rozwińzwiń

To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku

Okładka książki To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku Frank Wynne
Okładka książki To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku
Frank Wynne Wydawnictwo: Rebis Seria: Biografie i powieści biograficzne biografia, autobiografia, pamiętnik
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Biografie i powieści biograficzne
Tytuł oryginału:
I was Vermeer: The Legend of the Forger Who Swindled the Nazis
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2018-07-10
Data 1. wyd. pol.:
2018-07-10
Data 1. wydania:
2007-08-20
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380623972
Tłumacz:
Ewa Pankiewicz
Tagi:
biografia Han van Meegeren fałszerz Vermeer
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

I któż tu jest artystą?



719 1 155

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
339 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
58
56

Na półkach:

To fascynująca opowieść o człowieku, ale też o czasach w których żył główny bohater - Han van Meegeren, czyli lata 30-ste i 40-ste XX wieku. Został aresztowany w 1945 roku za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego Holandii, czyli obrazu wielkiego Vermeera
To jest książka o człowieku, którego talent nie przystawał do lat,w których żył. Krytycy wyśmiewali jego obrazy jako zbyt staroświeckie, niemodne. Han postanowił się zemścić i został fałszerzem dzieł tak wybitnych twórców jak Rembrandt i Vermeer. Był bodaj najlepszym fałszerzem w historii, w ciągu niespełna 10 lat zarobił równowartość 50 milionów dolarów 😱
Jego historia jest niesamowita i niewiarygodna,a jednak zupełnie prawdziwa To trzymająca w napięciu opowieść o zemście, zachłanności, nieposkromionej pysze, braku umiaru, zdradzie i o sztuce. Naprawdę fascynująca historia.
@atena1wspak @dom_wydawniczy_rebis

To fascynująca opowieść o człowieku, ale też o czasach w których żył główny bohater - Han van Meegeren, czyli lata 30-ste i 40-ste XX wieku. Został aresztowany w 1945 roku za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego Holandii, czyli obrazu wielkiego Vermeera
To jest książka o człowieku, którego talent nie przystawał do lat,w których żył. Krytycy wyśmiewali jego obrazy jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
349
245

Na półkach:

Świetna książka o wielkim artyście i o otoczce jaką tworzy wokoło siebie tzw bohema.

Świetna książka o wielkim artyście i o otoczce jaką tworzy wokoło siebie tzw bohema.

Pokaż mimo to

avatar
303
272

Na półkach:

Wszyscy złodziejaszkowie oraz fałszerze mogą się schować przy Hanie. Wprowadził do tego świata taki zamęt, że jeszcze wiele lat po jego śmierci znawcy zastanawiają się, które dzieła to prawdziwy Veermer. Ba, lepiej! Żyją w trwodze, bo skoro przez lata ktoś fantastycznie udawał holenderskiego malarza, równie dobrze może być kolejny fałszerz udający Goye, albo Velasqueza, albo kogokolwiek.
Świetna historia o marzeniach z wielka sztuką oraz Goringiem w tle.

Wszyscy złodziejaszkowie oraz fałszerze mogą się schować przy Hanie. Wprowadził do tego świata taki zamęt, że jeszcze wiele lat po jego śmierci znawcy zastanawiają się, które dzieła to prawdziwy Veermer. Ba, lepiej! Żyją w trwodze, bo skoro przez lata ktoś fantastycznie udawał holenderskiego malarza, równie dobrze może być kolejny fałszerz udający Goye, albo Velasqueza,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
955
868

Na półkach:

Jan Vermeer van Delft, właściwie Johannes Vermeer (urodził się w 1632 w Delfcie, zmarł w tym samym mieście w 1675) był znanym holenderskim malarzem. Jako handlarz dziełami sztuki był członkiem gildii (cechu) św. Łukasza w Delft; prowadził też karczmę. Po śmierci zapomniany na dwa stulecia, został odkryty na nowo w drugiej połowie XIX wieku. Przypisuje mu się autorstwo zaledwie około 30 obrazów. Kilka płócien nadal rodzi wątpliwości.

Potężnie rozbudowana powieść biograficzna. Autor, Frank Wynne, dziennikarz i tłumacz, opowiada historię znanego fałszerza, Hana van Meegerena (1899–1947),który zasłynął kopiami Jana Vermeera van Delft, choć nie tylko tego artystę kopiował, bo także dzieła Pietera de Hoocha. Prawdopodobnie najsławniejszego fałszerza XX wieku. Prawdopodobnie, bo zakładam, że o tych absolutnie wybitnych nikt nie wie nic. Frank Wynne zawarł w swojej książce mnóstwo ciekawostek dotyczących życia Hana van Meegerena, ale także technik malarskich z dawnych czasów, metod fałszowania obrazów, opisów miast i mieszkań, rodziny i bliskich van Meegerena, stosunków społecznych itd.
Van Meegeren nie zrobił kariery jako malarz, ówcześni krytycy zarzucali jego pracom pewne niedoskonałości, a zwłaszcza staroświecki sposób patrzenia na sztukę. Żył skromnie, czasem w biedzie, za pieniądze pożyczane od rodziny, i dopiero falsyfikaty płócien Vermeera uczyniły go człowiekiem niezwykle zamożnym.

Frank Wynne przedstawił w swojej książce sensacyjne wydarzenia, które doprowadziły do zdemaskowania Hana van Meegerena. Podczas katalogowania zbiorów Hermanna Göringa, znaleziono obraz Vermeera „Chrystus i jawnogrzesznica”. Śledztwo wykazało, że obraz pochodził od van Meegerena. Kolaboracja z Niemcami, sprzedawanie im skarbów narodowych Holandii, groziło Meegerenowi nawet karą śmierci. Chyba, że przyznałby, że obraz nie stanowi dziedzictwa narodowego kraju, ale jest jego własnym dziełem. Za fałszerstwo groziła kara znacznie łagodniejsza, więc Han van Meegeren przyznał, że to on był autorem dzieła, to on był Vermeerem. Czy sprawa się na tym skończyła? Ależ skądże! Absurdów nastąpił ciąg dalszy. Znani i kompetentni krytycy sztuki (zwłaszcza Abraham Bredius),których fałszerstwa van Meegerena zwyczajnie ośmieszyły, upierali się, że prace, o które chodzi, są naprawdę dziełem Johannesa Vermeera, a Han zwyczajnie kłamie Wtedy sąd zdecydował, że fałszerz musi namalować w warunkach więziennych jeszcze jednego Vermeera. Tak powstał „Jezus wśród doktorów”.

Fałszerz zmarł w 1947 roku, czyli wkrótce po wyroku, ale i na tym sprawa się nie zakończyła, bo nadal istnieją wątpliwości, co do autorstwa kilku obrazów. Bo, wbrew fantazjom z powieści sensacyjnych, datowanie radiowęglowe, wcale nie jest takie dokładne i pewne.

„To ja byłem Vermeerem” – biografia ciekawa, ale nieco przegadana, wydawała mi się za długa, choć to jedynie 270 stron.

Jan Vermeer van Delft, właściwie Johannes Vermeer (urodził się w 1632 w Delfcie, zmarł w tym samym mieście w 1675) był znanym holenderskim malarzem. Jako handlarz dziełami sztuki był członkiem gildii (cechu) św. Łukasza w Delft; prowadził też karczmę. Po śmierci zapomniany na dwa stulecia, został odkryty na nowo w drugiej połowie XIX wieku. Przypisuje mu się autorstwo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
251
64

Na półkach:

To bardzo dobra książka. Obala co prawda nimb wybitności marszandów i krytyków sztuki oraz podważa certyfikaty autentyczności dzieła ale daje świetnie napisaną historie. Bardzo chciałabym obejrzeć ją na dużym ekranie. Ciekawe jak wiele jest falsyfikatów w zbiorach polskich muzeów i jak często dawne obrazy poddawane są analizie chemicznej. Postać samego Hana van Meegerena intryguje i w pewnym stopniu zachwyca. Miał on fantazję i talent.

To bardzo dobra książka. Obala co prawda nimb wybitności marszandów i krytyków sztuki oraz podważa certyfikaty autentyczności dzieła ale daje świetnie napisaną historie. Bardzo chciałabym obejrzeć ją na dużym ekranie. Ciekawe jak wiele jest falsyfikatów w zbiorach polskich muzeów i jak często dawne obrazy poddawane są analizie chemicznej. Postać samego Hana van Meegerena...

więcej Pokaż mimo to

avatar
802
769

Na półkach: , , , , , , ,

Mało jest książek, które lokują się w umyśle na lata, na zawsze. Mało jest tych książek, których tekst strona po stronie zapisuje się w tobie. Słowo po słowie. I chyba dlatego te, którym się to przydarza, są perłami mającymi dla ciebie nieoszacowaną wartość. Nie inaczej jest z powieścią Franka Wynne`a „To ja byłem Vermeerem”. Treść i prowadzenie fabuły to niewiarygodna wręcz droga przebyta przez utalentowanego, acz pazernego, Hana Van Meegerna. Pragnącego uznania, ścian najznamienitszych muzeów i galerii, a także utarcia nosa kolekcjonerom, znawcom dzieł sztuki i rzeczoznawcom.

Fałszerstwo jest mroczną stroną sztuki, występkiem, bez którego niemożliwa jest cnota, nie mówiąc o uczciwości. Artyście z odrobiną talentu, ale bez skrupułów, fałszerstwo oferuje nie tylko bogactwo, lecz pewną potajemną sławę, a do tego właśnie aspirował Meegern biorąc się za Vermeera. Sama świadomość ekspozycji obrazu swojego pędzla w Luwrze, Metropolitan Muzeum of Art, czy Tate Gallery jest najsłodszą zemstą. To wyzwala w malarzu żądzę, która jątrzy się latami i wzmaga. I wniosek nasuwa się sam: dzieła sztuki wiszące w największych muzeach świata to nic innego, jak dobre falsyfikaty, które nie zostały wyśledzone. Takimi płótnami są wszystkie te spod pędzla Meegerna. Artysty, który kłamał, oszukiwał, cudzołożył, zdradzał i marnotrawił. Do tego był przeokropnie bogaty. Nie znał bolączek codzienności, nie doświadczył głodu podczas wojny ani strachu o własne życie. Był alkoholikiem i morfinistą, a do tego stałym klientem miejscowych prostytutek. Miał wątłe zdrowie psychiczne. Był hipochondrykiem, cierpiał na złudzenia paranoidalne, nałogowo palił. Miał zdiagnozowane zaburzenia osobowości i często to, co mówił oscylowało na pograniczu faktu i zmyślania. Jak powiedział jeden z medyków zajmujący się tą specjalizacją: „Próba ustalenia z tymi osobami „prawdy” przypomina próbę schwytania posmarowanej tłuszczem świni”.
Wracając do lat dzieciństwa, Meegern miał zawsze bystre oko i pewną rękę. Od zawsze lubił rysować i malować. Podczas pierwszych nieoficjalnych nauk, Bartus, nauczyciel, widząc niecierpliwość chłopca nakazywał mu kontrolować rysowanie, by go nie zdominowało. On, jako malarz, miał być ponad nim, ponad wszelkimi żądzami. „Nie rywalizuj z aparatem fotograficznym” powtarzał. Jednak samo rysowanie to za mało. „Najważniejsze piękno jest to wewnątrz”, powtarzał nauczyciel, „piękno to stanowiące ukryte sedno, a jedyną drogą jest ciężka praca, dyscyplina i szacunek dla tematu”.
Z upływem lat nauczyciel stał się przyjacielem. Po nim jego miejsce zajęła Anna, pierwsza żona Hansa, która całe życie hołubiła go, jako artystę. „Oddajesz światłem brzmienie chorału Bacha” mówiła. Była jego muzą i powietrzem, była natchnieniem. Mieli syna Jacquesa i córkę Pauline, później zwaną Inez. Po latach bycia razem, rozwiedli się, jednak Han szybko wskoczył w kolejne małżeństwo z aktorką. Nie powstrzymywało go to jednak przed notorycznymi zdradami żony. Bez kobiet nie umiał żyć, jak i bez leków i alkoholu i malowania. Uzależnił się od wszystkiego. Bawił się życiem ryzykując własnym zdrowiem, reputacją i życiem i to go niszczyło.
Malował obsesyjnie, perfekcyjnie dążył do ideału. Postarzał płótna, tworzył nowe kolory, barwy i odcienie. Usuwał stare warstwy malunków, by potem z mozołem i precyzją godną mistrza nakładać nowe warstwa po warstwie podrabiając styl mistrza Vermeera.
Wodził za nos konserwatorów i badaczy autentyczności. Stał się wyrafinowanym fałszerzem obrazów. Konserwacja dzieł sztuki sprawiła, że zaczął przekraczać rozsądne granice. Zaczął owe płótna „poprawiać” stając się ich nowym autorem. Stał się... Vermeerem Hanem Meegernem we własnej pracowni, którego obrazy zostaną dopiero odkryte... Ujawnione...
Jednak pazerność, swoboda i igranie z rynkiem dzieł sztuki musiały się kiedyś skończyć... Nie inaczej było z zabawą, drwinami i z coraz bardziej chorymi ambicjami i obsesjami. Wszystko zmierzało ku najgorszemu i o tym jest ta niesamowita w treści powieść. To obraz człowieka, którego zjadły pragnienia. To obraz perfekcjonisty, który utopił się we własnym micie doskonałości. Osiągnął więcej niż jakikolwiek fałszerz dzieł sztuki w dziejach historii. Ozdobił ściany najznamienitszych galerii Europy, z czasem też świata. Zabłysnął i utarł nosa specjalistom mianującym się „nieomylnymi wyroczniami”, udowodnił hipokryzję i sprzedajność świata sztuki i ludzi, którzy się nią zajmują. Naświetlił jej kulenie i ułomność. Kpił z ekspertyz i opinii naukowców. Bawił się nimi. Zapłacił za to najwyższą cenę, lecz tego pragnął. Był artystą, który za życia osiągnął spełnienie... Osiągnął pełnię.

Mogłabym tak pisać i pisać o tej powieści, która mnie otumaniła bez końca. O powieści, która otworzyła mi oczy na „czarny rynek” dzieł sztuki i na licytacje opiewające na miliony dolarów, podczas których oryginały stają w towarzystwie z rupieciami lub falsyfikatami bliskimi oryginałom. Ale... ta powieść też, przewrotnie nieco, wciągnęła mnie w rynek podróbek dzieł najznamienitszych mistrzów pędzla.
Fałszerstwo płócien... Fałszerz okazuje się być lepszy od oryginału.
Porwał mnie świat malarstwa i jego tajniki. Pochłonęła mnie aura artystów, ale i tych, którzy zajmują się jej drugą stroną – badaczy autentyczności, konserwatorów i fałszerzy. Zaintrygował skrywany proceder falsyfikatów dzieł najwyższej jakości.
Zafascynował mnie Vermeer, mistrz ponad mistrze, po którego albumy musiałam sięgnąć. Musiałam poznać, zatrzymać się nad nimi o nauczyć się oglądać. Nauczyć się doceniać.

„To ja byłem Vermeerem” jest perłą literacką.
Jestem pełna zachwytu dla autora, Franka Wynne`a. Za podjęty temat, za bogactwo barw, za pióro i za całą historię, którą stworzył. Pozwolił mi przekroczyć próg artystycznej bohemy, poczuć splendor, ale i wejść do pracowni.
Znalazłam się w innej przestrzeni.
Poczułam zapach mieszanych farb, odczynników malarskich i starych płócien. Poczułam zaduch ciemnych pracowni. Poczułam satysfakcję, którą osiąga się dzięki wytrwałej pracy, pracy do samej śmierci.
Ta powieść to historia chemii sztuki.
To kompilacja, której punktem wyjścia jest płótno rozciągnięte na blejtramie. Nagie płótno...
Han Van Meegern malował by żyć, a autor Wynne udowodnił, że Hans Van Meegern żył, by malować.

„To ja byłem Vermeerem” zajmuje od teraz zaszczytne miejsce w mojej prywatnej biblioteczce. Tuż obok „Pasji życia” o Vincencie Van Goghu. Takich powieści strzegę, jak największych skarbów.

#agaKUSIczyta

Mało jest książek, które lokują się w umyśle na lata, na zawsze. Mało jest tych książek, których tekst strona po stronie zapisuje się w tobie. Słowo po słowie. I chyba dlatego te, którym się to przydarza, są perłami mającymi dla ciebie nieoszacowaną wartość. Nie inaczej jest z powieścią Franka Wynne`a „To ja byłem Vermeerem”. Treść i prowadzenie fabuły to niewiarygodna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
166
62

Na półkach:

- paredziesiąt procent znaczących dzieł sprzedawanych na aukcjach to falsyfikaty,
- w 1839 roku Paul Delaroche ogłosił śmierć malarstwa w związku z zaprezentowaniem nowego patentu - dagerotypu, zwanego dziś fotografią,
- kolory farb trzeba było tworzyć z natury, np. kolor ultramaryna, jeden z najdroższych pigmentów w średniowieczu powstawał ze skały Lapis lazuli. Dopiero w XIX wieku opracowano syntetyczną metodę produkcji farb,
- siateczka spękań na wierzchniej warstwie obrazu to krakelura,
- obrazy w skutej ponownej atrybucji czasem kilkukrotnie zmniejszają lub zwiększają swoją wartość, a wszystko oparte jest często na subiektywnej ocenie krytyka oceniającego oryginalność.

- paredziesiąt procent znaczących dzieł sprzedawanych na aukcjach to falsyfikaty,
- w 1839 roku Paul Delaroche ogłosił śmierć malarstwa w związku z zaprezentowaniem nowego patentu - dagerotypu, zwanego dziś fotografią,
- kolory farb trzeba było tworzyć z natury, np. kolor ultramaryna, jeden z najdroższych pigmentów w średniowieczu powstawał ze skały Lapis lazuli. Dopiero w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
183
121

Na półkach:

Frank Wynne, irlandzki pisarz i wielokrotnie nagradzany tłumacz, napisał ogromnie wciągającą biografię okrzykniętego fałszerzem stulecia holenderskiego malarza - Henricusa Anthoniusa van Meegerena (1889 - 1947). Autor opisuje w niej drogę ewolucji artystycznej i, w pewnym sensie, przestępczej artysty oraz proces i okoliczności powstania jego, w większości doskonałych, falsyfikatów. Celowo nie rozwija nadmiernie niektórych wątków, np. osobistych czy rodzinnych, skupiając się przede wszystkim na drodze kariery Hana (tak zdrobniale nazywano malarza). Zważywszy na styl bycia, życia, temperament i nietuzinkowość Meegerena to słuszne posunięcie, ponieważ w przeciwnym razie biografia tej barwnej postaci musiałaby być opasłym tomiskiem, choć zapewne równie ciekawym. Tak więc mamy tu historię skupioną głównie wokół tych dokonań, które przyniosły artyście ogromne pieniądze, a jego głośny proces sądowy światową sławę - a dokładniej, tworzenie i sprzedaż obrazów Johannesa Vermeera van Delft.

Malarzowi, o którym wciąż niewiele wiadomo, przypisuje się nieco ponad trzydzieści obrazów, z czego tylko dwa są sygnowane. Dla historyków sztuki pozostaje tak tajemniczą postacią, że nazywa się go Sfinksem z Delft. I jeśliby posłużyć się porównaniem i złoty wiek malarstwa holenderskiego przyrównać do królewskiej korony, to malarstwo Vermeera byłoby jednym z jej największych, drogocennych klejnotów.

Czy Han van Meegeren podszywał się pod Vermeera dla zysku? Odpowiedź jakiej udzielił sędziemu w czasie procesu brzmiała:
"Nie robiłem tego dla pieniędzy."
"Byłem tak szkalowany przez krytykę, że nie mogłem już wystawiać własnych prac."

Fakt, pierwotnie jego motywacja była zgoła inna, a rentowność fałszerskiego przedsięwzięcia stanowiła niejako skutek uboczny tej działalności. Meegeren wybrał Vermeera z powodów estetycznych i pragmatycznych.

Reakcja krytyków na pierwszego Vermeera nad którym pracował przez sześć lat przerosła jego wyobrażenia. W 1937 r. za ponad pół miliona guldenów "Wieczerzę w Emaus" nabyło Muzeum Boijmans. Obraz poddano konserwacji (!) i udostępniono publiczności. Zaczęła się jednogłośna kampania prasowa, pełna podziwu i uwielbienia. Han van Meegeren triumfował. A potem było tylko lepiej...

Do czasu. Han van Meegeren został aresztowany w maju 1946 r. pod zarzutem sprzedaży skarbu narodowego Holandii - obrazu "Chrystus i jawnogrzesznica" Johannesa Vermeera - marszałkowi Rzeszy H. Göringowi, co było jednoznaczne z zarzutem kolaboracji z wrogiem. Malarz, przez sześć tygodni niezmiennie odmawiał współpracy ze śledczymi. Dzięki prasie brukowej ten majętny, znany, a w pewnych kręgach i podziwiany artysta stał się symbolem zdrajcy i zyskał przydomek "nazistowskiego malarza". W celi więziennej był już tylko alkoholikiem, morfinistą, cudzołożnikiem, hipochondrykiem i oszustem, który cierpiał katusze. Han oczywiście zaprzeczał wszelkim związkom z nazistami, ale w jaki sposób wszedł w posiadanie Vermeera nie chciał zdradzić. Długie tygodnie upływały mu w milczeniu, na wewnętrznych zmaganiach i wątpliwościach. W końcu wyznał prawdę, całą prawdę. Cóż z tego, skoro nie wszyscy w nią uwierzyli. Niezły zwrot akcji, prawda?

Biografia Hana van Meegerena czyta się sama. W historii snutej przez F. Wynne'a nic mnie nie raziło, nic nie rozpraszało, o nic się nie potykałam. Płynęłam przez tekst niesiona nurtem tej niewiarygodnej, a jednak prawdziwej opowieści.

Frank Wynne, irlandzki pisarz i wielokrotnie nagradzany tłumacz, napisał ogromnie wciągającą biografię okrzykniętego fałszerzem stulecia holenderskiego malarza - Henricusa Anthoniusa van Meegerena (1889 - 1947). Autor opisuje w niej drogę ewolucji artystycznej i, w pewnym sensie, przestępczej artysty oraz proces i okoliczności powstania jego, w większości doskonałych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
608
113

Na półkach:

Bardzo dobra opowieść o tym jak ważniacy dali się nabrać

Bardzo dobra opowieść o tym jak ważniacy dali się nabrać

Pokaż mimo to

avatar
46
46

Na półkach:

Książka dla wszystkich nieprofesjonalistów, którzy interesują się malarstwem.
Uzupełniłam swoją wiedzę nie tylko o Vermeerze, lecz także o tle dwudziestowiecznego rynku sztuki i fałszerstw.
Autor jest dziennikarzem i trzeba zaakceptować reportażowy styl.
Bardzo podobały mi się końcowe rozdziały, z których można dowiedzieć się o dalszych losach dzieł Vermeera i falsyfikatach jego obrazów.
Polecam!

Książka dla wszystkich nieprofesjonalistów, którzy interesują się malarstwem.
Uzupełniłam swoją wiedzę nie tylko o Vermeerze, lecz także o tle dwudziestowiecznego rynku sztuki i fałszerstw.
Autor jest dziennikarzem i trzeba zaakceptować reportażowy styl.
Bardzo podobały mi się końcowe rozdziały, z których można dowiedzieć się o dalszych losach dzieł Vermeera i...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    533
  • Przeczytane
    417
  • Posiadam
    94
  • Ulubione
    21
  • Teraz czytam
    14
  • Sztuka
    12
  • Biografie
    10
  • Chcę w prezencie
    7
  • 2021
    6
  • 2018
    5

Cytaty

Więcej
Frank Wynne To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku Zobacz więcej
Frank Wynne To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku Zobacz więcej
Frank Wynne To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także