który próbuje przekonać ordynatora tej placówki, że czuje się już dobrze i może opuścić to miejsce. Opowiada swoją historię, bo - no tak! - nagle odzyskał pamięć. Historia to dosyć... zwariowana (jeśli już chcemy odnieść się do stanu bohatera). Czy można jednak potraktować historię pacjenta inaczej niż z przymrużeniem oka? Czy to po prostu fantazja wariata? Gdy już - spokojni i przekonani o tym, że wiemy wszystko - zbliżamy się do końca tekstu, dzieje się coś niepokojącego. Yumeno udowodnił tutaj, że to, co straszne, kryje się w ludzkiej psychice. Świetne!
"Dziwne sny" to zapis marzeń sennych. I tak, wiemy, że sny rządzą się swoimi prawami, w których logiki nie sposób się doszukiwać. Sny, które opisuje Yumeno, są jednak bardziej skomplikowane. Pod groteskowymi i absurdalnymi wydarzeniami kryje się coś, co wzbudza dreszcz niepokoju. Jakby tego było mało, te historie zakończone są przerażającą puentą... Te krótkie teksty silnie przemawiają do wyobraźni (doprawdy, fantazja autora zdaje się nie mieć granic!) - a nie jest łatwo zbudować napięcie i niepokój na zaledwie kilku stronach, dodatkowo zaskakując czytelnika.
Tytułowe opowiadanie wydaje się nieskomplikowane, ale to tylko pozory. Jak zaznacza tłumacz, Yumeno zawarł w nim zagadkę, nad którą nadal głowią się badacze i miłośnicy twórczości autora. Trzy butelki z listami rozbitków - problem polega na tym, że nie wiadomo, w jakiej kolejności należy je czytać... Przedstawienie kolejności listów to zabieg bardzo interesujący i otwierający pole do interpretacji - a takich powstało powstało ponoć wiele! Ja doprawdy nie mam pojęcia, jak to rozgryźć i właściwie mnie to cieszy, bo lubię zagadki.
Gdzie jawa, gdzie sen, a gdzie rojenia wariata? Granice są płynne. Jeśli lubicie książki o ludzkiej psychice, to do gustu przypadną Wam te opowiadania - zaskakujące, niepokojące i groteskowe.
Na Insta: https://www.instagram.com/p/CZh8uHbs4et/
Bohaterem "Piekła wariata" jest pacjent szpitala psychiatrycznego, który próbuje przekonać ordynatora tej placówki, że czuje się już dobrze i może opuścić to miejsce. Opowiada swoją historię, bo - no tak! - nagle odzyskał pamięć. Historia to dosyć... zwariowana (jeśli już chcemy odnieść się do stanu bohatera). Czy można jednak potraktować historię pacjenta inaczej niż z...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08
Lubię opowieści, których bohaterami są także miasta, a nie tylko ich mieszkańcy. Tak było w przypadku książki "Wiwat małżeństwo", w plastyczny sposób przedstawiającej przedwojenną Osakę - z jej sklepami, restauracjami, teatrami oraz, rzecz jasna, z dzielnicą czerwonych latarni. Przyjemnie było wędrować po barwnych i pełnych zapachów ulicach tego niezwykłego miasta.
Przyjemnie - nie znaczy to, że w sposób pozbawiony emocjonalnego zaangażowania - było też śledzić losy Chōko, byłej gejszy, i jej próby uczynienia z ukochanego Ryūkichiego porządnego człowieka. Czy to jej się udało? Sami sprawdźcie.
"Wiwat małżeństwo" to opowieść słodko-gorzka, pełna ironii i humoru, ale także współczucia dla bohaterów. Szczególnie dla Chōko, którą pomimo jej starań i wyrzeczeń spotyka wiele przykrości i zawodów. Sakunosuke Oda dotyka problemu ról płciowych - wzorców postępowania narzuconych przez tradycję. Tradycję tak silną, że nawet postępowanie Chōko, w pełni usprawiedliwione i umotywowane, napotyka na niezrozumienie ze strony niektórych osób, skłonnych określić ją mianem wiedźmy.
Mam wrażenie, że prawie wszystkie postaci (poza Tanekichim), które w tej książce zostały odmalowane pozytywnie, to kobiety. Do wspomnianej już zaradnej Chōko należałoby dodać także doświadczoną i służącą radą Okin (notabene - jej małżeństwo może posłużyć za wzór pary, która wspólnie zarabia na utrzymanie domu), pełną współczucia Fudeko czy dawną znajomą Chōko, a raczej współtowarzyszkę niedoli, Kinpachi.
Była to lektura bardzo przyjemna, a nawet jeśli by się zdarzyło, że losy bohaterów po jakimś czasie znikną z Waszej pamięci, to istnieje szansa, iż klimat tej opowieści zostanie z Wami na dłużej. (Uwaga! Możliwe też, że ta książka wzbudzi w Was apetyt - dosłownie lub w przenośni, jeśli mielibyśmy na myśli inne niewydane jeszcze w Polsce utwory Ody).
Zachęcam Was też do przeczytania wstępu autorstwa Karoliny Bednarz. Dzięki niemu będziecie w stanie usytuować utwór Ody w odpowiednim - historycznym, geograficznym, społecznym i literackim - kontekście.
Na Insta: https://www.instagram.com/p/CSDCQlwo2Tz/
Lubię opowieści, których bohaterami są także miasta, a nie tylko ich mieszkańcy. Tak było w przypadku książki "Wiwat małżeństwo", w plastyczny sposób przedstawiającej przedwojenną Osakę - z jej sklepami, restauracjami, teatrami oraz, rzecz jasna, z dzielnicą czerwonych latarni. Przyjemnie było wędrować po barwnych i pełnych zapachów ulicach tego niezwykłego...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08
"Hodowca, owładnięty wspomnieniem pierwszej miłości, usiłuje czar swojej ukochanej zakląć w nowym gatunku złotej rybki, a marzenie to niczym gorączka pcha go głębiej i głębiej w objęcia obłędu" - od Wydawcy.
Mataichiemu nie dane było znaleźć się u boku ukochanej Masako. Nie, nie jest to sztampowa historia nieszczęśliwej miłości, jakich wiele w kulturze. Nie jest to też naiwnie zrealizowany motyw obłędu. "W tym szaleństwie jest metoda" - powiedziałabym za duńskim królewiczem.
Kanoko Okamoto udało się na niewielu stronach skonstruować przekonujących bohaterów. Większość zdarzeń przefiltrowanych jest przez umysł Mataichiego, dlatego też przede wszystkim z jego perspektywy poznajemy Masako. Wiemy też, skąd oscylowanie hodowcy pomiędzy pociągiem do kobiety a uporem mającym pomóc mu nie poddać się temu uczuciu.
Jednak Masako też otrzymuje możliwość wypowiedzenia się - w rozmowie z przyjaciółką mówi: "Jestem taka, jak to kiedyś powiedziałaś: widzę niebieskie niebo i chmury, a mówię, że to morze i białe wyspy na nim". Czy tej wypowiedzi nie można by było z powodzeniem włożyć w usta samej Autorki, której zarzucano nadmierną estetyzację rzeczywistości? Przypisywane Masako zainteresowanie barokiem i rokoko nie jest przypadkowe.
Choć utwór jest krótki i wydaje się prosty w odbiorze, dla mnie nie jest jednoznaczny, a do dalszych przemyśleń skłoniła mnie lektura wstępu autorstwa Karoliny Bednarz. Kim jest Masako - bezwolną marionetką w rękach metafizycznych sił czy modliszką szukającą towarzystwa słabszej od siebie istoty? A "obłęd" Mataichiego - czy nie jest przejawem wrodzonego człowiekowi dążenia do piękna i pokonywania życiowych trudności (ukazanego też w prawie przypominającej przypowieść historii o szalonym hodowcy) - działania, któremu należy się szacunek (nie chcę spojlerować zakończenia)? Kolejną możliwą interpretację podsuwa Autorka: "zmuszony jest [mężczyzna] przeznaczyć całe swoje życie na stworzenie piękna, które prześcignie piękno kobiety".
Pięknie jest napisany ten utwór, z ogromną wrażliwością na świat przyrody, zwracaniem uwagi na detale i niesamowitym operowaniem barwami. Polecam!
Na Insta: https://www.instagram.com/p/CTE1lX-sIRX/
"Hodowca, owładnięty wspomnieniem pierwszej miłości, usiłuje czar swojej ukochanej zakląć w nowym gatunku złotej rybki, a marzenie to niczym gorączka pcha go głębiej i głębiej w objęcia obłędu" - od Wydawcy.
Mataichiemu nie dane było znaleźć się u boku ukochanej Masako. Nie, nie jest to sztampowa historia nieszczęśliwej miłości, jakich wiele w kulturze. Nie jest to też...
2018-03
Opinia dotyczy opowiadań "SOBIE I PAŃSTWU" oraz "JAK BYĆ KOCHANĄ". Każde z nich to przykład monologu wypowiedzianego, zapoczątkowanego przez Camusa w "Upadku".
Narrator w "Sobie i Państwu" wygłasza przemówienie z okazji jubileuszu. Wspomina w nim swoje życie, od czasu do czasu nawiązując interakcję ze słuchaczami.
Z kolei bohaterkę-narratorkę "Jak być kochaną" poznajemy podczas jej podróży samolotem do Paryża. Kobieta wspomina wojnę, pracę w radiu (występuje w słuchowisku jako pani Felicja). Tytuł opowiadania jest przewrotny - bohaterka może i jest kochana, ale przez słuchaczy radia, którzy siłą rzeczy kochają odgrywaną przez nią postać. Jeśli chodzi o relacje z mężczyznami, to nie można mówić, by były udane. Dawne wydarzenia odcisnęły się piętnem na teraźniejszości.
Wykorzystanie monologu wypowiedzianego wpływa na narrację w utworach. W obu przypadkach jest ona nieco chaotyczna (choć nie tak, jak w strumieniu świadomości), ale jednocześnie zintelektualizowana. Bohaterowie "przeskakują" od jednej myśli od drugiej. Śledzenie tego jest bardzo interesujące, bo w pewnym stopniu odsłania ich psychikę. Wydarzenia rozgrywają się w umyśle bohaterów, przywoływane wspomnieniami. Bodźce ze świata zewnętrznego często wpływają na kierunek rozważań postaci.
Przychodzi czas, gdy trzeba zmierzyć się z przeszłością. Bądźmy przy bohaterach, którzy dokonują rozrachunku ze sobą, światem i własną historią.
Polecam!
Opinia dotyczy opowiadań "SOBIE I PAŃSTWU" oraz "JAK BYĆ KOCHANĄ". Każde z nich to przykład monologu wypowiedzianego, zapoczątkowanego przez Camusa w "Upadku".
Narrator w "Sobie i Państwu" wygłasza przemówienie z okazji jubileuszu. Wspomina w nim swoje życie, od czasu do czasu nawiązując interakcję ze słuchaczami.
Z kolei bohaterkę-narratorkę "Jak być kochaną" poznajemy...
2018-05-05
"Bo życie jest koliste, posuwa się po okręgu i jeśli ktoś się nawet wyrywa, to na jego miejsce natychmiast pojawia się ktoś inny"
Beskid Niski, trudne czasy przemian, przejście od komunizmu do kapitalizmu. I ludzie, którzy nie do końca potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Akcja niespiesznie posuwa się naprzód, nie obfituje w niezwykle interesujące zdarzenia. Pojawia się morderstwo, podróże, praca przy wyrębie lasu, rozbieranie starej cerkwi. Mamy do czynienia z licznymi retrospekcjami, które pozwalają dowiedzieć się czegoś więcej o Lewandowskim, Maryśce, Babce i innych. O ludziach zawieszonych w przeszłości i poszukujących jej śladów w teraźniejszości.
Jeśli lubicie "Dolinę Issy", to myślę, że książka Stasiuka również przypadnie Wam do gustu. Prócz niespiesznie rozwijającej się akcji mamy tu bowiem do czynienia w baśniowością i mityzacją. Wioski Beskidu Niskiego stanowią świętą przestrzeń mitu, a zdarzenia i krajobrazy nabierają cech niezwykłości. Duchy też są, a jakże. Powietrze jest od nich gęste. One również należą do opisywanego świata, do wiejskiej społeczności.
Stasiuk opisuje zdarzenia i miejsca stylem reportażysty, ale jego proza charakteryzuje się poetyckością. To tylko pogłębia cudowność świata przedstawionego. Warto zwrócić podczas lektury uwagę na rozważania dotyczące przestrzeni, czasu, życia.
Kilka celniejszych cytatów:
"Być może czas jest czymś podobnym do powietrza i odbicia rzeczy trwają w nim tak samo, jak dalekie obrazy miast i krajobrazów przynosi fatamorgana"
"Świat nie ma żadnych swoich kolein. Podskakuje jak piłka"
"[...] życie najprawdopodobniej jest odmianą grzechu, o czym można zapomnieć w dzień, lecz noc nie zna litości"
Prawda, że ładne?
Polecam!
"Bo życie jest koliste, posuwa się po okręgu i jeśli ktoś się nawet wyrywa, to na jego miejsce natychmiast pojawia się ktoś inny"
Beskid Niski, trudne czasy przemian, przejście od komunizmu do kapitalizmu. I ludzie, którzy nie do końca potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Akcja niespiesznie posuwa się naprzód, nie obfituje w niezwykle interesujące zdarzenia....
2018-04-28
"Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki chuj jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo"
Mój Boże... To była najobrzydliwsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. I to chyba nie tylko dlatego, że nie czytuję obrzydliwych książek. Nie, nie. Wiele razy czułam wstręt, byłam zszokowana, a kilka opisanych sytuacji sprawiło, że nie wierzyłam, że czytam to, co czytam. Domyślałam się, że w więzieniu nie ma lekko, a wynaturzenia rodzą się tam często. Gdzie, jak nie tam? Mimo wszystko nie spodziewałam się, że będzie "aż tak". W tym momencie warto zadać sobie pytanie o granicę. O granicę brutalnej szczerości. Czy taka istnieje?
Powyższy wstęp każe spodziewać się niskiej oceny. Skąd zatem wzięło się siedem gwiazdek?
Pomimo dosadności i wulgarności książka mnie zainteresowała. Z zaciekawieniem czytałam historię bohatera "Opowieści jednej nocy", a także pozostałe krótsze opowiadania, które jak migawki prezentowały różne elementy więziennej rzeczywistości (przypominało mi to lekturę "Innego świata"). Opisy precyzyjnie zaplanowanych włamań, bałamucenia kobiet, więziennych reguł, funkcjonowania zakładów karnych. Właśnie, może to jest przyczyna - pokazanie wszystkiego z punktu widzenia więźnia. To jak druga strona medalu. I przeraźliwa prawda - sprawiedliwość nie istnieje, nie wszyscy ponoszą karę za swoje czyny, a policjanci i strażnicy potrafią być równie brutalni, co bandyci. Warto zwrócić uwagę na refleksje bohatera-narratora "Opowieści jednej nocy". Są zadziwiająco trafne. I niekiedy skłaniają do pytań. Po czyjej być stronie? Czy można to jednoznacznie stwierdzić?
Wrażenie autentyzmu potęgował użyty w tekście język. Nie wiem, czy tak w istocie prezentuje się gwara więzienna, ale skłonna byłabym uwierzyć, że tak. Pozwala to czytelnikowi zanurzyć się w opisywanym świecie. Jednak język "Murów Hebronu" to nie tylko język grypsery. Jest też poetycki (głównie w krótszych opowiadaniach). Pewnie wydaje się to dziwne, ze względu na tematykę poruszaną w utworze. Niemniej pojawiają się fragmenty zmetaforyzowane ( w tym miejscu mogę polecić artykuł Małgorzaty Liseckiej o metaforze w "Murach Hebronu", "Pamiętnik Literacki", nr 4/2007), niekiedy wręcz baśniowe, oniryczne. Szczególnie ostatnie opowiadanie, zatytułowane jak cały zbiór - "Mury Hebronu". To zderzenie poetyckości z wulgarnością jest całkiem udane.
Zachęcam do przeczytania książki Stasiuka, choć nie jest to łatwa i przyjemna lektura. Pozwala jednak poznać zakład karny od podszewki. Bo choć to fikcja, to sprawiająca wrażenie autentyczności. Zresztą - autor spędził półtora roku w więzieniu, więc można spodziewać się, że wie, o co w tym wszystkim chodzi. Przeczytajcie. I spróbujcie się zastanowić, jak biblijny Hebron, miejsce ucieczki przed zemstą za nieumyślne zabójstwo, ma się do treści książki.
Polecam!
"Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki chuj jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo"
Mój Boże... To była najobrzydliwsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. I to chyba nie tylko dlatego, że nie czytuję obrzydliwych książek....
2016-01
"(...) siła jest tylko przypadkiem rodzącym się ze słabości innych"
Marlow, narrator utworu, wspomina czasy, gdy był kapitanem statku parowego płynącego rzeką Kongo. Jego zadaniem było odnalezienie Kurtza, pracującego dla kompanii handlowej i zdobywającego dla niej duże ilości kości słoniowej. W czasie podróży Marlow dowie wielu rzeczy na temat Kurtza, który stanie się dla niego postacią legendarną. Co ciekawe, informacje na temat tajemniczego agenta niekiedy będą sprzeczne...
Utwór Conrada w interesujący sposób prezentuje ewolucję sposobu postrzegania drugiego człowieka i obfituje w psychologizm i głębię. Atmosfera jest niezwykle tajemnicza, czytelnik zastanawia się: jaki tak naprawdę jest Kurtz?
Autor ciekawie skontrastował świat "białych" ze światem "czarnych". Okazuje się, że "biali" którzy mieli nieść naukę, religię, cywilizację stają się barbarzyńcami. Przykłady ich okrucieństwa są porażające. To "czarni", wbrew pozorom, mają hamulce moralne.
Kurtz, bohater utworu, ma cechy protofaszysty. Conrad ukazał sposób powstania ustroju totalitarnego. Podczas lektury nie sposób nie zauważyć analogii do ustroju ZSRR bądź nazistowskich Niemiec. To rzecz niezwykle fascynująca, podobnie jak zaprezentowanie metamorfozy Kurtza. Zmusza ona do refleksji i zadania sobie pytania: czy ja także, gdy znajdę się w środowisku, które nie będzie mnie ograniczało, stanę się tyranem?
Warto zwrócić uwagę na symbolikę w utworze oraz na wielowymiarowe ukazanie podróży.
Nie rozumiem, dlaczego oceny są tak niskie. Moi znajomi również nie byli zachwyceni lekturą. Why??!
Ja ze swej strony polecam.
"(...) siła jest tylko przypadkiem rodzącym się ze słabości innych"
Marlow, narrator utworu, wspomina czasy, gdy był kapitanem statku parowego płynącego rzeką Kongo. Jego zadaniem było odnalezienie Kurtza, pracującego dla kompanii handlowej i zdobywającego dla niej duże ilości kości słoniowej. W czasie podróży Marlow dowie wielu rzeczy na temat Kurtza, który stanie się dla...
Debora była ciekawą postacią, a jej twórczość odznacza się odmienną techniką niż dzieła artysty z Drohobycza. Tym bardziej uderza fakt, że jej prozę pomawiano o plagiat względem utworów Schulza.
"Akacje kwitną" to zbiór krótkich utworów prozatorskich, które sama Autorka nazwała montażami. Utwory te zaludniają anonimowi bohaterowie: przechodnie, makijażystki, fryzjerki, robotnicy. Zarzucano czasem Deborze, że odrzuca indywidualne doświadczenia, że woli przeżycia "przefiltrowane" przez wielu ludzi. Czy to coś złego? Dzięki temu otrzymujemy uniwersalne spostrzeżenia dotyczące ludzkiej egzystencji; spostrzeżenia okraszone ogromnym współczuciem i zrozumieniem Debory dla spraw najważniejszych.
A samo życie, jak przekonuje Autorka, może odzwierciedlać się w rzeczach, które powszechnie uznawane są za banalne - w topografii miasta i w przedmiotach, które nas otaczają. Debora łączy ze sobą te wszystkie składniki w sposób zaskakujący, ale niepozbawiony logiki - i to, jak sama komentuje własną twórczość, odróżnia ją od surrealizmu, którą to etykietą niektórzy krytycy opatrywali jej dzieła. Co jeszcze znajdziecie w tych utworach? Wspomniałabym o tym, jak umiejętnie Debora wpłata wzmianki o współczesnych jej wydarzeniach, np. o tym, jak na rynku pojawia się mnóstwo tandetnych i tanich przedmiotów. Reaguje też, w utworach późniejszych, na postępującą militaryzację i grozę nadchodzącej wojny.
Prozę awangardową można lubić lub nie. Pamiętajmy jednak o tym, że awangarda nie chce tylko szokować - stoi za nią określony światopogląd. Taki też, własny i oryginalny światopogląd, miała Debora Mnie jej proza urzekła.
Polecam przeczytać świetne posłowie Karoliny Szymaniak i zamieszczone w książce przykłady międzywojennej recepcji prozy Vogel.
Insta: https://www.instagram.com/p/CS2QAz-Mx8b/
Debora była ciekawą postacią, a jej twórczość odznacza się odmienną techniką niż dzieła artysty z Drohobycza. Tym bardziej uderza fakt, że jej prozę pomawiano o plagiat względem utworów Schulza.
więcej Pokaż mimo to"Akacje kwitną" to zbiór krótkich utworów prozatorskich, które sama Autorka nazwała montażami. Utwory te zaludniają anonimowi bohaterowie: przechodnie, makijażystki, fryzjerki,...