-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2021-09-11
2021-09-09
Wielkie rozczarowanie
Jako dziecko z zachwytem oglądałam program „W starym kinie” i prezentowane tam przedwojenne filmy. Zaciekawiła mnie książka o Toli Mankiewiczównie i sięgnęłam po audiobook. Niestety przez dwie trzecie książki postać artystki wyłącznie przewija się w tekście. Wspomina tylko o jej młodości i latach nauki. Autor dużo pisze o operze, operetce, a później poznajemy historię kolejnych kabaretów, w których występowała, z listą spektaklów, w których brała udział, do tego cytaty relacji prasowych z tych występów. Rozumie, że nawet tak popularna aktorka, robiąca wielkie wrażenie na mężczyznach nie angażowała się w romanse, skandale i awantury. Chociaż może to być niepojęte w dzisiejszych czasach. Jednak jakieś życie prywatne miała. Natomiast, gdy autor przechodzi do jej kariery filmowej, zaczyna się nudny katalog filmów, w których brała udział. Każdy film jest dokładnie opisany, jakbym czytała napisy końcowe każdego z filmów. Dopiero od wybuchu wojny autor skupia się na życiu aktorki, a także na życiu jej męża, który zostaje wywieziony w głąb Rosji. Po wojnie początkowo koncertuje, ale nie zostaje nigdzie zaangażowana. Autor sugeruje, że nie była przygotowana do tego, aby dla gwiazdy tego formatu stworzyć odpowiednią oprawę i repertuar godne jej statusu i talentu. Jednak przez całą książkę mamy obraz skromnej i pracowitej kobiety. Parę razy jest cytowany siostrzeniec, który mówi, że dla Cioci najważniejsze w życiu były praca, dom i Kościół. Może właśnie z powodu tego trzeciego elementu w komunistycznej Polsce nie mogła kontynuować kariery. Szkoda, że autor pominą jej losy powojenne. Dopiero z Wikipedii dowiedziałam się, że w latach 1951- 1955 była aktorką Teatru Nowego, a swoją karierę sceniczną zakończyła w 1975 roku i później pracowała, jako urzędniczka. Szkoda, że ten okres życia aktorki pominą autor, szkoda, gdyż dużo artystów przedwojennych borykało się z trudnościami finansowymi.
Mnie przeraził inny stwierdzenie autora w czasie opisu wojennych losów męża aktorki i jego pobytowi w Rosji. Autor stwierdza, że tylko dzięki uprzejmości, czy dobroci Stalina, Armia Andersa mogła opuścić Rosję. Czytając to, byłam w szoku. Nie byłoby tamtych setek tysięcy ludzi, gdyby nie „uprzejmość” Stalina. Nie mówiąc już o tym, że Rosja nie dostałby pomocy aliantów, gdyby nie wypuściła tej armii.
Jedyna zasługa autora, że zajął się życiem Toli Mankiewiczówny, ale książka mierna, wręcz miejscami nudna. Autor nie pokazał jakim człowiekiem była Tola, a jedynie jej karierę sceniczną w dwudziestoleciu międzywojennym.
Pierwotnie w serwisie Na kanapie.
Wielkie rozczarowanie
Jako dziecko z zachwytem oglądałam program „W starym kinie” i prezentowane tam przedwojenne filmy. Zaciekawiła mnie książka o Toli Mankiewiczównie i sięgnęłam po audiobook. Niestety przez dwie trzecie książki postać artystki wyłącznie przewija się w tekście. Wspomina tylko o jej młodości i latach nauki. Autor dużo pisze o operze, operetce, a później...
2021-09-18
Według mnie nie wypada nie poznać tej książki, a więc jej wysłuchałam. Legendarny warszawski bard spisał swoje wspomnienie z młodości spędzonej na Czerniakowie. Książka obejmuje lata przedwojenne i początek wojny. Dzięki temu możemy poznać folklor, ale też realne życie w robotniczego Czerniakowa, gdzie zdobywał swych zwolenników komunizm. Interesujące jest, że autor w swych wspomnieniach nie ogranicza się do Warszawy, ale opisuje też Kresy Wschodnie przed wojną i w na początku wojny. Ważna książka, aby lepiej poznać historię Warszawy.
Pierwotnie w serwisie Na kanapie.
Według mnie nie wypada nie poznać tej książki, a więc jej wysłuchałam. Legendarny warszawski bard spisał swoje wspomnienie z młodości spędzonej na Czerniakowie. Książka obejmuje lata przedwojenne i początek wojny. Dzięki temu możemy poznać folklor, ale też realne życie w robotniczego Czerniakowa, gdzie zdobywał swych zwolenników komunizm. Interesujące jest, że autor w swych...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07
Czego się nie wymyśli dla pieniędzy?
Książkę dostałam od przyjaciółki, gdyż autor pochodzi z mojego miasta, a więc wypadało przeczytać. Nigdy nie interesowałam się wodą strukturyzowaną, ani tego rodzaju pseudonauką. Bałabym się pić wodę z jakiegoś odwiertu w lodowcu, gdyż nie wiadomo, jakie bakterie ona zawiera. W formie przetrwalnikowej mogą przetrwać wieki i może okazać się, że jest to naprawdę woda pełna życia. Wyłącznie woda destylowana jest 100% wodą, w przyrodzie zawiera rozpuszczone w niej różne składniki mineralne, związki, jak też żywe organizmy. Od wieków stosuje się wodolecznictwo, do którego stosuje się różnego rodzaju wody mineralne. To nie woda leczy, ale substancje w rozpuszczone.
Dobrze, że miałam w domu dwóch naukowców, chemików zajmujących się analizą chemiczną i sama skończyłam jakieś studia podyplomowe z chemii, gdyż nie miałam problemów ze zrozumieniem wywodów autora. Z drugiej strony czułam się jak na suchym wykładzie o wiązaniach chemicznych, oddziaływaniach międzycząsteczkowych, reakcjach, następnie o przenikaniu wody do komórek organizmu. Chociaż już w tej partii materiału autor nie czuł się zbyt pewnie. Sam zarzucając oponentom brak precyzyjnego języka, pisze o sokach komórkowych (str. 154).
Nie lubię w książkach popularnonaukowych dwóch rzeczy. Kiedy czytam akapit i na końcu się dowiaduję, że ten temat będzie opowiedziany później i kiedy czytam akapit i na końcu dowiaduję się, że ten temat zostanie pominięty. Niestety takie „perełki” były w tej książce. Autor we wstępie pisze, że pragnie, żeby to nie był podręcznik akademicki, a ja czytając, miałam wrażenie, że właśnie czytam podręcznik akademicki.
„Nauka opiera się na faktach, doświadczeniach, eksperymentach i danych.” Nauka opiera się też na teoriach, które z czasem potwierdza się lub odrzuca. Nawet Einstein musiał czekać na potwierdzenie swojej teorii. Autor obala teorie, które nie są dokładnie przedstawione, czyli też opieram się na wierze.
Czegoś mnie w tej książce brakowało. Jeżeli ktoś ma ochotę na dość suchy wykład z chemii, to polecam.
Czego się nie wymyśli dla pieniędzy?
Książkę dostałam od przyjaciółki, gdyż autor pochodzi z mojego miasta, a więc wypadało przeczytać. Nigdy nie interesowałam się wodą strukturyzowaną, ani tego rodzaju pseudonauką. Bałabym się pić wodę z jakiegoś odwiertu w lodowcu, gdyż nie wiadomo, jakie bakterie ona zawiera. W formie przetrwalnikowej mogą przetrwać wieki i może okazać...
2021-07
Autor nas zaskakuje od pierwszych stron. Nathaniel jest barmanem w jakiejś knajpie i nie pamięta, co się z nim działo, przez ostatnie dwa lata. Powoli odzyskuje świadomość i pamięć. W nowym Jorku dowiaduje się, że jego dziewczyna Fiona udała się do Nonstead i tam została zabita. Nathaniel wraca, więc do tego miasteczka, które jest centrum zła. Odkrywa, że sprawcą zła jest Magora, który potrafi zawładnąć ludźmi za pomocą telefonów. Mogora potrafi się też materializować w różnych miejscach. Nathaniel musi odkryć kim jest Magora i gdzie przebywa. Pomaga mu w tym zadaniu, dawny przyjaciel Skinner. Pojawia się ciekawa postać – Chochlik. Czy jest przyjacielem, czy wrogiem? Rozpoczyna się regularna obława na Nathaniela i regularna wojna, wróg nie przebiera w środkach. Okazuje się, że Nathaniel jest odporny na wpływy Magora, a więc wyłącznie on może go pokonać. Może i jemu uda się kogoś zahipnotyzować. Czy uda mu się odkryć kim jest Magora i go pokonać?
Ciekawym zabiegiem jest opętanie za pomocą telefonów. Akcja toczy się w zimie, a więc mamy długie noce i śnieżyce. Do tego nigdy nie wiadomo, czy napotkany człowiek jest wrogiem, czy przyjacielem. Chociaż to w każdej chwili może się zmienić. Nathaniel też odkrył jak można niektórych wyrywać spod władzy Magora. Jednak po pewnym czasie zaczęła mnie nużyć ciągła walka i przegląd sposobów jak pozbyć się Nathaniela. Szybkość akcji odbija się na klimacie i postaciach. Do tego już na początku powieści czytelnik domyśla się gdzie znajduje się Magora. Brakowało mi informacji o samym Magorze, a także powiązania jego z Nathanielem. Dobrze, że są tylko dwa tomy, gdyż po trzeci bym nie sięgnęła.
Autor nas zaskakuje od pierwszych stron. Nathaniel jest barmanem w jakiejś knajpie i nie pamięta, co się z nim działo, przez ostatnie dwa lata. Powoli odzyskuje świadomość i pamięć. W nowym Jorku dowiaduje się, że jego dziewczyna Fiona udała się do Nonstead i tam została zabita. Nathaniel wraca, więc do tego miasteczka, które jest centrum zła. Odkrywa, że sprawcą zła jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07
.Co kryje się w miasteczku Nonstead?
Nie powinnam czytać horrorów, gdyż najczęściej te książki mnie śmieszą. Zamiast odczuwać coraz większą zgrozę i strach jestem coraz bardziej rozbawiona.
Nathaniel McCarnish jest młodym brytyjskim autorem, dla którego wzorem jest King i często się do niego odwołuje. Właściwie jest autorem jednego zbioru opowiadań grozy „Szepty”, które odniosło olbrzymi sukces. Nathaniel jest przytłoczony nagłym sukcesem, a do tego znika jego dziewczyna. Nathaniel ucieka z Nowego Jorku do miasteczka Nonstead, gdzie po raz ostatni czuli się szczęśliwi. Gdzieś jednak podejrzewa, że pobyt w tym miasteczku miał wpływ na jej zniknięcie. Przybywa, więc do miasteczka Nonstead, które jawi mu się, jako oaza spokoju i sielskości. Jednak dość szybko zmienia zdanie, gdy poznaje Anne, której córka Vanessa porozumiewa się w czasie snu z nieistniejącą osobą w dziwnym języku. Czyżby to był demon? Nathaniela otacza coraz więcej dziwnych zjawisk. Ludzie znikają w lesie, aby pojawiać się w dziwnym transie. Coraz więcej niewiarygodnych wydarzeń, których nie da się wytłumaczyć, dziwne audycje w radiu, dziwne i niepokojące forum internetowe. W głębi lasu znajduje się stara, złowroga chata, Samotnia, której nie można zniszczyć. Pojawia się czarny, przerażający pies. Mieszkańców miasteczka nęka jakieś zło i Nathaniel pragnie dotrzeć do sedna problemu. Jednak im bliżej jest rozwiązania, tym bardziej jest niebezpiecznie. Dzięki pomocy miejscowego drwala, byłego wojskowego, Skinnera łatwiej mu zrozumieć mieszkańców i skrywane tajemnice. Oczywiście nastrój potęguje pogoda, ulewy, huragany, mgła i noc. Czy uda się Nathanielowi zwalczyć zło, które pojawiło się w miasteczku? Czy odkryje, co się stało z jego dziewczyną ?
Dobrze się bawiłam przy nowej wersji miasteczka „Twin Peaks”. Ciekawie wykreowane postacie, charakterystyczne dla małych miasteczek. Miejscami denerwowało mnie zbyt egzaltowane zachowanie głównego bohatera. Ratował to Skinner ze swoim poczuciem humoru i kot, niespodziewany towarzysz Nathaniela. Wciągnęła mnie akcja, która dość wartko się toczyła, bez zbędnych dłużyzn. Plusem jest, że autor nie ukrywa inspiracji Kingiem, ale opowiada własną historię. Na tyle dobrze się bawiłam, że sięgnę po następny tom.
.Co kryje się w miasteczku Nonstead?
Nie powinnam czytać horrorów, gdyż najczęściej te książki mnie śmieszą. Zamiast odczuwać coraz większą zgrozę i strach jestem coraz bardziej rozbawiona.
Nathaniel McCarnish jest młodym brytyjskim autorem, dla którego wzorem jest King i często się do niego odwołuje. Właściwie jest autorem jednego zbioru opowiadań grozy „Szepty”, które...
2021-07
Jakie czasy, taka policja.
Maj 1933 rok, niemiecki Wrocław, w którym coraz bardziej dominuje faszyzm. To nie jest piękne miasto, ale mroczne, brudny, pełen rozpusty. Światem tym rządzi przemoc, korupcja i układy, także w policji. Jak się przekonamy, Wrocław nie jest pod tym względem wyjątkowym miastem. Jakie miasto i czasy taka policja. Radca kryminalny Eberhard Mock jest częścią tego systemu, kocha dobrze zjeść, alkohol nie wylewa za kołnierz, a pali jak komin. Zawsze można go znaleźć w burdelu, gdzie oprócz uciech cielesnych grywa z roznegliżowanymi pannami w szachy. Mimo że często zachowuje się jak prostak, jest niezwykle inteligentnym facetem, a przede wszystkim cwany. Jednak układy, w których do tej pory funkcjonował, zaczynają mu ciążyć, stają się więc niebezpieczne, musi szybko zmienić układ, aby dobrze ustawić się w nowej rzeczywistości. Może mu się to udać przy okazji prowadzonego śledztwa. Zostają znalezione zmasakrowane zwłoki dwóch kobiet. Jedną z nich jest Marietty von der Marlten, córka wrocławskiego arystokraty, czołowej postaci tamtejszej masonerii. Kobieta została zgwałcona, w jej wnętrznościach znaleziono skorpiony, a na ścianie napisany krwią tajemnicze zdanie. Okazuje się, że żeby rozwikłać tę zbrodnię, trzeba cofnąć się lata w tył i odwiedzić Polskę. Czy Mockowi uda się rozwikłać tę zbrodnię, a przy okazji rozwiązać swoje problemy i wejść w nowe układy?
Dla mnie głównym bohaterem jest Wrocław, który autor plastycznie opisuje, wręcz możemy wraz z przedwojennym planem miasta śledzić ścieżki naszych bohaterów. Mnie zainteresowała otoczka obyczajowa tego kryminału. Szczególnie podobał mi się klimat stolicy Dolnego Śląska, ukazanie jej od mrocznej strony. Ciekawi są też pierwszoplanowi i drugoplanowi bohaterowie tej opowieści, chociaż nie sposób ich polubić, Sama zagadka kryminalna dla mnie zbyt wydumana i trąci fantastyką. To moje pierwsze spotkanie z Markiem Krajewski i z Mockiem, ale myślę, że nie ostatnie.
Jakie czasy, taka policja.
Maj 1933 rok, niemiecki Wrocław, w którym coraz bardziej dominuje faszyzm. To nie jest piękne miasto, ale mroczne, brudny, pełen rozpusty. Światem tym rządzi przemoc, korupcja i układy, także w policji. Jak się przekonamy, Wrocław nie jest pod tym względem wyjątkowym miastem. Jakie miasto i czasy taka policja. Radca kryminalny Eberhard Mock jest...
2021-06
Wypożyczyłam następny tom przygód Eberharda Mocka, ale okazało się, że to piąty tom serii, trudno.
Przenosimy się do Wrocławia w lata dwudzieste. Eberhard Mock jest nadwachmistrza w obyczajowym wrocławskiej policji. Jego zajęciem jest kontrola prostytutek i ich alfonsów, mało satysfakcjonująca praca. Jego marzeniem jest dostać się do policji kryminalnej, ale trzeba się wykazać. Czy mu się to uda?. Dużą przeszkodą na pewno jest nadmiar wypijanego przez Mocka alkoholu, kiedy traci się świadomość. Tak się zaczyna ta powieść, nagi Mock budzi się gdzieś w krzakach i nie pamięta, co się z nim działo. Ma okazję wykazać się, gdy zostaje wezwany do brutalnego zabójstwa dwóch prostytutek. Niestety ze ścigającego staje się głównym podejrzanym tego morderstwa. Czy ktoś go wrabia, ale kto i dlaczego? Autor serwuje nam bardzo zagmatwaną zagadkę, miejscami wręcz przekombinowaną. Na scenie pojawia się tajne bractwo w przerażających ptasich maskach i strojach typowych dla lekarzy walczących swego czasu z dżumą. Tytuł nawiązuje do tego bractwa. Spotkamy też inne stowarzyszenie, do którego przynależność może się Mockowi opłacać. Czy Mock zwycięży, czy przegra to starcie?
Mock jest w tej części brutalny, mściwy, chamski, niecofający się przed szantażem i biciem, stawia się ponad prawem. Gdzieś znikła jego inteligencja, intuicja, zostało tylko cwaniactwo i spryt. Może jaki świat taka policja. Poznajemy mroczne oblicze Wrocławia, pełne ciemnych zakamarków, podrzędnych knajp i burdeli. Trafiamy też do aresztu śledczego i więzienia. Zainteresował mnie ten mroczny klimat dziejący się we przedwojennym Wrocławiu i Eberhard Mock, którego nie sposób polubić. Ciekawie też są przedstawione postacie drugoplanowe. Jak na razie seria mnie zaciekawiła i będę kontynuować.
Wypożyczyłam następny tom przygód Eberharda Mocka, ale okazało się, że to piąty tom serii, trudno.
Przenosimy się do Wrocławia w lata dwudzieste. Eberhard Mock jest nadwachmistrza w obyczajowym wrocławskiej policji. Jego zajęciem jest kontrola prostytutek i ich alfonsów, mało satysfakcjonująca praca. Jego marzeniem jest dostać się do policji kryminalnej, ale trzeba się...
2021-06
Nie porwała mnie ta opowieść. Trzy przeplatające się wątki, na trzech różnych płaszczyznach czasowych i w trzech różnych miejscach. Autorzy w tych trzech wątkach pragnęli pokazać początki, rozwój i wynik pracy nad sztuczną inteligencją. Początek rozpoczyna się na Ziemi, w Katowicach, gdzie Haruki, japoński student informatyki pracujący w hodowli sztucznej inteligencji, spotyka Natalię, uzdolnioną studentkę ostatniego roku fizyki. Widać tutaj duży sentyment autorów do Katowic, gdyż razem z bohaterami zwiedzamy miasto. Jednak ta dwójka młodych ludzi chodząc na randki do różnych knajpek, prowadząc z sobą dyskusje jak na jakimś sympozjum naukowym z dużą ilością terminów naukowych. Prowadzą dość sztywny dyskurs na temat sztucznej inteligencji, filozofii, etyki, fizyki kwantowej, a nawet początków Wszechświata. Te dyskusje przedzielone są dwoma, a właściwie trzema wątkami. Drugi wątek przenosi nas w przyszłość, na Księżyc, do bazy umieszczonej w księżycowej próżni. Dwójka ludzi przeprowadza eksperyment razem z Luną, sztuczną inteligencją, która jest „Księżycowym Dzieckiem” superinteligencji Gai. Ostatni przewijający się wątek przenosi nas w daleką przyszłość, kiedy Mars jest skolonizowany i istnieje tam olbrzymie miasto. W tym mieście poznajemy dwa androidy stworzone do różnych celów, jednak ich losy się splatają. Prometeusz jest androidem uczestniczącym w ekspedycjach w głąb szybów kopalnianych. Ada jest stworzona dla sprawiania przyjemności bywalca marsjańskiej knajpy. Ada jest przypisana do tej knajpy, nie może egzystować poza jej obszarem. Jednak w niej budzi się pragnienie zmiany, pragnie opuścić to miejsce, zobaczyć miasto, poznać inny świat i życie. W spełnieniu jej pragnień może pomóc Prometeusz.
Niestety wszystko to już gdzieś było i niczym nie zaskakuje. Dostajemy trzy oderwane od siebie wątki, którym brak płynności. Przez poszatkowanie wątków słuchanie wymaga skupienia, aby się nie pogubić. Dla mnie brak jest jakiegoś ogólnego przesłania, myśli. Można potraktować tę książkę, jako przedstawienia różnych spojrzeń na sztuczną inteligencję i jak te spojrzenia zmieniają się z czasem. Jednak z założenia ma być to powieść, a więc powinna być jakaś wciągająca akcja, a nie tylko dyskusje.
Nie porwała mnie ta opowieść. Trzy przeplatające się wątki, na trzech różnych płaszczyznach czasowych i w trzech różnych miejscach. Autorzy w tych trzech wątkach pragnęli pokazać początki, rozwój i wynik pracy nad sztuczną inteligencją. Początek rozpoczyna się na Ziemi, w Katowicach, gdzie Haruki, japoński student informatyki pracujący w hodowli sztucznej inteligencji,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06
Wampir z MO
Po przeczytaniu bardziej wymagających lektur czas na relaks i zabawę. Taki właśnie relaks z zabawę dostarczyła mi ta książka. Dawno temu przeczytałam „Wampir z M-3”, a teraz z przyjemnością powróciłam do tamtych bohaterów, a także spotkałam też nowe postacie. Poznamy przygody wampirów: Marka, Igora, Gosi, Hrabiego, Profesora i Dziadka Weterana, ale też zombiaka Zenka. Przybędą goście z USA i Francji. Oczywiście nie zabraknie majora Nefrytowa, stojącego na czele jednej z komórek SB, tajnego wydziału Z ( przecież komuniści nie wierzą w byty bionekryczne), do zwalczania wampirów, zombiaków i wszelkich dziwnych zjawisk. Oczywiście będą też ciepli, czyli ludzie. Przenosimy się pod koniec lat 80-dziesiątych, kiedy władze starają się skompromitować „Solidarność”, a najbardziej poszukiwanym towarem jest papier toaletowy.
Książka składa się z jedenastu niepowiązanych z sobą opowiadań. Poznajemy różne, nieraz bardzo zaskakujące przygody naszych bohaterów. Tytuł książki jest tytułem pierwszego opowiadania, kiedy wampir Marek zostaje wplątany w policyjną prowokację majora Nefrytowa, aby skompromitować „Solidarność”. Dowiemy się, że nie zawsze popłaca się stosować zasadę „zastaw się, a postaw”. Czy istnieją wampiry wegetarianie i czym się żywią? Co zrobić, aby wampir był widoczny na zdjęciu? Major Nefrytow odkryje jak zdobyć diamentowy pył. Co można ukraść z rosyjskiej ciężarówki? Dowiemy się też, w jaki sposób pozbyć się z sąsiedztwa tajniaków z UB. Nasze wampiry nie mogą narzekać na nudę.
Pilipiuk stworzył świetną satyrę na PRL, gdzie pojawia się humor słowny i sytuacyjny. Książka napisana jest lekkim, dowcipnym językiem, zbliżonym do mowy potocznej, ale pozbawionym wulgaryzmów. Dużo jest też nawiązań do popkultury. Poznamy nową definicję ślepowidzenia, spotkamy też „milczenie jagniąt”. Autor nawiązuje też do sagi „Zmierzch” Stephenie Meyer.
Książkę tę można pochwalić za świetny pomysł, wartką i zaskakującą akcję, a także lekki język.Czytając opowiadania fantastyczne Pilipiuka, bawiłam się wybornie.
Wampir z MO
Po przeczytaniu bardziej wymagających lektur czas na relaks i zabawę. Taki właśnie relaks z zabawę dostarczyła mi ta książka. Dawno temu przeczytałam „Wampir z M-3”, a teraz z przyjemnością powróciłam do tamtych bohaterów, a także spotkałam też nowe postacie. Poznamy przygody wampirów: Marka, Igora, Gosi, Hrabiego, Profesora i Dziadka Weterana, ale też zombiaka...
2021-06
Nie oceniam tej książki, gdyż nie mogłam jej wysłuchać w całości, może to wina płyty, może sprzętu. Właściwie odetchnęłam z ulgą i nie byłam zainteresowana zakończeniem tej powieści. W bibliotece zainteresowała mnie okładka płyty, ale niestety nie miało to przełożenia na treść książki. Książka przedstawia historię prozaika Artura Niewiadomskiego, który miota się, aby odnieść sukces i stać się znanym. Miota się między jednym ciągiem alkoholowym a drugim, wygłaszając sprzeczne zdania na różne tematy. Miałam wrażenie, że autor chciał chwycić za dużo srok za ogon, gdyż czego w tej powieści nie ma. Autor porusza katastrofę Smoleńską, metodę in vitro, scenę polityczną, media, przez co wszystko historia staje się miałka i nudna. Miałam wrażenie, że wystarczy autorowi przedstawić określone poglądy polityczne, aby książka odniosła sukces. Rzadko sięgam po współczesną polską powieść obyczajową, a ta pozycja utwierdza mnie w tych wyborach.
Nie oceniam tej książki, gdyż nie mogłam jej wysłuchać w całości, może to wina płyty, może sprzętu. Właściwie odetchnęłam z ulgą i nie byłam zainteresowana zakończeniem tej powieści. W bibliotece zainteresowała mnie okładka płyty, ale niestety nie miało to przełożenia na treść książki. Książka przedstawia historię prozaika Artura Niewiadomskiego, który miota się, aby...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06
Bistari to znaczy wolniej i warto to stosować nie tylko w Himalajach.
Nepal jest fascynującym krajem, ze względu na swoją historię, tradycję i religię, a przede wszystkim na przyrodę. Zachwyciłam się tym, że będę mogła poznać ten kraj nie z perspektywy himalaistów i ich dążeń do zdobycia kolejnych szczytów, a poznamy niższe partie Himalajów i przewodnikiem będzie rdzenny Nepalczyk, bramin. Nastawiałam się na świetny reportaż, niestety nie wszystko mnie zachwyciło. Zaskoczył mnie brak spisu treści, który występuje nawet w powieściach. Przebrnęłam przez dość długi, pełen powtórzeń wstęp i tłumaczenie, dlaczego autor wprowadza alter ego siebie, czyli postać Baflowa. Powstało coś dziwnego ni to reportaż, ni to powieść, jakby zasłona dla autora, ale takie jest jego prawo. Wybieramy się z nim lub z jego alter ego na trzy wyprawy w Himalaje.
Pierwsza wyprawa na Gokyo Ri jest jakby wprowadzeniem w świat Himalajów i trekkingu po nich. Można potraktować ten rozdział, jako vademecum dla tych, którzy pragną się wybrać na taką wyprawę, co trzeba z sobą zabrać i jakich warunków można oczekiwać. Poznajemy Przewodnika, który jest najciekawszą postacią powieści i wspaniałym, skromnym człowiekiem. Bohater przyłącza się do grupy trekkingowej, która pragnie wejść na prawie 5500 metrów. Większość z nich nastawiona była na wysiłek fizyczny i przekroczenie własnych barier. Dzięki jednak przewodnikowi możemy naprawdę dużo dowiedzieć się o Nepalu, nawet gdy nie wzbudzało to zainteresowania uczestników. Możemy poznać trudy tej wyprawy, a przede wszystkim wspaniałą przyrodę. Opis widoków zapiera dech w piersiach tak jak spotkania z endemicznymi zwierzętami. Zasada „Bistari” – wolniej jest zasadą odnoszącą się nie tylko do Himalajów, ale do zdobywania wszelkich gór, kiedy należy podchodzić równo z oddechem tak jak sposoby schodzenia.
Druga wyprawa na Mera Peak jest dość podobna, tyle że w mniejszym gronie i tutaj nasz bohater pragnie przekroczyć własne bariery i wejść jeszcze wyżej. Mera Peak ma 6476 m n.p.m., to jeden z najwyższych szczytów dostępnych dla turystów wysokogórskich w Himalajach. Szczyt ten nie przedstawia większych trudności technicznych, w zasadzie wystarczają same raki i kijki, dopiero przy szczycie trzeba korzystać z lin poręczowych. Ze szczytu można zobaczyć jedną z najwspanialszych panoram górskich świata ze szczytami Everestu, Lhotse, Makalu, Kangczendzongi i Cho-Oyu na czele. Niestety największą barierą jest sam organizm człowieka i jego odporność na wysokość. Tym razem nasz bohater przegrał walkę z wysokością i doznał choroby wysokogórskiej. Jedyny ratunek to jak najszybsze sprowadzenie chorego niżej, w tym wypadku pozostaje wyłącznie helikopter. Główną częścią tej opowieści są przeżycia chorego na chorobę wysokościową i jego wspomnienia ze wspinaczek w Tatrach. Mimo że te wspomnienia są poza głównym tematem opowieści, stanowią ciekawe uzupełnienie.
Największy problem mam z trzecią częścią – wyprawą do tajemniczego królestwa Lo. Z jednej strony odwiedzamy wioski i miasteczka, poznajemy barwną kulturę i zwyczaje, uczestniczymy w ważnych wydarzeniach dla tego ludu. Możemy też poznać najświętsze miejsca dla Nepalczyków i jaki wpływ ma ich wiara na sposób postrzegania rzeczywistości i na życie. Tutaj nieocenione są opowieści Przewodnika, ale także tragarzy i innych Nepalczyków. Z drugiej strony wyczuwałam jakąś wyższość autora w stosunku do ich religii i traktuje ją wyłącznie jako folklor. Raziły mnie opisy ludzi, którzy chodzą i coś szepczą, jakby nie potrafił napisać, że ci ludzie modlą się w ten sposób. Dlatego spowiedź życia i przemiana bohatera nie przemówiła do mnie i była sztuczna. Tak jak nie przekonały mnie złote myśli o życiu i wtrącenia moralizatorskie autora. Nudziły mnie opisy związane z żoneczką i sprawozdania z jej kąpieli pod prysznicem.
Gdyby autor zdecydował się na reportaż, byłaby to wspaniała książka. Niestety ten brak zdecydowania, co do formy powieści i wprowadzenie głównego bohatera w miejsce autor, powoduje, że zaczynam się zastanawiać ile w niej fikcji literackie i traci ona na wiarygodności. Jednak uważam, że warto po tą książkę sięgnąć. Warto przeżyć wędrówkę autora po Nepalu i poznać ten kraj od środka, poznać ludzi, ich zwyczaje, co jest dla nich ważne. Opisy miejsc, przyrody i gór są naprawdę fascynujące.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl
Bistari to znaczy wolniej i warto to stosować nie tylko w Himalajach.
Nepal jest fascynującym krajem, ze względu na swoją historię, tradycję i religię, a przede wszystkim na przyrodę. Zachwyciłam się tym, że będę mogła poznać ten kraj nie z perspektywy himalaistów i ich dążeń do zdobycia kolejnych szczytów, a poznamy niższe partie Himalajów i przewodnikiem będzie rdzenny...
2021-05
Nie czytuję blogów, szkoda mi czasu. Przy blogach zastanawiam się, kto je finansuje i jaki wpływ ma to na wpisy. Lubię czytać książki popularnonaukowe, ale ta książka leżała gdzieś obok. Tematy oklepane, a i sposób ich pokazania i język niezachwycający. Tak jakby ilość poruszanych tematów zwalniała z dobrego ich omówienia. Oponentom zarzucają demagogię, ale sami ją też stosują, próbując za wszelką cenę przekonać wszystkich do swojego zdania na dany temat. Czasami miałam wrażenie, że im coś wyżej przetworzone tym dla autorów bardziej wartościowe. Nad GMO cały czas trwają badania, nie znamy długotrwałych skutków i takie podejście na hura trochę mnie dziwi. Porównanie ludzi, którzy mają zastrzeżenia w stosunku do GMO z ludźmi, którzy wierzą w płaską Ziemie, jest dla bardzo naciągane. Zgadzam się, że jesteśmy zalewani informacjami i nie jesteśmy zweryfikować wszystkie wiadomości. Wtedy należy szukać wiedzy w wiarygodnych źródłach i książkach wiarygodnych uczonych, a nie u ekspertów blogowych z Internetu. Znalazłam w książce parę ciekawostek, ale w większości książka mnie nudziła. Może dla kogoś, którego nie interesują książki popularnonaukowe, może przeczytać ją z zainteresowaniem. Gdybym tej książki nie słuchała, to podejrzewam, że po pierwszych rozdziałach porzuciłabym ją.
Nie czytuję blogów, szkoda mi czasu. Przy blogach zastanawiam się, kto je finansuje i jaki wpływ ma to na wpisy. Lubię czytać książki popularnonaukowe, ale ta książka leżała gdzieś obok. Tematy oklepane, a i sposób ich pokazania i język niezachwycający. Tak jakby ilość poruszanych tematów zwalniała z dobrego ich omówienia. Oponentom zarzucają demagogię, ale sami ją też...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05
Trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bliżej.
Moja przyjaciółka namówiła mnie na książkę tej autorki. Podchodziłam bardzo ostrożnie, gdyż w ostatnio czytanych fantasy polskich autorek dominowały wątki romansowe. Ostrożnie wybrałam jednotomowe dzieło autorki, ale okazało się, że świetnie się bawiłam.
Główną bohaterką jest nietypowy wilkołak zwany też pomrokiem, ale też piękna kobieta Szelena. Pewnego razu w karczmie o uroczej nazwie „Wilcza Paszcza” dowiedziała się o pobitym i umierającym w rowie magu. Magowie polują na pomroki, a więc tam leżał jej wróg. Poszła sprawdzić i okazało się, że mag Weres jeszcze żyje. Ku własnemu zdziwieniu zabiera go do siebie i leczy. Postanawia, że gdy wykuruje Weresa, stoczy z nim uczciwy pojedynek. Przy okazji musi też wziąć pod opiekę młodego ucznia maga Resta, który nie jest miłym chłopcem, ale dla maga zrobi wszystko. Niestety nie będzie im dane stoczyć pojedynku, przynajmniej w przewidywalnym czasie. Wręcz muszą połączyć swoje siły, gdyż ludzi atakują stwory podobne do wilkołaków. Ktoś je stworzył i nimi kieruje. Do drużyny dołącza młody smok Mrok, który przynosi wieści o śmierci królowej driad. Okazuje się, że na pustkowiach powstają nowe siły, które mogą zniszczyć świat. Co się dzieje z konwentem arcymagów? Nasza drużyna, aby pokonać przeciwników, musi zachęcić do współpracy driady, elfy i krasnoludy. Jednak te ludy nie są do siebie przychylnie nastawione. Zadanie to będzie wymagało dużo sprytu. Dostajemy w tej powieści przegląd różnych stworzeń: elfy, driady, krasnoludy, trolle, szhory, wilkołaki i magowie. Zostajemy wciągnięci w wir niezwykłych, szalonych i zaskakujących przygód, ale też walki. Ostatnia bitwa jest zaskakująca.
Nieczęsto zdarza się, żeby się śmiała podczas czytania książki. Świetne wykreowani bohaterowie. Samotny mag, wyrzucony za jakieś przewiny z konwentu arcymagów. Chudy, wiecznie głodny, oszukujący wręcz na jedzeniu i słabnący po kolejnych czarach. Jego sarkastyczne poczucie humoru i narzekania wzbudzają dużą sympatię. Opis smoka Mroka po przemianie w chłopca rozbawił mnie. Nie można nazwać go przystojniakiem, ale chociaż niezbyt potrafi, stara się poderwać każdą dziewoję. Nas smok jest bardzo kochliwy. Młody uczeń maga Resta jest bardzo dokuczliwym dzieckiem. Resta nie może zrozumieć, dlaczego jego nauczyciel, zamiast zamordować wilkołaka, współpracuje z nią. Narratorką jest Szelena, która nie z własnej woli została wilkołakiem. Jednak nawet pod postacią wilkołaka nie traci cech człowieka. Trudno orzec, czy ostrzejsze ma kły, czy język. Powieść napisana jest barwnym dowcipnym językiem, dialogi skrzą się humorem. Oprócz tego świetny humor sytuacyjny. Do dzisiaj wzbudza mój uśmiech scena, gdy po raz pierwszy wilkołak i smok jeżdżą na nartach.
Autorka wspaniale wpasowała się w moje poczucie humoru, byłam zachwycona i świetnie się bawiłam. Na pewno sięgnę po inne książki tej autorki.
Trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bliżej.
Moja przyjaciółka namówiła mnie na książkę tej autorki. Podchodziłam bardzo ostrożnie, gdyż w ostatnio czytanych fantasy polskich autorek dominowały wątki romansowe. Ostrożnie wybrałam jednotomowe dzieło autorki, ale okazało się, że świetnie się bawiłam.
Główną bohaterką jest nietypowy wilkołak zwany też pomrokiem, ale...
2021-05
Spiskowa teoria historii z czasów PRL jest pomysł może nie odkrywczym, ale ciekawym. Natomiast wykonanie fatalne. Głównym bohaterem jest Olafa Limby, polski laureat Literackiej Nagrody Nobla, którego ego jest przeogromne. Zastanawiałam się, czy to nie złośliwość autora w stosunku do polskich noblistów i poziomu ich inteligencji. Olaf Limba rozpoczyna współpracę z człowiekiem byłych Służb Bezpieczeństwa PRL-u, a teraz biznesmenem zainteresowanym zjawiskami paranormalnymi. Ta współpraca powoduję lawinę zdarzeń. Właśnie zdarzeń, gdyż cała akcja polega na przemieszczaniu bohatera z miejsca na miejsce i kolejnych dziwnych zdarzeń, rozmów. Od pierwszej sceny ta powieść była dla mnie sztuczna, naciągana i niewiarygodna. Bezrefleksyjne podążanie bohatera od zdarzenia do zdarzenia staje się nudne i płytkie, niepowodujące napięcia. Cały czas nie dostrzegałam zagadki kryminalnej, a ponoć to powieść detektywistyczna. Po scenie finałowej nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać nad głupotą Olafa. Gdyby to była książka papierowa nie dotrwałabym do jej końca. Niestety słuchając audiobooka przy obieraniu ziemniaków mam większą tolerancję i powstała ta opinia.
Spiskowa teoria historii z czasów PRL jest pomysł może nie odkrywczym, ale ciekawym. Natomiast wykonanie fatalne. Głównym bohaterem jest Olafa Limby, polski laureat Literackiej Nagrody Nobla, którego ego jest przeogromne. Zastanawiałam się, czy to nie złośliwość autora w stosunku do polskich noblistów i poziomu ich inteligencji. Olaf Limba rozpoczyna współpracę z...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04
Czy to jest powieść detektywistyczna?
Parę osób spędzając lecznicze wakacje w Neapolu, popełniło samobójstwo. Na pierwszy rzut oka bez przyczyny, rodzaje śmierci są różne, ale wszyscy przed śmiercią byli niezrównoważeni psychicznie. Istnieją też inne podobieństwa między ofiarami, tak że zaczęto podejrzewać seryjne morderstwa przy użyciu nieznanej trucizny. Wszystkich łączy gnębiący ich katar sienne, stąd tytuł powieści „Katar”. Zainteresowała się tymi tajemniczymi wypadkami prywatna agencja detektywistyczna. Pragnie odkryć rodzaj trucizny i motywy mordercy lub morderców. Do udziału w śledztwie zatrudniają astronautę, którego kariera zawodowa już się skończyła i nie ma planów na swoją przyszłość. Astronautę łączą z ofiarami pewne podobieństwa. Oprócz tego przy rozwiązaniu tej zagadki wspomaga go ekipa nauk naukowców. Czy uda im się rozwikłać zagadkę? Czy główny bohater, podążając śladami ofiar, sam nie popadnie w szaleństwo?.
Powoli, w sposób niekonwencjonalny autor buduje napięcia. Człowiek w każdym ciągu zdarzeń szuka logiki, przyczyn i skutków, odrzucając przypadek. Stajemy przed dylematem, jak dalece naszym życiem rządzi wolna wola, determinizm, a zwykły przypadek i rachunek prawdopodobieństwa. Kiedy jakieś zdarzenie jest mniej lub bardziej prawdopodobne, czym jest tak zwany zbieg okoliczności? Jaki ma na to wpływ posiadana wiedza i to czego oczekujemy? Świetnym przykładem są trzymające w napięciu wydarzenia na lotnisku. Zdarzenia niby bez związku ze śledztwem, a jednak doprowadzające do rozwikłania zagadki. Mnie zainteresowały ofiary i to, co ich łączyło. Po przeczytaniu sprawdziłam, że autor, pisząc tę książkę przekroczył pięćdziesiątkę tak jak główny bohater. Czy jednym z problemów poruszanych w tej książce nie jest problem kryzysu wieku średniego u mężczyzn? Czują, że coś się kończy, ale nie chcą się z tym pogodzić, jeszcze walczą. Pod tym względem jest to bardzo męska powieść.
Jednak bez względu na pleć, czy wiek dostajemy zagadkę, którą pragniemy rozwikłać. Zostajemy zaproszeni na równi z bohaterem do rozwiązania jej, posiadamy taką samą wiedzę jak grupa poszukująca rozwiązania. Autor nie zaskakuje nas żadnym królikiem z kapelusza, albo na końcu posiadaną wiedzą. Mimo to rozwiązanie jest zaskakujące. Książka odbiega od schematu powieści kryminalnych, a przez to zaskakuje niekonwencjonalnym stylem, inteligentną narracją i spójnym opisem wydarzeń. Pomimo że dzieje się w teraźniejszości, podejście autora charakterystyczne jest dla fantastyki naukowej. Ciekawa pozycja.
Czy to jest powieść detektywistyczna?
Parę osób spędzając lecznicze wakacje w Neapolu, popełniło samobójstwo. Na pierwszy rzut oka bez przyczyny, rodzaje śmierci są różne, ale wszyscy przed śmiercią byli niezrównoważeni psychicznie. Istnieją też inne podobieństwa między ofiarami, tak że zaczęto podejrzewać seryjne morderstwa przy użyciu nieznanej trucizny. Wszystkich łączy...
2021-04
Rok 995, książę Bolko pragnie zjednoczyć kraj pod swoim berłem i obronić go przed agresją Niemiec. Jedynie przyjęcie chrześcijaństwa z jego kapłanami oraz walka z wierzeniami Polan może uratować państwo przed nawałą Niemiec. Doradcą Bolka w okiełznaniu słowiańskich mocy magicznych jest Medvid, potężny wojownik walczący dwuręcznym młotem. Medvid, wielki Kosmacz jest silnie związany z knieją, magią Słowian i nie interesuje go polityka, intrygi czy chrześcijaństwo. Jedynie interesuje go księżna Hajna, małżonka Bolka i kochanka wielkoluda. Niestety na jedną z uczt biskup niemiecki przyprowadza uwięzionego wielkiego żercę Jaźwica i skazuje go na śmierć. Na następny dzień, gdy Medvid zjawia się w Gnieźnie, okazuje się, że wszyscy mieszkańcy Gniezna i podgrodzia zniknęli. Jedynym ocalałym był Osmund, młody niemiecki rycerz towarzyszący biskupowi. Medvid wyrusza, aby odnaleźć i uratować ukochaną Hajnę. Razem z nim wyrusza Osmund, aby uratować swojego biskupa. Medvidowi pomaga jego przyjaciółka wiedźma Gosława. Razem z nimi nie z własnej woli wyrusza na poszukiwania wyrusz niezbyt rozgarnięty domowik i chowaniec wiedźmy , kot Trutek. Na swojej drodze spotkają południce, utopce, wodniki, stolemy, różnego rodzaju słowiańskie upiry. Niektórzy będą musieli wejść w Półmrok, spotkają też na swojej drodze Waligórę i jego synów. Czy uda się uratować Hajnę, a przy okazji księcia Bolka i pozostałych porwanych?
Przyjemna, lekka historyczno-przygodowa fantasy zanurzona w mitologii Słowian. Mocną stroną tej powieści są wyraziste postacie, które trudno nie polubić. Każda z postaci ma bardzo dużo wad, ale i trochę zalet. Jednak jedne i drugie wywołują u nas uśmiech i im kibicujemy. Mnie odpowiada poczucie humoru autora, a także, że niezbyt był eksponowany wątek romantyczny, który zazwyczaj mnie nudzi. Świetny pomysł, wartka, miejscami zaskakująca akcja i poczucie humoru, które wywołuje uśmiech, to przepis na dobrą powieść, którą są „Żółte ślepia”.
Rok 995, książę Bolko pragnie zjednoczyć kraj pod swoim berłem i obronić go przed agresją Niemiec. Jedynie przyjęcie chrześcijaństwa z jego kapłanami oraz walka z wierzeniami Polan może uratować państwo przed nawałą Niemiec. Doradcą Bolka w okiełznaniu słowiańskich mocy magicznych jest Medvid, potężny wojownik walczący dwuręcznym młotem. Medvid, wielki Kosmacz jest silnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04
Oj, naiwny, naiwny, naiwny…
Pomysł fabuły ciekawy. Na terenie Polski pod koniec lat osiemdziesiątych ścierały się różne wywiady. Wywiad amerykański był szczególnie zainteresowany bazą wojsk radzieckich na Pomorzu, gdzie była umiejscowiona broń jądrowa. Do obsługi tej bazy były wyznaczone specjalne oddziały Polskie. Oprócz tego panuje tam olbrzymia korupcja, wysprzedawane jest wszystko, łącznie z materiałami radioaktywnymi. Po 25 latach od tych wydarzeń okazuje się, że działał tam amerykański agent "Joseph", który przekazywał tajne dane NATO do Rosji. Cień pada na szefa DIA. Z archiwów DIA i FBI zniknęły wszystkie dokumenty dotyczące tej sprawy. Jedynym wyjściem jest wysłanie grupy do Polski i tutaj szukanie śladu po działalności „Josepha”. Zapowiadało się naprawdę ciekawie, jednak wykonanie całkowicie zawodzi. Usypiają długie opisy na przykład atrakcji Parku Narodowego Yellowstone, ale też innych miejsc. Ciągle nas autor raczy jakimiś opisami, które nic nie wnoszą do akcji i opisami dylematów uczuciowych głównego bohatera.
Głównym bohaterem jest Michael Wagner. Michael właśnie w 1989 roku, w wieku czterech lat nagle z matką i siostrą wyjechał do Ameryki. Mieszkali na Pomorzu w pobliżu tej bazy wojskowej. O ojcu nic nie wiedział. Matka każdą rozmowę ucinała, twierdząc, że ojciec był złym człowiekiem. Mimo lat spędzonych w Ameryce Michael mówi po polsku bez akcentu. Michael po latach pracy w policji zgłasza się do pracy we FBI. Zostaje wysłany na mordercze szkolenie i na końcu okazuje się, że jest przyjęty do DIA i wysłany razem z oficerem DIA i z agentką CIA, Agnes do rozpracowania tej sprawy. Czy ma to związek ze starym zdjęciem, na którym między innymi widnieje obraz ojca Michaela? Może Michaelowi uda się też odszukać ojca. Po pierwszej klęsce w Ameryce przenoszą się do Polski, przemierzając ją wzdłuż i wszerz. Niestety Michael zachowuje się jak niedojrzały nastolatek. Jeżeli widzi ładną kobietę, przestaje myśleć. Niestety z myśleniem logicznym ma cały czas problemy. Nasz świetny policjant i agent rano wchodzi do otwartego domu swojego ojczyma krzycząc jego imię. Stwierdza, że w kuchni była od pewnego czasu nieużywana, a na piętrze słychać czyjeś kroki i wyczuwa zapach dymu (ojczym nie pali). Co robi nas inteligentny agent? Wbiega na piętro wciąż nawołując swojego ojczyma. Tak więc dzięki swojej super inteligencji jest ciągle obijany i musi walczyć o życie. Dużo jest w tej powieści absurdalnych zachowań, naiwnych zwrotów akcji. Do tego można dołożyć drętwe dialogi. Jedynie zakończenie, choć też absurdalne może zainteresować.
Moje drugie spotkanie z autorem i myślę, że ostatnie. Ta książka ma niewiele wspólnego z dobrą książką szpiegowską. Gdybym jej nie słuchała w czasie prac domowych, porzuciłabym czytanie.
Oj, naiwny, naiwny, naiwny…
Pomysł fabuły ciekawy. Na terenie Polski pod koniec lat osiemdziesiątych ścierały się różne wywiady. Wywiad amerykański był szczególnie zainteresowany bazą wojsk radzieckich na Pomorzu, gdzie była umiejscowiona broń jądrowa. Do obsługi tej bazy były wyznaczone specjalne oddziały Polskie. Oprócz tego panuje tam olbrzymia korupcja, wysprzedawane...
2021-02
Czy można umrzeć ze śmiechu?
Themerson w swojej ostatniej powieści (wydanej po jego śmierci) absurdalnej i groteskowej jest niezwykle logiczny. Niektórzy porównują tę książkę do „Kociej kołyski” Vonneguta, jednak dla mnie o wiele ciekawsza. Pomimo unoszących się oparów absurdu jest to realistyczna powieść.
Themerson był człowiekiem renesansu XX wieku. Urodzony i kształcący się w Polsce, w wieku 27 lat (w czasie II wojny światowej) wyjechał do Anglii, gdzie żył i tworzył do końca życia. Pisał jednak po angielsku, polsku i francusku. Themerson był awangardowym artystą, poetą, prozaikiem, eseistą, filozofem, kompozytorem, te wszystkie jego zdolności łączą się harmonijnie w jego twórczości i w tej powieści.
Tytułowa wyspa na większości map pojawia się, jako wystająca z morza skała, znajdująca się w połowie drogi między Irlandią, a wybrzeżem Kornwalii w Wielkiej Brytanii. Nie posiadała żadnego strategicznego znaczenie, gdy przed wielkim kryzysem kupił ją amerykański milioner Thomas Hobson. Wybudował tam wielki dom i zatrudnił do opieki nad wyspą rodzinę Shepherdów, których kolejne pokolenia przez nikogo nieniepokojone zamieszkiwały tę wyspę. Przed swoją samobójczą śmiercią przekazał opiekę nad wyspą szwajcarskiemu trustowi, który opłacał mieszkańców, a także dostarczał wszystkich niezbędnych produktów do życia na tej wyspie. Niestety jej los jest przesądzony, gdy wkracza tam polityka i krzyżują się interesy różnych państw i wywiadów angielskich (które o swoich działaniach nic nie wiedzą, pomimo że reprezentuje je małżeństwo).
Historia zaczyna się w Afryce, gdzie zostaje obalony dyktator Bukumli. Udało mu się jednak ujść z życiem, zainteresował nim się wywiad angielski i umieścił go właśnie na wyspie Hopsona. Przypływa na tą wyspę statkiem, pod dowództwem kapitana Krzyżpański . Reprezentując wywiad angielski, udaje się tam Lady Lucy D'Earth wraz z córką i jej przyjacielem, aby powitać Dyktatora. Sam Dyktator ma ciekawe korzenie, jego ojciec, polski generał pozostawił swych potomków na różnych kontynentach. Przybywa więc na wyspę jego siostra, księżna Zuppa, aby spotkać się z bratem. Wyspa staje się sławna, pojawia się się przedstawicie szwajcarskiego trustu, wywiad francuski i syn Thomasa Hobsa, który pragnie zbudować tutaj kurort. Jednak zupełnie inne plany ma angielska firma zbrojeniowa, w której pracuje mąż Lady Lucy, Adam D'Earth, i której statek z nieznanym ładunkiem cumuje przy wyspie. Zakończenie jest zaskakujące.
Jednak nie sama historia jest najważniejsza, ale ludzi, którzy ją tworzą, bohaterowie pierwszo i drugoplanowi. Bohaterowie powiązani są siecią relacji rodzinnych i towarzyskich, które są pogmatwane i są źródłem komizmu. Same już nazwiska i przydomki są wymowne. Każde z postaci reprezentuje swoje pokolenie w XX wieku i jest ważna. Historia jest opowiedziana przez Sean D'Earth (dawniej D'Eath), ojca Adama D'Earth, człowieka o podejściu filozoficznym do życia, przez grającą podwójną rolę siostry-żony Georgina-Geraldina Shepherd i list Adama D'Earth do ojca. Poznajemy historię trzech pokoleń rodzin Shepherdów i D'Earth, a każdy z nich jest indywidualnością. Na tej małej wyspie skupia się cały świat i jego problemy.
„Wyspa Hopsona” to powieść niezwykła, utrzymana w konwencji thrillera politycznego i powiastki filozoficznej. Themerson bawi się formą, konstrukcją i stylem narracji, ukazując absurdalność świata wokół nas. Przepełniona jest groteską, absurdem i angielskim poczuciem humoru w sytuacjach, opisach postaci i dialogach. Nie ma w niej zbędnych zdań, czy sytuacji. Czytanie jej to świetna przygoda i zabawa wieloma kontekstami, znaczeniami i podtekstami. Jest to książka zabawna, chociaż czasami śmiejemy się przez łzy. Książka, którą należy smakować, bawić się nią i powoli zgłębiać, a wtedy zauroczy.
Czy można umrzeć ze śmiechu? – odpowiedź jest w książce.
Czy można umrzeć ze śmiechu?
Themerson w swojej ostatniej powieści (wydanej po jego śmierci) absurdalnej i groteskowej jest niezwykle logiczny. Niektórzy porównują tę książkę do „Kociej kołyski” Vonneguta, jednak dla mnie o wiele ciekawsza. Pomimo unoszących się oparów absurdu jest to realistyczna powieść.
Themerson był człowiekiem renesansu XX wieku. Urodzony i kształcący...
2021-02
Wokół Carla Gustawa Junga narosło dużo mitów i kontrowersji. Jednak nie można go zamknąć w szufladzie „archiwa”. Jego myśl cały czas żyje i się rozwija, także w Polsce. Doktor habilitowany Henryk Machoń zaprosił do współpracy naukowców zajmujących się myślą Junga z różnych ośrodków w Polsce, aby przybliżyć jego dzieło. Wśród jedenastu zaproszonych naukowców znaleźli się psychologowie, psychoanalitycy, filozofowie w tym filozofowie religii, ale też pedagog i kulturoznawca, teolog i gnostyk. Dzięki temu możemy poznać Junga z wielu stron. Książka jest pracą naukową, zawiera kalendarium życia i twórczości C. G. Junga, wykaz jego dzieł, a każdy artykuł opatrzony jest bogatą biografią. „Choć książka ta jest pozycją naukową, podstawowym zamierzeniem osób ją przygotowujących była troska o zrozumiałość jej treści dla szerszego grona odbiorców. Wyraża się to w możliwie częstym unikaniu hermetycznego języka Junga oraz w próbie przekładania jego dość skomplikowanej terminologii na język bardziej przystępny”. Mogę potwierdzić, nie będąc filozofem, ani psychologiem z przyjemnością przeczytałam, chociaż wymaga ona skupienia.
Twórczość Junga nie należy do prostych, zahacza o różne dziedziny nauki, dlatego poszukiwałam prostszego wprowadzenia do jego dzieła. Jung podkreśla realność psychiki, i że nie jest wtórna w stosunku do rzeczywistości fizycznej ani też w stosunku do świadomości.” O specyficznej myśli Junga stanowi właśnie m.in. to ścisłe sprzężenie, w którym procesy indywidualnej psychiki rozumiane są w ich związku z dynamiką rozwoju kulturowego oraz wydarzeń historycznych. Jednostka jest ściśle powiązana z historią, kulturą, rzeczywistością społeczną oraz z dynamiką tych zmian.” Nie traktuje on człowieka w oderwaniu od swojego środowiska, kultury czy wiary.
Zaczynamy od poznania życia Junga i jak zmieniały się jego poglądy, kto go inspirował i do jakich źródeł sięgał poza psychologią. Poznajemy główne wątki jego myśli: archetyp, symbol, mit, psychologia marzeń sennych. Ciekawa jest teoria typów psychologicznych i podstaw funkcjonowania świadomości. Interesujące są wzajemne kontakty Freuda i Junga, wokół których narosło dużo nieporozumień.
Rozdział „Chrześcijaństwo u Carla Gustava Junga” nazwałabym protestantyzm u Junga. Jego ojciec, jak i wszyscy wujowie byli pastorami protestanckimi i przy każdych spotkaniach wyśmiewano katolików. Oprócz tego, jako dziecko nie przyjemnie upadł w kościele katolickim, co jak sam pisze, że to wydarzenie pozostawiło w nim uraz. Dlatego w swoich rozważaniach skupia się na protestantyzmie.
Zastanowił mnie rozdział „Tradycje indyjskie, tybetańskie i chińskie w myśleniu Junga”. Nie wiedziałam, że z taką ostrożnością podchodził do religii Dalekie Wschodu. Zawsze myślałam, że dane archetypy dotyczą wszystkich ludzi, a tutaj rozdziela je ze względu na kulturę, w której wyrośliśmy.
Rozczarował mnie rozdział „Carl Gustav Jung- gnostyk czy neognostyk?”, gdyż był to głównie wykład o gnozie. Miałam wrażenie, jakby Junga chciano na siłę zamknąć w pudełku z opisem gnostyk. Wiele też było w sprzeczności z wcześniejszym artykułem.
Nie są to wyłącznie teoretyczne rozważania, ale omówiony jest też praktyczny wymiar psychologii analitycznej i jak się rozwija po śmierci uczonego. Interesujące są też uwagi na temat wychowania i kultury współczesnej. Kończy się pytaniem: „Czy koncepcje Junga można uznać za naukowe?”
Jung tak jak i Freud weszli do kanonu myśli światowej, a ich teorie wykraczają daleko poza psychologię. Niektóre jego myśli przeniknęły do wspólnej świadomości ludzi, często mylnie interpretowane, dlatego warto poznać jego dzieło.
Wokół Carla Gustawa Junga narosło dużo mitów i kontrowersji. Jednak nie można go zamknąć w szufladzie „archiwa”. Jego myśl cały czas żyje i się rozwija, także w Polsce. Doktor habilitowany Henryk Machoń zaprosił do współpracy naukowców zajmujących się myślą Junga z różnych ośrodków w Polsce, aby przybliżyć jego dzieło. Wśród jedenastu zaproszonych naukowców znaleźli się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nikt nie zmusza nas abyśmy byli katolikami.
Jestem katolikiem na mocy mej wiary w Boga: a gdy się mnie pyta, dlaczego wierzę w Boga, odpowiadam, że dlatego, iż wierzę w siebie, gdy uważam za niemożliwe wiarę w mą egzystencję (a co do tego faktu mam pewność) bez jednoczesnej wiary w istnienie Tego, który żyje jako osobowy, wszystko wiedzący, wszystko osądzający Byt w moim sumieniu. / kard. Newman/
To powtarza za kardynałem Newmanem autor i pragnie wskazać zagrożenia dla Kościoła w świecie współczesnym, ale też wewnątrz tego Kościoła. To jest jedna z najtrudniejszych książek, z jakimi przyszło mi się zmierzyć. Ogrom tematów, jakie porusza w swej książce, a także ilość filozofów i teologów, z którymi wchodzi w dyskurs, powoduje, że książkę wymaga czasu, aby ją pojąć i zrozumieć. Chociaż przyznaję się, że część esejów i szkiców była naprawdę trudna do zrozumienia. Dlatego skupię się na tych tematach, które mnie zainteresowały. Całość podzielona jest na pięć części ze wstępem.
Ze wstępem miałam pewien problem. Nie pisze o Soborze Watykańskim II, ale właśnie jego dokumenty krytykuje, gdyż to Sobór przyjął dokumenty dotyczące stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Rozumiem, że dla autora biegle władającego łaciną przemawia Msza Trydencka, ale dla mnie Msza św. w języku narodowym jest największym sukcesem Soboru, gdyż dzięki temu mogę w pełni w niej uczestniczyć. Autor odwołuje się do Tradycji, ale jednocześnie pisze, że Tradycja nie może uciekać przed tym, co współczesne i nie może być zapisem raz na zawsze danych obrzędów, ale każde pokolenie odkrywa ją na nowo. Jednak w miarę czytania kolejnych esejów coraz bardziej poglądy autora przemawiały do mnie i się z nimi zgadzam.
Mnie zainteresowały szkice i eseje dotyczące literatury, w jaki sposób autorzy przedstawiają życie człowieka, do czego dążą, jaki jest stosunek do śmierci, wieczności i do wiary. Składa hołd poezji, gdzie w eseju o twórczości Wiesławy Szymborskiej pisze: „Tam gdzie filozof potrzebuje starannego wyłożenia argumentów, polskiej poetce starcza jedno celne słowo. „Odnosi to stwierdzenie do całej poezji. Ciekawy jest esej poświęcony Herbertowi, o którym pisze: „W ostateczności głównym punktem poezji Herberta, jej głównym przesłaniem, jest współczucie. Jego poezja została zbudowana na zasadzie opozycji między tym, co jednostkowe, swojskie, cielesne i człowiecze, a tym co boskie, wieczne i doskonałe. W gruncie rzeczy, wbrew wszelkim miotanym przeciwko człowiekowi oskarżeniom, wiersze Herberta są bardzo głęboko humanistyczne, to znaczy opisują życie w taki sposób, że przynoszą pocieszenie.” Parę szkiców poświęconych jest poezji Czesława Miłosza, gdyż: ”Poezja Miłosza jest ciągłą kontemplacją, która karmi się momentami wieczności. Jest próbą wyniesienia się ponad zmienność czasu, by zdobyć ogląd niepodległy światu.” Zajmuje się też twórczością pisarzy. Mnie zainteresowały eseje o pisarzach, których twórczość znam: Milan Kundera, Isaac Singer, Marcel Proust, Simon Well, Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, czy Michaelu Houellebecgu, a także punktuje bzdury w książce Dana Browna.
Dużo bardziej wymagający jest dyskurs, w jaki wchodzi autor z filozofią. Głownie jest to dyskusja z najbardziej wpływowymi filozofami XX wieku: Kantem, Heideggerem, Nietzsche, a także Kartezjuszem, Pascalem, Leibnizem, Kirkegaardem. Mnie zainteresował szkic poświęcony filozofii dialogu, a także filozofii ks. Tischnera. Lisicki jako tomista krytykuje autora „Schyłku chrześcijaństwa tomistycznego”.
Najtrudniejszy był jego dyskurs z teologami, gdyż tylko parę nazwisk jest mi znanych. Jednak czytając poglądy niektórych współczesnych teologów, przecierałam oczy. Zgadzam się, że „Kościół bowiem nie jest po to, aby być Prometeuszem, aby wobec Boga reprezentować interesy ludzi, ale by wobec ludzi głosić Boga, który pozwala im do siebie dotrzeć.” I „Tylko religia, która domaga się wszystkiego, ma sens. Tylko religia zdolna przemawiać w imieniu mocy i autorytetu może zdobywać uznanie.”
Bardzo aktualnym tematem jest naciskanie, aby przepraszać za czyny popełnione przed poprzednie pokolenia i nie czuję się winna, za coś, co nie zrobiłam.„Ilekroć pojawia się zło, zawsze jest ono dziełem jednostki. Choćby to było zło przedstawicieli Kościoła, jego księży, biskupów, papieży nawet, choćby czyniąc je, powoływali się na swoje rozumienie świętej nauki, ostatecznie zawsze błąd jest ich. Błąd jest tym, co człowiek wnosi do gry.” Dlatego jeśli chodzi o zło uczynione innemu człowiekowi, to ani nie mogę odpuścić mu winy, ani nie mogę odczuwać za niego żalu za grzechy. Jego grzech i słabość mogą mi sprawiać ból, ale to wszystko. Za zły czyn innego człowieka nie mogę przepraszać tak długo, jak długo sam się do niego nie przyczyniam. Aby można mówić o przeprosinach, musi istnieć stosunek przyczynowy, taki związek między mną a sprawcą, abym mógł uznać, że jego złe działanie wynikało z mego współudziału lub zaniechania.
Ciekawymi są szkice poświęcone podejściem do cudów, a także, czy religia może istnieć bez dogmatów.
Książka według mnie jest ważnym głosem w dyskusji nad współczesnym Kościołem. Autor stara się odkryć, dlaczego coś takiego jak śmierć nie robi na nas wrażenia. Zastanawia się nad kryzysem we współczesnym Kościołem. Dla Miłosza źródłem nowożytnego kryzysu religijnego był kryzys wyobraźni, ludzie, dlatego w coraz mniejszym stopniu wierzą w realność prawd chrześcijańskich, bo w coraz mniejszym stopniu są w stanie przekształcić je w obrazy. Benedykt XXI zwraca uwagę, że największym wyzwaniem kościoła w XXI wieku „jest wypracowanie nowej postaci rozumności wiary”. Właśnie to przesunięcie wiary w stronę wyłącznie uczuć jest też zagrożeniem. Jednak przez wieki uważano, że ” tak samo jak wiara i rozum spotykały się w określeniu Boga, tak też łączyły się w opisie człowieka. Dla żadnego nieomal z Ojców Kościoła i ich późniejszych następców nie ulegało wątpliwości, że tym, co w człowieku najdoskonalsze, jest rozum. To on miał władać uczuciami, nadawać im kierunek i znaczenie. Wola i rozumne pożądanie, nie tłumiły uczuć – panowały nad nimi.”
Niepodobna w jednej recenzji przedstawić ogromu tematów, jakie w swojej książce porusza autor w ponad 60 esejach i szkicach. Każdy z czytających znajdzie inne tematy, które go zainteresują.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu „Na kanapie”.
Pierwotnie w serwisie Na kanapie.
Nikt nie zmusza nas abyśmy byli katolikami.
więcej Pokaż mimo toJestem katolikiem na mocy mej wiary w Boga: a gdy się mnie pyta, dlaczego wierzę w Boga, odpowiadam, że dlatego, iż wierzę w siebie, gdy uważam za niemożliwe wiarę w mą egzystencję (a co do tego faktu mam pewność) bez jednoczesnej wiary w istnienie Tego, który żyje jako osobowy, wszystko wiedzący, wszystko osądzający Byt w moim...