-
ArtykułyKonkurs: Dodaj cytat, wygraj smartwatch i książki!LubimyCzytać1
-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
Biblioteczka
2024-05-10
2024-04-02
NIESPEŁNIONA OBIETNICA
Przeczytałam już kilka powieści Kristin Harmel i muszę przyznać, że jak dotąd na żadnej się nie zawiodłam. Uwielbiam obrazowy styl pisania aurorki, jej ciekawe pomysły, intrygującą fabułę, przekaz emocji i mistrzowskie wręcz łączenie ze sobą odległych płaszczyzn czasowych, które pozostają w równowadze i w konsekwencji tworzą złożoną, ale bardzo spójną i przemyślaną opowieść. Każda przeczytana przeze mnie książka autorki okazywała się inna, niepowtarzalna i wyjątkowa, a jedną cechą łączącą te wszystkie historie, jest przeszłość osnuta wokół wydarzeń naznaczonych przez II wojnę światową. Krótko mówiąc powieści Kristin Harmel to nieprzeciętne książki z górnej półki, które usatysfakcjonują nawet najbardziej wymagających czytelników.
"A gdy znów się spotkamy" to historia Emily, dziennikarki, która po śmierci babci Margaret Emerson otrzymuje pocztą tajemniczą przesyłkę opatrzoną anonimowym listem nawiązującym do przeszłości. W ten sposób kobieta staje się właścicielką pewnego wyjątkowego i bardzo osobistego obrazu przedstawiającego Margaret z czasów, gdy była młodą dziewczyną. Emily jest mocno zaintrygowana tym bardziej, że babcia nigdy nie opowiadała o swojej młodości, ani o mężczyźnie, który był ojcem jej jedynego syna Victora. Kobieta postanawia rozwikłać tajemnicę przeszłości swojej rodziny i dowiedzieć się czegoś o swoim biologicznym dziadku, który był jedyną miłością Margaret. Otrzymany obraz ma jej ułatwić to trudne zadanie. Ojciec również służy Emily swoją pomocą, choć z uwagi na mocno skomplikowane relacje kobieta nie jest skłonna do współpracy. Wspólna podróż za ocean, do Monachium, jest ogromną szansą dla Victora i Emily na odbudowanie więzi, ale może również pomóc otworzyć szczelnie dotąd zamknięte drzwi do przeszłości.
Czy ojciec i córka wykorzystają tę okazję? Jakie niespodzianki kryje przeszłość bohaterów?
"A gdy znów się spotkamy" to przepiękna, wzruszająca opowieść wielowątkowa, której lektura to czysta przyjemność. Jestem zauroczona. Kristin Harmel stworzyła inteligentną i bardzo prawdziwą historię, która przystaje do rzeczywistości, jaka nastała po II wojnie światowej. Autorka podjęła kolejny frapujący temat, ukazując wojenne czasy poprzez pracę niemieckich jeńców - żołnierzy wziętych do niewoli i wysłanych za ocean, między innymi na Florydę, do pracy na farmie przy uprawie trzciny cukrowej. Mamy też reminiscencje walk na froncie, w Afryce, które odciskają głębokie piętno na psychice żołnierzy niemieckich walczących często wbrew sobie i swoim przekonaniom. Muszę przyznać, że zainteresowała mnie bardzo ta tematyka i postanowiłam dowiedzieć się więcej.
Książka jest ciekawym patchworkiem smutków i radości oplecionym nutą nostalgii. Akcja biegnie dwutorowo, płaszczyzny przeplatają się ze sobą tworząc bardzo wyrazisty obraz powieściowej rzeczywistości. Mroczny i smutny okres II wojny światowej obfitujący w wydarzenia będące istotą całej opowieści idealnie równoważą i uzupełniają obecne zdarzenia prowadzące do rozwikłania tajemnic rodziny. Wojenna rzeczywistość to nie tylko ciemność, strach, niepewność i śmierć, ale też życie pomimo wszystko, praca, drobne radości, miłość i nadzieja, które docenia się bardziej i odczuwa mocniej. A teraźniejszość to przede wszystkim konsekwencje pewnych wyborów, nie zawsze właściwych, które mają wpływ na kolejne lata, na przyszłość.
Powołani do życia bohaterowie to osoby z trudną przeszłością, mający za sobą bolesne doświadczenia i osobiste dramaty. To prawdziwi ludzie z krwi i kości mierzący się z własnymi demonami, poszukujący szczęścia, potrzebujący rozgrzeszenia i wybaczenia. Są bardzo autentyczni w swoim postępowaniu i wiarygodni w odczuwaniu emocji.
Kristin Harmel należy do grona moich ulubionych pisarek. Cieszę się, że mam jeszcze kilka jej powieści do przeczytania, bo są one dla mnie zawsze prawdziwą ucztą czytelniczą. Książkę "A gdy znów się spotkamy" wypatrzyłam w klubie recenzenta i otrzymałam ją od serwisu nakanapie.pl. Muszę przyznać, że był to naprawdę bardzo dobry wybór!
NIESPEŁNIONA OBIETNICA
Przeczytałam już kilka powieści Kristin Harmel i muszę przyznać, że jak dotąd na żadnej się nie zawiodłam. Uwielbiam obrazowy styl pisania aurorki, jej ciekawe pomysły, intrygującą fabułę, przekaz emocji i mistrzowskie wręcz łączenie ze sobą odległych płaszczyzn czasowych, które pozostają w równowadze i w konsekwencji tworzą złożoną, ale bardzo...
2024-03-21
KARUZELA ŻYCIA
Powieść obyczajowa "W sieci uczuć" to moje kolejne spotkanie z piórem Anety Krasińskiej. Poprzednio był to cykl "Małe tęsknoty", który zaliczyłam do średniej półki. I tym razem skusiłam się na wersję multimedialną w interpretacji Elżbiety Kijowskiej. Jestem bardzo zadowolona, gdyż spędziłam z tą opowieścią sporo miłych chwil.
Kiedy poznajemy Kamilę Michałowską jest studentką germanistyki. Dalej śledzimy kolejne etapy jej życia - zatrudnienie się w firmie, potem staż w szkole, następnie decyzja o podjęciu pracy w Berlinie na stanowisku recepcjonistki pewnego hotelu... Bohaterka spełnia się zawodowo, choć na pewno żadne z tych zajęć nie jest pracą marzeń. Mimo to kobieta wypełnia swoje obowiązki z ogromnym zaangażowaniem. Dużo bardziej skomplikowane są jednak jej stosunki rodzinne. Od zawsze dziewczyna stara się sprostać oczekiwaniom matki, która najchętniej znalazła by jej męża. Kamila jest pogubiona uczuciowo, młodzieńcze zauroczenie Tomaszem - kolegą ze studiów gdzieś tam ciągle tkwi w jej sercu, a kolejny związek to totalna porażka. Na szczęście Kamila zauważa problem i ma na tyle wewnętrznej odwagi i determinacji by przerwać tę chorą relację...
W tej powieści autorka podjęła kilka naprawdę ważnych kwestii. Toksyczne związki, które stanowią niestety znaczny procent międzyludzkich relacji są destrukcyjne. Dać się zmanipulować drugiej osobie jest naprawdę łatwo, ale uwolnić się z takiego chorego układu to już duży problem. Dlatego podziwiam Kamilę, choć jej osobowość nie do końca mi pasowała, momentami była irytująca, a mimo to w niektórych sytuacjach naprawdę potrafiła zaimponować. Wątek pracy zarobkowej za granicą to kolejny temat rzeka, który autorka potraktowała skrótowo, ale przedstawiła go w ciekawy i wiarygodny sposób. Zmiana otoczenia, inna kultura, bariera językowa, trudność adaptacji i nawiązywania kontaktów zostały ukazane w sposób rzeczowy, bez zbędnych upiększeń i retuszu. Dzięki temu wydarzenia nie nudzą, a codzienność bohaterów dostarcza ciekawych wrażeń. Jak to w życiu - raz płynie się z prądem, a innym razem trzeba pokonywać przeciwności i zmagać się z rwącym nurtem. Ciekawie został przedstawiony też wątek homoseksualistów - pary niemieckich przyjaciół Kamili, którzy w każdej chwili gotowi byli do pomocy.
"W sieci uczuć" to mądra opowieść skłaniająca do przemyśleń. Razem z główną bohaterką powinniśmy sobie uświadomić, że nigdy nie jest za późno na zmiany i warto się na nie otworzyć. O swoje marzenia i cele należy walczyć, jeśli chce się je osiągnąć. Nikt za nas tego nie zrobi.
Jestem też bardzo pozytywnie zaskoczona kreacją bohaterów. Postaci są bardzo wiarygodne i autentyczne, a problemy jakim muszą stawić czoła to prawdziwe życiowe rozterki i dylematy, dobrze dopasowane do wieku, stylu życia i środowiska w jakim osoby się obracają. Nie podobały mi się natomiast przeskoki czasowe, które zaburzają spójność i harmonijność całej opowieści. Moim zdaniem można było pokusić się o inny sposób przedstawienia życiorysu głównej bohaterki. Nie do końca zadziałał też przekaz emocji, które gdzieś tam były, ale nie dało się ich poczuć.
Podsumowując "W sieci uczuć" to całkiem niezła powieść obyczajowa z ciekawym pomysłem oraz fabułą, dobrze wykreowanymi bohaterami, ale niestety bez efektu wow. Muszę jednak przyznać, że ta historia zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż wcześniej wysłuchany trzy częściowy cykl "Małe tęsknoty", a to już jakiś progres, który daje nadzieję na więcej.
KARUZELA ŻYCIA
Powieść obyczajowa "W sieci uczuć" to moje kolejne spotkanie z piórem Anety Krasińskiej. Poprzednio był to cykl "Małe tęsknoty", który zaliczyłam do średniej półki. I tym razem skusiłam się na wersję multimedialną w interpretacji Elżbiety Kijowskiej. Jestem bardzo zadowolona, gdyż spędziłam z tą opowieścią sporo miłych chwil.
Kiedy poznajemy Kamilę...
2024-02-29
NA ZIEMIACH ODZYSKANYCH
"Pod obcym niebem" Sylwii Kubik to dylogia opowiadająca losy dwojga ludzi, których los, a może raczej wojna rzuciła na ziemie należące do Rzeszy. Właśnie tam, w okolicach Backnangu ścieżki głównych bohaterów - Marianny i Lucjana krzyżują się. Poznali się na robotach, a ich znajomość rozwijała się na przekór wszelkim zakazom i ograniczeniom. Połączyła ich miłość, która jednak nie jest w stanie ochronić oboje przed przykrymi i traumatycznymi zdarzeniami.
Drugi tom zatytułowany "Pod obcym niebem. Spełnione marzenie" przenosi nas do roku 1945, do czasów, kiedy wojna wreszcie dobiega końca, widać zbliżającą się kapitulację Niemiec, a polscy obywatele mogą powoli zacząć myśleć o swojej przyszłości. Część z nich decyduje się pozostać na niemieckiej ziemi widząc tu dla siebie szansę na życie. Inni pragną znaleźć szczęście za granicą - we Francji, Anglii, czy w Ameryce, a jeszcze inni chcą powrócić do wyzwolonej ojczyzny. Lucjanem i Marianną targają rozterki. Początkowo postanawiają zostać u bauera Karola, ale po kilku miesiącach decydują się na wyjazd do kraju. Oboje zdają sobie sprawę, że wyzwolona Polska nie ma wiele wspólnego z ojczyzną sprzed wojny, ale Lucjan widzi szansę dla swojej rodziny w tej zupełnie nowej rzeczywistości. Rodzina Kubików zdążyła się już przenieść z Osinek w lubelskiem na Pomorze, w okolice Kwidzyna i tutaj matka Lucjana - Franciszka z radością oczekuje powrotu swojego najstarszego syna oraz jego ukochanej Marianny i wnuka Rysia...
Dalsze losy rodziny Kubików są dla czytelnika nie mniej interesujące. Wiele w nich niepewności, żalu i starań. Zapewnienie bezpieczeństwa i bytu rodzinie wymaga od bohaterów ogromnej zaradności, ale także wielu poświęceń. Marianna i Lucjan muszą sprostać problemom, których dostarcza im życie. Rysio wciąż jest jedynakiem, co w tamtych czasach jest bardzo niepopularne. Maryśka musi pogodzić się ze śmiercią trójki dzieci, a Lucek stara się wspierać ją dbając o to, by niczego im nie brakło. Możemy podziwiać go za zaradność, przedsiębiorczość i dążenie do stworzenia jak najlepszych warunków rodzinie, a Mariannę za zrozumienie, zaufanie i czystą, bezgraniczną miłość do męża.
Całą opowieść świetnie się czyta. Oba tomy są ciekawie napisane, realistyczne, widać serce i emocje, które towarzyszyły autorce podczas pisania. Z jednej strony historia jest bardzo osobista, ale udało się w niej zachować obiektywizm, co naprawdę doceniam. Jedyne czego mi zabrakło to atmosfery PRL - owskiej, powojennej rzeczywistości. Bardzo żałuję, ale niestety nie odczułam klimatu tamtych czasów, o których opowiadał mi mój dziadek.
Odnalazłam natomiast w tej powieści pewne nawiązania do przeszłości mojej rodziny. I choć historia moich dziadków - Anny i Kazimierza, także naznaczona przez czasy wojny i okupacji różni się od losów powieściowych bohaterów, to jednak jest tu pewna zbieżność i podobieństwo.
Jedno jest pewne - Sylwia Kubik miała wspaniałych dziadków i moim zdaniem bardzo dobrze się stało, że pamięć o nich nie została zarezerwowana tylko dla najbliższych. Cieszę się, że tę piękną i wzruszającą opowieść mogą poznać i docenić wszyscy czytelnicy.
NA ZIEMIACH ODZYSKANYCH
"Pod obcym niebem" Sylwii Kubik to dylogia opowiadająca losy dwojga ludzi, których los, a może raczej wojna rzuciła na ziemie należące do Rzeszy. Właśnie tam, w okolicach Backnangu ścieżki głównych bohaterów - Marianny i Lucjana krzyżują się. Poznali się na robotach, a ich znajomość rozwijała się na przekór wszelkim zakazom i ograniczeniom....
2024-02-26
NA OBCEJ ZIEMI
Dwuczęściową powieść Sylwii Kubik "Pod obcym niebem" poleciła mi pani bibliotekarka. A ponieważ dotąd nie czytałam żadnej książki autorki, to pomyślałam, że będzie to doskonała okazja, aby poznać pióro kolejnej polskiej pisarki.
Powieść jest bardzo osobista. Opowiada rodzinną historię dziadków Sylwii Kubik - Marianny i Lucjana, którzy poznają się w Niemczech, na obcej ziemi, podczas wojennej zawieruch. Jest rok 1940. W kraju trwa wojna, coraz trudniej jest wyżywić rodzinę, często wielodzietną, kiedy większość zbiorów oddaje się na spłatę kontyngentu dla okupanta. Jedynym rozwiązaniem wydaje się dobrowolny wyjazd na roboty do Rzeszy. Z rodziny Kubików wyjeżdżają 16-letni Lucjan oraz o cztery lata starsza od niego siostra - Sabina. W podobnej sytuacji jest wiele polskich rodzin, wśród nich także Marianna - najstarsza z piątki rodzeństwa. Aby odciążyć rodzinę i mieć możliwość choćby skromnego zarobkowania dziewczyna wyjeżdża w okolice Backnangu. Trafia do domu Niemki o imieniu Greta, gdzie pomaga w kuchni i zajmuje się pracami gospodarskimi. Lucjan i Marianna przebywają w sąsiednich miejscowościach i tutaj, z dala od domu, ich ścieżki się przecinają. Ukradkowe spotkania, krótkie rozmowy przeradzają się z czasem w zażyłą relację, młodzi zakochują się w sobie i mają nadzieję zbudować wspólną przyszłość...
Historie oparte choćby w jakiejś części na prawdziwych wydarzeniach mają w sobie spory pierwiastek realizmu. Tak jest właśnie w przypadku tej książki. Doceniam bardzo fakt, że autorka zechciała podzielić się z czytelnikami opowieścią o swoich przodkach i muszę przyznać, że powstała z tego naprawdę świetna powieść. Fabuła jest niezwykle interesująca. Autorka skupiła się przede wszystkim na codzienności bohaterów, pokazała specyfikę pracy u bauera, niebezpieczeństwa i pułapki czyhające na robotników. Gdzieś w tle przez cały czas przewija się groza wojny, niepewność i strach o jutro. Marianna i Lucjan mięli szczęście trafić do rodzin, w których byli dobrze traktowani. Nie obyło się oczywiście bez pewnych przykrych incydentów, jednak nie każdy z robotników miał tyle szczęścia...
Podoba mi się bardzo sposób pisania autorki. Pani Sylwia pisze ciekawie, opowieść jest spójna, wiele w niej detali i szczegółów. Barwny, opisowy styl sprawia, że bez trudu możemy wyobrazić sobie Osinki i Stawiszyn, a później okolice Backnangu w Niemczech. Wątek miłosny jest bardzo wyważony, nienachalny i świetnie wpisuje się w tamte burzliwe czasy. Autorka oddała głos obojgu bohaterom. Mamy więc relację Lucjana i opowieść Marianny, które początkowo przeplatają się ze sobą, a pod koniec łączą się w jeden obiektywny przekaz.
Powieść "Pod obcym niebem" ukazuje nam wojenne lata z nieco innej perspektywy. Dzięki temu wyróżnia się ona spośród innych książek o podobnej tematyce. Autorka podejmuje tu wiele problemów jak bieda, głód, alkoholizm, rozdzielone rodziny, samotność, bariera językowa oraz krzywda, jaką wyrządza ludziom wojna. Aspekt ten jest pokazany z perspektywy Polaków i Niemców, co daje możliwość porównania. Wojna potrafi ranić na wiele sposobów, a krzywda dotyka ludzi po obu stronach barykady. Zainteresował mnie bardzo wątek Klemensa - bezwzględnego faszysty, psychopaty i zastanawiam się czy w drugiej części jeszcze o nim usłyszymy.
Przelanie na papier historii własnych dziadków musiało być dla pani Sylwii cudownym, intrygującym, ale też trudnym zadaniem. Odtwarzanie drzewa genealogicznego rodziny przynosi mnóstwo satysfakcji, a jeśli udaje się stworzyć z tego fabularną opowieść, to musi to być wspaniałym doświadczeniem. Z niecierpliwością czekam zatem na ciąg dalszy losów Marianny i Lucjana. Mam nadzieję na równie miłe i interesujące wrażenia.
NA OBCEJ ZIEMI
Dwuczęściową powieść Sylwii Kubik "Pod obcym niebem" poleciła mi pani bibliotekarka. A ponieważ dotąd nie czytałam żadnej książki autorki, to pomyślałam, że będzie to doskonała okazja, aby poznać pióro kolejnej polskiej pisarki.
Powieść jest bardzo osobista. Opowiada rodzinną historię dziadków Sylwii Kubik - Marianny i Lucjana, którzy poznają się w...
2024-02-19
ZAGRABIONA KSIĄŻKA, KTÓRA ZNACZY WSZYSTKO
Uwielbiam powieści amerykańskiej pisarki Kristin Harmel, ponieważ każda opowiedziana przez nią historia jest inna i nieszablonowa. Dlatego z ogromną ochotą sięgnęłam po "Księgę utraconych imion", której fabuła dotyczy egzemplarza pewnej wyjątkowej księgi i przenosi czytelnika do Francji w burzliwe czasy II wojny światowej. Już krótki opis wydawcy zaintrygował mnie i wiedziałam, że ta tematyka na pewno przypadnie mi do gustu. I nie pomyliłam się. Co więcej... "Księga utraconych imion" to jak do tej pory najlepsza powieść jaką przeczytałam w tym roku.
Eva Abrams jest bibliotekarką, z pochodzenia Żydówką, która od początku lat pięćdziesiątych XX wieku mieszka na Florydzie. Dziś jest już sędziwą kobietą, a mimo to nadal spędza wiele czasu wśród bibliotecznych półek. Swoją przeszłość i prawdziwe pochodzenie od lat trzyma w tajemnicy. Kiedy jednak Eva dostrzega zdjęcie pewnej księgi w miejscowej gazecie ożywają w niej wspomnienia z czasów II wojny światowej. Fałszowanie dokumentów, szmuglowanie żydowskich dzieci przez francusko-szwajcarską granicę, aresztowania, zdrady wracają do bohaterki z pełną siłą. Eva jest poruszona, musi koniecznie sprawdzić, czy ów sfotografowany egzemplarz to rzeczywiście Księga utraconych imion, która zaginęła podczas okupacji w małym francuskim miasteczku Aurignon. W tym celu kobieta udaje się w podróż do Berlina, mając nadzieję, że uda jej się odzyskać zagrabiony wolumin...
Autorka w rewelacyjny sposób połączyła w tej powieści dwie płaszczyzny czasowe. Zatapiając się we wspomnieniach głównej bohaterki odwiedzamy ogarnięty wojną Paryż,, kiedy z dnia na dzień rośnie presja i terror wobec ludności żydowskiej. Aresztowania, deportacje, ucieczki wzbudzają niepewność i strach oraz zamieniają zwyczajną, spokojną codzienność w koszmar. Ale towarzyszymy też Evie podczas przygotowań i samego wyjazdu do Europy, który ma szansę stać się podróżą jej życia. Oczywiście wydarzenia z przeszłości zdecydowanie przeważają w tej powieści i stanowią tej trzon. Teraźniejszość natomiast jest idealnym uzupełnieniem wojennych zdarzeń, płynnie się z nimi przeplata i w bardzo ciekawy sposób wieńczy oraz podsumowuje całą opowieść.
"Księga utraconych imion" to piękna, wzruszająca, głęboka i niezwykle prawdziwa historia, która na długo pozostaje w pamięci. Wplatając do fabuły motyw fałszerzy i przemytu żydowskich dzieci przez granicę do neutralnej Szwajcarii Kristin Harmel zachęca do bliższego zapoznania się z tym procederem. Pierwowzorem tytułowej księgi, w której, z wykorzystaniem ciągu liczb Fibonacciego, szyfrowano prawdziwe dane szmuglowanych osób był autentyczny, oprawiony w skórę egzemplarz "Epitres et Evangiles" wydrukowany w 1732 roku. Natomiast niewielkie urokliwe miasteczko Aurignon, gdzie Eva wraz z mamą uciekły z okupowanego Paryża zostało wykreowane na wzór kilku takich miejscowości znajdujących się rzeczywiście w południowej okolicy Vichy.
Wojenna rzeczywistość zobrazowana przez autorkę, ukazana z najmniejszymi detalami, jest bardzo wiarygodna i przekonująca. Niezwykle czytelny przekaz emocji spełnił swoją rolę. Napięcie rośnie ze strony na stronę podobnie jak groza wojny, która coraz bardziej odciska swoje piętno. Bohaterowie uczestniczą w niespodziewanych, często traumatycznych wydarzeniach, a zakończenie zdumiewa.
Uważny czytelnik odnajdzie w treści ciekawe złote myśli, które warto wynotować, albo zacytować: "Nadzieja to podstępny złodziej, kradnie teraźniejszość za ułudę jutra."
Powieści, których fabuła w jakiś sposób wiąże się z księgami, książkami, bibliotekami, czy księgarniami zawsze mają szczególne miejsce w moim sercu. Bo przecież "Książki potrafią zmienić życie, ale to ci ludzie, którzy je kochają i poświęcają im życie, naprawdę coś zmieniają. Jeśli książki nie znajdują drogi do czytelników, którzy ich potrzebują – tracą swoją moc." Tak twierdzi Kristin Harmel, a ja całkowicie zgadzam się z autorką.
"Księga utraconych imion" oczarowała mnie bez reszty. Lektura takich książek to sama przyjemność. Już nie mogę się doczekać kolejnej powieści autorki. Tym razem będzie to tytuł "A gdy znów się spotkamy", który, mam nadzieję, niebawem do mnie dotrze.
I na zakończenie jeszcze krótkie przesłanie od głównej bohaterki. Pamiętajcie, że ludzie, którzy „czują w książkach magię – będą mieli radośniejsze życie”. A zatem szukajmy tej magii w kolejnych opowieściach.
ZAGRABIONA KSIĄŻKA, KTÓRA ZNACZY WSZYSTKO
Uwielbiam powieści amerykańskiej pisarki Kristin Harmel, ponieważ każda opowiedziana przez nią historia jest inna i nieszablonowa. Dlatego z ogromną ochotą sięgnęłam po "Księgę utraconych imion", której fabuła dotyczy egzemplarza pewnej wyjątkowej księgi i przenosi czytelnika do Francji w burzliwe czasy II wojny światowej. Już...
2024-01-21
SZLAKIEM STAREJ WIDOKÓWKI
"Sekretne życie Roberty" Małgorzaty Hayles już od dłuższego czasu czekało na półce w kolejce do przeczytania. Po książkę sięgnęłam pod wpływem impulsu i jestem bardzo mile zaskoczona. Opisując historię Roberty - wyjątkowej kobiety o niepospolitym imieniu autorka stworzyła niebanalną i bardzo interesującą powieść drogi, w którą wplotła wątki obyczajowe. Uwielbiam tego rodzaju książki i z przyjemnością po nie sięgam, żałuję tylko, że w przypadku tego tytułu nie skusiłam się wcześniej.
Słów kilka o głównej bohaterce - Roberta jest czterdziestoletnią singielką, najmłodszą z trzech sióstr. Mieszka z mamą w Poznaniu, pracuje w zakładzie pogrzebowym, od śmierci ojca jej życie obraca się wokół pracy, opieki nad rodzicielką i wypełniania domowych obowiązków. Wszystko się zmienia, gdy Roberta postanawia przygarnąć używaną kanapę porzuconą na śmietniku - mebel w naprawdę dobrym stanie. Wewnątrz łóżka bohaterka znajduje starą pocztówkę sprzed dwudziestu lat, której adresatem jest mężczyzna mieszkający kiedyś w sąsiedztwie, a nadawcą pewna kobieta o imieniu Roberta. Ten niecodzienny zbieg okoliczności staje się dla bohaterki początkiem pięknej, spontanicznej przygody. Zaintrygowana tajemniczą wiadomością, będącą obietnicą spotkania w Paryżu, bohaterka załatwia urlop w pracy, wsiada na rower i kieruje się z Poznania na zachód. Im bardziej oddala się od domu, tym większej nabiera pewności, że jej przejażdżka zamieni się w wielokilometrową wyprawę. Roberta zamierza zdążyć na czas do Paryża, by odwiedzić Muzeum Rodina, spojrzeć na rzeźbę "Wiek dojrzały" Camille Claudel i rozwikłać zagadkę znalezionej tajemniczej widokówki.
Autorka stworzyła bardzo interesującą opowieść, niebanalną, skłaniającą do refleksji i pełną wrażeń. "Sekretne życie Roberty" to historia o życiu, pozornie bardzo prozaiczna, nawet mało prawdopodobna ale mająca w sobie coś wyjątkowego. Małgorzata Hayles skupiła się przede wszystkim na szeroko pojętych rodzinnych relacjach. Roberta to kobieta z niską samooceną, zakompleksiona, wycofana. Wzbudza w nas sporo sprzecznych emocji takich jak złość, smutek, współczucie i wreszcie ciekawość, zdumienie i podziw. Wynika to z fantastycznej przemiany Roberty, która decydując się na spontaniczną podróż uwierzyła w siebie i uleczyła swoją duszę. Przyczyniła się tym samym do uzdrowienia chorych relacji z matką i siostrami. Kobieta może imponować. Jest idealnym przykładem, że jeśli tylko chcesz, to możesz, należy tylko się odważyć.
Autorka bardzo sprytnie połączyła teraźniejszość ze wspomnieniami, które rzucają nowe światło na Robertę, jej dzieciństwo, relacje z rodzicami, a przede wszystkim apodyktyczną matką oraz roszczeniowymi siostrami. Przemyciła do wydarzeń też trochę humoru, dzięki czemu lektura tej powieści jest lekka, latwa i przyjemna. Podróż Roberty podzielona na etapy dostarcza ciekawych wrażeń. Bohaterka poznaje nowych ludzi, otwiera się na świat i staje zupełnie inną osobą, do tego stopnia, że w Paryżu porzuca swój rower i decyduje się na powrót do kraju... samolotem. Towarzysząc Robercie w jej wyprawie sami mamy ochotę wskoczyć na rower i ruszyć przed siebie.
Polubiłam główną bohaterkę, polubiłam też tę opowieść i cieszę się bardzo, że "Sekretne życie Roberty" mam na półce swojej biblioteczki. Być może poszukując motywacji sięgnę za jakiś czas właśnie po tę książkę.
SZLAKIEM STAREJ WIDOKÓWKI
"Sekretne życie Roberty" Małgorzaty Hayles już od dłuższego czasu czekało na półce w kolejce do przeczytania. Po książkę sięgnęłam pod wpływem impulsu i jestem bardzo mile zaskoczona. Opisując historię Roberty - wyjątkowej kobiety o niepospolitym imieniu autorka stworzyła niebanalną i bardzo interesującą powieść drogi, w którą wplotła wątki...
2023-09-01
PO OBU STRONACH...
Powieści Tomasza Betchera zazwyczaj przesłuchuję w podróży lub podczas spacerów i muszę przyznać, że idealnie mi się sprawdzają właśnie w takiej formie. Umilają wędrówkę, sprawiają, że nie dłuży się czas w podróży i dostarczają sporej dawki ciekawych wrażeń.
Tym razem sięgnęłam po kontynuację cyklu "Po tamtej stronie" mając nadzieję, że dostanę odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania. Powieść "Po tamtej stronie piekła" okazała się jeszcze lepsza, ciekawsza i bardziej emocjonująca od części pierwszej. Bohaterowie zostali postawieni przed arcytrudnymi wyborami. Tragiczne momenty dziejowe wystawiają rodziny na wiele prób. Płaszczyzna przywołująca lata wojny nierozerwalnie związana jest z bólem i cierpieniem, pozostawia traumę wśród tych, którzy przeżyli. Bardzo możliwe, że ich rany nigdy się nie zabliźnią. Wydarzenia dotyczące teraźniejszości - Edwarda Kamińskiego i jego dwóch wnuczek Magdy i Wiktorii także wzbudzają emocje, nie są wolne od problemów i zaskakujących zdarzeń. Siostry Wolskie muszą zmierzyć się z własnymi demonami i dodatkowo ponieść konsekwencje podejmowanych decyzji, swojej nieostrożności i łatwowierności.
Autor po raz kolejny stworzył niezwykle realistyczny i bardzo wiarygodny obraz wojny i okupacji. Wątek związany z żydowską rodziną Rosenbergów, obraz łódzkiego getta i jego późniejszej likwidacji, wreszcie obóz koncentracyjny to druzgocące fragmenty mocno oddziałujące na wrażliwość czytelnika. Z drugiej strony losy Brunona i Teodora, bliźniaków, lotników walczących po dwóch stronach barykady okazują się nie mniej emocjonujące. Zdarzenia dotyczące bitwy o Anglię przedstawione w oparciu o źródła historyczne i takie powieści jak "Dywizjon 303" Arkadego Fiedlera wypadły rewelacyjnie. Rozdzielenie rodziny Bury-Steinke i ich próby radzenia sobie w coraz trudniejszych warunkach, kiedy nie wystarczają już pochodzenie i znajomości sprawiają, że od lektury po prostu nie można się oderwać.
Mamy tu terror, ból, cierpienie i śmierć. Niektóre fragmenty są tak brutalne i wstrząsające, że czujemy się zszokowani, ale jednocześnie mamy świadomość, że tak wygląda prawdziwy horror wojny. Również w tej części losy rodziny Bury-Steinke wiodą prym i to właśnie te fragmenty opowieści upodobałam sobie najbardziej. Z drugiej strony z niecierpliwością czekałam na rozwiązanie tajemnicy Edwarda Kamińskiego, ale jak na razie autor nie rozwiał moich wątpliwości, nadal pozostają jedynie domysły i musimy zaczekać na to, co wydarzy się w części trzeciej. Jedno jest pewne - przeszłość ma ogromny wpływ na to, co jest tu i teraz.
Tomasz Betcher starał się jak najrzetelniej oddać prawdę o brutalnej wojennej rzeczywistości i naprawdę mu się to udało. Nam pozostaje własna interpretacja, osąd i przemyślenia. "Po tamtej stronie piekła" to opowieść zdecydowanie warta poznania. Jesteśmy dosłownie bombardowani emocjami, które momentami mogą wymknąć się spod kontroli. Po raz kolejny zakończenie po prostu zwala z nóg i znów pozostaje niepewność, co wydarzy się dalej oraz zdumienie. Z drugiej strony wydarzenia są tak niesamowite, że na długo zostaną w pamięci. Opowieść jest wyjątkowa, dopracowana w każdym szczególe i w tej sytuacji pozostaje nam tylko czekać na jeszcze.
PO OBU STRONACH...
Powieści Tomasza Betchera zazwyczaj przesłuchuję w podróży lub podczas spacerów i muszę przyznać, że idealnie mi się sprawdzają właśnie w takiej formie. Umilają wędrówkę, sprawiają, że nie dłuży się czas w podróży i dostarczają sporej dawki ciekawych wrażeń.
Tym razem sięgnęłam po kontynuację cyklu "Po tamtej stronie" mając nadzieję, że dostanę...
2023-08-09
PIES WSKAŻE DROGĘ...
"Światło nad ciemnościami" to przepiękna powieść amerykańskiego autora Alana Hlada, która została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami z czasów Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej. Na przestrzeni czterech i pół roku poczynając od kwietnia 1915, a kończąc na październiku 1919 roku jesteśmy świadkami dziejowych zdarzeń, które wzbudzają mnóstwo sprzecznych emocji. Jestem oczarowana tą historią i cieszę się bardzo, że w przygotowaniu są już kolejne powieści autora.
Anna Zeller jest pielęgniarką w szpitalu w Oldenburgu, gdzie opiekuje się między innymi weteranami wojennymi okaleczonymi podczas walk na froncie. Jej narzeczony Bruno Wahler walczy po stronie Niemiec w szeregach Trzydziestego Szóstego Pułku Inżynieryjnego znanego pod nazwą oddziału dezynfekcyjnego. Wizyta w szpitalu w Oldenburgu dyrektora Niemieckiego Czerwonego Krzyża - doktora Stallinga to pierwszy krok do stworzenia szkoły psich przewodników dla niewidomych byłych żołnierzy, którzy stracili wzrok na przykład na skutek działania broni chemicznej. Anna zajmuje się też owczarkami niemieckimi, które powróciły z frontu i teraz mają do wykonania ważną misję - będą prowadzić przez życie ociemniałych byłych żołnierzy. Kobiecie udaje się ocalić od śmierci Nię, suczkę z poranionymi łapami i w tajemnicy wyszkolić ją dla Maxa Benesha - żołnierza żydowskiego pochodzenia, kompozytora z Lipska. Nie jest to jednak mile widziane przez innych trenerów pracujących w szkole, dochodzi do głosu ogólna niechęć i szerzący się antysemityzm. Czy w takich okolicznościach Maxowi uda się ukończyć kurs przeczytacie w książce.
Powieść czyta się błyskawicznie. Wydarzenia są tak interesujące, że trudno oderwać się od lektury. Autor przedstawił I wojnę światową z perspektywy kata i ofiary. Wydarzenia z tego czasu ukazane zostały z pozycji agresora - Niemców oraz społeczeństwa niemieckiego, które musi ponosić konsekwencje decyzji podejmowanych przez rządzących. Bestialstwo i absurd tej wojny oraz obraz walk żołnierzy na froncie z użyciem broni chemicznej pod Ypres w 1915 roku są tak sugestywne i wstrząsające, że trudno sprostać emocjom.
W to interesujące tło historyczne wspaniale wpisują się bohaterowie, prawdziwi ludzie z krwi i kości, którzy muszą radzić sobie z głodem, strachem, niechęcią, antysemityzmem. Mają oni do wykonania konkretne zadania i do spełnienia określoną misję. Znaczącą rolę w tej opowieści odgrywają psi bohaterowie. Owczarki, które mają pełnić rolę przewodników dla wojennych weteranów to mądre, empatyczne zwierzęta, prawdziwi wierni przyjaciele. I to właśnie one przede wszystkim skradły moje serce.
"Światło nad ciemnościami" to przepiękna opowieść o miłości, przyjaźni, relacjach rodzinnych, sile i determinacji w obliczu Wielkiej Wojny, która pochłonęła i okaleczyła tyle ludzkich istnień. To historia bardzo kontrastowa, w której zwyczajna ludzka dobroć, bezinteresowność i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi została zestawiona z grozą wojny, okrucieństwem, ludobójstwem i śmiercią. Obnażenie najgorszych ludzkich słabości w połączeniu ze zwyczajną dobrocią serca sprawia, że bestialstwo zostało jeszcze mocniej napiętnowane, a przekaz emocji stał się jeszcze silniejszy i bardziej wyrazisty.
Powieść została bardzo ciekawie skonstruowana i dogłębnie przemyślana. Pomysł na fabułę w moim odczuciu okazał się genialny. Podczas gdy od dłuższego czasu jesteśmy wręcz zasypywani powieściami podejmującymi tematykę II wojny światowej historia przenosząca nas do 1915 roku i przybliżająca realia Wielkiej Wojny stanowi ciekawą odmianę. Opowieści napisane w oparciu o prawdziwe wydarzenia zawsze znajdują szczególne miejsce w moim sercu. Jestem pewna, że także "Światło nad ciemnościami" pozostanie ze mną na długo.
PIES WSKAŻE DROGĘ...
"Światło nad ciemnościami" to przepiękna powieść amerykańskiego autora Alana Hlada, która została zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami z czasów Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej. Na przestrzeni czterech i pół roku poczynając od kwietnia 1915, a kończąc na październiku 1919 roku jesteśmy świadkami dziejowych zdarzeń, które wzbudzają mnóstwo...
2023-07-22
GĘSTNIEJĄCY MROK NAZIZMU
Na kolejne spotkanie z Agnieszką Olejnik wybrałam powieść "Jak dzikie gęsi". A ponieważ po książki autorki sięgam zazwyczaj bez zastanowienia, to nie miałam pojęcia, że książka jest pierwszą częścią dłuższej opowieści. Tymczasem okazuje się, że za jakiś czas spotkam się ponownie z bohaterami, którzy u progu II wojny światowej i narastającej presji ze strony nazistowskiej ideologii musieli opuścić rodzinne Dolne Łużyce.
Autorka zabiera nas do czasów, gdzie ludzka podłość, brutalność i spiskowanie zbiera ogromne żniwo. Jedno słowo za dużo, szepnięte w zaufaniu, jedno bezmyślne zachowanie gdzieś na ulicy albo jedna nieopatrzna prośba mogą skutkować donosem i zniszczyć człowiekowi życie. W takich czasach przyszło żyć Katrin Dulke - pół Polce, pół Niemce, która na skutek szerzących się represji i coraz większego niebezpieczeństwa decyduje się wyjechać z rodzicami do dziadków do Gdańska, a potem być może nawet za ocean. Aby tego dokonać rodzina musi pozamykać wszystkie swoje sprawy w Sommerfeld. Decydując się na podróż do Gdańska Katrin musi opuścić swojego ukochanego Petera - niemieckiego chłopaka o żydowskich korzeniach, pacyfistę, który nie wyobraża sobie wstąpienia do wojska, czy w szeregi Hitlerjugend. Młodzi mają jednak nadzieję na rychłe spotkanie w Danzig. Niepewność i strach towarzyszy bohaterom w ich coraz trudniejszej codzienności. Wierzą w swoją miłość i ufają, że uda im się ułożyć sobie życie z dala od Europy. Tymczasem los zaplanował już dla nich zupełnie inny scenariusz...
Uwielbiam powieści Agnieszki Olejnik. Bez względu na podejmowaną tematykę autorka potrafi zaczarować słowem swoich czytelników. Historia pochłania nas bez reszty, a lekki, opisowy styl oraz prosty, plastyczny język i całe mnóstwo emocji sprawiają, że lektura to czysta przyjemność. Powieść "Jak dzikie gęsi" zaskakuje podejściem do tematu II wojny światowej. Bardzo intrygujący jest obraz tamtych czasów widziany z perspektywy mieszkańców polsko - niemieckiego pogranicza, terenów, które do 1945 roku stanowiły wschodnią część Niemiec, a po wojnie znalazły się w granicach administracyjnych naszego kraju. Z zainteresowaniem śledziłam stopniowe zmiany zachodzące w życiu mieszkańców Sommerfeld oraz ościennej wsi Leipe. Było to dla mnie ciekawe doświadczenie.
Historie, których fabuła dotyka czasów wojny i okupacji zawsze zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Przeczytałam ich już naprawdę wiele, a mimo to w każdej następnej wciąż odkrywam coś nowego i wyjątkowego. Tak stało się także tym razem, z czego jestem bardzo zadowolona. Opowieść zmusza do przemyśleń, uczy doceniać to, co posiadamy, bo nic nie jest nam dane na zawsze. Pokazuje piękno pierwszej miłości, romantycznej, pełnej uniesień, ale także smutnej i pełnej rozterek. Historia stawia na wierność własnym ideałom, które wymagają podejmowania określonych decyzji i dokonywania trudnych wyborów.
Kreacje bohaterów w tej powieści to naprawdę majstersztyk. Postaci są bardzo prawdziwe, wiarygodne w swoim zachowaniu i postępowaniu. Żaden z bohaterów nie jest nam obojętny. Jednych lubimy, drugim współczujemy, a jeszcze innych po prostu próbujemy rozgrzeszać. Są jednak wśród nich i tacy, których nienawidzimy.
Prawdziwą wisienką jest zakończenie pierwszego tomu. Autorka naprawdę potrafi zaskoczyć i sprawić, że odkładając książkę na półkę już nie możemy się doczekać dalszego ciągu. Jestem zafascynowana tą opowieścią i czekam na więcej!
GĘSTNIEJĄCY MROK NAZIZMU
Na kolejne spotkanie z Agnieszką Olejnik wybrałam powieść "Jak dzikie gęsi". A ponieważ po książki autorki sięgam zazwyczaj bez zastanowienia, to nie miałam pojęcia, że książka jest pierwszą częścią dłuższej opowieści. Tymczasem okazuje się, że za jakiś czas spotkam się ponownie z bohaterami, którzy u progu II wojny światowej i narastającej presji...
2023-05-07
MIŁOŚĆ W PIEKLE
Książek podejmujących tematykę wojenną i obozową wydano już wiele, a mimo to wciąż jest to problematyka, po którą sięgają zarówno znani pisarze jak i debiutanci. Krystyna Toczek od zawsze interesuje się historią i literaturą faktu, z zainteresowaniem zgłębia wiedzę na temat Ii wojny światowej i w efekcie przychodzi do czytelnika ze swoją pierwszą książką. Tytuł trafił do mnie z Klubu Recenzenta serwisu na kanapie.pl.
"Spotkaliśmy się w obozowym piekle" to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Bo czy można zakochać się od pierwszego wejrzenia w niemieckim oficerze stojąc na rampie kolejowej obozu koncentracyjnego? Czy major SS urzeczony urodą nastoletniej dziewczyny o długich blond włosach jest w stanie ocalić ją od gwałtów, ciosów i komory gazowej? Wydaje się, że taka sytuacja absolutnie nie mogłaby mieć miejsca. A jednak taki był właśnie początek miłości niemieckiego majora Jurgena Sztocha do niespełna osiemnastoletniej Anny Nydzyński - Polki, która w październiku 1944 r. trafiła wraz z mamą i małą siostrzyczką do obozu koncentracyjnego Dora - Buchenwald w Turyngii. Dziewczyna miała niesamowite szczęście, gdyż zainteresował się nią właśnie major Sztoch, ocalił przed gwałtem i w tajemnicy przed wszystkimi zwierzchnikami i podwładnymi zabrał ją do swojej willi na obrzeżach obozu. Narażając życie opiekował się dziewczyną i zadbał o to, aby przeżyła. Anna natomiast mogła się przekonać, że nie każdy esesman to kat i oprawca, którego bawi znęcanie się i zabijanie. Jurgen okazał się wrażliwym i dobrym człowiekiem, który nijak nie pasuje do funkcji, jaką przyszło mu pełnić i zadań, jakie musi wykonywać. To mężczyzna, któremu można zaufać i którego można pokochać. A uczucie, które na przekór brutalnej, tragicznej obozowej rzeczywistości połączyło tych dwoje - więźniarkę i esesmana - okazało się piękne, czyste, głębokie i... prawdziwe.
"Spotkaliśmy się w obozowym piekle" to historia pełna emocji. Nieludzkie traktowanie, gwałty, terror, bezwzględność, barbarzyństwo, bestialstwo, strach i śmierć zostały ukazane w zestawieniu z pięknem, czułością, delikatnością i romantyzmem. Ten kontrast jest tak niesamowicie ekspresywny i wymowny, że aż zdaje się do nas krzyczeć z niemal każdej strony. Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał, choć nie jestem przekonana, czy taka sytuacja w ogóle mogłaby zaistnieć. Anna i Jurgen to postaci fikcyjne, ale ich sylwetki są na tyle wiarygodne, że bardzo dobrze wpasowały się w obozową rzeczywistość. Ciekawie poprowadzony wątek miłosny łagodzi i przytłumia naturalistyczne opisy sadyzmu i znęcania się na więźniach. A dzięki zachowaniu Jurgena autorce udało się przemycić do obozowego piekła pewne, nikłe oznaki człowieczeństwa.
Powieść nie jest długa, jej lektura zajmie dosłownie jeden wieczór. Książkę czyta się przyjemnie, chociaż mam zastrzeżenia do korekty tekstu. Literówki pojawiające się już na pierwszej stronie nie są dobrą reklamą dla wydawnictwa, a niestety w przypadku Novae Res często się tak zdarza. Treść jest ciekawa, jednak znajdziemy w niej liczne przeskoki czasowe, niektóre wątki należało bardziej rozbudować, szczególnie te dotyczące już okresu powojennego. Rzeczywistość obozowa ukazana w tej powieści nie przekonała mnie, wkradła się do niej pewna sztuczność, a autorka nie potrafiła się wczuć w tę szczególną atmosferę. Drażniły mnie też pewne nieścisłości fabularne i błędy natury merytorycznej. Ale chyba największe zastrzeżenia mam do dialogów - zbyt duża w nich powtarzalność sprawia, że po jakimś czasie stają się nudne i nieciekawe. Na tym polu chyba najbardziej trzeba byłoby popracować.
"Spotkaliśmy się w obozowym piekle" to całkiem niezły debiut. Jednak moim zdaniem autorka zdecydowanie lepiej radzi sobie z fikcją literacką, niż historycznymi faktami. Uwielbiam tematykę wojenną w beletrystyce, ale zazwyczaj po zakończonej lekturze jestem zdruzgotana i wstrząśnięta. Niestety ta powieść nie poruszyła mnie tak, jak tego oczekiwałam, choć historia ma w sobie pewną wyjątkowość i potencjał.
MIŁOŚĆ W PIEKLE
Książek podejmujących tematykę wojenną i obozową wydano już wiele, a mimo to wciąż jest to problematyka, po którą sięgają zarówno znani pisarze jak i debiutanci. Krystyna Toczek od zawsze interesuje się historią i literaturą faktu, z zainteresowaniem zgłębia wiedzę na temat Ii wojny światowej i w efekcie przychodzi do czytelnika ze swoją pierwszą książką....
2011-10-23
Książka jest kontynuacją powieści "W poszukiwaniu zapachu snów". W tej części poznajemy bliżej Aleksandrę - siostrzenicę narratorki. Inteligentna i spostrzegawcza dziewczyna jest studentką Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Ma dobre serce, zajmuje się schorowanym staruszkiem - dawnym nauczycielem, uwielbia psy i wykopaliska, a od pewnego czasu pragnie zostać matką i postanawia znaleźć ojca dla swojego przyszłego dziecka. Po wielu perypetiach spotyka przypadkiem swego dawnego kolegę z dzieciństwa - Rosjanina Tolę, który zostaje ojcem jej dziecka. Dziewczyna utrzymuje swoją ciążę w tajemnicy i zwierza się dopiero swojej ciotce, do której jesienią przyjeżdża do Niemiec. Aleksandra nie przyznaje się przed rodziną, kim jest ojciec jej dziecka. Czy tajemnica zostanie odkryta i czy ojciec dowie się o istnieniu jego syna Witolda...
W główny wątek został wpleciony obraz współczesnych Niemiec, Polki od lat mieszkającej w Niemczech, która nieustannie krąży pomiędzy miejscem swojego zamieszkania i Łosinkiem - małą wsią, skąd pochodzi. Kobieta ciągle poszukuje swojego miejsca na ziemi.
Nie jestem zachwycona tą powieścią, chociaż muszę przyznać, że chwilami bywa wzruszająca.
Książka jest kontynuacją powieści "W poszukiwaniu zapachu snów". W tej części poznajemy bliżej Aleksandrę - siostrzenicę narratorki. Inteligentna i spostrzegawcza dziewczyna jest studentką Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Ma dobre serce, zajmuje się schorowanym staruszkiem - dawnym nauczycielem, uwielbia psy i wykopaliska, a od pewnego czasu pragnie zostać matką i...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-10-20
Historia Polki, która w młodości emigruje do Niemiec i tutaj rozpoczyna swoje dorosłe życie. Z zawodu jest architektem, będąc po rozwodzie samotnie wychowuje dziesięcioletniego syna - Jana i po kilku nieudanych związkach postanawia poświęcić się jedynie wychowaniu dziecka i pracy zawodowej. Kiedy w jej życiu pojawia się kolejny mężczyzna - Josh, jej plany ulegają gruntownej zmianie i próbuje na nowo ułożyć sobie życie u jego boku. Kobieta miota się, krąży pomiędzy Polską, a Niemcami, jej świat zostaje poważnie zachwiany. Jakby tego było mało, jest to burzliwy okres również dla Europie wschodniej - w Polsce zostaje obalony komunistyczny rząd, a w Berlinie Niemcy burzą mur... W tle tych wydarzeń kobieta postanawia spełnić jedno ze swoich marzeń... Czy jej się to udaje i czy potrafi temu sprostać...
W mojej opinii powieść jest chwilami zabawna, chwilami refleksyjna, po prostu średnia. Można przeczytać nie oczekując zbyt wiele..
Historia Polki, która w młodości emigruje do Niemiec i tutaj rozpoczyna swoje dorosłe życie. Z zawodu jest architektem, będąc po rozwodzie samotnie wychowuje dziesięcioletniego syna - Jana i po kilku nieudanych związkach postanawia poświęcić się jedynie wychowaniu dziecka i pracy zawodowej. Kiedy w jej życiu pojawia się kolejny mężczyzna - Josh, jej plany ulegają...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-25
WOJENNE TAJEMNICE
"Wojna Inge" to zdaniem wydawcy "historia o odkrywaniu tajemnic rodzinnych z czasów II wojny światowej, które pozostawały ukryte przez sześćdziesiąt lat". I rzeczywiście sporo tych sekretów na trzystu stronicową opowieść.
Dosyć często sięgam po powieści o tematyce wojennej i zazwyczaj za każdym razem odnajduję jakiś wątek, fakt bądź po prostu przemyślenia, które są dla mnie czymś nowym, dotąd nie poznanym, a tym samym intrygującym i ciekawym. Kiedy okazało się, że Svenja O'Donnell sięga w swojej powieści do lat trzydziestych XX wieku i rozpoczyna wędrówkę w przeszłość od położonego w Prusach Wschodnich Królewca, gdzie urodziła się jej babcia Ingeborg, od razu wiedziałam, że ta książka będzie moim priorytetem. Miałam sporo szczęścia, gdyż krótko po premierze udało mi się upolować tę powieść w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
"Wojna Inge" to II wojna światowa widziana oczami Niemki, która we wrześniu 1939 r. była czternastoletnią dziewczynką mieszkającą z rodzicami Albertem i Friedą Wiegandtami w Królewcu - ówczesnym Königsbergu. Trzeba przyznać, że Prusy Wschodnie będące swego rodzaju wschodnią enklawą Niemiec przez długi czas znajdowały się jakby na uboczu działań wojennych. Życie ludności niemieckiej toczyło się względnie normalnie, nie było nalotów, bombardowań, a jedynie przemarsze wojska oraz zmniejszone racje żywnościowe. To była niemal sielanka w stosunku do represji stosowanych przez nazistów w krajach okupowanych. Dopiero po przegranej bitwie pod Stalingradem i po załamaniu frontu wschodniego Prusy jako pierwsze stanęły na drodze odwetu Armii Czerwonej w przemarszu na zachód. Od jesieni 1944 r. rozpoczęły się masowe napady i rzeź na miejscowej ludności oraz naloty i bombardowania z powietrza. Inge miała wówczas 20 lat i była samotną matką dwuletniej córeczki. Razem z rodzicami zdecydowała się na karkołomną ucieczkę drogą morską w kierunku Świnoujścia. Paradoksalnie to nie lata wojenne były największym koszmarem dla Inge i jej rodziny, ale czasy bezpośrednio po wojenie - wygnanie, nędza, głód i szykany...
Svenja O'Donnell naszkicowała słowem bardzo interesujący obraz wojny widziany oczami młodej niemieckiej dziewczyny. Opierała się przede wszystkim na wspomnieniach babci Inge, a czasem na urywkach tych wspomnień, które starała się uzupełnić korzystając z dostępnej literatury, dokumentów archiwalnych, listów, zdjęć i rozmów. Autorka zadała sobie wiele trudu aby stworzyć możliwie rzetelny obraz tamtych czasów oparty na prawdziwych wydarzeniach. Jej relacja jest wiarygodnym świadectwem tamtego burzliwego czasu, choć mimo wszystko dość subiektywnym.
Powieść bardzo dobrze się czyta. Krocząc śladami swojej babci Svenja O'Donnell zabrała czytelników w ekscytującą podróż przez Królewiec, Świnoujście, Międzyzdroje, Apenrade w Danii, Blumenthal, Kilonię oraz Berlin w Niemczech. Ale nie wszystko było bez zarzutu. Zastanawiam się jak to się stało, że czytając wojenną opowieść przez cały czas towarzyszyło mi napięcie, a właściwie nie czułam emocji. Myślę, że zawinił sam przekaz, albo forma - częste zmienianie wątków, nagminne wręcz przytaczanie informacji ze źródeł. Zwróciłam też uwagę jeszcze na jeden aspekt, który zupełnie mi się nie spodobał. W części piątej autorka wraz z rodziną udaje się do Polski na pogrzeb babci Inge, która tu, wśród obcej rodziny, spędziła swe ostatnie lata życia. Biedna wioska, biedny domek z ogrodem i obca poniekąd rodzina - to wszystko zostało przedstawione jako gorsze, niedostatecznie komfortowe i eleganckie. Wyczułam tu zawiść i zazdrość w słowach autorki i nie mogłam zrozumieć. Małe znaczenie miał też fakt, że Inge czuła się tu dobrze, prawie jak przed wielu laty w rodzinnym domu w Królewcu. Szkoda, że rodzina - córki i wnuki nie chcieli stworzyć Inge takiej właśnie ciepłej przystani u siebie. Być może wtedy nie zdecydowałaby się szukać tego u obcych ludzi.
"Wojna Inge" to historia dopracowana, rzetelna, oparta na faktach, a zatem bardzo wiarygodna. Odkrywanie tajemnic historii, odszukiwanie przodków, podążanie ich śladem i próba zrozumienia przeszłości to trudna sztuka wymagająca ogromnego zaangażowania. Autorce się to udało, choć możemy stawiać pytanie - czy było warto?...
Jeśli interesujecie się tematyką wojenną i chcecie poznać tamte realia z punktu widzenia Niemki, młodej dziewczyny z Prus Wschodnich, to koniecznie sięgnijcie po "Wojnę Ingi". Ta powieść na pewno Was zaciekawi.
WOJENNE TAJEMNICE
"Wojna Inge" to zdaniem wydawcy "historia o odkrywaniu tajemnic rodzinnych z czasów II wojny światowej, które pozostawały ukryte przez sześćdziesiąt lat". I rzeczywiście sporo tych sekretów na trzystu stronicową opowieść.
Dosyć często sięgam po powieści o tematyce wojennej i zazwyczaj za każdym razem odnajduję jakiś wątek, fakt bądź po prostu...
2012-06-13
Powieść opowiada o włosko-niemieckim małżeństwie i zderzeniu dwóch odmiennych kultur, które nieustannie się ze sobą ścierają. Sięgnęłam po nią w nadziei, że tak, jak napisano na okładce: "przesycona niesamowitym humorem historia o włoskich krewnych rozbawi czytelnika do łez".
Tak się jednak nie stało i czuję się z tego powodu lekko zawiedziona. Humor przedstawiony w powieści w ogromnej większości dotyczy języka jakim posługuje się Antonio Marcipane - teść narratora. Nader częste lapsusy słowne i przekręcanie form gramatycznych stają się nie tyle zabawne, co raczej żenujące. Postać Antonia nosi w sobie bardziej groteskowe niż komiczne cechy, a to ona miała być nośnikiem humoru i wywoływać uśmiech na ustach czytelnika.
Początkowo nudnawa fabuła z czasem rozbudza nieco zainteresowanie, gdy Antonio rozpoczyna opowieść o swoim dzieciństwie we Włoszech i emigracji do Niemiec. To zdecydowanie najlepsza część tej historii. Warto też zwrócić uwagę na męską przyjaźń, jaka od samego początku połączyła teścia z zięciem, a która, moim zdaniem, została za mało wyeksponowana w powieści.
Według mojej opinii książka jest bardzo przeciętna i nie odzwierciedla euforii krytyki, ale ponieważ moje poczucie humoru różni się od przedstawionego w powieści, nie chciałabym odbierać przyjemności czytania innym osobom. Może Wy będziecie mięli inne zdanie.
Powieść opowiada o włosko-niemieckim małżeństwie i zderzeniu dwóch odmiennych kultur, które nieustannie się ze sobą ścierają. Sięgnęłam po nią w nadziei, że tak, jak napisano na okładce: "przesycona niesamowitym humorem historia o włoskich krewnych rozbawi czytelnika do łez".
Tak się jednak nie stało i czuję się z tego powodu lekko zawiedziona. Humor przedstawiony w...
2016-12-29
Po "Śnieżnego wędrowca" Elisabeth Herrmann sięgnęłam zupełnie bez namysłu, kiedy tylko moim oczom ukazała się przepiękna okładka z samotnym wilkiem w zimowej scenerii. Mam słabość do powieści, w których fabuła związana jest w mniejszym lub większym stopniu ze zwierzętami, a wilki należą do moich ulubionych bohaterów (a wszystko zaczęło się od "Czerwonego Kapturka" ;)). Okazało się, że "Śnieżny wędrowiec" opisuje kolejną zagadkę, w rozwiązaniu której bierze udział dwójka poznanych już policjantów - komisarz Lutz Gehring i początkująca policjantka i studentka - Sanela Beara. Na szczęście poza małą wzmianką do poprzedniej historii opisanej w powieści "Wioska morderców", "Śnieżny wędrowiec" stanowi zupełnie odrębną, niezwiązaną, ciekawie skonstruowaną intrygę kryminalną, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.
Obrzeża Berlina, posiadłość bogatego przedsiębiorcy - milionera, otoczona wysokim murem i szczelnie zamykana przed oczami sąsiadów, rodzina i służba objęta zmową milczenia na temat tajemniczego zaginięcia ośmioletniego chłopca Darija Tudora - syna sprzątaczki, niespodziewany rozwód i nagły ślub właściciela i ojca rodziny Reinartzów z pomocą domową i matką dziecka - Lidą Tudor to wszystko wydarzenia sprzed czterech lat, które miały miejsce bezpośrednio po zniknięciu chłopca. Teraz pojawia się nowa okoliczność w sprawie - pies leśniczego odnajduje w lesie pod śniegiem szczątki dziecka, które bez wątpienia należą do Darija. Tym razem śmierć, a nie zaginięcie czy porwanie dla okupu jest przedmiotem śledztwa miejscowej policji, którą reprezentuje komisarz Lutz Gehring. Jak to zazwyczaj bywa wychodzą na jaw nowe fakty i wcześniejsze błędy w śledztwie, pojawiają się dotąd nieznane okoliczności. Do śledztwa zostaje włączona młoda i ambitna, choć jeszcze niedoświadczona policjantka i studentka chorwackiego pochodzenia - Sanela Beara. Jej wrodzona ciekawość i niekonwencjonalne metody działania przynoszą pożądane efekty, bez których prawdopodobnie policji trudno byłoby "ruszyć z miejsca".
Co naprawdę wydarzyło się przed czterema laty? Czy miły i spokojny chłopiec miał wrogów, którzy mogli się na nim zemścić? A może jego rodzina odpowiada za tę tragedię? Czy to możliwe, że chłopiec zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku?
Wiele pytań stawia policja, wszystkie niewiadome musi szczegółowo zbadać i prześledzić, tym bardziej, że już raz poniosła w tej sprawie porażkę.
Elisabeth Herrmann pisze bardzo przystępnym i prostym językiem. Jej styl bardzo mi odpowiada, nie ma tu moralizowania i niepotrzebnych kombinacji. Wszystko jest składne i wyważone. Autorka potrafi utrzymywać napięcie, w niektórych momentach akcja nieco spowalnia, ale zaraz potem przyspiesza, a niecierpliwość sięga zenitu. Takie zabiegi służą zainteresowaniu. Wąski krąg podejrzanych - w sumie kilka osób, misternie utkana intryga i liczne zwroty akcji powodują, że do samego końca nie wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło.
Jak wspomniałam we wstępie, zainteresował mnie wątek poboczny dotyczący badania populacji wilków, ale miałam nadzieję, że zostanie on bardziej rozbudowany, podobnie, jak to miało miejsce np. w powieści Jodi Picoult "Pół życia". Mimo to jest miłym akcentem i wprowadza mały element niepokoju i grozy. Wątek chorwackich imigrantów, którzy na niemieckiej ziemi szukają pracy i starają się rozpocząć nowe życie również ciekawie urozmaica i uzupełnia główny zamiar powieści.
Sięgając po książkę zastanawiałam się skąd taki właśnie tytuł powieści. I powiem Wam, że oczywiście znajdziecie do niego odnośniki w samej historii, ale ja osobiście, mając na myśli "Śnieżnego wędrowca" wskazałabym zupełnie inną osobę.
Z przykrością muszę jednak zwrócić uwagę na błędy korektorskie, na które jestem wprost uczulona. Zazwyczaj nie chcę się czepiać wychodząc z założenia, że każdy ma prawo coś przeoczyć, ale tym razem postanowiłam o tym wspomnieć. W powieści wiele jest literówek, kilka razy zdarzyło się pominąć całe krótkie wyrazy, ale są też błędy merytoryczne - nie można w jednym miejscu pisać o milionach euro, za kilka stron w odniesieniu do tej samej sprawy o milionach marek, a pół strony niżej znów posługiwać się walutą euro. Chciałabym, aby mocniej zwracano uwagę na tego typu rażące niuanse, które nie powinny w ogóle pojawiać się jakiejkolwiek literaturze. Tysiące egzemplarzy powiela tysiące błędów, a to świadczy o konkretnych osobach oraz całych wydawnictwach.
Podsumowując tę historię muszę przyznać, że pozostaję pod jej dużym wrażeniem. Przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością i z nie mniejszym zainteresowaniem pewnego dnia sięgnę po "Wioskę morderców" Elisabeth Herrmann. Jeśli macie ochotę na kryminalną zagadkę, intrygi, kłamstwa i niedopowiedzenia w towarzystwie zasadniczego komendanta policji oraz ambitnej i kreatywnej adeptki to "Śnieżny wędrowiec" będzie idealnym wyborem. Ten intrygujący thriller na pewno Was zainteresuje.
Po "Śnieżnego wędrowca" Elisabeth Herrmann sięgnęłam zupełnie bez namysłu, kiedy tylko moim oczom ukazała się przepiękna okładka z samotnym wilkiem w zimowej scenerii. Mam słabość do powieści, w których fabuła związana jest w mniejszym lub większym stopniu ze zwierzętami, a wilki należą do moich ulubionych bohaterów (a wszystko zaczęło się od "Czerwonego Kapturka" ;))....
więcej mniej Pokaż mimo to1993
Przenieśmy się w świat baśni, magii, istot nadprzyrodzonych, gdzie trwa odwieczna walka dobra ze złem...
Skandynawska saga opowiadająca dzieje rodu Tengela Dobrego począwszy od XVI w., a skończywszy na czasach prawie współczesnych - XX wiek. Nad Ludźmi Lodu, jak są popularnie nazywani, ciąży okrutne dziedzictwo ich złego przodka zwanego Tengelem Złym. Aby uzyskać nieśmiertelność i panować nad światem zawarł on pakt z diabłem, na skutek którego w każdym pokoleniu miał się urodzić przynajmniej jeden potomek - indywidualista - obdarzony w szczególny sposób. Od wieków dzieci z niezwykłymi zdolnościami noszą w sobie piętno ich złego, demonicznego, skarłowaciałego przodka i mają za zadanie szerzyć zło na świecie. Potrafią więc czarować, wykorzystywać swoją niezwykłą siłę woli, leczyć, używać magii do różnych celów, nawiązywać kontakty z nadprzyrodzonymi istotami. Odkąd Tengel Dobry postanowił się przeciwstawić swemu złemu przodkowi, a zło zamieniać w dobro, jego potomkowie znają historię rodu i mają za zadanie przygotować się przez lata na ostateczną walkę z Tengelem Złym. Swoje niezwykłe zdolności powinni wykorzystywać dla szerzenia dobra, choć jest to bardzo trudne zadanie ponieważ, osoby obciążone dziedzictwem zostały wybrane do zwalczania dobra, a nie odwrotnie.
Ludzie Lodu często dla swojej rodziny byli nadzwyczaj ciepli, mili i kochający, przejawiali też ogromną empatię dla zwierząt i osób skrzywdzonych przez życie, ale często oskarżano ich o czary i nie akceptowano w społeczeństwie.
Przez pokolenia w rodzinie potomków Tengela wiele się dzieje...
Ale czy zdołają oni przygotować się na ostateczną walkę? Czy dobro zwycięży nad złem?
Historia Ludzi Lodu przenosi czytelnika do krajów skandynawskich - Norwegii, Szwecji oraz Danii. Już w pierwszej części poznajemy uroki majestatycznych gór położonych na północ od Trondheim, gdzie lato jest piękne, ale bardzo krótkie, a zima długa i mroźna...
To bardzo ciekawa i wciągająca opowieść z pogranicza baśni i fantastyki z elementami romansu i horroru ubarwiona inteligentnym humorem. Opisywane dzieje zostały zaopatrzone w tło historyczne, które często odbiega od prawdziwych faktów i jest po prostu dobrze skonstruowaną fikcją literacką. Lektura tej 47-tomikowej sagi wciągnęła mnie bez reszty i pamiętam, że wprost nie mogłam się doczekać kolejnej części. Czytałam ją w latach 90-tych, kiedy pojawiła się na rynku czytelniczym i raz na miesiąc wydawany był jeden tomik, który dosłownie pochłaniałam w dwie godziny.
Polecam tę sagę starszym nastolatkom i wszystkim czytelnikom poszukującym w książkach elementów nadprzyrodzonych, magii, czarów i zmagania się dobra ze złem.
Przenieśmy się w świat baśni, magii, istot nadprzyrodzonych, gdzie trwa odwieczna walka dobra ze złem...
Skandynawska saga opowiadająca dzieje rodu Tengela Dobrego począwszy od XVI w., a skończywszy na czasach prawie współczesnych - XX wiek. Nad Ludźmi Lodu, jak są popularnie nazywani, ciąży okrutne dziedzictwo ich złego przodka zwanego Tengelem Złym. Aby uzyskać...
2012-09-24
Powieść "Drzewo życzeń" Sandry Paretti opowiada o losach Kamili Hofmann - niemieckiej dziewczyny wywodzącej się z wyższych sfer. Jej rodzice posiadają fabrykę farmaceutyków, która świetnie prosperuje jeszcze pod koniec XIX w., kiedy Kamila jest jeszcze małą dziewczynką. Wtedy jej ojciec - Fryc Hofmann decyduje się zbudować dla swojej rodziny ogromny dom w Steglitz nieopodal Berlina - prawdziwą luksusową rezydencję z pięknym parkiem, służbą itp. Z pozoru wszystko pięknie się zapowiada, ale Hofmannowie mają swoje problemy, które wkrótce doprowadzają do prawdziwej katastrofy...
Rodzina żyje ponad stan, rodzice tolerują się nawzajem, ale żyją oddzielnie - każde w swoim świecie. Z polecenia matki - Emmi Hofmann urządzane są wielkie przyjęcia, kosztowne bale, a i spełnianie codziennych jej kaprysów pochłania mnóstwo pieniędzy. Dwóm starszym córkom wyprawiono już huczne wesela i przekazano ogromne posagi. Na te wszystkie fanaberie dochód z fabryki nie może wystarczyć. Hoffmanowie korzystają z coraz to większej liczby kredytów i pożyczek pod zastaw, a dużą część pożyczonych pieniędzy w tajemnicy przed rodziną Fryc przeznacza na gry hazardowe, wierząc, że w łatwy sposób zdobędzie pieniądze na spłatę swoich zobowiązań. W akcie desperacji ojciec postanawia nawet wydać za mąż swoją najmłodszą córkę - Kamilę w zamian za odpowiednią ilość gotówki. W obliczu bankructwa do zaręczyn nie dochodzi, a rodzina musi się pogodzić z ogromnymi stratami. Nawet rodzinny dom, który Kamila miała otrzymać w posagu zabiera jej matka, tak że dziewczyna w wieku 17 lat zostaje z niczym. Przygarnia ją wraz z ojcem ulubiona ciotka - Lenka, która zapewnia im mieszkanie i utrzymanie z dala od Berlina w nadmorskim miasteczku Warnemunde. Kamila nie może pogodzić się z tym, że jej matka zdecydowała się sprzedać ich rodzinny dom, aby mieć gotówkę na swoje potrzeby. Obiecuje sobie, że kiedyś go odkupi i wróci do ukochanego Steglitz.
To w Warnemunde Kamila poznaje swego przyszłego męża - Karola Sengera, z którym razem postanawiają wskrzesić dawną fabrykę ojca w Neusterlitz. Decydują się utrzymać na rynku markę Hofmanna, która miała już swoją renomę i nabywców. W ten sposób Kamila wraz z mężem kontynuuje zaprzepaszczone dzieło swego ojca, który jednak z uwagi na lekką rękę do pieniędzy oraz skłonności do hazardu trzymany jest z dala od spraw finansowych.
Kiedy wszystko jest na dobrej drodze, a interes wprost kwitnie na drodze do realizacji marzeń stają kolejne problemy związane z wybuchem wojny w 1914 roku. Kamila zostaje sama z ojcem i swymi trzema synami, a jej mąż zostaje wysłany na front. W tych trudnych czasach kobieta sama zajmuje się prowadzeniem firmy i dbaniem o dom.
Czy Kamili uda się kiedyś odzyskać utracony dom z dzieciństwa?
Czy spełnią się jej marzenia, które jako młoda nastolatka wyjawiała rosnącej w przydomowym ogrodzie ogromnej lipie nazywanej "Drzewem Życzeń"?
"Wszyscy jednak wierzyli w cudowną moc, jaka tkwiła w tym drzewie: kiedy pod tą lipą wypowiedziało się jakieś życzenie, można było być pewnym, że się spełni."
Warto sięgnąć po tę powieść aby przekonać się, że nasze życie, podejmowane w nim decyzje i działania, nie pozostają bez echa, a to co uczynimy w chwili słabości ma zazwyczaj daleko idące konsekwencje. Ale nawet w trudnych momentach należy wierzyć, że nasze marzenia i cele mogą się spełnić jeśli tylko wytrwale będziemy do nich dążyć i o nie zabiegać. Czasem nawet trzeba poświęcić coś, pogodzić się ze stratą, aby móc otrzymać w zamian coś innego, bo nie wszystko można zachować na zawsze.
"(...)Kiedy się jest tak młodym, to łatwo wierzyć, że wszystkie życzenia się spełnią. A później już wiesz, że nic w życiu nie jest pewne. Wiesz, że dziś coś otrzymasz, a jutro znów utracisz. Ale niejedno można zachować. Nie wszystko. Ale miłość należy do tych rzeczy, które zachować można.(...)"
Niech ten fragment z zakończenia powieści będzie ostateczną zachętą do jej przeczytania. Szczerze polecam.
Powieść "Drzewo życzeń" Sandry Paretti opowiada o losach Kamili Hofmann - niemieckiej dziewczyny wywodzącej się z wyższych sfer. Jej rodzice posiadają fabrykę farmaceutyków, która świetnie prosperuje jeszcze pod koniec XIX w., kiedy Kamila jest jeszcze małą dziewczynką. Wtedy jej ojciec - Fryc Hofmann decyduje się zbudować dla swojej rodziny ogromny dom w Steglitz nieopodal...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-16
"Jasne dni zatrzymam, ciemne oddaję losowi..."
Niemiecka pisarka Zsusa Bank stworzyła baśniową opowieść o prawdzie, dorastaniu,ludzkich słabościach i tajemnicach z przeszłości, które niespodziewanie wychodzą na jaw i burzą sielską atmosferę tytułowych "jasnych dni" - czasu beztroskiego dzieciństwa spędzanego w otoczeniu łąk i pól niewielkiego niemieckiego miasteczka Kirchblut.
Evi i Zigi - węgierscy artyści cyrkowi zajmujący się dotąd akrobacjami na trapezie opuszczają pewnego dnia cyrkowy wóz i po rocznej tułaczce z malutką córeczką Ają przybywają do Kirchblut, aby tu osiąść na stałe. Tak naprawdę miasteczko staje się miejscem zamieszkania jedynie dla kobiety z dzieckiem, gdyż mężczyzna po zapewnieniu skromnego lokum dla żony i córki szybko wyrusza w świat, za ocean, w poszukiwaniu pracy w cyrkowym namiocie.
Z ust dorosłej Therese (Seri) poznajemy życie trojga przyjaciół: Aji, Seri i Karla od dziecka spędzających wspólnie czas na zabawach i oczekiwaniu na każdą kolejną wiosnę, każde lato i przyjazd Zigiego - ojca Aji, który przez kilka tygodni w roku swoimi cyrkowymi popisami urozmaica jasne dni dziewczynek, chłopca i wielu dzieci z okolicy. Każde z dzieci ma swoje problemy, każde doświadczone przez życie, dźwiga własny bagaż doświadczeń, który kładzie się cieniem na ich dorosłym życiu.
Powieść o gęstej narracji, pozbawiona dialogów, a mimo to czyta się ją z zapartym tchem. Autorka posiada rzadką umiejętność snucia opowieści, w której czytelnik uczestniczy wraz z bohaterami. Plastyczne opisy i zwracanie bacznej uwagi na detale sprawia, że opisywane wydarzenia nabierają realizmu.
"Jasne dni" to powieść o ludziach, ich słabościach, prostych radościach i problemach. To przestroga dla osób próbujących zbudować przyszłość na obłudzie i kłamstwie. Jest to także opowieść o relacjach międzyludzkich, które często w mgnieniu oka rozpadają się niczym domki z kart, a postawione na nowo już nigdy nie będą takie jak dawniej.
Nie jest to pozycja dla osób oczekujących wartkiej akcji, zwrotów i tempa. "Jasne dni" to historia, którą trzeba się delektować, aby wyłowić z niej to co istotne. Polecam serdecznie.
"Jasne dni zatrzymam, ciemne oddaję losowi..."
Niemiecka pisarka Zsusa Bank stworzyła baśniową opowieść o prawdzie, dorastaniu,ludzkich słabościach i tajemnicach z przeszłości, które niespodziewanie wychodzą na jaw i burzą sielską atmosferę tytułowych "jasnych dni" - czasu beztroskiego dzieciństwa spędzanego w otoczeniu łąk i pól niewielkiego niemieckiego miasteczka...
2015-02-08
Są w naszym życiu momenty, wydarzenia, o których chcielibyśmy zapomnieć, co więcej - na zawsze wymazać je z pamięci. Ale czy tego chcemy, czy nie bolesna przeszłość powraca gdy się tego najmniej spodziewamy.
Laura od kilku lat mieszka w Berlinie ze swoim ukochanym mężem Jorgenem. Wychowywana przez babcię, po tym jak rodzice zginęli w wypadku, nie ma żadnej innej rodziny. Pewnego dnia dziewczyna zostawia wszystko - babcię Irenę, dom, Polskę, przeszłość i decyduje się na poślubienie Jorgena i wyjazd do Niemiec. Rozczarowana i zawiedziona postępowaniem babci, która nie chciała zgodzić się na jej ślub, od kilku lat nie utrzymuje z nią żadnych kontaktów. Niespodziewanie w dniu rocznicy Laura otrzymuje telegram zawiadamiający o śmierci Ireny. Poruszona ale i niezadowolona tym faktem musi pojechać do Warszawy, aby raz na zawsze pozamykać sprawy z przeszłości. Irena pozostawiła po sobie testament, z którego wynika, że wszystkie dobra materialne i cały majątek przekazała Kościołowi, a dla wnuczki przeznaczyła zielone pudełko wypełnione zapisanymi zeszytami.
Skąd taka decyzja babci? Dlaczego Laura została pozbawiona spadku?
Zaskoczona i zirytowana kobieta z jednej strony chce jak najszybciej wrócić do Niemiec, z drugiej ciekawość skłania ją do sięgnięcia po pierwszy zeszyt...
Są w nich zawarte chronologiczne zapiski wspomnień Ireny z czasów bezpośrednio przed wybuchem II wojny światowej oraz lat okupacji. Irena, z pochodzenia Żydówka, opisuje swoje wojenne dzieje - ukrywanie się w Warszawie po tym jak rodzina trafiła do getta, próbę wyswobodzenia rodzeństwa zza muru, aresztowanie, transport do obozu zagłady i kolejne lata spędzone w tym, pozbawionym wszelkich praw i zasad, miejscu z niezwykłą starannością i dbałością o szczegóły.
"Skrywana przeszłość" to ważna i mądra lektura napisana zapewne ku pamięci tamtych okrutnych lat. O wartości tej książki stanowią wspomnienia Ireny, które chwilami są tak przerażające i wstrząsające, że trudno przez nie przebrnąć, a jednocześnie tak ciekawe i przejmujące, że nie można zostawić ich na potem. Z takimi wrażeniami sięga po każdy kolejny zeszyt Laura i z podobnym nastawieniem śledzimy kolejne strony my - czytelnicy. Obraz wojennej Warszawy, krzyki i płacz zza murów getta, panika, niepewność każdego następnego dnia, a nawet godziny są tak realistyczne, że mamy wrażenie jakbyśmy sami żyli w tamtym trudnym czasie. Szokująca i tragiczna rzeczywistość obozowa, selekcja więźniów na rampie, dymiące kominy krematorium, głód i choroby, strach, beznadzieja, klęska, pozbawienie człowieczeństwa i okrutne doświadczenia wykonywane przez esesmanów oraz ta nieustanna świadomość, że takie bestialstwo naprawdę miało miejsce poruszają do głębi i nie pozwalają zapomnieć.
Autorka napisała w notce o sobie, że wojna interesowała ja od zawsze, a to za przyczyną dziadka, który zamiast opowiadania bajek urządzał jaj lekcje historii. Dla mnie ta książka także jest bardzo osobista, ponieważ ja również przed laty poznałam wojenną rzeczywistość z ust mojego dziadka, który spędził kilka lat w obozach jenieckich. I choć nie były to tradycyjne obozy zagłady, to codzienność obozowa wyglądała bardzo podobnie. Dlatego też moja ocena tej powieści może być mało obiektywna, ale jedno wiem na pewno - tę książkę trzeba przeczytać, ale zaznaczam - nie liczcie na łatwą lekturę.
Są w naszym życiu momenty, wydarzenia, o których chcielibyśmy zapomnieć, co więcej - na zawsze wymazać je z pamięci. Ale czy tego chcemy, czy nie bolesna przeszłość powraca gdy się tego najmniej spodziewamy.
Laura od kilku lat mieszka w Berlinie ze swoim ukochanym mężem Jorgenem. Wychowywana przez babcię, po tym jak rodzice zginęli w wypadku, nie ma żadnej innej rodziny....
AFRYKAŃSKI SEN
W kręgu moich zainteresowań czytelniczych na szczególnym miejscu znajdują się powieści, dzięki którym wraz z bohaterami mogę podróżować do różnych zakątków świata. Niemiecka pisarka Anne Jacobs w książce "Sen o Kilimandżaro" zaproponowała mi cudowną wycieczkę najpierw do Niemiec, do położonego we wschodniej Fryzji miasta Leer, a następnie na kontynent afrykański do portowego miasta Dar es Salaam w Tanzanii.
Przenieśmy się zatem do 1880 roku do niemieckiego Leer, gdzie wraz z dziadkami i kuzynami zamieszkuje dziesięcioletnia Charlotte. Jej rodzice i brat zatonęli podczas rejsu do Indii - kraju słońca, orientalnych strojów i wyszukanych aromatów, skąd pochodziła jej mama.
Część pierwsza tej powieści to życie Charlotte wraz z dziadkami i kuzynami w Leer. Możemy obserwować dorastanie dziewczyny, która już jako nastolatka marzy o podróżach, egzotycznych zakątkach i niezależności. Temperament i pragnienia bohaterki wykraczają poza utarte schematy przewidziane dla kobiet na przełomie XIX i XX wieku, a małżeństwo z Christianem rozczarowuje Charlotte i dalekie jest od jej oczekiwań. Druga część powieści rozpoczynająca się podróżą do Tanzanii i ukazująca życie w niemieckiej kolonii wśród wielonarodowej społeczności Dar es Salaam jest chyba jeszcze bardziej interesująca. Poznajemy prawdziwe oblicze Christiana oraz twardy charakter Charlotte - wyjątkowej i przedsiębiorczej kobiety. Jej optymistyczna natura, życiowa mądrość, odpowiedzialność i odwaga pomagają pokonywać wszelkie przeciwności. Bohaterka musi liczyć na siebie, bierze więc na swoje barki utrzymanie rodziny i z pomocą kuzynki organizuje sobie życie w Tanzanii...
Anne Jacobs proponuje nam ekscytującą wycieczkę w przeszłość, dzięki czemu mamy okazję przyjrzeć się codzienności ludzi żyjących pod koniec XIX wieku. Klimat i specyfika tamtych czasów została bardzo ciekawie nakreślona. Tło wydarzeń wydaje się niezwykle barwne i jednocześnie realistyczne. Autorka przekonała mnie w zupełności do swojej wizji tamtych odległych już czasów.
Anne Jacobs pisze ciekawie i intrygująco, obrazowo i z polotem. Jej powieść przypomina mi trochę książki Elizabeth Haran (chociaż tutaj miejscem akcji jest Australia), albo Hannah Fielding, która zaprasza czytelnika do egzotycznych miejsc takich jak Egipt, Kenia, czy... Wenecja. Podoba mi się barwny styl aurorki, jej sposób prowadzenia wydarzeń oraz kreacja bohaterów. Miło jest spędzać czas w towarzystwie osób nieprzeciętnych - indywidualistów o interesujących osobowościach, z którymi nie można się nudzić.
Okładka przyciąga uwagę, a opis wydawnictwa obiecuje wspaniałą przygodę. I rzeczywiście powieść Anne Jacobs idealnie wpasowała się w mój gust, okazała się nawet lepsza niż oczekiwałam i moje pierwsze spotkanie z piórem autorki uważam za bardzo udane.
"Sen o Kilimandżaro" to pierwsza część cyklu afrykańskiego, której kontynuacja zatytułowana "Niebo nad Kilimandżaro" będzie miała premierę już 15 maja. Czekam z niecierpliwością aby ponownie przenieść się na Czarny Ląd i towarzyszyć Charlotte w niebezpiecznej, ale zapewne bardzo ekscytującej ekspedycji do stóp wymarzonego Kilimandżaro.
Jeśli lubicie podróże z książką, przygody i zwiedzanie dalekich krain to nie wahajcie się ani chwili. Cykl afrykański Anne Jacobs spełni Wasze oczekiwania.
AFRYKAŃSKI SEN
więcej Pokaż mimo toW kręgu moich zainteresowań czytelniczych na szczególnym miejscu znajdują się powieści, dzięki którym wraz z bohaterami mogę podróżować do różnych zakątków świata. Niemiecka pisarka Anne Jacobs w książce "Sen o Kilimandżaro" zaproponowała mi cudowną wycieczkę najpierw do Niemiec, do położonego we wschodniej Fryzji miasta Leer, a następnie na kontynent...