-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2023-12-07
2022-02-14
„Zrobię dla Ciebie wszystko”
Ta żarliwa deklaracja w kontekście tej powieści przeraża.
Mimo trudnego i przygnębiającego tematu, który porusza, bo nie tylko uzależnienie matki od alkoholu, ale i uzależnienie dziecka, od trawionej chorobą alkoholową matki, nie chciałam, żeby ta opowieść się kończyła.
Już pierwszy rozdział, który jest epilogiem tej historii, sprawił, że wiedziałam, że to będzie świetnie napisana książka.
Szczerość opisów, głębia doznań, wiarygodność i język, którym napisany jest „Shuggie…” zniewalają. Użycie specyficznego języka, która próbuje oddać szkocki górniczy slang to świetny pomysł tłumacza na uwiarygodnienie tej historii. Kontekst ekonomiczny i społeczny, ukazanie proletariackiego Glasgow dopełniają całości szarej wizji życia Shuggiego.
I mimo iż nie jestem fanką bestsellerów i z rezerwą podchodzę do nowości, cieszę się, że nie czekałam z „Shuggiem…” za długo.
Gdy piszę tę opinię osiem miesięcy po przeczytaniu „Shuggiego…” nadal pamiętam i mam przed oczami patologię górniczego osiedla i jego upadłą gwiazdę - Agnes.
I nadal żołądek się ściska.
A Janusz Zadura po raz kolejny zaprezentował swój talent interpretatorski, dzięki któremu nie można oderwać się od słuchania.
Polecam.
WYZWANIE CZYTELNICZE 2022
Przeczytam książkę z Plebiscytu Książka Roku 2021
„Zrobię dla Ciebie wszystko”
Ta żarliwa deklaracja w kontekście tej powieści przeraża.
Mimo trudnego i przygnębiającego tematu, który porusza, bo nie tylko uzależnienie matki od alkoholu, ale i uzależnienie dziecka, od trawionej chorobą alkoholową matki, nie chciałam, żeby ta opowieść się kończyła.
Już pierwszy rozdział, który jest epilogiem tej historii, sprawił, że...
2023-08-19
Do tej pory myślałam, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, ale po wysłuchaniu książki Zyty Rudzkiej wiem, że przede wszystkim śmieje się ten, kto ma zęby.
I mimo zastanawiająco - intrygującego tytułu, jakże ostatecznie okazał się on oczywisty i… prawdziwy.
Gorzko, bez słodkiej domieszki opisana starość, samotność i niedostatek oraz próby radzenia sobie z nimi tak, by mimo wszystko zachować twarz.
Czarny humor i to, w jaki sposób i jakiego autorka „używa” języka, na jakie celne i trafne jego połączenia się decyduje, robi wrażenie. Przynajmniej na mnie.
Kilka razy łapałam się na tym, że w czytanym, całkiem nieźle, przez Marię Maj tekście, słyszałam echo niektórych ciętych ripost Anieli (granej przez Danutę Szaflarską) w „Porze umierać”.
PS Odradzam czytanie książki purystom językowym.
Do tej pory myślałam, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, ale po wysłuchaniu książki Zyty Rudzkiej wiem, że przede wszystkim śmieje się ten, kto ma zęby.
I mimo zastanawiająco - intrygującego tytułu, jakże ostatecznie okazał się on oczywisty i… prawdziwy.
Gorzko, bez słodkiej domieszki opisana starość, samotność i niedostatek oraz próby radzenia sobie z nimi tak,...
2023-07-28
Z bardzo wielu względów mam słabość do letniego przesilenia, tego, rozumianego jako zjawisko astronomiczne i przyrodnicze. Jakże więc miło było do kompletu przyjemnych wrażeń związanych z tym letnim przełomem dorzucić literacki akcent, bo od teraz także „Letnie przesilenie” Basary dołącza do powyższych „wielu względów”.
Mnie, w lekturze tych opowiadań podobała się ich różnorodność. Ten tematyczny i stylistyczny misz – masz. Był on dla mnie przeglądem twórczego rozwoju i możliwości pisarza. Utwory Basary nie były dotąd wydawane w Polsce i trudno jest „popróbować” jego stylu na innych przykładach, dlatego dzięki opowiadaniom wybranym z różnych zbiorów wyłonił się wachlarz pisarskich możliwości autora.
Mimo obecnej w twórczości Basary smugi cienia, pesymizmu i braku wiary w „ludzkość”; elementy surrealizmu, czarny humor, zabawa językiem i formą, a nawet bohaterem literackim, bardzo przekonały mnie do jego pisarstwa, bo wszystko podane jest tu nienachalnie, z umiarem i klasą. Te opowiadania cechuje świetny styl i giętki język.
Najmniej podobały mi się opowiadania o kolegach po piórze pisarza, z prostej przyczyny - nigdy o nich nie słyszałam. Kojarzyłam jedynie Ivo Andricia. A po lekturze tych tekstów, zapałałam chęcią do poznania między innymi „Słownika chazarskiego” Milorada Pavicia.
Teksty o myślach samobójczych i braku sensu w życiu plasują się pośrodku. Przemycana w nich „filozofia istnienia” niekiedy współgrała i uzupełniała się z przemyśleniami zawartymi we współczytanych przeze mnie „Myślach” Leopardiego.
Najlepsze były te surrealistyczne i absurdalne teksty oraz te o procesie tworzenia.
Tytuły, według mnie, najciekawszych opowiadań: „Zabłąkany w samie”, „Guzijan, król Žarkova i Železnika”, „Nauka”, „Ból fantomowy”, „Na krok przed” i tryptyk zaczynający się od tekstu „W Šimanovcach”
Jednak wisienką na torcie było to, zostawione przeze mnie na koniec - tytułowe, wspomnieniowe, nostalgiczne, przywołujące obrazy z przeszłości - „Letnie przesilenie”.
@Aguirre dziękuję za „podarowanie” mi tego tytułu.
WYZWANIE CZYTELNICZE VII 2023
Przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”
Z bardzo wielu względów mam słabość do letniego przesilenia, tego, rozumianego jako zjawisko astronomiczne i przyrodnicze. Jakże więc miło było do kompletu przyjemnych wrażeń związanych z tym letnim przełomem dorzucić literacki akcent, bo od teraz także „Letnie przesilenie” Basary dołącza do powyższych „wielu względów”.
Mnie, w lekturze tych opowiadań podobała się ich...
2023-06-30
Sięgnęłam po tę książkę w ramach wyzwania czerwcowego spodziewając się wariacji na temat „Olivera Twista” zaadaptowanego na rodzimy grunt.
Na przykładzie sylwetek bohaterów powieści widać znajomość rzeczy u Korczaka i tego, że środowisko marginesu społecznego znał od podszewki. Odmalowanie uczuć, myśli i honoru ludzi ulicy, a co za tym idzie ich specyficznego zachowania, nierozumianego przez zwykłych mieszkańców miasta powoduje, że kibicujemy tym pierwszym i litujemy się (niestety) nad ich życiem.
A litość w półświatku to płachta na byka.
Podobała mi się droga życiowa głównego bohatera - Antka. Jego przekora, walka ze słabościami, wierność ideałom i ten poszarpany i nie do końca jednoznaczny los.
Niestety bez moralizatorstwa się nie obyło, ale dlatego, że się go spodziewałam, a nawet obawiałam, całkiem nieźle zniosłam jego współwystępowanie w tekście. W dodatku historie dzieci ulicy były z taką wiernością i prawdą nakreślone, że rekompensowały sentymentalną pedagogizację autora.
Bardzo dobra lektorka – Anna Próchniak – przeczytała książkę naturalnie i przyjemnie dla ucha.
Sądzę, że to ciekawa i warta zauważenia lektura, której z powodzeniem można dać szansę.
WYZWANIE CZYTELNICZE VI 2023
Przeczytam książkę z bohaterem dziecięcym
Sięgnęłam po tę książkę w ramach wyzwania czerwcowego spodziewając się wariacji na temat „Olivera Twista” zaadaptowanego na rodzimy grunt.
Na przykładzie sylwetek bohaterów powieści widać znajomość rzeczy u Korczaka i tego, że środowisko marginesu społecznego znał od podszewki. Odmalowanie uczuć, myśli i honoru ludzi ulicy, a co za tym idzie ich specyficznego zachowania,...
2023-06-29
Sama mini powieść nie jest ani odkrywcza, ani pasjonująca. Przyświecają jej typowe pozytywistyczne idee. Na uwagę, i to jedynie w pierwszej części utworu (przed tym nim zachoruje) zasługuje tytułowa Anielka. Taki mix Pollyanny, Sary z „Małej Księżniczki” i Ani z „Ani z Zielonego Wzgórza”.
Przedwcześnie dojrzała, zamknięta w świecie swoich wyobrażeń i przemyśleń, zrozpaczona zachowaniem dorosłych i zagubiona w świecie, w którym przyszło jej żyć.
Nie pamiętam, czy kiedykolwiek czytałam „Anielkę” w całości. Na pewno czytałam fragment o psie Karusku w podręczniku do polskiego. I ten fragment, tak jak historia Lampo z książki Pisarskiego, był moim najbardziej bolesnym wspomnieniem literackim z dzieciństwa. Do dziś pamiętam, jak serce pękało mi z bólu, gdy towarzyszyłam Karuskowi podczas jego poszukiwań Anielki.
I tak jak przed laty, teraz też najbardziej w tej króciutkiej powieści wstrząsnął mną los psa. Niepowodzenia rodziny, kiepska sytuacja matki i dzieci po bankructwie, krętactwa ojca i jego dwulicowość nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak ta psia miłość, wierność, tęsknota i szaleńcza próba odnalezienia swojej pani.
WYZWANIE CZYTELNICZE VI 2023
Przeczytam książkę z bohaterem dziecięcym
Przeczytane w 1987 i 2023
Sama mini powieść nie jest ani odkrywcza, ani pasjonująca. Przyświecają jej typowe pozytywistyczne idee. Na uwagę, i to jedynie w pierwszej części utworu (przed tym nim zachoruje) zasługuje tytułowa Anielka. Taki mix Pollyanny, Sary z „Małej Księżniczki” i Ani z „Ani z Zielonego Wzgórza”.
Przedwcześnie dojrzała, zamknięta w świecie swoich wyobrażeń i przemyśleń,...
2021-04-06
2022-12-04
1987
2022-09-29
2022-07-30
„List od nieznajomej” był pierwszym poznanym przeze mnie tekstem autora, którego inne książki czekają od jakiegoś czasu na przeczytanie. Do sięgnięcia po niego zmobilizowało mnie lipcowe wyzwanie, na krótką książkę, oraz dostępność dwóch innych opowiadań, od których postanowiłam zacząć zgłębiać prozę Zweiga.
Ów tytułowy i zagadkowy list jest pomysłowo skonstruowany i z każdym kolejnym zdaniem rozbudza ciekawość czytelnika. Rodzi pytania. Zdumiewa siłą buzujących emocji i obsesji głównej bohaterki, która bez skrupułów i skrępowania przelewa na papier swoje uczucia i namiętności.
Po przeczytaniu zastanawiałam się, jak ta historia mogłaby wyglądać w dzisiejszym świecie social mediów. Czy udałoby się zachować tę tajemnicę tak długo?
Z tych trzech wysłuchanych przeze mnie opowiadań, list podobał mi się co prawda najmniej, ale nie na tyle mało, by na nim poprzestać poznawanie twórczości pisarza.
„List od nieznajomej” był pierwszym poznanym przeze mnie tekstem autora, którego inne książki czekają od jakiegoś czasu na przeczytanie. Do sięgnięcia po niego zmobilizowało mnie lipcowe wyzwanie, na krótką książkę, oraz dostępność dwóch innych opowiadań, od których postanowiłam zacząć zgłębiać prozę Zweiga.
Ów tytułowy i zagadkowy list jest pomysłowo skonstruowany i z...
2022-07-09
To jedna z ważniejszych i bliskich mi książek, przeczytanych przeze mnie na przestrzeni ostatnich lat. A o takich ważnych dla mnie książkach bardzo trudno jest mi pisać, bo włącza mi się patos. 🙄
Tej opowieści nie chce się kończyć czytać i chciałoby się też, żeby i ona nigdy się nie kończyła. Chciałoby się nieustannie sprawdzać, co było dalej.
Chciałabym ją czytać bez końca.
I tak jak w przypadku innych powieści pisarza, i w „Opowieści…” odnajdywałam cząstki swoich przemyśleń, odczuć, zachowań. Cząstki siebie.
Nie czuć w niej fałszu, pozy, udawania. Prowadząc czytelnika przez zawiłości ludzkiego życia, autor wzrusza, rozśmiesza i zmusza do refleksji, do zastanowienia nad ludzką kondycją i kondycją świata.
Wspaniały (jak zwykle) jest język pisarza, który od pierwszych słów porywa do tych wszystkich opisywanych miejsc i opowiadanych historii.
Kto już zna prozę Oza, a jeszcze nie miał przyjemności poznania „Opowieści…” – zachęcam do sięgnięcia. Wszystkich zaś, którzy jeszcze nie mieli z nią styczności zachęcam tym bardziej. Podczas czytania przydadzą się uważność i cierpliwość.
WYZWANIE CZYTELNICZE V 2022
Przeczytam grubą książkę (mającą minimum 400 stron)
To jedna z ważniejszych i bliskich mi książek, przeczytanych przeze mnie na przestrzeni ostatnich lat. A o takich ważnych dla mnie książkach bardzo trudno jest mi pisać, bo włącza mi się patos. 🙄
Tej opowieści nie chce się kończyć czytać i chciałoby się też, żeby i ona nigdy się nie kończyła. Chciałoby się nieustannie sprawdzać, co było dalej.
Chciałabym ją czytać bez...
2022-07-26
Spodobały mi się i zastanowiły pierwsze słowa:
„Łączymy ze sobą dwa elementy, które nigdy dotąd nie były połączone. I świat ulega zmianie. Ludzie mogą tego od razu nie zauważyć, ale to bez znaczenia. Tak czy owak, świat uległ zmianie”.
Pierwsza część tej książki nieco mnie zaskoczyła. Szczególnie, że po takich pierwszych słowach, nie o historiach pionierów aeronautyki spodziewałam się czytać.
„Ale o co tu chodzi” i „do czego to zmierza” to były najczęściej przemykające przez moją głowę myśli.
I nawet po przeczytaniu całości nie mam jednoznacznej odpowiedzi (tylko hipotezy) skąd pomysł na tę aeronautykę.
Druga część, o Sarze Bernhardt i Fredericku Burnabym zajęła mnie znaczniej, bo sprowokowała nawet do poszukania dodatkowych informacji o powyższej parze.
Trzecia część za to przygniotła swoim rozdzierającym smutkiem i ostatecznością. Barnes podzielił się w niej swoimi bardzo intymnymi przemyśleniami i obserwacjami wdowca, który dotkliwie odczuwa brak ukochanej żony.
I właśnie do tej ostatniej części, te słowa z pierwszej strony pasują najbardziej.
WYZWANIE CZYTELNICZE VII 2022
Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron)
Spodobały mi się i zastanowiły pierwsze słowa:
„Łączymy ze sobą dwa elementy, które nigdy dotąd nie były połączone. I świat ulega zmianie. Ludzie mogą tego od razu nie zauważyć, ale to bez znaczenia. Tak czy owak, świat uległ zmianie”.
Pierwsza część tej książki nieco mnie zaskoczyła. Szczególnie, że po takich pierwszych słowach, nie o historiach pionierów aeronautyki...
2022-04-24
Smutna, przygnębiająca, pełna napięć lektura. Autentyczna.
Już dawno nie czytałam książki odpychającej ordynarnością myśli i zachowań, i jednocześnie wzruszającej prostotą gestów i postaw.
Po przeczytaniu miałam wrażenie, że nie ma w tej książce nic ponad to, co powinno w niej być, takie poczucie, że to forma idealnie skończona, kompletna.
Język nie owija w bawełnę, nazywa dosadnie i tworzy niezwykłe obrazy, jest taki jak lubię - celny.
Zdumiewająco szybko się czyta.
Polecam.
WYZWANIE CZYTELNICZE IV 2022
Przeczytam książkę z kwiatem na okładce lub w tytule
Smutna, przygnębiająca, pełna napięć lektura. Autentyczna.
Już dawno nie czytałam książki odpychającej ordynarnością myśli i zachowań, i jednocześnie wzruszającej prostotą gestów i postaw.
Po przeczytaniu miałam wrażenie, że nie ma w tej książce nic ponad to, co powinno w niej być, takie poczucie, że to forma idealnie skończona, kompletna.
Język nie owija w bawełnę,...
2022-02-24
2003-01-01
1993-10-10
2000-12-15
2018-08-26
2020-06-30
Duże i ważne sprawy – dla wszystkich.
Do lektury zapraszają dzieci: Franio z autyzmem, niewidząca Ania, niedosłysząca Klaudia, Leoś ze SMA (rdzeniowy zanik mięśni), Zuzia z MPD (mózgowe porażenie dziecięce), niepełnosprawna intelektualnie Zosia i Justynka, której rozwój został zaburzony przez wcześniactwo i zmaga się z epilepsją.
Wyjątkowa pozycja pokazująca życie dzieci z perspektywy ich choroby.
Napisana językiem dziecka. Prostym, zwięzłym, bezpośrednim. Dzieci - dzieciom tłumaczą swoje zachowania spowodowane chorobą.
Franio mówi wprost:
„Czasem krzyczę, ale nie bój się mnie.
NIE KRZYCZĘ NA CIEBIE.
NIE JESTEM ZŁY.
NIE JESTEM NIEGRZECZNY.
Krzyczę, gdy nie rozumiem, co się dzieje, gdy się boję lub denerwuję i kiedy nie rozumiesz, co chciałbym Ci powiedzieć.”
Nie ma w tej książce rozczulania się i litości. Są konkretne komunikaty. Przede wszystkim prośba o zrozumienie i profesjonalne podejście do niepełnosprawności, bez strachu, paniki i niepotrzebnego użalania nad chorobą, bo za chorobą, jak za zasłonką, jest dziecko. Wystarczy uchylić zasłonkę, a wraz z nią stereotypy.
Tak jak mówi niewidoma Ania:
„Denerwuje mnie, gdy ludzie mi współczują. Nie trzeba mi współczuć – przecież jestem zdrowa, nikt mi nie umarł i nic mnie nie boli.”
Te opowieści mają przełamać tabu i otwarcie, prawdziwie pokazać chorobę, bez wstydliwego zażenowania i ukrywania niedoskonałości. Ba! Są wyzwaniem dla zdrowych dzieci i namacalnym dowodem trudności, jakie towarzyszą chorym bohaterom. Na końcu prawie każdej historyjki są zadania praktyczne, które polegają na wprowadzeniu zdrowego dziecka w świat dziecka z niepełnosprawnością. Poniżej podaję zaledwie 3 przykłady, z kilkudziesięciu zawartych w książce.
„Uprzedźcie dziecko, że będziecie mu zadawać różne pytania, na które ma udzielić odpowiedzi. Następnie zasłońcie w pokoju zasłony, włączcie bardzo głośną muzykę, włączajcie i wyłączajcie światło i w tym czasie zadawajcie dziecku pytania, oczekując odpowiedzi.
Wyjaśnienie: Tak osoby z autyzmem często słyszą mowę”.
„Zawiążcie dziecku oczy szczelnie ciemną przepaską i powiedzcie, aby doszło np. do łazienki.”
„Powiedzcie coś do dziecka, nie wydając z siebie głosu. Poproście, aby spróbowało odczytać treść z ruchu waszych warg”.
Grafika urzekająca i niezwykle współgrająca z treścią. Ponadto książka zawiera ilustracje podstawowych znaków z języka migowego, elementy komunikacji alternatywnej oraz wkładkę z alfabetem Braille’a.
Lekcja dotycząca epilepsji i tego jak należy zachować się w przypadku ataku jest kwintesencją podejścia do niepełnosprawności zawartą w słowach: „…strach często bierze się z niewiedzy, bo jak się czegoś nie zna, to się tego boi.”
Duże i ważne sprawy – dla wszystkich.
Do lektury zapraszają dzieci: Franio z autyzmem, niewidząca Ania, niedosłysząca Klaudia, Leoś ze SMA (rdzeniowy zanik mięśni), Zuzia z MPD (mózgowe porażenie dziecięce), niepełnosprawna intelektualnie Zosia i Justynka, której rozwój został zaburzony przez wcześniactwo i zmaga się z epilepsją.
Wyjątkowa pozycja pokazująca życie dzieci...
Oszczędny i surowy styl Hemingwaya plus beznamiętna interpretacja lektora spowodowały, że na początku trochę wiało nudą. Potem, w okolicach środka, zrobiło się ciekawiej, by jeszcze przed zakończeniem znowu obniżyć loty.
Koniec dobry, chociaż właśnie takiego można było się spodziewać.
Wojna, ta przykra konieczność, której nikt nie lubi i nie chce w niej brać udziału, ciągle trwa, ale więcej się o niej opowiada niż w niej uczestniczy. Bohaterowie nie widzą jej końca. Ta niewiadoma, te zmiany pozycji wojsk, odwroty, przemarsze, ciągle nie dają definitywnej odpowiedzi, kiedy nastąpi upragniony koniec. Nie chodzi nawet o wygraną, tylko właśnie o koniec.
Wątek miłosny został ciekawie poprowadzony, chociaż czasami miałam wrażenie, że Catherine i Frederick nie żyją naprawdę, tylko odgrywają swoje role w teatrze. Fatalne dialogi. A uległa i nadskakująca Frederickowi Catherine, nadużywająca wyznań w stylu: jesteś cudowny, jesteś wspaniały, odpocznij, etc. jest męcząca i pretensjonalna. I według mnie mało wiarygodna, akurat w tych momentach.
Zdecydowanie wolałam motyw wojenny.
Dwa zdania zapadły mi w pamięć, chociaż to drugie, wyrwane z kontekstu trochę traci.
„Życiem nie jest trudno kierować, kiedy człowiek nie ma nic do stracenia”.
„Pamiętałem Catherine, ale oszalałbym, gdybym o niej myślał”.
Podsumowując. Ta książka to swoista sinusoida i długo wahałam się jak ją ocenić. Ostatecznie stawiam mocną szóstkę z plusem.
WYZWANIE CZYTELNICZE XII 2023
Przeczytam książkę, która ukazała się w roku 2023 pod patronatem lubimyczytac.pl
Oszczędny i surowy styl Hemingwaya plus beznamiętna interpretacja lektora spowodowały, że na początku trochę wiało nudą. Potem, w okolicach środka, zrobiło się ciekawiej, by jeszcze przed zakończeniem znowu obniżyć loty.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKoniec dobry, chociaż właśnie takiego można było się spodziewać.
Wojna, ta przykra konieczność, której nikt nie lubi i nie chce w niej brać udziału,...