-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Biblioteczka
2013-08-31
2013-03-04
Niezwykle ciepła i pogodna opowieść o emerytowanej kobiecie, która pragnie być komuś potrzebna...
Po raz kolejny powieść Petera Pezzelli’ego wzbudziła we mnie same pozytywne refleksje. Przystępując do lektury zastanawiałam się czy nie będzie to przypadkiem kolejna książka, której fabuła została naszpikowana przepisami kulinarnymi dań pochodzących z kuchni włoskiej. Ale nie… i prawdę mówiąc bardzo mnie to ucieszyło.
Dojrzała kobieta Francesca Campanile mieszka w Nowej Anglii na północy Stanów Zjednoczonych. Jej dorosłe córki przeniosły się wraz z rodzinami do odległych stanów, a mieszkający w pobliżu jedyny syn Joey trzyma się nieco na uboczu nie chcąc doświadczać nadopiekuńczości matki. Od kiedy Francesca straciła męża jej życie toczy się spokojnie, ale obraca się wokół codziennych rutynowych czynności urozmaicanych jedynie przez wizyty w kościele, odwiedziny w bibliotece oraz zakupy w miejscowym sklepiku. Kilka razy w roku Francesca spotyka się też z córkami i wnukami, co zmusza ją do podróży na Florydę, czy do Oklahomy. Pomimo ustabilizowanego życia czegoś jej jednak brakuje... Książki, muzyka, kościół, a nawet nauka języków przestaje jej wystarczać. Chce czuć się potrzebna i użyteczna, mieć się o kogo troszczyć, kim zaopiekować, a tymczasem czuje się zepchnięta na boczny tor.
Wszystko się zmienia, gdy w tajemnicy przed rodziną podejmuje pracę opiekunki dwojga dzieci. Ich matka - Loretta Simmons - samotnie wychowuje 11-letnią córkę i 9-letniego syna. Praca zabiera jej mnóstwo czasu, gdyż samodzielnie musi zabiegać o utrzymanie swoje i dzieci. Sprostanie wymogom codzienności wymaga od Loretty wiele trudu. Jest przemęczona, nie potrafi się zorganizować i ma wyrzuty sumienia. Na tej niewesołej sytuacji najbardziej cierpią jej dzieci, które pozbawione należytej opieki wychowują się same. Życie całej trójki przypomina nieco zaklęty krąg, w którym trudno coś zmienić…
Kiedy w domu Simmonsów zjawia się Francesca nie jest akceptowana przez dzieci, które muszą ją tolerować, a i Loretta nie przepada za nową nianią. Jednak z powodu braku innych rozwiązań Pani Campanile nadal opiekuje się dziećmi pod nieobecność ich matki. Z czasem wszystko się zmienia, a Francesca nie tylko czuje się potrzebna, ale nawet niezastąpiona, staje się prawdziwą dobrą wróżką.
Jak potoczą się losy rodziny Simmonsów? Czy Francesca odnajdzie sens swego życia? Jak ułożą się stosunki pomiędzy Lorettą i opiekunką?
Na te wszystkie pytania i jeszcze wiele innych znajdziemy odpowiedź na łamach tej powieści. „Kuchnia Franceski” to bardzo ciepła historia, w której można doszukać się czegoś więcej… Czytając kolejne strony uświadamiamy, bądź przypominamy sobie jak ważna jest rodzina w życiu każdego z nas. Autor poświęca też sporo miejsca na istotę wychowania dzieci, którym oprócz zwykłego zaspokojenia codziennych potrzeb, czy zachcianek, potrzeba przede wszystkim zainteresowania i opieki za strony rodziców. Choć postacie są może nieco wyidealizowane, a fabuła momentami bajkowa to jednak książka ma swój klimat, w który w bardzo delikatny i umiejętny sposób wplecione zostały proste przepisy na włoskie dania. Znaleźć tu można również wiele życzliwości i optymizmu. Polecam tę życiową lekturę osobom które chcą poprawić sobie nastrój, które lubią rodzinne klimaty lub po prostu chcą się oderwać na chwilę od własnej codzienności.
Niezwykle ciepła i pogodna opowieść o emerytowanej kobiecie, która pragnie być komuś potrzebna...
Po raz kolejny powieść Petera Pezzelli’ego wzbudziła we mnie same pozytywne refleksje. Przystępując do lektury zastanawiałam się czy nie będzie to przypadkiem kolejna książka, której fabuła została naszpikowana przepisami kulinarnymi dań pochodzących z kuchni włoskiej. Ale...
2013-04-21
Jak miło wrócić do Pogodnej - małej miejscowości położonej gdzieś między Koszalinem a Kołobrzegiem i po raz trzeci spotkać się z przyjaciółkami, które wciąż próbują sobie nawzajem pomagać i ratować się z opresji, jakie zgotowało im życie.
Trzecią część serii "Z kokardką" autorka poświęciła Lidce Malinowskiej - miejscowej pani weterynarz, spokojnej kobiecie, która pewnego dnia zostaje zatrzymana przez tutejszą policję. Pogodna przestaje być cichą i niepozorną miejscowością czekającą tylko na przyjazd letników. Wychodzą na jaw pewne, skrywane dotąd sprawy, a mieszkańcy muszą zmierzyć się z wieloma problemami...
Co takiego wydarzyło się na jednej z ulic? Za co kobieta trafia do aresztu?
Poznajemy bliżej postać Lidki, historię jej rodziny, czasy smutnego dzieciństwa i trudnej młodości. Bohaterka wyjawia przed przyjaciółkami swój największy sekret, dzieli się bolesnymi wspomnieniami o tragicznej śmierci jej starszego brata - ukochanego Tomka, który był dzieckiem opóźnionym w rozwoju. Odsłania też kulisy rodzinnego życia, które po stracie brata zamieniło się w koszmar. Przyznaje się do chorobliwego wręcz dążenia do posiadania dziecka, na które mogłaby przelać całą swoją miłość przez lata gromadzoną w sercu. Jak na ironię lekarze nie pozostawiają jej złudzeń i marzenia Lidki o dziecku mają się nigdy nie spełnić.
Czy faktycznie tak się stanie?...
Przez pryzmat skomplikowanych losów Lidki Malinowskiej przyjaciółkom udaje się lepiej zrozumieć motywy jej postępowania i zdążyć na czas z pomocą.
Pozostałych bohaterek Pogodnej także los nie oszczędza. W życiu Bogusi Leszczyńskiej - właścicielki dobrze prosperującego "Sklepiku z Niespodzianką" również wiele się dzieje... Jej ukochany hrabia - Wiktor Potocki - nie wraca z Antypodów i dziewczyna przestaje wierzyć w jego puste zapewnienia. Tymczasem w jej życiu zupełnie przypadkowo pojawia się inny mężczyzna - doktor Oliwier Dobrzański, który po powrocie z misji w Somalii chce zapuścić korzenie na wybrzeżu. To właśnie on odnajduje klucz do serca zagubionej dziewczyny. Na drodze do ich szczęścia staje jednak troska o życie somalijskich dzieci...
Jak dalej potoczą się losy Pani Niespodzianki? Przed jakimi wyborami zostanie postawiona?
Adela Niwska - szczęśliwa małżonka wójta Jana Janeczka stara się jak tylko może pomagać swoim przyjaciółkom. Jej troska przynosi czasem odwrotny do zamierzonego skutek i kosztuje ją wiele starań i zabiegów. Kobieta miewa chwile kompletnego zwątpienia, ale udaje jej się przezwyciężyć własne słabości w imię ważniejszych spraw. Nagrodą za poświęcenie ma być adopcja dwójki dzieci zakończona sukcesem.
W trzeciej części cyklu "Z kokardką" znajdziemy również przepisy na ziołowe leki, nalewki i herbatki, które poprawią nastrój lub pomogą w niektórych dolegliwościach.
Zapraszam do lektury tej ciepłej i sympatycznej powieści, przy której naprawdę można się zrelaksować. Serdecznie polecam wszystkie trzy części razem i każdą z osobna. Chętnie wróciłabym do Pogodnej za jakiś czas aby sprawdzić co też się wydarzyło w życiu bohaterów, z którymi zdążyłam się już zaprzyjaźnić. Ale to już pozostawiam pod rozwagę pani Kasi Michalak.
Polecam.
Jak miło wrócić do Pogodnej - małej miejscowości położonej gdzieś między Koszalinem a Kołobrzegiem i po raz trzeci spotkać się z przyjaciółkami, które wciąż próbują sobie nawzajem pomagać i ratować się z opresji, jakie zgotowało im życie.
Trzecią część serii "Z kokardką" autorka poświęciła Lidce Malinowskiej - miejscowej pani weterynarz, spokojnej kobiecie, która pewnego...
2013-02-11
Fascynująca powieść Katrerine Webb, w której przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a skrywane sekrety nie są chlubą rodu trafiła na półkę z moimi ulubionymi książkami.
"Dziedzictwo" to powieść, w której akcja biegnie dwutorowo, a zakończenie w interesujący sposób łączy te początkowo oddzielne "nitki".
Dzięki dwóm siostrom - Erice i Beth poznajemy ciekawą historię angielskiego rodu Calcott. Kobiety przyjeżdżają do rodzinnej posiadłości Storton Manor położonej na południu Anglii aby po śmierci swojej babki - 99-letniej Meredith Calcott uporządkować dom, który odziedziczyły w spadku. Jest tylko jeden warunek - aby posiadłość należała do Erici i Beth, wnuczki muszą w niej zamieszkać. Powrót w rodzinne strony wiąże się z wieloma wspomnieniami z przeszłości, o których siostry nie potrafią zapomnieć. Echa dawnych czasów i smutnych wydarzeń sprzed 23 lat, kiedy jako małe dzieci spędzały tu wakacje, wracają do nich ze zdwojoną siłą. Dziewczynki nigdy nie przepadały za swoją despotyczną i zasadniczą babką, a teraz po jej śmierci przychodzi pora, aby Erica i Beth jako dorosłe już kobiety zmierzyły się z przeszłością. Starsza z sióstr - Elisabeth cierpi na depresję wywołaną prawdopodobnie dawnymi wydarzeniami i Erica stara się za wszelką cenę pomóc siostrze rozprawić się z jej demonami i wyjaśnić stare sekrety.
Co wydarzyło się owego pamiętnego lata?
Przy okazji porządkowania domu Erica odnajduje na strychu stare rzeczy, dokumenty, zdjęcia i listy należące do ich prababki Caroline (matki Meredith), która zmarła jako sędziwa staruszka przeżywszy ponad sto lat. Równolegle cofamy się w czasie do początku XX wieku i poznajemy historię Caroline, która dzieciństwo i młodość spędziła w Stanach Zjednoczonych. W Ameryce zostawiła też za sobą swoją tajemniczą przeszłość, by w wieku 21 lat rozpocząć nowe życie za oceanem w posiadłości Storton Manor jako żona Henry'ego Calcotta.
Co ukrywała przed światem Caroline? Jaki to miało wpływ na jej późniejsze życie w Anglii?
Erica próbuje też wyjaśnić skąd wzięła się nienawiść Calcottów do cygańskiej rodziny Dinsdale'ów, którzy od wieku korzystają z terenów posiadłości i w okresie letnim rozbijają tu swój obóz.
"Chcę się dowiedzieć, dlaczego - dlaczego nasza rodzina nienawidzi Dinsdale'ów. Nienawidziła Dinsdale'ów - poprawiam się - Chcę się dowiedzieć, dlaczego Meredith stała się taka okrutna. Taka zgorzkniała i nieprzyjemna. Wygląda na to, że odziedziczyła to po Caroline. A ja chcę się tylko dowiedzieć, dlaczego..."
Erica stoi przed ogromnym wyzwaniem. Niedopowiedzenia i luki w pamięci spędzają jej sen z powiek. Jest przekonana, że poznanie prawdy pomoże wszystkim zamknąć przeszłość i uporać się ze wspomnieniami.
Czy Erice uda się tego dokonać?
Ta wielowątkowa powieść dostarcza czytelnikowi wielu emocji, wciąga bez reszty, a jedna tajemnica pociąga za sobą następne. Wspaniale nakreślone sylwetki bohaterów - sięgnięcie do ich psychiki i emocji powoduje, że postacie są bardzo realistyczne. Powieść została tak skonstruowana, że dwie płaszczyzny wydarzeń wspaniale się uzupełniają, aby w zakończeniu postawić przysłowiową "kropkę nad i". Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej historii i polecam ją osobą lubiącym wielopokoleniowe sagi rodzinne, w których sekrety to codzienność, a ich poznawanie wiąże się z wieloma emocjami. Bardzo odpowiada mi styl i język autorki i mam nadzieję poznać wkrótce inne jej książki.
Fascynująca powieść Katrerine Webb, w której przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a skrywane sekrety nie są chlubą rodu trafiła na półkę z moimi ulubionymi książkami.
"Dziedzictwo" to powieść, w której akcja biegnie dwutorowo, a zakończenie w interesujący sposób łączy te początkowo oddzielne "nitki".
Dzięki dwóm siostrom - Erice i Beth poznajemy ciekawą historię...
2019-04-30
"Domek nad morzem" Marii Ulatowskiej to powieść, która od bardzo długiego czasu znajdowała się na liście moich priorytetów czytelniczych. Bardzo się cieszę, że po kilku latach w końcu udało mi się po nią sięgnąć. A wiecie dlaczego?... Bo jest to opowieść o trudach życia, często smutnej i skomplikowanej codzienności oraz o marzeniach, które czasem potrafią się spełniać tak po prostu, pomimo wszystko.
Już od najmłodszych lat każdy z nas posiada jakieś marzenia. W sercu człowieka czy to małego, czy dużego drzemią pragnienia, do których mniej lub bardziej świadomie stara się dążyć. Marzymy o pieniądzach, ciekawej popłatnej pracy, czasem o sławie, podróżach do ciekawych miejsc albo po prostu o czymś bardziej zwyczajnym jak nowa rzecz lub upragniony przedmiot. Ewa - główna bohaterka powieści Marii Ulatowskiej marzy przede wszystkim o własnym domku nad morzem i córeczce. Chciałaby też zostać pisarką, bo od dziecka uwielbia przelewać swoje myśli na papier. Niestety w jej pogmatwanym życiu nie było ani możliwości, ani specjalnie czasu na spełnianie własnych pragnień. A jak wszyscy dobrze wiemy marzeniom trzeba dopomóc, aby mogły się ziścić. Los jednak bywa przewrotny, czasami postanawia zadecydować za nas i nie zawsze spełnia nasze życzenia tak, jak tego oczekujemy.
Jeśli macie ochotę poznać Ewę i przekonać się jakie niespodzianki przygotowało dla niej życie to zapraszam serdecznie do przeczytania "Domku nad morzem". Jeśli myślicie o podróżowaniu do różnych zakątków Polski od morza aż po góry to wybierzcie się na tę wycieczkę wraz z Ewą. Jeśli chcecie zobaczyć jak ciekawie autorka odmalowała słowem życie w Warszawie na przestrzeni pół wieku poczynając od wczesnych lat powojennych to ta powieść spełni Wasze oczekiwania. A może marzycie o pięknej poezji Gałczyńskiego w osobliwym i intrygującym wydaniu... - to wszystko znajdzecie właśnie w książce Marii Ulatowskiej.
"Domek nad morzem" to słodko - gorzka opowieść, w której dominuje nuta goryczy. Historia ta nie jest jednak pozbawiona nadziei, bo ta przecież umiera ostatnia, a optymistyczna wymowa całości przywraca wiarę w ludzi i we wszystko to, co dobre. Książka zainteresowała mnie ciekawą fabułą i nie mniej interesującymi wydarzeniami, od których trudno się oderwać. Sporo w niej lokalnego kolorytu, który bardzo cenię sobie w powieściach czy to kryminalnych, czy obyczajowych, czy opartych na prawdziwych wydarzeniach. Pani Marii udało się dobrze odtworzyć klimat PRL-u zwracając uwagę na wiele szczegółów charakterystycznych dla tamtych czasów. Stąd też powieść ma w sobie wiele autentyzmu, a bohaterowie są wiarygodni i dobrze dopasowani do opisywanej epoki. Ponieważ jest to chyba szósta powieść autorki, jaką miałam przyjemność przeczytać, zdążyłam się już przyzwyczaić do charakterystycznego stylu pisarskiego pani Marii i nawet go polubić. Książkę czytało mi się bardzo dobrze i dość szybko, więc myślę, że i Wam lektura zajmie najwyżej dwa - trzy wieczory. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z wyboru "Domku nad morzem", bo któż nie lubi czytać o marzeniach, które naprawdę chcą się spełniać. Polecam.
"Domek nad morzem" Marii Ulatowskiej to powieść, która od bardzo długiego czasu znajdowała się na liście moich priorytetów czytelniczych. Bardzo się cieszę, że po kilku latach w końcu udało mi się po nią sięgnąć. A wiecie dlaczego?... Bo jest to opowieść o trudach życia, często smutnej i skomplikowanej codzienności oraz o marzeniach, które czasem potrafią się spełniać tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10-25
"Podróż po miłość. Emilia" to moim zdaniem bardzo udany debiut Doroty Ponińskiej. W niezwykle ciekawy sposób autorka połączyła ze sobą wątki historyczne i polityczne z powieściową fabułą i fikcją literacką. W opowieści tej przeplatają się nawzajem odmienne światy, odrębne kultury i różne zwyczaje. Wszystko jednak zdaje się być na swoim miejscu i czytelnik może bez trudności nadążyć za trzema odrębnymi wątkami, które w miarę rozwoju wydarzeń zbliżają się do siebie i scalają w kompletną i ciekawą historię.
Rozpoczynając lekturę przenosimy się na Litwę I połowy XIX w. Emilię Konarską poznajemy podczas jej pobytu w klasztorze nieopodal Wilna, gdzie trafiła po śmierci swojej matki. Dziewczyna od dziesięciu już lat przebywa pod opieką sióstr i niebawem ma rozpocząć nowicjat. Ojciec dziewczyny - polski patriota walczył w powstaniu listopadowym, potem został wcielony do carskiego wojska i nie było o nim żadnych wieści. Emilia uważała klasztor za swój jedyny dom, była posłuszną i wdzięczną wychowanką tak, że otrzymała nawet obietnicę od przełożonej - siostry Teodozji, że w przyszłości stanie na czele zgromadzenia. Życie Emilii ulega całkowitej zmianie, gdy pewnego dnia do klasztoru przybywa Tatar Salim z wieściami o jej ojcu. Emilian Konarski dostał się do tureckiej niewoli, skąd można go wykupić za pewną sumę od azerskiego księcia. Emilia dostaje pozwolenie od siostry Teodozji na opuszczenie klasztoru i wypełnienie misji, podróż do Stambułu pod opieką Salima i odszukanie ojca...
Równocześnie poznajemy sylwetkę angielskiego lorda z bogatej rodziny Grainful, podłego egoistę, który niespodziewanie staje Emilii na drodze. Młoda i łatwowierna dziewczyna nie znająca świata poza klasztornymi murami daje się łatwo omamić mężczyźnie, który tak naprawdę nienawidzi kobiet i gardzi nimi.
Poszukiwania ojca wcale nie są łatwe i wymagają kolejnej niebezpiecznej wyprawy tym razem w dzikie ostępy Kaukazu. Dramatyczne wydarzenia podczas podróży stawiają na drodze Emilii kolejnego intrygującego mężczyznę - tajemniczego i romantycznego tatara o imieniu Zakir. Mężczyzna zauroczony poezją Rumiego - perskiego poety i mędrca, mistyka i duchowego przewodnika muzułmanów sprowadza Emilię do Stambułu, do domu swojej matki. Zamieszkawszy w kobiecym haremie dziewczyna poznaje fascynujący świat Bliskiego Wschodu i co więcej... z dnia na dzień jest nim coraz bardziej zauroczona. Powoli doświadcza też uroków życia, których musiała się wyrzec za murami klasztoru i o jakich nawet nie miała pojęcia.
Czy Emilii uda się wreszcie odnaleźć ojca? Jak potoczą się jej losy? Czy poznany Zakir stanie się mężczyzną jej życia? A może dziewczyna powróci do klasztoru, tak jak obiecała matce przełożonej?
Powieść Doroty Ponińskiej nie jest pospolitą historią miłosną osadzoną w klimacie Orientu. Wątek nawiązujący do historii XIII wiecznego poety Rumiego i jego rodziny wspaniale komponuje się z kulturą Islamu i zasadami panującymi na Bliskim Wschodzie. Choć jak dla mnie świat muzułmański został przedstawiony zbyt idyllicznie - wręcz idealnie, a tym samym mało realistycznie. Z prawdziwą przyjemnością będę oczekiwała na kolejne części "Podróży po miłość", a przeczytaną "Emilię" zdecydowanie polecam miłośnikom powieści obyczajowo - przygodowych osadzonych w kulturze Orientu.
"Podróż po miłość. Emilia" to moim zdaniem bardzo udany debiut Doroty Ponińskiej. W niezwykle ciekawy sposób autorka połączyła ze sobą wątki historyczne i polityczne z powieściową fabułą i fikcją literacką. W opowieści tej przeplatają się nawzajem odmienne światy, odrębne kultury i różne zwyczaje. Wszystko jednak zdaje się być na swoim miejscu i czytelnik może bez trudności...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-03-16
To moje piąte już spotkanie z Peterem Pezzellim. "Każdej niedzieli" to ciepła powieść obyczajowa, która opowiada o rodzinie Catinich mieszkającej w Rhode Island w Stanach Zjednoczonych, ale mającej swe korzenie we Włoszech. Nie jest to lektura wymagająca, ale na pewno dostarczy wielu pozytywnych emocji.
Senior rodu Nick Catini jest jednocześnie narratorem powieści. Co ciekawe poznajemy go w szpitalu, gdy przegrywa walkę z nowotworem. Mężczyzna żegna się ze swoją dużą rodziną: żoną, trzema córkami, wnukami, kuzynami i przede wszystkim ze swoim jedynym synem Johnym, któremu powierza największy sekret swojego serca i wyjawia mu swoja ostatnią prośbę.
Johny jest ogromnie zaskoczony, wręcz zszokowany wyznaniem ojca i trudno mu obiecać, że podoła wypełnieniu ostatniej woli umierającego. Życie chłopaka ma ulec całkowitej zmianie, gdyż po śmierci ojca ma się on zająć prowadzeniem rodzinnego biznesu - sklepu metalowego Catinich. Powinien też założyć rodzinę i się ustatkować.
O co jeszcze prosi Nick swojego syna? Jaką tajemnicę skrywał przez lata przed rodziną?
Co ciekawe po swojej śmierci Nick nadal pozostaje narratorem książki i przekazuje dalsze wydarzenia obserwując członków rodziny z góry, z pozycji dobrego ducha czuwającego nad bliskimi. Co więcej może także w razie potrzeby ingerować delikatnie w ich życie podsuwając pewne rozwiązania.
Kim jest tajemnicza młoda nauczycielka o imieniu Vicki? Jaki jest jej związek z panami Catini?
Przeczytałam tę książkę z dużą przyjemnością. Jak dla mnie trochę nietypowy sposób narracji zastosowany przez autora był strzałem w dziesiątkę, choć przyznam, że na początku byłam zdumiona. Ciekawa fabuła, sporo elementów zaskoczenia (także w zakończeniu), barwny język i przede wszystkim klimat tak charakterystyczny dla autora to wszystko sprawia, że zainteresowanie wzrasta z każdą stroną. Polecam tę lekturę na odreagowanie codziennego stresu i kieruję ją szczególnie do miłośników powieści obyczajowych oraz wielbicieli pióra Petera Pezzellego.
To moje piąte już spotkanie z Peterem Pezzellim. "Każdej niedzieli" to ciepła powieść obyczajowa, która opowiada o rodzinie Catinich mieszkającej w Rhode Island w Stanach Zjednoczonych, ale mającej swe korzenie we Włoszech. Nie jest to lektura wymagająca, ale na pewno dostarczy wielu pozytywnych emocji.
Senior rodu Nick Catini jest jednocześnie narratorem powieści. Co...
2013-06-12
Trzecie spotkanie z członkami rodziny Nowickich dostarczyło mi wiele wzruszeń. Muszę przyznać, że "Cienie na wrzosowisku" zdecydowanie bardziej mnie zainteresowały niż poprzednie części tej trylogii.
Główna bohaterka musi stawić czoła cieniom przeszłości i zmierzyć się z konsekwencjami błędów, jakie popełniła...
Rodzina Nowickich nadal mieszka w Hayworth, gdzie Basia prowadzi swoją kawiarnię i zajmuje się wychowywaniem dzieci. Najmłodsza córeczka Emilka ma już osiem miesięcy i powoli zaczyna być coraz bardziej absorbująca. Poza zwykłymi obowiązkami codzienności Basia musi zmierzyć się przede wszystkim z echem przeszłości, pogodzić się ze śmiercią swego ukochanego przyjaciela Jamesa Altona, który zginął jako żołnierz podczas misji i nauczyć się dalej żyć bez niego.
Jej oddana przyjaciółka Charoll Thronton mieszkająca nieopodal w Oxenhope przechowała dla Basi kilka drobiazgów po zmarłym Jamesie. Pewnego dnia postanawia oddać jej te przedmioty jako pamiątki. Na skutek pewnych okoliczności spowodowanych złośliwością sąsiadki rzeczy te trafiają w ręce Marka - męża Basi, który dotąd nie wiedział nic o romansie żony. Dodatkowo okazuje się, że oboje nie mają pewności co do tego, czy najmłodsza córka jest dzieckiem Marka. Jak łatwo się domyślić sprawy nagle bardzo się komplikują, a małżeństwo Nowickich staje nad przepaścią... Marek decyduje się na kilkumiesięczny wyjazd do Polski zostawiając Basię samą z jej obowiązkami względem dzieci i rodziny.
Jak dalej potoczą się losy Nowickich? Czy ich małżeństwo przetrwa ten poważny kryzys?
Początkowo Basia nie odczuwa specjalnie braku męża, stara się radzić sobie ze wszystkim, tak jak to dotąd czyniła. Nie może tylko zagłuszyć w sobie wspomnień o Jamesie, które są ciągle żywe i bolesne. Wiele czasu spędza na przemyśleniach i rozdrapuje wciąż świeże rany. Pewnego dnia podczas walki z ciężką grypą Charoll przekazuje Basi ostatnią pamiątkę po Jamesie - srebrną kopertę z listem, który mężczyzna napisał do ukochanej na wypadek, gdyby już się nie spotkali.
O czym pisał James? Jakie znaczenie miał ów list dla Basi?
Po trzech miesiącach rozłąki kobiecie zaczyna brakować męża, dostrzega popełnione błędy i postanawia ratować swoje małżeństwo. Wyjeżdża na tydzień do Polski z zamiarem podjęcia życiowych decyzji i przekonania męża do powrotu.
Co wydarzy się w Polsce? Czy Marek będzie chciał wrócić do żony? Czy ich małżeństwo odrodzi się na nowo?
"Cienie na wrzosowisku" to według mnie najciekawsza z trzech części losów rodziny Nowickich. Z przyjemnością czytałam o zmaganiu się bohaterki z cieniami jej przeszłości, o dostrzeżeniu przez nią popełnionych błędów i o determinacji jaką wykazała w ratowaniu swojego małżeństwa. W "Cieniach na wrzosowisku", tak jak w poprzednich częściach, znajdziemy także streszczenie przemyśleń Marka i poznamy jego stosunek do sytuacji, jego punkt widzenia. Ale to co jest nowe i według mnie wpłynęło bardzo na korzyść tej powieści to odwołanie się do przemyśleń szesnastoletniej już Emilki i wprowadzenie ich w postaci zapisków z pamiętnika na początku każdego rozdziału. W ten sposób narracja staje się trzy torowa, a czytelnik ma możliwość poznać rozterki najmłodszego dziecka - Emilki, która pod wpływem impulsu wykrada zapiski swojej mamy i odkrywa rodzinną tajemnicę dotyczącą bezpośrednio także jej samej. Od tej chwili nastolatka dąży do poznania swojej prawdziwej tożsamości, chce wiedzieć kim naprawdę jest i kto jest jej ojcem.
Zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, która stanowi ciekawą kwintesencję poprzednich części. Choć mniej w niej klimatów wrzosowisk, pustkowi i odludnych wzgórz hrabstwa Kent, a więcej wydarzeń dotyczących problemów rodzinnych, jakim należy stawić czoła, to na pewno nie będziecie zawiedzeni. Bohaterka musi wreszcie zająć się sobą i swoimi sprawami, choć jak zwykle nie odmówi pomocy sąsiadom i przyjaciołom. Polecam lekturę "Wrzosowisk" w całości, a "Cienie na wrzosowisku" miło Was zaskoczą.
Trzecie spotkanie z członkami rodziny Nowickich dostarczyło mi wiele wzruszeń. Muszę przyznać, że "Cienie na wrzosowisku" zdecydowanie bardziej mnie zainteresowały niż poprzednie części tej trylogii.
Główna bohaterka musi stawić czoła cieniom przeszłości i zmierzyć się z konsekwencjami błędów, jakie popełniła...
Rodzina Nowickich nadal mieszka w Hayworth, gdzie Basia...
2013-01-18
Lektura drugiej części perypetii rodziny Nowickich na emigracji wzbudziła we mnie podobne refleksje co "Pensjonat na wrzosowisku".
Basia spełnia swoje marzenia i wraz z Markiem przeprowadzają się do Yorkshire. Mężczyzna jednak nie otrzymał obiecanego stanowiska i postanowił zrezygnować z pracy. Wspólnie zakupili więc dom z kawiarnią przy rynku w Hayworth i nasza bohaterka z pomocą rodziny i znajomych zajmuje się remontem oraz rozkręceniem wymarzonego interesu. Nie obywa się bez problemów i drobnych rozczarowań, ale w rezultacie lokal zyskuje sobie popularność wśród miejscowych i turystów. Basia odnajduje zrozumienie i pogłębia swoja znajomość z sąsiadami, którzy zaczynają traktować ją jak swoją. Małe Hayworth naprawdę tętni życiem. W tym czasie Marek zajęty jest pracą nad swoimi projektami informatycznymi i niezbyt angażuje się w troski i kłopoty żony, a tylko nieco bardziej w problemy dzieci.
Życie Basi nie skupia się jednak tylko na rodzinie i prowadzeniu lokalu. Jej serce zaczyna mocniej bić dla Jamesa - uczynnego przyjaciela, z którym Basia poznała się przebywając w pensjonacie u Charoll. Mężczyzna odwzajemnia jej zainteresowanie, nadal pomaga jej jak tylko może włączając w to także remont kawiarni. Z dnia na dzień coraz trudniej im żyć bez siebie, co doprowadza do wspólnych wyjazdów i potajemnych spotkań na wrzosowiskach. Oboje darzą się głębokim uczuciem, ale na drodze do ich wspólnego szczęścia stają zobowiązania wobec rodzin. Żadne nie ma odwagi spojrzeć prawdzie w oczy, ani nie chce podjąć wiążących decyzji, co doprowadza do wyjazdu Jamesa na misję do Iraku.
Co z tego wyniknie? Czy Basia i James będą razem? Czy Marek dowie się o romansie żony? Jakie jeszcze niespodzianki kryje życie w Hayworth?
Odpowiedzi na te i inne pytania odnaleźć można w tekście. "Miłość na wrzosowisku" napisana została w podobny sposób, nie kipi emocjami, jest raczej opisem wydarzeń i przeżyć - podobnie jak część pierwsza. Miło było ponownie wybrać się na wycieczki po wrzosowiskach i wzgórzach Yorkshire. Muszę też przyznać, że powieść może stać się inspiracją do przemyśleń i refleksji:
Jaki jest sens wikłania się w romans ludzi mających już swoje rodziny? Czy można budować własne szczęście kosztem innych? A może powinno się odsunąć na bok uczucie i iść za zdrowym rozsądkiem?
Wyjaśnienie tych kwestii autorka pozostawia czytelnikowi. Polecam.
Lektura drugiej części perypetii rodziny Nowickich na emigracji wzbudziła we mnie podobne refleksje co "Pensjonat na wrzosowisku".
Basia spełnia swoje marzenia i wraz z Markiem przeprowadzają się do Yorkshire. Mężczyzna jednak nie otrzymał obiecanego stanowiska i postanowił zrezygnować z pracy. Wspólnie zakupili więc dom z kawiarnią przy rynku w Hayworth i nasza bohaterka...
2013-07-22
"Dworek pod lipami" to dobrze napisana i ciekawie skomponowana powieść dla kobiet, w której odnajdziemy szczyptę romantyzmu, całkiem sporą dawkę humoru i ciekawie powiązane wątki naznaczone codziennymi problemami.
35-letnia Gabriela Strzelecka od niemal roku jest szczęśliwą mężatką. Ta ciepła, ale czasem nieprzewidywalna, często rozkojarzona i żyjąca w świecie marzeń kobieta jest autorką powieści. Właśnie kończy pracę nad trzecią częścią trylogii. Jak się okazuje finał książki nie odpowiada wydawnictwu, które sugeruje Gabrysi zmianę zakończenia. A ponieważ kłopoty lubią "chodzić parami", bohaterka zaczyna zauważać pewne rysy, jakie pojawiły się na jej osobistym życiu. Symptomy, które wcześniej bagatelizowała teraz coraz bardziej jej przeszkadzają, brak szczerości i niedomówienia w kontaktach z mężem powodują, że Gabi zaczyna zastanawiać się nad własnym życiem. Jej rozterki odnajdują ujście w nowej historii, która fragment po fragmencie układa się w głowie pisarki. Rozwiązaniem idealnym dla problemów Gabrieli zdaje się być wyjazd do Marylki - serdecznej przyjaciółki, aby pod jej nieobecność zaopiekować się domem i zwierzętami. Tu, w spokoju, z dala od męża, Gabi będzie mogła przemyśleć nie tylko swoje problemy i wątpliwości, ale również zabrać się za następną powieść.
Czy pobyt u przyjaciółki zaowocuje powstaniem nowej książki? Jakie niespodzianki czekają na Gabrysię w domu Maryli? Jak ułożą się jej stosunki z mężem?
Anna Szepielak stworzyła wspaniałą bohaterkę, która posiada prawdziwe cechy "rasowej" artystki, a jednocześnie jest zdolna do wszystkiego w obronie tego, co kocha, skrzywdzonych istot, osobistych przekonań i ideałów. Pisząc nową książkę, w swojej bohaterce - Celinie uosabia własne pragnienia, wątpliwości, marzenia. Ale też dzięki tej postaci uzmysławia sobie pewne ważne sprawy, które odbijają się na jej osobistym życiu i powoli dojrzewa do szczerej rozmowy z mężem.
Fantastycznym zabiegiem zastosowanym przez autorkę jest pokazanie czytelnikowi pewnych etapów powstawania powieści. Ukazanie więzi łączącej Gabrielę z jej XIX w. bohaterką oraz wprowadzenie dialogów na płaszczyźnie autor-bohater wciąga czytelnika w niezwykle ciepły klimat historii sprzed półtora wieku. Jeśli dodamy do tego osobliwą wyobraźnię Gabrysi, która przenosi ją całkowicie w fikcyjny świat kreowanej historii to staniemy się świadkami pięknej i nastrojowej baśni. Odnosi się wrażenie jakby czytało się równocześnie dwie powieści, z których każda jest równie interesująca.
Ta w gruncie rzeczy lekka, łatwa i przyjemna powieść nie jest zwykłą "literaturą śniadaniową", ale porusza istotne życiowe problemy, zwraca uwagę na szczerość w związku dwojga ludzi, pokazuje do czego prowadzą niedomówienia, przemilczane żale i zatajone sekrety. To książka o życiu, trudnych decyzjach i ich konsekwencjach.
Polecam jako ciekawą, momentami wzruszającą, a chwilami humorystyczną lekturę na urlop i nie tylko.
"Dworek pod lipami" to dobrze napisana i ciekawie skomponowana powieść dla kobiet, w której odnajdziemy szczyptę romantyzmu, całkiem sporą dawkę humoru i ciekawie powiązane wątki naznaczone codziennymi problemami.
35-letnia Gabriela Strzelecka od niemal roku jest szczęśliwą mężatką. Ta ciepła, ale czasem nieprzewidywalna, często rozkojarzona i żyjąca w świecie marzeń...
2013-05-06
Arkadia... kraina wiecznego szczęścia, przepiękne miejsce, ziemski raj symbolizujący spokój, beztroskę, ład, sielankę.
Takie też z pozoru było życie każdej z trzech przyjaciółek, które od lat pielęgnowały łączące ich więzy poprzez spędzanie wspólnych wakacji wraz z rodzinami w jakimś uroczym zakątku. Rodzinom dobrze się wiodło, a finanse nie stanowiły problemu, toteż wspólnie spędzany czas obfitował w wiele atrakcji.
Rozważna i spokojna Tess, wrażliwa i depresyjna Maddy oraz spontaniczna i kipiąca energią Rita - trzy kobiety i trzy skrajnie różne temperamenty. Mimo to wspaniale się dogadują, dobrze czują się w swoim towarzystwie. Ostatnie wakacje spędzane wspólnie w małej miejscowości Collioure na południu Francji otwierają im oczy na pewne sprawy, które dotąd pozostawały niezauważone. Nie wszystko jest takie, jak może się z pozoru wydawać...
Czy ich małżeństwa faktycznie są takie idealne? Jakie problemy rodzinne skrywa każda z kobiet?
Choć życie płynie dalej przyjaciółki muszą stawić czoła poważnym problemom w swoich związkach takim jak zdrada, depresja, rutyna, ale także zmierzyć się z chorobą bliskiej osoby, molestowaniem, zagrożeniem pedofilią, czyli ważkim sprawom, na które nikt nie powinien pozostawać obojętny.
I jeszcze słów kilka o Arkadii... Taką nazwę nosi elegancki i wytworny dom Tess położony na peryferiach Dublina, z którym kobieta jest mocno związana emocjonalnie. To jej prawdziwa przystań, miejsce na ziemi gdzie problemy nabierają innego wymiaru.
"Ostatnie lato w Arkadii" to bardzo przyjemna powieść obyczajowa, w której znajdziemy sporo aspektów psychologicznych. Autorka wprowadziła trzytorowy sposób narracji, dzięki czemu każda z kobiet przedstawia wydarzenia ze swojego punktu widzenia. Pozwala to na obiektywną ocenę zachowań poszczególnej postaci i w tym wypadku jest naprawdę trafnym zabiegiem. Jak dla mnie za mało było tu emocji, a skala poruszonych problemów by tego wymagała. Nie jest to lektura wymagająca, raczej jednorazowe "czytadełko" na wolny wieczór.
Arkadia... kraina wiecznego szczęścia, przepiękne miejsce, ziemski raj symbolizujący spokój, beztroskę, ład, sielankę.
Takie też z pozoru było życie każdej z trzech przyjaciółek, które od lat pielęgnowały łączące ich więzy poprzez spędzanie wspólnych wakacji wraz z rodzinami w jakimś uroczym zakątku. Rodzinom dobrze się wiodło, a finanse nie stanowiły problemu, toteż...
2013-01-14
Bardzo odpowiada mi pióro Pani Katarzyny Michalak. Choć nie zawsze opowiadane historie są wesołe, to przy powieściach tej autorki prawdziwie się odprężam.
A jak było z "Poczekajką"?...
Lekka, łatwa i przyjemna lektura dla kobiet, momentami może nieco zbyt naiwna, ale napisana z polotem i humorem. Zakończenie zdecydowanie zrekompensowało mi łatwowierność i dziecinność w zachowaniu głównej bohaterki i podniosło moją ogólną ocenę książki.
Patrycja to 25-letnia, nieco szalona dziewczyna z Warszawy, pani weterynarz pracująca w klinice dla zwierząt. Pewnego dnia postanawia spełnić swoje marzenia i wyjść szczęściu na przeciw. Dlatego odnalazłszy przypadkiem swój wymarzony domek ze snów (nawiasem mówiąc jest to raczej rozpadająca się wiejska chata) gdzieś na wsi pod Zamościem o wdzięcznej nazwie "Poczekajka", bez zastanowienia postanawia zostać właścicielką tejże posiadłości. Gdy do tego udaje jej się znaleźć pracę w zamojskim ogrodzie zoologicznym, na przekór wszystkiemu kobieta postanawia zamieszkać na tej głębokiej prowincji.
Co ją do tego skłoniło?
Otóż Patrycja zamierza tu czekać na swą miłość, wyśnionego księcia z bajki, który na czarnym rumaku i w czarnym ubraniu ma podjechać pod jej dom. Od pewnego czasu dziewczyna pisze też listy do tajemniczego Amrego, w których zwierza mu się ze swoich uczuć i codziennych przeżyć podpisując się jako Anaella. Korespondencję tę wysyła na adres skrytki pocztowej gdzieś do Lublina.
Pomieszkiwanie w Poczekajce wcale nie jest takie proste... i związane jest z uknutą intrygą. Co prawda pojawia się pod domem bohaterki przystojny, tajemniczy nieznajomy na białym koniu, ale czy to on jest tym Amrem z jej marzeń?
Pojawienie się Łukasza mocno komplikuje Patrycji życie i w konsekwencji doprowadza nawet do pożegnania z Poczekajką, wiejskim życiem, pracą w ZOO i powrotem do miejskiego gwaru Warszawy.
Czy Patrycja mimo to odnajdzie swego księcia i jak potoczą się losy nieco naiwnej i łatwowiernej Pani weterynarz?
"Poczekajka" dostarcza wielu pozytywnych emocji, zapewnia prawdziwy relaks i sporą dawkę humoru. Dla mnie opowieść ta to coś na kształt bajki z nie do końca szczęśliwym zakończeniem, a epilog wręcz zachęca do sięgnięcia po kolejne części, w których na pewno jeszcze wiele się wydarzy. Nie mogę się już doczekać :). Polecam.
Bardzo odpowiada mi pióro Pani Katarzyny Michalak. Choć nie zawsze opowiadane historie są wesołe, to przy powieściach tej autorki prawdziwie się odprężam.
A jak było z "Poczekajką"?...
Lekka, łatwa i przyjemna lektura dla kobiet, momentami może nieco zbyt naiwna, ale napisana z polotem i humorem. Zakończenie zdecydowanie zrekompensowało mi łatwowierność i dziecinność w...
2013-01-15
"Nadzieja" to wspaniała powieść o bezgranicznej miłości, która może stać się przekleństwem, samotności i nienawiści do samego siebie. Książka zdecydowanie odbiega od tych, do jakich przyzwyczaiła nas jej autorka. Osobiście uważam tę powieść za lepszą, w pewnym sensie dojrzalszą i zdecydowanie wartą polecenia.
Słów kilka o samej treści...
Główną bohaterkę Lilianę Borową poznajemy gdy ma 6 lat. Jest osamotnioną dziewczynką wychowywaną przez ojca, który wini dziecko za śmierć jej matki, lubi sięgać do kieliszka, nierzadko też wyładowuje emocje na swojej córce. Dziewczynka nie ma przyjaciół, dzieci się z niej wyśmiewają, a do tego żyje w ciągłym strachu przed gniewem ojca. Druga żona Stacha Borowego także nie potrafi okazać ciepła dziewczynce, a jej przybrana siostra nieustannie stara się dokuczyć. Kiedy pewnego dnia Liliana spotyka przypadkiem w lesie rannego chłopca, który spadł z konia i potrzebuje pomocy, dziewczynka bez zastanowienia biegnie do wsi po ratunek. Aleksiej Dragonow jest ośmioletnim chłopcem z Czarnobyla, sierotą, którym zaopiekowała się mieszkająca we wsi Anastazja - samotna kobieta, która stworzyła chłopcu ciepły dom. Podobnie jak Lila, Aleks również czuje się samotny, nie jest akceptowany przez środowisko, w którym jest wytykany i przezywany Ruskim. Dzieci bardzo szybko znajdują wspólny język i spędzają ze sobą coraz więcej czasu. Ojciec Lilki nie jest zadowolony z towarzysza zabaw córki i karze ją za każde spotkanie. Niejednokrotnie też Aleksiej staje w obronie dziewczynki przeciwstawiając się jej ojcu. Dzieci dorastają, a Liliana nie czuje się już taka samotna mając u boku najlepszego i jedynego przyjaciela. Kiedy Anastazja z Aleksiejem wyprowadzają się do pięknej, górskiej chatki o wdzięcznej nazwie "Nadzieja" położonej niedaleko Nowego Sącza, dziewczynka umiera z tęsknoty. Krótkie wakacje spędzone z Alkiem i jego ciocią w "Nadziei" są najpiękniejszym czasem w życiu dziewczynki i Lilka często wraca do nich myślami gdy smutno jej i źle. Bo tam daleko, w "Nadziei", mieszka Aleks, chłopak, mężczyzna jej przeznaczony, który pewnego dnia zabierze ją do siebie na zawsze...
Liliana wyrasta na piękną nastolatkę, potem uroczą młodą kobietę. Wkracza w dorosłe życie z ogromnym bagażem przykrych przeżyć, złych wspomnień, odrzucenia. Trudne dzieciństwo dziewczyny odciska ogromne piętno na jej młodym życiu. Lilka nadal jest samotna, nie akceptuje siebie, stara się odreagować przykre doświadczenia popełniając masę błędów. Niejednokrotnie za jej postępowanie płacił i płaci właśnie Aleks, z którym (niby przypadkiem) Lilka spotyka się co jakiś czas. Aleksiej pomimo rozczarowań, przykrości i zawodu jakiego doznał ze strony ukochanej darzy ją nadal ogromną miłością, uczuciem, przez które cierpi, z którym nie potrafi sobie poradzić i które wraca do niego niczym bumerang.
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy Liliana stworzy obiecany ciepły dom u boku Aleksieja?
Autorka podejmuje w powieści bardzo ważne problemy, które jeszcze do niedawna były tematami tabu. Dotyczą one przemocy domowej, rasizmu, molestowania, samookaleczenia. W gąszczu zła, z jakim zmagają się na co dzień bohaterowie jest jednak małe światełko - to "Nadzieja" - stara, górska chatka na polanie otoczona szemrzącym strumykiem, o istnieniu której prawie nikt nie wie. To tutaj czeka na bohaterów szczęście, ale czy stanie się ono ich udziałem?
Zachęcam do lektury, która zapewni wiele emocji, momentami wyciśnie łzę i na pewno głęboko zapadnie w pamięć.
"Nadzieja" to wspaniała powieść o bezgranicznej miłości, która może stać się przekleństwem, samotności i nienawiści do samego siebie. Książka zdecydowanie odbiega od tych, do jakich przyzwyczaiła nas jej autorka. Osobiście uważam tę powieść za lepszą, w pewnym sensie dojrzalszą i zdecydowanie wartą polecenia.
Słów kilka o samej treści...
Główną bohaterkę Lilianę Borową...
2013-01-22
Muszę przyznać, że "Wiśniowy Dworek" najbardziej przypadł mi do gustu z całej "Owocowej serii" Pani Katarzyny Michalak. Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się po zakończonej lekturze jest taka, że chętnie poznałabym dalsze losy bohaterów tej powieści. Na blogu autorki wyczytałam, że planując zarys tej powieści Pani Katarzyna chciała stworzyć sagę rodzinną, potem jednak zmieniła zdanie. Ale mimo to może pewnego dnia przeczytamy jeszcze o Danusi, Dance i Danielu...
Danusia Wrzesień jest nauczycielką i dyrektorką szkoły w Milewie - małej miejscowości położonej pod litewską granicą. Mieszka w tytułowym dworku otoczonym drzewami wiśni, które wiosną obsypane są białym kwieciem i wiedzie spokojne, nieco monotonne życie urozmaicane jedynie przez problemy wychowanków.
Danka Lucińska to przedsiębiorcza kobieta z Warszawy, Pani Dyrektor w firmie zarządzającej nieruchomościami, której życie obfituje w stresujące sytuacje i nieustanny pęd do kariery. Mieszka we własnym mieszkaniu na Mokotowie i nie ma odwagi marzyć o jakichkolwiek zmianach.
Trzeci bohater to Daniel - tajemniczy mężczyzna, który pojawia się dość nagle w życiu obu kobiet i doprowadza do ich spotkania na neutralnym gruncie - w hotelu spa w Sopocie. Mężczyzna pragnie za wszelką cenę opiekować się obiema Danusiami początkowo na odległość, a potem także bezpośrednio. Od pierwszych stron wiemy o nim bardzo niewiele, ale w miarę rozwoju sytuacji pewne sekrety wychodzą na jaw.
Łatwo można sobie wyobrazić jakie jest zaskoczenie obu Danuś, które do tej pory pozostawały dla siebie obcymi osobami, a które spotykają się pewnego dnia w hotelowym pokoju i okazuje się, że są... bliźniaczkami. Ale na tym nie koniec niespodzianek...
Jak Danusia i Danka przyjmą wieść o posiadaniu siostry bliźniaczki? Kim jest tajemniczy Daniel i po co pojawił się w życiu obu bohaterek? Jak zmieni się życie obu kobiet po spotkaniu w Sopocie?
Odkrycie prawdy sprzed lat i poznanie prawdziwej tożsamości Daniela jest naprawdę zaskakujące. Czy jego zachowanie zasługiwało na potępienie, czy też zrehabilitował się dzięki szlachetnym pobudkom, jakie nim kierowały pozostawiam własnej ocenie każdego czytelnika. Sielski klimat przygranicznej wsi przeciwstawiony zgiełkowi stolicy urozmaicony przez wątek sensacyjny, miłosny i rodzinny tworzą z "Wiśniowego Dworku" ciekawą i interesującą lekturę. Na razie każdy musi sam dopowiedzieć sobie dalsze losy bohaterów, ale może pewnego dnia sama autorka przekaże czytelnikom swoją wersję wydarzeń?... Osobiście bardzo na to liczę i zapraszam do lektury.
Muszę przyznać, że "Wiśniowy Dworek" najbardziej przypadł mi do gustu z całej "Owocowej serii" Pani Katarzyny Michalak. Pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się po zakończonej lekturze jest taka, że chętnie poznałabym dalsze losy bohaterów tej powieści. Na blogu autorki wyczytałam, że planując zarys tej powieści Pani Katarzyna chciała stworzyć sagę rodzinną, potem jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-05-16
"Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu" to lektura dla dorosłych, w której temat seksu i stosunków damsko-męskich został przedstawiony w groteskowy sposób i mocno wyeksponowany.
Przyznam, że początkowo przeszkadzał mi trochę wulgarny język jakim posługuje się bohaterka książki - Barbara Patrycka - zdesperowana kobieta, rozwiedziona, pozostająca bez pracy, której sposobem na życie staje się uprawianie seksu - ale później chyba się do niego "przyzwyczaiłam" uznając to za celowy zabieg dla podkreślenia prowokacyjnego charakteru lektury.
Jak na ironię bohaterka dostaje pracę w redakcji "Wyuzdanego Magazynu dla Pań". Od tej pory jej życie diametralnie się zmienia, kobieta zaczyna realizować się poprzez pisanie artykułów, które dotyczą zależności pomiędzy charakterem mężczyzny, a wyglądem jego "klejnotów". Jest zaskoczona ogromnym zainteresowaniem jakie wywołał powyższy temat oraz zadowolona z zastrzyku gotówki jaka systematycznie zaczęła zasilać jej konto bankowe. Dzięki temu problemy z opłacaniem rachunków, utrzymaniem siebie i córki przestały być problemem.
Idąc za ciosem Barbara otwiera specjalną Klinikę Prącia, do której mężczyźni mogą zgłaszać się na osobistą terapię. Kolejki są ogromne, ale co najważniejsze - pacjenci zadowoleni. Z czasem pojawia się również program telewizyjny, w którym Barbara samodzielnie określa cechy osobowości zaproszonych mężczyzn na podstawie ich organów. Kobieta zaczyna też eksperymentować z testosteronem, aby w ten sposób głębiej wniknąć w psychikę mężczyzny.
Pęd do pieniędzy, chęć utrzymania się na szczycie prowadzi bohaterkę w ślepy zaułek.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jakie wnioski wyciągnęła bohaterka, do czego doprowadziły prowadzone przez nią testy i badania to sięgnijcie po tę niewielką książkę. Ta prowokacyjna lektura na pierwszy rzut oka może wydać się niesmaczna, płytka, może nawet gorsząca, ale jeśli przebrniemy przez te niecałe 150 niewielkich stroniczek wnioski nasuną się same. Napiętnowanie niektórych zachowań, głupota naszej cywilizacji, brak zahamowań, wszechobecny bełkot w środkach masowego przekazu to realne zagrożenia dla nas wszystkich.
Podsumowując więc moją opinię o tej książce napiszę tylko to co wszystkim jest powszechnie znane i wiadome: CO ZA DUŻO TO NIEZDROWO.
"Wojna żeńsko-męska i przeciwko światu" to lektura dla dorosłych, w której temat seksu i stosunków damsko-męskich został przedstawiony w groteskowy sposób i mocno wyeksponowany.
Przyznam, że początkowo przeszkadzał mi trochę wulgarny język jakim posługuje się bohaterka książki - Barbara Patrycka - zdesperowana kobieta, rozwiedziona, pozostająca bez pracy, której sposobem...
2013-09-04
Ciepła powieść obyczajowa o tym jak życie może zaskakiwać, a przeszłość daje nadzieję na lepsze dziś...
Anna Towiańska - dobiegająca czterdziestki kobieta po przejściach dziedziczy po swoich biologicznych rodzicach dworek Sosnówkę. Ta urocza posiadłość położona na Kujawach w miejscowości Towiany staje się wymarzonym miejscem na ziemi głównej bohaterki. Otoczenie sosnowego lasu, tafla jeziora skrząca się w słońcu i wszechogarniająca cisza zakłócana jedynie dźwiękami przyrody tworzy sielski klimat tego miejsca.
Sam dworek wymaga jednak gruntownego remontu, na co Anna nie szczędzi sił, ani pieniędzy. Przy okazji poznaje wielu interesujących mieszkańców tej niewielkiej miejscowości, którzy zostają jej oddanymi przyjaciółmi.
Jak Anna poradzi sobie z remontem? Jakie pomysły wcieli w życie? Jak Sosnówka odmieni jej los?
"Sosnowe dziedzictwo" to pełna ciepła opowieść o wyidealizowanym miejscu, gdzie ludzie są tylko dobrzy i uczynni gotowi dzielić się miłością i szczęściem ze wszystkimi.
Równolegle poznajemy historię Anny, jej rodziców i dziadków oraz samego dworku. Dowiadujemy się w jaki sposób bohaterka dowiedziała się o spadku i jak doszło do przywrócenia Sosnówki jej prawowitej właścicielce.
Skomplikowane losy rodziny głównej bohaterki, sięganie do korzeni i wojennej przeszłości zdecydowanie dodają uroku tej powieści. Także podział całej historii na dwie części - to co było kiedyś i to co jest dziś okazuje się bardzo trafnym zabiegiem.
Jeśli potrzeba Wam nieco odprężenia, pokrzepienia duszy lub szczypty marzeń w ponury dzień to "Sosnowe dziedzictwo" Marii Ulatowskiej wspaniale spełni to zadanie. Nie należy tylko wnikać w szczególiki, zastanawiać nad językiem przesyconym zdrobnieniami oraz nad przesłodzonym obrazem powieściowej rzeczywistości, a czerpać z tej książki dobro, ciepło, nadzieję i miłość, które biją z każdej strony.
Jeśli chcecie ponownie odwiedzić to " zaczarowane" miejsce to zapraszam na karty powieści "Sosnowy Dworek". W książce "Przypadki Pani Eustaszyny" miejscem wydarzeń jednego z wątków również jest Sosnówka.
Polecam.
Ciepła powieść obyczajowa o tym jak życie może zaskakiwać, a przeszłość daje nadzieję na lepsze dziś...
Anna Towiańska - dobiegająca czterdziestki kobieta po przejściach dziedziczy po swoich biologicznych rodzicach dworek Sosnówkę. Ta urocza posiadłość położona na Kujawach w miejscowości Towiany staje się wymarzonym miejscem na ziemi głównej bohaterki. Otoczenie sosnowego...
2013-10-13
Sielska atmosfera uroczego pensjonatu na Kujawach może być lekiem na jesienną depresję, a goście Sosnówki i mieszkańcy Towian udowodnią, że "można być szczęśliwym, gdy tylko pomoże się trochę losowi. Albo... kiedy los nam pomoże!"
Anna Towiańska - dziedziczka dworku położonego nad jeziorem i otoczonego sosnowym lasem, którą poznaliśmy w powieści "Sosnowe Dziedzictwo" spełnia swoje marzenie i otwiera dla gości odremontowany i przebudowany pensjonat. W pracach i przygotowaniach, a później także w codziennej obsłudze pomagają jej przyjaciele oraz niezwykle uczynni sąsiedzi - mieszkańcy Towian i okolic.
I choć sielską atmosferę tego pięknego miejsca burzy niespodziewane pojawienie się nieproszonych osób, co przyprawia mieszkańców o ogromny ból głowy, to w rezultacie dzielnie radzą sobie oni ze wszystkimi problemami.
Życie uczuciowe Anny również nabiera kolorów. Kobieta odnalazła w Towianach mężczyznę, z którym chce spędzić resztę życia. Planując ślub z Jackiem zyska też rezolutnego i wrażliwego synka - sześcioletniego Florka, do którego już jest ogromnie przywiązana. Jest to dla bohaterki bardzo ważne, ponieważ nie spodziewa się mieć własnych dzieci po tym jak przed laty poroniła. Tak więc w Towianach szykuje się uroczystość ślubna i to nie jedna...
Kto jeszcze stanie przed ołtarzem razem z Anną i Jackiem? Jakie niespodzianki szykuje Annie los? Jak Sosnówka odmieni życie bohaterów?
Życie naprawdę może być piękne pomimo przeciwności i niespodzianek w jakie obfituje. Urok Sosnówki nadal działa... W tym wyidealizowanym miejscu wszystkie problemy rozwiązywane są z powodzeniem, ludzie są z natury dobrzy, a "rzezimieszkom" bez większego trudu można "przemówić do rozumu". Miłość i szczęście zdaje się rozsiewać po okolicy i zarażać wszystkich bez wyjątku.
Czy nie warto czasem pomarzyć i przenieść się do takiej baśniowej prowincji przesyconej optymizmem i nadzieją... - oceńcie sami.
Przesłodzony obraz powieściowej rzeczywistości ma za zadanie poprawić nastrój, odprężyć i zrelaksować, a przy okazji niesie mądre przesłanie. Prosty, zrozumiały, choć charakterystyczny dla autorki, język nacechowany zdrobnieniami pasuje do fabuły i formy tej powieści i powoduje, że czyta się ją miło i przyjemnie. Polecam tę niewymagającą, ale niezwykłe ciepłą opowieść na jesienną chandrę. Warto!
Sielska atmosfera uroczego pensjonatu na Kujawach może być lekiem na jesienną depresję, a goście Sosnówki i mieszkańcy Towian udowodnią, że "można być szczęśliwym, gdy tylko pomoże się trochę losowi. Albo... kiedy los nam pomoże!"
Anna Towiańska - dziedziczka dworku położonego nad jeziorem i otoczonego sosnowym lasem, którą poznaliśmy w powieści "Sosnowe Dziedzictwo"...
2013-10-18
Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej książki - że zbyt naiwna, że infantylna, że ckliwa. A ja muszę szczerze przyznać, że wcale mi to nie przeszkadza i naprawdę z niecierpliwością czekam na każdą historię opowiedzianą przez Panią Kasię...
Główną bohaterką powieści jest dziesięcioletnia dziewczynka doświadczona przez los. Jej mama Małgosia walczy z ciężką chorobą, a ojciec cóż... nawet nie widział swojej córki. Obie nie mają bliskiej rodziny, a ojciec Małgosi już przed laty odmówił pomocy córce i wnuczce nie chcąc mieć z nimi nic wspólnego. Ania Kraska przez kilka miesięcy sama zajmuje się sobą, domem i swoją mamą, której stan z dnia na dzień się pogarsza, a lekarze nie dają cienia szansy. Nie mając pieniędzy na utrzymanie dziewczynka zakłada swój mały "sklepik" na Allegro i za niewielkie pieniążki sprzedaje tam własne książki i zabawki. Dziewczynka za wszelką cenę pragnie ukryć prawdę przed światem, aby nie trafić do domu dziecka. Z pomocą nauczycielki udaje się Ani dokończyć szkołę, ale jej mama trafia wkrótce do szpitala, a następnie do hospicjum. Wraz z nadejściem wakacji dziewczynka żegna się z mamą i, nie mając innego wyjścia, wybiera w długą, samotną podroż do Koniecdrogi, gdzie we dworze na Jabłoniowym Wzgórzu mieszka jej dziadek, który przed laty wyrzekł się i Małgosi i Ani.
Jak Ania poradzi sobie w podroży? Kim jest mężczyzna o tajemniczym imieniu Ned zmierzający również do Jabłoniowego Wzgórza? Jak przyjmie wnuczkę dziadek - Edward Jabłonowski?
Pobyt Ani na Jabłoniowym Wzgórzu pociągnie za sobą lawinę ciekawych zdarzeń. Staniemy się świadkami wielu zaskakujących sytuacji, wewnętrznej przemiany bohaterów oraz poznamy niektóre sekrety Jabłonowskich. Autorka dostarczy nam wielu wzruszeń w tej słodko-gorzkiej historii, która pomimo pewnego wyidealizowania jest wiarygodna i niestety może się wydarzyć. W tej trudnej i tragicznej opowieści jasnym promykiem słońca jest mala Ania - mądra, dobra i wrażliwa dziewczynka, która na przekór losowi znajdzie miłość, czułość i zrozumienie wśród obcych jej do tej pory ludzi.
Od tej powieści naprawdę trudno się oderwać. Wraz z jej bohaterami przeżywamy smutki i radości, doświadczamy wielu skrajnych emocji od radości aż do łez. W epilogu znajdziemy wspaniałe podsumowanie i zakończenie całej historii, której daleko do banału.
"Nigdy nie ma zbyt wiele czasu, by pożegnać się z tymi, których kochamy. Zawsze próbujemy targować się z Bogiem o jeszcze jeden miesiąc, tydzień, godzinę. Czasem nie jest nam dana nawet minuta. Czyjeś życie gaśnie nagle, jak zdmuchnięty płomień świecy, pozostawiając w sercach najbliższych nieznośny żal."
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej powieści, chociaż znalazłam tez pewien minus. Otóż chodzi o tytuł... on wcale nie pasuje mi do tej historii, a tym bardziej do "Owocowej Serii" - jest zbyt ckliwy i banalny. "Jabłoniowe Wzgórze" czy "Ania z Jabłoniowego Wzgórza" jak nazywano małą bohaterkę, byłoby o wiele trafniej i ciekawiej. Polecam.
Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej książki - że zbyt naiwna, że infantylna, że ckliwa. A ja muszę szczerze przyznać, że wcale mi to nie przeszkadza i naprawdę z niecierpliwością czekam na każdą historię opowiedzianą przez Panią Kasię...
Główną bohaterką powieści jest dziesięcioletnia dziewczynka doświadczona przez los. Jej mama Małgosia walczy z ciężką chorobą,...
2013-12-29
Powieść Mirosławy Karety pt. "Kolorowe szkiełka" to bardzo dobry "kawałek" polskiej literatury, o którym szybko się nie zapomina. Nie jest to konwencjonalna, sentymentalna powieść obyczajowa, ale wartościowa książka z konkretnym przesłaniem. Autorka postawiła na bohaterów i wyzwania, jakie stawia przed nimi życie.
Marta - kobieta po trzydziestce, sekretarka w firmie prawniczej, mieszka w niedużym mieszkanku w jednej z kamienic na krakowskim Kazimierzu. Jej związki z mężczyznami dalekie są od ideału, a samotność coraz bardziej bohaterce doskwiera. Pewnego dnia życie stawia na jej drodze małego, sześcioletniego chłopca Adriana, który pozostawiony bez opieki w zimny listopadowy wieczór bawi się na podwórzu przed domem. Początkowo nieufny i wycofany malec zaskarbia sobie miłość i znajduje szczególne miejsce w sercu Marty. Odtąd jej życie ulega diametralnej zmianie i kobieta musi sprostać wielu trudnym wyzwaniom.
Autorka poruszyła w swojej powieści niezwykle ważne problemy i uczyniła to w bardzo umiejętny sposób. Aż trudno uwierzyć, że w jednej książce można zawrzeć tyle istotnych tematów jak: patologia, narkomania, alkoholizm, porzucenie dziecka, adopcja i rodzina zastępcza, zdrada, ale także przyjaźń, ciepło, przywiązanie i bezwarunkowa miłość dziecka do matki. Wszystkie te wątki przepełnione są ogromnymi emocjami, którym trudno sprostać. Ale nie brak tu również elementów humorystycznych, które rozjaśniają ciemną stronę życia. Walka o szczęście małego Adriana jest podstawowym aspektem tej powieści i to jej podporządkowani zostali wszyscy bohaterowie.
Jak się zakończy ta batalia? Czy chłopiec odnajdzie szczęście i spokój? Jak to wpłynie na życie Marty?
Po zakończonej lekturze refleksje nasuną się same, a historia Marty i Adriana długo jeszcze zostanie w pamięci. "Kolorowe szkiełka" to naprawdę atrakcyjna powieść nawet dla bardzo wymagających czytelników. Dzięki niej autorka zyska sobie zapewne wielu nowych wielbicieli, do których sama chętnie dołączę. A Wy?.
Powieść Mirosławy Karety pt. "Kolorowe szkiełka" to bardzo dobry "kawałek" polskiej literatury, o którym szybko się nie zapomina. Nie jest to konwencjonalna, sentymentalna powieść obyczajowa, ale wartościowa książka z konkretnym przesłaniem. Autorka postawiła na bohaterów i wyzwania, jakie stawia przed nimi życie.
Marta - kobieta po trzydziestce, sekretarka w firmie...
2013-01-28
Sarah Dunant przenosi czytelnika w odległe czasy ciemnego średniowiecza, gdzie w otoczeniu klasztornych krużganków wiedzie swoje niemalże ascetyczne życie około stu kobiet w czarnych habitach – sióstr benedyktynek.
XVI w. Ferrara w północnych Włoszech, gdzie znajduje się wspomniany klasztor św. Katarzyny słynie z tego miejsca. W czasach gdy niemal pięćdziesiąt procent kobiet przeznaczanych było do życia w zakonnym odosobnieniu dobra opinia klasztoru i umiejętne nim zarządzanie było niezwykle ważne. Ponadto za każdą nowicjuszką wstępującą w szeregi zgromadzenia „szedł” posag w postaci pieniędzy i dóbr materialnych. Pomimo, że był on zdecydowanie mniejszy od wiana panny młodej to jednak stanowił poważne uzupełnienie klasztornego budżetu.
Wkraczając wraz z nowicjuszką Serafiną – główną bohaterką powieści - za klasztorną furtę przeniosłam się do całkiem innego świata, w którym rządzą określone prawa, zakazy i nakazy. Istniejące tutaj rygorystyczne reguły trzeba bezwzględnie respektować. Jest więc czas na modlitwę i nocne czuwanie, określone pory posiłków, godziny przeznaczone na pracę i wreszcie czas na niezbyt długi sen i odpoczynek. Każde najmniejsze zmiany w harmonogramie dnia odbywają się za odpowiednią dyspensą przełożonej zgromadzenia. Dlatego też nie dziwi zachowanie młodych kobiet, które wstępując pod skrzydła mniszek czują się za klasztornym murem jak w więzieniu. Jeśli dodatkowo umieszczenie dziewczyny w zakonie następuje wbrew jej woli to przystosowanie się do wymogów klauzury może stwarzać wiele problemów lub być wręcz niemożliwe.
Tak właśnie postąpiono z 16-letnią Isabettą, która została zmuszona przez rodzinę do pozostawienia swojego dotychczasowego życia za murami, aby stać się nowicjuszką Serafiną i poświęcić swoje życie Bogu i zasilić szeregi klasztornego chóru. Dziewczyna obdarzona anielskim głosem, kochająca śpiew i swego jedynego mężczyznę – nauczyciela muzyki, z którym została rozdzielona, nie może pogodzić się ze swoim losem. Dotychczasowe życie Serafiny spakowano do jednej posażnej skrzyni i ograniczono do niewielkiej celi służącej jej za mieszkanie. Od tej pory poszukiwanie Boga i umacnianie wiary ma stać się ukojeniem dla jej bólu. Dziewczyna rozpacza, tęskni, buntuje się, ogarnia ja wściekłość i bezsilność. Nie chce podporządkować się zakonnym regułom, próbuje podstępem uśpić czujność zakonnic i na własną rękę wydostać się z klasztoru. Kiedy jej plany zostają udaremnione postanawia pościć, aby w ten sposób zbliżyć się do Boga, ale jej głodówki doprowadzają przede wszystkim do skrajnego wyniszczenia organizmu…
Czy dziewczyna przystosuje się do zakonnego życia? Czy odnajdzie spokój wśród klasztornych murów? Czy wiara stanie się dla niej panaceum na niesprawiedliwość?
Jedyną naprawdę przyjazną duszą Serafiny stała się Zuana – siostra infirmerka, która od 16 lat pozostaje w zakonie, zajmuje się uprawą ziół i przygotowywaniem leków (tzw. remediów) na fizyczne dolegliwości zakonnic. Stara się leczyć wykorzystując wiedzę zaczerpniętą z książek i przekazaną jej przez zmarłego ojca, który starał się doskonalić w prostej i zacofanej jeszcze w tamtych czasach medycynie. Zuana prowadzi niewielki klasztorny szpitalik (tzw. infirmerię) i stara się pomagać młodej nowicjuszce łamiąc nawet czasem niektóre z obowiązujących zasad.
Warto też wspomnieć o przełożonej zgromadzenia – opatce madonnie Chiarze, która jest dawną przyjaciółką Zuany. Kobieta dobrze i sprawnie zarządza klasztorem wykorzystując do tego swoją dyplomację, mocną pozycję w zgromadzeniu i umiejętność łagodzenia konfliktów, zduszania ich w zarodku. A problemów i zatargów wśród mniszek nie brakuje…
Czytając tę powieść wnikniemy za kulisy zakonnego życia strzeżonego przez bramy i mury klasztoru. Poznamy sylwetki ciekawych kobiet, które z powołania, za namową rodzin lub z innych powodów, czasem także wbrew swej woli trafiają pod skrzydła mniszek. Znajdziemy tu osoby o głębokiej wierze, heretyczki, mistyczki oraz takie, które nie do końca rozumieją zasady swego posłannictwa.
Historia opisana przez autorkę wydarzyła się naprawdę i niesie w sobie głębokie przesłanie. Jak napisano w notce od autorki „powieść ta jest dedykowana wszystkim tym kobietom oraz zastępom innych, które przyszły przed nimi i po nich.” Ja myślę, że przesłanie to można rozszerzyć i historię Serafiny skierować również do tych czytelników, którzy nigdy nie zastanawiali się nad zakonnym życiem oraz tych, którzy chcieliby zgłębić jego tajniki cofając się w czasie do odległego średniowiecza. Opowieść tę można potraktować także jako przestrogę… - nie powinno się zmuszać ludzi do postępowania wbrew ich woli, a każda życiowa decyzja musi być dokładnie przemyślana.
Powieść zmusza do refleksji, jest ciekawa i interesująca, a pozornie monotonne klasztorne życie obfituje w różne nieprzewidziane wydarzenia. Lektura dostarcza prawdziwej przyjemności, pozwala przenieść się zupełnie do innego świata, a jedyną dla mnie nieco nużącą rzeczą były dosyć często powtarzające się cytaty psalmów. Polecam.
Sarah Dunant przenosi czytelnika w odległe czasy ciemnego średniowiecza, gdzie w otoczeniu klasztornych krużganków wiedzie swoje niemalże ascetyczne życie około stu kobiet w czarnych habitach – sióstr benedyktynek.
XVI w. Ferrara w północnych Włoszech, gdzie znajduje się wspomniany klasztor św. Katarzyny słynie z tego miejsca. W czasach gdy niemal pięćdziesiąt procent...
"Muchy w zupie i inne dramaty" to przezabawna lektura na poprawę nastroju dla każdego bez wyjątku. Już sam tytuł zapowiada coś innego niż zwykłą powieść. Jeśli dodamy do tego opis z okładki mówiący min., że w książce tej znajdziemy "przepełnione humorem opowieści dziennikarki radiowej, która z powodzeniem wciela się w ważne role życiowe: mamy, żony, przyjaciółki..." to spodziewać się możemy naprawdę niezłej mieszanki.
Jestem naprawdę usatysfakcjonowana, a lektura dostarczyła mi wielu niezwykle lekkich wrażeń, jakbym oglądała niezły kabaret. Niektóre fragmenty wywoływały wręcz mój głośny śmiech.
A wszystko sprowadza się do pięcioosobowej rodziny i ich psa o imieniu Mini. Poznajemy tak naprawdę zaledwie dwa lata z ich codziennego życia przepełnionego radościami, rozterkami oraz przezabawnymi sytuacjami z dziećmi i zwierzętami w roli głównej, nad którymi próbują zapanować rodzice. To mama przede wszystkim musi zmierzyć się z nie lada problemami jakich na co dzień dostarczają jej pociechy: syn w wieku gimnazjalnym i dwie młodsze córeczki.
Serdecznie polecam lekturę tej niewymagającej książki i obiecuję naprawdę mnóstwo humorystycznych sytuacji, które odprężą i zrelaksują nawet po najbardziej ciężkim dniu. Książkę czyta się niezwykle miło i szybko, wprost nie można się od niej oderwać. Forma książki odbiega od typowej powieści. Jest to ciąg zapisków mniej lub bardziej powiązanych ze sobą, które wprowadzają czytelnika na łono rodziny Małgorzaty Żurakowskiej - Dziennikarki Polskiego Radia z Lublina. Całość podzielona jest na pory roku i dodatkowo jaszcze na kolejne dni, czasem nawet godziny dzięki czemu czytelnik otrzymuje szczegółową relację danego wydarzenia. Lekki język, duża dawka humoru, zaskakujące wydarzenia, o których każdy może powiedzieć "skądś to znam" czynią z tej książki idealną lekturę. Chętnie sięgnęłabym pewnego dnia po kontynuację losów rodziny Pani Małgosi.
"Muchy w zupie i inne dramaty" to przezabawna lektura na poprawę nastroju dla każdego bez wyjątku. Już sam tytuł zapowiada coś innego niż zwykłą powieść. Jeśli dodamy do tego opis z okładki mówiący min., że w książce tej znajdziemy "przepełnione humorem opowieści dziennikarki radiowej, która z powodzeniem wciela się w ważne role życiowe: mamy, żony, przyjaciółki..." to...
więcej Pokaż mimo to