-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-11-14
2020-10-21
„Jeśli podobał wam się Szeptacz, ta książka was zachwyci” – to tekst z okładki (Alex Michaelides).
Ja niestety nie czytałem "Szeptacza" (chodzi o poprzednią książkę autora), zatem nie mogę powiedzieć czy mi się podobał. Ale czy to ma znaczyć że „W cieniu zła” ma mi się nie podobać? Niekoniecznie.
Bywa tak, że gdy zaczynam czytać książkę to trudno mi się od niej oderwać. Tego niestety nie mogę napisać o nowym dziele Alexa Northa. Czytało mi się „przeciętnie”. Tym bardziej, że cała opisywana sprawa kręci się wokół nie do końca realnej strefy. Od czasu do czasu zalatywało mi horrorem, który jako gatunek literacki nie należy do moich ulubionych.
Jednak po przeczytaniu całość okazuje się całkiem niezła. Tym bardziej, że autor w pewien sposób wprowadza czytelnika w błąd (celowo) i dopiero bliżej końca niż początku daje mu po głowie, co stanowi spory przełom w książce.
Tak czy inaczej – „W cieniu zła” to całkiem niezła książka, zwłaszcza gdy lubi się mroczne historie, takie w których nie sny mają wpływ na jawę …
Oficjalna premiera książki już 28 października, a ja dziękuję Wydawnictwu Muza za możliwość wcześniejszego zapoznania się z książką.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/10/w-cieniu-za-alex-north-normal-0-21.html
„Jeśli podobał wam się Szeptacz, ta książka was zachwyci” – to tekst z okładki (Alex Michaelides).
Ja niestety nie czytałem "Szeptacza" (chodzi o poprzednią książkę autora), zatem nie mogę powiedzieć czy mi się podobał. Ale czy to ma znaczyć że „W cieniu zła” ma mi się nie podobać? Niekoniecznie.
Bywa tak, że gdy zaczynam czytać książkę to trudno mi się od niej oderwać....
2020-10-11
Według dostarczonego opisu jest to "pełna ciepła, niewymuszonego humoru i ironicznego brytyjskiego dowcipu komedia kryminalna z bohaterami, których nie sposób nie polubić".
Książka niedawno do mnie dotarła, a dzisiaj skończyłem ją czytać. Jak wypada zapowiedź w porównaniu z rzeczywistością?
Nie jest typowy kryminał ani tym bardziej przedstawiciel gatunku sensacji, nie jest to thriller. Ja sklasyfikowałbym ją jako obyczajową z wątkiem kryminalnym. Jeśli chodzi o humor to istotnie jest go sporo, i to nawet w odpowiadającym mi stylu.
Żeby nie było tak dobrze - pewna rzecz niezbyt do mnie trafiła. Akcja rozgrywa się (w większości) na osiedlu dla seniorów i w środowisku seniorów. Nie wiem jak jest w Wielkiej Brytanii, może właśnie tak jak w tej książce. Dla mnie przedstawiony obraz życia emerytów jest zbyt cukierkowy, zwłaszcza w porównaniu do polskich realiów. Ale może na wyspach tak właśnie jest?
Książkę czyta się lekko, lektura jest przyjemna. Nie szukajcie w niej jednak super zagadek kryminalnych, strzelaniny czy mrożących krew w żyłach pościgów.
Jak zatem można krótko opisać tę pozycję? Cytowany uprzednio opis jest wręcz idealny.
Recenzja dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/10/mordercow-tropimy-w-czwartki.html
Według dostarczonego opisu jest to "pełna ciepła, niewymuszonego humoru i ironicznego brytyjskiego dowcipu komedia kryminalna z bohaterami, których nie sposób nie polubić".
Książka niedawno do mnie dotarła, a dzisiaj skończyłem ją czytać. Jak wypada zapowiedź w porównaniu z rzeczywistością?
Nie jest typowy kryminał ani tym bardziej przedstawiciel gatunku sensacji, nie jest...
2020-10-17
Spodziewałem się czegoś innego.
Te opisy: „Dla niego przywiąże sobie maczetę do nogi. Dla niego wskoczy na dach pędzącego pociągu. Dla niego odnajdzie siłę, aby uciekać.” Te opisy wprowadziły mnie w błąd.
Oczekiwałem lekkiej lektury, kolejnego „bum, bum, chlast, chlast”. I początek nawet mnie w tym utwierdził. Ale ta książka to zupełnie coś innego. To przejmująca historia, historia o utracie tego co się kocha, historia o ucieczce i poszukiwaniu czegoś lepszego, lepszego świata.
Przedstawiona historia i bohaterowie są fikcyjni, ale autorka zrobiła świetną robotę, jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Choć akcja rozgrywa się bardzo daleko (tytuł przecież to wskazuje) i dla mnie jest to egzotyka (praktycznie całość odbywa się w Meksyku), inna kultura, inne realia, to bardzo łatwo było mi wczuć się w sytuacje bohaterów powieści.
Nie ukrywam, że książka mnie zmieniła. Dzięki niej inaczej postrzegam problem imigrantów. Bo czy można mieć pretensje do kogokolwiek, kto chce lepiej żyć? Kto chce żyć w świecie który wydaje mu się lepszy?
Na zakończenie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji. Pozostanie on w mojej pamięci, a dodatkowo przypominać mi o nim będzie dołączona zakładka :), którą będę wykorzystywał bo gdzieś zawieruszyłem tę, której do tej pory używałem.
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2020/10/amerykanski-brud.html
Spodziewałem się czegoś innego.
Te opisy: „Dla niego przywiąże sobie maczetę do nogi. Dla niego wskoczy na dach pędzącego pociągu. Dla niego odnajdzie siłę, aby uciekać.” Te opisy wprowadziły mnie w błąd.
Oczekiwałem lekkiej lektury, kolejnego „bum, bum, chlast, chlast”. I początek nawet mnie w tym utwierdził. Ale ta książka to zupełnie coś innego. To przejmująca historia,...
2020-09-27
Kolejna pozycja z Fantazmatów, która wpadła mi do czytnika. Tym razem lekko się rozczarowałem.
Zbiorek siedmiu opowiadań – uwaga – nie o smokach ale o czasie. Smoki z tytułu to nazwa konkursu :).
Spodziewałem się czegoś lepszego, przecież to finaliści konkursu. Tylko jedno z opowiadań spodobało mi się, dwa oceniłbym na „w miarę”, reszta raczej kiepskie (ocena subiektywna).
Pewnym usprawiedliwieniem może być fakt, że autorzy są bardzo młodzi… może jeszcze się rozwiną.
Kolejna pozycja z Fantazmatów, która wpadła mi do czytnika. Tym razem lekko się rozczarowałem.
Zbiorek siedmiu opowiadań – uwaga – nie o smokach ale o czasie. Smoki z tytułu to nazwa konkursu :).
Spodziewałem się czegoś lepszego, przecież to finaliści konkursu. Tylko jedno z opowiadań spodobało mi się, dwa oceniłbym na „w miarę”, reszta raczej kiepskie (ocena...
2020-09-25
Początek wypadł tak sobie. Pewnie w porównaniu z poprzednio czytaną książką.
Autor daje czytelnikowi możliwość poznania bohaterki, może nawet zbyt długo i zbyt dokładnie. Ta część książki nieco mnie znużyła. Choć z drugiej strony – gdyby nie to, to być może nie udałoby się wczuć w położenie doktor Fox.
Później miałem wrażenie, że to już było. No może nie książka, ale film oparty na podobnym motywie (może nawet nie jeden) już widziałem.
Na szczęście kulminacja i rozwiązanie są oryginalne, a od pewnego momentu książka mnie wciągnęła i czytałem ją z przyjemnością.
Ogólnie oceniam jako „dobra”.
Początek wypadł tak sobie. Pewnie w porównaniu z poprzednio czytaną książką.
Autor daje czytelnikowi możliwość poznania bohaterki, może nawet zbyt długo i zbyt dokładnie. Ta część książki nieco mnie znużyła. Choć z drugiej strony – gdyby nie to, to być może nie udałoby się wczuć w położenie doktor Fox.
Później miałem wrażenie, że to już było. No może nie książka, ale film...
2020-09-18
Wow!
Pozwoliłem sobie tak po „amerykańsku”, ale to przecież „amerykańska” książka.
Ale naprawdę książka jest rewelacyjna!!!
Czyta się świetnie. Od samego początku. Tym razem trafiłem na coś co praktycznie od pierwszych stron wciągnęło mnie i od razu wiedziałem, że to jest to co lubię.
No i dodatkowo autor miał świetny pomysł na konstrukcję fabuły. Zestawienie z jednej strony poczynań adwokata (opisywanych w pierwszej osobie) a z drugiej działań seryjnego zabójcy dało wspaniały efekt.
Po przeczytaniu pozostaje jednak pytanie – czy opisana historia mogła wydarzyć się w rzeczywistości? Czy organy ścigania i wymiar sprawiedliwości w Stanach mogą dać się wodzić za nos?
Jedno jest pewne – to pierwsza książka autora, którą przeczytałem ale z pewnością nie ostatnia. Polecam!
Wow!
Pozwoliłem sobie tak po „amerykańsku”, ale to przecież „amerykańska” książka.
Ale naprawdę książka jest rewelacyjna!!!
Czyta się świetnie. Od samego początku. Tym razem trafiłem na coś co praktycznie od pierwszych stron wciągnęło mnie i od razu wiedziałem, że to jest to co lubię.
No i dodatkowo autor miał świetny pomysł na konstrukcję fabuły. Zestawienie z jednej...
2020-09-15
Ktoś czy może …
Kolejna książka, którą czytałem długo.
Znowu mniej czasu, wyjazd na który wolałem wziąć czytnik zamiast papierowej książki.
No i co pewnie najważniejsze – książka mnie nie zachwyciła, nie wciągnęła. Początek wydał mi się wręcz nudny, środek taki sobie. Dopiero pod koniec było trochę lepiej. Jednak całość oceniam jako „przeciętna”
Ktoś czy może …
Kolejna książka, którą czytałem długo.
Znowu mniej czasu, wyjazd na który wolałem wziąć czytnik zamiast papierowej książki.
No i co pewnie najważniejsze – książka mnie nie zachwyciła, nie wciągnęła. Początek wydał mi się wręcz nudny, środek taki sobie. Dopiero pod koniec było trochę lepiej. Jednak całość oceniam jako „przeciętna”
2020-08-29
Dlaczego tak długo?
O ile poprzednią książkę przeczytałem „migiem” to z tą trwało to znacznie dłużej. No ale dlaczego? Jak zwykle złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze skończyłem urlop, przez to czasu na czytanie znacznie mniej. Po drugie odgrzebałem w pamięci kilka pomysłów do realizacji (hobby, jakieś drobne usprawnienia w domu itp.) i przystąpiłem do realizacji, co dodatkowo zmniejszyło czas przeznaczony na lekturę. Po trzecie to chyba wziąłem do ręki coś, czego w moim przypadku nie dało się czytać prędko.
Książka jest pokaźna (tym razem miałem w rękach papier), przeszło 700 stron robi wrażenie, na mnie początkowo pozytywne. Jako że jest to moje pierwsze spotkanie z autorką to trochę czasu minęło zanim jako tako zaznajomiłem się z kluczowymi postaciami (teraz wiem, że zacząłem od dziewiątej książki z cyklu – niezbyt szczęśliwie). Dodatkowym problemem był fakt, że nie znam niemieckiego i nazwiska bohaterów są dla mnie obce, początkowo trudno mi ich identyfikować. Te rzeczy spowodowały, że początki były oporne. Dopiero mniej więcej po dwóch trzecich książki coś zaskoczyło i dalsza lektura szła już lepiej.
Pomijając wymienione minusy (oczywiście w moim subiektywnym odczuciu) trzeba przyznać, że autorka stworzyła niezłą historię i całkiem fajnie rozwijała akcję.
Myślę, że sięgnę po inne jej książki :)
Dlaczego tak długo?
O ile poprzednią książkę przeczytałem „migiem” to z tą trwało to znacznie dłużej. No ale dlaczego? Jak zwykle złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze skończyłem urlop, przez to czasu na czytanie znacznie mniej. Po drugie odgrzebałem w pamięci kilka pomysłów do realizacji (hobby, jakieś drobne usprawnienia w domu itp.) i przystąpiłem do realizacji,...
2020-08-18
Już chyba pisałem, że książki Wojciecha Chmielarza czyta mi się dobrze.
W tym przypadku to za mało – „Wyrwa” jest rewelacyjna.
Wystarczył jeden luźny dzień (jeszcze jestem na urlopie ale już w domu) żeby „łyknąć” kolejną książkę.
I znowu (jak zwykle bywa) na ocenę wpływa kilka czynników. Po pierwsze – jeden z moich ulubionych gatunków literackich. Po drugie – polskie autor, polskie realia, pomijając lokalny patriotyzm lubię książki polskich autorów (autorek), których akcja toczy się w Polsce, po prostu takie warunki dobrze działają na moją wyobraźnię. Po trzecie – książka jest świetnie napisana.
Nie wiem czy jestem odosobniony, ale „trzymałem kciuki” za głównego bohatera, choć nie jest kryształowy, ani nawet nie jest „dzielnym stróżem prawa”. Jednak sposób w jaki autor prowadzi czytelnika nie pozostawia chyba wyboru.
Autor na sam koniec szykuje niespodziankę, choć już wcześniej można mieć pewne przypuszczenia to przyznam się, że inaczej wyobrażałem sobie rolę Renaty w tej historii.
Już chyba pisałem, że książki Wojciecha Chmielarza czyta mi się dobrze.
W tym przypadku to za mało – „Wyrwa” jest rewelacyjna.
Wystarczył jeden luźny dzień (jeszcze jestem na urlopie ale już w domu) żeby „łyknąć” kolejną książkę.
I znowu (jak zwykle bywa) na ocenę wpływa kilka czynników. Po pierwsze – jeden z moich ulubionych gatunków literackich. Po drugie – polskie...
2020-08-17
Wybrana z premedytacją
To oczywiście o książce. Mając do wyboru jedną z sześciu padło właśnie na „Balladynę”. Nie wiem co dokładnie było decydujące – tytuł, lista autorów, a może rozmiar (papierowa książka w wydaniu kieszonkowym – choć w moim wieku, mimo okularów, czytanie nie było komfortowe ze względu na drobny druk).
Tak czy inaczej wyboru nie żałuję. Ale – jak to bywa ze zbiorami – mamy tu lepsze i gorsze przypadki. Dużą zaletą jest to, że opowiadania nie są zbyt długiem więc nawet te gorsze nie zdążyły mnie znużyć. Jeszcze większą zaletą jest fakt, że większość z nich po prostu mi się podobała. A dwa z ośmiu określiłbym jako świetne.
Ostatecznie cały zbiór oceniam na „dobry” – odrobinę poniżej średniej, ale to chyba już moja przypadłość.
Wybrana z premedytacją
To oczywiście o książce. Mając do wyboru jedną z sześciu padło właśnie na „Balladynę”. Nie wiem co dokładnie było decydujące – tytuł, lista autorów, a może rozmiar (papierowa książka w wydaniu kieszonkowym – choć w moim wieku, mimo okularów, czytanie nie było komfortowe ze względu na drobny druk).
Tak czy inaczej wyboru nie żałuję. Ale – jak to bywa...
2020-08-14
Trudno mi ocenić tę książkę. Właściwie to czytałem ją bardzo długo ponieważ z reguły było to jedno lub dwa opowiadania które czytałem po skończeniu innej książki. Na więcej nie starczało mi cierpliwości.
Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie z opowiadań są marne. Jak to zwykle bywa z takimi zbiorami – są lepsze i gorsze, świetne i słabe. Nie mogę po tak długim okresie wskazać które z nich najbardziej mi przypadły. Ale myślę, że mogę polecić do przeczytania właśnie w takiej formie – jedno lub dwa opowiadania jako przerywnik pomiędzy innymi książkami.
Trudno mi ocenić tę książkę. Właściwie to czytałem ją bardzo długo ponieważ z reguły było to jedno lub dwa opowiadania które czytałem po skończeniu innej książki. Na więcej nie starczało mi cierpliwości.
Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie z opowiadań są marne. Jak to zwykle bywa z takimi zbiorami – są lepsze i gorsze, świetne i słabe. Nie mogę po tak długim okresie...
2020-08-08
Nie mogę powiedzieć, że książka mnie zafascynowała. Co więcej chwilami mnie nudziła. Jednak w ogólnej ocenie wypada całkiem nieźle. Co prawda jest to moje drugie czytanie tego utworu, lecz gdy czytałem po raz pierwszy jako nastolatek był on dla mnie za trudny (nie pamiętam czy doczytałem wtedy do końca).
Oczywiście niektóre sytuacje wydają się odrobinkę śmieszne ale warto pamiętać, że książka powstawała w 1959 i 1960 roku! Jest starsza niż ja (i zapewne większość użytkowników tego portalu). Biorąc to pod uwagę – czapki z głów!
Nie mogę powiedzieć, że książka mnie zafascynowała. Co więcej chwilami mnie nudziła. Jednak w ogólnej ocenie wypada całkiem nieźle. Co prawda jest to moje drugie czytanie tego utworu, lecz gdy czytałem po raz pierwszy jako nastolatek był on dla mnie za trudny (nie pamiętam czy doczytałem wtedy do końca).
Oczywiście niektóre sytuacje wydają się odrobinkę śmieszne ale warto...
2020-08-02
To był dobry czas na odmianę
Ponieważ ostatnia lektura nieco mnie znużyła postanowiłem całkowicie zmienić klimat. Sięgnąłem po kolejną z książek Wernica (ebook), które nabyłem dosłownie „za grosze” jakiś czas temu.
I naprawdę wystarczyło kilka swobodnych godzin (akurat była to niedziela) i książka „sama się skończyła”. Jednak nie ma się czemu dziwić. Wszak to książka dla młodzieży, zatem gdy czyta ją „facet w sile wieku”, dla którego jest to wspomnienie czasów dzieciństwa, to rezultat może być tylko jeden.
Z mojego aktualnego punktu widzenia można zarzucać autorowi pewne schematy, super nadzwyczajne zbiegi okoliczności itd. Jednak biorąc pod uwagę grupę docelową oraz datę pierwszego wydania (1966) i ówczesne realia panujące w naszym kraju to mamy do czynienia z całkiem dobrą książką.
Miło jest czasem wrócić do wspomnień z dzieciństwa 😊
To był dobry czas na odmianę
Ponieważ ostatnia lektura nieco mnie znużyła postanowiłem całkowicie zmienić klimat. Sięgnąłem po kolejną z książek Wernica (ebook), które nabyłem dosłownie „za grosze” jakiś czas temu.
I naprawdę wystarczyło kilka swobodnych godzin (akurat była to niedziela) i książka „sama się skończyła”. Jednak nie ma się czemu dziwić. Wszak to książka dla...
2020-08-01
Mieszane uczucia
Książki pani Katarzyny były dla mnie jakiś czas temu czymś szczególnym. W pewnym sensie przywróciły mi wiarę w polski kryminał. Tak się złożyło, że trafiłem na tę autorkę w wyśmienitym momencie – dokładnie wtedy, gdy ponownie zacząłem czytać książki (w znaczeniu że znowu wpadłem w nałóg).
Dlatego, gdy siostra pożyczyła mi opasłe tomiszcze najpierw się ucieszyłem. Nieco później – gdy zobaczyłem, że jest to pierwszy tom trylogii – trochę się przeraziłem. A gdy zacząłem czytać …
Książkę czytałem długo. Znowu dużo zajęć dodatkowych, które z przyjemnością realizowałem spowodowała, że nie mogłem poświęcić na czytanie tyle czasu ile zwykle poświęcam. A gdy grubą książkę czyta się długo rezultat łatwo przewidzieć.
Oprócz fragmentów, które czytałem z przyjemnością, które mnie wciągały, pojawiały się inne, z których dosłownie wiało nudą. Zbyt dużo tych dziwnych, nadprzyrodzonych mocy, tych duchów, szamanów i tym podobnych rzeczy.
Dodatkowo spory niepokój wzbudzał we mnie brak rozwiązania pewnych kluczowych spraw gdy książka ma się ku końcowi. Nie wiem jakie palna ma autorka na kolejne tomy trylogii, ale zakończenie książki mocno mnie rozczarowało.
Mieszane uczucia
Książki pani Katarzyny były dla mnie jakiś czas temu czymś szczególnym. W pewnym sensie przywróciły mi wiarę w polski kryminał. Tak się złożyło, że trafiłem na tę autorkę w wyśmienitym momencie – dokładnie wtedy, gdy ponownie zacząłem czytać książki (w znaczeniu że znowu wpadłem w nałóg).
Dlatego, gdy siostra pożyczyła mi opasłe tomiszcze najpierw się...
2020-07-17
Sto dwadzieścia pięć
Sto dwadzieścia pięć rozdziałów, które trzeba jakoś połączyć ze sobą. Dla mnie było to jak układanie puzzli z zawiązanymi oczami.
Jedyne co zyskałem po przeczytaniu tej książki to satysfakcja z tego, że dobrnąłem do końca. Jak nie chcesz się męczyć to nie czytaj. Naprawdę nie wiem o czym jest to dzieło literackie.
Sto dwadzieścia pięć
Sto dwadzieścia pięć rozdziałów, które trzeba jakoś połączyć ze sobą. Dla mnie było to jak układanie puzzli z zawiązanymi oczami.
Jedyne co zyskałem po przeczytaniu tej książki to satysfakcja z tego, że dobrnąłem do końca. Jak nie chcesz się męczyć to nie czytaj. Naprawdę nie wiem o czym jest to dzieło literackie.
2020-02-21
Tak się złożyło, że możliwość przeczytania trzeciej części trylogii dostałem wcześniej niż mogłem się spodziewać. I w dodatku wciąż nie przeczytałem pierwszej części.
Pomimo tego chęcią zabrałem się za lekturę. Tym bardziej, że to co właśnie czytałem jakoś mnie nie zachwyciło i bez żalu odłożyłem na później.
Wracając do „Władców” - książkę oceniam jako lepszą niż „Rytuały wody”, niestety nie mogę porównać do „Ciszy”.
Akcja toczy się w dwóch płaszczyznach. Obok aktualnej sprawy związanej z zabójstwami czytelnik poznaje drugi wątek toczący się pod koniec dwunastego wieku. Mnie taki układ bardzo przypadł do gustu. Oczywiście – jak łatwo się domyślić – oba wątki są ze sobą powiązane i to nie tylko miejscem w którym się toczą.
Na moją ocenę miały wpływ także inne czynniki, niestety te obniżające jej wysokość. Miejsce akcji, kultura i realia są dla mnie obce. W związku z tym niektóre aspekty wydają mi się nieco dziwne i oderwane od rzeczywistości.
W książce jednak, oprócz dosyć skomplikowanej sprawy kryminalnej i wątku historycznego można znaleźć sporo emocji, zaś zakończenie wydało mi się optymistyczne.
Ostatecznie oceniam na 7.
Tak się złożyło, że możliwość przeczytania trzeciej części trylogii dostałem wcześniej niż mogłem się spodziewać. I w dodatku wciąż nie przeczytałem pierwszej części.
Pomimo tego chęcią zabrałem się za lekturę. Tym bardziej, że to co właśnie czytałem jakoś mnie nie zachwyciło i bez żalu odłożyłem na później.
Wracając do „Władców” - książkę oceniam jako lepszą niż „Rytuały...
2020-04-01
Kilka „dlaczego”
Już na początku czytania nasunęło mi się kilka pytań.
Dlaczego jeden z głównych bohaterów cierpi na autyzm? (brzmi znajomo?)
Dlaczego akcja dzieje się w środowisku wietnamskim? (nie żebym był rasistą, ale trochę mnie to zaskoczyło)
Dlaczego od razu wiem jak się wszystko skończy?
A teraz najciekawsze: dlaczego tak dobrze mi się tę książkę czytało?
Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania można znaleźć na samym końcu książki, nie będę ich zdradzał. Odpowiedź na trzecie wynika chyba z rodzaju książki. Odpowiedź na czwarte dalej jest dla mnie niejasna.
Nie zaliczam się do grupy docelowej (nie lubię wciskania do naszego języka zapożyczeń typu „target”). Jednak książka naprawdę bardzo mi przypadła do gustu. Czytało się lekko, gładko i przyjemnie, choć pojawiały się momenty, które dla mnie były nieco mniej ciekawe.
Pomimo kilku słabszych punktów – np. przewidywalność, brak konieczności głębszego namysłu itp. mogę z czystym sumieniem polecić lekturę tej pozycji, zwłaszcza tej docelowej grupie :)
Widać, że autorka potrafi pisać tego typu książki. Sam byłem zaskoczony, że czytałem z takim zapałem. Polecam!
Kilka „dlaczego”
Już na początku czytania nasunęło mi się kilka pytań.
Dlaczego jeden z głównych bohaterów cierpi na autyzm? (brzmi znajomo?)
Dlaczego akcja dzieje się w środowisku wietnamskim? (nie żebym był rasistą, ale trochę mnie to zaskoczyło)
Dlaczego od razu wiem jak się wszystko skończy?
A teraz najciekawsze: dlaczego tak dobrze mi się tę książkę czytało?
Odpowiedzi...
2020-04-26
Blisko, bliziutko
Samodzielnie prowadzi pensjonat ale nie tylko, prowadzi też śledztwo po tajemniczym zniknięciu kobiety wynajmującej pokój.
Bohaterka książki nie miała lekkiego życia. Czytelnik poznaje je stopniowo, bo autorka w mistrzowski sposób przeplata wątek prowadzonego śledztwa z flashbackami, które nawiedzają główną postać. Stąd zapewne forma książki, narracja jest prowadzona w pierwszej osobie. Nie jestem wielkim fanem takiego sposobu pisania, ale w tym przypadku sprawdził się on doskonale.
W książce z jednej strony uczestniczymy w prywatnym dochodzeniu, w którym ocieramy się o brudy ze świata show-biznesu, a z drugiej poznajemy zdewastowaną psychikę kobiety, zdemolowaną wieloma traumatycznymi przejściami. Można jedynie zastanawiać się czy tych przejść nie było za dużo jak na jedną postać.
Czyta się świetnie. Książka jest rewelacyjna. Z czystym sumieniem gorąco polecam. W pewnym momencie, gdy do końca zostało już niewiele kartek zacząłem się obawiać czy na rozwiązanie nie trzeba będzie czekać do następnego tomu.
Teraz mam kolejny dylemat. Zastanawiam się czy gdy sięgnę po inne książki pani Ewy to nie spotka mnie rozczarowanie bo pierwsze spotkanie z jej twórczością było świetne. Jednak chyba się skuszę.
Na koniec muszę coś wytknąć – z jakiego telefonu (komórkowego) korzysta bohaterka, że gdy rozmówca się rozłącza to ona słyszy ciągły sygnał? O ile pamiętam dzieje się w książce chyba nawet dwa razy.
Blisko, bliziutko
Samodzielnie prowadzi pensjonat ale nie tylko, prowadzi też śledztwo po tajemniczym zniknięciu kobiety wynajmującej pokój.
Bohaterka książki nie miała lekkiego życia. Czytelnik poznaje je stopniowo, bo autorka w mistrzowski sposób przeplata wątek prowadzonego śledztwa z flashbackami, które nawiedzają główną postać. Stąd zapewne forma książki, narracja jest...
2020-05-03
Ale niespodzianka!
A właściwie to niejedna. Pierwszą zrobił mi Inpost dostarczając przesyłkę do paczkomatu w święto pracy. Drugą była zawartość paczki – solidna książka, przeszło 500 stron mojego ulubionego gatunku. Jednak największą i najlepszą niespodzianką była treść!
Do tej pory nie miałem okazji przeczytania żadnej z książek autora, choć jego nazwisko nie jest mi obce, zdarzało mi się je widywać. Teraz wiem, że „znajomość” zapowiada się interesująco.
„Jedyne wyjście” to książka, która idealnie mi podeszła. Jest napisana w kapitalny sposób. Wręcz uwielbiam taki styl. Jest tu sporo drobnych szczegółów (specyficzne opisy), które nadają realności fabule. Jest niebanalny główny wątek i ciekawe poboczne. Jest odpowiednia dawka humoru. Jest idealne wręcz tempo akcji powodujące, że im bliżej końca książki tym trudniej przerwać czytanie.
No i ponadto – osadzenie akcji w niezbyt odległej przeszłości (kwiecień 2012) i nawiązanie do jednego z głównych wydarzeń mających w tym roku miejsce w naszym kraju (Euro 2012). Dla mnie znajomość miejsca wydarzeń lub nawiązanie do konkretnych wydarzeń które mogę ściśle zlokalizować w czasie (przez własne doświadczenia) jest dodatkowym smaczkiem.
Z pewnością wkrótce sięgnę po inną książkę autora. Jeśli będzie na podobnym poziomie to pan Ryszard trafi do moich ulubionych autorów :)
Ale niespodzianka!
A właściwie to niejedna. Pierwszą zrobił mi Inpost dostarczając przesyłkę do paczkomatu w święto pracy. Drugą była zawartość paczki – solidna książka, przeszło 500 stron mojego ulubionego gatunku. Jednak największą i najlepszą niespodzianką była treść!
Do tej pory nie miałem okazji przeczytania żadnej z książek autora, choć jego nazwisko nie jest mi...
No i się doczekałem.
Z pewnym opóźnieniem dotarła do mnie kolejna książka Ryszarda Ćwirleja. Nie ukrywam, że czekałem na nią z niecierpliwością. A to dlatego, że poprzednie dzieło tego autora które czytałem (a było to „Jedyne wyjście”) zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Dlatego z ochotą przyjąłem propozycję zrecenzowania „Szybkiego szmalu”, tym bardziej, że z zapowiedzi wiedziałem, że rzecz będzie o tej samej policjantce.
Tak jak w przypadku „Jedynego wyjścia” również tę książkę czytało mi się bardzo dobrze. Nie da się ukryć, autor ma swoisty – ale całkiem niezły, przynajmniej dla mnie – styl. Czytelnik dostaje do ręki dzieło, które jest łatwe w odbiorze, nie jest nużące i umożliwia dobry wypoczynek.
Warto podkreślić, że mało który z bohaterów korzysta z tzw. literackiej polszczyzny, większość posługuje się gwarą i potocznym językiem z wieloma nieprawidłowościami, co nadaje postaciom (i książce) dodatkowy koloryt.
Pan Ryszard serwuje odbiorcy całkiem zgrabnie utkaną sprawę kryminalną z trzema głównymi wątkami oraz jednym historycznym, z 1984 roku. Czy łączą one się ze sobą, czy może stanowią odrębne historie – o tym najlepiej przekonać się samemu, wystarczy przeczytać książkę.
Jedna sprawa mnie rozczarowała. Jest to odrobinkę oklepany schemat. Czytając drugą książkę autora (z jednego cyklu: „Aneta Nowak”) dziwnie łatwo udało mi się przewidzieć bieg wydarzeń, oczywiście nie mówię o szczegółach, ale o ogólnym obrazie, jest on jak dla mnie zbyt przewidywalny.
Po przeczytaniu książki pozostają pewne pytania: na ile wiarygodne mogą być opisane wydarzenia. Zakładam, że w książce mamy do czynienia z fikcją, jednak pewne sytuacje i zdarzenia analogiczne do opisanych mogły mieć miejsce w rzeczywistości. Łatwo mi wyobrazić sobie np. tuszowanie pewnych zdarzeń w dawnym ustroju (mam na myśli ten z wydarzeń z 1984 roku). A co z sytuacjami opisywanymi przez autora, które mają miejsce współcześnie?
Na koniec dziękuję wydawnictwu Muza za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/11/szybki-szmal-normal-0-21-false-false.html
No i się doczekałem.
więcej Pokaż mimo toZ pewnym opóźnieniem dotarła do mnie kolejna książka Ryszarda Ćwirleja. Nie ukrywam, że czekałem na nią z niecierpliwością. A to dlatego, że poprzednie dzieło tego autora które czytałem (a było to „Jedyne wyjście”) zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Dlatego z ochotą przyjąłem propozycję zrecenzowania „Szybkiego szmalu”, tym bardziej, że z zapowiedzi...