Urodził się w Łojewie pod Inowrocławiem w rodzinie wiejskiego nauczyciela Józefa Przybyszewskiego i jego drugiej żony Doroty z Grąbczewskich. Mając 13 lat rozpoczął naukę w toruńskim gimnazjum. Świadectwo dojrzałości uzyskał w gimnazjum wągrowieckim w 1889. Wyjechał do Berlina, gdzie w 1889 podjął studia architektoniczne, a rok później medyczne. Żadnego z tych kierunków nie ukończył, ponieważ za kontakty z ruchem robotniczym został aresztowany, a w rezultacie ostatecznie wydalony z uczelni w 1893. Poza tym „przykładne życie studenta architektury czy medycyny zupełnie mu nie odpowiadało. Był jednym z tych, którzy kreowali życie berlińskiej bohemy”, otoczony gronem artystów i literatów takich jak August Strindberg, Ola Hansson, Carl Ludwig Schleich, Richard Dehmel, Edvard Munch. Ten ostatni pod wrażeniem Mszy żałobnej Przybyszewskiego namalował obraz Krzyk (1903) i wręczył mu go w prezencie.
Pod wpływem filozofii Nietzschego oraz zdobytych wiadomości z dziedziny neurofizjologii opublikował w języku niemieckim dwa krótkie eseje pt. Zur Psychologie des Individuums (1892). Szybko zyskał akceptację w skandynawsko-niemieckim środowisku cyganerii artystycznej. Przyjaźnił się z Richardem Dehmlem, Alfredem Mombertem, malarzem Edwardem Munchem, Olem Hanssonem oraz Augustem Strindbergiem.
W Berlinie utrzymywał się z wykonywania dorywczych zajęć. Z pomocą przyszedł mu Stanisław Grabski załatwiając Przybyszewskiemu pracę w redakcji „Gazety Robotniczej” – dziennika wydawanego dla polskiej emigracji w Berlinie. Był jednym z założycieli artystyczno-literackiego czasopisma „Pan”, najważniejszego pisma modernistycznego w Niemczech. Publikował także na łamach gazety „Die Fackel” (satyryczna gazeta pisarza i wydawcy Karla Krausa),a także we „Freie Bühne” (gazeta literacka wydawnictwa S. Fischer).
W maju 1891 r. związał się z przyjaciółką z Wągrowca Martą Foerder. Miał z nią troje dzieci: Bolesława (ur. 22 lutego 1892),Mieczysławę (ur. 14 listopada 1892) i Janinę (ur. w lutym 1895),których losem i wychowaniem się nie interesował. 9 czerwca 1896 Marta Foerder, nie mogąc liczyć na miłość i wsparcie Przybyszewskiego, popełniła samobójstwo będąc w ciąży z czwartym dzieckiem. Ich synem zaopiekowała się matka Przybyszewskiego (usynowił go dopiero w 1905 r.),dziewczynki, które nie otrzymały nawet nazwiska ojca, zostały oddane do przytułku. Mieczysława została adoptowana przez bogatą rodzinę. Janina po tułaczce po domach dziecka zmarła z powodu problemów psychicznych w domu opieki dla obłąkanych.
W 1893 r. Przybyszewski poznał i poślubił Norweżkę Dagny Juel – pianistkę, córkę lekarza z Kongsvinger. Razem stworzyli parę, która skupiała wokół siebie artystów berlińskiej cyganerii. W latach 1893–1897 mieszkali na zmianę w Berlinie i Kongsvinger. Z tego związku miał dwoje dzieci: Zenona i córkę Ivi (ur. 3 października 1897). Dagny porzuciła męża w 1900 r. Przez rok tułała się po Europie. Dagny Juel Przybyszewska miała romans między innymi z Edwardem Munchem, norweskim malarzem symbolistą. Historia trójkąta Przybyszewski – Juel – Munch była przez malarza wykorzystywana w wielu cyklach m.in. Jealousy 1896, gdzie Munch sportretował Przybyszewskiego, Dagny i siebie. W 1901 r. zwaśnieni małżonkowie zeszli się w Warszawie. Dagny zginęła zastrzelona przez Władysława Emeryka.
W 1898 r. pisarz sprowadził się do Krakowa, gdzie objął redakcję „Życia”, stając się artystycznym przywódcą Młodej Polski.
W 1899 nawiązał romans z malarką Anielą Pająkówną, z którą miał jedno dziecko – córkę Stanisławę (1901–1935).
We Lwowie odwiedził w 1899 r. Jana Kasprowicza, którego żona Jadwiga (1869–1927) zafascynowana twórczością Przybyszewskiego porzuciła męża i córki, by dzielić życie ze Stanisławem. Zamieszkali w Warszawie. W tym czasie pisarz często wyjeżdżał do Rosji, gdzie cieszył się dużą popularnością.
W 1905 roku, po wybuchu rewolucji, przenieśli się z Jadwigą do Torunia, gdzie Przybyszewski poddał się kuracji odwykowej (był alkoholikiem). Problem alkoholowy nękał go jednak z przerwami do końca życia. Dopiero w Toruniu udało się przeprowadzić rozwód Jadwigi – pobrali się 11 kwietnia 1905 roku w Inowrocławiu (ślub cywilny w zaborze pruskim mógł odbyć się bez uprzedniego unieważnienia ślubu kościelnego).
W 1906 r. małżonkowie wyjechali do Monachium. Pieniądze na podróż zdobyli dzięki sprzedaży rękopisu Ślubów. Życie w Niemczech było, w zależności od stanu finansów, mniej lub bardziej udane. W czasie wojny spadło zapotrzebowanie na literaturę – niewiele dzieł Przybyszewskiego drukowano z czym wiązał się brak dochodów. W tym okresie obudziły się w twórcy uczucia patriotyczne, czego wyrazem była broszura propagandowa wydana po niemiecku i po polsku w 1916 roku.
Po zakończeniu wojny został współpracownikiem poznańskiego czasopisma „Zdrój”. Po wojnie na krótko zamieszkał w Pradze, następnie w Krakowie i w Poznaniu. W latach 1919–1920 mieszkał w Poznaniu, w gmachu Dyrekcji Poczty, gdzie m.in. tłumaczył pruskie dokumenty pocztowe i sporządzał opracowania urzędowe. W latach 1920–1924 mieszkał w Gdańsku, pracując w biurze tłumaczeń Dyrekcji Kolei Państwowych. Zaangażował się w utworzenie polskiego gimnazjum, którego otwarcie w Gdańsku nastąpiło w maju 1922 roku.
Próbował osiąść w Toruniu, Zakopanem, Bydgoszczy – wszędzie bez skutku. Wreszcie z Warszawy otrzymał propozycję pracy w kancelarii cywilnej prezydenta RP, Stanisława Wojciechowskiego. W listopadzie 1924 r. zamieszkał na Zamku Królewskim w małym mieszkaniu z pracownią.
Twórczość Przybyszewskiego nie budziła w owym czasie aprobaty – dorabiał odczytami o literaturze (zwłaszcza na temat twórczości Kasprowicza),z którymi jeździł po Polsce.
Pod koniec życia Przybyszewski nawrócił się na katolicyzm. Na rok przed śmiercią pisemnie zadeklarował: „Oświadczam, że w wierze katolickiej, w której się urodziłem, chcę żyć i umierać. Za wszystkie wykroczenia przeciwko zasadom tej wiary serdecznie żałuję i pragnę wszystko naprawić. Jak najgłębiej i jak najszczerzej Kościołowi katolickiemu oddany Stanisław Przybyszewski. Warszawa, 20. X. 1926.”
Z powodu braku pieniędzy w 1927 Przybyszewski powrócił na ojczyste Kujawy, osiadając na zaproszenie Józefa Znanieckiego w dworku w Jarontach pod Inowrocławiem, w pobliżu miejsca swych narodzin. Zmarł tamże, pochowany został na przykościelnym cmentarzu w Górze. W 1931 r. wzniesiono Przybyszewskiemu nagrobek z inskrypcją: „Meteor Młodej Polski”.
Pisarską działalność Przybyszewski rozpoczął od studiów i utworów w języku niemieckim. W 1892 r. wydał Zur Psychologie des Individuums. I. Chopin und Nietzsche. II. Ola Hansson (O psychologii jednostek),w 1893 Totenmesse (Msza żałobna, tyt. pol. Requiem Aeternam),w 1894 Vigilien (Wigilie),w 1895 De Profundis, w 1896 Im Malstrom (W Malstrom),a w 1897 Satanskinder (Dzieci Szatana). Wywarł duży wpływ na berliński ruch modernistyczny, szczególnie na Dehmela i przebywającego w owym czasie w Niemczech Strindberga.
Po przenosinach do Krakowa w 1898 r. objął redakcję Życia, stając się programowym przywódcą Młodej Polski. W swych płomiennych odezwach głosił kult sztuki jako jedynego i wyłącznego absolutu (Na drogach duszy, 1902). Ukazał światu wielkość poety Jana Kasprowicza (Z gleby kujawskiej, 1902),przedstawił swe uwielbienie dla muzyki Chopina (Szopen a Naród, 1910). Szkic Szlakiem duszy polskiej z 1917 r. to apoteoza literatury polskiej, a Moi współcześni z 1930 r. – własne wspomnienia literackie.
W pisanych sugestywnym językiem utworach Z cyklu Wigilii (1899),Nad morzem (1899),De Profundis (w języku polskim – 1900),Androgyne (1900),Requiem aeternam... (1904),Tyrteusz (1915),zawarł harmonijne powiązanie miłosnej tęsknoty z poetycką metafizyką bytu, czyniąc z nich swego rodzaju prozatorskie erotyki. Powieści Dzieci Szatana (w języku polskim – 1899),Homo Sapiens (w języku niemieckim – 1895-96, w języku polskim – 1901),Synowie ziemi (1904-11),Mocny człowiek (1912-13),Dzieci nędzy (1913-14),Krzyk (1917),Il regno doloroso (1924),choć uznawane za słabsze, prezentują wgląd w zagadnienia psychologiczne. Autor uczynił ich bohaterami przede wszystkim postaci o wątpliwej, wypaczonej moralności.
Przybyszewski tworzył także dramaty. W większości z nich przewija się wątek konfliktu płci, przedstawiony z nieubłaganym fatalizmem, silnie oddziaływający na odbiorcę nastrojowością sytuacji scenicznych. Najważniejsze z nich to: Dla szczęścia] (1900),Złote runo (1901),Goście (1901),które złożyły się w cykl dramatyczny Taniec miłości i śmierci; pozostałe dramaty to: Matka (1902),Śnieg (1903),Śluby (1905),Odwieczna baśń (1905),Gody życia (1910),Topiel (1912),Miasto (1914),Mściciel (1927).
Obok samej twórczości rozgłos przynosiła mu także atmosfera, jaką wokół siebie wytwarzał. Na ziemiach polskich (przede wszystkim przed swoim pierwszym przyjazdem do Krakowa) był uważany za legendarną postać europejskiej bohemy. Jednak kolejne lata przyniosły spadek popularności, pomimo m.in. starań o zainicjowanie polskiego ekspresjonizmu (artykuł Ekspresjonizm, Słowacki i Genezis z Ducha w serii Biblioteka Zdroju, 1918). W 1917 roku nakładem autora ukazała się wspomnieniowa książka Poznań ostoją myśli polskiej.
Przybyszewskiego uważa się za prekursora współczesnego (dwudziestowiecznego) satanizmu intelektualnego. Przez Strindberga nazywany był „genialnym Polakiem” („der geniale Pole”) i „wpłynął na niemiecką literaturę ostatniego dziesięciolecia XIX wieku jak mało kto”.
Początek XX w. szczególnie mocno odcisnął swe piętno na duszy twórców. Ból i cierpienie twórcze wylewają się z dzieł tamtych czasów, uwypuklając upadek wartości i wszechobecną apatię. Nic więc dziwnego, że tak ciekawą i buntowniczą postać, jaką był Przybyszewski, nie minęła fala negatywnych nastrojów. "Krzyk" więc stał się upustem najgłębszych, zdegenerowanych emocji i walką sił człowiekowi nieznanych.
𝐀𝐫𝐭𝐲𝐬𝐭𝐲𝐜𝐳𝐧𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐦𝐮𝐬
"Krzyk" Stanisława Przybyszewskiego, choć dość krótki, zawiera w sobie wiele ważnych motywów. Nie każdy odnajdzie się w formie, jaką stosuje autor. Tutaj jawa miesza się ze snem tak mocno, że ciężko poszukiwać między nimi granicy. Oniryczna wizja przesiąknięta jest boleścią i brzydotą. Emocje, które towarzyszą artyście zdają się jednocześnie budować świat, który nieustannie przyjmuje nowe, zaskakujące formy. Coś pojawia się, aby nagle ustąpić miejsca kolejnej wizji Gasztowta. Boleść jego duszy jest wręcz namacalna. Przeklęty przez własną rodzicielkę szuka sensu własnego istnienia, przez co nieustannie zatraca się w swoich halucynacjach. Mania namalowania krzyku i chęć poznania ulicy zaprzątają jego cały umysł, sprawiając, że emocje które w nim buzują zaczynają coraz bardziej deformować świat. Ekspresjonizm wylewa się z każdej kolejnej strony. Skupienie się na tym, co dzieje się wewnątrz Gasztowta sprawia, że sam czytelnik jest wrzucony w tę machinę szaleństwa. Zdeformowany świat ukazuje mroczne wnętrze ludzkości, a fascynacja artysty brudem i patologiami miasta jeszcze bardziej buduje klimat. W "Krzyku" szaleństwo i pesymizm grają główną rolę, a walka wewnętrzna bohatera z góry skazana jest na porażkę.
𝐏𝐨𝐝𝐬𝐮𝐦𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢𝐞
Eksperymentalny "Krzyk" wydany przez wydawnictwo Golem zaskakuje czytelnika ciekawą oprawą graficzną i oniryczną historią, której bliżej jest do koszmaru, niż sielankowej idylli. Pojawiające się skolopendry, czy wielokrotne powtórzenia "To ona!", gdy bohater doznaje szaleńczych wizji, sprawiają, że całość nabiera dodatkowego klimatu. W tej artystycznej wizji wydawnictwa zirytowały mnie marginesy, bo główny tekst za bardzo ucieka do grzbietu, przez co źle się czyta. Reszta jak najbardziej na plus. A sam tekst Przybyszewskiego, w swym szaleństwie i dramacie jak najbardziej warty poznania. Psychodeliczna jazda bez trzymanki pośród cierpień i pragnień gwarantowana.
www.milczenieliter.pl
www.facebook.com/milczenieliter
Blog o zapomnianych książkach.
****
Ostrzegam, że jest to lektura bardzo nietypowa, rzec można nieprzystająca do kanonów współczesnej literatury. Pisana w napuszonym, barokowym stylu (zdecydowanie przesadnym),z licznymi powtórzeniami i parafrazami. Poniżej próbka, gdzie Przybyszewski w nieco kiczowaty sposób przekracza granice językowej ornamentyki:
„Zgłuchła zwycięska fanfara barw, słyszał tylko jarmarczne krzykactwo, widział jaskrawą arlekinadę najpodlejszego gatunku, kłuła i raniła jego oczy skrzecząca, ochrypła, pijana kakofonia opętanych farb, jakie na szyldach podmiejskich knajp widywał”.
Przybyszewski zamiast na wartką akcję, kładzie nacisk na to co dzieje się wewnątrz bohatera. Szczątkowa fabuła i przerysowane dialogi są tylko tłem dla majaków i monologów Gasztowta. Brzmi to może niezbyt zachęcająco, ale wierzcie mi: jeśli tylko przyzwyczaicie się do stylu Przybyszewskiego, otrzymacie bilet na unikatową podróż w głąb człowieka, jego marzeń, fobii i zwidów.
Bohaterem "Krzyku" jest artysta-malarz Gasztowt. Mieszka w skromnym mieszkanku i jak na artystę przystało, klepie biedę i cierpi na chroniczny głód. Jest zafascynowany ulicą: nie typową, miejską ulicą z centrum miasta, ale uliczką z obrzeży, pełną brudu, niechlujstwa, podejrzliwych spojrzeń i tajemniczych typów. Takim miejscem jest np. Gospoda pod Rysiem, gdzie Gasztowt często przebywa i obserwuje. Pewnego dnia słyszy przerażający krzyk i widzi kobietę rzucającą się z mostu w nurt rzeki. Rzuca się na ratunek, udaje mu się uratować tajemniczą nieznajomą, co staje się początkiem jego obsesji. Gasztowt postanawia zrobić coś, czego nie zrobił wcześniej nikt – namalować krzyk, ten skowyt dobiegający z trzewi ulicy. W tym celu śledzi i nastręcza się nieznajomej, chcąc na niej wymusić powtórzenie owego tytułowego krzyku. Obsesja, wraz z narastającym głodem, powodują halucynacje, Gasztowt spotyka i rozmawia ze swym sobowtórem, Werychą, trafia do domu bez wyjścia, gdzie prześladuje go wizja ogromnego i ohydnego Stonoga, spotyka tajemniczego dorożkarza-grajka…
Zakończenia oczywiście nie zdradzę, ale nie ulega dla mnie wątpliwości jedno: Przybyszewski potrafi wyczarować niepokojącą aurę i nastrój grozy. Przykład:
„Teraz Gasztowt cofnął się zdumiony: poznał nagle w grajku wczorajszego dorożkarza.
- Czego pan chce? – mruknął tamten. Gasztowt przecierał czoło. – A! Pan pewno chce płacić za dorożkę? – Machnął ręką. – Bagatela!
Gasztowt zadrżał. Ta twarz się nie śmiała. Przeciwnie – była bardzo zimna, ale nigdy przedtem nie widział, by jakaś twarz takim szyderczym szatańskim śmiechem rozłunić się mogła. Widział dokładnie, jak drgała skurczem dławionego śmiechu. Żółta skóra, w która policzki jakby były upięte w ciasną rękawiczkę, marszczyła się złym, nienawistnym chichotem, a z oczu, które wyglądały jak dwie szybki z niebieskiej polerowanej stali, biła łuna jadowitego szyderstwa”.
Zgrzeszyłbym, nie wspominając o wydaniu książki. Młode stażem, ale intrygujące wydawnictwo Golem wpadło na świetny pomysł, by standardowy model drukowanej książki nieco urozmaicić. W efekcie otrzymujemy szereg kreatywnych zabiegów typograficznych jak np. czarne strony z białymi literami, blaknący druk w momencie, gdy Gasztowt ślepnie, rozdwojone litery, wytłuszczone fragmenty zdań, czy Stonoga, pojawiającego się tu i ówdzie. Co najważniejsze: zabiegi te spełniają swój cel i pozwalają lepiej się wczuć w świat Gasztowta, a w zasadzie wprowadzają nas do jego wnętrza. Nie chcę tutaj popadać w tani patos, ale muszę przyklasnąć Golemowi. To już nie jest samo czytanie, to zaczątek literatury 3D. Żeby nie przesłodzić: wybór czcionki był momentami dyskusyjny, brakowało mi też sznureczka, którym mógłbym zaznaczyć interesującą mnie stronę. Czerwony lub czarny pasowałby idealnie.
W bonusie dostajemy dodatkowe opowiadanie Przybyszewskiego – "Willa artysty" – będące wigilijną i poczciwą wariacją na temat "Krzyku", (niektóre zdania są nawet identyczne),a także interesujące posłowie.
A sam "Krzyk"? Polecam serdecznie wszelkim dziwakom, eksperymentatorom i mrocznym duszom, a także wszystkim czytelnikom otwartym na inne pisanie.
***
Pełna recenzja:
https://www.milczenieliter.pl/2020/07/stanisaw-przybyszewski-krzyk.html