Biblioteczka
2021-11
2019
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu niepokornych artystów klepią biedę, żyją z dnia na dzień, głodują. Skutecznie jednak obracają życiowe niedogodności w żart i skrywają je pod płaszczykiem obojętności i ironii. Mimo trudności żyją, tworzą, kombinują, kochają... Ich losy śledzi się z sympatią i zaciekawieniem.
Fabuła utworu jest dość luźna, ma się wrażenie, że kolejne rozdziały to raczej opowiadania zaludniane przez naszych miłych bohaterów. Proza Murgera jest przepełniona humorem, dialogi są żywe, dynamiczne i skrzące się dowcipem. Czasem jednak w tym obrazie pojawiają się pęknięcia, które ukazują tragizm egzystencji żyjących w ubóstwie artystów...
Tragizm tym większy, że autor znał to wszystko z autopsji. "Czarna nędza, dosłowny, chroniczny głód, wzgarda lub obojętność świata, częste pobyty w szpitalu, łachmany niemal zamiast ubrania" - tego doświadczył Murger, o czym informuje nas niezawodny Tadeusz Boy-Żeleński. Jak więc udało mu się w tak delikatny sposób przetworzyć swoje życiowe doświadczenia?
"Bywały w ciągu miesiąca dnie wspaniałości, kiedy nie wyszłoby się na ulicę bez rękawiczek - dnie tłuste - kiedy się spędzało cały dzień przy stole. Bywały inne, kiedy by się zeszło prawie boso na podwórze - dnie chude - kiedy wspólnie nie zjadłszy śniadania, wspólnie również nie jadło się obiadu lub też siłą różnych gospodarczych kombinacji osiągało się jakiś posiłek, w którym talerze i sztućce "świeciły nieobecnością", jak mówiła Mimi".
Polecam!
Insta: https://www.instagram.com/p/CS7LAwTgZ9_/
Lubicie książki o artystach?
Artyści - ludzie ekscentryczni, miłujący piękno, łamiący społeczne normy. Czasami szokujący i wzbudzający niechęć swoim niedopasowaniem. Jacy są ci w "Scenach z życia cyganerii" (1851)?
Mogę Was zapewnić, że pokochacie artystów, którzy wyszli spód pióra francuskiego pisarza. Marcel, Rudolf, Collin i inni to postaci z krwi i kości. Jak wielu...
2016-09
Głód... Długotrwały brak pokarmu, który może doprowadzić nawet do śmierci. Czy jednak głód wpływa tylko na ciało? Okazuje się, że nie. Ale po kolei...
XIX-wieczna Christiania. Żyje tu główny bohater. Jest anonimowy (nie znamy jego personaliów). Młody mężczyzna utrzymuje się z pisywania artykułów do gazet. To zajęcie nie jest niestety zbyt opłacalne i nie daje mu możliwości uiszczenia opłaty za wynajem pokoju, nie mówiąc już o zaspokajaniu innych potrzeb. Dlatego literat głoduje. Opis jego przeżyć jest wstrząsający (zawiera elementy techniki naturalistycznej), co potęguje fakt zastosowania w utworze narracji pierwszoosobowej.
Bohater spaceruje po mieście i spotyka różnych ludzi, ale jest osamotniony - nie ma rodziny i bliskich przyjaciół. Powoduje to u niego uczucie egzystencjalnej pustki. Jego głód nie dotyczy tylko konieczności spożycia pokarmu, ale oznacza również tęsknotę za drugim człowiekiem.
Hamsun w swej powieści doskonale przedstawił destrukcyjne działanie głodu. Udowodnił, że brak pokarmu oddziałuje nie tylko na ciało, ale również na psychikę. Bohater utworu łatwo popada ze stanów euforycznych w depresję, cierpi na koszmary senne, czasem pozwala sobie na życie w iluzji (np. marzenia o księżniczce Ylajali). Na jego przykładzie można obserwować rozpad więzi łączącej Boga i człowieka.
Warto zwrócić uwagę na pewną cechę charakteru młodego idealisty, która od razu rzuca się w oczy. Ta cecha to duma - nie pozwala mu ona na skorzystanie z pomocy oferowanej przez innych ludzi. Z jednej strony bywa to irytujące, gdyż w ten sposób pozbawia go szansy polepszenia swego losu. Z drugiej strony natomiast jego postępowanie stanowi dowód na to, iż człowiek - bez względu na to, w jak trudnej sytuacji się znajdzie - może zachować swoją godność. Taka interpretacja postawy literata udowadnia ludzką siłę i odporność na przeciwności losu. Nie należy również zapomnieć o uczciwości bohatera, która sprawiała, że nie przywłaszczał on sobie cudzej własności i nie oszukiwał. Duma i uczciwość młodego idealisty mogą świadczyć o jego heroizmie.
Powieść "Głód" niewątpliwie warto przeczytać. Dlaczego? M.in. ze względu na wielowymiarowe ukazanie problemu (dwa oblicza głodu), pieczołowitość opisu, poruszenie ważnych zagadnień egzystencjalnych, które są uniwersalne i ponadczasowe. Ponadto bohatera można uznać za everymana, w związku z czym czytelnik ma możliwość odnalezienia w nim cząstki siebie.
Ciekawy wydaje się fakt, iż norweski noblista napisał ten utwór pod wpływem własnych doświadczeń. Dzięki temu był zaangażowany w opisywany problem. Dodatkowo czytelnik może dowiedzieć się czegoś o autorze powieści.
Serdecznie polecam!
Głód... Długotrwały brak pokarmu, który może doprowadzić nawet do śmierci. Czy jednak głód wpływa tylko na ciało? Okazuje się, że nie. Ale po kolei...
XIX-wieczna Christiania. Żyje tu główny bohater. Jest anonimowy (nie znamy jego personaliów). Młody mężczyzna utrzymuje się z pisywania artykułów do gazet. To zajęcie nie jest niestety zbyt opłacalne i nie daje mu możliwości...
2017-08-24
"SEZON W PIEKLE"
"Życie jest farsą, w której grają wszyscy"
Po raz pierwszy nie wiem, co napisać... Szczerze mówiąc, niewiele udało mi się z tego utworu zrozumieć, ale i tak jestem pod wrażeniem. Poemat francuskiego poety składa się z dziesięciu części różnej długości. To, co zachwyciło mnie w utworze, to jego emocjonalność. Ten tekst tętni życiem, jest dynamiczny i obrazowy, bogaty w treści i motywy. Warto zwrócić uwagę na jego autobiografizm; dzięki temu czytelnik odnosi wrażenie szczerości i otwartości poetyckiego przekazu.
Każda z części poematu opowiada o czymś innym, niekiedy pojawiają się różnice formalne. To właśnie w "Sezonie w piekle" pojawia się słynna teoria samogłosek. Mnie chyba najbardziej zainteresowała historia Szalonej dziewicy i Oblubieńca piekielnego (Oglądaliście "Nietykalnych"? Philippe, bohater filmu, wykorzystuje w liście do Eleonory fragmenty Szalonej dziewicy).
W tym momencie nasuwają mi się dwa wnioski. Pierwszy - warto przeczytać "Sezon w piekle", choć to lektura niełatwa. Drugi - nigdy nie spróbuję opium:)
"ILUMINACJE"
"Czym jest moja nicość wobec oczekującego was osłupienia?"
"Iluminacje" to cykl kilkudziesięciu poematów. Każdy z nich przedstawia inny obraz poetycki. Podobnie jak "Sezon w piekle" nie jest to lektura łatwa, przynajmniej w moim osobistym odczuciu. Niekiedy miałam ochotę płakać z bezsilności, tak bardzo próbowałam zrozumieć, o co chodziło autorowi. I nawet jeśli niekiedy te próby były bezowocne, to i tak język, którym operuje Rimbaud, wprawił mnie w zachwyt. To, w jaki sposób francuski poète maudit opisuje rzeczywistość i zwykłe wydarzenia, to coś wspaniałego. Cudowne epitety, metafory i inne środki poetyckie, emocjonalność, dosadność, gwałtowność, a także ulotność, o czym zresztą może świadczyć już sam tytuł (iluminacje jako natchnienia i olśnienia). No i drugie dno, trafne i uniwersalne spostrzeżenia dotyczące świata i ludzi, refleksje. To wszystko motywowało mnie do dalszej lektury. A więc - polecam!
Atuty tego wydania to zawarte w nim kalendarium życia i twórczości poety oraz posłowie Artura Międzyrzeckiego. Poza tym jest to wersja dwujęzyczna, z równoległym tekstem francuskim i polskim. Niewątpliwa gratka dla romanistów. Gdybym tylko znała francuski... No cóż, wszystko przede mną:)
Serdecznie polecam!
"SEZON W PIEKLE"
"Życie jest farsą, w której grają wszyscy"
Po raz pierwszy nie wiem, co napisać... Szczerze mówiąc, niewiele udało mi się z tego utworu zrozumieć, ale i tak jestem pod wrażeniem. Poemat francuskiego poety składa się z dziesięciu części różnej długości. To, co zachwyciło mnie w utworze, to jego emocjonalność. Ten tekst tętni życiem, jest dynamiczny i...
2017-09-11
"(...) każdego człowieka można kupić za jego cenę, jeżeli się tylko zna tę cenę"
Żona Jakuba Clausena, Chrystyna, umiera na chorobę serca. Jej życzeniem jest, aby młynarz ponownie się ożenił. Za najodpowiedniejszą kandydatkę uważa pobożną Hannę z leśniczówki, której brat, Wilhelm, jest przyjacielem Jakuba. Młynarz jednak jest zafascynowany Lizą kłusowniczanką, służącą w młynie. Zresztą - nie tylko on...
Liza to prawdziwa femmme fatale, która potrafi owinąć sobie mężczyzn wokół palca; kobieta nie ma skrupułów, jest sprytna, inteligentna i spostrzegawcza. Jasno określa swoje cele i dąży do nich za wszelką cenę. Jednocześnie na kartach powieści można obserwować, jak przeżywa chwile słabości, odczuwając przejawy społecznej niesprawiedliwości. Liza mianowicie pochodziła z biednej kłusowniczej rodziny z mokradeł Virket, zaznała biedy, ciężkiej pracy i nie mogła liczyć na zdobycie wykształcenia, w przeciwieństwie do Hanny, rywalki w walce o Jakuba. Nie to, żebym współczuła Lizie, zrobiła ona zbyt wiele złego, by mogła na to zasłużyć.
W powieści zachwyca silnie zaznaczony psychologizm. Gjellerup dużo uwagi poświęca przemyśleniom, popędom bohaterów, analizuje motywy ich poczynań i jest w tym obiektywny.
"Młyn na wzgórzu" odznacza się fantastycznymi opisami skandynawskiej przyrody, która stanowi doskonałe tło dla rozgrywających się wydarzeń. A już wykorzystanie ograniczonej przestrzeni młyna to po prostu majstersztyk.
To, co zwróciło moją uwagę, to zabieg opowieści w opowieści. Gjellerup wplata do powieści osadzoną w średniowieczu historię panienki Metty, giermka Hjamara i Czerwonego Rycerza. Pomiędzy tą opowiastką a losami bohaterów (Chrystyna, Jakub, Liza, parobek Jörgen) można odnaleźć liczne analogie.
Atmosfera w utworze jest niezwykle tajemnicza, niekiedy groźna. Autor wykorzystuje motywy omenu i przesądów, opisuje też lokalne ludowe wierzenia (zjawy). Folklor duńskiej wsi jest bardzo interesujący. Można też poczuć silną wiarę w działanie sił zła, co zresztą znajduje odzwierciedlenie w rozwoju wypadków.
Nie tylko ludzie w powieści są ważni. Gjellerup dużo uwagi poświęca również zwierzętom. Dla niego one także są istotami myślącymi. Ciekawie skontrastował autor kota Pilatusa, ulubieńca Lizy, z sarenką Jenny, podopieczną Hanny. Zwierzęta te zostały uznane za duchy opiekuńcze bohaterek i są powiązane z czarną albo białą magią. Co ciekawe, Pilatus zawdzięcza swoje imię Poncjuszowi Piłatowi.
Autor jest bardzo pieczołowity w opisach. Chodzi tu nie tylko o opisy miejsc, w których rozgrywa się akcja, ale również o charakterystykę postaci, nawet tych drugoplanowych. Dzięki temu każdy bohater ma swój indywidualny rys, jest człowiekiem z krwi i kości.
Gjellerup pozwala sobie też na ironię. Jest to szczególnie zauważalne w opisach dotyczących Smoka, dziedzica ze Smoczego Dworu, szwagra Jakuba. Charakterystyka jego osoby naprawdę mnie rozbawiła.
W powieści ważne miejsce zajmują rozważania natury religijnej; dominuje tu tematyka duszy, grzechu, sumienia, ludzkiej natury, relacji Boga z człowiekiem. Mamy też motyw nawrócenia i odkupienia. Nie sposób nie zauważyć analogii do "Zbrodni i kary".
Tematyka jest bardzo różnorodna i przedstawiona w interesujący sposób. Fabuła wciąga i przenosi w malowniczą okolicę Sundu.
Wielka szkoda, że twórczość Gjellerupa jest w Polsce tak mało popularna. Jeszcze większa szkoda, że pisarz nie znalazł uznania w swojej ojczyźnie. Muszę osobiście sprawdzić, dlaczego Duńczycy woleli Pontoppidana.
A tymczasem - z czystym sumieniem polecam lekturę "Młyna na wzgórzu"; nie zawiedziecie się!
"(...) każdego człowieka można kupić za jego cenę, jeżeli się tylko zna tę cenę"
Żona Jakuba Clausena, Chrystyna, umiera na chorobę serca. Jej życzeniem jest, aby młynarz ponownie się ożenił. Za najodpowiedniejszą kandydatkę uważa pobożną Hannę z leśniczówki, której brat, Wilhelm, jest przyjacielem Jakuba. Młynarz jednak jest zafascynowany Lizą kłusowniczanką, służącą w...
2018-02-20
DUCH ZIEMI
"Póki sam nie znasz własnych obowiązków, nie możesz wymagać od nikogo poczucia obowiązku"
"Duch ziemi" opowiada o Lulu i jej relacjach z mężczyznami (i nie tylko). Kobieta właściwie nie ma imienia, kolejni mężczyźni w jej życiu nazywają ją w różny sposób: Mignon, Nelli, Ewa. W ten sposób zostaje uogólniona, pozbawiona wyraźniejszych cech indywidualnych; to ona jest tytułowym duchem ziemi, cudem przyrody, który nie ma ani matki, ani ojca.
Poznajemy Lulu jako żonę dra Golla. Ten stan rzeczy nie potrwa jednak długo; nasz "duch ziemi" jeszcze kilkakrotnie weźmie ślub. Z kim - tego nie zdradzę, aby nie psuć przyszłym Czytelnikom przyjemności płynącej z lektury. Muszę jednak zaznaczyć (naprawdę muszę), iż kilku bohaterów padnie trupem (co za eleganckie wyrażenie!) i to za sprawą Lulu. Kobieta przyciągała mężczyzn jak magnes, a potem doprowadzała do ich upadku. Przedstawiciele "silniejszej płci" wiedzieli, co ich spotka, ale nie mogli uciec przed... No właśnie, przed czym (albo przed kim)? Czy to przeznaczenie? A może siły Natury, uosobione przez Lulu? Trudno powiedzieć. W każdym razie - nie kończyli dobrze.
PUSZKA PANDORY
"Kobieta rozkwita dla nas tylko w tej jednej chwili, w której ma człowieka przyprawić o zgubę na całe życie. Takie jest przeznaczenie jej natury"
Kontynuacja "Ducha ziemi" (UWAGA! Początkowo była jedna sztuka, zatytułowana właśnie "Puszka Pandory"; Wedekind zmuszony był jednak ją "załagodzić"; zdecydował się na podział utworu na dwa dramaty i wprowadził dodatkowe sceny).
Będzie się działo - ucieczka z więzienia (chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że chodzi o Lulu), pobyt w Paryżu i Londynie. No i znowu położenie nacisku na relacje pomiędzy Lulu a innymi bohaterami. Co stanie się z Pandorą, bo to określenie można odnieść do głównej bohaterki? Tego nie zdradzę, musicie sami sprawdzić. Pora na refleksje ogólne.
REFLEKSJE OGÓLNE
(Wow, co za chwytliwy podtytuł!)
Muszę, po prostu muszę przyjrzeć się bliżej postaci Lulu. To, co za jej sprawą działo się z przedstawicielami płci męskiej, nasuwa niewątpliwie skojarzenia z femme fatale. Na pewno uzasadnione. Lulu była świadoma swoich wdzięków, swojej siły i władzy nad mężczyznami, władzy, której nie bała się wykorzystać. I to skutecznie. Ale czy to wystarczy, żeby scharakteryzować naszą bohaterkę? Nie!
Dzieciństwo Lulu naznaczone było biedą. Nie to jednak było najgorsze - jej opiekun zmuszał jej do nierządu. Taki stan rzeczy na pewno miał wpływ na późniejsze zachowanie Lulu, na to, kim kobieta się stała.
Mężczyźni czasem czynili jej wyrzuty, ale Lulu potrafiła się bronić, uświadamiając im ich hipokryzję i brak sumienia. Pomimo świadomości własnej siły, pomimo próżności czasem była nieszczęśliwa, zdawała sobie sprawę, że niektórzy traktują ją jako ozdobę salonu i alkowy i nadal chcą sterować jej życiem.
Lulu to niewątpliwie postać bardzo złożona. A co z pozostałymi bohaterami? Rozpustny Goll, egzaltowany artysta malarz Schwartz, ze wszystkich sił broniący się przed Lulu dr Schön, jego syn Alwa (literat), atleta Rodrigo, gimnazjalista Hugenberg, Schigolch, markiz Casti-Piani, bankier Puntschu, zachwalający akcje Towarzystwa Oliwy Dziewiczej i inni. Długo by o nich mówić (a raczej pisać), gdyż są to również postaci skomplikowane. Napomknę tylko o hrabinie Geschwitz, bo ona również nie daje mi spokoju. Jest to kobieta zdolna do największych poświęceń dla Lulu i zakochana w niej. Czyli, jak wiadomo, nie skończy dobrze. Na uwagę zasługują jej refleksje o życiu i ludziach. Świetne!
Sztuki Wedekinda prezentują ciekawy obraz epoki, w której powstały. Mamy varietes, wzmianki o rewolucji w Paryżu itp. Tematyka rozszerza się o kwestię nierządu, wizji sztuki, problemów finansowych. Ta "społeczność" łączy się z modernistyczną metafizyką. W jaki sposób? Sprawdźcie sami.
Polecam lekturę posłowia (Grzegorz Sinko), które rozjaśnia wiele spraw i zwraca uwagę na nawiązania w utworach do filozofii Nietzschego. Jeśli to Was nie przekona, to może zrobi to Kuba Rozpruwacz, który pojawi się w "Puszce Pandory". Enjoy!
Pierwsze spotkanie z Wedekindem uznaję z udane.
Jeszcze raz polecam i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć ;)
DUCH ZIEMI
"Póki sam nie znasz własnych obowiązków, nie możesz wymagać od nikogo poczucia obowiązku"
"Duch ziemi" opowiada o Lulu i jej relacjach z mężczyznami (i nie tylko). Kobieta właściwie nie ma imienia, kolejni mężczyźni w jej życiu nazywają ją w różny sposób: Mignon, Nelli, Ewa. W ten sposób zostaje uogólniona, pozbawiona wyraźniejszych cech indywidualnych; to ona...
2018-07-05
SALOME
"Nie można się we wszystkim dopatrywać symboli. To nie pozwala żyć"
Postać Salome, podobnie jak Herodiady, jej matki, zdaje się być bardzo rozpowszechniona w kulturze. Nic dziwnego - kobiety fatalne fascynowały i nadal będą fascynować.
O co chodzi? Salome wymyka się z uczty i udaje się do skąpanego w zmierzchu ogrodu, w którym znajdują się żołnierze, Młody Syryjczyk i Paź Herodiady. Uroda księżniczki przyciąga spojrzenia, wydający ucztę tetrarcha Herod jest w ponurym nastroju, a wszystko rozgrywa się w towarzystwie przedziwnej pełni księżyca. Ze studni wydobywa się głos więzionego proroka Jokanaana (Jana Chrzciciela). Salome - wbrew wyraźnemu zakazowi tetrarchy - chce go zobaczyć, zmuszając żołnierzy do posłuchu. Księżniczka jest zafascynowana jego ciałem, pragnie pocałować Jokanaana. Sam prorok natomiast trzyma ją na dystans. Na nic się to jednak nie zda - kobieta i tak dopnie swego po tańcu siedmiu woali.
Sztuka Wilde'a nasycona jest symboliką, poetyckimi porównaniami (świetne!) i licznymi, pojawiającymi się jak echo, powtórzeniami, które mogą wpływać na muzyczność i rytmizację tekstu. Klimat jest niesamowity, tajemniczy, atmosfera duszna, zapowiadająca mające nadejść nieszczęścia. Czuje się niepokój i grozę. O to chyba chodziło.
TRAGEDIA FLORENCKA
Kupiec Szymon po powrocie do domu zastaje w nim nie tylko żonę (Biankę), ale również florenckiego księcia Guida. Zdaje się być szczęśliwy z tego powodu, mówi o dobroci i łaskawości księcia. Ale czy w duszy gra mu to samo? Niezupełnie.
Libera, tłumacz i autor wstępu do wydania obu sztuk, pisze, że "Tragedia florencka" to Szekspirowski pastisz. Niewątpliwie można odnaleźć tu motywy znane już chociażby z "Hamleta" (pojedynek, przywdzianie maski). W każdym razie, jeśli chodzi o utwór Wilde'a, to jest to doskonały przykład zamknięcia w krótkim tekście ogromu ludzkich namiętności; Wilde przedstawia zazdrość, kłamstwo, obłudę, coś, co zawsze napędzało ludzi i chyba nadal będzie działać w ten sam sposób. Pozwolę sobie jeszcze zaznaczyć, że dwie ostatnie kwestie bohaterów (tak, dwie - ktoś nam ubywa, ale więcej zdradzić nie mogę) są wstrząsające. Tyle. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co mam na myśli, to gorąco zachęcam do lektury.
Polecam!
SALOME
"Nie można się we wszystkim dopatrywać symboli. To nie pozwala żyć"
Postać Salome, podobnie jak Herodiady, jej matki, zdaje się być bardzo rozpowszechniona w kulturze. Nic dziwnego - kobiety fatalne fascynowały i nadal będą fascynować.
O co chodzi? Salome wymyka się z uczty i udaje się do skąpanego w zmierzchu ogrodu, w którym znajdują się żołnierze, Młody...
2018-09-22
"To bardzo rozległa dziedzina..."
Kilkunastoletnia Effi Briest, pochodząca z rodziny szlacheckiej, poślubia o wiele od niej starszego mężczyznę, barona Geerta von Instettena. Geert piastuje stanowisko starosty w leżącym na Pomorzu Wschodnim Kessinie. W tym właśnie miasteczku zamieszkują po ślubie młodzi małżonkowie. Tylko czy niezwykle żywa, wesoła i niefrasobliwa dziewczyna odnajdzie szczęście w związku z surowym, poważnym i obowiązkowym mężczyzną?
Powieść zachwyca przede wszystkim portretem tytułowej bohaterki, która nie potrafi odnaleźć się w nowym środowisku i roli, którą w pewnym stopniu jej narzucono. Effi nawiązuje romans, ale czy można ją za to potępiać? Czy konsekwencje jej postępowania są w pełni usprawiedliwione?
Fontane dużo uwagi poświęca detalom i znakom, które zdają się zwiastować nadchodzące wydarzenia. Nie zabraknie też opowieści o upiorze (choć ostatecznie wątek ten nie został wyjaśniony). Zresztą sam tytuł powieści zdaje się być symboliczny: "Effi Briest", a nie: "Effi von Instetten". Miejscem, które młoda kobieta będzie traktowała jako swój dom, na zawsze pozostanie rodzinne Hohen-Cremmen, a i mąż przez długi czas będzie widział w niej dziecko.
Powieść początkowo nie "porywa", autor nie raczy swych czytelników dużą ilością wątków, jeśli jakieś wprowadza, to potraktowane są one raczej powierzchownie. Czy był to celowy zabieg, mający skupić uwagę na głównym problemie powieści? Być może, ale jeden ze skutków jest taki, że lektura początkowo jest zwyczajnie... nudna. Warto się jednak nie zniechęcać.
Na tylnej stronie okładki mojego wydania (Prószyński i S-ka, seria Klasyka Powieści) widnieje informacja, że "Effi Briest" jest nazywana niemiecką "Anną Kareniną". Pomijam już fakt, że nie napisano, kto tak uważa. Samo porównanie jest mocno przesadzone - podobieństwo jest co najwyżej widoczne w motywie nieszczęśliwego małżeństwa, zdrady i jej konsekwencji. I tyle. Doprawdy, chciałabym wierzyć, że nie chodzi tu o zwykły chwyt marketingowy. Dalej czytamy, że Effi "w imię szczerości uczuć" buntuje się przeciwko "pruskiej, junkiersko-ziemiańskiej moralności". Taka uwaga: szczerości uczuć nie ma tam żadnej - Effi sama zaznacza, że nie kochała swego kochanka i nawet po latach o nim zapomniała. Buntu też nie widzę, co najwyżej zagubienie, zaślepienie, wyobcowanie, nudę. I tyle. Te zapowiedzi są zbyt szumne, ale to nie jest oczywiście wina samej książki.
Fontane pyta o to, czym jest honor. Zastanawia się, czy nie jest on po prostu zwykłą abstrakcją. Każe rozważyć, co doprowadziło do nieszczęścia bohaterki, do jej postępowania. Cokolwiek by to nie było, przynajmniej w części ją usprawiedliwia.
Zachęcam do czytania!
"To bardzo rozległa dziedzina..."
Kilkunastoletnia Effi Briest, pochodząca z rodziny szlacheckiej, poślubia o wiele od niej starszego mężczyznę, barona Geerta von Instettena. Geert piastuje stanowisko starosty w leżącym na Pomorzu Wschodnim Kessinie. W tym właśnie miasteczku zamieszkują po ślubie młodzi małżonkowie. Tylko czy niezwykle żywa, wesoła i niefrasobliwa...
2016
"Kto już raz zaprzedał się z miłości dla innych, ten drugi raz tego nie zrobi"
Jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy z utworów Ibsena. Kolejny z utworów przedstawiający pozornie szczęśliwe małżeństwo.
Torvald Helmer ma dobrą pracę w banku, słodkie dzieci i śliczną żonę, Norę, którą lubi chwalić się w towarzystwie. Gdy jednak okaże się, że Nora przed laty dopuściła się fałszerstwa, co może zagrozić pozycji mężczyzny w pracy, bajka się skończy...
"Dom lalki" to wspaniały portret kobiety zdolnej do największych poświęceń dla dobra ukochanej osoby. Świetnie wykreowana główna bohaterka, Nora, to jedna z najciekawszych postaci kobiecych w historii literatury. Z pozoru lalka niezdolna do samodzielnego myślenia, której rola sprowadza się do wychowywania dzieci i bycia ozdobą męża. Jednak Nora to tak naprawdę silna kobieta, gotowa łamać zasady, gdy zajdzie taka potrzeba, rezygnująca z honoru i biorąca odpowiedzialność za swoje czyny, a także walcząca o swoją godność, za co należą się jej najwyższe pochwały.
Pozostali bohaterowie (Pani Linde, Torvald, Helmer) zostali również przedstawieni w interesujący sposób; ich interakcje są fascynujące.
Dramat zmusza do refleksji; jego język jest prosty, surowy i pozbawiony zbędnych ozdobników. Autor za jego pomocą przekazuje to, co najważniejsze.
Ibsen w swym dramacie przedstawił, jakie role narzucane są kobietom oraz ukazał ich zależność od mężczyzn. Uczynił z tytułowej lalki heroinę, która postanawia zawalczyć o siebie. Jego utwór to głos w walce o prawa kobiet. Nie należy jednak zapominać o innych poruszonych w utworze problemach (konflikt racji pomiędzy społeczeństwem a jednostką, niesprawiedliwość prawa). Warto znać.
Polecam!
"Kto już raz zaprzedał się z miłości dla innych, ten drugi raz tego nie zrobi"
Jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy z utworów Ibsena. Kolejny z utworów przedstawiający pozornie szczęśliwe małżeństwo.
Torvald Helmer ma dobrą pracę w banku, słodkie dzieci i śliczną żonę, Norę, którą lubi chwalić się w towarzystwie. Gdy jednak okaże się, że Nora przed laty...
2016-01
"Są ludzie, którzy od razu idą na dno, kiedy utkwi w nich parę ziaren śrutu, i nigdy już się nie podniosą"
Hjalmar Ekdal zajmuje się fotografią. Jego żona (Gina) i córka (Jadwinia) dzielnie go wspierają. Mieszka z nimi ojciec mężczyzny, Stary Ekdal. Wszystko jest tak, jak ma być. A przynajmniej tak się wydaje, dopóki na scenie nie pojawi się przyjaciel Hjalmara, Gregers Werle, gorący zwolennik prawdy i idealista w każdym calu...
Dramat Ibsena odznacza się surowym klimatem, rzeczowością, brakiem zbędnych ozdobników. Autor podejmuje problem prawdy i zastanawia się, czy ta wartość zawsze jest dobra. Tak by się mogło wydawać, ale po lekturze "Dzikiej kaczki" można dojść do wniosku, że niekiedy ma ona wymiar destrukcyjny.
Na przykładzie Hjalmara i Gregersa można zaobserwować kontrast życiowych postaw, realizmu i idealizmu. Która z nich jest właściwsza? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.
Nie należy zapominać o tym, że utwór jest przykładem dramatu symbolicznego, dlatego warto zastanowić się głębiej nad znaczeniem użytych w nim symboli (dzika kaczka, pies myśliwski).
Dobrze zarysowani bohaterowie, psychologizm, surowy, ale zarazem nieco tajemniczy klimat, ograniczona przestrzeń, rozważania na temat społeczeństwa, brutalność, moralny wstrząs i morał - to wszystko oferuje dramat wielkiego Norwega.
Zachęcam do lektury!
"Są ludzie, którzy od razu idą na dno, kiedy utkwi w nich parę ziaren śrutu, i nigdy już się nie podniosą"
Hjalmar Ekdal zajmuje się fotografią. Jego żona (Gina) i córka (Jadwinia) dzielnie go wspierają. Mieszka z nimi ojciec mężczyzny, Stary Ekdal. Wszystko jest tak, jak ma być. A przynajmniej tak się wydaje, dopóki na scenie nie pojawi się przyjaciel Hjalmara, Gregers...
2016-03
"(...) nigdy nie należy budować zamków na lodzie. Prawda?"
Prawda. Taki zamek może łatwo runąć. Ale Jörgenowi Tesmanowi to raczej nie przeszkadza. Ma piękną żonę, śliczny dom, pisze książkę i optymistycznie patrzy w przyszłość. Jednak wkrótce coś w tym wszystkim zaczyna zgrzytać. W osobie swego przyjaciela, Ejlerta Løvborga, musi zacząć widzieć naukowego rywala. Okazuje się również, iż jego żona, Hedda, którą tak rozpieszcza, wcale nie przypomina oddanej małżonki. Zarówno on, jak i ona, nie są wobec siebie zupełnie szczerzy, podobnie jak w stosunku do innych ludzi. Żyją w świecie pozorów. Do czego to doprowadzi? Jak potoczą się losy Jörgena i Heddy?
Tytułowa bohaterka dramatu Ibsena jest bardzo niejednoznaczna. Z jednej strony wygląda na grymaśną i rozkapryszoną, z drugiej - jest nieszczęśliwa, dusi się w małżeństwie, a jej wzorcem mężczyzny pozostaje ojciec, generał. Swoje prawdziwe uczucia skrzętnie ukrywa przed innymi. Pragnie innego życia, szara codzienność ją nuży: "Jeszcze to! Za wszystkim, czego tylko się dotknę, snuje się śmieszność i proza. Jak przekleństwo". Może jednak zależy jej na mężu, biorąc pod uwagę sposób, w jaki postąpiła z rękopisem powieści Ejlerta? W jej przypadku trudno być pewnym czegokolwiek. Niewątpliwie ma silny wpływ na ludzi ze swego otoczenia (rada dla przyjaciela męża). Nie godzi się na zależność od kogokolwiek i dlatego podejmuje desperacki krok... W jej kreacji jest coś nieuchwytnego, coś jakby tragizm i destrukcyjne działanie na innych. Wszystko to sprawia, że Hedda to jedna z ciekawszych postaci kobiecych w literaturze.
Również Jörgen jest godzien uwagi. Rozpieszcza żonę, spełnia każde jej zachcianki, jakby był zaślepiony. Pragnie sprostać oczekiwaniom środowiska, z którego pochodzi jego żona. Czy ma to sens? Nie. Warto również przyjrzeć się ambiwalentnemu stosunkowi Tesmana do Ejlerta, przyjaciela i rywala. Niewątpliwie jest zazdrosny o jego talent, ale czy będzie w stanie działać na jego niekorzyść?
Dramat Ibsena to interesujące studium rozczarowanej życiem kobiety i ciekawa charakterystyka nieszczęśliwego małżeństwa. To także utwór o naiwności, pozorach, ambicji, zazdrości, kłamstwach, sekretach, lęku i dążeniu do katastrofy.
O sile utworu stanowią niejednoznaczni, pogłębieni psychologicznie bohaterowie, uniwersalne i aktualne problemy, niesamowita atmosfera i w pewnym stopniu otwarte zakończenie.
"Hedda Gabler" to jeden z moich ulubionych dramatów Ibsena.
Polecam!
"(...) nigdy nie należy budować zamków na lodzie. Prawda?"
Prawda. Taki zamek może łatwo runąć. Ale Jörgenowi Tesmanowi to raczej nie przeszkadza. Ma piękną żonę, śliczny dom, pisze książkę i optymistycznie patrzy w przyszłość. Jednak wkrótce coś w tym wszystkim zaczyna zgrzytać. W osobie swego przyjaciela, Ejlerta Løvborga, musi zacząć widzieć naukowego rywala. Okazuje...
2016-12
"Lękasz się cudu? W takim razie nie możesz wierzyć, że to cud"
Głównym bohaterem sztuki Bjørnstjerne Bjørnsona jest pastor Adolf Sang. Mężczyzna jest zawsze gotów do pomocy innym ludziom i posiada dar czynienia cudów. Prezentuje postawę idealistyczną, w przeciwieństwie do swej pragmatycznej żony, Klary, chorującej na bezsenność. Pastor jest nie do końca rozumiany przez swe dzieci - Rakel i Eliasa. Mimo to stara się przekonać syna i córkę o słuszności wiary chrześcijańskiej. Jest bardzo ciekawą postacią, człowiekiem w pełni oddanym temu, czym się zajmuje.
Dramat "Ponad siły" prezentuje nie tylko kontrast pomiędzy odmiennymi postawami życiowymi, ale zajmuje się również zagadnieniami religijnymi.
Cuda rozgrywające się za sprawą Sanga budzą ciekawość u duchownych, którzy przybywają do jego domu na teologiczne dysputy. Kapłani zastanawiają się nad istotą chrześcijaństwa i znaczeniem cudów dla Kościoła. Te rozważania mają charakter uniwersalny i warto się nad nimi pochylić.
Atmosfera w utworze jest surowa, a język prosty i raczej pozbawiony ozdobników. Z utworu wyziera skandynawski klimat, podobnie jak w przypadku sztuk Ibsena.
Przesłanie utworu dotyczy znaczenia wiary w życiu. Wg autora bez wiary wszystko byłoby niemożliwe, nieprawdziwe, niedoścignione. Byłoby "ponad siły".
Odnoszę wrażenie, iż twórczość Bjørnsona jest u nas niepopularna. Wielu Czytelników kojarzy go przede wszystkim jako autora opowiadania "Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza", natomiast utwory dramatyczne spychane są na dalszy plan. Może dlatego, że są trudno dostępne? Na szczęście kilka z nich znajduje się w zasobach biblioteki cyfrowej Polona. Warto się z nimi zapoznać. Ja zaczęłam od utworu "Ponad siły" (cz. I; jeśli chodzi o cz. II, to na język polski przetłumaczono tylko fragmenty utworu), ale na tym się nie skończy. Jestem ciekawa, co noblista zaprezentował w innych swych dramatach.
Polecam!
"Lękasz się cudu? W takim razie nie możesz wierzyć, że to cud"
Głównym bohaterem sztuki Bjørnstjerne Bjørnsona jest pastor Adolf Sang. Mężczyzna jest zawsze gotów do pomocy innym ludziom i posiada dar czynienia cudów. Prezentuje postawę idealistyczną, w przeciwieństwie do swej pragmatycznej żony, Klary, chorującej na bezsenność. Pastor jest nie do końca rozumiany przez swe...
2018-07
"Jestem sobą samym
Mógłbyś to również powiedzieć o sobie?"
Tytułowy bohater to - ku utrapieniu matki, Aasy - młodzieniec bardzo niefrasobliwy, skłonny do kłamstw i fantazjowania. Trudna sytuacja materialna nie powoduje, że stara się zapewnić sobie i matce lepszy byt. Wręcz przeciwnie - Peer woli przeżywać szalone przygody i wędrować, wędrować! Skacze na koźle w przepaść, porywa Ingrydę, świeżo poślubioną innemu mężczyźnie, by potem ją porzucić. Wdaje się w znajomość z trollami, odrzuca czystą miłość Solwejgi, zostaje bogaczem, a nawet cesarzem. Dużo? To i tak nie jest wszystko...
Ibsen w swym utworze odwołuje się dużo do Biblii (jego bohater ma tendencję do naginania treści biblijnych maksym do własnych potrzeb) oraz do filozofii (np. do Hegla). Peer stara się w życiu kierować jasno określonymi zasadami - być zawsze sobą i omijać przeszkody. Ale czy to mu się uda? Czy naprawdę jest "sobą"? Czy tam i z powrotem to jednakowa droga? Czy uda mu się uniknąć zgubnych konsekwencji własnego postępowania?
Dramat Ibsena daje do myślenia. To przykład utworu, w którym bohater dojrzewa, a pomaga mu w tym odbywana podróż. Jeśli lubicie taki motyw, to myślę, że "Peer Gynt" może Was zainteresować. Bohaterów mamy wielu, wiele się też dzieje, nie zabraknie okazji do refleksji i podchwycenia formułowanych przez autora nauk. Do tego odrobina fantazji, baśniowości, grozy oraz pierwiastek orientalny jako swego rodzaju przeciwwaga dla fascynującego skądinąd surowego skandynawskiego klimatu.
Niezwykle interesujące i na pewno godne uwagi. Warto!
"Jestem sobą samym
Mógłbyś to również powiedzieć o sobie?"
Tytułowy bohater to - ku utrapieniu matki, Aasy - młodzieniec bardzo niefrasobliwy, skłonny do kłamstw i fantazjowania. Trudna sytuacja materialna nie powoduje, że stara się zapewnić sobie i matce lepszy byt. Wręcz przeciwnie - Peer woli przeżywać szalone przygody i wędrować, wędrować! Skacze na koźle w przepaść,...
2019-02
Uff, w końcu dodaję tę opinię, bo książkę przeczytałam dobrych parę miesięcy temu ;)
"Mnie pomsta, ja oddam - mówi Pan"
To motto silnie pobudziło moją wyobraźnię i w ogóle bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Pierwsze zdanie nieźle mnie wkręciło; lubię zdania o charakterze aforystycznym. A potem - potem wciągnięcie w wir wydarzeń, pacnięcie w twarz obrazem zdradzającego męża i zdradzonej żony. Ale to dopiero początek...
Niezmiernie przepadam za powieściami społeczno-obyczajowymi. Nie dość, że poruszają wiele problemów, to zawierają też - jakże by inaczej - najprzeróżniejsze wątki. Poza historią, skądinąd ciekawą, miłości Anny i Wrońskiego, otrzymujemy też przemyślenia na tematy religijne, dyskusje polityczne, refleksje natury etyczno-moralnej i wiele innych rzeczy. (A wiecie, że Tołstoj wspomina co nieco o antykoncepcji? XIX wiek...) Trudno powiedzieć, aby Anna znajdowała się w centrum, myślę jednak, że wszystkie ważniejsze wątki zostały odpowiednio "odmierzone".
Co za klimat! Co za plastyczny obraz XIX-wiecznej Rosji i wielkomiejskiej socjety! Bale, przyjęcia, życie rodzinne, polowania, uzdrowisko, teatry, wyścigi konne, wstęp do seansu spirytystycznego... Bardzo przyjemnie przeniknąć do tego świata.
Psychologizm też lubię i tu go nie zabrakło. Co do niespodzianek - zaskoczył mnie obraz tytułowej bohaterki. Mam wrażenie, że obecnie, w różnych adaptacjach itp., mamy do czynienia z gloryfikowaniem postaci Anny. W książce jest zupełnie inaczej, Tołstoj chyba nie darzył kobiety szczególną sympatią. Wręcz przeciwnie, to jej mąż został przedstawiony tak, by czytelnik mógł mu współczuć. Tak więc jakiś mit zostaje obalony. Ciekawe.
Zachęcam!
Uff, w końcu dodaję tę opinię, bo książkę przeczytałam dobrych parę miesięcy temu ;)
"Mnie pomsta, ja oddam - mówi Pan"
To motto silnie pobudziło moją wyobraźnię i w ogóle bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Pierwsze zdanie nieźle mnie wkręciło; lubię zdania o charakterze aforystycznym. A potem - potem wciągnięcie w wir wydarzeń, pacnięcie w twarz obrazem zdradzającego...
2018-11-04
Dawno nie czytałam książki dla dzieci, tym bardziej XIX-wiecznej, więc lektura powieści Urbanowskiej była dla mnie ciekawym i odświeżającym doświadczeniem :)
O tym, że lenistwo nie popłaca, przeczytać można w niejednym utworze. "Gucio zaczarowany" również akcentuje ten problem, by na przykładzie 8-letniego tytułowego Gucia przekonać młodego czytelnika o konieczności wykonywania swych obowiązków i pracy dla wspólnego dobra.
Nietrudno się domyślić, że powieść ma charakter bardzo moralizatorski i tendencyjny, co niekiedy może nieco irytować, w pewnym stopniu jako anachronizm. Nie ukrywajmy, że od XIX wieku upłynęło trochę czasu i dlatego nachalny sposób formułowania nauki moralnej może okazać się rażący i nieprzystający do teraźniejszości.
Gucio - zamieniony w muchę - spotyka na swej drodze kreta, wróble, pszczoły i inne małe stworzonka. Od nich uczy się szacunku dla pracy i tego, że wszystko w naturze połączone jest wspólnym łańcuchem, a każda istota to pojedyncze ogniwo tego łańcucha. Aby system dobrze funkcjonował, nieodzowna jest współpraca i sumienność. Bo kto jest próżniakiem, ten - jak wynika z powieści - jest niewart życia.
To, co mnie denerwowało i oburzało, to pewne stereotypy płciowe, których echa pobrzmiewają w "Guciu...". Nasz bohater dąży do tego, by być męski, a wszystkie najgorsze cechy przypisuje "babom". Dopiero pod koniec powieści zdaje sobie sprawę, że "baby" również mogą być inteligentne i godne podziwu. Wow.
Myślę, z "Gucio..." to ciekawa propozycja nie tylko dla najmłodszych, również dorośli mogą znaleźć w książce coś wartościowego. Polecam jako coś nowego, jako okazję do porównania współczesnego rynku książek dla dzieci ze "starymi" kanonicznymi pozycjami, jako coś lekkiego (pomimo moralizatorstwa) i na pewno urokliwego. Ja sama ze zdziwieniem stwierdziłam, że miło spędziłam czas z powieścią Urbanowskiej i - kto wie? - może kiedyś zapoznam się bliżej z inną jej powieścią pt. "Księżniczka".
Dawno nie czytałam książki dla dzieci, tym bardziej XIX-wiecznej, więc lektura powieści Urbanowskiej była dla mnie ciekawym i odświeżającym doświadczeniem :)
O tym, że lenistwo nie popłaca, przeczytać można w niejednym utworze. "Gucio zaczarowany" również akcentuje ten problem, by na przykładzie 8-letniego tytułowego Gucia przekonać młodego czytelnika o konieczności...
2018-09
"Oddychać - to nie znaczy jeszcze żyć"
Ifigenia, cudownie ocalona przez boginię Dianę od śmierci (miała zostać złożona w ofierze), trafia na Taurydę, gdzie zostaje kapłanką. Jej łagodność doprowadza do zniesienia rytuału składania w ofierze przybyszów. Toas, król barbarzyńskiej krainy, pragnie pojąć kobietę za żonę, czego Ifigenia wolałaby uniknąć. Pewnego dnia do lądu przybijają Orestes (brat kapłanki, matkobójca) i jego przyjaciel Pylades. Mężczyźni chcą wywieźć posąg Diany, ale grozi im - jako obcym - śmierć. Czy Ifigenia ocali brata i jego kompana?
Dramat Goethego to przykład wariacji na temat mitologiczny i pretekst do oddziałania na współczesnych poecie ludzi. Autorowi chodziło o przeciwstawienie bohaterstwa - postawy dostępnej dla nielicznych - aktywnemu działaniu, może nie tak spektakularnemu, ale przynoszącemu wszystkim korzyści. Dowiecie się tego ze wstępu, bo podczas lektury raczej nie sposób odczuć tej - jak by nie było - tendencyjności.
"Ifigenia w Taurydzie" to opowieść o wewnętrznych konfliktach pomiędzy uczuciem a świadomością ciążących na jednostce obowiązków, o wyrzutach sumienia ścigających mordercę pod postacią okrutnych Furii, to opowieść o wyrzeczeniu i moralnym zwycięstwie. Tłumacz i autor wstępu, Edward Csató, słusznie zauważa, że czytelnicy mogą odnieść wrażenie, iż w utworze niewiele się dzieje. I tak rzeczywiście jest, ale tylko jeśli chodzi o warstwę "zewnętrzną". Dramatyczne wydarzenia rozgrywają się w umysłach bohaterów, bo prawie każdy z nich waha się, jak ma postąpić, odczuwa moralne dylematy, walczy ze słabościami.
Utwór szczególnie nie "porywa", że się tak wyrażę. Warto jednak poświęcić mu trochę czasu, jeśli interesujecie się mitologią grecką, reinterpretacją mitów czy wreszcie ewolucją twórczą Goethego (przełom, zainteresowanie klasycyzmem). Polecam przeczytanie wstępu, który dostarcza wielu istotnych informacji (literackie opracowania mitu o Tantalidach, elementy klasyczne i romantyczne w utworze itp.).
"Oddychać - to nie znaczy jeszcze żyć"
Ifigenia, cudownie ocalona przez boginię Dianę od śmierci (miała zostać złożona w ofierze), trafia na Taurydę, gdzie zostaje kapłanką. Jej łagodność doprowadza do zniesienia rytuału składania w ofierze przybyszów. Toas, król barbarzyńskiej krainy, pragnie pojąć kobietę za żonę, czego Ifigenia wolałaby uniknąć. Pewnego dnia do lądu...
2018-09-10
"Nie! Na Boga! Co postanowiłem, tego dokonam!"
Tej książki nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Niespełniona miłość, nienawiść, konwenanse, zemsta. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Przejdźmy do rzeczy.
"Wichrowe Wzgórza" to powieść niewątpliwie bardzo klimatyczna. I bardzo mroczna... Fabuła interesująca, obfitująca w nieprzyjemne, niekiedy trochę straszne zdarzenia. Tajemnicza i niepokojąca atmosfera, piękna sceneria. Podoba mi się szkatułkowa budowa utworu.
Co do bohaterów. Większość z nich trudno było polubić, niekiedy motywy ich postępowania pozostawały dla mnie zagadką. Katarzyna Earnshaw (podaję panieńskie nazwisko dla rozróżnienia) często mnie irytowała, była samolubna, butna i zuchwała. Jej córka (również Katarzyna) bardzo ją przypominała.
Z kolei Heathcliff... Nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze ten człowiek po prostu "przesadzał". W pewnej mierze sam zasłużył sobie na upokorzenie, którego doznał (mam na myśli zachowanie bohatera przed śmiercią ojca Katarzyny i Hindleya). Owszem, spotkała go krzywda, ale odpłacił to otoczeniu z nawiązką. Jego zemsta jest - moim zdaniem - za daleko posunięta, nie ma tutaj równowagi, rządzi zło i nienawiść. Interesują mnie demoniczne postaci, ale Heathcliff jest za bardzo zły, jakkolwiek to brzmi. Przez to jego kreacja traci na prawdopodobieństwie.
Dalej: Izabela - głupia i naiwna, Linton - udusiłabym go gołymi rękoma! Na tym lepiej poprzestańmy. Zresztą - gorzej już nie będzie.
Zastanawiam się, czy Heathcliff naprawdę kochał Katarzynę. A nawet jeśli, to nienawiść do wszystkich była chyba silniejsza. No cóż...
Przyznam, że lektura tej książki była dla mnie chwilami psychiczną męką. Mimo to oceniam ją wysoko i zachęcam do jej przeczytania.
Jak myślicie - czy bohaterowie w końcu zaznają spokoju?
"Nie! Na Boga! Co postanowiłem, tego dokonam!"
Tej książki nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Niespełniona miłość, nienawiść, konwenanse, zemsta. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Przejdźmy do rzeczy.
"Wichrowe Wzgórza" to powieść niewątpliwie bardzo klimatyczna. I bardzo mroczna... Fabuła interesująca, obfitująca w nieprzyjemne, niekiedy trochę straszne zdarzenia....
2015-05
"Litwo, Ojczyzno moja!"
Fabuły przytaczać nie trzeba. Można wyliczać zalety. A więc - do dzieła!
Co zachwyca w "Panu Tadeuszu"? Chyba wszystko:) Piękny język, pieczołowitość opisu, oddziaływanie na wszystkie zmysły (bigos! i nie tylko), ukazanie piękna litewskiej przyrody. Sielskość, arkadia, podziały społeczne i narodowościowe, wielowątkowość. Jest nostalgia, jest nadzieja, jest historia i patriotyzm. Fabuła interesująca, bohaterowie również. Humor też jest, a co.
Co jeszcze? Obyczajowość szlachecka i uwznioślenie codzienności. Ciekawy jest stosunek autora do szlachty. Mickiewicz patrzy na tę warstwę okiem "miłującego krytyka".
Jeśli komuś przeszkadza idylliczny obraz Soplicowa, to Epilog zmienia postać rzeczy. Jest słodko i jest gorzko.
I co z tego, że nieodróżnianie Telimeny od Zosi wydaje się nieprawdopodobne? Co z tego, że dwudziestoletni Tadeusz związał się z 14-latką? Można przymknąć oko:)
"Pan Tadeusz" jest niewątpliwie arcydziełem polskiej literatury. Któż nie zna historii sporu Sopliców i Horeszków? Kto nie słyszał o koncercie Jankiela lub Wojskiego? Kto nie zna tożsamości księdza Robaka? Choć nie wszystkim czytelnikom epopeja Mickiewicza przypadła do gustu, warto się z nią zapoznać.
Czytajmy i... KOCHAJMY SIĘ!
Polecam!
"Litwo, Ojczyzno moja!"
Fabuły przytaczać nie trzeba. Można wyliczać zalety. A więc - do dzieła!
Co zachwyca w "Panu Tadeuszu"? Chyba wszystko:) Piękny język, pieczołowitość opisu, oddziaływanie na wszystkie zmysły (bigos! i nie tylko), ukazanie piękna litewskiej przyrody. Sielskość, arkadia, podziały społeczne i narodowościowe, wielowątkowość. Jest nostalgia, jest...
2017-03
"(...) wiedza nie jest szczęściem, lecz tylko przemianą
Jednej niewiadomości w niewiadomość inną"
Tytułowy Manfred to typowy bohater bajroniczny, osobnik nieprzeciętny, niezależny, pragnący wolności. To samotnik, który zwątpił w sens nauki. Poszukuje kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi, ale duchy nie są w stanie mu pomóc. Manfred wspomina dawną ukochaną, oddaje się tajemniczym zajęciom, dyskutuje z księdzem na tematy religijne... No i jak to w utworze z epoki romantyzmu bywa, nie zabraknie też gór. Manfred upodobał sobie szczyt Jungfrau:)
W poemacie dramatycznym Byrona odnaleźć można aluzje do "Fausta" Goethego oraz do "Makbeta", co jest godne uwagi. Nie można też przeoczyć rozważań na liczne tematy (wiedza, religia, życie itp.). No i ten tajemniczy, duszny klimat, ta głębia...
Warto pochylić się nad utworem Byrona, by odnaleźć w nim ciekawe treści i cytaty. Język jest piękny; nic, tylko czytać:)
Polecam!
"(...) wiedza nie jest szczęściem, lecz tylko przemianą
Jednej niewiadomości w niewiadomość inną"
Tytułowy Manfred to typowy bohater bajroniczny, osobnik nieprzeciętny, niezależny, pragnący wolności. To samotnik, który zwątpił w sens nauki. Poszukuje kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi, ale duchy nie są w stanie mu pomóc. Manfred wspomina dawną ukochaną, oddaje się...
2017-07-10
„Czym umarła? patrz! słówkiem zagadnie wesołem,
To złuda, ręka twoja mnie zabić nie może!"
Tytuł zbioru wskazuje na to, że wiersze dotyczyć będą głównie miłości. I rzeczywiście, ten motyw jest najważniejszy, ale nie jedyny. Prudhomme zajmuje się również przemijalnością rzeczy ziemskich ("Na tej ziemi", "Tu i tam"), marzeniami ("Ideał") ulotnością radości i myśli ("Myśl zgubiona"). A co z miłością? Mamy tu miłosny obłęd ("Szalona"), miłość do całego narodu ludzkiego ("Sen") i rozważania: gdzie po śmierci znajdą się osoby, które "przeszły mękę i rozkosz miłości?" ("Dokąd idą?"). I dodatkowo kolejny dowód na to, że miłości nie można zabić ("Miłość zamordowana").
Wiersze francuskiego poety są proste w odbiorze i w sposób subtelny mówią o uczuciach. Ich tematyka jest różnorodna, ale bliska każdemu człowiekowi.
Warto zapoznać się z utworami pierwszego w historii laureata Literackiej Nagrody Nobla (1901 r.). Niestety, na język polski przetłumaczono tylko niektóre jego wiersze.
Polecam ten zbiorek, choć zabrakło mi w nim kilku pięknych wierszy: "Najwłaściwsza chwila dla miłości", "Pęknięty wazon", "Piosenka", "Zimą" (dostępne na stronie: https://milosc.info › wiersze).
Polecam!
„Czym umarła? patrz! słówkiem zagadnie wesołem,
To złuda, ręka twoja mnie zabić nie może!"
Tytuł zbioru wskazuje na to, że wiersze dotyczyć będą głównie miłości. I rzeczywiście, ten motyw jest najważniejszy, ale nie jedyny. Prudhomme zajmuje się również przemijalnością rzeczy ziemskich ("Na tej ziemi", "Tu i tam"), marzeniami ("Ideał") ulotnością radości i myśli...
Osoby zainteresowane japońską poezją mają być może za sobą lekturę haiku Bashō (lub innych autorów, takich jak Buson, Issa itd.) i wiedzą, czym się one charakteryzują i jak różne są od poezji, do której zachodni czytelnik się przyzwyczaił.
Haiku to krótkie utwory złożone z zaledwie 17 sylab. Gdyby próbować określić ich dominującą tematykę, można by było wskazać na Naturę. I nieprzypadkowo zapisuję to słowo wielką literą. W tych wierszach przyroda zostaje uwznioślona. Cykady, wróble, księżyc, kwiaty, wiatr, deszcz i śnieg zyskują własny byt.
Pomimo ogromnej zwięzłości utworów widoczne w nich są odczucia - czy raczej nastroje - poetów. Twórcy haiku przedstawiali często samych siebie na tle przyrody i porównywali się do niej - do wróbelka-sieroty czy samotnej nocą sarny. Nie wahali się też poetyzować o prostych czynnościach życia codziennego, co sprawia, że ich doświadczenia są bardziej ludzkie i bliskie nam wszystkim - bez względu na to, z jakiego kręgu kulturowego się wywodzimy.
Każde haiku to wycinek świata widziany i utrwalony przez poetę. To mikrokosmos przepełniony emocjami i wrażliwością na otaczającą nas rzeczywistość. Tych wierszy nie trzeba - a nawet nie powinno się! - interpretować, co często nam się zdarza (ech, te szkolne analizy). Tutaj wystarczy wczuć się w emocje i nastrój poety i pozwolić, by to, co opisał, pojawiło się przed naszymi oczyma. A mogę Wam zagwarantować, że są to przepiękne obrazy.
Jesienne haiku:
Cienie lat dawnych
płaczą łzami staruchy
księżyc nas słucha
- Bashō
Ręką chwyciłem
błyskawicę w ciemności
światło pochodni
- Bashō
I jak - podoba się?
Haiku przetłumaczyła i wstęp do antologii - Ossolineum, 1983 - napisała Agnieszka Żuławska-Umeda. Wydanie zawiera też tekst Mikołaja Melanowicza "Od pieśni japońskich do haiku".
Osoby zainteresowane japońską poezją mają być może za sobą lekturę haiku Bashō (lub innych autorów, takich jak Buson, Issa itd.) i wiedzą, czym się one charakteryzują i jak różne są od poezji, do której zachodni czytelnik się przyzwyczaił.
więcej Pokaż mimo toHaiku to krótkie utwory złożone z zaledwie 17 sylab. Gdyby próbować określić ich dominującą tematykę, można by było wskazać na Naturę....