rozwińzwiń

Influenza magna. U progów wieczności

Okładka książki Influenza magna. U progów wieczności Bogusław Chrabota
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Influenza magna. U progów wieczności
Bogusław Chrabota Wydawnictwo: Ringier Axel Springer Polska literatura piękna
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Ringier Axel Springer Polska
Data wydania:
2021-06-02
Data 1. wyd. pol.:
2021-06-02
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382500318
Tagi:
literatura polska I wojna światowa wartości człowiek
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

Influenza magna. U progów wieczności



przeczytanych książek 2317 napisanych opinii 2315

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

„Influenza magna” Bogusława Chraboty to książka – zaskoczenie, niezwykle miła niespodzianka, jakich, jeśli chodzi o polskich autorów, miałam ostatnio kilka. Bogusław Chrabota jest szerzej znany jako dziennikarz współpracujący z Polsatem oraz jako redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Nie wiedziałam, że pisze książki. Tym bardziej więc zaskoczyło mnie, że tak znakomite. Bo o jego „Influenza magna” nie można rzec inaczej. To powieść o końcu starego świata, który zarazem zwalnia miejsce nowemu. O końcu wielkiego cesarsko królewskiego imperium Franciszka Józefa (w książce jeden z bohaterów, Czech Josef Palka, to typ wybitnie szwejkowski). O końcu świata gorsetów i krynolin, o końcu akademizmu i burżuazyjnego konwenansu. I o narodzinach nowego. Nowej Polski, nowych prądów artystycznych, ale też wielu ekstremizmów, do tej pory skrępowanych sztywnymi regułami. O głos zaczęli dopominać się zaciekle komuniści, nacjonaliści, anarchiści, i kto tam jeszcze obudził się z letargu.

Influenza magna - wielka grypa, zwana potocznie hiszpanką, w latach 1918-1920 zdziesiątkowała populację na świecie. Ale ten tytuł to zarazem alegoria wielkiej rewolty, wzbudzonej i pandemią, i Wielką Wojną, i przewrotem w Rosji i pewnie jeszcze kilkoma czynnikami, które uruchomiły lawinę zmian w Europie na wielu polach. Rozczarowani, przybici, rozgoryczeni ludzie zaczęli poszukiwać alternatywy dla dotychczasowego życia.

Mamy w tej książce wszystkiego po trochu, we właściwych proporcjach. Jest burzliwy romans zakończony tragiczną śmiercią, są samobójstwa i zabójstwa, a nawet podejrzenie miłości kazirodczej. Jest zmaganie się artysty z mieszczańską kołtunerią, nagość modelek w pracowniach malarzy, freudowska psychoanaliza i kobieca histeria. Jest też groza wojny, na którą mężczyźni wyruszają pewni siebie, z entuzjazmem i przekonaniem, że potrwa ona co najwyżej kilka tygodni oraz brutalne zderzenie z jej krwawą prawdą i ludzką śmiertelnością. Autor pokazał także bezradność lekarzy na polu walki, a także ich poczucie niemocy wobec rozprzestrzeniającej się z prędkością światła zjadliwej epidemii grypy.

Wśród bohaterów powieści spotykamy takich, których nazwiska znamy z historii, jak Zygmunt Freud, starszy pan, siedzący niewzruszenie za swoim masywnym biurkiem w gabinecie wypełnionym starociami, przypominający jeszcze jeden z muzealnych eksponatów, relikt przeszłości, niewrażliwy na wszechobecną dziejową burzę. Co i rusz przewija się Tadeusz Boy-Żeleński, filozof Ludwig Wittgenstein oraz wielki malarz modernizmu – Gustav Klimt. Obok zaś mamy postaci nieznane, bądź dawno zapomniane, a wszystkie bardzo interesujące, nietuzinkowe i specyficznie powiązane ze sobą w swoistym węźle życia, mające na siebie wzajemny, destrukcyjny niestety wpływ. Myślę tu o malarzu Egonie Schiele, którego bardzo młodo zabrała hiszpanka, o poecie Georgu Traklu i jego nieszczęśliwej siostrze Grecie – pianistce śniącej o światowej karierze.

Jak łatwo się domyślić, bohaterowie, uczestnicy kulturalnego parnasu początku wieku wiodą burzliwe rozmowy o sztuce, zadając przy tym odwieczne pytanie, czy wystarczy, gdy jest ona tylko zachwytem nad pięknem świata, czy też powinna ukazywać również jego drugą stronę, wynaturzenie, wykoślawienie. Schiele mówi zdecydowanie: „Ja w swoim malarstwie chcę pokazać prawdę. Prawdę bez retuszu. (…) brzydota jest pięknem, pokazuje, jak brzydkie może być dobro, czyli natura…”. A może rolą sztuki jest nieść „ważne przesłania, symbole, wartości duchowe i intelektualne, jakąś głębszą prawdę o nas samych”. I czy to przypadek, że artyści którzy obalali tabu, przekraczali granice, łamali sztywne zasady poprawności, byli nieszczęśliwi albo niezrównoważeni. Czy czyhanie na ostatnie chwile konającego, by móc uwiecznić w szkicowniku to nieuchwytne przejście ze stanu ledwie bycia w stan już nieistnienia, chęć dostrzeżenia duszy uchodzącej z człowieka, to jeszcze sztuka, czy już tylko nieusprawiedliwione wścibstwo.

Autor w bardzo sugestywny sposób potrafi nakreślić obraz dojrzewania malarskiego geniuszu, przechodzenia młodego malarza przez kolejne fazy zachwytu, od realizmu, przez postimpresjonizm, później pochylenie czoła nad pełną ozdobników i złota twórczością nauczyciela i mistrza – Klimta, następnie okres eksperymentowania z nagością i niedaleką od pornografii cielesnością, aż po wielkie płótna o głębokiej symbolice. Ten czas rozwoju swoich możliwości to czas trudny, to ucieczka przed banałem, narażanie się na ostracyzm zachowawczego mieszczańskiego społeczeństwa, odwaga bycia sobą i uprawiania sztuki w zgodzie z sob, choćby w osamotnieniu, wbrew wszystkim.

Świat pracowni malarskich pachnących farbami i terpentyną, świat młodziutkich modelek, będących jednocześnie muzami i kochankami, to klimat bohemy oddany w sposób mistrzowski. Czy są to kręgi cyganerii pędzla, czy pióra, wszędzie kipią żądze, krew krąży szybko, emocje buzują. Mężowie i kochanki, żony i kochankowie, nie miłość, a pożądanie, które za nią biorą jest tą samospalającą się siłą, nad którą nawet nie próbują zapanować. Pierwsze fascynacje przeradzające się w gwałtowną namiętność, by zakończyć się całkowitą destrukcją, rozpaczą i obłędem. Topi się je w absyncie, papierosowym dymie i oparach opium.

Zachwyca styl Chraboty, soczysty, obrazowy język, oddający w pełni klimat epoki, i podobnie, jak ona, zróżnicowany. Inny w opisie ekscentrycznego, wyrafinowanego sposobu życia wiedeńskiej cyganerii, uwikłanej w rozbuchane romanse i rozdzieranej sprzecznymi pragnieniami. Odmienny w opisach zmagań bitewnych, krajobrazu wojennych zniszczeń i ludzkiego cierpienia, kiedy to „dawni bohaterowie stali się kawałkami ożywionego mięsa, które trzeba było czyścić, przemywać środkami dezynfekującymi, ciąć, zszywać, łatać, cerować”, czy też bezradności lekarzy w obliczu szalejącego wirusa grypy, na który mogli ordynować jedynie aspirynę. Wieś galicyjska, zapadła gdzieś na krańcu świata prowincja, gdzie ostatnie słowo ma ksiądz, a chłop najczęściej nie umie czytać, oddana została z cudowną pieczołowitością krajobrazu, zachwytem nad jego bogactwem, jakim darzy ludzi: „Ależ pyszne te łąki, ależ kwietne, ależ ciężkie od miodosytnego nektaru”. Jakby natura nie chciała przyjąć do wiadomości rozprzestrzeniającej się wokół woni trupiego rozkładu i dygotu chwiejącego się porządku. Od razu widać analogię do naszego tu i teraz. Owo ironiczne, złowróżbne przypomnienie, że historia kołem się toczy, co było kiedyś, może się powtórzyć. Ta bezradność, niepokój, zamykanie się w swoich lękach, przerażające statystyki zakażonych i umarłych w ciągu doby, tygodnia, miesiąca. Poszukiwanie panaceum. Stroje ochronne i maseczki na twarzach. I te same pytania. Dlaczego? Czyżby to była kara? Czy możemy wymodlić ocalenie? I dylematy lekarzy, nieprzytomnych z wyczerpania, którzy muszą „robiąc za Pana Boga” wybierać, kogo ratować najpierw. Czy obcowanie na co dzień ze śmiercią tylu ludzi może stępić wrażliwość? Wiegemann, lekarz, jeden z bohaterów książki wspomina: „Można było patrzeć na ten krótki, niemal niezauważalny proces umierania w kategoriach ontologicznych, jeszcze jest, ale już prawie go nie ma”.

Jest jednak nadzieja. W książce Europa powoli otrząsa się po wojnie. Panie w długich sukniach i kapeluszach znów zajadają się przy kawiarnianych stolikach tortem Sachera, ale czuć już powiew świeżości, a wraz z nim odradza się i Polska. Płyną nowe prądy, artyści szukają alternatywnych form wyrazu, adekwatnych do wyzwań zbliżającej się szybkim krokiem nowej epoki. Patos? Ekspresja? Abstrakcja? Czuć owo rozedrganie, oczekiwanie. Coś się kończy, by coś mogło się rozpocząć. Niech ta nadzieja towarzyszy nam i teraz, gdy ponownie musimy zmagać się z niepewnością jutra. Myślę, że takie było również przesłanie autora tej znakomitej książki.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://moznaprzeczytac.pl/

„Influenza magna” Bogusława Chraboty to książka – zaskoczenie, niezwykle miła niespodzianka, jakich, jeśli chodzi o polskich autorów, miałam ostatnio kilka. Bogusław Chrabota jest szerzej znany jako dziennikarz współpracujący z Polsatem oraz jako redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Nie wiedziałam, że pisze książki. Tym bardziej więc zaskoczyło mnie, że tak znakomite. Bo o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
706
108

Na półkach:

avatar
803
770

Na półkach:

Życie często zaskakuje. Pandemia, której doświadczyli wszyscy, długie miesiące izolacji, dystansu i permanentnego strachu o dziś, o jutro. Pandemia, która zmieniła bieg historii będzie nam jeszcze długo, bardzo długo towarzyszyć. Będzie w tle codzienności, będzie zawsze na drugim planie i choć niechciana, to wiecznie jakoś obecna. Nie da o sobie zapomnieć. Jednak w tym złym czasie okazało się, że wielu zamkniętych w czterech ścianach pokoi tworzy coś spektakularnego, coś innego od tego, co zawsze. Powstała muzyczna nostalgia, wiersze o samotności, książki o beznadziei i bezsensie istnienia, ale – w kontraście do tego fatalizmu – pojawiają się optymistyczne piosenki chwalące życie, w poezji ukazuje się radość poranków, w powieściach romantyczna miłość. Są też utwory i dzieła odnajdujące się gdzieś pomiędzy, jak powieść Bogusława Chrabota „Influenza Magna. U progów wieczności”. Dlaczego pomiędzy? Bo jest to książka obrazująca mieszane skutki zarazy. Pandemia, o jakiej mowa w powieści, została wywołana grypą „hiszpanką”. Ta zaraza zbierała ogromne żniwo. Tysiące ludzi umierało. Do tego rozpętano wojnę, która miała napędzić tkwiącą w bezruchu ziemię. Rozpętano wojnę, która zdemolowała ten zastój całkowicie, która wszystko przyspieszyła i stworzyła jednocześnie bezład i chaos. Miliony ofiar, czas bez końca, dni znaczone ludzką krwią, noce wypełnione ludzkim krzykiem. W powietrzu wiele pytań bez odpowiedzi tworzy nad głowami chmurę, która puchnie i puchnie.
A co zostanie gdy odrzucimy wojnę jako ruch, co zostanie prócz awantury?
Jest wojna, jest „hiszpanka”, a gdzie lekarze?- ktoś zapyta. Są, znani do dziś bohaterowie wpisani do historii. Są, odważni ludzie tamtych lat i wydarzeń. Tadeusz Boy-Żeleński, Franz Wiegemann, czy Zygmunt Freud – nowatorski lekarz wnętrz ludzkich. Jedni leczą ciała, nieliczni dusze, a to dusze właśnie stawały się coraz bardziej potrzebującymi ratunku. Bo modlitwy koiły, a morfina nie zawsze. Zaraza „hiszpanki” zbierała ofiary, a przyszła śladami wojny, była z nią nierozłączna. Jak w pacierzu, jak w różańcu – koralik za koralikiem.
Pandemia, według mnie, wkroczyła we wszystkie wymiary ludzkiego życia. W jednym czasie świat ścisnęła pandemia choroby, pandemia okrucieństwa, pandemia pazerności i całkowity bezład i syf. W pył rozpadały się kości dawnych bogaczy i „pseudo panów tego świata”. Zapanowała bieda, zezwierzęcenie i śmierć. Lekarze, by przeżyć i by choć trochę wygładzić to, na co patrzyli każdego dnia, pili spirytus farmakologiczny, medyczną miksturę jak mawiali. Przepijali go gęstą jak smoła herbatą. Obrazy wracała, zmęczenie posiwiało głowy, żłobiło głębokie zmarszczki na żywych jeszcze twarzach, krzyki cierpiących tłukły po się całym umyśle. Nie inaczej było z pielęgniarkami, malarzami, poetami. Słabsi popełniali samobójstwa.
Dla mnie niebywale czułą osobą jest Wiegemann. On, świadek tak wielu zgonów, lekarz miliona ciał, koiciel umierających dusz w ludziach, którzy już owych ludzi nie przypominali. Tylu pacjentów przeszło przez jego ręce, tyle ciał dotykał, a jedyne, które zapamiętał to odebrane podczas domowego porodu martwe dziecko. Dziewczynka. Sine ciałko, które po nacięciu rodzącej wyszło krwawą główką, potem rączkami, korpusem i w końcu całym ciałkiem. Maleństwo.
„Influenza magna. U progów wieczności” to powieść wykraczająca poza nasze czasy. To bardzo dobrze napisana książka, która już teraz – według mnie – staje się klasykiem literatury. Bogusław Chrabota swoim przenikliwym umysłem i dobrym piórem stworzył dzieło, które trzeba koniecznie znać. Przeczytać całe, całe mimo bóli, jaki niesie treść. Realistyczne obrazy, sceny, plastyczne opisy bohaterów i ich interakcji z czasem, w jakim przyszło im żyć – to wszystko jest dziełem samym w sobie. Czytasz, a każde zdanie boli. Nie możesz się zdystansować, ani stanąć obok, nie możesz stać się obserwatorem owych tragedii. W „Influenzie...” jesteś ty – ty-lekarz i jednocześnie ty-pacjent, ty-żołnierz, ty-pielęgniarz.
Ty – ofiara pandemii.
Nie uchronisz się. Musisz ją przejść, a czy przeżyjesz?
Sam pomysł powieści, w której główne postaci to nazwiska, jakie znamy. To bohaterowie minionych lat, którym cześć składamy właśnie tu.
„Influenza magna” to dla mnie książka pełna emocji. Pełna wszystkiego. Bólu, łez, ale i drobnych radości, acz tych jest niewiele. Powiem krótko – ta powieść to skarb naszych czasów.

dziękuję sztukater

Życie często zaskakuje. Pandemia, której doświadczyli wszyscy, długie miesiące izolacji, dystansu i permanentnego strachu o dziś, o jutro. Pandemia, która zmieniła bieg historii będzie nam jeszcze długo, bardzo długo towarzyszyć. Będzie w tle codzienności, będzie zawsze na drugim planie i choć niechciana, to wiecznie jakoś obecna. Nie da o sobie zapomnieć. Jednak w tym złym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1335
1333

Na półkach:

Wiedeńska bohema: Egon Shiele, Gustav Klimt, Georg Trakl i jego siostra Grete, a także Zygmunt Freud czy Tadeusz Boy-Żeleński. Ich beztroskie życie, pełne kawiarnianego splendoru, kręciło się wokół filozoficznych rozmów, a także rodzących się w oparach opium i absyntu artystów. Wraz z nadejściem pierwszej wojny światowej, a następnie epidemii grypy Hiszpanki ich świat zawalił się i mimo że nikt nie wierzył w upadek Cesarstwa Habsburgów, stary porządek runął zabierając ze sobą ogrom ofiar i niezliczoną ilość talentów...

(cd recenzji na fb)

https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka/photos/a.967792129913564/6586057471420307/

Wiedeńska bohema: Egon Shiele, Gustav Klimt, Georg Trakl i jego siostra Grete, a także Zygmunt Freud czy Tadeusz Boy-Żeleński. Ich beztroskie życie, pełne kawiarnianego splendoru, kręciło się wokół filozoficznych rozmów, a także rodzących się w oparach opium i absyntu artystów. Wraz z nadejściem pierwszej wojny światowej, a następnie epidemii grypy Hiszpanki ich świat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
546
463

Na półkach: ,

Sto lat temu dla wielu życie było zabawą. I nagle gdzieś w Sarajewie zamach. Jeszcze w pierwszych tygodniach przeżywali euforię. A potem już mijały straszne, pełne śmierci miesiące... Powieść przeciętna ale ze wskazaniem na dobrą... po prostu trochę więcej oczekiwałem po naczelnym "Rzepy". Ponieważ czytuję jego felietony w Plusie Minusie, także obszerniejsze teksty, które regularnie publikuje. Opisany koniec epoki, masakrycznie tragicznej na tle postaci znanych ( nie dla wszystkich) bądź trochę mniej. I to jest dobry początek do sięgnięcia głębiej. Wtedy zmieniał się świat, nadchodziło nowe ale co !??? Dzisiaj także tego nie wiemy i nie dlatego kupiłem książkę że opisuje "przebieg Wielkiej Grypy". Nie, nie chcę tamtego czasu porównywać z naszym... bo nie wyjdziemy na tym dobrze. Inspiracją dla mnie były postacie przedstawione. Jak na obrazie. Trochę Goi na tle, gdzieś hen, daleko... impresjonistów. Bo przy takiej wojnie wygląda z oddali jak marzenie. Możemy podenerwować się słuchając Freuda albo poobserwować z bliska zdolności Egona Schiele. No właśnie, czym jest myślenie o sztuce. I tu redaktor inspiruje, namawia wręcz do przyglądnięcia się epoce. Tamtej, a może naszej... Chyba najbardziej podobała mi się "Strona Boya". Książka nie jest łatwa. Autor wymaga, przynajmniej minimum, wiedzy od czytelnika. I to mi nawet imponuje u Chraboty. Jeśli chcesz przeczytać, musisz się nastawić na pewien wysiłek. Nie ma nic za darmo. Nawet satysfakcji z odbytej lektury. Uwaga cytuję: "Idzie nowe niekoniecznie lepsze". Być może to jest najważniejsze przesłanie powyższej opowieści.

Sto lat temu dla wielu życie było zabawą. I nagle gdzieś w Sarajewie zamach. Jeszcze w pierwszych tygodniach przeżywali euforię. A potem już mijały straszne, pełne śmierci miesiące... Powieść przeciętna ale ze wskazaniem na dobrą... po prostu trochę więcej oczekiwałem po naczelnym "Rzepy". Ponieważ czytuję jego felietony w Plusie Minusie, także obszerniejsze teksty, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2315
2315

Na półkach: , ,

Różne czasy - te same problemy.

"Influenza magna. U progów wieczności" to porywająca w swej złożoności literacka opowieść o burzliwych losach bohemy wiedeńskiej – Schielego, Klimta, Freuda, Trakla, osadzona w realiach I wojny światowej, w świecie targanym przez pandemię hiszpanki. Losy głównych bohaterów na tle potężnych i doniosłych zmian zachodzących w otaczającej ich rzeczywistości to okazja do wnikliwego przyjrzenia się zaskakującym podobieństwom świata dzisiejszego do tego sprzed wieku - podobieństw tych jest bowiem zaskakująco wiele.

Wiedeń - habsburska stolica nie tylko wielkiej (choć upadającej na oczach głównych bohaterów) monarchii, ale także stolica kultury, sztuki, poetów, pisarzy i wszelkiego rodzaju artystów wpisujących się w nurt szeroko pojętej, XX-wiecznej bohemy. Bogusław Chrabota wybiera to miejsce nieprzypadkowo w kontekście omawianej książki, w tak wielkim tyglu bardzo dobrze można bowiem zaobserwować powiew wielkich zmian, które czekają wszystkich żyjących w owych czasach. Zmian, które - i to także stara się przekazać nam autor - zachodzą także w naszej rzeczywistości, która mimo iż oddalona jest w czasie od habsburskiego Wiednia o całe stulecie, to jednak ma z nim zaskakująco wiele wspólnego.

Jakie są owe punkty styczne tych dwóch różnych, oddalonych od siebie w czasie rzeczywistości? Najbardziej oczywisty jest tutaj chyba aspekt pandemiczny - Wiedeń Chraboty zmaga się z pandemią hiszpanki, my z kolei od półtora roku mamy na karku koronawirusa... Wspólnym mianownikiem jest tutaj także niepewność względem przyszłości oraz przyspieszający rozwój technologiczny, a także kruszenie się niepodważalnych dotąd podstaw istniejącego na świecie porządku rzeczy - zarówno teraz, jak i całe stulecie temu ludzkość pędziła naprzód w niepohamowanym pędzie rozwoju, jednak nikt nie wiedział, dokąd to wszystkich zaprowadzi. Książka Chraboty symbolicznie odnosi się do naszych apokaliptycznych czasów, w których ludzkość stoi przed globalnymi wyzwaniami rewolucji energetycznej i motoryzacyjnej oraz pandemii i socjalno-kulturowych przemian. Bogusław Chrabota nie bez powodu osadził akcję swojej powieści w epoce upadku monarchii europejskich – nasz „upadek” jest wszakże (podobnie jak dla innych, żyjących sto lat temu) również wielką szansą na coś nowego, lepszego.

Alegoryczny charakter tej pozycji rzuca się w oczy na każdym kroku. Czyni to lekturę niesamowicie interesującą, a wychwytywanie coraz to nowych powiązań między dwoma z pozoru niezwiązanych ze sobą rzeczywistościami jest prawdziwą intelektualną przyjemnością. A także polem do licznych przemyśleń oraz do zadumy nad kształtem świata oraz kierunkiem, w którym on zmierza... Zarówno teraz jak i stulecie temu ludzkość stanęła przed obliczem wielu szans, zagrożeń, możliwości oraz problemów, które można było rozwiązać z korzyścią dla wszystkich lub też w sposób, który doprowadzi do katastrofy. Oni sto lat temu podążyli drogą, którą dziś z perspektywy czasu już znamy - jaką drogą podążymy my wszyscy dzisiaj?

Świetna książka. Naprawdę warto poświęcić jej czas.

Dziękuję Ringier Axel Springer Polska za egzemplarz recenzencki.

#influenzamagna #uprogówwieczności #ringieraxelspringerpolska #bogusławchrabota

https://cosnapolce.blogspot.com/2021/07/influenza-magna-u-progow-wiecznosci.html

Różne czasy - te same problemy.

"Influenza magna. U progów wieczności" to porywająca w swej złożoności literacka opowieść o burzliwych losach bohemy wiedeńskiej – Schielego, Klimta, Freuda, Trakla, osadzona w realiach I wojny światowej, w świecie targanym przez pandemię hiszpanki. Losy głównych bohaterów na tle potężnych i doniosłych zmian zachodzących w otaczającej ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
150
125

Na półkach:

Pierwszy wrażenia zdecydowanie lepsze niż dalszy ciąg. Niestety tylko 6 za całość mimo, że pierwszy rozdział na 8. Uświadomiła mi jedną oczywistość poezję czytać trzeba w oryginale znając język i kulturę autora, nawet najlepsze tłumaczenie zabija jej moc i przekaz.

Pierwszy wrażenia zdecydowanie lepsze niż dalszy ciąg. Niestety tylko 6 za całość mimo, że pierwszy rozdział na 8. Uświadomiła mi jedną oczywistość poezję czytać trzeba w oryginale znając język i kulturę autora, nawet najlepsze tłumaczenie zabija jej moc i przekaz.

Pokaż mimo to

avatar
1360
487

Na półkach:

Na początku może w kilku słowach o samym Autorze. Bogusław Chrabota, bo o nim mowa, to nie tylko prawnik, politolog, ale również dziennikarz, pisarz i redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Jak tylko nadarzyła się możliwość zapoznania się z jego najnowszą książką, od razu zdecydowałam się skorzystać z propozycji.

Lektura już od samego prologu zapowiadała się ciekawie. Opis spotkania Gombrowicza z Boyem- Żeleńskim sprawił, że od razu chciało się czytać dalej, szybciej, więcej. Wiedeń i Kraków. Miasta pełne poetów, malarzy, prozaików, tancerek, aktorek, kurtyzan, dziennikarzy. W samym sercu imperium Habsburgów znajdowały się liczne teatry, kabarety, kawiarnie i oczywiście chluba miasta- uniwersytet. Autor przedstawił szereg barwnych postaci od Gustava Klimta, poprzez Egona Schiele, Wiegemanna, Freuda, Boya na Georgu Trakl i jego siostrze kończąc. W to wszystko umiejętnie została wpleciona I wojna światowa i epidemia hiszpanki. Opisy bezmyślnego okrucieństwa wojny i koszmar lekarzy wojskowych, którzy musieli się dwoić i troić, by nie tylko leczyć rannych i przywracać ich do życia, ale też zmagali się z chorobą, która nigdy wcześniej nie dała o sobie znać, a zbierała ogromne żniwo. Odór ropiejących ran, krwi, śmierci, nieprzespane dnie i noce to były lata młodości Wiegemanna i Boya.
Jaki był sens życia, gdy wkoło tylko śmierć i masa ludzkich dramatów? A to tylko jedna z historii zawartych w powieści.

Jakże to smutna była lektura. Jakże smutne i tragiczne były losy przedstawionych postaci. Austriacki poeta Trakl tworzył wiersze magnetyczne, ale jednocześnie pełne mroku, bólu i poczucia beznadziei. Zginął śmiercią samobójczą w szpitalu w Krakowie. Nie dał rady sprostać wymaganiom wojny, nie mógł znieść krwawych widoków.

A inne nie mniej tragiczne, ale za to może bardziej znane postacie występujące w powieści:
Kontrowersyjny Egon Schiele, jeden z ojców ekspresjonizmu, uczeń samego wielkiego Gustava Klimta. Stworzył wiele obrazów, grafik, rysunków węglem. Miał swoją ulubioną modelkę pozującą między innymi do obrazu: „Portret Wally”.Zmarł właśnie podczas nieszczęsnej epidemii grypy.
Jest i niespełniona pianistka, którą Freud określił, jako osobę z duszą podzieloną na dwie części. Jej część umarła wraz z bratem, niedocenionym poetą wyżej wspominanym Traklem. Sama po latach leczenia psychiki prawdopodobnie popełniła samobójstwo.Tadeusza Boya – Żeleńskiego myślę, że specjalnie przedstawiać nie trzeba. Pisarz, tłumacz a w czasie opisywanej historii lekarz kolejowy.

W książce przeplatane są również wątki przeciętnych ludzi, których drogi los skrzyżował z Schielem czy Traklem. I wojna światowa, influenza magna i zarys życia osobistego przedstawione od strony lekarza i oficera armii Austro- Węgier Franza Wiegemanna, od strony Schielego, Grete i Boya. Wywody Freuda czy Boya to istne perełki a poruszane tematy wiary, cywilizacji, zachowań ludzkich i samego człowieka są aktualne po dziś dzień. Historia wymusza poszukiwanie analogi i przeanalizowania sytuacji społeczno- politycznej na świecie i przyjrzeniu się współczesnej działalności człowieka.

Historia zajmująca, bardzo ciekawie i zgrabnie napisana. Starannie i dokładnie wykonana. Przekazująca liczne interesujące informacje, anegdoty, ale smutna i refleksyjna w odbiorze. Nie jest to bowiem tylko powieść historyczna, ale również społeczno-obyczajowa obnażająca wady ludzi, którzy nie potrafią solidarnie połączyć sił i sprostać zmianom, zjednoczyć się w zwalczaniu chorób, poszukiwać wspólnie remedium na zło świata. Powieść idealnie odzwierciedla dzisiejsze wyzwania i zmiany, jakie czekają społeczeństwa.
Polecam.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję PRart Media i Wydawnictwu Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.

Na początku może w kilku słowach o samym Autorze. Bogusław Chrabota, bo o nim mowa, to nie tylko prawnik, politolog, ale również dziennikarz, pisarz i redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. Jak tylko nadarzyła się możliwość zapoznania się z jego najnowszą książką, od razu zdecydowałam się skorzystać z propozycji.

Lektura już od samego prologu zapowiadała się ciekawie. Opis...

więcej Pokaż mimo to

avatar
192
55

Na półkach:

Pomysł ciekawy, wykonanie kiepskie. Męczące opisy, naciągana patetyczność, nieautentyczna podniosłość, nadęta narracja. Szkoda, bo mogłaby to być fajna książka.

Pomysł ciekawy, wykonanie kiepskie. Męczące opisy, naciągana patetyczność, nieautentyczna podniosłość, nadęta narracja. Szkoda, bo mogłaby to być fajna książka.

Pokaż mimo to

avatar
415
415

Na półkach:

Książkę przeczytałem już jakiś czas temu i przyznam, że niewiele we mnie z niej zostało. Bardzo nierówna, z ciekawymi momentami, fragmentami przegadana.

Książkę przeczytałem już jakiś czas temu i przyznam, że niewiele we mnie z niej zostało. Bardzo nierówna, z ciekawymi momentami, fragmentami przegadana.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    81
  • Przeczytane
    26
  • Posiadam
    9
  • 0_chcę przeczytać - legimi
    1
  • Ebook
    1
  • Literatura piękna
    1
  • 2021
    1
  • Polska
    1
  • Pod naszym patronatem
    1
  • Kupione P
    1

Cytaty

Więcej
Bogusław Chrabota Influenza magna. U progów wieczności Zobacz więcej
Bogusław Chrabota Influenza magna. U progów wieczności Zobacz więcej
Bogusław Chrabota Influenza magna. U progów wieczności Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także