To ja byłem Vermeerem. Narodziny i upadek największego fałszerza XX wieku
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- Biografie i powieści biograficzne
- Tytuł oryginału:
- I was Vermeer: The Legend of the Forger Who Swindled the Nazis
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2018-07-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-07-10
- Data 1. wydania:
- 2007-08-20
- Liczba stron:
- 280
- Czas czytania
- 4 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380623972
- Tłumacz:
- Ewa Pankiewicz
- Tagi:
- biografia Han van Meegeren fałszerz Vermeer
Historia życia i pracy genialnego fałszerza Hana van Meegerena.
W 1945 roku niewiele znaczący holenderski handlarz dzieł sztuki został aresztowany za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego – obrazu pędzla Vermeera – marszałkowi III Rzeszy Hermannowi Göringowi. Jedyną możliwą karą za zdradę była śmierć. Jednak Han van Meegeren gnił w zimnej i wilgotnej celi więziennej, nie mogąc wydobyć z siebie dwóch prostych słów, które dałyby mu wolność: jestem fałszerzem.
„To ja byłem Vermeerem” jest zdumiewającą, niezwykłą opowieścią o człowieku, który minął się z czasem i powołaniem. Od wczesnego dzieciństwa marzył, żeby zostać malarzem, ale w skandalizującym świecie sztuki współczesnej jego malarstwo krytycy wyśmiali jako beznadziejnie staroświeckie. Wściekły i rozgoryczony uknuł plan zemsty na swych przeciwnikach. Było to oszałamiające, zręczne oszustwo, dzięki któremu w niespełna dziesięć lat zarobił równowartość pięćdziesięciu milionów dolarów; zyskał akceptację właśnie tych krytyków, którzy wcześniej z niego szydzili i... zobaczył swoje obrazy wiszące tuż obok arcydzieł Rembrandta i Vermeera. Jako malarz Han poniósł klęskę, jako fałszerz był niedościgniony.
„To ja byłem Vermeerem” jest niewiarygodną, a jednak prawdziwą historią największego fałszerza wszech czasów, trzymającą w napięciu opowieścią o zachłanności, nieposkromionej pysze, braku umiaru, zdradzie i sztuce.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
I któż tu jest artystą?
Istnieje wiele zmiennych, od których zależy to, czy osiągniemy sukces. Pomijając same nietuzinkowe umiejętności oczywiście. Czasem po prostu należy wpłynąć w nurt rzeki trendów i zahaczyć się w jej odmętach. Innym razem wystarczy, że ktoś szepnie o nas słówko i z nieznanej persony stajemy się nagle łakomym kąskiem dla każdego. Element zaskoczenia także się sprawdza, odróżniamy się od reszty tak bardzo, że nie sposób nas nie zauważyć. Przykłady można by mnożyć, ale nie o to chodzi, grunt to pytanie kluczowe – co jeśli jesteśmy wybitni, ale czas na naszą wybitność minął, zanim się pojawił?
Podobne pytanie musiał zadać sobie Han van Meegeren, kiedy jego obrazy, przynajmniej w części znakomite, ale w stylu, który w XX wieku był średnio poważany, bezwzględnie pomijano. Zdawał sobie sprawę z posiadanych umiejętności, irytował się, że mimo to miejsce i czas zatrzaskują przed nim drzwi kariery. Jakże okrutnie i przewrotnie to brzmi, że mając tak wiele, nie ma się nic. Jeśli jednak życie zawsze znajdzie wyjście, podobnie rzecz ma się z talentem.
Pojawia się istotna zagwozdka, cóż w takim wypadku czynić? Van Meegeren wpadł na pomysł, jak wyjść z tej sytuacji. Skoro potrafił malować jak dawni mistrzowie, lecz jego nazwisko nie znaczyło nic, postanowił przywłaszczyć sobie ich personalia i fałszować na potęgę. Jeżeli nikt się na nim nie poznał, właśnie tak postanowił pokazać, na co go stać. Brzmi jak wspaniałe przedsięwzięcie, po części karkołomne, ale przecież jak upaść, to właśnie po zmierzeniu się z tak pysznym i nielichym wyzwaniem.
Historia ta jak najbardziej prawdziwa, choć brzmiąca trochę niczym wymysł hollywoodzkiego scenarzysty, jest tym bardziej atrakcyjna, że z naszego artysty żaden skromny jegomość. Wręcz przeciwnie, nie dość, że nielichy z niego hulaka i awanturnik, to jeszcze kobieciarz, narkoman i alkoholik. Tak bardzo zepsuty, a zarazem ludzki, jak to tylko możliwe, a przy tym niezwykle skupiony w swej fałszerskiej sztuce. Można by rzec, że bez pewnych defektów nie byłoby miejsca na późniejsze efekty.
Opowieści takie aż się proszą, by ujrzeć światło dzienne, i dzięki umiejętnościom autora stają się wspaniałym, plastycznym materiałem, który porywa czytelnika w bieg nieprawdopodobnych zdarzeń. Frank Wynne z pewnością jest twórcą biegłym, ze swadą przedstawia kolejne etapy artystycznej drogi głównego bohatera i jego zmagań z niewdzięcznymi krytykami i nie tylko, acz trudno nie dostrzec, że brakuje w tym wszystkim błysku. Swoistego szaleństwa, które tętniło w żyłach niekonwencjonalnego fałszerza, tu zaś włożona w prawidła uporządkowanej narracji traci na swej wyjątkowości.
Może to sprawiać wrażenie, że najciekawiej jest nie tyle przebywać z holenderskim hulaką, ile w czasach, w których przyszło mu żyć, a mówiąc dokładniej: na ówczesnym rynku sztuki. To fascynujące, jak wielkie brzemię ciążyło na krytykach malarstwa i jak ci wielcy wielokrotnie mylili się bądź w swych osądach bardziej bazowali na opinii większości niż na własnym przekonaniu. Krytyka będąca krytyką tylko z nazwy to fascynujące zjawisko, każące się zastanowić nad sensem oceny jako takiej, a może przede wszystkim nad kryteriami, które mają oddzielić grudkę złota od pirytu.
„To ja byłem Vermeerem” to z pewnością pozycja, z której można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Znajdziemy tu kilka słów o fałszerstwie samym w sobie, zepsutym środowisku sztuki i geniuszu, który nie do końca wiedział, jak ze swoich darów korzystać. Szkoda tylko, że mimo tak wielu zalet po ostatnich stronach pojawia się wrażenie pewnej przezroczystości. Odczucie, że można było w zakresie tej postaci i tematyki zrobić więcej, ograniczono się jednak do podstawowych faktów i zadano zbyt mało intrygujących pytań. Prawdę człowieka przytłoczyła tu prawda faktu, a zdaje się, że ta pierwsza jest o wiele bardziej fascynująca.
Patryk Rzemyszkiewicz
Oceny
Książka na półkach
- 533
- 417
- 94
- 21
- 14
- 12
- 10
- 7
- 6
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
To fascynująca opowieść o człowieku, ale też o czasach w których żył główny bohater - Han van Meegeren, czyli lata 30-ste i 40-ste XX wieku. Został aresztowany w 1945 roku za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego Holandii, czyli obrazu wielkiego Vermeera
To jest książka o człowieku, którego talent nie przystawał do lat,w których żył. Krytycy wyśmiewali jego obrazy jako zbyt staroświeckie, niemodne. Han postanowił się zemścić i został fałszerzem dzieł tak wybitnych twórców jak Rembrandt i Vermeer. Był bodaj najlepszym fałszerzem w historii, w ciągu niespełna 10 lat zarobił równowartość 50 milionów dolarów 😱
Jego historia jest niesamowita i niewiarygodna,a jednak zupełnie prawdziwa To trzymająca w napięciu opowieść o zemście, zachłanności, nieposkromionej pysze, braku umiaru, zdradzie i o sztuce. Naprawdę fascynująca historia.
@atena1wspak @dom_wydawniczy_rebis
To fascynująca opowieść o człowieku, ale też o czasach w których żył główny bohater - Han van Meegeren, czyli lata 30-ste i 40-ste XX wieku. Został aresztowany w 1945 roku za sprzedaż bezcennego skarbu narodowego Holandii, czyli obrazu wielkiego Vermeera
więcej Pokaż mimo toTo jest książka o człowieku, którego talent nie przystawał do lat,w których żył. Krytycy wyśmiewali jego obrazy jako...
Świetna książka o wielkim artyście i o otoczce jaką tworzy wokoło siebie tzw bohema.
Świetna książka o wielkim artyście i o otoczce jaką tworzy wokoło siebie tzw bohema.
Pokaż mimo toWszyscy złodziejaszkowie oraz fałszerze mogą się schować przy Hanie. Wprowadził do tego świata taki zamęt, że jeszcze wiele lat po jego śmierci znawcy zastanawiają się, które dzieła to prawdziwy Veermer. Ba, lepiej! Żyją w trwodze, bo skoro przez lata ktoś fantastycznie udawał holenderskiego malarza, równie dobrze może być kolejny fałszerz udający Goye, albo Velasqueza, albo kogokolwiek.
Świetna historia o marzeniach z wielka sztuką oraz Goringiem w tle.
Wszyscy złodziejaszkowie oraz fałszerze mogą się schować przy Hanie. Wprowadził do tego świata taki zamęt, że jeszcze wiele lat po jego śmierci znawcy zastanawiają się, które dzieła to prawdziwy Veermer. Ba, lepiej! Żyją w trwodze, bo skoro przez lata ktoś fantastycznie udawał holenderskiego malarza, równie dobrze może być kolejny fałszerz udający Goye, albo Velasqueza,...
więcej Pokaż mimo toJan Vermeer van Delft, właściwie Johannes Vermeer (urodził się w 1632 w Delfcie, zmarł w tym samym mieście w 1675) był znanym holenderskim malarzem. Jako handlarz dziełami sztuki był członkiem gildii (cechu) św. Łukasza w Delft; prowadził też karczmę. Po śmierci zapomniany na dwa stulecia, został odkryty na nowo w drugiej połowie XIX wieku. Przypisuje mu się autorstwo zaledwie około 30 obrazów. Kilka płócien nadal rodzi wątpliwości.
Potężnie rozbudowana powieść biograficzna. Autor, Frank Wynne, dziennikarz i tłumacz, opowiada historię znanego fałszerza, Hana van Meegerena (1899–1947),który zasłynął kopiami Jana Vermeera van Delft, choć nie tylko tego artystę kopiował, bo także dzieła Pietera de Hoocha. Prawdopodobnie najsławniejszego fałszerza XX wieku. Prawdopodobnie, bo zakładam, że o tych absolutnie wybitnych nikt nie wie nic. Frank Wynne zawarł w swojej książce mnóstwo ciekawostek dotyczących życia Hana van Meegerena, ale także technik malarskich z dawnych czasów, metod fałszowania obrazów, opisów miast i mieszkań, rodziny i bliskich van Meegerena, stosunków społecznych itd.
Van Meegeren nie zrobił kariery jako malarz, ówcześni krytycy zarzucali jego pracom pewne niedoskonałości, a zwłaszcza staroświecki sposób patrzenia na sztukę. Żył skromnie, czasem w biedzie, za pieniądze pożyczane od rodziny, i dopiero falsyfikaty płócien Vermeera uczyniły go człowiekiem niezwykle zamożnym.
Frank Wynne przedstawił w swojej książce sensacyjne wydarzenia, które doprowadziły do zdemaskowania Hana van Meegerena. Podczas katalogowania zbiorów Hermanna Göringa, znaleziono obraz Vermeera „Chrystus i jawnogrzesznica”. Śledztwo wykazało, że obraz pochodził od van Meegerena. Kolaboracja z Niemcami, sprzedawanie im skarbów narodowych Holandii, groziło Meegerenowi nawet karą śmierci. Chyba, że przyznałby, że obraz nie stanowi dziedzictwa narodowego kraju, ale jest jego własnym dziełem. Za fałszerstwo groziła kara znacznie łagodniejsza, więc Han van Meegeren przyznał, że to on był autorem dzieła, to on był Vermeerem. Czy sprawa się na tym skończyła? Ależ skądże! Absurdów nastąpił ciąg dalszy. Znani i kompetentni krytycy sztuki (zwłaszcza Abraham Bredius),których fałszerstwa van Meegerena zwyczajnie ośmieszyły, upierali się, że prace, o które chodzi, są naprawdę dziełem Johannesa Vermeera, a Han zwyczajnie kłamie Wtedy sąd zdecydował, że fałszerz musi namalować w warunkach więziennych jeszcze jednego Vermeera. Tak powstał „Jezus wśród doktorów”.
Fałszerz zmarł w 1947 roku, czyli wkrótce po wyroku, ale i na tym sprawa się nie zakończyła, bo nadal istnieją wątpliwości, co do autorstwa kilku obrazów. Bo, wbrew fantazjom z powieści sensacyjnych, datowanie radiowęglowe, wcale nie jest takie dokładne i pewne.
„To ja byłem Vermeerem” – biografia ciekawa, ale nieco przegadana, wydawała mi się za długa, choć to jedynie 270 stron.
Jan Vermeer van Delft, właściwie Johannes Vermeer (urodził się w 1632 w Delfcie, zmarł w tym samym mieście w 1675) był znanym holenderskim malarzem. Jako handlarz dziełami sztuki był członkiem gildii (cechu) św. Łukasza w Delft; prowadził też karczmę. Po śmierci zapomniany na dwa stulecia, został odkryty na nowo w drugiej połowie XIX wieku. Przypisuje mu się autorstwo...
więcej Pokaż mimo toTo bardzo dobra książka. Obala co prawda nimb wybitności marszandów i krytyków sztuki oraz podważa certyfikaty autentyczności dzieła ale daje świetnie napisaną historie. Bardzo chciałabym obejrzeć ją na dużym ekranie. Ciekawe jak wiele jest falsyfikatów w zbiorach polskich muzeów i jak często dawne obrazy poddawane są analizie chemicznej. Postać samego Hana van Meegerena intryguje i w pewnym stopniu zachwyca. Miał on fantazję i talent.
To bardzo dobra książka. Obala co prawda nimb wybitności marszandów i krytyków sztuki oraz podważa certyfikaty autentyczności dzieła ale daje świetnie napisaną historie. Bardzo chciałabym obejrzeć ją na dużym ekranie. Ciekawe jak wiele jest falsyfikatów w zbiorach polskich muzeów i jak często dawne obrazy poddawane są analizie chemicznej. Postać samego Hana van Meegerena...
więcej Pokaż mimo toMało jest książek, które lokują się w umyśle na lata, na zawsze. Mało jest tych książek, których tekst strona po stronie zapisuje się w tobie. Słowo po słowie. I chyba dlatego te, którym się to przydarza, są perłami mającymi dla ciebie nieoszacowaną wartość. Nie inaczej jest z powieścią Franka Wynne`a „To ja byłem Vermeerem”. Treść i prowadzenie fabuły to niewiarygodna wręcz droga przebyta przez utalentowanego, acz pazernego, Hana Van Meegerna. Pragnącego uznania, ścian najznamienitszych muzeów i galerii, a także utarcia nosa kolekcjonerom, znawcom dzieł sztuki i rzeczoznawcom.
Fałszerstwo jest mroczną stroną sztuki, występkiem, bez którego niemożliwa jest cnota, nie mówiąc o uczciwości. Artyście z odrobiną talentu, ale bez skrupułów, fałszerstwo oferuje nie tylko bogactwo, lecz pewną potajemną sławę, a do tego właśnie aspirował Meegern biorąc się za Vermeera. Sama świadomość ekspozycji obrazu swojego pędzla w Luwrze, Metropolitan Muzeum of Art, czy Tate Gallery jest najsłodszą zemstą. To wyzwala w malarzu żądzę, która jątrzy się latami i wzmaga. I wniosek nasuwa się sam: dzieła sztuki wiszące w największych muzeach świata to nic innego, jak dobre falsyfikaty, które nie zostały wyśledzone. Takimi płótnami są wszystkie te spod pędzla Meegerna. Artysty, który kłamał, oszukiwał, cudzołożył, zdradzał i marnotrawił. Do tego był przeokropnie bogaty. Nie znał bolączek codzienności, nie doświadczył głodu podczas wojny ani strachu o własne życie. Był alkoholikiem i morfinistą, a do tego stałym klientem miejscowych prostytutek. Miał wątłe zdrowie psychiczne. Był hipochondrykiem, cierpiał na złudzenia paranoidalne, nałogowo palił. Miał zdiagnozowane zaburzenia osobowości i często to, co mówił oscylowało na pograniczu faktu i zmyślania. Jak powiedział jeden z medyków zajmujący się tą specjalizacją: „Próba ustalenia z tymi osobami „prawdy” przypomina próbę schwytania posmarowanej tłuszczem świni”.
Wracając do lat dzieciństwa, Meegern miał zawsze bystre oko i pewną rękę. Od zawsze lubił rysować i malować. Podczas pierwszych nieoficjalnych nauk, Bartus, nauczyciel, widząc niecierpliwość chłopca nakazywał mu kontrolować rysowanie, by go nie zdominowało. On, jako malarz, miał być ponad nim, ponad wszelkimi żądzami. „Nie rywalizuj z aparatem fotograficznym” powtarzał. Jednak samo rysowanie to za mało. „Najważniejsze piękno jest to wewnątrz”, powtarzał nauczyciel, „piękno to stanowiące ukryte sedno, a jedyną drogą jest ciężka praca, dyscyplina i szacunek dla tematu”.
Z upływem lat nauczyciel stał się przyjacielem. Po nim jego miejsce zajęła Anna, pierwsza żona Hansa, która całe życie hołubiła go, jako artystę. „Oddajesz światłem brzmienie chorału Bacha” mówiła. Była jego muzą i powietrzem, była natchnieniem. Mieli syna Jacquesa i córkę Pauline, później zwaną Inez. Po latach bycia razem, rozwiedli się, jednak Han szybko wskoczył w kolejne małżeństwo z aktorką. Nie powstrzymywało go to jednak przed notorycznymi zdradami żony. Bez kobiet nie umiał żyć, jak i bez leków i alkoholu i malowania. Uzależnił się od wszystkiego. Bawił się życiem ryzykując własnym zdrowiem, reputacją i życiem i to go niszczyło.
Malował obsesyjnie, perfekcyjnie dążył do ideału. Postarzał płótna, tworzył nowe kolory, barwy i odcienie. Usuwał stare warstwy malunków, by potem z mozołem i precyzją godną mistrza nakładać nowe warstwa po warstwie podrabiając styl mistrza Vermeera.
Wodził za nos konserwatorów i badaczy autentyczności. Stał się wyrafinowanym fałszerzem obrazów. Konserwacja dzieł sztuki sprawiła, że zaczął przekraczać rozsądne granice. Zaczął owe płótna „poprawiać” stając się ich nowym autorem. Stał się... Vermeerem Hanem Meegernem we własnej pracowni, którego obrazy zostaną dopiero odkryte... Ujawnione...
Jednak pazerność, swoboda i igranie z rynkiem dzieł sztuki musiały się kiedyś skończyć... Nie inaczej było z zabawą, drwinami i z coraz bardziej chorymi ambicjami i obsesjami. Wszystko zmierzało ku najgorszemu i o tym jest ta niesamowita w treści powieść. To obraz człowieka, którego zjadły pragnienia. To obraz perfekcjonisty, który utopił się we własnym micie doskonałości. Osiągnął więcej niż jakikolwiek fałszerz dzieł sztuki w dziejach historii. Ozdobił ściany najznamienitszych galerii Europy, z czasem też świata. Zabłysnął i utarł nosa specjalistom mianującym się „nieomylnymi wyroczniami”, udowodnił hipokryzję i sprzedajność świata sztuki i ludzi, którzy się nią zajmują. Naświetlił jej kulenie i ułomność. Kpił z ekspertyz i opinii naukowców. Bawił się nimi. Zapłacił za to najwyższą cenę, lecz tego pragnął. Był artystą, który za życia osiągnął spełnienie... Osiągnął pełnię.
Mogłabym tak pisać i pisać o tej powieści, która mnie otumaniła bez końca. O powieści, która otworzyła mi oczy na „czarny rynek” dzieł sztuki i na licytacje opiewające na miliony dolarów, podczas których oryginały stają w towarzystwie z rupieciami lub falsyfikatami bliskimi oryginałom. Ale... ta powieść też, przewrotnie nieco, wciągnęła mnie w rynek podróbek dzieł najznamienitszych mistrzów pędzla.
Fałszerstwo płócien... Fałszerz okazuje się być lepszy od oryginału.
Porwał mnie świat malarstwa i jego tajniki. Pochłonęła mnie aura artystów, ale i tych, którzy zajmują się jej drugą stroną – badaczy autentyczności, konserwatorów i fałszerzy. Zaintrygował skrywany proceder falsyfikatów dzieł najwyższej jakości.
Zafascynował mnie Vermeer, mistrz ponad mistrze, po którego albumy musiałam sięgnąć. Musiałam poznać, zatrzymać się nad nimi o nauczyć się oglądać. Nauczyć się doceniać.
„To ja byłem Vermeerem” jest perłą literacką.
Jestem pełna zachwytu dla autora, Franka Wynne`a. Za podjęty temat, za bogactwo barw, za pióro i za całą historię, którą stworzył. Pozwolił mi przekroczyć próg artystycznej bohemy, poczuć splendor, ale i wejść do pracowni.
Znalazłam się w innej przestrzeni.
Poczułam zapach mieszanych farb, odczynników malarskich i starych płócien. Poczułam zaduch ciemnych pracowni. Poczułam satysfakcję, którą osiąga się dzięki wytrwałej pracy, pracy do samej śmierci.
Ta powieść to historia chemii sztuki.
To kompilacja, której punktem wyjścia jest płótno rozciągnięte na blejtramie. Nagie płótno...
Han Van Meegern malował by żyć, a autor Wynne udowodnił, że Hans Van Meegern żył, by malować.
„To ja byłem Vermeerem” zajmuje od teraz zaszczytne miejsce w mojej prywatnej biblioteczce. Tuż obok „Pasji życia” o Vincencie Van Goghu. Takich powieści strzegę, jak największych skarbów.
#agaKUSIczyta
Mało jest książek, które lokują się w umyśle na lata, na zawsze. Mało jest tych książek, których tekst strona po stronie zapisuje się w tobie. Słowo po słowie. I chyba dlatego te, którym się to przydarza, są perłami mającymi dla ciebie nieoszacowaną wartość. Nie inaczej jest z powieścią Franka Wynne`a „To ja byłem Vermeerem”. Treść i prowadzenie fabuły to niewiarygodna...
więcej Pokaż mimo to- paredziesiąt procent znaczących dzieł sprzedawanych na aukcjach to falsyfikaty,
- w 1839 roku Paul Delaroche ogłosił śmierć malarstwa w związku z zaprezentowaniem nowego patentu - dagerotypu, zwanego dziś fotografią,
- kolory farb trzeba było tworzyć z natury, np. kolor ultramaryna, jeden z najdroższych pigmentów w średniowieczu powstawał ze skały Lapis lazuli. Dopiero w XIX wieku opracowano syntetyczną metodę produkcji farb,
- siateczka spękań na wierzchniej warstwie obrazu to krakelura,
- obrazy w skutej ponownej atrybucji czasem kilkukrotnie zmniejszają lub zwiększają swoją wartość, a wszystko oparte jest często na subiektywnej ocenie krytyka oceniającego oryginalność.
- paredziesiąt procent znaczących dzieł sprzedawanych na aukcjach to falsyfikaty,
więcej Pokaż mimo to- w 1839 roku Paul Delaroche ogłosił śmierć malarstwa w związku z zaprezentowaniem nowego patentu - dagerotypu, zwanego dziś fotografią,
- kolory farb trzeba było tworzyć z natury, np. kolor ultramaryna, jeden z najdroższych pigmentów w średniowieczu powstawał ze skały Lapis lazuli. Dopiero w...
Frank Wynne, irlandzki pisarz i wielokrotnie nagradzany tłumacz, napisał ogromnie wciągającą biografię okrzykniętego fałszerzem stulecia holenderskiego malarza - Henricusa Anthoniusa van Meegerena (1889 - 1947). Autor opisuje w niej drogę ewolucji artystycznej i, w pewnym sensie, przestępczej artysty oraz proces i okoliczności powstania jego, w większości doskonałych, falsyfikatów. Celowo nie rozwija nadmiernie niektórych wątków, np. osobistych czy rodzinnych, skupiając się przede wszystkim na drodze kariery Hana (tak zdrobniale nazywano malarza). Zważywszy na styl bycia, życia, temperament i nietuzinkowość Meegerena to słuszne posunięcie, ponieważ w przeciwnym razie biografia tej barwnej postaci musiałaby być opasłym tomiskiem, choć zapewne równie ciekawym. Tak więc mamy tu historię skupioną głównie wokół tych dokonań, które przyniosły artyście ogromne pieniądze, a jego głośny proces sądowy światową sławę - a dokładniej, tworzenie i sprzedaż obrazów Johannesa Vermeera van Delft.
Malarzowi, o którym wciąż niewiele wiadomo, przypisuje się nieco ponad trzydzieści obrazów, z czego tylko dwa są sygnowane. Dla historyków sztuki pozostaje tak tajemniczą postacią, że nazywa się go Sfinksem z Delft. I jeśliby posłużyć się porównaniem i złoty wiek malarstwa holenderskiego przyrównać do królewskiej korony, to malarstwo Vermeera byłoby jednym z jej największych, drogocennych klejnotów.
Czy Han van Meegeren podszywał się pod Vermeera dla zysku? Odpowiedź jakiej udzielił sędziemu w czasie procesu brzmiała:
"Nie robiłem tego dla pieniędzy."
"Byłem tak szkalowany przez krytykę, że nie mogłem już wystawiać własnych prac."
Fakt, pierwotnie jego motywacja była zgoła inna, a rentowność fałszerskiego przedsięwzięcia stanowiła niejako skutek uboczny tej działalności. Meegeren wybrał Vermeera z powodów estetycznych i pragmatycznych.
Reakcja krytyków na pierwszego Vermeera nad którym pracował przez sześć lat przerosła jego wyobrażenia. W 1937 r. za ponad pół miliona guldenów "Wieczerzę w Emaus" nabyło Muzeum Boijmans. Obraz poddano konserwacji (!) i udostępniono publiczności. Zaczęła się jednogłośna kampania prasowa, pełna podziwu i uwielbienia. Han van Meegeren triumfował. A potem było tylko lepiej...
Do czasu. Han van Meegeren został aresztowany w maju 1946 r. pod zarzutem sprzedaży skarbu narodowego Holandii - obrazu "Chrystus i jawnogrzesznica" Johannesa Vermeera - marszałkowi Rzeszy H. Göringowi, co było jednoznaczne z zarzutem kolaboracji z wrogiem. Malarz, przez sześć tygodni niezmiennie odmawiał współpracy ze śledczymi. Dzięki prasie brukowej ten majętny, znany, a w pewnych kręgach i podziwiany artysta stał się symbolem zdrajcy i zyskał przydomek "nazistowskiego malarza". W celi więziennej był już tylko alkoholikiem, morfinistą, cudzołożnikiem, hipochondrykiem i oszustem, który cierpiał katusze. Han oczywiście zaprzeczał wszelkim związkom z nazistami, ale w jaki sposób wszedł w posiadanie Vermeera nie chciał zdradzić. Długie tygodnie upływały mu w milczeniu, na wewnętrznych zmaganiach i wątpliwościach. W końcu wyznał prawdę, całą prawdę. Cóż z tego, skoro nie wszyscy w nią uwierzyli. Niezły zwrot akcji, prawda?
Biografia Hana van Meegerena czyta się sama. W historii snutej przez F. Wynne'a nic mnie nie raziło, nic nie rozpraszało, o nic się nie potykałam. Płynęłam przez tekst niesiona nurtem tej niewiarygodnej, a jednak prawdziwej opowieści.
Frank Wynne, irlandzki pisarz i wielokrotnie nagradzany tłumacz, napisał ogromnie wciągającą biografię okrzykniętego fałszerzem stulecia holenderskiego malarza - Henricusa Anthoniusa van Meegerena (1889 - 1947). Autor opisuje w niej drogę ewolucji artystycznej i, w pewnym sensie, przestępczej artysty oraz proces i okoliczności powstania jego, w większości doskonałych,...
więcej Pokaż mimo toBardzo dobra opowieść o tym jak ważniacy dali się nabrać
Bardzo dobra opowieść o tym jak ważniacy dali się nabrać
Pokaż mimo toKsiążka dla wszystkich nieprofesjonalistów, którzy interesują się malarstwem.
Uzupełniłam swoją wiedzę nie tylko o Vermeerze, lecz także o tle dwudziestowiecznego rynku sztuki i fałszerstw.
Autor jest dziennikarzem i trzeba zaakceptować reportażowy styl.
Bardzo podobały mi się końcowe rozdziały, z których można dowiedzieć się o dalszych losach dzieł Vermeera i falsyfikatach jego obrazów.
Polecam!
Książka dla wszystkich nieprofesjonalistów, którzy interesują się malarstwem.
więcej Pokaż mimo toUzupełniłam swoją wiedzę nie tylko o Vermeerze, lecz także o tle dwudziestowiecznego rynku sztuki i fałszerstw.
Autor jest dziennikarzem i trzeba zaakceptować reportażowy styl.
Bardzo podobały mi się końcowe rozdziały, z których można dowiedzieć się o dalszych losach dzieł Vermeera i...