Francuski pisarz oraz scenarzysta. Popularność – we Francji i za granicą – zdobył jako autor powieści kryminalnych, z których kilka ukazało się w Polsce. Szczególnie ważny dla kariery pisarza okazał się rok 2013, kiedy to jego kryminał Alex nagrodzono CWA International Dagger, a powieści Do zobaczenia w zaświatach, wykraczającej poza ramy gatunku uprawianego dotąd przez Lemaitre’a, przyznano najważniejsze francuskie wyróżnienie literackie – Nagrodę Goncourtów. Pierre Lemaitre jest także współautorem scenariusza brawurowej ekranizacji Do zobaczenia w zaświatach, w reżyserii Alberta Dupontela, która w 2018 roku zdobyła aż 5 statuetek Cezara. W 2019 roku ukaże się kontynuacja tej powieści – Couleurs de l’incendie.http://
To moje pierwsze spotkanie z Lemaitrem, sięgnąłem po tę książkę po lekturze entuzjastycznego artykułu o francuskim pisarzu pióra Piotra Kofty zamieszczonego w numerze 27/2024 Tygodnika Powszechnego.
Rzecz zaczyna się tak, że młoda kobieta, pielęgniarka imieniem Alex zostaje porwana w biały dzień z jednej z ulic Paryża. Śledztwo w tej sprawie prowadzi komisarz Camille Verhoeven, który wyróżnia się bardzo niskim wzrostem – 145 cm oraz trudnym charakterem, od razu konfliktuje się z młodym sędzią śledczym, niezłym bufonem. Tu ładne zdanie o sędzim: „Jak wszyscy próżni ludzie, to, co zawdzięcza szczęściu lub okolicznościom, przypisuje własnemu talentowi.” Współpracownicy inspektora to też ciekawe typy: elegant i bogacz Louis oraz patologiczny skąpiec Armand.
Na początku książki szczegółowy opis cierpień Alex przetrzymywanej przez porywacza w ukryciu przeplatany jest sprawozdaniem ze śledztwa, które toczy się wolno. Policjanci nie są nawet w stanie odgadnąć tożsamości porwanej kobiety.
A potem mamy pojedynek na dystans między seryjną morderczynią zabijająca swe ofiary w dosyć okropny sposób, (w ogóle w książce nie brakuje okropieństw, jakby autor napawał się nimi) a inspektorem Verhoevenem, ona przemieszcza się po kraju, on jej szuka i jest coraz bliżej. Napisane to sprawnie i z nerwem, trudno się oderwać od lektury. Niemniej ta część książki to nie kryminał, ale powieść akcji, bo tożsamość sprawcy jest znana, idzie o to, by go złapać.
W następnej części książki dowiadujemy się wreszcie o motywach morderczyni, o tym co popchnęło ją to tak strasznych czynów. To może najciekawszy fragment, mamy tu krytykę opresyjnego systemu patriarchalnego, potwornej przemocy w rodzinie, która skutkuje straszną zemstą skierowaną w stronę społeczeństwa. Ten silny wątek społeczny stanowi o wartości książki. Więcej nie chcę ujawnić, aby nie zepsuć przyjemności z lektury.
Pan Kofta twierdzi we wzmiankowanym artykule, że krytycy francuscy porównują Lemaitre'a do Dumasa czy Balzaka, uważam to za dużą przesadę, to sprawny autor kryminałów, ale nic ponadto; porównałbym go raczej do Georgesa Simenona czy Jeana-Christophe Grangé'a, że wymienię tylko autorów francuskojęzycznych. Piszę to z zastrzeżeniem, że nie znam innych jego książek, chętnie po nie sięgnę.
Po przeczytaniu trzeciej książki Pierre Lemaitre'a doszłam do wniosku, że najmocniejszą stroną tego pisarza jest umiejętność tworzenia nietypowych bohaterów i autoironiczne spojrzenie na historię własnego narodu. Z podobnie groteskowymi pomysłami fabularnymi spotkałam się do tej pory chyba tylko w książkach Johna Irwinga. U obu pisarzy dramat często miesza się z absurdem i bardzo mi to odpowiada, bo od zawsze mam alergię na patos.
„Lustro naszych smutków” opisuje skomplikowaną historię rodzinną Louise – młodej kobiety, która jako dziecko pojawia się już w pierwszym tomie trylogii „Dzieci katastrofy”. Jej losy ukazane zostały na tle dramatycznego exodusu paryżan przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi w 1940r. Jednak widać, że autor znacznie lepiej się bawił tworząc postać patologicznego oszusta Desire, który w tych tragicznych okolicznościach czuje się jak ryba w wodzie, gdyż dają mu one mnóstwo okazji do przybierania coraz to nowych tożsamości. Zaskakujące do czego go to ostatecznie doprowadzi…
Cóż, książka jest trochę nierówna. Są fragmenty naprawdę zabawne, ale trochę to wszystko niespójne. Polecam jednak całą trylogię jako doskonałą literaturę rozrywkową.