-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-05-11
2022-08-09
KRAINA Z TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY
Ostatnio wpadła mi w ręce piękna epicka opowieść o bardzo intrygującym tytule "Pieśń Nilu" autorstwa Hannah Fielding - poczytnej pisarki egipskiego pochodzenia, obecnie mieszkającej w Europie. Powieści tej autorki zyskują sobie szerokie grono czytelników i są nagradzane na całym świecie. Nawet nie przypuszczałam, że ta sześciuset stronicowa opowieść pochłonie mnie bez reszty i dostarczy tylu niezapomnianych wrażeń. A to wszystko za sprawą niebywałego talentu pani Fielding, która ciekawie opowiada dzieje bohaterów i jednocześnie pięknie odmalowuje słowem egipskie krajobrazy, ukazuje egzotykę tamtych miejsc, opisuje modę, ubiory i stroje epoki, a także architekturę, wystroje wnętrz oraz tak odmienną od europejskiej tradycję i kulturę. Kontrasty są wszechobecne, widoczne w niemal każdej dziedzinie życia i to dzięki nim historia staje się jeszcze barwniejsza i bardziej osobliwa.
Aida El Masri jest pół Angielką i pół Egipcjanką. Ostatnie osiem lat życia spędziła w Anglii, gdzie wyemigrowała po śmierci swojego ukochanego ojca Ayouba uwikłanego w przestępstwo, którego nie popełnił. W Europie bohaterka przeżyła II wojnę światową pracując jako pielęgniarka w londyńskim szpitalu. Te trudne doświadczenia zahartowały ją i odmieniły jej podejście do życia. Teraz po latach Aida wraca do Luksoru, do swojej rodzinnej posiadłości, którą odziedziczyła po zmarłych rodzicach, aby stawić czoła przeszłości i rozwikłać zagadkę niesłusznego skazania i śmierci swojego ojca. W Egipcie czeka na nią sporo niespodzianek, a wśród nich przystojny chirurg Phares Pharaony - towarzysz jej dziecięcych zabaw i młodzieńcza miłość sprzed lat. Aby dotrzeć do prawdy o smutnej przeszłości bohaterka musi stawić czoła wielu wyzwaniom, intrygom i niebezpieczeństwu. Stawka jest jednak wysoka, a Aida ma na szczęście wokół siebie zaufanych przyjaciół. Czy to wystarczy, aby poznać prawdę o wydarzeniach sprzed ośmiu lat przeczytacie w książce, ale mogę Wam zdradzić, że emocji na pewno nie zabraknie.
Hannah Fielding stworzyła przepiękną romantyczną opowieść, którą można się prawdziwie delektować. Akcja posuwa się powoli, niespiesznie i dzięki temu czytelnik ma możliwość zakosztować egzotyki opisywanych miejsc, podziwiać piękno krajobrazów, niemalże doświadczyć prawdziwych kolorów Górnego Egiptu, poczuć jego aromaty i spotkać się z tak odległą od europejskiej koptyjską i arabską kulturą oraz tradycją. Egipt opisany w tej powieści jawi nam się niczym kraina z baśni Tysiąca i Jednej Nocy, prawdziwa mieszanka kultur, narodów i religii. W latach krótko powojennych Egipt postrzegany był jako przysłowiowa kraina mlekiem i miodem płynąca. Był to czas romantyzmu, bogactwa, przepychu i blichtru - jednym słowem prawdziwa Belle Epoque, która tak mocno kontrastowała z szarą, smutną i zniszczoną wojną Europą. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci... Kwitnący na szeroką skalę przemyt, handel dziełami sztuki, ale także bronią, czy narkotykami zapewniał niewyobrażalne bogactwo wyższym sferom i niestety był to częsty proceder w tamtym czasie. Popularne było też plądrowanie grobów i bogacenie się na wartościowych przedmiotach należących do zmarłych. I co gorsza wielu mieszkańców nie widziało w takim działaniu nic złego.
Autorka pięknie ukazała rodzinę, która w egipsko - koptyjskiej oraz muzułmańskiej kulturze od zawsze była stawiana na pierwszym miejscu. Wielopokoleniowe rody zamieszkujące luksusowe rezydencje, gospodarujące na ogromnych połaciach ziemi to charakterystyczny obraz tego kraju. Ale Egipt to także wielka międzynarodowa społeczność składająca się także z Francuzów, Włochów, Maltańczyków, Ormian, Greków, którzy wspólnie zamieszkiwali na tym terenie.
Pani Fielding napisała tę opowieść z dystansem i poczuciem humoru, które przejawia się przede wszystkim w dość licznie przytaczanych powiedzonkach i przysłowiach. Kiedy przeczytamy, że: "Małpa jest piękna niczym gazela w oczach swojej matki" albo "Kto oparzył się zupą, będzie dmuchał na jogurt", to w pierwszym odruchu uśmiechamy się szeroko, ale po zastanowieniu odnajdujemy w tym głębszy sens.
Wątek romansowy pomiędzy głównymi bohaterami został przedstawiony w bardzo interesujący sposób. Sporo tu romantyzmu i nastrojowości, a intymna sfera życia Aidy i Pharesa przedstawiona została w bardzo delikatny i subtelny sposób, z gustem i klasą. Hannah Fielding pisze pięknie, opisowo, barwnie i kolorowo, dlatego też "Pieśń Nilu" pomimo swoich sześciuset stron tak przyjemnie i szybko się czyta.
Tematyka poruszana w powieści daleka jest od sielanki, ma w sobie autentyzm i prawdę oraz uniwersalną mądrość życiową. Widać, że autorka wie o czym pisze, zna tę kulturę, kraj i mieszkających tam ludzi.
"Pieśń Nilu" to opowieść, dzięki której można poszerzać własne horyzonty, poznawać inne kultury, a także nabrać ochoty na egzotyczną podróż. Jej lektura to naprawdę czysta przyjemność. Ja jestem oczarowana i w tej sytuacji pozostaje mi tylko rozejrzenie się za kolejną powieścią autorki.
KRAINA Z TYSIĄCA I JEDNEJ NOCY
Ostatnio wpadła mi w ręce piękna epicka opowieść o bardzo intrygującym tytule "Pieśń Nilu" autorstwa Hannah Fielding - poczytnej pisarki egipskiego pochodzenia, obecnie mieszkającej w Europie. Powieści tej autorki zyskują sobie szerokie grono czytelników i są nagradzane na całym świecie. Nawet nie przypuszczałam, że ta sześciuset stronicowa...
2017-06-08
Pozostając wciąż pod dużym wrażeniem powieści Rosie Thomas pt.: „Kaszmirowy szal” nie wahałam się sięgnąć po kolejną opowieść autorki, na którą czyniłam zakusy już od dłuższego czasu.
„Na piaskach pustyni” to klimatyczna historia, w której przeszłość współgra z teraźniejszością, a zbuntowana 19-latka odnajduje spokój i sens życia u boku swojej sędziwej babci.
Ruby bez porozumienia z rodzicami opuszcza rodzinny Londyn i udaje się w podróż do Egiptu, gdzie w Kairze, niemalże u stóp piramid mieszka jej babka Iris. Jak dotąd nic poza więzami pokrewieństwa nie łączy jej ze staruszką, ale dziewczyna upatruje w tej wizycie szansę na dokonanie pewnych zmian w swoim młodym życiu. Jej niezapowiedziana wizyta jest sporym zaskoczeniem dla 82-letniej babci oraz dwojga jej opiekunów – Mamduha i Cioci. Do tego buntownicza natura Ruby wcale nie ułatwia sprawy. Jak się jednak okazuje pobyt z dala od domu, w zupełnie nowym środowisku ma na młodą bohaterkę zbawienny wpływ. W towarzystwie babci dziewczyna wycisza się, „normalnieje” i zaczyna dostrzegać w swoim życiu coraz więcej wartości. Znajomość z Aszrafem – egipskim chłopakiem pozwala jej odciąć się od swojej niechlubnej przeszłości. Razem zwiedzają Kair i poznają jego ciekawe zakątki. Już od pierwszego dnia Ruby przekonuje się jak bardzo Egipt różni się od jej znajomej, rodzimej Anglii. Częste pogawędki z babcią – osobą z podobnym temperamentem uzmysławiają dziewczynie, że należy pielęgnować wspomnienia i nie można pozwolić im się zagubić. Pamięć Iris niestety coraz bardziej zawodzi. Kobieta chwyta się kurczowo swojej przeszłości i wspomnień o jedynej prawdziwej miłości jej życia. Z czasem staruszka coraz bardziej otwiera się przed wnuczką i obdarowuje ją przepiękną, romantyczną opowieścią o szczęściu i miłości naznaczonej koszmarem II wojny światowej. Pod wpływem Iris Ruby dojrzewa, dorośleje, staje się poważną i wrażliwą młodą osobą, a więzy łączące obie kobiety stają się mocne i niezniszczalne...
Dzięki Rosie Thomas już po raz drugi mogłam przeżyć fantastyczną i jedyną w swoim rodzaju przygodę. Tym razem w słonecznym Egipcie, w egzotycznym arabskim świecie podziwiałam piękno tamtejszych krajobrazów i niesamowitą przyrodę oraz zanurzyłam się w historii, kulturze i wartościach charakterystycznych dla tamtego miejsca. A to wszystko dlatego, że autorka potrafi przepięknie malować słowem. Jej treściwe opisy mocno działają na wyobraźnię, dzięki czemu czytelnik czuje się obecny we wszystkich przedstawianych miejscach. I nie ma znaczenia, czy odwiedza muzeum z drogocennymi eksponatami i pochłania historię Egiptu, czy zanurza się w tłumie wizytując miejscowy bazar, czy wybiera się na spotkanie z pustynią, gdzie jej cichy bezkres mąci jedynie szum wiatru i przesypujący się piasek. Dodatkowo opowieść nacechowana jest mnóstwem emocji, co w połączeniu z plastycznym językiem i obrazowym, momentami niemal baśniowym stylem nadaje tej powieści niepowtarzalny klimat.
Autorka potrafi w niewiarygodny sposób połączyć dwie płaszczyzny zdarzeń. Udaje jej się zestawić ze sobą przeszłość i teraźniejszość tak, że poruszamy się płynnie i swobodnie w obu tych obszarach nie odczuwając żadnych zgrzytów, ani przeskoków. Aby tego dokonać Pani Thomas wykorzystuje naturalne cechy ludzkiej osobowości, odwołuje się do wspomnień, snów oraz myśli człowieka, pomagając sobie takimi atrybutami jak fotografie, czy pamiątki z przeszłości. Dzięki temu połączenie tego co jest tu i teraz z tym co odeszło wypada bardzo naturalnie i prawdziwie.
W powieściach Rosie Thomas odnajduję wszystko to, czego oczekuję po interesującej książce. Mam zatem egzotyczne miejsca, piękne krajobrazy, rodzinne sekrety z przeszłości w połączeniu z codziennym życiem, o którym nie tylko czytam, ale mogę je również smakować niemalże wszystkimi zmysłami. To są książki, które trafiają prosto w mój gust i spełniają oczekiwania.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać powieści Rosie Thomas to serdecznie zachęcam, a jeśli znacie te nastrojowe historie, to ufam, że podzielicie przynajmniej w części mój entuzjazm. Zapraszam do lektury.
Pozostając wciąż pod dużym wrażeniem powieści Rosie Thomas pt.: „Kaszmirowy szal” nie wahałam się sięgnąć po kolejną opowieść autorki, na którą czyniłam zakusy już od dłuższego czasu.
„Na piaskach pustyni” to klimatyczna historia, w której przeszłość współgra z teraźniejszością, a zbuntowana 19-latka odnajduje spokój i sens życia u boku swojej sędziwej babci.
Ruby bez...
2013-08-09
Powieść ta "wpadła" mi pod rękę zupełnie przypadkiem, ale zainteresowana literaturą arabską nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Nadżib Mahfuz - pisarz bardzo popularny w krajach arabskich, laureat literackiej nagrody nobla z 1988 roku stworzył bardzo interesującą opowieść o mieszkańcach pewnej małej uliczki w Kairze - zaułka Midakk. Dzięki autorowi poznajemy wielu różnych bohaterów należących do różnych grup społecznych, ich życie, troski i radości. Historia opisana przez Nadżiba Mahfuza dotyczy jednak przede wszystkim młodej Egipcjanki - Hamidy. Dziewczyna we wczesnym dzieciństwie straciła matkę, a ojca w ogóle nie znała. Przygarnęła ją na wychowanie pewna dobra kobieta zwana przez mieszkańców Umm Hamida, stworzyła jej dom i otoczyła miłością. Dziewczyna wyrosła na piękną kobietę o twardym charakterze, która jednak nie lubi swego pochodzenia, wręcz nienawidzi biedy, brudu, nędzy i samego zaułka, w którym znajduje się jej dom. Marzy o lepszym, dostatnim życiu, chce się wyrwać z ubóstwa wierząc, że została stworzona do lepszego świata.
Aby spełnić swe marzenia Hamida pragnie wyjść dobrze za mąż i w ten sposób wydostać się z dzielnicy biedaków do lepszego świata. Jest gotowa położyć na szali prawdziwą miłość mężczyzny, który ją kocha i oferuje jej godne życie, aby podążyć za złudnym szczęściem i obiecanym bogactwem. Szybko jednak los zakpił sobie z jej pazerności i dziewczyna stała się ofiara własnej naiwności.
Czy Hamida znajdzie szczęście w życiu? Czy bogactwo i pieniądze tak bardzo liczą się w życiu?
Hamida jest postacią tragiczną. Ta naiwna i prosta dziewczyna uparcie walczy o swoje szczęście lekceważąc ostrzeżenia i opinie otoczenia. Konsekwencje jej wyborów dotykają nie tylko ją, ale także innych, kochających ją ludzi i ściągają na nich nieszczęście...
Polecam serdecznie lekturę tej powieści. Napisana została w naprawdę interesujący i plastyczny sposób. Czytelnik bez trudu może wyobrazić sobie nie tylko codzienne życie w zaułku Midakk, ale również wygląd dzielnicy i samego otoczenia. Osoby zainteresowane arabskim światem napewno nie powinny przejść obojętnie obok tej książki. Łatwa w czytaniu, przyjemna w odbiorze zmusza do głębszej refleksji o tym co w życiu jest naprawdę ważne. Pozostaję pod dużym wrażeniem tej powieśći i cieszę się, że mogłam bliżej poznać jedną z dzielnic Kairu, mieszkańców zaułka Midakk i spotkać się z twórczością Nadżiba Mahfuza.
Powieść ta "wpadła" mi pod rękę zupełnie przypadkiem, ale zainteresowana literaturą arabską nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji.
Nadżib Mahfuz - pisarz bardzo popularny w krajach arabskich, laureat literackiej nagrody nobla z 1988 roku stworzył bardzo interesującą opowieść o mieszkańcach pewnej małej uliczki w Kairze - zaułka Midakk. Dzięki autorowi poznajemy...
2014-03-07
"Karnak" nie jest typową powieścią w egipskim, czy arabskim klimacie. To inteligentna opowieść o ludziach i trudnych, przełomowych czasach w jakich przyszło im żyć. Nadżib Mahfuz nawiązuje do sytuacji politycznej Egiptu końca lat 60-tych XX wieku, czyli czasów rewolucji Gamala Nasera, jednak wymowa i przesłanie książki są ponadczasowe, aktualne zawsze i wszędzie.
Niewielka, a nawet niepozorna kawiarnia "Karnak" gdzieś w zaułku Kairu skupia wielu ciekawych ludzi, którzy tu dyskutują, wyrażają swoje poglądy i zaprzyjaźniają się ze sobą. Narrator, który pewnego dnia dołącza do grupy, szczegółowo opowiada nam dzieje, opisuje punkt widzenia i przekonania poszczególnych bohaterów. Część to ludzie w średnim wieku - właścicielka i pracownicy kawiarni, inni to młodzi studenci, którzy wnoszą do tego środowiska optymizm, świeżość i młodzieńcze ideały. Ważne jest, że wszystkich jednoczy wspólna sprawa.
Tajemnicze zniknięcia młodych wprowadzają niepokój i stawiają wiele znaków zapytania. Powodują też, że wiara i nadzieja w siłę i niezłomność Egiptu zostaje zachwiana, wychodzą na jaw skutki rewolucji, represje i aresztowania i pojawia się strach o coraz bardziej niepewną przyszłość.
Autor pokazuje jak ważna jest dla niego jednostka, każdy jeden niepowtarzalny człowiek, który ma swoje przekonania, pragnienia i marzenia. Wiele miejsca poświęca bezwzględności aparatu władzy i tragicznym w skutkach pomyłkom.
Nie jest to łatwa pozycja, choć czyta się ją dość szybko. Odważne podejście do problemów politycznych i mechanizmów rządzących rewolucją ma wydźwięk ogólnoświatowy i sprawia, że po książkę powinien sięgnąć każdy bez wyjątku. Polecam.
"Karnak" nie jest typową powieścią w egipskim, czy arabskim klimacie. To inteligentna opowieść o ludziach i trudnych, przełomowych czasach w jakich przyszło im żyć. Nadżib Mahfuz nawiązuje do sytuacji politycznej Egiptu końca lat 60-tych XX wieku, czyli czasów rewolucji Gamala Nasera, jednak wymowa i przesłanie książki są ponadczasowe, aktualne zawsze i...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-29
Po lekturze dwóch pierwszych powieści Pani Bogny Ziębickiej umiejscowionych w urokliwych Różanach pod Krakowem bardzo chętnie sięgnęłam po kolejną książkę autorki, dzięki której mogłam powrócić do poznanych wcześniej, ulubionych miejsc.
Autorka podarowała mi fantastyczną i niekonwencjonalną opowieść, nieco nostalgiczną, ale jakże prawdziwą. "Tylko dzięki miłości" to historia Zuzanny Hulewicz (poznanej wcześniej niani Zosi Boruckiej z Różan) od czasu kiedy skończyła czternaście lat, straciła oboje rodziców i siostrę i od tej pory wychowywała ją babcia - ciepła i serdeczna kobieta z zasadami. A wszystko przedstawione w dość nietypowy sposób - w postaci osobistych zapisków z dziennika-pamiętnika głównej bohaterki. Notki Zuzanny przeplatają się z zapiskami Joachima - Niemca z Prus Wschodnich, który obdarzył Zuzannę uczuciem "od pierwszego wejrzenia" i wytrwale zabiegał o jej względy. Oba pamiętniki chronologicznie pasują do siebie i uzupełniają się wzajemnie dając czytelnikowi rzetelny obraz wydarzeń z lat trzydziestych XX wieku.
Mamy zatem obraz Krakowa i pobliskich Różan od 1934 roku, poznajemy życie w majątku Schonwalde w Prusach Wschodnich niekaleko Mrągowa, ale również egzotyczną Afrykę, gdzie w Tanganice Niemcy mięli swoją kolonię. Podróżujemy z Zuzanną, jej babcią i Joachimem do Egiptu, ale przede wszystkim uczestniczymy w życiu codziennym Krakowa na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej i potem podczas działań zbrojnych. W zapiskach przewijają się informacje o ważnych wydarzeniach politycznych tamtego czasu, często przekazywane wprost z wycinków prasowych, które stanowią interesujące tło do przeżyć i przemyśleń bohaterów.
Powieść "Tylko dzięki miłości" to wspaniała podróż w czasie, w której mamy swój udział. Sugestywny język i realizm tamtej epoki stanowią o wartości tej książki. Kino lat trzydziestych - kultowe filmy, które za moich wczesnych lat dziecinnych wyświetlane były w cyklu "W starym kinie", dopiero co wchodziły na ekrany, były oglądane i szeroko komentowane. Do tego wspomniane wyżej oryginalne wycinki prasowe świadczą o historii, która dziś coraz bardziej blednie i należy o niej przypominać.
Jedyne czego mi zabrakło, to niektórych wydarzeń z okresu II wojny pomiędzy 1940, a 1945 rokiem - czasu, kiedy Zuzanna nie prowadziła swoich zapisków. Tego, co się wówczas wydarzyło możemy się jedynie domyślać...
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem tej powieści, jej niekonwencjonalnej formy i realizmu tamtych czasów. To książka z gatunku "inna niż wszystkie" i za to należy się autorce ogromne uznanie. Jeśli na początku lektury zdarzy Wam się zwątpić i ogarnie Was chęć odłożenia książki na półkę, proponuję przeczytać jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt stron, a na pewno zrobi się ciekawiej. Polecam.
Po lekturze dwóch pierwszych powieści Pani Bogny Ziębickiej umiejscowionych w urokliwych Różanach pod Krakowem bardzo chętnie sięgnęłam po kolejną książkę autorki, dzięki której mogłam powrócić do poznanych wcześniej, ulubionych miejsc.
Autorka podarowała mi fantastyczną i niekonwencjonalną opowieść, nieco nostalgiczną, ale jakże prawdziwą. "Tylko dzięki miłości" to...
KORONA IZRAELA
Dziś chcę Was zainteresować niezwykłą relacją Mattiego Friedmana, który próbuje odkryć przed czytelnikami prawdę o losach wyjątkowej, starej księgi, którą na przestrzeni wieków spotykały przeróżne koleje losów. Mowa tu o wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO manuskrypcie znanym jako Kodeks z Aleppo. Jest to jeden z dwóch najważniejszych kodeksów Biblii hebrajskiej, zwany „Koroną Izraela”. Ta pergaminowa księga sporządzona została w Tyberiadzie nad jeziorem Galilejskim w X wieku przez żydowskich uczonych - masoretów i przez stulecia była najstarszym i najważniejszym, kompletnym odpisem hebrajskiego tekstu Starego Testamentu. Przechowywana potem w Jerozolimie i Kairze w XV w. trafiła do syryjskiego Aleppo.
Kodeks z Aleppo na przestrzeni dziejów był uważany za najstarszy i zarazem najdoskonalszy tekst Biblii hebrajskiej, do którego odwoływano się w razie jakichkolwiek wątpliwości. Stał się najważniejszą wykładnią słowa Bożego w wierze żydowskiej. Zapis biblijnych tekstów Starego Testamentu był tak zwanym zapisem spółgłoskowym, czyli takim, w którym brakowało samogłosek, a więc potrzebna była odpowiednia interpretacja. Przy przepisywaniu każdy wyraz i każdy znak musiał być policzony, a żadna litera nie mogła zostać pominięta, ani też dodana. Dopiero kiedy Aaron Ben Mosze ben Aszer uzupełnił ów pierwotny zapis o akcenty i samogłoski, a także masorę, czyli uwagi dotyczące tekstu, manuskrypt nabrał jeszcze większego znaczenia, stał się jeszcze bliższy oryginałowi i został wreszcie należycie dokończony. Całość składała się z około 490 kart zapisanych w trzech kolumnach, jednak obecnie zachowała się jedynie część tych kart, sporo stron uległo zniszczeniu.
Matti Friedman przeprowadził prawdziwe dochodzenie aby skrupulatnie prześledzić losy starego manuskryptu i poznać tajemnice związane z jego zaginięciem w 1947 roku. Z niezwykłym zainteresowaniem poznajemy historię kodeksu, która naznaczona została przez międzynarodowe intrygi, polityczne zawirowania, batalie sądowe, kłamstwa i przemilczenia.
"Kodeks z Aleppo" został określony mianem thrillera, a w rzeczywistości jest to bardzo dobrze napisany reportaż. Dla mnie osobiście okazał się fascynującą, opartą na faktach relacją, która krok po kroku prowadzi nas przez wiele wieków historii. Widać w niej graniczącą z obsesją niezwykłą pasję autora, która dopinguje go i determinuje do odkrywania zamierzchłej przeszłości. Jestem pod wrażeniem wykonanej pracy i entuzjazmu, z jakim autor przekazuje nam kolejne fakty i odkrywa kolejne tajemnice. Z opowieści Mattiego Friedmana mogłam czerpać garściami. Większość okoliczności była dla mnie nowa i nieznana, ale z przyjemnością poznawałam wszystkie najdrobniejsze szczegóły i odkrywałam z autorem kolejne sekrety, które przez wieki nagromadziły się wokół tego cennego manuskryptu. Relacja jest bardzo wiarygodna. Matti Friedman pracował jako reporter agencji Associated Press, więc podszedł do tematu bardzo profesjonalnie i z należytą starannością. W swoich badaniach wykorzystał tajne jeszcze do niedawna dokumenty o znaczeniu międzynarodowym, wywiady i spotkania z osobami istotnymi dla sprawy by następnie zdobyte informacje przekazać czytelnikom w interesujący i klarowny sposób.
Rzadko sięgam po tego typu literaturę, ale przyznaję, że historię Korony Izraela warto poznać. Jestem zadowolona, że sięgnęłam po wersję multimedialną, dzięki czemu mogłam wsłuchać się w tę relację niczym w interesującą przypowieść o księdze, która wpłynęła na życie wielu pokoleń. Nie wiem, czy samodzielna lektura nie byłaby dla mnie zbyt ciężka. Audiobook z zasobów Empik Go w interpretacji Macieja Więckowskiego okazał się więc idealnym wyborem.
KORONA IZRAELA
więcej Pokaż mimo toDziś chcę Was zainteresować niezwykłą relacją Mattiego Friedmana, który próbuje odkryć przed czytelnikami prawdę o losach wyjątkowej, starej księgi, którą na przestrzeni wieków spotykały przeróżne koleje losów. Mowa tu o wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO manuskrypcie znanym jako Kodeks z Aleppo. Jest to jeden z dwóch najważniejszych kodeksów...