-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2023-05-30
2023-05-26
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?
Zainteresowała mnie książka Edith Wharton „Wiek niewinności” , za którą jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Pulitzera. Zainteresowałam się też, dlatego że mogłam ją wysłuchać, a nie musiałam czytać.
Edith Wharton napisała tę książkę w latach 20-dziestych XX wieku, niedługo po zakończeniu I wojny światowej, kiedy ludzie byli przerażeni okropnością tej wojny i upadkiem wszelkich norm etycznych. Autorka w tej powieści przenosi nas w lata siedemdziesiąte XIX wieku w wyższe sfery Nowego Jorku. Czy celem powieści jest krytyka tego społeczeństwa? Według mnie nie, świadczy o tym tytuł powieści – „Wiek niewinności”. W porównaniu z latami, gdy pisała tę powieść, to był wiek prosty, gdy tym społeczeństwem rządziły jasne i ogólnie przyjęte normy. Kiedy najważniejszym wyborem był wybór sukni lub sposób spędzania czasu. Jednak nie podchodzi do tego świata bezkrytycznie, opisuje też wszystkie jego wady.
Newland Archer jest młodym prawnikiem, pochodzący z dobrej i bogatej rodziny, należy do nowojorskiej elity towarzyskiej. Nowojorskie elity wywodziły się z osadników, swoje fortuny zawdzięczały smykałce w handlu. Te stare rody, roszczące sobie prawo do miana arystokracji tworzą bardzo zamkniętą społeczność o ustalonych regułach i nieznoszących złamania tych reguł. Nawet podróżując po świecie, są zamknięci we własnym kręgu. Newlland Archer rozpoczął pracę i zaręczył się z May Welland, pannie ze swojego środowiska. Jego pociąga w May młodość i niewinność. May zakochuje się w Newlandzie i nie wyobraża sobie życia bez niego. Newlad snuje wizje nudnego życia z kochającą żoną w domu, pracą i z góry ustalonymi rozrywkami. Jednak ten spokój i nuda zostają zburzone pojawieniem się hrabiny Elleny Olenskiej, która jest kuzynką May. Ellena Olenska mieszkająca od lat w Europie ucieka od męża do swojej rodziny w Nowym Jorku. Stosunek rodziny do Hrabiny jest ambiwalentny, z jednej strony przyjmują ją, gdyż jest to ich krewna, ale krytykują jej styl życia i sprzeciwiają się rozwodowi, jaki pragnie uzyskać Hrabina. Hrabina jawi się Newlandowi jak jakiś piękny, egzotyczny ptak, kobieta, która tak różni się sposobem życia od kobiet jego otaczających. Newland jest zauroczony tą kobietą i zaczyna się zastanawiać nad swoją przyszłością i związkiem z May. Jakiego wyboru dokona?
Mnie zainteresował świat kobiet w tej powieści. Można zauważyć, że istnieją dwa oddzielne światy mężczyzn i kobiet. Mężczyźni traktują świat kobiet z wyższością i nie jest wart uwagi. Sam Newland uważa swoją narzeczoną za naiwną i głupiutką, dopiero pod koniec życia dowiaduje się, że ona przez cały czas wiedziała, co on czuje i co się z nim dzieje. Zresztą to właśnie kobiety decydowały, kto jest przyjmowany w ich środowisku, a kogo się z niego wyklucza, kogo należy potępiać i za co.
Nasuwa mnie się też porównanie z „Anną Kareniną” Lwa Tołstoja. Mimo olbrzymiej odległości i różnych państw, środowiska tych elit są bardzo podobne. Anna Karenina i Newland Archer stoją przed podobnym dylematem, iść za głosem serca, czy głosem obowiązku i rozumu. Każde z nich wybiera swoją drogę i ponosi tego konsekwencje.
Edith Wharton dzięki swoim opisom i dbałości o szczegóły z łatwością wprowadza nasz w świat XIX wiecznego Nowego Jorku. Ciekawie przedstawia główną oś konfliktu i postacie w nim występujące. Świetnie odmalowuje uczucia bohaterów za pomocą krótkich, ale znaczących rozmów, drobnych gestów, znaczących spojrzeń. Czujemy ogrom emocji, które targają bohaterami. Dzięki temu ta powieść jest tak interesująca.
Według mnie książka ważna i zasługująca na Pulitzera, gdyż mimo umiejscowienia jej w XIX wiecznej Ameryce, niesie w sobie ogólne przesłanie. Każdy z nas żyje w jakiejś rodzinie, w jakimś środowisku, według norm przyjętych w tym środowisku. Dzięki tej powieści możemy się zastanowić, co jest ważniejsze, zasady według których żyjemy, czy to co w danej chwili czujemy. Czy możemy wybierać własne szczęście kosztem szczęścia naszych bliskich? Autorka zastanawia się nad odpowiedzialnością za własne czyny i słowa i ich wpływowi na innych. Ile są warte nasze słowa i obietnice?
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?
Zainteresowała mnie książka Edith Wharton „Wiek niewinności” , za którą jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Pulitzera. Zainteresowałam się też, dlatego że mogłam ją wysłuchać, a nie musiałam czytać.
Edith Wharton napisała tę książkę w latach 20-dziestych XX wieku, niedługo po zakończeniu I wojny światowej, kiedy ludzie byli...
2021-10-14
Czy chciałbyś żyć wśród telepatów?
„Człowiek do przeróbki” jest drugą powieścią Alfreda Bestera, którą miałam okazję przeczytać. Jednak jest to pierwsza powieść napisana przez autora, za którą zdobył Nagrodę Hugo. Była to po raz pierwszy przyznana Nagroda Hugo. Po pięciu latach ukazała się następna książka autora „Gwiazdy moim przeznaczeniem”. Zaskoczyło mnie, że w obu książkach dość podobny jest rys psychologiczny bohaterów. Obaj przepełnieni są nienawiścią, złością, a sensem ich życia jest zemsta.
Akcja powieści rozgrywa się XXIV wieku, w świecie gdzie część społeczeństwa to telepaci, potrafią odczytywać myśli innych, ale też porozumiewają się między sobą telepatycznie. Tworzą oni gildię z bardzo dokładnym kodeksem etycznym, ale też są bardzo dobrze opłacani. Złamanie reguł powoduje wyrzucenie i ostracyzm. Żyją w społeczeństwie telepaci naturalni, nieszkoleni w gildii, często nie zdają sobie sprawy ze swych umiejętności. Dzięki telepatom zatrudnionym w różnych miejscach przestała istnieć przestępczość. Każde przestępstwo zostaje udaremnione przed popełnieniem go, gdyż sam zamysł o przestępstwie zostaje odkryty. Od siedemdziesięciu lat nie dokonano żadnego morderstwa. W tym świecie żyje fantastycznie bogaty właściciel wielkiego handlowego imperium Ben Reich. Ben Reich targany jest w snach zmorami, a w świecie realnym walczy z konkurencją innego biznesmena D’Courtney’a. Postanawia go zamordować. Mnie zastanowiło, dlaczego pragnie zrobić to osobiście, stanąć z tym człowiekiem twarzą w twarz. Dzięki przekupionego telepacie dokładnie planuje swoją zbrodnię. Jednak jest świadek tej zbrodni, który znika. Po drugiej stronie staje Lincoln Powell, prefekt wydziału parapsychologicznego policji, świetny telepata, który ma rozwikłać tę zagadkę. Mimo że jako telepata jest przekonany o winie Bena Reicha, musi dla sądu znaleźć twarde dowody i motyw tej zbrodni. Rozpoczyna się rozgrywka między nimi, a także wyścig, który z nich prędzej znajdzie świadka tego zdarzenia. Oprócz tego w przygotowaniu tej zbrodni, chociaż nieświadomie, uczestniczyli też inni ludzie. Czy Powellowie uda się doprowadzić do skazania Reicha, a może Reich nareszcie będzie mógł spokojnie spać.
Miałam już jedno podejście do tej książki, ale zniechęcił mnie dość przegadany początek. Gdyby nie „Wyzwanie pod batem” nie wróciłabym do niej. Jednak książka mnie zainteresowała i byłam ciekawa, czy sprawdzą się moje tropy. Także akcja staje się dynamiczna. Książka jest powieścią detektywistyczną, tylko świat jest zupełnie różny od naszego. Bester pozwala czytelnikowi włączyć się w rozwój wydarzeń i dokładnie je śledzić, chociaż czasami zaskakuje. Stworzył on powieść o zbrodni, karze, ale także o winie. Intrygujący są główni bohaterowie tej książki. Ciekawe jest też środowisko telepatów, w którym też występują konflikty. Genezę tytułu zostawiam to poznania samemu, po przeczytaniu książki. „Człowiek do przeróbki” jest klasykiem, który warto poznać.
Dzięki „Wyzwaniu pod batem” przeczytałam tę książkę.
Pierwotnie w serwisie Na kanapie.
Czy chciałbyś żyć wśród telepatów?
„Człowiek do przeróbki” jest drugą powieścią Alfreda Bestera, którą miałam okazję przeczytać. Jednak jest to pierwsza powieść napisana przez autora, za którą zdobył Nagrodę Hugo. Była to po raz pierwszy przyznana Nagroda Hugo. Po pięciu latach ukazała się następna książka autora „Gwiazdy moim przeznaczeniem”. Zaskoczyło mnie, że w obu...
2021-09-05
Czasami puszka piwa może cię zaskoczyć.
Gdy przyjechaliśmy do Córki i Zięcia, oboje byli zasłuchani w różnych tomach serii "Expeditionary Force". Ściągnęłam pięć tomów przetłumaczonych na język polski. Mój mąż, który rzadko czytuje książki, tym razem w ciągu miesiąca przeczytał prawie pięć tomów. Jedynie wnuczka mogła oderwać go od tabletu. To była dla mnie najlepsza rekomendacja. Mimo że nie jestem miłośniczką military science-fiction i space opery, to tę książkę przeczytałam z dużą przyjemnością i świetnie się bawiłam.
Do małego sennego miasteczka, gdzie najważniejszą budowlą jest silos na ziemniaki, wraca na urlop kapral Joe Bishopa. Joe Bishop jest żołnierzem z powołania, nie uważa się za supermena, ale zna się na swojej pracy, jest inteligentny, spostrzegawczy, z dużym doświadczeniem i ma szczęście znajdować się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Tak jest i tym razem, w tym sennym miasteczku, w Dniu Kolumba, ląduje statek z obcymi, rozbijając sławetny silos z ziemniakami. Bishop z weteranami i z pomocą zdezelowanego samochodu z malunkiem Barneya i Smerfów próbuje uratować miasteczko. Niestety nie był to odosobniony przypadek, cała Ziemia została zaatakowana przez rasę Ruharów – obcych przypominających chomiki. Niedługo trwała okupacja Ruharów, gdyż pojawia się flota następnych obcych – Kristangów, którzy wypędzili Ruharów. Ziemia do tej pory żyjąca w spokoju stała się polem walki obcych raz. Ziemianie stali się sojusznikami Kristangów w walce z Ruharami. Wszyscy zdolni do służby mężczyźni wyruszają w ramach Sił Ekspedycyjnych Narodów Zjednoczonych u boku kosmitów daleko w kosmos na wojnę z Ruharami. Ziemia zostaje na łasce Kristangów. Razem z Siłami Ekspedycyjnymi wyrusza też Joe Bishop. Dopiero z dala od Ziemi, będąc na łasce Kristangów Joe Bishop poznaje skomplikowaną politykę galaktyczną i dlaczego Ziemia znalazła się w środku konfliktu. Można kolokwialnie powiedzieć, że Ziemianie wpadli z deszczu pod rynnę. Joe Bishop znajduje się w pułapce, ale nagle dostaje pomoc z nieoczekiwanej strony. Znajduje przedmiot, który okazuje się sztuczną inteligencją SI stworzoną przez pradawnych. Skippi, tak go nazwał Bishop, jest aroganckim, cynicznym typkiem, ale jest też jedyną szansą na wyratowanie Ziemi. Czy uda się uratować Ziemię?
W powieści prowadzona jest narracja pierwszoosobowa głównego bohatera – Joe Bishop. Bishop opowiada swoją historię i to, co jego spotkało w tej nierównej walce z Obcymi. Patrzy na świat okiem żołnierza, ale uważa, że bez względu na rasę, wszędzie żołnierze są podobni i działają według tych samych schematów. Jednak nie sposób mu odmówić poczucia humoru i naturalności bycia przeciętnym facetem, nieprzypisującym sobie jakiś szczególnych cech. Zawsze mnie ujmuje, gdy główny bohater potrafi śmiać się z siebie i pokazywać swoje błędy. Przeciwieństwem jego jest Skippi, który uważa się za nieomylnego, traktującego wszystkie te rasy jako coś gorszego. Niestety nie potrafi sam działać, a więc musi się porozumieć z ludźmi. Ponieważ jest tak irytującym i aroganckim typkiem, to jedynie Bishop potrafi się z nim porozumieć. Postacie drugoplanowe są słabo zarysowane. Głównie jest to opis umiejętności radzenia sobie w wielu nieprzewidzianych sytuacjach, jednak nie brakuje spektakularnych scen kosmicznych walk. Interesujące jest odkrywanie mechanizmów rządzących całym wszechświatem. Książkę charakteryzuje bardzo dynamiczna akcja, gdzie ciągle jesteśmy zaskakiwani.
Ta powieść mnie zaskoczyła świeżym podejściem do Military SF, napisanej z ogromnym poczuciem humoru. Mnie też ona pochłonęła i świetnie się bawiłam. Po przeczytaniu wymieniliśmy się ulubionymi fragmentami. Mnie zaskoczyło, mimo takiego podejścia humorystycznego, wnikliwa obserwacja naszej rzeczywistości. Nie tylko miłośnicy SF i Space Opery będą się świetnie bawić.
Czasami puszka piwa może cię zaskoczyć.
Gdy przyjechaliśmy do Córki i Zięcia, oboje byli zasłuchani w różnych tomach serii "Expeditionary Force". Ściągnęłam pięć tomów przetłumaczonych na język polski. Mój mąż, który rzadko czytuje książki, tym razem w ciągu miesiąca przeczytał prawie pięć tomów. Jedynie wnuczka mogła oderwać go od tabletu. To była dla mnie najlepsza...
2021-06
Dzięki audiobookowi nadrobiłam zaległości lekturowe. Film Polańskiego był świetny, natomiast książka przeciętna. Brakowało mi muzyki Komedy, która fantastycznie budowała napięcie i grozę, a także Mii Farrow w roli Rosemary. Niestety w książce bohaterka jest bezbarwna, naiwna do bólu i przewidywalna. Pomysł na książkę ciekawy, ale brak w niej tajemnicy, zagadki, zaskoczenia. Nie czytuję literatury grozy, gdyż najczęściej nie odczuwam w trakcie czytania żadnej grozy tak jak i przy tej książce.
Dzięki audiobookowi nadrobiłam zaległości lekturowe. Film Polańskiego był świetny, natomiast książka przeciętna. Brakowało mi muzyki Komedy, która fantastycznie budowała napięcie i grozę, a także Mii Farrow w roli Rosemary. Niestety w książce bohaterka jest bezbarwna, naiwna do bólu i przewidywalna. Pomysł na książkę ciekawy, ale brak w niej tajemnicy, zagadki, zaskoczenia....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05
Czy warto czytać książki z fantastyki napisane w latach 50-dziesiątych?
Jedna z najbardziej kiczowatych okładek, jakie spotkałam, jednak ta okładka ma odzwierciedlenie w treści książki. Trzeba brać pod uwagę, że książka została napisana w 1949 roku i była pastiszem na wydawane w USA, po dwa centy opowiadań S-F. W Polsce została wydana dopiero przez Bete Books w 1991 roku, jako pierwszy tom z cyklu „Fantastyka”.
Jest rok 1954 i Amerykanie podejmują pierwszą próbę wystrzelenia rakiety na Księżyc. Rakieta była wyposażona potencjometr Burtona, w czasie lotu gromadził olbrzymi potencjał elektryczny, który w momencie zetknięcia z Księżycem wyzwoliłby błysk widziany z Ziemi. Keith Winton pisarz i redaktor czasopisma z fantastyki ma obserwować to wydarzenie na wzgórzach Castskill w posiadłości swojego szefa. Właśnie poznał i zakochał się w pięknej Betty Hadley, która niestety musiała opuścić posiadłość. Niestety, rakieta zamiast wylądować na Księżycu, spada na wzgórza Castskill. Rakieta wyzwala błysk kilka tysięcy razy jaśniejszy od błyskawicy i kilka tysięcy razy bardziej niszczycielski. Giną wszyscy oprócz Wintona, który zostaje przeniesiony do alternatywnego wszechświata. Musi szybko poznać tę Ziemię, aby nie zginąć. W tym świecie loty międzyplanetarne to norma, a Ziemia skolonizowała wszystkie okoliczne planety. Niestety została zaatakowana przez rasę spoza Układu Słonecznego, Arkturian i toczy się wojna. Winton zostaje wzięty za Arkturiańskiego szpiega i każdy może go zastrzelić bez ostrzeżenia. Natomiast po zmroku miastem rządzą gangsterzy i kryminaliści. Chociaż nie wiadomo czy bardziej niebezpiecznie jest dla Wintona w dzień, czy w nocy? Winton upatruje ratunku u pięknej Betty Hadley, która w tym świecie pełni inną rolę. Może znajdzie ratunek z niespodziewanej strony. Czy uda mu się wrócić do swojego wszechświata? Zakończenie jest zaskakujące i zabawne?
Książka może nie powala, ale jest przyjemną rozrywką, nie odstaje zbytnio od przeciętnej fantastyki. Może jednym, cała fabuła zamknięta jest na 260 stronach wydania kieszonkowego, a nie w paru tomach. Brown oprał swój pomysł na istnieniu nieskończonej liczbie alternatywnych wszechświatów, ciekawe też są inne wątki i sytuacje, jak modne w tych latach wątki gangsterskie. Pojawia się też wątek miłosny, przecież nasz bohater jest zakochany i to daje mu siłę do działania. Sięgnęłam po tą książkę w ramach poznawania klasyki fantastyki i miło spędziłam wieczór.
Czy warto czytać książki z fantastyki napisane w latach 50-dziesiątych?
Jedna z najbardziej kiczowatych okładek, jakie spotkałam, jednak ta okładka ma odzwierciedlenie w treści książki. Trzeba brać pod uwagę, że książka została napisana w 1949 roku i była pastiszem na wydawane w USA, po dwa centy opowiadań S-F. W Polsce została wydana dopiero przez Bete Books w 1991 roku,...
2021-05
.Lektura obowiązkowa.
Hannah Arendt jest jednym z największych umysłów XX wieku, filozofka zajmująca się teorią polityki i totalitaryzmem, pochodzenia żydowskiego. W 1961 roku relacjonowała dla New Yorkera proces Eichmanna w Jerozolimie. W 1963 roku napisała książkę „Eichmann w Jerozolimie, rzecz o banalności zła”. Nie jest to suche sprawozdanie, ale traktat historyczno- filozoficzni- prawny. Największą wartością książki jest narodowość autorki. Jako Żydówka mogła poruszać tematy, które każdego innego naraziłyby na zarzut antysemity. Zarzucono jej brak miłości do narodu Żydowskiego i że nie opłakuje losu swojego narodu, ale opisuje rolę, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu swojego narodu. Zresztą książka została wydana w Izraelu dopiero w 2000 roku. W książce można wyodrębnić poszczególne wątki, które się przenikają.
Historia zakłady narodu Żydowskiego.
Arendt świetnie orientuje się w potężnej machinie biurokratycznej III Rzeszy, gdzie w zagładzie Żydów uczestniczyło parę pionów tej organizacji i rywalizowały między sobą. Eichmann w początkowych latach prowadził dialog z organizacjami żydowskimi, ustalając, na jakich warunkach mogą oni opuścić Niemcy i kraje okupowane.
„W owych początkowych latach istniało porozumienie – wysoce zadowalające obie strony- pomiędzy władzami nazistowskimi, z Żydowską Agencją Palestyńską, znane pod nazwą „Porozumienie transferowe”, na mocy którego osoba emigrująca do Palestyny mogła dokonać transferu swych pieniędzy w formie towarów niemieckich i wymienić je po przybyciu na funty. Drugim wyjściem było założenie zablokowanego konta, które można było zlikwidować za granicę ponosząc straty sięgające od 50% do 95%.”( str. 79) W jednym wypadku Eichman zażyczył sobie ciężarówek za możliwość wyjazdu. „Żydowskie rady starszych były informowane przez Eichmanna lub jego podwładnych, ile Żydów potrzeba do wypełnienia każdego pociągu i sporządzały listy deportowanych. Żydzi rejestrowali się, wypełniali niezliczone formularze, odpowiadali na wielostronne kwestionariusze dotyczące majątku, co miało umożliwić tym łatwiejsze jego zagarnięcie, następnie zaś gromadzili się w wyznaczonych miejscach zbiórek i wsiadali do pociągu. Na nielicznych, którzy usiłowali się ukryć albo uciec, specjalna policja żydowska urządzała obławy.” (str. 150) „Przeważająca większość Żydów stanęła w obliczu dwóch wrogów władz nazistowskich i władz żydowskich” (str. 81) Arendt postawiła tezę, że gdyby nie ta współpraca mogło uratować się o 1/3 więcej Żydów. Izrael w 1950 roku przyjął ciekawą Ustawę o nazistach i osób z nimi współpracujących, którą autorka omawia.
Dzięki tej książce możemy poznać, jak eksterminacja Żydów odbywała się w poszczególnych krajach Europy (oprócz Polski) i jak reagowała na to społeczeństwa poszczególnych krajów. Już w 1939 roku Hitler podjął decyzję o wymordowaniu Żydów polskich, dlatego w momencie wkroczenia Niemiec do Polski Żydzi musieli nosić gwiazdę Dawida, gdy w Niemczech dopiero w 1941 roku. „Na dwa lata przed wydaniem rozkazu Ostatecznego Rozwiązania, przyjęto zasadę na terenie Polski „zrobienie raz na zawsze porządku” z Żydami, polską inteligencją, duchowieństwem katolickim i ziemiaństwem. Posunięcie przeciwko Żydom były nie tylko rezultatem antysemityzmu, lecz także częścią integralnej polityki „demograficznej”, w której efekcie Polaków czekałoby w wypadku zwycięstwa Niemiec ten sam los co Żydów, ludobójstwo.” (str. 281). Na początku z powodu skali operacji w celu zrobienia „ostatecznego porządku” należało przeprowadzić koncentrację Żydów w gettach. Przerażająca jest mało znana historia największego getta w Europie, getta w Łodzi.
Historia rozliczania nazistów.
Bardzo precyzyjnie autorka omawia, dlaczego przed procesem w Norymberdze musiało powstać nowe prawo działające wstecz. Na podstawie istniejącego prawa międzynarodowego do odpowiedzialności musieliby być pociągnięci Rosja ( atak na Finlandię, atak i podział Polski w 1939 roku, złe obchodzenie się z jeńcami i mord 1500 oficerów w Katyniu) i USA ( za zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz naloty dywanowe na miasta niemieckie). W przypadku procesów norymberskich takim nowym prawem była tak zwana Karta (porozumienie londyńskie z 1945 roku), a w wypadku Izraela – ustawa z roku 1950. Na podstawie Karty powołano Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który międzynarodowy był tylko z nazwy, w rzeczywistości był sądem zwycięzców. Ci, którzy uniknęli procesu w Norymberdze i nie zostali wydani władzom kraju, na którego terenie popełniono zbrodni – nie stanęli nigdy przed sądem bądź też znaleźli u niemieckiego wymiaru sprawiedliwości możliwe największe „zrozumienie”. W Niemczech dopiero w 1958 roku powstała Centralna Agencja Badań Zbrodni Nazistowskich ścigająca wszystkich tych, którzy byli bezpośrednio zamieszani w zbrodnię. Zresztą wyroki były bardzo łagodne, za wymordowanie 15 tyś. Żydów – 10 lat ciężkich robót i to był najwyższy wyrok, za zagazowanie 6280 kobiet i dzieci - 6,5 roku więzienia. W Austrii nigdy taka komisja nie powstała, mimo że 1/3 dowódców obozów koncentracyjnych to byli Austriacy.
Proces Eichmanna
Osobnym problemem był sam proces Eichmana. Czy Eichmann mógł być sądzony w Izraelu? Czy do jego sądzenia nie powinien być Międzynarodowy Trybunał? Samo porwanie było problematyczne, ale w 1960 roku w Argentynie nastąpiło przedawnienie tych zbrodni, a więc nie podlegałby ekstradycji. Dla Izraela jedyna niemająca precedensu cecha procesu Eichmanna polegała na tym, że po raz pierwszy (od roku 70 naszej ery, kiedy to Jerozolima została zburzona przez Rzymian) Żydzi mogli zasiąść do osądzenia zbrodni popełnionych na ich narodzie.” (str. 352) Uważano, że proces norymberski, w którym podsądnych oskarżono o „popełnienie zbrodni przeciw obywatelom różnych krajów”, nie uwzględniał tragedii Żydów. Ten proces miał się wyłącznie koncentrować na zbrodniach na narodzie żydowskim. Wszyscy „mieli obejrzeć widowisko równie sensacyjne co proces w Norymberdze, tyle że tym razem głównym tematem była tragedia całego narodu żydowskiego” (str. 11) Dla Izraela jedyna niemająca precedensu cecha procesu Eichmanna polegała na tym, że po raz pierwszy (od roku 70 naszej ery, kiedy to Jerozolima została zburzona przez Rzymian) Żydzi mogli zasiąść do osądzenia zbrodni popełnionych na ich narodzie. ( str. 352). „Na ławie oskarżonych zasiadł w tym historycznym procesie nie pojedynczy człowiek, ale nawet nie sam reżim nazistowski, lecz antysemityzm na przestrzeni całych dziejów.” Zresztą pan Hausner (prokurator) swoją mowę inauguracyjną rozpoczął egipskiego faraona i rozporządzenia Hamana. „Akt oskarżenia oparty był bowiem na tym, co przecierpieli Żydzi, nie zaś na tym, co popełnił Ęichmann.” (str. 11)
Arendt wnikliwie i bez emocji analizuje przebieg procesu. Poddaje krytycznej analizie argumentacje oskarżenia i obrony. Przedstawia trudności, z jakimi borykała się obrona. Przedstawia też proces z perspektywy widowni i świadków. Proces został tak pomyślany, aby dać możliwość oskarżeniu przesłuchania dużej ilości świadków, Żydów, którzy przeżyli Holokaust. Pozwalano im na swobodne wypowiedzi, które nie zawsze miały związek z działalnością Eichmanna, jednak dla światków i społeczeństwa Izraela było bardzo ważne, aby te historie wybrzmiały. Wszystkie przedstawione tezy autorki poparte są logicznym rozumowaniem i bardzo merytorycznie ocenia wydarzenia i argumentację każdej ze stron procesu
Banalność zła
Arendt analizuje życie Eichmanna, człowieka, który nie skończył nawet zawodówki. „Nawet przy najlepszej woli nie sposób odkryć u Eichmanna żadnej diabelskiej, demonicznej głębi, daleko tu jeszcze do nazwania tego czymś zwyczajnym” (str. 373) „Nie był głupcem. To czysta bezmyślność – której bynajmniej nie można utożsamiać z głupotą- predysponowała go do odegrania roli największego zbrodniarza tamtego okresu’.” (str. 373) Autorka przedstawia go jako zupełnie przeciętnego, wręcz bezmyślnego, bezbarwnego gryzipiórka, który był trybikiem w machinie zbrodni i który za wszelką cenę chciał się przypodobać zwierzchnikom. Eichmann nigdy nie należał do elity III Rzeszy, był służbistą, który organizował i koordynował transporty do obozów zagłady. Kuriozum zła często wynika z ludzkiej głupoty i naiwności połączonej z bezmyślnym wykonywaniem poleceń. Analiza osobowości Eichmanna doprowadziła autorkę do tezy o banalności zła. Postawiła jeszcze inne pytanie: „Ile czasu potrzebuje przeciętny człowiek, żeby pokonać swoją wrodzoną odrazę do zbrodni i co właściwie się z nim dzieje.” (str. 122) Na to pytanie pod wpływem procesu i książki starał się odpowiedzieć Stanley Miligram, amerykański psycholog społeczny. Eksperyment Miligrama miał o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec autorytetów, posłuszeństwa wobec nawet zbrodniczych rozkazów, które mogły doprowadzić zwyczajnych, wydawałoby się ludzi do ludobójstwa np. w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej.
Fascynująca i wstrząsająca lektura. Świetnie napisany reportaż sądowy, w sposób rzeczowy i bezstronny przedstawiający cały proces. Siłą tej książki jest pogłębiona refleksja nad istotą zła i mechanizmami funkcjonowania państw totalitarnych. W jaki sposób przeciętnych obywateli można zamienić w zbrodniarzy bez skrupułów i bez poczucia winy.
.Lektura obowiązkowa.
Hannah Arendt jest jednym z największych umysłów XX wieku, filozofka zajmująca się teorią polityki i totalitaryzmem, pochodzenia żydowskiego. W 1961 roku relacjonowała dla New Yorkera proces Eichmanna w Jerozolimie. W 1963 roku napisała książkę „Eichmann w Jerozolimie, rzecz o banalności zła”. Nie jest to suche sprawozdanie, ale traktat historyczno-...
2021-04
Czy książka z gatunku fantastyki naukowej może po ponad sześćdziesięciu latach od napisania jeszcze wzbudzać zainteresowanie?
Tak, gdyż opowiada o emocjach ludzi, o tym, czym kierujemy się w życiu i co jest dla nas ważne. Warstwa fantastyczno naukowa też jest ciekawa. Mamy XXV wiek, wszystkie planety Układu Słonecznego są skolonizowane, a podróże między planetami to codzienność. Ludzkość przymierza się do podróży międzygwiezdnych. Czy jest to złoty wiek dla ludzkości? Nic bardziej mylnego. Narasta konflikt między planetami i może dojść do wojny. W takim wypadku poszukuje się broni, które przechyli zwycięstwo na stronę Ziemi. Na samej Ziemi też rewolucja, nie są już potrzebne środki transportu, wystarczy się dżauntować w dowolne znane sobie miejsce. Okazuje się, że ludzie mają wrodzoną umiejętność teleportacji, wystarczy ją rozbudzić, a później ćwiczyć. Każdy może się poszczycić kategorią, czyli odległością, na którą może się teleportować. Granice teleportacji są cały czas przesuwane. Na razie ograniczeniem jest przestrzeń kosmiczna, gdyż nikomu jeszcze nie udało się przez nią teleportować. Jednak dżauntowanie wykorzystują też złodzieje i przestępcy, stanowi też zagrożenie dla prywatności ludzi. Dlatego też powstają systemy zabezpieczeń przed nieproszonymi gośćmi.
W tym świecie żyje sobie przeciętny, pozbawiony ambicji, zadowalający się najprostszą pracą - Gully Foyle. Poznajemy go, gdy w odległej przestrzeni samotnie dryfuje we wraku statku kosmicznego. Stara się przetrwać i czeka na ratunek. Jednak sytuacja zmienia się, gdy obok przelatuje statek „Vorga” i mimo wystrzelonych rakiet z wołaniem o pomoc, statek mija go. Foylem teraz kieruje chęć zemsty, a nienawiść wyzwala w nim dodatkowe siły, a także zaradność, o którą sam siebie nie podejrzewał. Udaje mu się uruchomić statek i mimo dość nieprzyjemnych przygód dotrzeć do Ziemi. Tutaj łatwo odkrywa, że właścicielem statku jest ekscentryczny i jeden z najbogatszych ludzi na Ziemi, Alfred Bester. To on się staje celem zemsty Gully Foyle’a. Tylko, czy on jest odpowiedzialny za tą sytuację? Gully w wyniku przygód w drodze na Ziemię staje się osobą łatwo rozpoznawalną, a jego postępowanie jest przewidywalne. Znika i pojawia się w zupełnie innej odsłonie, ale cel pozostaje ten sam. Cel, który dopuszcza wszelkiego rodzaju zbrodnie i gwałty. Czy uda mu się odkryć kto dowodził statkiem ”Vorga” i dlaczego nie udzielono mu pomocy? Dokona zaplanowanej zemsty? Jeżeli tak, to co dalej? Jaki związek łączy Gully Foyle’a z tajną bronią? Czy komuś uda się teleportować przez przestrzeń kosmiczną?
Alfred Bester w 1953 roku, jako pierwszy pisarz fantastyki naukowej otrzymał Nagrodę Hugo za książkę „Człowiek do przeróbki”. Uważany jest za jednego z pisarzy, który wymyślił współczesną science fiction. Mimo upływu lat nadal jest to świetna rozrywka, która zaskakuje i trzyma czytelnika w napięciu. Dodatkowo jest to, co ja cenię w fantastyce, refleksje nad naturą człowieka, nad emocjami, a także wartościami, którymi się kierujemy w życiu. Dzięki temu „Gwiazdy moim przeznaczeniem” są ponadczasową lekturą, wartą poznania.
Czy książka z gatunku fantastyki naukowej może po ponad sześćdziesięciu latach od napisania jeszcze wzbudzać zainteresowanie?
Tak, gdyż opowiada o emocjach ludzi, o tym, czym kierujemy się w życiu i co jest dla nas ważne. Warstwa fantastyczno naukowa też jest ciekawa. Mamy XXV wiek, wszystkie planety Układu Słonecznego są skolonizowane, a podróże między planetami to...
2021-04
Ostatni tom i ostatnie starcie Lurgusa i Wzorca, Węża i Jednorożca. Umiera Swayvill, władca Dworców Chaosu, a Merlin okazuje się trzecią w kolejności do objęcia tronu, a może okazać się pierwszą. Czy pragnie zostać władcą Dworców Chaosu? Jakie plany związane z nim ma jego starszy brat Mandor i Dora, jego matka? Merlin wraca do Dworców Chaosu. Uzyskuje pomoc z nieoczekiwanej strony. Jednak zostaje znowu porwana Coral, a razem z nią Klejnot Wszechmocy. Jeżeli którakolwiek ze stron go przejmie, to zwycięży. Merlin powinien być w dwóch miejscach naraz. Czy mu się uda zachować równowagę między Lorgusem i Wzorcem? Czy uwolni swojego ojca? Czy zostanie władcą Dworców Chaosu? Do ostatnich stron szale przechylają się raz na jedną, raz na drugą stronę.
Cała seria jest przyjemną i lekką rozrywką. Ogromnym plusem całej serii są występujące postacie, które są niejednoznaczne. W trakcie powieści, w miarę poznawania nowych faktów, potrafią zmienić poglądy, przyznać się do błędów. Nie jest to świat czarno- biały, ale pełen barw i odcieni, a przez to ciekawy.
Ostatni tom i ostatnie starcie Lurgusa i Wzorca, Węża i Jednorożca. Umiera Swayvill, władca Dworców Chaosu, a Merlin okazuje się trzecią w kolejności do objęcia tronu, a może okazać się pierwszą. Czy pragnie zostać władcą Dworców Chaosu? Jakie plany związane z nim ma jego starszy brat Mandor i Dora, jego matka? Merlin wraca do Dworców Chaosu. Uzyskuje pomoc z nieoczekiwanej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04
Tym razem zaczyna się od świętowania zwycięstwa. Jednak spokój nie może trać długo. Coral, niedawno poznana siostra przyrodnia zaginęła po przejściu wzorca. Merlin pragnie ją odnaleźć, gdyż według niego jest gdzieś więziona. To ściąga na niego nowe kłopoty. Próbuje go ratować jego superkomputer, Ghost. Merlin jako dziecko Dworców Chaosu i Amberu może przechylić zwycięstwo na którąś ze stron. Pomimo ochrony Ghosta znajdzie się w krainie pomiędzy Cieniami, gdzie walczą o niego i z nim Wzorzec i Lorgus. Czy uda mu się zachować neutralność? Czy uda mu się uratować Coral? Oprócz tego przez cały czas poszukuje Corwina, swojego ojca. Uważa, że też jest gdzieś uwięziony. Dużo dzieje się, pojawiają się postacie stwarzane przez Wzorzec i Lorgus. Wzorzec i Lorgus walczą o Klejnot Wszechmocy, który zapewniłby im zwycięstwo. Merlin doprowadza do ruiny zamek w Amberze. Jak zwykle sojusznicy i wrogowie zamieniają się miejscami. Na scenę wraca Dworkin. Pod koniec Merlin w pokoju Branda odkrywa tajemniczy pierścień, Swayvill, którego moc wydaje się poza kontrolą Lorgusa i Wzorca. Świetna zabawa.
Tym razem zaczyna się od świętowania zwycięstwa. Jednak spokój nie może trać długo. Coral, niedawno poznana siostra przyrodnia zaginęła po przejściu wzorca. Merlin pragnie ją odnaleźć, gdyż według niego jest gdzieś więziona. To ściąga na niego nowe kłopoty. Próbuje go ratować jego superkomputer, Ghost. Merlin jako dziecko Dworców Chaosu i Amberu może przechylić zwycięstwo...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03
Następny tom, który zaczyna się od uwięzienia Merlina. Tym razem zostaje uwięziony w świecie Alicji z Krainy Czarów. Ląduje w barze, gdzie drinki serwuje Szalony Kapelusznik, pojawia się i znika Kot z Cheshire. Wszystko staje się płynne jak pod wpływem narkotyków. Nie jest to jednak bezpieczna kraina, Merlin zostaje zaatakowany. Ucieka z tej krainy, ale powrót do Amberu będzie najeżony różnymi niebezpieczeństwami. Niestety nie będzie miał okazji na wypoczynek. W Amberze też dużo się dzieje i Merlin zostaje wciągnięty w te wydarzenia. Chociaż może ośrodkiem tych niepokojów jest sam Merlin? Musi stanąć do konfrontacji w Twierdzy Czterech Światów. Merlin jest zmuszony szukać sprzymierzeńców wśród swoich dotychczasowych wrogów. Udaje mu się poznać, kim jest Mag w masce i będzie zszokowany. Poznaje też sekrety Dworców Chaosu i przyszłość Merlina nie rysuje się miłych barwach. Czy jedynym sprzymierzeńcem zostanie jego superkomputer?
Następny tom, który zaczyna się od uwięzienia Merlina. Tym razem zostaje uwięziony w świecie Alicji z Krainy Czarów. Ląduje w barze, gdzie drinki serwuje Szalony Kapelusznik, pojawia się i znika Kot z Cheshire. Wszystko staje się płynne jak pod wpływem narkotyków. Nie jest to jednak bezpieczna kraina, Merlin zostaje zaatakowany. Ucieka z tej krainy, ale powrót do Amberu...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03
Skończył się spokojny okres w życiu Merlina. Kłopoty szukają Merlina, ale i on sam ich szuka. Jego przyjaciel Lucas odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Pojawiają się też bracia z Dworców Chaosu. Czy będą to przyjemne spotkania? Merlin coraz lepiej identyfikuje swoich wrogów. Zagadką pozostaje Mag w masce, który nie jest mu przyjazny. Zbudowany przez niego superkomputer, w jednym z Cieni, uzyskuje coraz większą samodzielność. Czy wystąpi przeciw swojemu twórcy? Wbrew swojej woli poznaje grotę z błękitnego kamienia i magiczne właściwości tego kamienia. Oprócz Dworców Chaosu i Amberu istnieje jeszcze jedna kraina pełna mocy – Twierdza Czterech Światów. Nie jest to spokojna kraina, gdyż bije tam potężne źródło mocy, o panowanie nad nim trwa walka od wieków. Poszukując czarnoksiężnika w masce, trafia tam i Merlin. Merlin zmuszony jest do ciągłej walki. Poznaje też swojego obrońcę, którego trudno nazwać istotą ludzką. Merlin często najpierw działa, a później myśli, dzięki temu nie sposób się nudzić.
Skończył się spokojny okres w życiu Merlina. Kłopoty szukają Merlina, ale i on sam ich szuka. Jego przyjaciel Lucas odsłonił swoje prawdziwe oblicze. Pojawiają się też bracia z Dworców Chaosu. Czy będą to przyjemne spotkania? Merlin coraz lepiej identyfikuje swoich wrogów. Zagadką pozostaje Mag w masce, który nie jest mu przyjazny. Zbudowany przez niego superkomputer, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03
Moje pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane. Henry Chinaski, alter ego autora, jak każdy z nas pragnie przyjemnego życia, bez zmartwień o pracę i byt materialny. W tym celu od czasu do czasu gra na wyścigach ze zmiennym szczęściem. Jednak z tego powodu nie popada w długi. Pragnie też dzielić życie z kobietą, chociaż jego wybory nie są może zbyt fortunne. Poszukuje kobiet, które razem z nim pragną się bawić i pić. Wybiera ciężki kawałek chleba, zatrudnia się jako listonosz. Pracuje dorywczo po 12 godzin na dobę, a przez to jest bardziej narażony na humory szefów. Już sama praca listonosza roznoszącego i zbierającego przesyłki w absurdalnych normach jest harówką. Możemy mu towarzyszyć w jego trasach i zaskakujących sytuacjach. Rzuca tę pracę, gdyż nie stać go nawet na porządne buty. Jednak po pewnym czasie wraca, tym razem do sortowni listów i dostaje etat. Dzięki temu ma wolne dni i pracuje 8 godzin. Poznajemy absurdy amerykańskiej poczty i specyficznych ludzi pracujących razem z Chinaskim. Może nas zwieść opowieść faceta, który podkreśla wyłącznie ilość wypitego alkoholu i ilość panienek, które zaliczył. Może nas zaskoczy na przykład znajomością twórczości i życia Beethovena, ale też innymi zachowaniami.
Po przeczytaniu paru powieści polskich autorów dość trudno, aby ten język mnie oburzał. Język, jakim się posługuje bohater jest adekwatny do pracy, jaką wykonuje i szczery. Dzięki prostej opowieści możemy lepiej skupić się na szczegółach i samym bohaterze. Opowieść mówiąca o codziennych troskach, czasami zabawna, a czasami smutna, pełna refleksji jak życie. Mnie odpowiadał humor autora, sarkastyczny, zabarwiony goryczą. Po przeczytaniu paru opinii podchodziłam z dużą ostrożnością, ale Bukowski zaskoczył mnie pozytywnie i na pewno sięgnę po inne jego powieści.
Moje pierwsze spotkanie z autorem uważam za bardzo udane. Henry Chinaski, alter ego autora, jak każdy z nas pragnie przyjemnego życia, bez zmartwień o pracę i byt materialny. W tym celu od czasu do czasu gra na wyścigach ze zmiennym szczęściem. Jednak z tego powodu nie popada w długi. Pragnie też dzielić życie z kobietą, chociaż jego wybory nie są może zbyt fortunne....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01
Parę lat temu przeczytałam „Grę Endera” i byłam pod wrażeniem pomysłowości autora. Teraz sięgnęłam po następny tom według chronologii wydarzeń. Zakończyła się wojna, fornoidzi przestali istnieć, pozostali bohaterowie, dzięki którym ta wojna została wygrana. Jednym z głównych bohaterów jest trzynastoletni Ender, który staje się postacią problematyczną dla Armii, ale też dla przywódców państw. Nawet rodzice przyjmują w stosunku do niego dość dziwną postawę. Zostaje mianowany gubernatorem pierwszej kolonii powstałej na planecie do tej pory zamieszkałej przez fornoidów. Podróż na tą planetę potrwa według czasu ziemskiego czterdzieści lat, a według czasu na statku dwa lata. Dzięki temu zostaje odsunięty w przestrzeni i czasie od Ziemi. Sam Ender musi uporać się, z tym że tysiące żołnierzy wysyłał na śmierć i unicestwił całą inteligentną rasę. Ender nie pragnie władzy, ale zgadza się na propozycję. Cały czas studiuje dostępne materiały, aby zrozumieć, dlaczego ta inteligentna rasa pozwoliła mu się pokonać. Dzięki tej podróży zbliży się do resztek cywilizacji formidów, które mogą być dostępne na tej planecie. Większą część książki wypełnia podróż Endera, gdzie musi w realnym świecie wykazać się dyplomacją w przeprowadzeniu własnych zamierzeń, gdyż nie jest to spokojna podróż. Razem z nim wyrusza na tą planetę duża grupa osadników, z którymi stara się nawiązać jak najlepszy kontakt. Z drugiej strony pragnie jak najlepiej poznać swój nowy dom i nawiązuje kontakt z przywódcami tej planety. Czy po wylądowaniu stanie się dobrym przywódcą tej planety? Czy uda mu się odnaleźć ślady fornidów i uzyskać odpowiedzi na dręczące go pytania?
Przyjemna, lekka lektura, którą się z przyjemnością słucha. Autor nie skupia się na losach samego Endera, ale przeplata to z losami innych bohaterów i korespondencją między poszczególnymi bohaterami. Dlatego mimo mało dynamicznej akcji, nie jest to lektura nudna. Na pewno sięgnę kiedyś po następne tomy tego cyklu.
Parę lat temu przeczytałam „Grę Endera” i byłam pod wrażeniem pomysłowości autora. Teraz sięgnęłam po następny tom według chronologii wydarzeń. Zakończyła się wojna, fornoidzi przestali istnieć, pozostali bohaterowie, dzięki którym ta wojna została wygrana. Jednym z głównych bohaterów jest trzynastoletni Ender, który staje się postacią problematyczną dla Armii, ale też dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01
Sześć różnych światów, ale czy ludzie na tych światach aż tak się różnią?
„Sześć światów Hain” pięknie prezentuje się na półce, natomiast mnie czytało się fatalnie. Na książkę, która zawiera prawie cały cykl, składa się sześć powieści: „Świat Rocannona”, „Planeta wygnania”, „Miasto złudzeń”, „Lewa ręka ciemności”, „Słowo „las” znaczy „świat”” i „Wydziedziczeni”. Każda z tych powieści jest osobnym utworem, niepowiązanym z innymi, a więc można je czytać w dowolnej kolejności. Jednak łączy je starożytna rasa Hain, która w dalekiej przeszłości skolonizowała liczne planety. Zawirowania historii spowodowały całkowite zerwanie kontaktów między planetami. Ludzkość na każdej z tych planet rozwijała się inaczej i stworzyła różne społeczności. Po wiekach zapomnienia lud Hain pragnąc połączyć te planety w jeden system, na nowo nawiązuje kontakty z tymi planetami i ludźmi tam żyjącymi. Każda z tych książek opowiada o innej planecie i ludziach tam mieszkających, innym sposobie kontaktów przybyłych na tę planetę.
„Każda fikcja jest metaforą. Science fiction też jest metaforą. Od starszych form fikcji odróżnia ją wykorzystanie nowych metafor. (…) Wyprawa kosmiczna jest jedną z tych metafor, podobnie alternatywne społeczeństwa, alternatywna biologia czy przyszłość. W literaturze przyszłość jest metaforą.” „Można tę literaturę odczytywać jako eksperyment myślowy, gdyż science fiction opisuje, a nie przewiduje.”
Autorka opowiada o nas, o naszych problemach, o naszym stosunku do obcych kultur. Najbardziej obco kulturowo, a wręcz biologiczne są ludzie żyjące na planecie Zima w „Lewej stronie ciemności”. Ciekawym jest porównanie, kiedy w obce środowisko przybywają pojedyncze osoby, których egzystencja jest zależna od miejscowego środowiska, a kiedy przybywa grupa ludzi, którzy tworzą samowystarczalną wspólnotę. Taki skrajny przypadek jest pokazany w „Słowo ”las” znaczy „świat””. W tej powieści widać też dwa skrajne podejścia do przyrody. Mnie zainteresowała powieść „Wydziedziczeni”. Dwie planety znajdujące się obok siebie, które całkowicie zerwały z sobą kontakt. Każda z nich ma inny system ekonomiczny. Nasz bohater wychowany na jednej (znanej nam z własnej historii) trafia na drugą i przeżywa szok. Ma jednak okazję porównać jak żyją ludzie na jednej i drugiej planecie.
Ja po książki Le Guin zawsze sięgam z przyjemnością, gdyż ona nie chce nas zadziwić, zaszokować dziwnością światów i tempem akcji, ale opowiadając o obcych światach, opowiada o nas i naszych problemach. Każdy z bohaterów jest nam bliski ze swoimi problemami, chociaż nie z każdym się zgadzamy. Ludzie jednak mogą przetrwać w każdych warunkach. Jednak nasze przyzwyczajenia, przekonania, chęć podporządkowania sobie wszystkich aspektów życia się nie zmieniają i mogą prowadzić do zguby.
Sześć różnych światów, ale czy ludzie na tych światach aż tak się różnią?
„Sześć światów Hain” pięknie prezentuje się na półce, natomiast mnie czytało się fatalnie. Na książkę, która zawiera prawie cały cykl, składa się sześć powieści: „Świat Rocannona”, „Planeta wygnania”, „Miasto złudzeń”, „Lewa ręka ciemności”, „Słowo „las” znaczy „świat”” i „Wydziedziczeni”. Każda z...
2020-12
Isaac Asimov tworząc w 1950 roku zbiór opowiadań „Ja robot” wszedł na stałe do historii literatury i wywarł olbrzymi wpływ na następne pokolenia pisarzy fantastyki naukowej. Każdy interesujący się fantastyką naukową zna stworzone przez autora „Trzy prawa robotyki”:
1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
3. Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.
Celem tych praw było uregulowanie kwestii stosunków pomiędzy przyszłymi myślącymi maszynami a ludźmi. Czy jednak nie ma w tych prawach sprzeczności?
W drugiej połowie XXI wieku dziennikarz „Gazety Międzyplanetarnej’ (ludzkość zamieszkuje cały Układ Słoneczny, a także poza nim)prowadzi wywiad ze sławną robopsycholog - Susan Calvin. Susan opowiada historię rozwoju sztucznej inteligencji, od zaprogramowanych pomocników do świadomych towarzyszy ludzi i problemów z tym związanych. W ten sposób powstało 9 opowiadaniach, a każde z nich opowiada o innym problemie na styku człowiek – robot. Autor pomija kwestie techniczne i konstrukcyjne robotów, skupia się na formach porozumienia z robotami lub jego braku. Tom zaczyna się opowiadaniem „Robbie”, który był niańką małej Susan. Dzięki temu robotowi Susan poświęciła się psychorobotyce. W następnych opowiadaniach poznajemy cały kalejdoskop różnych robotów: robotów sceptyków, mających poczucie humoru, zdolności telepatyczne, popadające w obłęd i tworzące własną religię. Dlaczego roboty nagle przestają pracować i zaczynają tańczyć? Jak wykryć wśród kilkudziesięciu jednakowych robotów, kłamcę, który podburza inne roboty? Jak rozpoznać robota, który jest sobowtórem człowieka? Przy okazji prowokuje pytania o istotę człowieczeństwa.
Według mnie należy te opowieści traktować, jako bajki o robotach, gdyż w każdej jest jakiś morał. Opowiadania są dynamiczne, dowcipne, zaskakujące, napisane w sposób przystępny dla wszystkich czytelników. Słuchając ich, bawiłam się świetnie. Ciekawe są „Kłamca” i „Rozum”.
Isaac Asimov tworząc w 1950 roku zbiór opowiadań „Ja robot” wszedł na stałe do historii literatury i wywarł olbrzymi wpływ na następne pokolenia pisarzy fantastyki naukowej. Każdy interesujący się fantastyką naukową zna stworzone przez autora „Trzy prawa robotyki”:
1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał...
2020-11
Już piąty tom przygód księcia Corwina i jego niezbyt kochającej się rodziny. Nareszcie poznajemy Oberona króla Amberu i ojca całej dziewiątki książąt. Czy jednak długo zagości na stronach tej powieści? Amberowi i innym cieniom coraz bardziej zagraża Chaos. Czy uda się powstrzymać Chaos i uratować Amber? Coraz lepiej orientujemy się, kto jest po jakiej stronie. Książę Corwin dostaje specjalną misję. Czy jej podoła? Oprócz tego szykuje się olbrzymia bitwa z mieszkańcami Dworców Chaosu. Jaki będzie jej wynik? Jedni bohaterowie giną, pojawiają się nowi, dzieci książąt. Między innymi poznajemy syna księcia Corwina, o którym on sam nie miał pojęcia. Akcja jak w poprzednich tomach pędzi w zawrotnym tempie, ciągle nas zaskakuje.
Kolejne tomy tego cyklu traktuję, jako przerywniki między innymi czytanymi książkami. Dzięki temu jest to przyjemny i relaksujący przerywnik. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale wyłącznie przyjemna zabawa.
Już piąty tom przygód księcia Corwina i jego niezbyt kochającej się rodziny. Nareszcie poznajemy Oberona króla Amberu i ojca całej dziewiątki książąt. Czy jednak długo zagości na stronach tej powieści? Amberowi i innym cieniom coraz bardziej zagraża Chaos. Czy uda się powstrzymać Chaos i uratować Amber? Coraz lepiej orientujemy się, kto jest po jakiej stronie. Książę Corwin...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11
Masz do dyspozycji ograniczoną liczbę dni, dlatego każdy z nich jest cenny i niemądrze byłoby go zmarnować.
Po przeczytaniu ciekawych recenzji zainteresowałam się książką. Nie jest to pozycja stricte filozoficzna. Nie zapoznamy się dzięki niej z filozofami stoickimi ani pełnym wykładem ich poglądów na świat i życie, chociaż ich myśli są przywoływane na kolejnych stronach książki. Dla kogoś, kto nie zetkną się z filozofią stoików, może to być przyjemne wprowadzenie do ich myśli i zachęta do czytania ich dzieł. Książka przedstawia jak filozofowie stoiccy radzili sobie z problemami codziennego życia, ale też ze śmiercią. Przedstawia proste techniki, jakie stosowali w codziennym życiu i ich odniesienie do współczesnych badań psychologów. Jak sam autor pisze: "Dzięki tej książce można ćwiczyć się w tym, co nazwałabym stoicyzmem na miarę XXI wieku. Na kolejnych stronach zestawienie rad udzielonych przez filozofów stoickich z I wieku n. e. z badaniami przeprowadzonymi przez psychologów końca wieku XX"..Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przytrafia, ale zawsze mamy wpływ na to, co z tym zrobimy. Czy potraktujemy to, jako katastrofę, a może, jako problem do rozwiązania? Jeżeli potraktujemy to jako problem, możemy wykazać się zaradnością i odpornością. Przykładem może być przymusowy postój w korku. Okazuje się, że potężny wpływ na to, jak emocjonalnie zareagujemy na daną sytuację, ma w jaki sposób opiszemy ją mentalnie. W jakie ramach interpretacyjne daną sytuację wstawimy. Autor podaje liczne przykłady. Ja skojarzyłam sobie z postacią osiołka ze sławnej książki „Kubuś Puchatek”. Mistrzynią ram interpretacyjnych była Pollyanna z powieści pod tym samym tytułem Eleonor H. Porter. Pollyanna nigdy nie reagowała negatywnie, a starała się znaleźć pozytywne strony z zaistniałej sytuacji. Pamiętajmy, że często rządzi nami podświadomość, a nie świadomość. W tym wypadku może nam pomoc znajomość „efektu zakotwiczenia”. Mnie przypadła do gustu postać „leniwego Billa”, ja bym musiała powiedzieć „leniwa Julita”, to ta część naszej podświadomości, która wiecznie podpowiada, że nie ma sensu nasze działanie, że nie damy rady więc lepiej tego zaniechać. Pisząc to, też ciągle ją słyszę. Pokonanie jej bywa bardzo trudne. Jednak największe spustoszenie robią w nas nasze trudne emocje. Seneka mówił, że żadna zaraza nie wyrządziła więcej zła rodzajowi ludzkiemu niż złość i gniew. Autor podsuwa nam metody radzenia sobie z tymi trudnymi uczuciami, które nieraz nas opanowują. Przedstawia wiele metod radzenia sobie ze złością i stresem. Pamiętając o tym, że aby być mistrzem trzeba ćwiczyć, a więc musimy opuszczać swoją sferę komfortu, budując odporność psychiczną, szukając pozytywnych emocji i próbując zmienić nasze postrzeganie rzeczywistości.
Profesor filozofii Williama B. Irvine napisał błyskotliwą i pełną humoru książkę, jak zastosować myśli stoików w życiu codziennym. Przedstawia ciekawe badania psychologiczne. Za pomocą anegdot z własnego życia opowiada o własny drodze we wcielaniu myśli stoików w codzienne życie, która wcale nie jest prosta. Jednak odkrywa, że jego życie staje się o wiele prostsze i przyjemniejsze. Z wielką przyjemnością przeczytałam tę książkę, świetnie się bawiąc, ale też wyciągając wnioski co do własnego życia. To jest idealna lektura na naszą niewesołą rzeczywistość. Jak w dzisiejszych czasach odnaleźć w sobie spokój i siłę, aby przeżyć kolejny dzień. Gorąco polecam.
Masz do dyspozycji ograniczoną liczbę dni, dlatego każdy z nich jest cenny i niemądrze byłoby go zmarnować.
Po przeczytaniu ciekawych recenzji zainteresowałam się książką. Nie jest to pozycja stricte filozoficzna. Nie zapoznamy się dzięki niej z filozofami stoickimi ani pełnym wykładem ich poglądów na świat i życie, chociaż ich myśli są przywoływane na kolejnych stronach...
2020-10
Jestem pod wrażeniem wyobraźni autora. W ilości spisków, układów i układzików między rodzeństwem można się pogubić. Na szczęście na początku dostajemy małą retrospektywę, która systematyzuje nam naszą wiedzę. Chociaż w trakcie czytania dużo jeszcze się zmienia. Corwin, który na początku tomu może liczyć tylko na Ganelona zaczyna powoli zdobywać sprzymierzeńców. Coraz bliżej jesteśmy rozwiązania zagadki, kto pragnie unicestwienia Amberu i dlaczego. Corwin spotyka znowu twórcę wzorca Dworkina i zdobywa cenne informacje. Odwiedza legendarne miast na niebie Tir-na Nog`Th, gdzie wśród wróżb i znaków uzyskuje coś cennego. Chociaż dopiero pod koniec tomu się o tym przekona. Dociera do niesamowitej krainy Dworzec Chaosu. Czy tam jest początek wszystkich problemów? W obu tych miejscach znajdują się też wzorce. Akcja jak w poprzednich tomach pędzi w zawrotnym tempie przez różne Cienie i krainy aż do naprawdę zaskakującego finału. Czy już koniec intryg i zaczyna się walka o Amber? Dużo jednak pytań bez odpowiedzi.
Jestem pod wrażeniem wyobraźni autora. W ilości spisków, układów i układzików między rodzeństwem można się pogubić. Na szczęście na początku dostajemy małą retrospektywę, która systematyzuje nam naszą wiedzę. Chociaż w trakcie czytania dużo jeszcze się zmienia. Corwin, który na początku tomu może liczyć tylko na Ganelona zaczyna powoli zdobywać sprzymierzeńców. Coraz bliżej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10
„Abominacja” była dla mnie bardziej pasjonującą lekturą od „Terroru”, gdyż fascynują mnie książki o wspinaczce i górach. Autor zabiera nas w Himalaje, na zbocza Mount Everestu. Powieść jest osnuta wokół prawdziwych zdarzeń. W 1924 roku dwóch Anglików, George Mallory i Andrew Irvine wyruszyło, aby zdobyć najwyższy szczyt świata, jednak obaj zaginęli w ataku szczytowym. Do dzisiaj nie wiadomo czy zdobyli szczyt, czy nie. Noel Odell dzięki lunecie przez chwilę dojrzał dwie postacie niedaleko szczytu. Na tym fakcie oparta jest powieść. Czy na pewno był to Mallory i Irvine? Wprowadza dwie dodatkowe postacie nie należące do wyprawy Mallorego, jednak znajdujące się też na zboczach Czomolungmy. Jedną z nich jest bardzo zagadkowa postać lorda Percivala. Poznajemy trójkę przyjaciół, którzy razem zdobywają szczyty: Richard Dawis Deacon- najbardziej z nich doświadczony himalaista, uczestnik poprzednich angielskich wypraw na Mont Everest, Jean-Claude Clarouix- francuski przewodnik z Chamonix, doświadczony alpinista, Jake Perry- najmłodszy i najmniej doświadczony Amerykanin. Oni jak większość wspinaczy marzy o zdobyciu nieosiągalnej Czomolungmy. Taka okazja niespodziewanie ich spotyka. Matka lorda Percivala, Lady Bromley, nie wierzy w śmierć swojego syna i zgadza się sfinansować ich wyprawę z celu odnalezienia syna. Oczywiście mają nadzieję przy okazji zdobyć szczyt. Jedynym warunkiem jest dołączenie czwartej osoby do tej wyprawy. Zaczynają się przygotowania, które nie są proste i szybkie. Są to bardzo niespokojne czasy w Europie. Wywiady wszystkich państw cały czas walczą. Nasza trójka spotyka się z w Monachium ze wspinaczami niemieckimi zaangażowanymi w nowy ruch Adolfa Hitlera. W latach trzydziestych dokonuje się też rewolucja w sprzęcie wspinaczkowym. Wprowadzane są pierwsze butla tlenowe dla wspinaczy na dużych wysokościach i ciągle są udoskonalane, wprowadzane są haki i śruby lodowe, raki. Nie tylko w sprzęcie są zmiany, ale także w ubiorze himalaistów jak pierwsze kurtki puchowe. Dla mnie było szokiem, że jeden z bohaterów stojący na szczycie Matterhornu (4478 m n.p.m.) ubrany jest w marynarkę i koszulę z krawatem. Jedyne, co go różni od przechodnia w mieście to podbite gwoździami buty. Całość przygotowań trwa około roku, a więc dopiero po roku od wypadku Mallorego mogą wyruszyć na zdobycie Mont Everestu. Sponsorzy stawiają jeden warunek, wyprawa musi być utajniona, nikt nie powinien wiedzieć dokąd wyruszają. Nawet jeżeli zdobędą szczyt nikt się o tym nie dowie.Czy jednak nikt o tej wyprawie nie wie? Cały czas nie wiadomo, dlaczego lord Percival przebywał pod szczytem Mont Everest wraz z innym wspinaczem. Może jak odnajdą jego ciało poznają sens i cel jego wędrówki. Stajemy się uczestnikami ekscytującej wspinaczki na najwyższy szczyt świata. Czytałam parę książek himalaistów i jestem pod ogromnym wrażeniem oddania realiów, walki każdego dnia z ekstremalnymi warunkami i z własnym organizmem. Razem z uczestnikami przeżywamy strach, lęk, skrajne wyczerpanie, ale też zachwyt pięknem i radość z pokonania siebie i góry. Niestety nie tylko z własnym organizmem i z górą muszą walczyć. Okazuje się, że ich śladem podążą ktoś lub coś. Zaczynają ginąć ludzie. Jaką tajemnicę kryją zwłoki lorda Percivala? Czy jedyną drogą ucieczki naszych przyjaciół jest przejście przez szczyt?
Świetnie napisany thriller, mrożący krew w żyłach, gdzie każdy dzień jest walką o życie. Olbrzymi wpływ na odbiór powieści ma sposób narracji. Napisana została w pierwszej osobie, jako dziennik najmłodszego członka ekspedycji Jake Perry. To jego oczami widzimy każdy dzień tej wyprawy i odczuwamy trudy wyprawy, wyczerpanie, zimno, skrajne emocje, ale też zachwyt Himalajami. Ostatni fragment wyprawy jest opisany przez narratora później. Oczywiście można dyskutować, czy w „strefie śmierci” jest to prawdopodobne. Jednak jest to powieść sensacyjna, chociaż czyta się jak reportaż z prawdziwej wyprawy. Wspaniała książka, która zapada w pamięć. Niestety jesteśmy też świadkami początku zaśmiecania tej najwyższej góry świata.
„Abominacja” była dla mnie bardziej pasjonującą lekturą od „Terroru”, gdyż fascynują mnie książki o wspinaczce i górach. Autor zabiera nas w Himalaje, na zbocza Mount Everestu. Powieść jest osnuta wokół prawdziwych zdarzeń. W 1924 roku dwóch Anglików, George Mallory i Andrew Irvine wyruszyło, aby zdobyć najwyższy szczyt świata, jednak obaj zaginęli w ataku szczytowym. Do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dlaczego przyszło nam żyć w tak nieprawdopodobnym Wszechświecie.
Miałam okazję wraz z tysiącami innych ludzi uczestniczyć w Dniach Otwartych CERN Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych. Mogłam zobaczyć CMS – jeden z detektorów wybudowany przy Wielkim Zderzaczu Hadronów (zjechać 100 metrów pod ziemię i być w sercu Bestii), a także zobaczyć inne projekty, nad którymi pracują w CERN. Jadąc tam, miałam wątpliwości, czy zrozumiem, gdyż nie jestem fizykiem. Jednak spotkałam grono pasjonatów, którzy potrafili najbardziej zawiłe kwestie wyjaśnić tak, że największy laik potrafił to zrozumieć. Dlatego gdy zobaczyłam książkę, napisaną przez pracownika CERN sięgnęłam po nią, oczekując prostego przekazu na poziomie laika. Autor spełnił moje oczekiwania, z dużą przyjemnością czytała tę książkę.
Harry Cliff odwołując się do żartu Carla Sagana: „Aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat.”, stworzył pewnego rodzaju historię detektywistyczną. Autor stara się znaleźć najprostsze składniki, z których zrobiona jest szarlotka. Aby to odkryć, autor zabiera nas w podróż w czasie, ale też w przestrzeni po Ziemi i Wszechświecie. Od wieków ludzie dążyli do odkrycia najbardziej podstawowych składników przyrody. Opowiada o ludziach, którzy przez setki lat odkrywają fundamentalne elementy materii i sił nią rządzących. Nie zanudza nas jednak biografiami, ogranicza to do koniecznego minimum, ale pokazuje ich pasję i determinację w odkrywaniu budowy Wszechświata. Poznajemy chemików, fizyków różnych specjalizacji, astrofizyków, kosmologów teoretycznych i doświadczalnych. Przemierzamy też z autorem całą kulę ziemską, od położonych wysoko w górach obserwatorium astrofizycznych, przez olbrzymie budowle do obserwacji fal grawitacyjnych po położone głęboko w ziemi zbiorniki do obserwacji między innymi neutronów.
Zaczynamy od najprostszej budowy atomu i poszczególnych pierwiastków. Szukamy wśród gwiazd, gdzie i jak te pierwiastki powstały. Jednak w miarę odkrywania coraz prostszych składników materii i sił nim rządzących zbliżamy się coraz bardziej do Wielkiego Wybuchy. Teoretycy stworzyli Model Standardowy opisujący istnienie 12 cząstek elementarnych, którymi rządzą cztery podstawowe siły. Naukowcy mają nadzieję, że z czasem sformułują teorię wszystkiego, byłaby to jedna uniwersalna teoria wyjaśniająca wszystkie zagadnienia fizyki oraz prawa nią rządzące i to w całym wszechświecie. Pomimo wszystkich jego sukcesów – wyjaśnienia budowy materii, pól kwantowych, oddziaływań fizycznych i pochodzenia masy – wiemy, że Model Standardowy jest w najlepszym razie niekompletny i stanowi bardziej echo fundamentalnej teorii, o której nie mamy na razie większego pojęcia. Wiemy też, że gdyby którykolwiek z parametrów podczas Wielkiego Wybuchu był odrobinę inny, nasz Wszechświat nie mógłby powstać.
Okazuje się, że żeby podać przepis na szarlotkę, to dowiedzieć się jak powstał Wszechświat. To jednak może wykraczać poza nasze możliwości. Nawet jak zbudujemy teorie, to nie będziemy mogli dowieść tego doświadczalnie. Pojawiają się pytania, dlaczego jest coś, a nie nic. Dlaczego jest 12 cząstek elementarnych i cztery siły nimi rządzące? Może się okazać, że kiedyś odkryjemy inne cząstki i siły. Autor mało poświęca uwagi ciemnej materii i ciemnej sile, która tłumaczy wiele zjawisk, a o której bardzo mało wiemy. Kiedyś uważano, że Wszechświat wypełnia niezbadany eter, teraz pojawiła się czarna materia, którą jak na razie nie wiemy, jak badać.
Fantastycznie napisana książka, autor potrafi w sposób lekki, zrozumiały dla laików pisać o naprawdę trudnych tematach. Miałam wrażenie, że autor bierze mnie za rękę i prowadzi, opowiadając o makro i mikro kosmosie bardzo prostym językiem, stosując liczne analogie i opisy. Może dlatego, że Cliff opowiada o swoim życiu, własnych doświadczeniach pracy naukowca, a także o podróży po różnych ośrodkach badawczych, gdzie przy okazji poznajemy budową Wszechświata. Dzięki szukaniu przepisu na szarlotkę od podstaw, który przez cały czas przewija się przez książkę, autor utrzymuje ciekawość czytelnika. Nie jest to suchy opis odkryć naukowych, ale barwna opowieść, która może zaciekawić każdego, kto ma ochotę dowiedzieć się więcej o Wszechświecie, w którym żyjemy.
P.S. Od pewnego czasu słychać utyskiwania nad ostatnio mizernymi wynikami prac na Wielkim Zderzaczu Hadronów. Ostatnio przeczytałam w Internecie, że udało się zaobserwować rozpad bozonu Higgsa na bozon Z i foton, co może stanowić pośredni dowód na istnienie cząstek, których nie przewiduje Model Standardowy, a także na istnienie procesów fizycznych, których nie przewiduje Model Standardowy.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Dlaczego przyszło nam żyć w tak nieprawdopodobnym Wszechświecie.
więcej Pokaż mimo toMiałam okazję wraz z tysiącami innych ludzi uczestniczyć w Dniach Otwartych CERN Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych. Mogłam zobaczyć CMS – jeden z detektorów wybudowany przy Wielkim Zderzaczu Hadronów (zjechać 100 metrów pod ziemię i być w sercu Bestii), a także zobaczyć inne projekty, nad którymi...