-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-05-10
2024-04-12
SŁONIOM NA RATUNEK
Afryka kojarzy nam się z upałem, dziewiczą przyrodą i dzikimi zwierzętami. To raj dla naukowców - biologów, zoologów i botaników, którzy wyjeżdżają na Czarny Ląd aby prowadzić swoje badania i obserwacje w naturalnym środowisku. Każda ekspedycja wiąże się z długimi przygotowaniami, załatwianiem pozwoleń, dokumentów i ogarnięciem całej biurokracji. Nierzadko dochodzą do głosu również uwarunkowania polityczne, które burzą wcześniej poczynione plany i ustalenia. Z takimi złożonymi trudnościami muszą się mierzyć Delia i Mark Owensowie przed rozpoczęciem każdej swojej afrykańskiej wyprawy. O kulisach, badaniach i życiu na Czarnym Lądzie opowiadają w swoich książkach, które szybko stają się bestsellerami. Te powieści podróżniczo - przygodowe będące przepięknymi relacjami z życia w otoczeniu dzikich zwierząt i dziewiczej przyrody to interesująca, mądra i bardzo potrzebna literatura faktu, która spełnia rolę edukacyjną i krajoznawczą.
"Oko słonia" to trzecia powieść Delii i Marka Owensów, w której wybieramy się z autorami do Deception Valley w Botswanie - miejsca ich poprzedniej ekspedycji na pustyni Kalahari, a potem ze względów politycznych przenosimy się do najbardziej dzikiego i niezbadanego Parku Narodowego Luangwa Północna na terenie Zambii. To trudny i niedostępny teren oddalony od wiosek i jakiejkolwiek cywilizacji. Są tu rzeki, strome górskie zbocza i głębokie doliny, które stanowią ogromne wyzwanie zarówno dla badaczy jak i ze względów logistycznych. Z uwagi na odludne i dzikie tereny jest to obszar idalny do obserwacji dla zoologów. Tym razem Delia i Mark poświęcają się walce o przetrwanie słoni afrykańskich, które giną nie tylko za sprawą wszechobecnej suszy i braku wody, ale przede wszystkim z ręki kłusowników. Determinacja i konsekwencja w zmaganiach prowadzących do ocalenia tych ogromnych dzikich zwierząt są godne podziwu, choć odnosi się wrażenie, że jest to walka z przysłowiowymi wiatrakami. Dla miejscowej ludności, plemion Bisa i Bemba oraz dla ministrów i rządzących tym regionem kłusownictwo to po prostu sposób na życie, forma pracy i zarobkowania. Nikt się tutaj nie zastanawia, że poprzez przyzwolenie na ten okrutny proceder populacja słoni afrykańskich po prostu wyginie bezpowrotnie.
Powieść jest przepiękna i emocjonalna. Poraża swoją brutalną szczerością. Dramatyczne opisy polowań i przerażające ataki na zwierzęta mrożą krew w żyłach i uświadamiają nam powagę sytuacji. Porównanie cmentarzyska słoni pełnego nagich kości i szkieletów do Auschwitz również nie pozostawia złudzeń. Bliższe zaznajomienie się z tymi wyjątkowymi, mądrymi i empatycznymi zwierzętami sprawiło mi wiele radości, ale dostarczyło też mnóstwa wzruszeń. Każdy rozdział, każdy etap i każda przygoda wzbudzają skrajne emocje. Bardzo podoba mi się fakt, że każde zwierzę, z którym Owensowie mają do czynienia otrzymuje swoje imię i od tego momentu przestaje być obce i anonimowe.
Delia i Mark piszą ciekawie i obrazowo. Zadziwia mnie spokój i opanowanie, które towarzyszy im w sytuacjach kryzysowych. Napięcie niejednokrotnie wywołuje niepokój i sprawia, że emocje przez cały czas pozostają na najwyższym poziomie. W swojej opowieści autorzy stawiają na szczerość i prawdę bez retuszu i zbędnych upiększeń. Ich relacja jest spójna, klarowna i bardzo interesująca w odbiorze.
Książka niesie ze sobą także dużo treści edukacyjnych. Od bliższego poznania słoni afrykańskich, ich zwyczajów, zachowań i cech, poprzez przyczynę zmniejszania się ich populacji, aż po główne rynki zbytu. Przekonujemy się jakie znaczenie ma informacja i nagłośnienie problemu. Dowiadujemy się czy walka i ogromna praca Delii i Marka na rzecz słoni przynosi wymierne efekty.
Uwielbiam książki podróżnicze, które zabierają mnie w egzotyczne zakątki świata. Powieść "Oko słonia" poprzez poruszoną tematykę wywarła na mnie ogromne wrażenie. Muszę koniecznie nadrobić poprzednie powieści napisane przez Delię i Marka, gdyż przebywanie na afrykańskim kontynencie, życie wśród dzikiej przyrody i walka o prawa zwierząt to dla mnie sprawa bardzo istotna i jednocześnie niezapomniana przygoda. "Oko słonia" to poruszająca powieść obyczajowa, ciekawa i egzotyczna przygoda, emocjonujący dreszczowiec, ciekawie napisana opowieść podróżnicza i historia oparta na faktach w jednym tomie.
Książkę otrzymałam z klubu recenzenta serwisu nakanapie.pl i muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych wyborów jakiego dokonałam, wyszukując sobie książkę do lektury.
SŁONIOM NA RATUNEK
Afryka kojarzy nam się z upałem, dziewiczą przyrodą i dzikimi zwierzętami. To raj dla naukowców - biologów, zoologów i botaników, którzy wyjeżdżają na Czarny Ląd aby prowadzić swoje badania i obserwacje w naturalnym środowisku. Każda ekspedycja wiąże się z długimi przygotowaniami, załatwianiem pozwoleń, dokumentów i ogarnięciem całej biurokracji....
2022-03-16
NA CAŁE ŻYCIE
Mając na uwadze niedawną premierę sięgnęłam wreszcie po powieść Lesley Lokko - poczytnej pisarki o afrykańsko - szkockich korzeniach, której marzeniem było pisanie książek. Przyznam szczerze, że już od dłuższego czasu przymierzałam się do pierwszego spotkania z autorką i byłam bardzo ciekawa jej opowieści. Uwielbiam afrykańskie klimaty i chętnie czytuję książki, które zabierają czytelnika w podróż do tego egzotycznego zakątka kuli ziemskiej. Jak dotąd moją faworytką w tej tematyce była Katherine Scholes, a jak będzie z powieściami Lesley Lokko?...
"Pokrewne dusze", jak przyznaje sama autorka, to historia, której pisanie trwało dłużej niż zwykle i zajęło aż pięć lat. Co ciekawe, mnie lektura tej książki pochłonęła także zdecydowanie więcej czasu niż zazwyczaj, choć powieść nie jest przesadnie gruba i liczy sobie 430 stron. Co więcej... "Pokrewne dusze" działały na mnie lepiej, niż pewnie niejedna tabletka nasenna i cywilami aż byłam zła, że już po kilkunastu stronicach oczy mi się kleiły i nie bardzo docierał do mnie sens przeczytanych słów.
"Pokrewne dusze" to opowieść o dwóch przyjaciółkach, a może raczej przybranych siostrach, których losy splotły się w dzieciństwie za sprawą politycznych zdarzeń i rodzinnych sekretów. Catriona Jennifer McFadden i Kemisa Mashabane - Szkotka i Afrykanka z Zimbabwe dorastały razem w Edynburgu, uczyły się w szkole w Londynie i pomimo różnicy charakterów, koloru skóry i podejścia do życia stały się sobie bliskie niczym siostry bliźniaczki. Jen i Kemi były dla siebie prawdziwymi pokrewnymi duszami, które mogły polegać na sobie w każdej sytuacji. Kemisa została chirurgiem i odbywała swoją praktykę w londyńskim szpitalu, a Jennifer obdarzona artystyczną duszą marzyła o tym, aby malować, stąd też pragnęła odnaleźć się w szeroko pojętej sztuce. Kiedy Kemi otrzymała propozycję pracy w szpitalu w Johannesburgu, Jen decyduje się towarzyszyć jej w podróży, spędzić w Afryce najbliższe trzy miesiące i poszukać nowych wrażeń. Zamierza poznać rodzinę Mashabane i zakosztować afrykańskich krajobrazów, a kiedy pojawia się propozycja pracy w galerii sztuki w Johannesburgu Jen wprost nie może uwierzyć w swoje szczęście. Z RPA pochodzi też Solam Rhoiy, którego rodzice od zawsze przyjaźnili się z rodziną Kemisy. Dziś jest przystojnym i bogatym mężczyzną, który mierzy wysoko, a jego polityczna kariera rozwija się równie dobrze, jak stan konta bankowego. Teraz jednak pojawia się nowa możliwość, szansa na założenie rodziny i to Kemisa wydaje się być idealną kandydatką na żonę. Los splata ze sobą ścieżki trzech rodzin, a że najczęściej jednak bywa przewrotny, to szykuje dla bohaterów zupełnie nieprawdopodobny scenariusz...
Lesley Lokko bardzo umiejętnie i z najmniejszymi detalami oddała afrykański klimat tej powieści. Tło historyczne i echa wydarzeń politycznych wplecione w fabułę dają nam obraz całkiem realistycznej rzeczywistości, w której pieniądze i władza grają pierwsze skrzypce, a korupcja i manipulacja są oczywistym sposobem na osiągnięcie zamierzonego celu. Wizja wyłaniająca się z powieści z jednej strony jest przerażająca, z drugiej niestety... bardzo wiarygodna. Mamy tu echa konfliktu pokoleń, problemy związane z ideologią Apartheidu, wyraźnie nakreślone różnice rasowe i klasowe oraz... pokrewieństwo dusz, które wybija się wysoko ponad wszelkimi podziałami.
Autorka przenosi nas niejednokrotnie w miejscu i czasie. Podróżujemy do Rodezji, czyli dzisiejszego Zimbabwe, Szkocji, Anglii i RPA, gdzieś tam na drugim planie przewija się wątek nowojorski, ale wszystko jest bardzo klarowne. Trochę inaczej ma się sprawa różnych płaszczyzn czasowych, gdzie możemy zauważyć liczne przeskoki. Ja jednak zdecydowanie bardziej wolę płynne poruszanie się w czasie i nie do końca podobały mi się te nagłe zmiany. Zdaję sobie sprawę, że opowieść jest złożona i w tej wielości wątków na pewno nie jest łatwo zachować przejrzystość i klarowność zdarzeń, ale jednak trochę mi to przeszkadzało. Ciekawie odmalowane sylwetki bohaterów, szczególnie tych z kręgu Kemi i Jen dają nam wyobrażenie o dużej różnorodności w społeczeństwie zamieszkującym Republikę Południowej Afryki. Jednakże w samym przekazie zabrakło mi emocji i może też dlatego, szczególnie w pierwszej połowie, lektura tej powieści wywoływała u mnie senność i znużenie. Mimo to z uwagi na podjętą tematykę "Pokrewne dusze" na pewno warto doczytać do końca.
Nie jestem pewna, czy dobrze wybrałam powieść na pierwsze spotkanie z Lesley Lokko i nadal moją faworytką w tej tematyce pozostaje pani Scholes. Tym niemniej na półce mojej biblioteczki od dłuższego czasu czekają jeszcze dwie inne książki Lesley Lokko i na pewno niebawem dam autorce kolejną szansę sięgając po powieść "Jedna bogata, druga biedna" lub "Pamiętne lato". Zastanawiam się, czy w większym stopniu spełnią moje oczekiwania.
NA CAŁE ŻYCIE
Mając na uwadze niedawną premierę sięgnęłam wreszcie po powieść Lesley Lokko - poczytnej pisarki o afrykańsko - szkockich korzeniach, której marzeniem było pisanie książek. Przyznam szczerze, że już od dłuższego czasu przymierzałam się do pierwszego spotkania z autorką i byłam bardzo ciekawa jej opowieści. Uwielbiam afrykańskie klimaty i chętnie czytuję...
2022-02-24
SEKRETY BRATNIEJ DUSZY
Ostatnimi czasy odrabiam zaległości w dotąd nie przeczytanych powieściach Nicholasa Sparksa. Tym razem zdecydowałam się na książkę „Z każdym oddechem”, która już od długiego czasu czekała w kolejce do przeczytania i muszę przyznać, że był to bardzo dobry wybór. Autor przedstawia nam przepiękną i wzruszającą historię miłości dwojga ludzi, którzy spotkali się przypadkiem na plaży i zakochali w sobie bez pamięci. Trzeba Wam jednak wiedzieć, że nie jest to ckliwa i banalna historyjka charakterystyczna dla taniego harlequina i właśnie dlatego warto poświęcić jej swój czas i uwagę.
Pod samą wydmą na plaży na Bird Island opodal Sunset Beach w Karolinie Północnej znajduje się osobliwe miejsce oznaczone flagą, które odwiedzają turyści i spacerowicze. Ale może tam zajrzeć każdy, jeśli tylko znajdzie się w okolicy. Od 1983 r. znajduje się tu specjalna skrzynka pocztowa zawieszona na drewnianym balu wyrzuconym przez ocean o symbolicznej nazwie „Bratnia Dusza”. Można w niej znaleźć papier, długopis i kopertę, ale też przede wszystkim różne ludzkie historie, pocztówki i zapiski pozostawione przez odwiedzających. Przysiadając na ławeczce mamy szansę zapoznać się z zawartością skrzynki, albo zostawić tu swój własny ślad w postaci podziękowania, prośby, listu lub choćby przepisu kulinarnego albo… opowieści. To właśnie znaleziona tam koperta z zapisaną historią dwojga zakochanych w sobie ludzi: Tru i Hope, których rozdzieliło życie i na powrót połączyła miłość oraz… Bratnia Dusza stała się inspiracją dla napisania powieści „Z każdym oddechem”.
Czujecie się zaintrygowani? Mam nadzieję, że tak…
Nicholas Sparks podarował swoim czytelnikom cudowną opowieść, która z jednej strony przywodzi na myśl inne książki autora jak np. „Spójrz na mnie”, z drugiej natomiast ma w sobie pewną inność, świeżość i odmianę. Akcja powieści została umiejscowiona w Karolinie Północnej, co nie jest żadną nowością, ale już fragmenty dotyczące Afryki i Zimbabwe, gdzie urodził się i mieszkał główny bohater były dla mnie czymś nowym, niespodziewanym i zaskakującym. Praca przewodnika, który zabiera grupki turystów na safari i do buszu zaintrygowała mnie i chętnie poczytałabym na ten temat nieco więcej. Wprowadzenie do fabuły Bratniej Duszy to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Jak dotąd nie spotkałam się z żadną informacją na temat tego niesamowitego miejsca, a przecież skrzynka istnieje naprawdę i podobno bez większych problemów można ją odnaleźć. Zastanawiam się czy jest to jedyne takie miejsce na świecie, czy jest ich więcej…
„Z każdym oddechem” to słodko – gorzka i jednocześnie bardzo romantyczna historia, która chwyta za serce i zapada w pamięć. Skomplikowane uczucia, przeciwności losu, trudne życiowe decyzje i mnóstwo emocji gwarantowane. To, co połączyło bohaterów z jednej strony może nam się wydawać mało realistyczne i wyidealizowane – jak to w powieści, a jednak jest autentyczne. Świadczy o tym wzruszająca historia spisana na kilku kartkach papieru i wyjęta ze skrzynki. Na jej podstawie powstała świetna książka, której lektura wyzwala w nas same pozytywne odczucia, odpręża i poprawia nastrój. Dlatego idealnie nadaje się na każdą porę i każdy czas.
SEKRETY BRATNIEJ DUSZY
Ostatnimi czasy odrabiam zaległości w dotąd nie przeczytanych powieściach Nicholasa Sparksa. Tym razem zdecydowałam się na książkę „Z każdym oddechem”, która już od długiego czasu czekała w kolejce do przeczytania i muszę przyznać, że był to bardzo dobry wybór. Autor przedstawia nam przepiękną i wzruszającą historię miłości dwojga ludzi, którzy...
2021-10-28
ODNALEŹĆ SIEBIE
Katherine Scholes urodziła się na placówce misyjnej w Tanzanii. Afryka była jej domem i teraz przepięknie odmalowuje słowem tamtejsze krajobrazy tworząc historie w jakiś sposób inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Po lekturze "Lwicy" i "Królowej deszczu" zdecydowałam się na "Idealną żonę" - powieść, która przykłuła moją uwagę intrygującym opisem wydawcy oraz nastrojową okładką.
Tym razem wraz z Kitty Hamilton przenosimy się do Tanganiki, gdzie na placówce w Kongarze pracuje jej mąż Theo. Mężczyzna zajmuje się projektem brytyjskiego rządu polegającym na obsadzeniu dużych połaci orzeszkami ziemnymi tworząc ogromne plantacje. Kobieta próbuje zaprzyjaźnić się z innymi Brytyjczykami przebywającymi w Kongarze - ludźmi z wyższych sfer podobnie jak jej mąż Theodore. Jednak to wśród miejscowej społeczności oraz wśród członków misji katolickiej Kitty znajduje prawdziwych przyjaciół. Jej niepokorna natura i artystyczna dusza nie chce się poddać sztywnym ramom i ograniczeniom wyznaczanym przez wyższe sfery. Życie na pokaz i odgrywanie roli idealnej żony zupełnie jej nie wychodzi. Kitty potrzebuje wolności i pragnie nieść pomoc potrzebującym aby czuć się szczęśliwa i spełniona. Tu w Tanganice ma szansę na nowe życie z dala od wspomnień skandalu obyczajowego i dręczącej ją przeszłości, która jednak niczym bumerang powraca w trudnych i stresujących momentach życia. Tu też zdaje sobie sprawę, że jej małżeństwo dalekie jest od ideału, a mąż nie jest już tym samym mężczyzną, którego poślubiła...
"Idealna żona" to kolejna bardzo afrykańska opowieść Katherine Scholes. Niestety nie urzekła mnie tak, jak wcześniej przeczytane, ale pogrążając się w lekturze znów poczułam się jakbym odwiedzała małe afrykańskie miasteczko otoczone przez dziką, egzotyczną przyrodę. Powieść liczy sobie pięćset stron, jednak dopiero w drugiej połowie akcja zdecydowanie przyspiesza, robi się ciekawie i nieprzewidywalnie. Początek jest bardzo niemrawy, zdecydowanie za mało się dzieje i momentami możemy poczuć się znużeni. Opisując codzienne życie w Kongarze, stosunki panujące wśród mieszkańców i różnice kulturowe autorka zamieściła mnóstwo szczegółów i zachowała wiarygodność. Ciekawe otoczenie, malownicze krajobrazy, dzika przyroda i egzotyczne zwierzęta to elementy, które możemy spotkać w każdej powieści Katherine Scholes. Przeplatając wątki teraźniejsze z tym, co wydarzyło się w przeszłości zachowana została spójność i klarowność, tym niemniej zdecydowanie bardziej urzekły mnie teraźniejsze wydarzenia. Powracająca przeszłość - element konieczny w tego typu opowieściach nie zrobiła na mnie niestety większego wrażenia, tym bardziej, że zapowiadany skandal nie wywołał żadnych emocji.
A bohaterowie... Moją faworytką i ulubienicą została główna bohaterka. Kobieta niezależna, zabiegajaca o swoje prawa i pragnąca spełniać marzenia. Zdecydowanie bardziej podobała mi się w roli wyzwolonej artystki, niż idealnej żony. Jej gburowaty i nadęty mąż uciekający przed własnymi demonami w alkohol i szukający pocieszenia u innej kobiety stracił bardzo wiele w moich oczach. Nie wzbudzał we mnie ani żalu, ani zrozumienia, może jedynie nieco litości.. Grono postaci jest dość szerokie i z reguły są to ciekawe i oryginalne osobowości. Ale nie mogę tutaj pominąć jeszcze jednego bohatera - małej oswojonej małpki o imieniu Gilli, która swoją ufnością, niczym dziecko, od razu zyskała sobie miłość Kitty i moją sympatię.
Miło było po raz kolejny wybrać się do Afryki, poznać niewielką społeczność Kongary, podziwiać pięknie opisane zachody słońca, ogromne majestatyczne baobaby i rozległe równiny przekształcone na plantacje orzeszków ziemnych. Podróż ta wywołała we mnie przeróżne emocje i pobudziła na nowo pragnienie zwiedzania świata.
Jeśli tylko lubicie egzotyczne wyprawy, chcecie poznawać ciekawe miejsca i gustujecie w opowieściach obyczajowych z klimatem to Katherine Scholes będzie wspaniałą przewodniczką. Polecam serdecznie.
ODNALEŹĆ SIEBIE
Katherine Scholes urodziła się na placówce misyjnej w Tanzanii. Afryka była jej domem i teraz przepięknie odmalowuje słowem tamtejsze krajobrazy tworząc historie w jakiś sposób inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Po lekturze "Lwicy" i "Królowej deszczu" zdecydowałam się na "Idealną żonę" - powieść, która przykłuła moją uwagę intrygującym opisem wydawcy...
2020-03-10
Książka "Królowa deszczu" to moje drugie spotkanie z Katherine Scholes - autorką, która zyskała sobie moje uznanie dzięki powieści "Lwica". "Królowa deszczu" to najbardziej afrykańska opowieść jaką miałam przyjemność czytać. Gdybym miała pokusić się o wskazanie jakiejś innej historii o podobnym klimacie, to bez wątpienia byłaby to powieść Ilony Hilliges "Gwiazdy nad Afryką".
Katherine Scholes zabiera czytelnika do Tanzanii, do placówki misyjnej w Dodomie oraz do Langhali - niewielkiej osady na zachodzie kraju, gdzie funkcjonuje ośrodek ze szpitalem i kaplicą dla czarnoskórej ludności z okolicy. Annah Mason wyrusza na misję do Afryki, aby podobnie jak jej zmarła już ciotka Eliza nieść pomoc miejscowej ludności. Wykształcenie pielęgniarskie jest bardzo pożądane na placówkach, gdzie często nie ma nawet lekarza, a niewiedza, brak higieny i leków prowadzą do chorób, cierpienia i śmierci. Wspólna praca z doktorem Michaelem Carringtonem i jego żoną Sarah w Langhali utwierdza kobietę w przekonaniu, że praca dla tubylców to jej powinność i powołanie. Jednak przyszłość kryje sporo niewiadomych i na skutek pewnych okoliczności nasza bohaterka opuszcza przyjaciół i rozpoczyna pracę na własną rękę.
Po wielu latach Annah odnajduje swoją chrześnicę Kate - córkę Sarah i Michaela i opowiada jej prawdziwą historię swojego życia - przyjaźni, miłości i pracy w Afryce. A my, czytelnicy, jesteśmy niemymi świadkami tej przejmującej i barwnej opowieści. Wraz z bohaterami jeździmy po bezdrożach Tanzanii, przedzieramy się przez dzikie leśne ostępy, walczymy z głodem i zaniedbaniem dzieci w murzyńskich wioskach, uczestniczymy w licznych obrzędach ludowych, staramy się nieść pomoc i wiedzę wszędzie tam, gdzie jest ona potrzebna. Jesteśmy świadkami zmian politycznych, zamieszek wśród lokalnych plemion i ostatecznie utworzenia państwa Tanzanii z połączenia dwóch afrykańskich krajów - Tanganiki i Zanzibaru. Jednakże tło polityczne jest w zasadzie jedynie zasygnalizowane i nie dominuje w całej opowieści. Wyprawa na Czarny Ląd jest dla nas niezwykłym doświadczeniem i przepiękną przyrodą, która nie jest jednak wolna od przykrych niespodzianek i wielu niebezpieczeństw.
Historia opowiedziana przez Katherine Scholes urzekła mnie swoim realizmem, egzotyką i szeroko rozumianym pięknem. Afryka widziana oczami autorki, która urodziła się na placówce misyjnej w Tanzanii i tam spędziła swoje dzieciństwo, przyciąga swoją innością i wydaje się być przyjazna wszystkim tym, którzy gotowi są zaakceptować pewne reguły i zasady postępowania. Proste życie w zgodzie z przyrodą i prawidłami natury może okazać się niezwykłym doświadczeniem i prawdziwym spełnieniem marzeń dla kogoś, kto zasmakował specyfiki Czarnego Lądu. Kultura, zwyczaje i obrzędy murzyńskich plemion mają swój niepowtarzalny urok.
Autorka przepięknie maluje słowem afrykańskie krajobrazy i umiejętnie przekazuje całą gamę przeróżnych emocji. W jej opowieści można się naprawdę zapomnieć. Po zakończonej lekturze mamy wrażenie jakbyśmy osobiście odwiedzili Tanzanię, przemierzali z zachodu na wschód i z północy na południe ten intrygujący kraj. Wydaje nam się, że bohaterowie tej historii są naszymi prawdziwymi przyjaciółmi, których może jeszcze kiedyś uda się odwiedzić.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej opowieści. Jeśli gustujecie w afrykańskich klimatach, lubicie przygody, egzotyczne miejsca i małą nutę niepewności towarzyszącą lekturze, to sięgnijcie po "Królową deszczu". Ta powieść na pewno spełni Wasze oczekiwania.
Książka "Królowa deszczu" to moje drugie spotkanie z Katherine Scholes - autorką, która zyskała sobie moje uznanie dzięki powieści "Lwica". "Królowa deszczu" to najbardziej afrykańska opowieść jaką miałam przyjemność czytać. Gdybym miała pokusić się o wskazanie jakiejś innej historii o podobnym klimacie, to bez wątpienia byłaby to powieść Ilony Hilliges "Gwiazdy nad...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-22
Tak się cieszę, że wreszcie zdecydowałam się sięgnąć po powieść Katherine Scholes. Mój wybór padł na "Lwicę" - interesującą opowieść o ośrodku badawczym oraz pewnym zaginionym dziecku w samym sercu Tanzanii. Podróż do Afryki, gdzie natura, dziewicza przyroda i dzikie zwierzęta wymagają od człowieka respektu i podporządkowania, dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń. Jestem pewna, że niebawem sięgnę po kolejną powieść autorki, która swoje dzieciństwo spędziła w Tanzanii w regionie Dodoma.
Tytułowa lwica to niesamowicie wierna i oddana kocica o wdzięcznym imieniu Moyo, która jako małe kocię wychowywała się w pewnym ośrodku dla lwów pod czujnym okiem opiekuna George'a. Gdy samica dorosła została wypuszczona na wolność, aby założyć rodzinę i rozpocząć normalne życie wśród ostępów dzikiej afrykańskiej przyrody. Z historią Moyo ściśle związane są losy niezwykle dzielnej i zaradnej kilkuletniej Angel. Dziewczynka na skutek ugryzienia jadowitego węża traci matkę i błąkając się samotnie po pustyni zostaje przygarnięta przez Moyo i staje się częścią lwiej rodziny. Poszukiwania zaginionej sieroty doprowadzają naukowców z centrum badawczego nad gorączką krwotoczną do ośrodka dla lwów, gdzie czeka ich sporo niespodzianek.
Ta przepiękna, egzotyczna opowieść otula czytelnika pięknem i osobliwościami afrykańskiej przyrody. Autorka zabiera nas na wędrówkę przez skaliste wzgórza i pustynne bezdroża ukazując bezmiar natury, która wymaga od człowieka specjalnego przystosowania, akceptacji i rozwagi, oferując mu w zamian wszystko, czego potrzebuje do życia.
Dzięki "Lwicy" możemy bliżej zaznajomić się z tymi dostojnymi, dumnymi i jakże mądrymi dzikimi kotami. Obdarzone niezwykłą intuicją, tzw. "szóstym zmysłem" wyczuwają wszelkie zagrożenia. Paradoksalnie jedynymi osobnikami, którzy wciąż im zagrażają są ludzie.
Powieści obyczajowe umiejscowione wśród egzotycznych miejsc oraz osobliwości przyrody mają dla mnie szczególną wartość. Lektura takich historii to unikatowa i niemal zupełnie darmowa wycieczka w niezwykłe rejony świata. Takie książki pozwalają mi z jednej strony delektować się pięknem natury, z drugiej zaś wzbudzają całą gamę pozytywnych emocji takich jak podziw, zachwyt, zdumienie, uznanie, niedowierzanie, ale także zwyczajną ludzką radość i optymizm. Ich lektura nastraja pozytywnie do życia, zachęca do dzialania i odkrywania coraz to nowych doznań. Bohaterowie powołani do życia zazwyczaj są wytrwałymi i dobrze zorganizowanymi ludźmi, którzy potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach. Ale zawsze najbardziej trafiają do mojego serca mądre i oddane zwierzęta, tak jak inteligentna i opiekuńcza Moyo.
"Lwica" to pierwsza powieść pani Scholes, jaką miałam okazję przeczytać. I już teraz mogę Was zapewnić, że po historie opowiedziane przez tę właśnie autorkę jeszcze nie raz sięgnę. Odpowiada mi bardzo jej styl pisarski, umiejętne oddawanie piękna przyrody poprzez ciekawie konstruowane opisy oraz przekaz emocji, bez których nawet najciekawsza opowieść byłaby kiepskim czytadłem. Katherine Scholes naprawdę wie o czym pisze i robi to w sposób bardzo interesujący. Mam wrażenie, że autorka podarowała tej powieści jakąś cząstkę siebie. Całości dopełnia przepiękna okładka w pastelowych kolorach przedstawiająca słodką małą dziewczynkę o blond lokach, która wśród afrykańskiej przyrody czuje się jak w domu.
Jeśli lubicie egzotyczne powieści obyczajowe z ciekawie nakreśloną fabułą, w których oprócz ludzi sporo do powiedzenia mają zwierzęta to koniecznie poszukajcie w księgarniach lub na półkach swoich bibliotek "Lwicy" Katherine Scholes. Z tą książką miło spędzicie czas o każdej porze roku. Polecam serdecznie.
Tak się cieszę, że wreszcie zdecydowałam się sięgnąć po powieść Katherine Scholes. Mój wybór padł na "Lwicę" - interesującą opowieść o ośrodku badawczym oraz pewnym zaginionym dziecku w samym sercu Tanzanii. Podróż do Afryki, gdzie natura, dziewicza przyroda i dzikie zwierzęta wymagają od człowieka respektu i podporządkowania, dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń. Jestem...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-09
"Kolor jej serca" Barbary Mutch to jedna z tych lektur, które na dłużej pozostaną w mojej pamięci. Autorka wychowała się w Południowej Afryce i właśnie do RPA, w okolice Cradock, zabiera swoich czytelników. Pragnie zainteresować nas wszystkich ważkimi problemami o naturze ogólnoludzkiej i przy okazji zaprezentować ten egzotyczny zakątek świata.
Ada Mabuse przychodzi na świat w 1930 roku jako córka czarnoskórej służącej. Przez całe dzieciństwo i wczesną młodość jej domem jest Cradock House - elegancka posiadłość, gdzie jej mama Miriam prowadzi dom państwu Harringron, a ona od najmłodszych lat uczy się wykonywania wszystkich codziennych obowiązków. Ada ma wiele szczęścia, gdyż pani traktuje ją niemal jak córkę, a pan raczej nie zwraca na nią uwagi, ale zapewnia jej utrzymanie i bardzo dobre warunki życia. Dziewczynka uczy się czytać, pisać, ale jej największą miłością jest muzyka i to właśnie gra na fortepianie daje bohaterce prawdziwe szczęście. Niestety połowa XX wieku, w której przyszło Adzie dorastać, to burzliwe czasy apartheidu. W mieście pojawiają się ścisłe ograniczenia dotyczące mieszkańców poszczególnych ras. Ludność zaczęto dzielić na białych, czarnych i kolorowych, czyli tych, którzy urodzili się z rodziców o różnym kolorze skóry. Wprowadzono ustawę zakazującą małżeństw pomiędzy białymi i czarnymi, a związki mieszane uznawano za przestępstwo.
Sprawy mocno się komplikują, gdy matka Ady umiera, a niedługo potem okazuje się, że bohaterka spodziewa się kolorowego dziecka - istoty, która od pierwszych chwil swojego życia będzie wyrzutkiem społecznym. W tej trudnej sytuacji kobieta postanawia opuścić Cradock House, który przez lata był dla niej ostoją i schronieniem i rozpocząć nowe życie w wiosce dla czarnoskórej ludności.
Dlaczego tak się stało i jak potoczą się losy czarnoskórej dziewczyny i jej brązowego dziecka przeczytacie w książce. Gwarantuję, że autorka nie jeden raz Was zaskoczy, a lektura dostarczy wielu ciekawych wrażeń.
Barbara Mutch porusza w swojej powieści problem odpowiedzialności, oddania, lojalności, które nie zawsze muszą być należycie rozumiane. Wielowymiarowa miłość i zaangażowanie daje nadzieję na lepsze jutro, które majaczy gdzieś w niepewnej przyszłości. Dążenie do niezależności nierzadko okupione jest poświęceniem i stratą, więc pojawia się pytanie: czy warto?... "Kolor jej serca" to opowieść o niezwykle silnej kobiecie, którą umacniają przeciwności losu, a nauka na własnych błędach przynosi zaskakujące rezultaty. Tło historyczne dla opisywanych wydarzeń zostało bardzo interesująco nakreślone. Czytając historię Ady mamy ochotę poznać więcej szczegółów dotyczących ruchu znanego pod nazwą apartheid. Opisy miasteczka Cradock, ulic, rzeki oraz murzyńskich wiosek zostały przedstawione z najmniejszymi detalami w ekspresywny i efektowny sposób. Bez trudu możemy sobie wyobrazić tamte egzotyczne miejsca. W zdecydowanej większości bohaterowie powieści zdołali zyskać sobie moją sympatię. Uwielbiam, kiedy fikcyjne postaci przeistaczają się w prawdziwych ludzi z krwi i kości, a ich przeżycia trafiają prosto do serca.
"Kolor jej serca" to mądra i intrygująca opowieść, po którą trzeba sięgnąć. Jeśli lubicie afrykańskie klimaty, czytujecie powieści obyczajowe i sagi rodzinne z historią w tle, albo chcecie miło spędzić czas z naprawdę dobrą książką to serdecznie polecam.
"Kolor jej serca" Barbary Mutch to jedna z tych lektur, które na dłużej pozostaną w mojej pamięci. Autorka wychowała się w Południowej Afryce i właśnie do RPA, w okolice Cradock, zabiera swoich czytelników. Pragnie zainteresować nas wszystkich ważkimi problemami o naturze ogólnoludzkiej i przy okazji zaprezentować ten egzotyczny zakątek świata.
Ada Mabuse przychodzi na...
2017-03-25
Kiedy przeczytałam informację, że książka była dwukrotnie nominowana do nagrody Bookera od razu wiedziałam, iż nie będzie to zwyczajna lektura. I rzeczywiście powieść "W obcym pokoju" odbiega swoją formą od przyjętych kanonów, a i jej treść jest dość osobliwa.
Powieść składa się z trzech odrębnych części - opowiadań, rozdziałów zatytułowanych "Naśladowca", "Kochanek" i " Opiekun", które łączy osoba narratora, utożsamianego z samym autorem. Damon Galgut jest południowoafrykańskim pisarzem, który ma w swoim dorobku kilka powieści i sztuk teatralnych. Swoją pierwszą książkę napisał w wieku siedemnastu lat.
Wszystkie te historie opowiadają o zamiłowaniu autora do podróży, które stanowią esencję jego życia. Te liczne wędrówki po Afryce, Indiach i Europie mają jeszcze jeden cel - poszukiwanie swojego miejsca na ziemi. Każda z nich to również pewne zadanie do wykonania, inna rola do spełnienia - naśladowcy, kochanka i opiekuna. Na swojej drodze outsider i introwertyk Damon napotyka ludzi, którzy, podobnie jak on, przemieszczają się z miejsca na miejsce, a proza codziennego dnia zamienia się u nich w rutynę ciągłej wędrówki, która zostaje sprowadzona do bardzo przyziemnych spraw jak: jedzenie, spanie, transport, ale także zmęczenie, nuda i oczekiwanie.
Jak kończą się te wszystkie kosztowne eskapady? Czy pozwolą znaleźć Damonowi to, czego poszukuje?
Powieść Damona Galguta ma dość specyficzny i szczególny wymiar. Każde z opowiadań przybiera formę kazania. Tradycyjne dialogi odbiegają od ogólnie przyjętego układu. Narracja wzbudza niepewność i niepokój. Poprowadzona w przeważającej części w trzeciej osobie pozwala narratorowi na przekazywanie możliwie jak najwięcej wspomnień i wrażeń ze swoich wędrówek. Co ciekawe nie znajdziemy tu barwnych opisów afrykańskiej przyrody i otaczających krajobrazów. W to miejsce otrzymujemy garść wewnętrznych przemyśleń bohatera, jego osobistych przemian, wątpliwości i rozterek. Mimo oszczędnego stylu, braku ozdobników, wprowadzenia elementów naturalistycznych każda opowieść Damona trzyma czytelnika w niesłabnącym napięciu, by na koniec spowodować w jego duszy prawdziwą burzę emocji. Autor zwraca uwagę na takie aspekty życia jak dominacja, walka o przywództwo, podporządkowanie, następnie miłość do drugiego człowieka i wstrzymywane do granic możliwości pożądanie, a w końcu przyjaźń, odpowiedzialność za drugą osobę i poświęcenie.
Damon Galgut stworzył nieszablonową historię, z której można wyciągnąć wiele wniosków. Służy ona przemyśleniu i przeanalizowaniu tego, co w życiu naprawdę ma znaczenie, nie zapominając, że:
„Żeby usnąć w obcym pokoju, trzeba wszystko z siebie wyrzucić. A zanim się wszystko wyrzuci, jest się sobą. A kiedy już wszystko wyrzuciłeś, nie ma cię. A kiedy napełni cię sen, nigdy cię nie było”.
Polecam
Kiedy przeczytałam informację, że książka była dwukrotnie nominowana do nagrody Bookera od razu wiedziałam, iż nie będzie to zwyczajna lektura. I rzeczywiście powieść "W obcym pokoju" odbiega swoją formą od przyjętych kanonów, a i jej treść jest dość osobliwa.
Powieść składa się z trzech odrębnych części - opowiadań, rozdziałów zatytułowanych "Naśladowca", "Kochanek"...
2017-02-12
Yaa Gyasi stworzyła przepiękną sagę rodzinną obejmującą swoim zasięgiem osiem pokoleń Afrykańczyków poczynając od początku XIX w. aż po koniec XX w. Lektura tej powieści to ekscytująca wyprawa w przeszłość, do dzikich ostępów, afrykańskich lasów i Złotego Wybrzeża, do południowych stanów USA i dalej na północ aż po Nowy Jork. Tak długą, zawiłą i trudną drogę przebyły kolejne pokolenia potomków afrykańskiej kobiety o imieniu Maame, która wydała na świat dwie córki - Effię i Esi i każdą z nich obdarzyła wyjątkowym talizmanem - czarnym kamieniem, który miał je strzec od złego losu. Obie córki, przyrodnie siostry, nigdy się nie poznały, ale historia ich rodzin zatoczyła koło i po niemal dwustu latach ich potomkowie znów wylądowali na Złotym Wybrzeżu w wolnej już Ghanie.
Na terenach obecnej Ghany od początku XIX w. plemiona Fante i Asante współzawodniczyły ze sobą w handlu z Brytyjczykami. Tym poszukiwanym i cennym towarem byli ludzie - przedstawiciele różnych afrykańskich plemion, którzy wyłapywani w lasach i podczas napadów na wioski, stawali się niewolnikami, których sprzedawano Białym. Czarne kobiety, mężczyźni oraz dzieci byli więzieni w przybrzeżnej twierdzy, a następnie transportowani na statkach za ocean, do Ameryki. Były to trudne czasy kolonializmu, wojen, walki o pozycję i bogacenia się na handlu ludźmi.
Autorka - 26-letnia kobieta pochodząca z Ghany, ale wychowana i mieszkająca w Stanach Zjednoczonych bardzo dobrze odmalowała tło społeczne w Afryce tamtych czasów. Wędrując przez kontynenty i kolejne pokolenia dostajemy sporo interesujących informacji najpierw na temat konfliktów plemiennych, handlu żywym towarem, kiedy to brat sprzedawał brata, potem odnośnie niewolnictwa w Ameryce, przymusowej pracy na plantacjach i w kopalniach, następnie poznajemy miasta, które były prawdziwymi gettami tworzonymi dla Afroamerykanów, aż wreszcie Harlem w latach 60-tych XX wieku i heroina, która zbierała ogromne żniwo wśród czarnoskórych (choć nie tylko) Amerykanów. Yaa Gyasi umiejętnie wplotła te wszystkie wątki i problemy w kolejne pokolenia sagi tworząc jakby oddzielne opowieści dla każdego z potomków Maame. Historie te są na tyle spójne i przejrzyste, że bez problemu nadążamy za poszczególnymi pokoleniami afrykańskiego rodu. Książkę bardzo przyjemnie się czyta. Wydarzenia ciekawią i intrygują, a zagadnienia poruszane w powieści mają charakter ponadczasowy. Prosty przekaz trafia prosto do wrażliwości czytelnika. Bohaterowie tej frapującej opowieści to głównie kobiety, które zostały obdarzone mocnymi charakterami. Często stoją nad przepaścią, muszą dokonywać życiowych wyborów - to one są silne i dominują w patriarchalnym świecie rządzonym przez słabszych, mniej wyrazistych mężczyzn.
Gdybym miała doszukiwać się jakiś wad, to zasugerowałabym zwrócenie większej uwagi na niektóre elementy wymagające rozbudowania. Mam świadomość, że na nieco ponad 400 stronach w powieści tak szeroko zakrojonej trudno zmieścić wiele szczegółów i detali, ale zabrakło mi opisów miejsc i pięknej afrykańskiej przyrody, która sama aż się prosi aby ją odmalować słowem.
"Droga do domu" to bardzo udany debiut epicki młodej pisarki afrykańskiego pochodzenia. Historia zdecydowanie warta przeczytania i polecenia następnym czytelnikom. Sama mam nadzieję sięgnąć niedługo po kolejną powieść autorki, która pokazała duży potencjał w swojej debiutanckiej książce.
Yaa Gyasi stworzyła przepiękną sagę rodzinną obejmującą swoim zasięgiem osiem pokoleń Afrykańczyków poczynając od początku XIX w. aż po koniec XX w. Lektura tej powieści to ekscytująca wyprawa w przeszłość, do dzikich ostępów, afrykańskich lasów i Złotego Wybrzeża, do południowych stanów USA i dalej na północ aż po Nowy Jork. Tak długą, zawiłą i trudną drogę przebyły...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-30
Pamiętam jak po zakończonej lekturze "Wędrówki przez słońce" długo nie mogłam przestać myśleć o tematyce podjętej w powieści. Sięgając po ostatnią książkę autora miałam nadzieję, że "Ogród spieczonej ziemi" również pozostawi w mojej pamięci niezatarty ślad. I tak się właśnie stało, co więcej, moim zdaniem jest jeszcze lepszy od "Wędrówki...".
Tym razem przenosimy się do gorącej Afryki, gdzie w czasach nam współczesnych, w mrocznych zaułkach zambijskiej Lusaki kobiety, dziewczynki, a nawet małe dzieci nie mogą czuć się bezpiecznie. Każde wyjście na ulicę może wiązać się z napaścią, pobiciem i gwałtem. Wypadków takich jest mnóstwo, do tego stopnia, że wśród afrykańskiej społeczności panuje ciche przyzwolenie na tego rodzaju zachowania. Dochodzi do tego jeszcze wszechobecna korupcja i prawo "silniejszego". Przygodny seks, zacofanie i brak ochrony prowadzi nie tylko do licznych chorób wenerycznych, ale także, a może nawet przede wszystkim, do zakażeń wirusem HIV. Pomimo postępu medycyny i stosowania leków antyretrowirusowych mających na celu podniesienie odporności, a tym samym zminimalizowanie rozwoju AIDS, wielu mieszkańców rezygnuje z tzw. zachodniej medycyny i woli korzystać z porad szamanów i uzdrowicieli. Istnieje nawet przesąd, że wykorzystanie dziecka uzdrawia z choroby, na którą umieralność wciąż jest bardzo wysoka.
W takim właśnie środowisku miał miejsce kolejny gwałt na kilkunastoletniej dziewczynce z zespołem Downa i upośledzeniem mowy. Na szczęście ta sprawa nie pozostała bez echa, jak wiele innych jej podobnych. Zdarzeniem zajęła się organizacja SCA (Special Child Advocates) pracująca z dziećmi upośledzonymi umysłowo, a prawnicy i policja pracująca dla CILA (Coalition of International Legal Advocates) - organizacji walczącej z łamaniem praw człowieka na całym świecie, postanowili odszukać i ukarać sprawcę. Sprawę utrudniał fakt, że kilkunastoletnia Kuyeya była sierotą, o jej rodzinie nic nie wiedziano, a i kontakt z upośledzoną dziewczynką był mocno ograniczony. Policjant Joseph Kabuta i błyskotliwa prawniczka Zoe Fleming nie ustawali w wysiłkach i poświęceniu, aby odnaleźć sprawcę i wystarczającą ilość dowodów na jego skazanie.
Czy im się to uda? Z jakimi problemami będą musieli się zmierzyć? Co kryje przeszłość?
Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź na stronach powieści, którą czyta się jednym tchem. Trudne, ponadczasowe tematy podjęte przez autora ciekawią i intrygują, ciągła niepewność co do dalszych losów sprawy budują napięcie, które sięga zenitu. Z emocjami chwilami trudno sobie poradzić.
W tej książce odnajdziecie inne oblicze pięknej i egzotycznej Afryki, która ma swoją mroczną i niebezpieczną twarz. Zambia nie jest jedynym krajem, gdzie prawa człowieka to tylko słowa na papierze, za to okrucieństwo i bezprawie to brutalna codzienność.
"Ogród spieczonej ziemi" to nie jest powieść, którą się czyta. To jest lektura, którą się przeżywa. Niezwykle ważna i potrzebna powinna okrążyć cały świat i dotrzeć wszędzie tam, gdzie tego rodzaju problemy są lekceważone, bo powieść Addisona to wyraźny apel do świata i głośne wołanie o pomoc. To lektura obowiązkowa, mocna książka, po którą powinien sięgnąć każdy bez wyjątku. Serdecznie polecam.
Pamiętam jak po zakończonej lekturze "Wędrówki przez słońce" długo nie mogłam przestać myśleć o tematyce podjętej w powieści. Sięgając po ostatnią książkę autora miałam nadzieję, że "Ogród spieczonej ziemi" również pozostawi w mojej pamięci niezatarty ślad. I tak się właśnie stało, co więcej, moim zdaniem jest jeszcze lepszy od "Wędrówki...".
Tym razem przenosimy się do...
2016-02-24
Powieść "Migdał. Opowieść intymna" podejmuje temat miłości i seksu w kulturze arabskiej. Nie jest to pierwsza tego rodzaju książka, jaką przeczytałam, ale jak dotąd najlepsza.
Świat islamu pełen jest konwenansów, utartych reguł, bardzo mocno związany z tradycją oraz określonymi wzorcami zachowania i postępowania. Miłość i seks to tematy tabu, o których otwarcie nie wypada, a nawet nie wolno jest mówić. W aranżowanych małżeństwach, najczęściej bardzo młodych dziewcząt i nieco tylko starszych chłopców, nie ma miejsca na uczucia, porywy serca, zakochanie i te wszystkie emocje, które powinny towarzyszyć wspólnemu życiu kobiety i mężczyzny. Wiele w tym fałszu i hipokryzji, ale z wielowiekową tradycją się nie dyskutuje i nikt nie przejmuje się faktem, że takie podejście do jednej z najważniejszych sfer życia człowieka zadaje jedynie ból ciału i duszy.
I jak to zwykle bywa... to co zakazane wzbudza większą ciekawość, lepiej smakuje i jest bardziej pożądane.
Nedjma opisuje historię Badry - marokańskiej kobiety wychowanej na prowincji, która ma odwagę aby przeciwstawić się losowi, zerwać z nieudanym małżeństwem z dużo starszym mężczyzną i uciec do Tangeru do swojej ciotki. I tutaj w rozpoczyna się jej nowe życie. W Tangerze Badra poznaje Drissa - wykształconego mężczyznę, lekarza kardiologa, któremu obce są wszelkie zahamowania w dziedzinie stosunków damsko - męskich. Przy nim dziewczyna odkrywa stan zakochania i poznaje smak miłości i pożądania. I choć uczucie to nosi znamiona miłości fatalnej, tragicznej, od której nie sposób się wyzwolić to po latach Barda z sentymentem wspomina swoje przeżycia i doświadczenia.
Nedjma zdobyła się na dużą odwagę pisząc o sprawach zakazanych w tak otwarty i dosłowny sposób. Ona, kobieta arabska, przerywa milczenie i nie boi się pokazać wielobarwnego życia intymnego, cielesności i spełnienia. Książka chwilami szokuje, jest bardzo dosłowna, momentami nawet wyuzdana, ale jednocześnie ważna dla tamtej kultury, świata pełnego hipokryzji, który powoli wychodzi ze swojego kokonu, ale wciąż potrzebuje zmian. "Migdał" przeciwstawia się utartym schematom i choćby z tego powodu warto sięgnąć po tę książkę.
Powieść "Migdał. Opowieść intymna" podejmuje temat miłości i seksu w kulturze arabskiej. Nie jest to pierwsza tego rodzaju książka, jaką przeczytałam, ale jak dotąd najlepsza.
Świat islamu pełen jest konwenansów, utartych reguł, bardzo mocno związany z tradycją oraz określonymi wzorcami zachowania i postępowania. Miłość i seks to tematy tabu, o których otwarcie nie...
2015-11-09
Ciekawa i intrygująca powieść podróżniczo - przygodowa, która przenosi czytelnika do Afryki końca XIX wieku, gdzie szerzą się różnego rodzaju choroby i epidemie, wobec których tamtejsi mieszkańcy są bezradni.
Amelia von Freyer wraca z Berlina do niemieckiej kolonii położonej w środkowo-wschodniej części Afryki, aby tutaj pomagać chorym na śpiączkę afrykańską. Chce wykorzystać swoją wiedzę medyczną, jaką zdobyła studiując w Szwajcarii i ofiarować ja ludziom. W tamtych czasach medycyna była profesją typowo męską, a kobietom nie pozwalano studiować. Aby spełnić swoje marzenie Amelia von Freyer - córka lekarza, musiała wyjechać na studia do Zurychu. Po powrocie do Afryki planuje otworzyć swój własny szpital i zajmować się dalej badaniami nad śpiączką afrykańską, która jest prawdziwą zmorą ludzi zamieszkujących podmokłe tereny Czarnego Lądu. Aby dalej spełniać swoje plany Amelia decyduje się wziąć udział w niebezpiecznej i długiej wyprawie przez kontynent, która ma zaprowadzić ją nad brzegi jeziora Tanganika - tam gdzie umierają ludzie, a śpiączka przybiera rozmiary epidemii. Celem podróży jest małe miasteczko Udjidji. To na tym obszarze występuje gatunek muchy tsetse odpowiedzialny za roznoszenie zarazków śpiączki, którą dobrze pamiętamy z sienkiewiczowskiej powieści "W pustyni i w puszczy". Dotkniętych chorobą jest tutaj tak dużo, że stworzono dla nich obóz i wydzielono miejsce do życia.
Czy kobieta - lekarz zyska autorytet wśród podróżujących z nią mężczyzn? Czy Amelii uda się odkryć skuteczne lekarstwo na chorobę?
Książka jest bardzo dobrze napisana, z dużą dbałością o szczegóły. Czytelnik ma wrażenie jakby sam uczestniczył w ekspedycji. Podróż przez dzisiejszą Tanzanię z Tangi położonej u wybrzeży Oceanu Indyjskiego, aż po granicę z Kongiem dostarcza wielu ciekawych wrażeń, pozwala bliżej poznać Afrykę, stosunki panujące na Czarnym Lądzie oraz zwyczaje miejscowych murzyńskich plemion. Afryka opisana przez autorkę jest żywa i rzeczywista. Piękne, egzotyczne krajobrazy, dzikie zwierzęta, ciekawe przygody, wyraziste sylwetki bohaterów, którzy niejednokrotnie ukrywają swoje drugie oblicze sprawiają, że książkę czyta się z dużym zainteresowaniem i wypiekami na twarzy. Najmniej wiarygodna jest dla mnie postać Amelii - odważnej kobiety, postępowej feministki, która dąży do celu wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jej postawa jest jak najbardziej godna naśladowania, a poglądy zgodne z duchem i kulturą XIX w., ale trudno uwierzyć w niezłomny, kryształowy charakter jakim została obdarzona.
Lektura tej powieści gwarantuje interesującą wyprawę na Czarny Ląd, podczas której zupełnie przestaje się liczyć to co jest tu i teraz. Chętnie sięgnę po kolejne powieści autorki, aby jeszcze raz poczuć ten niesamowity klimat Afryki. Polecam.
Ciekawa i intrygująca powieść podróżniczo - przygodowa, która przenosi czytelnika do Afryki końca XIX wieku, gdzie szerzą się różnego rodzaju choroby i epidemie, wobec których tamtejsi mieszkańcy są bezradni.
Amelia von Freyer wraca z Berlina do niemieckiej kolonii położonej w środkowo-wschodniej części Afryki, aby tutaj pomagać chorym na śpiączkę afrykańską. Chce...
2013-08-09
Powieść ta "wpadła" mi pod rękę zupełnie przypadkiem, ale zainteresowana literaturą arabską nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Nadżib Mahfuz - pisarz bardzo popularny w krajach arabskich, laureat literackiej nagrody nobla z 1988 roku stworzył bardzo interesującą opowieść o mieszkańcach pewnej małej uliczki w Kairze - zaułka Midakk. Dzięki autorowi poznajemy wielu różnych bohaterów należących do różnych grup społecznych, ich życie, troski i radości. Historia opisana przez Nadżiba Mahfuza dotyczy jednak przede wszystkim młodej Egipcjanki - Hamidy. Dziewczyna we wczesnym dzieciństwie straciła matkę, a ojca w ogóle nie znała. Przygarnęła ją na wychowanie pewna dobra kobieta zwana przez mieszkańców Umm Hamida, stworzyła jej dom i otoczyła miłością. Dziewczyna wyrosła na piękną kobietę o twardym charakterze, która jednak nie lubi swego pochodzenia, wręcz nienawidzi biedy, brudu, nędzy i samego zaułka, w którym znajduje się jej dom. Marzy o lepszym, dostatnim życiu, chce się wyrwać z ubóstwa wierząc, że została stworzona do lepszego świata.
Aby spełnić swe marzenia Hamida pragnie wyjść dobrze za mąż i w ten sposób wydostać się z dzielnicy biedaków do lepszego świata. Jest gotowa położyć na szali prawdziwą miłość mężczyzny, który ją kocha i oferuje jej godne życie, aby podążyć za złudnym szczęściem i obiecanym bogactwem. Szybko jednak los zakpił sobie z jej pazerności i dziewczyna stała się ofiara własnej naiwności.
Czy Hamida znajdzie szczęście w życiu? Czy bogactwo i pieniądze tak bardzo liczą się w życiu?
Hamida jest postacią tragiczną. Ta naiwna i prosta dziewczyna uparcie walczy o swoje szczęście lekceważąc ostrzeżenia i opinie otoczenia. Konsekwencje jej wyborów dotykają nie tylko ją, ale także innych, kochających ją ludzi i ściągają na nich nieszczęście...
Polecam serdecznie lekturę tej powieści. Napisana została w naprawdę interesujący i plastyczny sposób. Czytelnik bez trudu może wyobrazić sobie nie tylko codzienne życie w zaułku Midakk, ale również wygląd dzielnicy i samego otoczenia. Osoby zainteresowane arabskim światem napewno nie powinny przejść obojętnie obok tej książki. Łatwa w czytaniu, przyjemna w odbiorze zmusza do głębszej refleksji o tym co w życiu jest naprawdę ważne. Pozostaję pod dużym wrażeniem tej powieśći i cieszę się, że mogłam bliżej poznać jedną z dzielnic Kairu, mieszkańców zaułka Midakk i spotkać się z twórczością Nadżiba Mahfuza.
Powieść ta "wpadła" mi pod rękę zupełnie przypadkiem, ale zainteresowana literaturą arabską nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Nadżib Mahfuz - pisarz bardzo popularny w krajach arabskich, laureat literackiej nagrody nobla z 1988 roku stworzył bardzo interesującą opowieść o mieszkańcach pewnej małej uliczki w Kairze - zaułka Midakk. Dzięki autorowi poznajemy...
2014-03-07
"Karnak" nie jest typową powieścią w egipskim, czy arabskim klimacie. To inteligentna opowieść o ludziach i trudnych, przełomowych czasach w jakich przyszło im żyć. Nadżib Mahfuz nawiązuje do sytuacji politycznej Egiptu końca lat 60-tych XX wieku, czyli czasów rewolucji Gamala Nasera, jednak wymowa i przesłanie książki są ponadczasowe, aktualne zawsze i wszędzie.
Niewielka, a nawet niepozorna kawiarnia "Karnak" gdzieś w zaułku Kairu skupia wielu ciekawych ludzi, którzy tu dyskutują, wyrażają swoje poglądy i zaprzyjaźniają się ze sobą. Narrator, który pewnego dnia dołącza do grupy, szczegółowo opowiada nam dzieje, opisuje punkt widzenia i przekonania poszczególnych bohaterów. Część to ludzie w średnim wieku - właścicielka i pracownicy kawiarni, inni to młodzi studenci, którzy wnoszą do tego środowiska optymizm, świeżość i młodzieńcze ideały. Ważne jest, że wszystkich jednoczy wspólna sprawa.
Tajemnicze zniknięcia młodych wprowadzają niepokój i stawiają wiele znaków zapytania. Powodują też, że wiara i nadzieja w siłę i niezłomność Egiptu zostaje zachwiana, wychodzą na jaw skutki rewolucji, represje i aresztowania i pojawia się strach o coraz bardziej niepewną przyszłość.
Autor pokazuje jak ważna jest dla niego jednostka, każdy jeden niepowtarzalny człowiek, który ma swoje przekonania, pragnienia i marzenia. Wiele miejsca poświęca bezwzględności aparatu władzy i tragicznym w skutkach pomyłkom.
Nie jest to łatwa pozycja, choć czyta się ją dość szybko. Odważne podejście do problemów politycznych i mechanizmów rządzących rewolucją ma wydźwięk ogólnoświatowy i sprawia, że po książkę powinien sięgnąć każdy bez wyjątku. Polecam.
"Karnak" nie jest typową powieścią w egipskim, czy arabskim klimacie. To inteligentna opowieść o ludziach i trudnych, przełomowych czasach w jakich przyszło im żyć. Nadżib Mahfuz nawiązuje do sytuacji politycznej Egiptu końca lat 60-tych XX wieku, czyli czasów rewolucji Gamala Nasera, jednak wymowa i przesłanie książki są ponadczasowe, aktualne zawsze i...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-12
W powieści "Tylko dzięki miłości" Bogna Ziembicka przybliżyła nam postać Zuzanny Hulewicz i jej wielką miłość do Joachima von Ebert - chłopaka z Prus Wschodnich, z którym wojenna zawierucha rozdzieliła ją na wiele długich lat. Czwarta część sagi o mieszkańcach Różan pt.: "Bądź przy mnie" niemal w całości poświęcona została Joachimowi, który wspominając swoją młodość i wojenne perypetie dostarcza nam emocjonujących przeżyć.
II wojna światowa zastaje bohatera w Afryce, w brytyjskiej faktorii w Tanganice, skąd musi uciekać przez Kenię aż do Europy. Wędrówka przez dzikie tereny Czarnego Lądu nie należy do łatwych i bezpiecznych, ale Joachimowi udaje się dotrzeć do domu. Wojna, którą zastaje w Europie przechodzi jego wszelkie wyobrażenia. Mężczyzna ma nadzieję, że w Krakowie czeka na niego ukochana Zazulka. Dziewczyna mieszka w okupowanym mieście razem z babcią i małym Stasiem.
Należy pamiętać, że jakiekolwiek kontakty polsko-niemieckie w tamtych czasach były surowo zabronione, a przyłapanie Polki w towarzystwie Niemca uznawane było za zdradę. Miłość bohaterów wystawiona zostaje na bardzo ciężką próbę. Zuzia przyjmuje oświadczyny ukochanego mężczyzny, a Joachim pragnie ją poślubić z dala od Polski i Niemiec jako angielski obywatel Joachim Hamilton, jednak ich losy nadal pisze bezwzględna wojenna rzeczywistość.
Czy bohaterom uda się pokonać piętrzące się przeszkody? Czy ich miłość, która od początku jest skazana na przegraną, zdoła przezwyciężyć wszelkie zło? Jak potoczą się losy Zuzanny i Joachima?
Autorka stworzyła kolejną piękną powieść, w której nie brak emocji, zaskakujących wydarzeń oraz niepowtarzalnych wrażeń. Dramatyczna i niebezpieczna wędrówka Joachima przez Afrykę ze zdjęciem Zuzanny na sercu zapadła mi głęboko w pamięć. Ciekawe spojrzenie na II wojnę światową widzianą oczami Niemca utwierdza w przekonaniu, że nie tylko dla nas Polaków jest to gorzka i okrutna rzeczywistość, z którą trudno się pogodzić.
"Taka jest wojna. Jesteś maleńkim trybikiem wielkiej maszyny i nic od ciebie nie zależy. Nie wolno ci czuć strachu, ani mieć nadziei."
Powieść nacechowana jest realizmem, szczera i autentyczna pozwala wyrobić sobie własne zdanie na opisywane wydarzenia. Wspomnienia Joachima ciekawią, wzruszają, momentami złoszczą, są emocjonujące i nie pozwalają na obojętność. Dzięki temu książkę czyta się szybciutko i z wypiekami na twarzy.
Z niecierpliwością czekam na kolejną, piątą, część cyklu i jestem pewna, że i w niej wrażeń nie zabraknie.
W powieści "Tylko dzięki miłości" Bogna Ziembicka przybliżyła nam postać Zuzanny Hulewicz i jej wielką miłość do Joachima von Ebert - chłopaka z Prus Wschodnich, z którym wojenna zawierucha rozdzieliła ją na wiele długich lat. Czwarta część sagi o mieszkańcach Różan pt.: "Bądź przy mnie" niemal w całości poświęcona została Joachimowi, który wspominając swoją młodość i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-29
Po lekturze dwóch pierwszych powieści Pani Bogny Ziębickiej umiejscowionych w urokliwych Różanach pod Krakowem bardzo chętnie sięgnęłam po kolejną książkę autorki, dzięki której mogłam powrócić do poznanych wcześniej, ulubionych miejsc.
Autorka podarowała mi fantastyczną i niekonwencjonalną opowieść, nieco nostalgiczną, ale jakże prawdziwą. "Tylko dzięki miłości" to historia Zuzanny Hulewicz (poznanej wcześniej niani Zosi Boruckiej z Różan) od czasu kiedy skończyła czternaście lat, straciła oboje rodziców i siostrę i od tej pory wychowywała ją babcia - ciepła i serdeczna kobieta z zasadami. A wszystko przedstawione w dość nietypowy sposób - w postaci osobistych zapisków z dziennika-pamiętnika głównej bohaterki. Notki Zuzanny przeplatają się z zapiskami Joachima - Niemca z Prus Wschodnich, który obdarzył Zuzannę uczuciem "od pierwszego wejrzenia" i wytrwale zabiegał o jej względy. Oba pamiętniki chronologicznie pasują do siebie i uzupełniają się wzajemnie dając czytelnikowi rzetelny obraz wydarzeń z lat trzydziestych XX wieku.
Mamy zatem obraz Krakowa i pobliskich Różan od 1934 roku, poznajemy życie w majątku Schonwalde w Prusach Wschodnich niekaleko Mrągowa, ale również egzotyczną Afrykę, gdzie w Tanganice Niemcy mięli swoją kolonię. Podróżujemy z Zuzanną, jej babcią i Joachimem do Egiptu, ale przede wszystkim uczestniczymy w życiu codziennym Krakowa na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej i potem podczas działań zbrojnych. W zapiskach przewijają się informacje o ważnych wydarzeniach politycznych tamtego czasu, często przekazywane wprost z wycinków prasowych, które stanowią interesujące tło do przeżyć i przemyśleń bohaterów.
Powieść "Tylko dzięki miłości" to wspaniała podróż w czasie, w której mamy swój udział. Sugestywny język i realizm tamtej epoki stanowią o wartości tej książki. Kino lat trzydziestych - kultowe filmy, które za moich wczesnych lat dziecinnych wyświetlane były w cyklu "W starym kinie", dopiero co wchodziły na ekrany, były oglądane i szeroko komentowane. Do tego wspomniane wyżej oryginalne wycinki prasowe świadczą o historii, która dziś coraz bardziej blednie i należy o niej przypominać.
Jedyne czego mi zabrakło, to niektórych wydarzeń z okresu II wojny pomiędzy 1940, a 1945 rokiem - czasu, kiedy Zuzanna nie prowadziła swoich zapisków. Tego, co się wówczas wydarzyło możemy się jedynie domyślać...
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej powieści, jej niekonwencjonalnej formy i realizmu tamtych czasów. To książka z gatunku "inna niż wszystkie" i za to należy się autorce ogromne uznanie. Jeśli na początku lektury zdarzy Wam się zwątpić i ogarnie Was chęć odłożenia książki na półkę, proponuję przeczytać jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt stron, a na pewno zrobi się ciekawiej. Polecam.
Po lekturze dwóch pierwszych powieści Pani Bogny Ziębickiej umiejscowionych w urokliwych Różanach pod Krakowem bardzo chętnie sięgnęłam po kolejną książkę autorki, dzięki której mogłam powrócić do poznanych wcześniej, ulubionych miejsc.
Autorka podarowała mi fantastyczną i niekonwencjonalną opowieść, nieco nostalgiczną, ale jakże prawdziwą. "Tylko dzięki miłości" to...
2014-10-16
"Bajarz z Marrakeszu" to niezwykle ciekawa propozycja przede wszystkim dla wielbicieli kultury orientu oraz tych, którzy gustują w nastrojowych opowieściach z klimatem przypominających "Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy".
Hasan jest etatowym opowiadaczem historii. Przejął tę umiejętność i tradycję od swojego ojca. Mężczyznę można spotkać na słynnym placu Dżama al-Fna’ w Marrakeszu, gdzie krzyżuje się wiele dróg i spotyka się mnóstwo ludzi. To tutaj snując niesamowite opowieści Hasan skupia on wokół siebie słuchaczy. Historia opowiadana przez bajarza za każdym razem jest inna, w każdej jego opowieści mają swój udział zebrani ludzie i to oni zazwyczaj kierują rozwojem wydarzeń, które Hasan umiejętnie komentuje i dopowiada.
"Usiądź proszę, dołącz do słuchaczy. Ziemia może wydać ci się twarda, ale ja rozłożę przed tobą magiczny dywan słów, a ten wkrótce uniesie cię daleko stąd. Pozwól, że naleję ci miętowej herbaty, poczęstunek jest częścią opowieści. Wszystko musi się odbyć zgodnie ze zwyczajem. Jeżeli nie zadbałbym o twoją wygodę, jak mógłbym oczekiwać, że wysłuchasz tego, co mam ci do powiedzenia? Opowieść jest jak taniec. Potrzebuje co najmniej dwojga ludzi, aby zaistnieć: jednego, który opowiada i drugiego, który słucha".
Tym razem opowiadana historia dotyczy dwojga zagranicznych turystów - mężczyzny i kobiety i ich tajemniczego zniknięcia pewnej nocy. Bohaterowie Ci noszą znamiona romantycznych kochanków, pozostających jakby na granicy światów. Piękno i jasność bijąca od kobiety przyciąga wzrok, a mężczyzna, nazwany jej mężem, a przedstawiony jako opiekun ma spełniać określone zadanie.
Obok wątku głównego dotyczącego rozwiązania zagadki czytelnik poznaje mentalność i tradycję ludu berberyjskiego, z którego wywodzi się Hasan i jego dwaj bracia. Poznajemy ich dzieciństwo i osobowości. Każdy z chłopców wybiera w życiu odmienną drogę - podczas gdy Hasan zostaje bajarzem, jego młodszy brat Ahmed chce osiągnąć bogactwo otwierając własną firmę w Fezie, a najmłodszy Mustafa wciąż poszukuje szczęścia, które staje się dla niego wartością największą. Ale ile będzie go kosztowało to upragnione szczęście?...
"Bajarz z Marrakeszu" to książka której się nie czyta - tą powieścią się delektuje. Od pierwszych akapitów przenosimy się zupełnie w odmienny świat, magiczny, zmysłowy i tajemniczy. Wczuwamy się w tamtejsze zapachy, smaki i dźwięki. Niespieszna narracja pozwala rozkoszować się hipnotyzującą wręcz opowieścią, która niczym biblijna przypowieść pozwala na lepsze zrozumienie prawdy. Mamy wrażenie, że oto znajdujemy się na placu Dżama al-Fna’ i razem z innymi słuchaczami bierzemy udział w tym swoistym misterium.
Zaskakujące zakończenie nie jest jednoznaczne i zmusza czytelnika do stworzenia własnej wersji wydarzeń, tak, jak to czynią osoby biorące udział w tej opowieści. Dzięki temu możemy wykreować własne wyobrażenie o tamtych wydarzeniach i wynieść z nich osobistą naukę.
"Bajarz z Marrakeszu" to książka inna niż wszystkie, to powieść do której z przyjemnością się wraca, to historia będąca prawdziwą ucztą dla ducha. Ustawiłabym ją na półce lektur obowiązkowych bez względu na wiek, płeć czy przekonania. Polecam serdecznie.
"Bajarz z Marrakeszu" to niezwykle ciekawa propozycja przede wszystkim dla wielbicieli kultury orientu oraz tych, którzy gustują w nastrojowych opowieściach z klimatem przypominających "Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy".
Hasan jest etatowym opowiadaczem historii. Przejął tę umiejętność i tradycję od swojego ojca. Mężczyznę można spotkać na słynnym placu Dżama al-Fna’ w...
2013-01-07
W tej powieści Suzanna Clarke zabiera czytelnika na ekscytującą wycieczkę do Maroka - wielokulturowego kraju, aby podzielić się własnymi przeżyciami związanymi z zakupem tradycyjnego marokańskiego domu - rijadu w jednym z najstarszych miast Afryki Północnej - Fezie.
Starodawny, legendarny Fez, dawna stolica Maroka, miejsce magiczne, w którym mieści się najstarszy uniwersytet na świecie (Al-Karawijjin)pochodzący z IX w. Z miastem i uczelnią związana była Fatima Al-Fihri, stąd wywodzi się koncepcja zera, ułamki dziesiętne i cyfry arabskie, które przyjęły się w wielu krajach Europy i świata. Tutaj do dziś życie toczy się własnym torem z dala od nowinek technicznych i cywilizacji Zachodu. Małe, wąskie, poplątane uliczki medyny, czyli miejskiej starówki kryją w sobie wiele sekretów. Na niemalże każdym kroku spotkać można elementy tradycji i kultury sprzed prawie 10 wieków.
Rijad, który stał się własnością Suzanny i jej męża - Sandy'ego to wielowiekowy, duży, piętrowy dom z wewnętrznym dziedzińcem z fontanną, który okalają pomieszczenia mieszkalne. Położony na fezkiej medynie jest charakterystycznym marokańskim domem, jakie zamieszkiwali od wieków bogaci kupcy. Budynek wzniesiono z kamienia przed wiekami i aż dziw bierze, że bez gruntownego remontu przetrwał od 1875 roku. Zamieszkiwany był kolejno przez wiele rodzin, które wymienione zostały w akcie własności domu. Rijad wymaga generalnego remontu, który oprócz dużych kosztów wiąże się przede wszystkim z pokonaniem wielu problemów związanych z marokańską biurokracją. Na wszystko potrzebne są pozwolenia, zaświadczenia i pisma, których załatwienie wymaga wiele czasu, ogromnego uporu i sporych umiejętności dyplomatycznych. Znalezienie odpowiedzialnej ekipy remontowej również nastręcza problemów szczególnie gdy nie wiadomo do kogo się zwrócić. Mentalność Marokańczyków wywodzi się z kultury islamskiej i choć nie hołdują oni zasadom szarijatu, to nawyki i przyzwyczajenia, a także sposób i tempo pracy oraz ustalanie wysokości wynagrodzenia niczym nie odbiega od arabskich wzorców.
Szczęśliwie Suzanna i Sandy po wielu miesiącach doprowadzają remont do końca, a zdjęcia z ich rijadu zostały zamieszczone w książce i możemy na nich podziwiać naprawdę ogromny kunszt rzemieślniczy i prawdziwe piękno wydobyte spod warstw brudu i ton gruzu.
"Dom w Fezie" to interesująca lektura dla czytelników zainteresowanych kulturami Wschodu, lubiących zwiedzać miasta o wielowiekowej historii i średniowiecznej tradycji, które są wszechobecne w życiu mieszkańców, wśród starych murów, zabytkowych budowli i niepowtarzalnym klimacie. Autorka sporo miejsca poświęca historii Maroka, wielokulturowości tego kraju, zwyczajom i obrzędom, a także codziennemu życiu mieszkających w nim ludzi.
Czy Fez nadal przetrwa jako perełka dawnej kultury? Czy miasto oprze się napierającym wpływom zachodu, czy też podobnie jak Marrakesz ulegnie presji taniej turystyki i chińskiej tandety zatracając swoje dawne, historyczne piękno?
Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi w książce, ale powinniśmy zastanowić się nad nimi sami już po zakończeniu lektury.
Polecam.
W tej powieści Suzanna Clarke zabiera czytelnika na ekscytującą wycieczkę do Maroka - wielokulturowego kraju, aby podzielić się własnymi przeżyciami związanymi z zakupem tradycyjnego marokańskiego domu - rijadu w jednym z najstarszych miast Afryki Północnej - Fezie.
Starodawny, legendarny Fez, dawna stolica Maroka, miejsce magiczne, w którym mieści się najstarszy...
2013-09-15
Pieśń kolibra symbolizuje wolność i niezależność, to ona często towarzyszy zbiegłym niewolnikom podążającym przez brazylijską puszczę w kierunku miejsca, gdzie będą czuli się panami swojego losu.
"Pozbawiony prawa do decydowania o sobie i okradziony z tożsamości niewolnik nawet w trzepocie skrzydeł kolibra słyszy pieśń o wolności."
Właśnie kolonialna Brazylia jest miejscem akcji powieści Any Veloso. Przenosimy się w XVIII w. do fazendy Sao Fidelio - jednej z wielu plantacji trzciny cukrowej jakie w tamtym czasie istniały w regionie Bahia w Brazylii. W posiadłości mieszkali bogaci Państwo, którzy do pracy i prowadzenia domu zatrudniali murzyńskich niewolników. Część z tych ludzi została porwana przez łowców i przybyła na statkach prosto z Czarnego Lądu, a inni urodzili się w Brazylii, gdzie ich przodkowie już pracowali dla swoich właścicieli.
W posiadłości Państwa Oliveirów mieszka Lua - młoda, niespełna osiemnastoletnia dziewczyna, mulatka, która jest tzw. domową niewolnicą. Jej ojcem jest właściciel fazendy, a matką - jedna z jego dawnych niewolnic. Lua ma szczęście, często przebywa w domu Państwa, jest pokojówką ich córki Eulalii, więc należy do lepszej grupy niewolników. Dziewczyna jest pogodzona ze swoim życiem i nawet z niego zadowolona. Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia... Są też tzw. niewolnicy polowi - ci najciężej pracujący, których życie polega na pracy ponad siły i znoszeniu upokorzeń od nadzorców. Pewnego dnia do tej grupy trafia nowy mężczyzna o imieniu Ze, który jest młody, silny i podoba się Lui. Ze ma naturę buntownika, a wpojone mu przez afrykańskich rodziców zasady i tradycje nie pozwalają mężczyźnie biernie godzić się na życie w niewoli. Marzy o założeniu własnej osady - quilombo, w której mógłby żyć wolny wraz z innymi Afrykańczykami, którzy zdecydują się na ucieczkę z posiadłości swoich panów.
Czy Ze osiągnie swój cel? Czy spełni się jego marzenie?
Równocześnie poznajemy również historię starej murzynki Imaculady, która uznawana jest w fazendzie za czarownicę, kobietę obłąkaną, której się unika. Wykorzystując swoje położenie Murzynka pomaga Ze urzeczywistnić jego marzenie, a Lua staje się powiernicą historii życia staruszki. Prawdziwe imię kobiety brzmi Kasinda. Przed laty padła ofiarą spisku i trafiła w ręce łowcy niewolników. Musiała bez słowa zostawić swoją afrykańską rodzinę, męża i dzieci i wraz z małym niemowlęciem trafiła na statek, który przywiózł ją do Salvador da Bahia - stolicy najbardziej afrykańskiego regionu Brazylii. Tu sprzedano ją na targu niewolników, zmieniono jej imię i ukradziono tożsamość.
Co przeżyła Kasinda w ciągu 75 lat swojego życia? Jakie były jej losy? Do czego zobowiązała Luę?
Wątek opowiadający o miłości Ze i Lui - afrykańskiego buntownika i wojownika do nieco rozkapryszonej i nieprzystosowanej do życia dziewczyny schodzi jakby na plan dalszy i ustępuje miejsca ważniejszym ideom.
Historia Lui i Ze fantastycznie łączy się z losami Kasindy, które chyba najbardziej stanowią o wartości tej powieści. Autorka poddaje w wątpliwość niektóre oczywiste kwestie i zmusza czytelnika do zastanowienia. Z jednej strony niewolnik, który nie miał nic do powiedzenia, spełniał każde żądanie Pana, doświadczał poniżenia, kar cielesnych, odbierano mu jego tożsamość, rozdzielano rodziny, wykorzystywano kobiety. Wyzysk człowieka przez człowieka, krzywda, niesprawiedliwość i życie w niewoli opatrzone cierpieniem było oczywistym procederem w tamtych czasach. Z drugiej strony wolność... - coś niesamowitego, największe marzenie, możliwość decydowania o sobie i swoim losie..., ale czy na pewno jest ona taka piękna, beztroska i wspaniała, gdy nie ma się nic, nie ma się dokąd pójść, gdzie się schronić?
Czy wieczną ucieczkę, życie z dala od cywilizacji, samotność i konieczność ciągłego ukrywania się można nazwać wolnością?
"Pieśń kolibra" to wartościowa książka o głębokiej i dobitnej wymowie. Nadzieja na lepsze jutro, dążenie do realizacji marzeń, ale i rozczarowanie, zniewolenie, smutek to wszystko znajdziecie w tej powieści. Bohaterowie powołani do życia to postacie bardzo wyraziste, które hołdują określonym przekonaniom i uparcie dążą do celu. Dosyć szybkie tempo akcji, ciekawie poprowadzone wątki i do końca nieprzewidywalne zakończenie powodują, że powieść czyta się z zainteresowaniem. Lekturę tej powieści polecam miłośnikom powieści obyczajowej, "romantycznym duszom" oraz osobom lubiącym odkrywać egzotyczne miejsca na świecie.
Pieśń kolibra symbolizuje wolność i niezależność, to ona często towarzyszy zbiegłym niewolnikom podążającym przez brazylijską puszczę w kierunku miejsca, gdzie będą czuli się panami swojego losu.
"Pozbawiony prawa do decydowania o sobie i okradziony z tożsamości niewolnik nawet w trzepocie skrzydeł kolibra słyszy pieśń o wolności."
Właśnie kolonialna Brazylia jest...
AFRYKAŃSKI SEN
W kręgu moich zainteresowań czytelniczych na szczególnym miejscu znajdują się powieści, dzięki którym wraz z bohaterami mogę podróżować do różnych zakątków świata. Niemiecka pisarka Anne Jacobs w książce "Sen o Kilimandżaro" zaproponowała mi cudowną wycieczkę najpierw do Niemiec, do położonego we wschodniej Fryzji miasta Leer, a następnie na kontynent afrykański do portowego miasta Dar es Salaam w Tanzanii.
Przenieśmy się zatem do 1880 roku do niemieckiego Leer, gdzie wraz z dziadkami i kuzynami zamieszkuje dziesięcioletnia Charlotte. Jej rodzice i brat zatonęli podczas rejsu do Indii - kraju słońca, orientalnych strojów i wyszukanych aromatów, skąd pochodziła jej mama.
Część pierwsza tej powieści to życie Charlotte wraz z dziadkami i kuzynami w Leer. Możemy obserwować dorastanie dziewczyny, która już jako nastolatka marzy o podróżach, egzotycznych zakątkach i niezależności. Temperament i pragnienia bohaterki wykraczają poza utarte schematy przewidziane dla kobiet na przełomie XIX i XX wieku, a małżeństwo z Christianem rozczarowuje Charlotte i dalekie jest od jej oczekiwań. Druga część powieści rozpoczynająca się podróżą do Tanzanii i ukazująca życie w niemieckiej kolonii wśród wielonarodowej społeczności Dar es Salaam jest chyba jeszcze bardziej interesująca. Poznajemy prawdziwe oblicze Christiana oraz twardy charakter Charlotte - wyjątkowej i przedsiębiorczej kobiety. Jej optymistyczna natura, życiowa mądrość, odpowiedzialność i odwaga pomagają pokonywać wszelkie przeciwności. Bohaterka musi liczyć na siebie, bierze więc na swoje barki utrzymanie rodziny i z pomocą kuzynki organizuje sobie życie w Tanzanii...
Anne Jacobs proponuje nam ekscytującą wycieczkę w przeszłość, dzięki czemu mamy okazję przyjrzeć się codzienności ludzi żyjących pod koniec XIX wieku. Klimat i specyfika tamtych czasów została bardzo ciekawie nakreślona. Tło wydarzeń wydaje się niezwykle barwne i jednocześnie realistyczne. Autorka przekonała mnie w zupełności do swojej wizji tamtych odległych już czasów.
Anne Jacobs pisze ciekawie i intrygująco, obrazowo i z polotem. Jej powieść przypomina mi trochę książki Elizabeth Haran (chociaż tutaj miejscem akcji jest Australia), albo Hannah Fielding, która zaprasza czytelnika do egzotycznych miejsc takich jak Egipt, Kenia, czy... Wenecja. Podoba mi się barwny styl aurorki, jej sposób prowadzenia wydarzeń oraz kreacja bohaterów. Miło jest spędzać czas w towarzystwie osób nieprzeciętnych - indywidualistów o interesujących osobowościach, z którymi nie można się nudzić.
Okładka przyciąga uwagę, a opis wydawnictwa obiecuje wspaniałą przygodę. I rzeczywiście powieść Anne Jacobs idealnie wpasowała się w mój gust, okazała się nawet lepsza niż oczekiwałam i moje pierwsze spotkanie z piórem autorki uważam za bardzo udane.
"Sen o Kilimandżaro" to pierwsza część cyklu afrykańskiego, której kontynuacja zatytułowana "Niebo nad Kilimandżaro" będzie miała premierę już 15 maja. Czekam z niecierpliwością aby ponownie przenieść się na Czarny Ląd i towarzyszyć Charlotte w niebezpiecznej, ale zapewne bardzo ekscytującej ekspedycji do stóp wymarzonego Kilimandżaro.
Jeśli lubicie podróże z książką, przygody i zwiedzanie dalekich krain to nie wahajcie się ani chwili. Cykl afrykański Anne Jacobs spełni Wasze oczekiwania.
AFRYKAŃSKI SEN
więcej Pokaż mimo toW kręgu moich zainteresowań czytelniczych na szczególnym miejscu znajdują się powieści, dzięki którym wraz z bohaterami mogę podróżować do różnych zakątków świata. Niemiecka pisarka Anne Jacobs w książce "Sen o Kilimandżaro" zaproponowała mi cudowną wycieczkę najpierw do Niemiec, do położonego we wschodniej Fryzji miasta Leer, a następnie na kontynent...