Hiszpański pisarz. Z wykształcenia dziennikarz. Od 1993 mieszkał w Los Angeles, gdzie poświęcił się pisaniu scenariuszy filmowych i powieściopisarstwu.
Wydał cztery książki dla młodzieży. Za pierwszą z nich, „El principe de la niebla” (Książę mgły) otrzymał nagrodę Edebé. Po kolejnych trzech („El palacio de la medianoche”, „Las luces de septiembre” i „Marina”) postanowił napisać powieść skierowaną do starszych czytelników. „La sombra del viento” (Cień wiatru),opublikowana w 2001, została przetłumaczona na ponad 30 języków i została opublikowana w 45 krajach. Książka zapoczątkowała cykl „Cmentarz Zapomnianych Książek”.
Do swoich ulubionych autorów zaliczał Dostojewskiego, Tołstoja i Dickensa.
Zmarł na raka jelita grubego w swoim mieszkaniu w Los Angeles. Miał 55 lat.http://www.carlosruizzafon.com/en/
Wciągnęła mnie jak diabli. Powrót do znanych bohaterów i świetne połączenie ich losów z losami Davida Martina który jest chyba najtragiczniejszą postacią całej serii. Dawno żaden autor nie sprawił że miałem tak wielką ochotę "wciągać" jego książki jedna za drugą.
Lekkość tego krótszego tomu świetnie koresponduje z postacią Fermina na której mocno się tutaj skupiamy. Cała książka po skończeniu wydaje mi się takim "skokiem w bok" dla pozamykania pewnych wątków do czasu aż nadejdzie Labirynt duchów o którym nie wiem jeszcze nic a bardzo jestem ciekaw.
Jest coś niezwykle pociągającego w zafonowskiej Barcelonie która tak odbiega od wyobrażenia słonecznej turystycznej stolicy Hiszpanii i Katalonii. Do tego świetni bohaterowie a na ich czele niewyczerpany w swej elokwencji Fermin Romero de Torres.
Mam mieszane uczucia po tej książce. Dla kogo ona jest? Niby dla dzieci, ale zbyt makabryczna. Dla młodzieży? Raczej nie bo momentami zbyt dziecinna.
Krótka książka, którą czyta się dosyć płynnie i szybko. Czuć już w niej początki geniuszu pisarskiego Zafona ale to jeszcze nie jest to czego zasmakować można było w "Cieniu wiatru".
W pamięci raczej długo nie pozostanie.