-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant23
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Biblioteczka
2021-09-09
2021-06
Czy świat musi być czarno-biały?
Zawsze z chęcią sięgam po książki z charakterystycznymi okładkami „Prozy iberoamerykańskiej” wydawanych w latach osiemdziesiątych przez Wydawnictwo Literackie. Tym razem natrafiłam na mało znanego pisarza wenezuelskiego Ramōn Diāz Sānchez, samouka, którego celem było zdobycie jak najrozleglejszej wiedzy o przeszłości i teraźniejszości Wenezueli. Imał się różnych zajęć, był też dziennikarzem, za działalność polityczną spędził jakiś czas w więzieniu, aby w końcu zająć się pisaniem książek. W swoich powieściach zawarł całą swoją wiedzę o Wenezueli i ludziach tam żyjących.
Cumboto jest nazwą miasta, ale też hacjendy, gdzie powiązane są z sobą losy białych i czarnych ludzi i jak w soczewce poznajemy historię Wenezueli. Jedni i drudzy byli przybyszami z zewnątrz. Murzyni przybyli na wybrzeża z Antyli, uciekając przed handlarzami niewolników, biali to Hiszpanie, którzy przybyli i podporządkowali sobie ten kraj. Powstały olbrzymie hacjendy, które opierały się na pracy niewolniczej właśnie tych przybyłych Murzynów. Kolejne pokolenia dorastały na tych ziemiach, i już nie było Hiszpanów, ale Kreolczycy. Wreszcie nastąpiła krwawa wojna wyzwoleńcza, której reminiscencje przewijają się przez książkę. Wywołali ją Murzyni, ale część Kreolczyków też poparła wyzwolenie się Wenezueli. Później nastąpił okres stabilizacji, bez konfliktów wewnętrznych. Jedna ze starszych niewolnic opowiada, że zawsze czuła się wolna, „Wszyscy czuli się szczęśliwi, kiedy ich państwo czuli się szczęśliwi. A w złych czasach umieli im towarzyszyć.”
Cumboto jest hacjendą, na której uprawia się kokosy i produkuje olej kokosowy. Na tej hacjendzie na początku XX wieku urodzili się Federico, syn właścicieli i Natividad – niewolnik. Mimo sprzeciwów rodzimy wychowywali się razem i połączyła ich pewnego rodzaju, niezwykła przyjaźń. Natividad wprowadza Federico w swój świat, w świat powiązany z naturą i ziemią, z ich sposobem podejścia do życia. Spotykają Babkę Anitę z jej tajemniczym kufrem i ona opowiada historii tej ziemi. Obaj są zafascynowani jej wnuczką Pascau. Federico uczy Nativadada czytać i wprowadza go w świat literatury i muzyki. Federico wyjeżdża do Europy, ale jest zmuszony wrócić do domu. Nie potrafi się już odnaleźć w tym świecie. Spotkanie dziecięcej fascynacji, Pascau wyrywa go z marazmu, ale zostaje potępione przez Murzynów. Czy te dwa światy mogą się połączyć? Czy można zjednoczyć duszę tej ziemi z klasycznym duchem? Może odpowiedzią jest grana przez Federico sonata fortepianowa Ludwiga van Beethovena, gdzie improwizując, włącza odgłosy murzyńskich bębnów, a przy tej muzyce tańczy Pascua. Może odpowiedzi udzieli ostatni gość odwiedzający Cumboto.
Powieść jest intymnym opowiadaniem Natividada o swoim życiu, a także o świecie, który go otacza. Żyjąc na pograniczu tych dwóch światów, może oba z nich opisać. Jest bardzo wnikliwym obserwatorem i przedstawia wspaniałe studia psychologiczne ludzi go otaczających. Jest to opowieść pełna namiętności i tajemnic. Jakie tajemnice skrywają takie przedmioty jak taczki, srebrna łopatka, kufer. Jakie znaczenie ma skrywana czaszka. Mnie zachwycił język, poetycki, pełen metafor. Wspaniały jest opis gry Federico na fortepianie i porównanie do dwóch ważek w miłosnym tańcu. Powieść, która jest realistyczna, zachwyca swoją magią.
Czy świat musi być czarno-biały?
Zawsze z chęcią sięgam po książki z charakterystycznymi okładkami „Prozy iberoamerykańskiej” wydawanych w latach osiemdziesiątych przez Wydawnictwo Literackie. Tym razem natrafiłam na mało znanego pisarza wenezuelskiego Ramōn Diāz Sānchez, samouka, którego celem było zdobycie jak najrozleglejszej wiedzy o przeszłości i teraźniejszości...
2021-07
Jakie czasy, taka policja.
Maj 1933 rok, niemiecki Wrocław, w którym coraz bardziej dominuje faszyzm. To nie jest piękne miasto, ale mroczne, brudny, pełen rozpusty. Światem tym rządzi przemoc, korupcja i układy, także w policji. Jak się przekonamy, Wrocław nie jest pod tym względem wyjątkowym miastem. Jakie miasto i czasy taka policja. Radca kryminalny Eberhard Mock jest częścią tego systemu, kocha dobrze zjeść, alkohol nie wylewa za kołnierz, a pali jak komin. Zawsze można go znaleźć w burdelu, gdzie oprócz uciech cielesnych grywa z roznegliżowanymi pannami w szachy. Mimo że często zachowuje się jak prostak, jest niezwykle inteligentnym facetem, a przede wszystkim cwany. Jednak układy, w których do tej pory funkcjonował, zaczynają mu ciążyć, stają się więc niebezpieczne, musi szybko zmienić układ, aby dobrze ustawić się w nowej rzeczywistości. Może mu się to udać przy okazji prowadzonego śledztwa. Zostają znalezione zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet. Jedną z nich jest Marietty von der Marlten, córka wrocławskiego arystokraty, czołowej postaci tamtejszej masonerii. Kobieta została zgwałcona, w jej wnętrznościach znaleziono skorpiony, a na ścianie napisany krwią tajemnicze zdanie. Okazuje się, że żeby rozwikłać tę zbrodnię, trzeba cofnąć się lata w tył i odwiedzić Polskę. Czy Mockowi uda się rozwikłać tę zbrodnię, a przy okazji rozwiązać swoje problemy i wejść w nowe układy?
Dla mnie głównym bohaterem jest Wrocław, który autor plastycznie opisuje, wręcz możemy wraz z przedwojennym planem miasta śledzić ścieżki naszych bohaterów. Mnie zainteresowała otoczka obyczajowa tego kryminału. Szczególnie podobał mi się klimat stolicy Dolnego Śląska, ukazanie jej od mrocznej strony. Ciekawi są też pierwszoplanowi i drugoplanowi bohaterowie tej opowieści, chociaż nie sposób ich polubić, Sama zagadka kryminalna dla mnie zbyt wydumana i trąci fantastyką. To moje pierwsze spotkanie z Markiem Krajewski i z Mockiem, ale myślę, że nie ostatnie.
Jakie czasy, taka policja.
Maj 1933 rok, niemiecki Wrocław, w którym coraz bardziej dominuje faszyzm. To nie jest piękne miasto, ale mroczne, brudny, pełen rozpusty. Światem tym rządzi przemoc, korupcja i układy, także w policji. Jak się przekonamy, Wrocław nie jest pod tym względem wyjątkowym miastem. Jakie miasto i czasy taka policja. Radca kryminalny Eberhard Mock jest...
2021-07
"Samo bycie żywym nie ma wielkiego znaczenia. Cały sens w tym, jak się żyje."
„Seria z Żurawiem” wydawana przez Uniwersytet Jagielloński jest moją ulubioną serią i zawsze z przyjemnością sięgam po kolejne książki. Jednak w tym wypadku miałam jakieś opory, ale natrafiłam na tą książce w Bibliotece Miejskiej. Niestety książka mnie nie porwała. Lubię z tej serii wydawane japońskie powieści, za ich prostotę w mówieniu nawet o trudnych problemach. Natomiast w tym przypadku autor przekombinował i wykorzystał dość banalny wątek.
Młody listonosz dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i w każdej chwili może umrzeć. Po powrocie do domu zastaje diabła, który oferuje mu kolejne dni życia, w zamian usunie on coś ze świata. Jak nasz bohater spędzi te darowane mu dni? Jednak mnie bardziej zainteresowało życie, które do tej pory wiódł i jakie wiodą tysiące ludzi, życie samotne. Jego jedynym towarzyszem, a właściwie jedynym przyjacielem jest kot Kapustek. Diabeł usuwa dwa substytuty, które zastępują nam prawdziwe życie i bezpośrednie kontakty z ludźmi. Mamy dużo znajomych, którymi czasami się spotykamy, a tak mało przyjaciół. Tego właśnie doświadczył nasz listonosz. Czy znajdzie bliskich sobie ludzi, z którymi może podzielić się swoimi przeżyciami? Dopiero, kiedy diabeł za kolejny dzień życia pragnie usunąć wszystkie koty, w tym oczywiście jego przyjaciela Kapustka, zaczyna się wahać. W tym momencie na szali są dwa istnienia, na jednej życie Kapustka, na drugiej życie naszego bohatera. Jakiego wyboru dokona nasz bohater?
Usuwając coś, diabeł powoduje, że ludzie o tym zapominają, tak jakby to nigdy nie istniało. Mam więc problem kiedy diabeł usuwa czas. Nie da się czasu usunąć tak jak przestrzeni. Może to jest wina tłumacza, gdyż mowa jest o zegarach, a to są dwie różne rzeczy. Na następny dzień ( a więc jest czas) świat normalnie funkcjonuje. Czy świat może egzystować bez czasu? W tym miejscu miała duży problem z pojęciem przesłania autora, dla mnie było to nielogiczne.
Kawamura przedstawia nam prostą opowieść, jednowątkową, bardzo intymną, co jest jej dużą zaletą. Stawia proste pytania. Bez czego możemy dalej żyć, a co jest nam niezbędne do życia. Patrząc się na życie listonosza, zastanawiałam się, czy był człowiekiem szczęśliwym. Parząc się nasze życie możemy zadać to samo pytanie? On już nie mógł zmienić swoich wyborów, mimo że próbował, ale my możemy. Ciekawymi i barwnymi postaciami tej opowieści są diabeł i kocur Kapustek. To one w tę dość smutną opowieść wnoszą humor, dowcip i ironię. Dzięki temu powieść zyskuje lekkość. Niestety nic nowego nie odkryłam dzięki tej opowieści, dla mnie była zbyt banalna. Jednak każdy może odebrać ją inaczej.
"Samo bycie żywym nie ma wielkiego znaczenia. Cały sens w tym, jak się żyje."
„Seria z Żurawiem” wydawana przez Uniwersytet Jagielloński jest moją ulubioną serią i zawsze z przyjemnością sięgam po kolejne książki. Jednak w tym wypadku miałam jakieś opory, ale natrafiłam na tą książce w Bibliotece Miejskiej. Niestety książka mnie nie porwała. Lubię z tej serii wydawane...
2021-05
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
Richard Flanagan, australijski pisarz, za książkę „Ścieżki Północy” według mnie bardzo zasłużenie dostał Man Booker Prize, za tematykę książki. Dość rzadko w literaturze poruszany jest temat udziału żołnierzy australijskich w II wojnie światowej. Także los jeńców alianckich, w tym australijskich w obozach japońskich jest o wiele mniej eksponowany w literaturze niż los ludzi w niemieckich obozach zagłady. Książka ciekawa ze względu na tematykę, ale nierówna, dlatego trudno ją nazwać arcydziełem. Dla mnie ta książka jest hołdem złożonym przez autora swojemu ojcu, który przeżył w takim obozie. Opis życia w japońskim obozie jest trzonem tej powieści, reszta jest mniej lub bardziej interesującym dodatkiem.
Dorriego Evans pochodzący z nizin społecznych kończy medycynę. Dostaje się do wyższych sfer dzięki narzeczeństwu, a później po wojnie ślubowi, unieszczęśliwiając siebie i kobietę, którą poślubił. Po wybuchu wojny zostaje powołany do wojska i zostaje chirurgiem wojskowym. W czasie szkolenia przeżywa zauroczenie, może fascynację, a może pierwszą miłość. Czy to uczucie ma jakąkolwiek szansę na przetrwanie? Dorriego wyrusza na front i razem ze swoim oddziałem dostaje się do niewoli japońskiej. Zostają przetransportowani na budowę Kolei Birmańskiej, zwaną Koleją Śmierci. Kolej ta licząca 428 kilometrów przechodziła przez najbardziej niedostępne obszary dzisiejszej Birmy I Tajlandii. Przy budowie tej kolei zaangażowanych było ponad 250 tysięcy ludzi, z czego śmierć poniosło ponad 100 tysięcy więźniów. Każdemu z obozów wyznaczano mordercze normy, nie dając im podstawowych narzędzi. Jednak największym ich wrogiem była dżungla, pogoda i choroby, kiedy każda rana mogła kończyć się gangreną. Evans przekracza tam „smugę cienia”, stając się przywódcą więźniów i każdego dnia walczy z chorobami i dowódcą obozu, aby jak najwięcej uratować. Dzięki relacji ojca autor bardzo realistycznie przedstawia życie i pracę w obozie, gdzie każdy dzień staje się walką o przeżycie i resztki człowieczeństwa. Możemy poznać więźniów w sytuacjach granicznych, poniżanych, katowanych, unurzanych w błocie, ekskrementach i krwi. Codziennie odbywa się swoista dyskusja między Evansem, a dowódcą obozu ilu w danym dniu żołnierzy ma ruszyć do pracy. Oczywiście i tak ostatnie słowo ma dowódca obozu. Dla mnie najciekawsze było przedstawienie drugiej strony, nadzorców i dowództwa obozu. Wytresowani przemocą i poniżaniem przez zwierzchników są gotowi zrobić wszystko dla swojego cesarza, który ma status boski. Wybuch bomby atomowej kończy tę wojnę i obie strony wracają do swoich krajów.
Ostatnia część książki to losy powojenne więźniów, którzy po takich przeżyciach i takiej traumie nie potrafią już normalnie żyć. Wszyscy oni cierpieli na zespół steru pourazowego, który w tych czasach był nieznany. Tutaj też ciekawsze są losy drugiej strony, komendanta, japońskich oficerów i koreańskich nadzorców. Wracają do Japonii, która jest pod okupacją Amerykanów i ścigane są zbrodnie wojenne. Tutaj przeżywają szok. Cesarz, który doprowadził do tej wojny i był głównodowodzącym, nie ponosi żadnej kary, bezpośredni dowódca komendanta też nie jest oskarżony. Konsekwencje ponoszą jedynie ci, dla których cesarz był bogiem. Można znaleźć podobieństwa do Europy po wojnie, zachowania pokonanych i tych, którzy przeżyli piekło obozów.
Kiedyś czytałam z zachwytem tego typu powieści, poszukiwałam ich. Teraz poszukuję czegoś innego. Zupełnie nie przekonał mnie początek książki i wątek miłosny, jak i jej zakończenie. Przyznaję się, że bardziej żal mi było żony Dorriego Evansa niż samego Evansa. O wiele ciekawsza i poruszająca dla mnie była książka „Klaśnięcie jednej ręki”. Dobrze, że przeczytałam ją jako pierwszą, gdyż po przeczytaniu tej nie sięgnęłabym po inne książki tego pisarza.
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
Richard Flanagan, australijski pisarz, za książkę „Ścieżki Północy” według mnie bardzo zasłużenie dostał Man Booker Prize, za tematykę książki. Dość rzadko w literaturze poruszany jest temat udziału żołnierzy australijskich w II wojnie światowej. Także los jeńców alianckich, w tym australijskich w obozach japońskich jest o wiele mniej...
2021-05
Dwa bardzo smutne opowiadania o ludziach ogarniętych obsesją. Niby te dwa opowiadania dzieli czas i przestrzeń. Pierwsze opowiada o czasach wypraw krzyżowych. Kiedy jeden z zadłużonych właścicieli ziemskich, bez przyszłości, zbiera grupę ludzi i udaje się na wyprawę krzyżową do Jerozolimy. Nie wiadomo jednak czy on gdzieś dąży, czy przed czymś ucieka. Droga jego do Jerozolimy jest dość dziwna, a głównym celem jego jest mordowanie napotkanych Żydów. Właściwie na swej drodze morduje wszystkich, łącznie z wieśniakami, którym zabiera całą żywność. Czy uda mu się dotrzeć do wybrzeża, aby móc popłynąć do Jerozolimy? Drugie opowiadanie przenosi nas do czasów współczesnych, do Izraela. Tym razem bohaterem jest podstarzały Żyd, pochodzący z Rosji, lektor partyjny. Jego jedynym celem w życiu jest objeżdżanie kibuców i na spotkaniach ostrzeganie przed Rosją i bolszewikami. Te dwie postacie jednak więcej łączy niż dzieli. Łączy ich nie tylko wiek, ale jakiś wewnętrzny imperatyw do robienia tego, co robili. Pomimo dość przewrotnego humoru jest to bardzo smutna książka opowiadająca o samotności, wyalienowaniu. Dużo w tym tekście bólu, śmierci, nienawiści.
Książka mnie nie porwała, była przygnębiająca. Jednak wywołała refleksje na temat starości, coraz większego zamykania się na świat, samotności.
Dwa bardzo smutne opowiadania o ludziach ogarniętych obsesją. Niby te dwa opowiadania dzieli czas i przestrzeń. Pierwsze opowiada o czasach wypraw krzyżowych. Kiedy jeden z zadłużonych właścicieli ziemskich, bez przyszłości, zbiera grupę ludzi i udaje się na wyprawę krzyżową do Jerozolimy. Nie wiadomo jednak czy on gdzieś dąży, czy przed czymś ucieka. Droga jego do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04
Czy książka z gatunku fantastyki naukowej może po ponad sześćdziesięciu latach od napisania jeszcze wzbudzać zainteresowanie?
Tak, gdyż opowiada o emocjach ludzi, o tym, czym kierujemy się w życiu i co jest dla nas ważne. Warstwa fantastyczno naukowa też jest ciekawa. Mamy XXV wiek, wszystkie planety Układu Słonecznego są skolonizowane, a podróże między planetami to codzienność. Ludzkość przymierza się do podróży międzygwiezdnych. Czy jest to złoty wiek dla ludzkości? Nic bardziej mylnego. Narasta konflikt między planetami i może dojść do wojny. W takim wypadku poszukuje się broni, które przechyli zwycięstwo na stronę Ziemi. Na samej Ziemi też rewolucja, nie są już potrzebne środki transportu, wystarczy się dżauntować w dowolne znane sobie miejsce. Okazuje się, że ludzie mają wrodzoną umiejętność teleportacji, wystarczy ją rozbudzić, a później ćwiczyć. Każdy może się poszczycić kategorią, czyli odległością, na którą może się teleportować. Granice teleportacji są cały czas przesuwane. Na razie ograniczeniem jest przestrzeń kosmiczna, gdyż nikomu jeszcze nie udało się przez nią teleportować. Jednak dżauntowanie wykorzystują też złodzieje i przestępcy, stanowi też zagrożenie dla prywatności ludzi. Dlatego też powstają systemy zabezpieczeń przed nieproszonymi gośćmi.
W tym świecie żyje sobie przeciętny, pozbawiony ambicji, zadowalający się najprostszą pracą - Gully Foyle. Poznajemy go, gdy w odległej przestrzeni samotnie dryfuje we wraku statku kosmicznego. Stara się przetrwać i czeka na ratunek. Jednak sytuacja zmienia się, gdy obok przelatuje statek „Vorga” i mimo wystrzelonych rakiet z wołaniem o pomoc, statek mija go. Foylem teraz kieruje chęć zemsty, a nienawiść wyzwala w nim dodatkowe siły, a także zaradność, o którą sam siebie nie podejrzewał. Udaje mu się uruchomić statek i mimo dość nieprzyjemnych przygód dotrzeć do Ziemi. Tutaj łatwo odkrywa, że właścicielem statku jest ekscentryczny i jeden z najbogatszych ludzi na Ziemi, Alfred Bester. To on się staje celem zemsty Gully Foyle’a. Tylko, czy on jest odpowiedzialny za tą sytuację? Gully w wyniku przygód w drodze na Ziemię staje się osobą łatwo rozpoznawalną, a jego postępowanie jest przewidywalne. Znika i pojawia się w zupełnie innej odsłonie, ale cel pozostaje ten sam. Cel, który dopuszcza wszelkiego rodzaju zbrodnie i gwałty. Czy uda mu się odkryć kto dowodził statkiem ”Vorga” i dlaczego nie udzielono mu pomocy? Dokona zaplanowanej zemsty? Jeżeli tak, to co dalej? Jaki związek łączy Gully Foyle’a z tajną bronią? Czy komuś uda się teleportować przez przestrzeń kosmiczną?
Alfred Bester w 1953 roku, jako pierwszy pisarz fantastyki naukowej otrzymał Nagrodę Hugo za książkę „Człowiek do przeróbki”. Uważany jest za jednego z pisarzy, który wymyślił współczesną science fiction. Mimo upływu lat nadal jest to świetna rozrywka, która zaskakuje i trzyma czytelnika w napięciu. Dodatkowo jest to, co ja cenię w fantastyce, refleksje nad naturą człowieka, nad emocjami, a także wartościami, którymi się kierujemy w życiu. Dzięki temu „Gwiazdy moim przeznaczeniem” są ponadczasową lekturą, wartą poznania.
Czy książka z gatunku fantastyki naukowej może po ponad sześćdziesięciu latach od napisania jeszcze wzbudzać zainteresowanie?
Tak, gdyż opowiada o emocjach ludzi, o tym, czym kierujemy się w życiu i co jest dla nas ważne. Warstwa fantastyczno naukowa też jest ciekawa. Mamy XXV wiek, wszystkie planety Układu Słonecznego są skolonizowane, a podróże między planetami to...
2021-04
Sartre pisał, że człowiek jest skazany na wolność. Czy każdy?
Chiny- jedna z najstarszych cywilizacji na świecie, kraj, który zawsze był rządzony autokratycznie. Właśnie w takich krajach zwyciężał komunizm, jeden terror został zastąpiony innym. Teraz mamy dynastię Xi Jinpinga, która z jednej strony opiera się na marksizmie, z drugiej na konfucjanizmie i czerpie całymi garściami z kapitalizmu. Popiera konsumpcjonizm, gdyż ludzie w pogoni za dobrami materialnymi i rozrywkami nie zastanawiają się nad formą rządów. Dla mnie Chiny przez wieki się nie zmieniły, natomiast zachód chciał wierzyć, że Chiny się zmieniają i otwierają. Wygodnie było, obniżając koszty, przenosić produkcję do Chin. Przenoszono całe linie technologiczne i fabryk, a Chińczycy dzięki temu zdobywali nowe technologie, nic za to nie płacąc. Kiedy Europa ograniczała emisję CO2, gdzie przenosiła produkcję o wysokiej emisji CO2. Dzięki komu Chiny stały się najbardziej zaawansowanym technologicznie krajem? Teraz, gdy Chiny zaczynają dyktować warunki, świat jest zszokowany.
Każde komunistyczne państwo jest państwem totalitarnym, zaprzęgającym wszystkie możliwe środki do utrzymania władzy. Sztuczna inteligencja, sieci neuronowe, sieci komputerowe same w sobie nie są zagrożeniem, ale zagrożeniem jest, w jaki sposób je się używa, do jakich celów służą. Mnie zaciekawiło, jak reszta świata bierze przykład z Chin. Krytykowany przez autora Tramp nikomu ust nie zamykał, natomiast sam w imię „wolności słowa” został zablokowany w mediach społecznościowych. Coraz częściej słyszę, że w imię „wolności słowa” blokuje się wypowiedzi, które nie są zgodne z poglądami wielkich koncernów. Zaciekawił mnie rozdziały „Słowo” i „Pióro”. Czytałam i byłam zaszokowana, jak europejska lewica czerpie wzorce z Chin. W imię głoszonej tolerancji toleruje wyłącznie własne poglądy, a inne zwalcza. Jak uczy się, aby tworzyć nowe słowa, zmieniać znaczenia słów, podważać istniejące wartości lub zmieniać ich znaczenie. Przez lata krytykowano indeks ksiąg zakazanych Kościoła Katolickiego. Teraz na naszych oczach tworzy się nowy indeks ksiąg i filmów zakazanych przy pełnej aprobacie.
Ważna i potrzebna książka, swoiste memento. Poznajemy, do czego doprowadza komunizm. Możemy dzięki tej książki będziemy bardziej uczuleni na manipulacje wokół nas. W małym wymiarze jest to też nasza historia. PRL nigdy nie miał takich możliwości jak Chiny, ale mechanizmy kontroli społeczeństwa, propaganda i cenzura były bardzo rozbudowane. Propagandę tak umiejętnie skonstruowaną, że co niektórzy do dzisiaj w nią wierzą jako w prawdę. W Chinach myślący inaczej są przestępcami, w Rumuni byli chorzy umysłowo i lądowali w szpitalach- więzieniach. Czytajmy i się uczmy.
Sartre pisał, że człowiek jest skazany na wolność. Czy każdy?
Chiny- jedna z najstarszych cywilizacji na świecie, kraj, który zawsze był rządzony autokratycznie. Właśnie w takich krajach zwyciężał komunizm, jeden terror został zastąpiony innym. Teraz mamy dynastię Xi Jinpinga, która z jednej strony opiera się na marksizmie, z drugiej na konfucjanizmie i czerpie całymi...
2021-03
Moje pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane. Henry Chinaski, alter ego autora, jak każdy z nas pragnie przyjemnego życia, bez zmartwień o pracę i byt materialny. W tym celu od czasu do czasu gra na wyścigach ze zmiennym szczęściem. Jednak z tego powodu nie popada w długi. Pragnie też dzielić życie z kobietą, chociaż jego wybory nie są może zbyt fortunne. Poszukuje kobiet, które razem z nim pragną się bawić i pić. Wybiera ciężki kawałek chleba, zatrudnia się jako listonosz. Pracuje dorywczo po 12 godzin na dobę, a przez to jest bardziej narażony na humory szefów. Już sama praca listonosza roznoszącego i zbierającego przesyłki w absurdalnych normach jest harówką. Możemy mu towarzyszyć w jego trasach i zaskakujących sytuacjach. Rzuca tę pracę, gdyż nie stać go nawet na porządne buty. Jednak po pewnym czasie wraca, tym razem do sortowni listów i dostaje etat. Dzięki temu ma wolne dni i pracuje 8 godzin. Poznajemy absurdy amerykańskiej poczty i specyficznych ludzi pracujących razem z Chinaskim. Może nas zwieść opowieść faceta, który podkreśla wyłącznie ilość wypitego alkoholu i ilość panienek, które zaliczył. Może nas zaskoczy na przykład znajomością twórczości i życia Beethovena, ale też innymi zachowaniami.
Po przeczytaniu paru powieści polskich autorów dość trudno, aby ten język mnie oburzał. Język, jakim się posługuje bohater jest adekwatny do pracy, jaką wykonuje i szczery. Dzięki prostej opowieści możemy lepiej skupić się na szczegółach i samym bohaterze. Opowieść mówiąca o codziennych troskach, czasami zabawna, a czasami smutna, pełna refleksji jak życie. Mnie odpowiadał humor autora, sarkastyczny, zabarwiony goryczą. Po przeczytaniu paru opinii podchodziłam z dużą ostrożnością, ale Bukowski zaskoczył mnie pozytywnie i na pewno sięgnę po inne jego powieści.
Moje pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane. Henry Chinaski, alter ego autora, jak każdy z nas pragnie przyjemnego życia, bez zmartwień o pracę i byt materialny. W tym celu od czasu do czasu gra na wyścigach ze zmiennym szczęściem. Jednak z tego powodu nie popada w długi. Pragnie też dzielić życie z kobietą, chociaż jego wybory nie są może zbyt fortunne....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02
Książki Michel’a Houellebecq’a może nie czytam z przyjemnością, ale z wielkim zainteresowaniem. Wspomina w książce Kasandrę, co może nie jest przypadkiem, gdyż ukazała się w dniu zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”. Houellebecq jest świetnym obserwatorem społeczeństwa francuskiego, a głównie ich elit intelektualnych i politycznych. Jak w poprzednich powieściach ukazuje upadek wartości, etyki, rozkład rodziny i postępujący konsumpcjonizm. Teraz wieszczy co może wyniknąć z takiego podejścia do życia.
Franҫois jest profesorem na Sorbonie i wykłada tam literaturę. Jednak w centrum jego zainteresowania, tak jak wszystkich jego kolegów intelektualistów i rządzących, znajduje się własny żołądek i rozporek. Przychodzą wybory w 2022 roku, lewica i aby nie oddać władzy prawicy, wchodzi w porozumienie z Bractwem Muzułmańskim i ich kandydat wygrywa wybory. Świat wokół nagle się zmienia i nastają prawa islamu. Czy dla elit politycznych i intelektualnych, w większości męskich jest to klęska? Franҫois jako ateista przechodzi na emeryturę. Jednak jak przyjmie islam, może wrócić na uczelnie z zarobkami dwudziestokrotnie większymi, możliwością dostania pięknego mieszkania i paru młodych żon. Tak właściwie, to jego życie się polepszy, a to, że kobiety muszą chodzić w burkach, siedzieć w domu z małżonkami im przydzielonymi, to nie ich problem.
Tym razem słuchałam z zainteresowaniem, gdyż to dobrze napisana książka. Autor jak zwykle nieortodoksyjny, ironiczny i przewrotnie pokazuje nam naszą rzeczywistość. Sceny erotyczne i dokładne opisy spożywanych mają podkreślić podejście do życia współczesnych elit intelektualnych i politycznych. Można się z tym obrazem i wizją zgadzać lub nie, ale warto poznać.
Książki Michel’a Houellebecq’a może nie czytam z przyjemnością, ale z wielkim zainteresowaniem. Wspomina w książce Kasandrę, co może nie jest przypadkiem, gdyż ukazała się w dniu zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”. Houellebecq jest świetnym obserwatorem społeczeństwa francuskiego, a głównie ich elit intelektualnych i politycznych. Jak w poprzednich powieściach ukazuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02
Z kobietami źle, ale bez kobiet jeszcze gorzej.
Bohaterami powieści Murakamiego zazwyczaj są mężczyźni, gdyż jako mężczyzna potrafi świetnie oddać ich psychikę. Oczywiście pojawiają się w jego twórczości kobiety, często jednak w tle, jednak są nieodzownym elementem jego powieści. Tym razem przedstawia nam siedem opowiadań o samotności mężczyzn we współczesnym świecie, jest to samotność, która go przeraża i skrywa cierpienie. Każde z nich opowiada o mężczyźnie, który odczuwa brak kobiety w swoim otoczeniu. W większości są to związki nietrwałe, część na podłożu erotycznym. Przykładem na to jest opowiadanie „Szeherezada”, gdy mężczyźnie, który nie może opuszcz
ać domu, wystarczy, aby kobieta odwiedzała go dwa razy w tygodniu i zaspakajała wszystkie jego potrzeby. Chociaż jest też parę, gdy po wielu latach wspólnego życia, ona odchodzi, jak na przykład w opowiadaniu „Drive My Car”. Wszystkich tych mężczyzn łączy jedno uczucie -„świat jest dla nich bezmiernym i bolesnym chaosem, ciemną stroną księżyca”, gdy nie ma w nim kobiety. Dla mnie te opowiadania są bardzo japońskie, z tradycyjnym podejściem do kobiet. Mnie, przyznaję się, rozśmieszyło podejście mężczyzn na wzór Kalego. Przyjemnie jest spotykać się bez zobowiązań z zamężną kobietą, ale tragedią jest, gdy własna żona zdradza. Ciekawym podejściem mężczyzn do kobiet jest opowiadanie „Yesterday”, jeżeli nie ja się będę spotykać z tą kobietą, to przynajmniej ja wybiorę z kim ma się spotykać.
Nie jestem miłośniczką opowiadań. Jednak trudno mi się oprzeć wspaniałej prozie autora i zaintrygował mnie tytuł książki. Mimo otoczki tajemniczości, gdyż mało wiemy o bohaterach, większość opowiadań jest realistycznych, opowiada jakiś wycinek z życia mężczyzny. Ciekawe jest opowiadanie „Kino”, z powoli narastającą grozą. Jednak pojawia się typowy dla Murakamiego realizm magiczny w świetnym opowiadaniu „Zakochany Samsa”. Opowiadanie jest wariacją na temat „Przemiany” Franca Kafki, a właściwie jej odwrotnością. Zbiór jest jednak różnorodny, możemy kolejne opowiadania różnie interpretować, a więc każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie
Mnie, przyznaję się, rozśmieszyła mentalność Kalego u niektórych mężczyzn.
Z kobietami źle, ale bez kobiet jeszcze gorzej.
Bohaterami powieści Murakamiego zazwyczaj są mężczyźni, gdyż jako mężczyzna potrafi świetnie oddać ich psychikę. Oczywiście pojawiają się w jego twórczości kobiety, często jednak w tle, jednak są nieodzownym elementem jego powieści. Tym razem przedstawia nam siedem opowiadań o samotności mężczyzn we współczesnym świecie, jest...
2021-02
Wędrująca Ziemia to pierwszy zbiór jego opowiadań, dzięki któremu stał się znanym pisarzem SF w Chinach. Na książkę składa się dziewięć opowiadań poruszających klasyczne tematy SF, jednak w ciekawym ujęciu. Poznajemy na różne sposoby zagładę Ziemi, jednak ludzkości udaje się uratować. Przeżywamy też spotkania z obcymi. Pięć z tych opowiadań zdobyło Chinese Galaxy Award za najlepsze opowiadanie roku w Chinach. Widać więc w nich poprawność polityczną. Szczególnie widać to w opowiadaniach "Słońce Chin" i "Dla dobra ludzkości". Interesująca jest konfrontacja z tradycją Konfucjusza w opowiadaniu "Opieka nad Bogiem". Tutaj pojawia się myśl, że starzy ludzie przeszkadzają młodym w rozwoju, a więc powinno się nimi zająć państwo. Dużo jest odwołań do klasycznych pisarzy science fiction, ale nie tylko. Ciekawe jest nawiązanie do książki Jonathana Swifta „Podróże Guliwiera” w opowiadaniu "Mikroera". Nie tylko sięgamy w głąb kosmosu, ale także w głąb Ziemi, jak w opowiadaniach "Na własne oczy" i "Kula Armatnia". Zaskakujące jest opowiadanie „Góra”, zawsze przed nami jest jakiś szczyt do zdobycia. Najmniej mnie porwało opowiadanie "Pożeracz". Czy słabsze cywilizacje muszą podporządkować się silniejszym. Można to odnieść też do cywilizacji na Ziemi. Najciekawsze i napisane z największym rozmachem jest tytułowe opowiadanie „Uciekająca ziemia”. Podziwiam rozmach tematyczny w tych opowiadaniach i wyobraźnię autora. Myślę, że każdy czytający zachwyci się innymi opowiadaniami.
Wędrująca Ziemia to pierwszy zbiór jego opowiadań, dzięki któremu stał się znanym pisarzem SF w Chinach. Na książkę składa się dziewięć opowiadań poruszających klasyczne tematy SF, jednak w ciekawym ujęciu. Poznajemy na różne sposoby zagładę Ziemi, jednak ludzkości udaje się uratować. Przeżywamy też spotkania z obcymi. Pięć z tych opowiadań zdobyło Chinese Galaxy Award za...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01
Książka jest na pograniczu sensacji, reportażu i popularnonaukowej. Prezydent USA pod wpływem osobistych przeżyć pragnie zlikwidować handel kokainą. W tym celu zatrudnia Paul Devereaux zwanego Kobrą, emerytowanego agenta CIA wyrzuconego za „zbytnią brutalność” wobec wrogów. Kobra dostaje budżet w wysokości 2 miliardów dolarów i pełnomocnictwa, które pozwalają mu działać poza wszelką kontrolą. W pierwszej części książki razem z Kobrą poznajemy szlaki przemytu narkotyków. Autor pokazuje, jak działa handel kokainą, jakie są szlaki przerzutu narkotyków z Ameryki Południowej do Afryki i Ameryki Północnej i jak omijają kontrole. Pomysł na przedstawienie najrozmaitszych gangów handlujących narkotykami z największym kartelem kierowanym przez Don Diego zainteresował mnie. Największą wartość mają informacje, którzy celnicy i gdzie są przekupieni, w których miejscach następuje przerzut, jakie samoloty i statki są zaangażowane w przemyt. W tle Kobra buduje swoją własną armię składającą się ze statków, dronów i samolotów. Następuje godzina zero i jednoczesny atak na wszystkich frontach. Rozpoczyna się wojna, w której nie bierze się jeńców. Czy uda mu się przerwać szlaki przerzutowe? Jakie będą tego konsekwencje w Europie i w Ameryce Północnej? Czy świat może istnieć bez handlu kokainą?
Interesujący pomysł na powieść, dzięki której poznałam nieznane mi rejony. Ciekawa powieść sensacyjno- polityczna, pokazująca mechanizmy, którymi kieruje się świat i dlaczego są problemy nierozwiązywalne? Z przyjemnością wysłuchałam jej w wykonaniu Jana Peszka, gdyż przy prozie Forsyth’a nie można się nudzić.
Książka jest na pograniczu sensacji, reportażu i popularnonaukowej. Prezydent USA pod wpływem osobistych przeżyć pragnie zlikwidować handel kokainą. W tym celu zatrudnia Paul Devereaux zwanego Kobrą, emerytowanego agenta CIA wyrzuconego za „zbytnią brutalność” wobec wrogów. Kobra dostaje budżet w wysokości 2 miliardów dolarów i pełnomocnictwa, które pozwalają mu działać...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01
Po przeczytaniu świetnej książki Marii Kuncewiczowej „Fantasia alla polacka” o Stanisławie Przybyszewskim miałam ochotę poznać twórczość tego artysty, dzisiaj zapomnianego. Wszelako nie można wyobrazić sobie okresu Młodej Polski jak i europejskiego modernizmu bez Stanisława Przybyszewskiego. Jego życie, jak i twórczość wzbudzały ogromne kontrowersje, głównie z powodu naruszania tabu obyczajowego i prowokacji moralnych. Pisał po polsku i po niemiecku, a jego powieści i eseje tłumaczone na wiele języków, wywierając duży wpływ na literaturę tego okresu w całej Europie. Był jednym z najbardziej znanych w Europie polskich pisarzy. Nie pisał „ku pokrzepieniu serc”, ale wręcz odwrotnie, ukazywał brudy tego świata. Występował przeciw pozytywistycznemu programowi sztuki zaangażowanej społecznie, a więc odwrotnie głosił „sztuka dla sztuki”. Sztuka ma odtworzyć „życie duszy we wszystkich jej przejawach”, a nie służyć jakimkolwiek ideom czy celom społecznym. W swojej twórczości przełamywał tradycyjną konwencję powieści, koncentrując się na analizie psychicznej jednostki, ze szczególnym uwzględnieniem stanów patologicznych i strefy życia seksualnego. W sposób nowatorski posługiwał się monologiem wewnętrznym. Jego postacie są jednostkami słabymi, wątpliwymi moralnie. Takim człowiekiem jest Henryk Bielecki bohater powieści „Mocny człowiek”. Henryk Bielecki niespełniony, marny dziennikarz marzy o sławie, bogactwie i kobietach. Tworzy i wdraża w życie swój plan, który ma mu to zapewnić. Czy jednak jego plan się powiedzie? Temat powieści jest bardzo aktualny. Do czego zdolny jest człowiek, aby osiągnąć sukces i pieniądze. Mimo wartkiej akcji powieści miejscami mrożącej krew, autor przedstawia wewnętrzne rozterki bohatera. Trzeba się jednak przygotować na specyficzny język i prowadzenie narracji w tej modernistycznej powieści. Jednak warto. Ja jej wysłuchałam w znakomitym wykonaniu Czesława Wołłejko w ramach nowego darmowego kanału stworzonego przez Polskie Radio na kanale YouTube - Radiobook. Na pewno sięgnę po inne książki tego autora.
Po przeczytaniu świetnej książki Marii Kuncewiczowej „Fantasia alla polacka” o Stanisławie Przybyszewskim miałam ochotę poznać twórczość tego artysty, dzisiaj zapomnianego. Wszelako nie można wyobrazić sobie okresu Młodej Polski jak i europejskiego modernizmu bez Stanisława Przybyszewskiego. Jego życie, jak i twórczość wzbudzały ogromne kontrowersje, głównie z powodu...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
Plusem tej książki jest tematyka. Dzięki książkom poznajemy coraz lepiej historię Anglii, natomiast o własnej zapominamy, a jest niemniej fascynująca. Jednak jak dla mnie autorka chwyciła za dużo srok za ogon. Książka obejmuje sześćdziesiąt lat z historii Polski, krajów skandynawskich, Anglii i jeszcze paru innych krajów. Przenosimy się z miejsca na miejsce o tysiące kilometrów, od Kijowa po Londyn. Zgodnie z tytułem miała to być dalszy ciąg życia Hardej i ona miała być główną bohaterką. Niestety tych bohaterów jest więcej i z ich perspektywy widzimy toczącą się historię, przez to historia się rozmywa i traktowana jest po łepkach. Tracą na tym dialogi, opisy sytuacji. Miałam ciągle wrażenie, że gdzieś ciągle biegniemy, śpieszymy się i nie mamy czasu, aby przyjrzeć się danej sytuacji. Rozumiem, aby uatrakcyjnić książkę autorka uwspółcześnia język, ale uwspółcześnianie zachowań bohaterów nie do końca jest dla mnie wiarygodne. Ostatnio książki historyczno-obyczajowe nie są moimi ulubionymi. Jeżeli miałabym ją w wersji papierowej, nie sięgnęłabym po nią. Wysłuchałam jej w ramach prac kuchennych i potraktowałam, jako lekką i przyjemną.
Plusem tej książki jest tematyka. Dzięki książkom poznajemy coraz lepiej historię Anglii, natomiast o własnej zapominamy, a jest niemniej fascynująca. Jednak jak dla mnie autorka chwyciła za dużo srok za ogon. Książka obejmuje sześćdziesiąt lat z historii Polski, krajów skandynawskich, Anglii i jeszcze paru innych krajów. Przenosimy się z miejsca na miejsce o tysiące...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09
Jeżeli ktoś oczekuje, że przeczyta kryminał, gdzie inteligentny inspektor, coś na wzór Colombo, odkryje seryjnego mordercę członków wymiaru sprawiedliwości będzie zawiedziony. Chociaż trup się ściele z taką szybkością, że trudno uwierzyć, aby tego dokonywał jeden człowiek. Dla mnie wątek kryminalny jest tylko pretekstem do spojrzenia na władzę i wymiar sprawiedliwości. Utwór jest political fiction w wydaniu Włoskim. Co prawda autor nie podaje miejsca akcji, ani czasu w jakim się toczy akcja, ale trudno nie powiązać ją właśnie z Włochami. Książka została napisana, jako odpowiedź na sytuację we Włoszech w latach 60 i 70, jednak myślę, że jest nadal bardzo aktualna. Jej przesłanie dotyczy nie tylko Włoch, ale też innych krajów i ich polityków. Giną kolejni członkowie wymiaru sprawiedliwość, ale jedynie Inspektorowi Rogas zależy na tym, żeby odkryć prawdę i znaleźć mordercę. Najmniej zależy na tym właśnie wymiarowi sprawiedliwość, gdyż to mogłoby podważyć ich status quo, ich pozycję ludzi nieomylnych, stojących ponad prawem. Ciekawa jest rozmowa na temat „pomyłek sądowych”. Natomiast politykom zależy wyłącznie na utrzymaniu władzy i wykorzystaniu tych śmierci tak, aby pogrążyć swoich przeciwników. Inspektor Rogas twardo stąpający po ziemi, mimo nacisków ze wszystkich stron dąży do prawdy, nie chce uczestniczyć w grze polityków. Chociaż odkrywa, że wszystko jest grą wzajemnych powiązań, interesów, mniejszych i większych spisków, aby utrzymać się u władzy. Nagle okazuje się, że to właśnie Rogas staje się największym wrogiem, gdyż on jest śledzony, kontrolowany, krytykowany. Ciekawą rolę odgrywają media. Książka wymaga skupienia, gdyż głównie jesteśmy uczestnikami dyskusji między Rogasem, a różnymi uczestnikami życia politycznego i wymiary sprawiedliwości. Zastanawiamy się nad etyczną stroną polityki, na temat winy i kary. Ciekawe są dyskusje na temat etycznej strony wymiaru sprawiedliwości. Czy ci, którzy powołani do egzekwowania tej sprawiedliwości mogą przekraczać w swojej działalności granice moralności. Interesujące są odniesienia do filozofii, do Woltera, Russella i innych filozofów. Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem, gdyż cel został osiągnięty. Przeczytałam, że to zabawna parodia kryminału. Ja przeczytawszy ją nie widziała nic zabawnego, raczej ogarnął mnie smutek. To mądra i ciekawa książka, niestety ciągle aktualna.
Jeżeli ktoś oczekuje, że przeczyta kryminał, gdzie inteligentny inspektor, coś na wzór Colombo, odkryje seryjnego mordercę członków wymiaru sprawiedliwości będzie zawiedziony. Chociaż trup się ściele z taką szybkością, że trudno uwierzyć, aby tego dokonywał jeden człowiek. Dla mnie wątek kryminalny jest tylko pretekstem do spojrzenia na władzę i wymiar sprawiedliwości....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09
Kiedyś wieki temu nie wyobrażałam sobie niedzieli bez „60 minut na godzinę”, później zachwycałam się „Polskim zoo”, do teraz lubię słuchać nadredaktora Wolskiego. Jednak nigdy nie sięgałam po jego książki. To jest pierwsza książka po jaką sięgnęłam, ale teraz wiem, że nie ostatnia. Całe szczęście, że nie stworzył kolejnej biografii Jana Pawła II, a jego życiorys znakomicie wplótł z wyśmienitą political fiction. Wszystko wątki dotyczące Papieża są zgodne z faktami, ale dzieją się jakby w tle. Główny bohater, generał UB Konrad Markiewicz jest postacią fikcyjną. Kiedy 13 maja 1981 o godzinie 17.19 Konrad idąc ulicą nagle doznaje wylewu, w tej samej chwili gdy Papież został ranny, wzbudza w nim zainteresowanie życiem Papieża. Studiuje życie Papieża i odkrywa dziwne powiązanie ich losów, nie tylko, że urodzili się w tym samym dniu i roku. Odkrywa nawet, że kiedyś spotkał się osobiście z Karolem Wojtyłą w Krakowie i wtedy dostał od niego różaniec. Czy ten fakt będzie miał wpływ na jego życie? Wydaje się jakby ich życia toczyły się równolegle po dwóch stronach lustra. Jeden wierzy w Boga i tym się kieruje w swoim życiu, drugi wierzy w marksizm. Jak pisze autor: ” Zamiast opisywać dobro, sportretowałem zło. Skoncentrowane zło naszych czasów - podobne do czarnej bryły, którą przywalono nasze piersi, zdawało się: na zawsze, a której tajanie rozpoczęło się za sprawą cudu". Życiorys Konrada jest fascynujący, jak wspina się po szczeblach kariery i jest głęboko zaangażowany w najbardziej sekretne działania władz w Polsce. Marcin Wolski z wykształcenia historyk poprzez życie Markiewicza przedstawia sposób funkcjonowania władz PRL. Obserwujemy też jaki wpływ na władzę, ale też na zwykłych Polaków ma to co robi, a przede wszystkim co mówi Papież. Markiewicz jest przekonany, że cokolwiek złego stanie się Papieżowi jemu też się stanie. Nagle odkrywa, że w trakcie pielgrzymki do Polski ma zostać zamordowany. Dla własnego bezpieczeństwa musi zacząć działać. Książka kończy się śmiercią Papieża, a co się dzieje z Konradem?
Pomysł na fabułę ciekawy, a wykonanie jeszcze lepsze. Akcja trzyma w napięciu jak najlepszy thriller lub powieść szpiegowska. Zaskakujące jest też zakończenie. Skłania jednak do przemyśleń nad naszą historią i nad nami samymi. Książka jest dla wszystkich i każdy będzie się dobrze bawić. Ja się znakomicie bawiłam słuchając jej w wykonaniu Rocha Siemianowskiego.
Kiedyś wieki temu nie wyobrażałam sobie niedzieli bez „60 minut na godzinę”, później zachwycałam się „Polskim zoo”, do teraz lubię słuchać nadredaktora Wolskiego. Jednak nigdy nie sięgałam po jego książki. To jest pierwsza książka po jaką sięgnęłam, ale teraz wiem, że nie ostatnia. Całe szczęście, że nie stworzył kolejnej biografii Jana Pawła II, a jego życiorys znakomicie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09
Nie jest to świat, w którym pragnęlibyśmy żyć.
Dla relaksu z chęcią sięgam po fantastykę. Moja przyjaciółka zakochana jest w książkach, gdzie bohaterami są smoki. Zobaczyłam ją kiedyś na „półce weź mnie” i tak do mnie trafiła. Książka ma jedną wadę, okazało się, że to pierwszy tom. Jednak ma zalety, które przeważają. Główna bohaterka nie ratuje świata, ale siebie i nie jest nieszczęśliwie zakochana, chociaż życie seksualne nie jest jej obce. Autor ciekawie łączy magię z zaawansowaną technologię, w której świat jest okrutny i pełen przemocy. Świat jest rządzony przez elfy, zdolne do wszelkiej podłości, a wypełniają go przedziwne stwory znane nam z różnych baśni i legend, między innymi trolle i krasnoludy. Byłam pod olbrzymim wrażeniem wyobraźni autora. Jane jest inna, ma w sobie ludzką krew, dlatego jako małe dziecko zostaje porwana przez elfy i umieszczona w fabryce budujące smoki parowe. Tam razem z innymi dziećmi ciężko pracuje i stara się przeżyć. Maltretowana i dręczona marzy o ucieczce. Zaczyna słyszeć wewnętrzny głos, który ją doprowadza na złomowisko, gdzie spotyka Melanchtona, starego zepsutego smoka. W zamian za pomoc w naprawie obiecuje jej wspólną ucieczkę, gdyż tylko mając ludzką krew można pilotować smoka. Po ucieczce jej kłopoty dopiero się zaczynają, gdyż oboje są ścigani, a jednocześnie smok pragnie ją wykorzystać do własnych celów. W świecie, którym jej przyszło żyć nie ma miłych i szlachetnych istot. Ten świat jest brudny i okrutny, w którym trzeba kraść, kłamać, oszukiwać i być zdolnym do wszelkich okrucieństw, aby przetrwać. Razem z nią poznajemy ten brutalny świat i powoli uczymy się w nim żyć. Czy istnieje w tym świecie coś takiego jak przyjaźń? Przez cały czas łączy ją więź ze smokiem, co czasami ją ratuje, a czasami ją ogranicza. Aby zrozumieć tą więź a także odkryć plany smoka stara się zdobywać wiedzę. Jak jej się uda przetrwać w tym świecie i jakie są plany smoka? Autor stworzył świat fascynujący, ale jednocześnie odpychający, świat z najgorszych naszych snów. Lubię taką fantastykę, która opiera się wszelkim schematom, fajna zabawa.
Nie jest to świat, w którym pragnęlibyśmy żyć.
Dla relaksu z chęcią sięgam po fantastykę. Moja przyjaciółka zakochana jest w książkach, gdzie bohaterami są smoki. Zobaczyłam ją kiedyś na „półce weź mnie” i tak do mnie trafiła. Książka ma jedną wadę, okazało się, że to pierwszy tom. Jednak ma zalety, które przeważają. Główna bohaterka nie ratuje świata, ale siebie i nie...
2020-09
,, Władza nigdy nie jest za darmo, trzeba umieć za nią zapłacić. Kosztuje zdrowie, bo nigdy nie jest się panem swego ciała, lecz sługą wojny lub choćby konieczności.”
Nie byłam pod wrażeniem „Hardej”, jednak ta książka przyjemnie mnie zaskoczyła. Współpraca autorki z historykami dała ciekawą książkę umieszczoną w realiach średniowiecza. Historia dwóch władców średniowiecznych Cesarza Ottona III i Księcia Bolesława, to historia dwóch wielkich polityków i strategów. Pokazuje jak każdą zaistniałą sytuację wykorzystać na własną korzyść i korzyść dla swojego kraju. Tą sytuacją była męczeńska śmierć św. Wojciecha. Dzięki niej, ale też odpowiednim zabiegom polityków i duchownych oczy Europy, a przede wszystkim oczy Ottona III zwróciły się na królestwo gdzieś daleko na zachodzie, rządzone przez Księcia Bolesława. Doprowadza to do ich spotkania w roku 1000 w Gnieźnie. Książę Bolesław zagra o wszystko i wszystko postawi na jedną kartę. Może dla losów Europy nie będzie to najważniejsze wydarzenie, natomiast dla losów księstwa Slavini będzie to milowy krok w stronę własnego państwa i królestwa niezależnego od okolicznych władców. Każdy z uczestników na tej śmierci pragnie coś ugrać dla siebie. Akcja jest prowadzona dwutorowo, raz przebywamy na dworze Ottona III, a raz na dworze Bolesława. Mamy też obraz dwóch rodzajów polityki, tej mniejszej skoncentrowanej na własnym państwie i jego miejscu w Europie i tej wielkiej, która pragnie zmienić oblicze całej Europy. Jednak i jedna i druga posługuje się podobnymi środkami: wywiadami, manipulacją informacją, zabiegami politycznymi i prezentacją siebie. Raczej nazwałabym to rozgrywką szachową, gdyż mało co pozostawia się przypadkowi jak w grze w kości. Dzięki tej powieści poznajemy dwie tak różne od siebie osobowości, Ottona III i Księcia Bolesława. Każda z nich na kartach tej powieści jest pełnokrwistą postacią targaną różnymi emocjami. Otto III, dwudziestoletni władca, ale już od trzeciego roku życia na tronie. Tronu tego nie musiał zdobywać, wręcz został mu on narzucony, bez możliwości wyboru. Jednak dopiero teraz zaczyna wdrażać w życie swe plany i marzenia dotyczące Europy. Człowiek głębokiej wiary i bardzo pobożny, który stara się pogodzić sprawy tego świata i sprawy Boskie. Po drugiej stronie mamy trzydziestoletniego Bolesława, człowieka twardo stąpającego po ziemi, kochającego życie, pragnącego zdobyć koronę i stać się władcą niezależnym od otaczających go książąt. Ciekawe jest zestawienie tych dwóch tak różnych ludzi, którzy jednak znajdują nić porozumienia i nawzajem się cenią. Powieść historyczna nie jest literaturą faktu. Opierając się na faktach historycznych, starając się być wierna realiom epoki snuje własną wizję wydarzeń. Ta wizja do mnie przemówiła, z jednej strony historyczna, ale z drugiej bardzo współczesna. Przez ostatnie dziesięciolecia powieść historyczna była jakby zapomniana, a więc z przyjemnością po nią sięgnęłam. Wysłuchałam ją w wykonaniu Roberta Jarocińskiego.
,, Władza nigdy nie jest za darmo, trzeba umieć za nią zapłacić. Kosztuje zdrowie, bo nigdy nie jest się panem swego ciała, lecz sługą wojny lub choćby konieczności.”
Nie byłam pod wrażeniem „Hardej”, jednak ta książka przyjemnie mnie zaskoczyła. Współpraca autorki z historykami dała ciekawą książkę umieszczoną w realiach średniowiecza. Historia dwóch władców...
2020-06
Okładka była dla mnie bardzo myląca, chociaż powieść opowiada o sile kobiet. Autorka, Kolumbijka , jest jedną z ważniejszych pisarek południowoamerykańskich. Opowiada historię maleńkiej wyspy, a właściwie atolu, na Oceanie Spokojnym, od najbliższego lądu (portu w Meksyku) oddalonej o 945 kilometrów. Ferdynand Magellan nazwał ją Wyspa Cierpienia. Nazwano ją później od przezwiska sławnego angielskiego korsarza, Wyspą Clipperton. Wyspa poza krótkim okresem opisanym w książce jest bezludna. O tą wyspę jednak toczył się spór między Meksykiem i Francją. Na tą wyspę, aby potwierdzić swoją dominację, w 1908 roku , władze Meksyku wysyłają 12 żołnierzy wraz z rodzinami aby tam zamieszkali. Dowódcą jej został kapitan Ramona Arnauda Vignona. Przybywa tam wraz z świeżo poślubioną Alicią Rovirą. Właściwie to jest jej historia.
Autorka prowadzi powieść dwutorowo. Pragnie aby to był rodzaj dokumentu, a więc poszukuje ludzi ocalałych w wyspy i ich potomków, ale też dokumentów, listów pragnąć dowiedzieć się co się tam zdarzyło. Na końcu książki mamy sporą bibliografię. Drugim nurtem jest opowieść samych mieszkańców wyspy i ich historia. Prawda miesza się z fikcją i nie sposób jej rozdzielić. Przybywają na wyspę w 1908 roku, wraz z całą żywnością i olbrzymią ilością ziemi, aby użyźnić ten kawałek lądy. Jest to skalista wyspa pokryta guanem na której królują kraby i głuptaki . Znajduje się na niej 13 palm, zresztą zasadzonych. Oprócz żołnierzy przybywa tam przedstawiciel handlowy z Anglii zajmujący się pozyskiwanie guana. Co pewien czas przybija angielski statek i zabiera guano. Mieszkający tam ludzie są zdani na statki, która dostarcza im niezbędną żywność. Jest to na początku na poły rajska wyspa. Jednak po przejściu huraganu ich świat się kompletnie zmienia. Meksyk targany wojnami wewnętrznymi, a później wojną światową kompletnie zapomina o tej wyspie, chociaż krewni ciągle upominali się o wyprawę ratunkową. W lipcu 1917 roku przepływający angielski statek zabiera z wyspy grupkę kobiet z dziećmi, którymi kieruje Alicja .Autorka opowiada historię tej garstki ludzi, historię cierpienia, ale też szczęścia, radości i bólu. Historia kolejnych narodzin, ale też bezsensownych śmierci. Opowiada o człowieku przeciwstawiającym się żywiołom, o jego sile, słabościach i motywacji do działania. Jest to przede wszystkim hołd złożony kobietom, do czego są zdolne w obronie własnych dzieci. Można by tą historię nazwać tragiczną. Jednak Alice, gdy odpływają statkiem od tej niegościnnej wyspy, mówi, że zaczyna tęsknić. Ciekawa jest rozmowa z kapitanem:
„-Proszę mi powiedzieć, pani Arnaud, te dziesięć lat, czy to było piekło?
Zastanowiła się, położyła na szli złe i dobre dni i odparła uczciwie:
- Jakoś dało się znieść. Dziękuję, kapitanie.”
Jest to bardzo dobra powieść, którą czyta się z zapartym tchem.
PS. Oddam w dobre ręce.
Okładka była dla mnie bardzo myląca, chociaż powieść opowiada o sile kobiet. Autorka, Kolumbijka , jest jedną z ważniejszych pisarek południowoamerykańskich. Opowiada historię maleńkiej wyspy, a właściwie atolu, na Oceanie Spokojnym, od najbliższego lądu (portu w Meksyku) oddalonej o 945 kilometrów. Ferdynand Magellan nazwał ją Wyspa Cierpienia. Nazwano ją później od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Do czego mogą doprowadzić traumy z dzieciństwa?
Przerażająca lektura, która budzi bardzo mieszane uczucia. Według mnie błędnym jest opis tej książki, jako thrillera psychologicznego, to dramat dziejący się między dwójką pokiereszowanych psychicznie bohaterów, a także w ich głowach. Mimo że dzieli bohaterów prawie wszystko, łączy ich olbrzymia trauma z dzieciństwa. Oboje są ofiarami przemocy, którą doświadczyli, jako dzieci z rąk swoich rodziców. Oboje radzą sobie z tą sytuacją w różny sposób, chociaż bardzo kontrowersyjny.
Chiaki Sanada jest młodą kobietą mieszkającą w Tokio, pracującą nocami, jako call-girl w klubie sado-maso. Dręczona koszmarami nie potrafi żyć bez otumania się środkami nasennymi i innymi środkami. Chiaki Sanada jest rozchwiana emocjonalnie, ze skłonnościami do autodestrukcji, dzięki bólowi czuje, że żyje.
Masayuki Kawashima jest cenionym pracownikiem, zakochanym w swojej żonie. Niedawno urodziła mu się córeczka. Jednak nocami dręczą go demony, które doprowadzają, że nocami staje ze szpikulcem do lodu nad łóżeczkiem swojej córki i zadaje sobie pytanie, czy byłby w stanie zabić córeczkę. Nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć i odczuwa coraz większy strach. Wymyśla plan, aby swoją złość i frustrację skierować w inną stronę i ochronić swoją rodzinę. Planuje zabicie prostytutki, wierząc, że w ten sposób uwolni się od swoich demonów.
Wyjeżdża do Tokio, gdzie w hotelu precyzyjnie planuje zbrodnię doskonałą, wszystko spisując. Nie tylko planuje stronę techniczną morderstwa, aby policja nie mogła go zidentyfikować. Planuje też, co zrobi tej kobiecie, wręcz fantazjuje. Z drugiej strony nigdy nie korzystał z usług call-girl. Po paru dniach przygotowań wciela swój plan w życie. Zmienia swoje ubranie, wynajmuje pokój w innym hotelu i dzwoni po call-girl. Przyjeżdża Chiaki Sanada, która jest w złym stanie psychicznym. Od początku nic nie układa się według planu Masayuki, zaczyna improwizować. Z jednej strony jest zdeterminowany do zabicia tej dziewczyny, z drugiej strony targa nim strach i dużo innych destrukcyjnych uczuć. Kobieta o skłonnościach destrukcyjnych, czy będzie walczyć o swoje życie? Do ostatniej strony, nie wiadomo, kto, kogo zabije, a może rozejdą się, nie robiąc sobie krzywdy.
Można się zastanawiać, dlaczego powstała tak drastyczna książka. Według mnie, aby pokazać, do czego w skrajnych przypadkach mogą doprowadzić traumy przeżyte w dzieciństwie. Książka ma nami wstrząsnąć i pokazać, jakie spustoszenie w psychice dorosłego człowieka powoduje przemoc doświadczona w dzieciństwie. Polecam ludziom o mocnych nerwach.
Przepisane z serwisu Na kanapie
Do czego mogą doprowadzić traumy z dzieciństwa?
więcej Pokaż mimo toPrzerażająca lektura, która budzi bardzo mieszane uczucia. Według mnie błędnym jest opis tej książki, jako thrillera psychologicznego, to dramat dziejący się między dwójką pokiereszowanych psychicznie bohaterów, a także w ich głowach. Mimo że dzieli bohaterów prawie wszystko, łączy ich olbrzymia trauma z dzieciństwa. Oboje są...