Hiszpański pisarz. Z wykształcenia dziennikarz. Od 1993 mieszkał w Los Angeles, gdzie poświęcił się pisaniu scenariuszy filmowych i powieściopisarstwu. Wydał cztery książki dla młodzieży. Za pierwszą z nich, „El principe de la niebla” (Książę mgły) otrzymał nagrodę Edebé. Po kolejnych trzech („El palacio de la medianoche”, „Las luces de septiembre” i „Marina”) postanowił napisać powieść skierowaną do starszych czytelników. „La sombra del viento” (Cień wiatru),opublikowana w 2001, została przetłumaczona na ponad 30 języków i została opublikowana w 45 krajach. Książka zapoczątkowała cykl „Cmentarz Zapomnianych Książek”.
Do swoich ulubionych autorów zaliczał Dostojewskiego, Tołstoja i Dickensa.
Zmarł na raka jelita grubego w swoim mieszkaniu w Los Angeles. Miał 55 lat.http://www.carlosruizzafon.com/en/
Śpiewał Cohen w balladzie o Janis "goniliśmy za forsą i seksem". Był czas, chmurny, że goniliśmy. Goniłem. Za forsą na pewno, za tym drugim też jakoś. Zapomina się wtedy o słowie pisanym. Zostaje co najwyżej Jackowo.
Oszczędzę opowiastki, jak się to stało, że pewnego trudnego poranka znalazłem się w bibliotece. Zabrałem "Cień Wiatru". Wieczorem, gdzieś między sobotą a wtorkiem, nie miało to wtedy dla mnie znaczenia, zacząłem. Czytać. Znów, bo przecież dawno, w latach niewinnych, czytałem szaleńczo. Znów były słowa. Wystarczyły, by się zatrzymać. Przedzierałem się do nich z Danielem Sempere. Emocje były niespodziewane, zaskakujące. "Tak jeszcze ktoś pisze?" - myślałem.
To kapitalna "bajka dla dorosłych". Była nią wtedy. Jest nią teraz. Świetna by wrócić. Do czytania.
"Gra Anioła" jest jak nieuchwytny sen, niemal zapomniany ale wciąż obecny w umyśle. Wydaje mi się, że choćbym ją przeczytał nieskończenie wiele razy, to nie zrozumiem jej w pełni, gdyż głębia jej treści nieustannie ukrywa się za cienką granicą między fikcją a rzeczywistością. To właśnie ta subtelna granica nadaje książce magiczny wymiar, który trudno opisać słowami.