-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Zawiedziony
Tak, jestem zawiedziony.
Pierwsze książki Pani Katarzyny, z którymi miałem do czynienia zrobiły na mnie dobre wrażenie. Kolejne wypadały nieco słabiej. „Balwierz” niestety również wypadł tak sobie.
Niestety tak się złożyło, że nie czytałem bezpośrednio poprzedzających części z tego cyklu, a z pierwszymi trzema zapoznałem się już dosyć dawno. Jednak gdy trafiła się okazja zdecydowałem się na zerwanie chronologii i sięgnąłem po szóstą część cyklu.
Pamiętając dobre wrażenie z tych pierwszych części po cichu liczyłem, że teraz będzie podobnie. Tak się jednak nie stało. W mojej ocenia książka jest raczej „przeciętna”.
Przedstawiona sprawa jest mocno zagmatwana i mało wiarygodna. Znalazłem też przynajmniej jeden błąd autorki i nie mam tu na myśli literówki lecz błąd logiczny w fabule (coś co zaprzeczało poprzednim faktom).
Nie ukrywam, że pewne wątki były dla mnie obce, co wynika z nieznajomości poprzedniej części z cyklu. Dodatkowo nie mogłem poświęcić na czytanie tyle czasu ile bym chciał, co sprawiło, że często przerywałem lekturę.
Ale z drugiej strony książka nie zaoferowała mi takich emocji czy wrażeń, dla których chciałoby się zarwać noc.
Mam nadzieję, że kolejna (lub kolejne) książki Pani Katarzyny, z którymi będę miał do czynienia poprawią moją opinię o całokształcie twórczości autorki.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/
Zawiedziony
Tak, jestem zawiedziony.
Pierwsze książki Pani Katarzyny, z którymi miałem do czynienia zrobiły na mnie dobre wrażenie. Kolejne wypadały nieco słabiej. „Balwierz” niestety również wypadł tak sobie.
Niestety tak się złożyło, że nie czytałem bezpośrednio poprzedzających części z tego cyklu, a z pierwszymi trzema zapoznałem się już dosyć dawno. Jednak gdy trafiła...
2021-05
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/05/projekt-hail-mary.html
Z fantastyką jest różnie. Gdy sięgasz po książkę nigdy nie wiesz co przygotował ci autor lub autorka. Trafiają się ciekawe książki, a bywa że trudno przebrnąć przez dziwne wymysły. Doskonale to wiem, bo fantastyka jest jednym z moich ulubionych gatunków, w młodości wręcz pochłaniałem takie pozycje.
Dlatego gdy wziąłem do ręki nową książkę wydaną przez Akurat miałem mieszane uczucia. Jednak już po krótkim czasie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane. Lektura jest po prostu świetna.
Książka jest całkiem pokaźna, przeszło 500 stron, ale im bardziej zbliżałem się do końca tym bardziej było mi żal, że to już koniec.
Na początku czytelnik spotyka się z bohaterem w dosyć dziwnej sytuacji, nie wiadomo gdzie bohater się znajduje ani kim jest (bohater też tego nie wie). Stopniowo, krok po kroku, dzięki znajomości nauk ścisłych dochodzimy do wyjaśnienia zagadki, a bohater odzyskuje pamięć.
Trzeba przyznać, że autor świetnie sprzedaje swoją wiedzę. Jako że z fizyką (poziom szkoły średniej), astronomią (tak samo) czy matematyką (szkoła wyższa) miałem do czynienia i nie sprawiały mi problemu więc wyjaśnienia i sposób odkrywania rzeczywistości przedstawiony w książce były dla mnie jasne i sensowne – brawa dla autora.
Również sam pomysł na fabułę jest rewelacyjny. Nie będę opisywał aby nie zdradzać szczegółów, napiszę tylko, że mamy zagrożenie dla ludzkości, wyprawę kosmiczną, obcą cywilizacje. I wszystko to połączone w iście mistrzowski sposób.
Podsumowując – miłośnicy SF mają do dyspozycji rewelacyjną książkę. Ja byłem pod wielkim wrażeniem. Gorąco polecam.
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2021/05/projekt-hail-mary.html
Z fantastyką jest różnie. Gdy sięgasz po książkę nigdy nie wiesz co przygotował ci autor lub autorka. Trafiają się ciekawe książki, a bywa że trudno przebrnąć przez dziwne wymysły. Doskonale to wiem, bo fantastyka jest jednym z moich ulubionych gatunków, w młodości wręcz pochłaniałem takie...
2020-11-14
No i się doczekałem.
Z pewnym opóźnieniem dotarła do mnie kolejna książka Ryszarda Ćwirleja. Nie ukrywam, że czekałem na nią z niecierpliwością. A to dlatego, że poprzednie dzieło tego autora które czytałem (a było to „Jedyne wyjście”) zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Dlatego z ochotą przyjąłem propozycję zrecenzowania „Szybkiego szmalu”, tym bardziej, że z zapowiedzi wiedziałem, że rzecz będzie o tej samej policjantce.
Tak jak w przypadku „Jedynego wyjścia” również tę książkę czytało mi się bardzo dobrze. Nie da się ukryć, autor ma swoisty – ale całkiem niezły, przynajmniej dla mnie – styl. Czytelnik dostaje do ręki dzieło, które jest łatwe w odbiorze, nie jest nużące i umożliwia dobry wypoczynek.
Warto podkreślić, że mało który z bohaterów korzysta z tzw. literackiej polszczyzny, większość posługuje się gwarą i potocznym językiem z wieloma nieprawidłowościami, co nadaje postaciom (i książce) dodatkowy koloryt.
Pan Ryszard serwuje odbiorcy całkiem zgrabnie utkaną sprawę kryminalną z trzema głównymi wątkami oraz jednym historycznym, z 1984 roku. Czy łączą one się ze sobą, czy może stanowią odrębne historie – o tym najlepiej przekonać się samemu, wystarczy przeczytać książkę.
Jedna sprawa mnie rozczarowała. Jest to odrobinkę oklepany schemat. Czytając drugą książkę autora (z jednego cyklu: „Aneta Nowak”) dziwnie łatwo udało mi się przewidzieć bieg wydarzeń, oczywiście nie mówię o szczegółach, ale o ogólnym obrazie, jest on jak dla mnie zbyt przewidywalny.
Po przeczytaniu książki pozostają pewne pytania: na ile wiarygodne mogą być opisane wydarzenia. Zakładam, że w książce mamy do czynienia z fikcją, jednak pewne sytuacje i zdarzenia analogiczne do opisanych mogły mieć miejsce w rzeczywistości. Łatwo mi wyobrazić sobie np. tuszowanie pewnych zdarzeń w dawnym ustroju (mam na myśli ten z wydarzeń z 1984 roku). A co z sytuacjami opisywanymi przez autora, które mają miejsce współcześnie?
Na koniec dziękuję wydawnictwu Muza za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/11/szybki-szmal-normal-0-21-false-false.html
No i się doczekałem.
Z pewnym opóźnieniem dotarła do mnie kolejna książka Ryszarda Ćwirleja. Nie ukrywam, że czekałem na nią z niecierpliwością. A to dlatego, że poprzednie dzieło tego autora które czytałem (a było to „Jedyne wyjście”) zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Dlatego z ochotą przyjąłem propozycję zrecenzowania „Szybkiego szmalu”, tym bardziej, że z zapowiedzi...
2020-10-21
„Jeśli podobał wam się Szeptacz, ta książka was zachwyci” – to tekst z okładki (Alex Michaelides).
Ja niestety nie czytałem "Szeptacza" (chodzi o poprzednią książkę autora), zatem nie mogę powiedzieć czy mi się podobał. Ale czy to ma znaczyć że „W cieniu zła” ma mi się nie podobać? Niekoniecznie.
Bywa tak, że gdy zaczynam czytać książkę to trudno mi się od niej oderwać. Tego niestety nie mogę napisać o nowym dziele Alexa Northa. Czytało mi się „przeciętnie”. Tym bardziej, że cała opisywana sprawa kręci się wokół nie do końca realnej strefy. Od czasu do czasu zalatywało mi horrorem, który jako gatunek literacki nie należy do moich ulubionych.
Jednak po przeczytaniu całość okazuje się całkiem niezła. Tym bardziej, że autor w pewien sposób wprowadza czytelnika w błąd (celowo) i dopiero bliżej końca niż początku daje mu po głowie, co stanowi spory przełom w książce.
Tak czy inaczej – „W cieniu zła” to całkiem niezła książka, zwłaszcza gdy lubi się mroczne historie, takie w których nie sny mają wpływ na jawę …
Oficjalna premiera książki już 28 października, a ja dziękuję Wydawnictwu Muza za możliwość wcześniejszego zapoznania się z książką.
Opinia dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/10/w-cieniu-za-alex-north-normal-0-21.html
„Jeśli podobał wam się Szeptacz, ta książka was zachwyci” – to tekst z okładki (Alex Michaelides).
Ja niestety nie czytałem "Szeptacza" (chodzi o poprzednią książkę autora), zatem nie mogę powiedzieć czy mi się podobał. Ale czy to ma znaczyć że „W cieniu zła” ma mi się nie podobać? Niekoniecznie.
Bywa tak, że gdy zaczynam czytać książkę to trudno mi się od niej oderwać....
2020-10-11
Według dostarczonego opisu jest to "pełna ciepła, niewymuszonego humoru i ironicznego brytyjskiego dowcipu komedia kryminalna z bohaterami, których nie sposób nie polubić".
Książka niedawno do mnie dotarła, a dzisiaj skończyłem ją czytać. Jak wypada zapowiedź w porównaniu z rzeczywistością?
Nie jest typowy kryminał ani tym bardziej przedstawiciel gatunku sensacji, nie jest to thriller. Ja sklasyfikowałbym ją jako obyczajową z wątkiem kryminalnym. Jeśli chodzi o humor to istotnie jest go sporo, i to nawet w odpowiadającym mi stylu.
Żeby nie było tak dobrze - pewna rzecz niezbyt do mnie trafiła. Akcja rozgrywa się (w większości) na osiedlu dla seniorów i w środowisku seniorów. Nie wiem jak jest w Wielkiej Brytanii, może właśnie tak jak w tej książce. Dla mnie przedstawiony obraz życia emerytów jest zbyt cukierkowy, zwłaszcza w porównaniu do polskich realiów. Ale może na wyspach tak właśnie jest?
Książkę czyta się lekko, lektura jest przyjemna. Nie szukajcie w niej jednak super zagadek kryminalnych, strzelaniny czy mrożących krew w żyłach pościgów.
Jak zatem można krótko opisać tę pozycję? Cytowany uprzednio opis jest wręcz idealny.
Recenzja dostępna również na: https://wzielo.blogspot.com/2020/10/mordercow-tropimy-w-czwartki.html
Według dostarczonego opisu jest to "pełna ciepła, niewymuszonego humoru i ironicznego brytyjskiego dowcipu komedia kryminalna z bohaterami, których nie sposób nie polubić".
Książka niedawno do mnie dotarła, a dzisiaj skończyłem ją czytać. Jak wypada zapowiedź w porównaniu z rzeczywistością?
Nie jest typowy kryminał ani tym bardziej przedstawiciel gatunku sensacji, nie jest...
2020-10-17
Spodziewałem się czegoś innego.
Te opisy: „Dla niego przywiąże sobie maczetę do nogi. Dla niego wskoczy na dach pędzącego pociągu. Dla niego odnajdzie siłę, aby uciekać.” Te opisy wprowadziły mnie w błąd.
Oczekiwałem lekkiej lektury, kolejnego „bum, bum, chlast, chlast”. I początek nawet mnie w tym utwierdził. Ale ta książka to zupełnie coś innego. To przejmująca historia, historia o utracie tego co się kocha, historia o ucieczce i poszukiwaniu czegoś lepszego, lepszego świata.
Przedstawiona historia i bohaterowie są fikcyjni, ale autorka zrobiła świetną robotę, jestem naprawdę pod dużym wrażeniem. Choć akcja rozgrywa się bardzo daleko (tytuł przecież to wskazuje) i dla mnie jest to egzotyka (praktycznie całość odbywa się w Meksyku), inna kultura, inne realia, to bardzo łatwo było mi wczuć się w sytuacje bohaterów powieści.
Nie ukrywam, że książka mnie zmieniła. Dzięki niej inaczej postrzegam problem imigrantów. Bo czy można mieć pretensje do kogokolwiek, kto chce lepiej żyć? Kto chce żyć w świecie który wydaje mu się lepszy?
Na zakończenie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji. Pozostanie on w mojej pamięci, a dodatkowo przypominać mi o nim będzie dołączona zakładka :), którą będę wykorzystywał bo gdzieś zawieruszyłem tę, której do tej pory używałem.
Opinia dostępna również na https://wzielo.blogspot.com/2020/10/amerykanski-brud.html
Spodziewałem się czegoś innego.
Te opisy: „Dla niego przywiąże sobie maczetę do nogi. Dla niego wskoczy na dach pędzącego pociągu. Dla niego odnajdzie siłę, aby uciekać.” Te opisy wprowadziły mnie w błąd.
Oczekiwałem lekkiej lektury, kolejnego „bum, bum, chlast, chlast”. I początek nawet mnie w tym utwierdził. Ale ta książka to zupełnie coś innego. To przejmująca historia,...
2020-08-14
Trudno mi ocenić tę książkę. Właściwie to czytałem ją bardzo długo ponieważ z reguły było to jedno lub dwa opowiadania które czytałem po skończeniu innej książki. Na więcej nie starczało mi cierpliwości.
Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie z opowiadań są marne. Jak to zwykle bywa z takimi zbiorami – są lepsze i gorsze, świetne i słabe. Nie mogę po tak długim okresie wskazać które z nich najbardziej mi przypadły. Ale myślę, że mogę polecić do przeczytania właśnie w takiej formie – jedno lub dwa opowiadania jako przerywnik pomiędzy innymi książkami.
Trudno mi ocenić tę książkę. Właściwie to czytałem ją bardzo długo ponieważ z reguły było to jedno lub dwa opowiadania które czytałem po skończeniu innej książki. Na więcej nie starczało mi cierpliwości.
Oczywiście nie znaczy to, że wszystkie z opowiadań są marne. Jak to zwykle bywa z takimi zbiorami – są lepsze i gorsze, świetne i słabe. Nie mogę po tak długim okresie...
2019-03-22
Pomyślałem: a co mi tam …
gdy zobaczyłem informację o 400 egzemplarzach do rozdania i zrecenzowania. Zgłosiłem się i kilka dni później dostałem przesyłkę. Rozpakowałem i … szok. Spodziewałem się pliku luźnych kartek (albo najwyżej zespojonych zszywaczem biurowym) a wyciągam cienką książeczkę, całkiem elegancko wydaną, z sympatycznie uśmiechniętą dziewczyną na okładce (w kubku trzyma z pewnością zieloną herbatę :)) Wydawnictwo Muza poszło w koszty – malutki nakład, niewielka objętość, nawet musieli zostawić kilkanaście pustych stron… no i rozesłanie tego do czytelników.
Córa nawet się zaśmiała – do wieczora to przeczytasz i napiszesz recenzję, żona dodała – nawet masz miejsce na tę recenzję w książeczce – i pokazała puste kartki.
Rzeczywiście – do wieczora przeczytałem, ale recenzję piszę zgodnie z prośbą wydawnictwa dopiero 1 kwietnia (ale to nie żart).
No ale do rzeczy. Tak się składa, że znam osobę z zespołem Aspergera. Zatem już początek mnie zaciekawił. Autorka, jak sama przyznaje w „Od autorki”, zdiagnozowała się w wieku 34 lat, ale wydaje mi się, że opis bohaterki (rozdział pierwszy) jest nieco spłycony (może jest rozwinięty w dalszej części).
Całkiem sympatycznie czyta się opis pierwszego spotkania dwojga bohaterów (rozdział drugi), pierwszy bliższy kontakt cielesny (rozdział trzeci) też jest napisany nieźle. Opisy są dosyć miłe, nie ma żadnych wulgaryzmów, jest lekka erotyka. Z mojego punktu widzenia ta erotyka jest przeznaczona raczej dla kobiet, i to raczej młodych.
Gdyby okazało się, że dalsza część książki bardziej ukazuje osobowość bohaterki to pewnie sięgnę po całość, jeśli jednak dalsza akcja skręci w stronę tych erotycznych opisów to raczej zrezygnuję.
Trochę dziwią mnie dosyć wysokie oceny tych trzech rozdziałów, ale każdy z nas (czytelników) jest inny. Ja daję 5 gwiazdek.
Pomyślałem: a co mi tam …
gdy zobaczyłem informację o 400 egzemplarzach do rozdania i zrecenzowania. Zgłosiłem się i kilka dni później dostałem przesyłkę. Rozpakowałem i … szok. Spodziewałem się pliku luźnych kartek (albo najwyżej zespojonych zszywaczem biurowym) a wyciągam cienką książeczkę, całkiem elegancko wydaną, z sympatycznie uśmiechniętą dziewczyną na okładce (w...
2019-10-15
Po pierwsze: nie czytałem pierwszej części czyli „PS Kocham Cię”.
Po drugie: nie widziałem filmu, który powstał na podstawie tamtej książki.
Po trzecie: choć czytam książki o rozmaitej tematyce to gatunek, do którego można zaliczyć „PS Kocham Cię na zawsze” nie zajmuje u mnie żadnej z czołowych lokat.
Pomimo tego chętnie skorzystałem z możliwości przeczytania egzemplarza „przedpremierowego”, zapewne mając w pamięci inne książki o podobnej tematyce z wydawnictwa „Muza” (w tym przypadku tylko imprint, wydawcą jest "Akurat").
Początek książki jednak mnie rozczarował. Nie znając pierwszej części, czyli bez „bagażu doświadczeń”, czytanie szło mi opornie. Brakowało tego „czegoś” co sprawia, że odkłada się inne sprawy aby dowiedzieć się co będzie dalej. Co więcej przedstawiona w książce sytuacja wydawała się odrealniona.
Jednak w dalszej części emocje zawarte w treści wzięły górę nad moim sceptycyzmem (zaczęło się chyba w chwili wypadku głównej bohaterki). Pomimo niełatwego tematu przewodniego – bliskość śmierci i potrzeba pożegnania się z bliskimi osobami – autorka przekazuje w treści ogrom „pozytywnych wibracji” oraz dostarcza czytelnikom wielu wzruszeń.
Biorąc pod uwagę słaby (w mojej opinii) początek oraz świetny dalszy ciąg ostatecznie oceniam na 7 gwiazdek.
Po pierwsze: nie czytałem pierwszej części czyli „PS Kocham Cię”.
Po drugie: nie widziałem filmu, który powstał na podstawie tamtej książki.
Po trzecie: choć czytam książki o rozmaitej tematyce to gatunek, do którego można zaliczyć „PS Kocham Cię na zawsze” nie zajmuje u mnie żadnej z czołowych lokat.
Pomimo tego chętnie skorzystałem z możliwości przeczytania egzemplarza...
2019-10-27
„Ciszę białego miasta” znam tylko z pozytywnych opinii. Gdy dostałem możliwość przeczytania przed oficjalną premierą „Rytuałów wody” chętnie z niej skorzystałem. Tym bardziej chętnie, bo jest to mój ulubiony gatunek.
Niestety fakt, że nie czytałem pierwszej książki z serii nie ułatwiał mi lektury. Autorka dosyć często odwołuje się do wydarzeń z pierwszego tomu trylogii, ale jakoś sobie poradziłem.
Początki nie były łatwe. Choć czytelnik od razu dostaje porcję mocnych wrażeń to minęło sporo czasu (około stu stron) zanim książka mnie wciągnęła. Później było już znacznie lepiej. Niestety chroniczny brak czasu w ostatnich dniach spowodował, że lektura się przeciągnęła.
Pomysł na fabułę okazał się świetny. Trochę słabiej wypada czasami realizacja tego pomysłu. Nie przypadł mi do gustu sposób narracji niektórych rozdziałów (narratorem główny bohater), autorka zapewne chciała aby czytelnik bardziej wczuwał się w jego rolę, do mnie jednak to nie trafiło.
Zacytuję dwa zdania z książki (a dokładnie z końcowych podziękowań): „To powieść o macierzyństwie i ojcostwie. Na jej stronach pojawiają się dobrzy i źli rodzice: toksyczni, nieobecni, niezdecydowani, despotyczni, dziadkowie zastępujący rodziców, ciotki, które próbują ocalić dzieci i cierpią jak matki”.
Myślę, że te dwa zdania stanowią dobre podsumowanie.
Zapewne skuszony niezłymi wrażeniami przeczytam wkrótce „Ciszę” (choć znam już zakończenie). Z pewnością zaś sięgnę po trzeci tom trylogii.
„Ciszę białego miasta” znam tylko z pozytywnych opinii. Gdy dostałem możliwość przeczytania przed oficjalną premierą „Rytuałów wody” chętnie z niej skorzystałem. Tym bardziej chętnie, bo jest to mój ulubiony gatunek.
Niestety fakt, że nie czytałem pierwszej książki z serii nie ułatwiał mi lektury. Autorka dosyć często odwołuje się do wydarzeń z pierwszego tomu trylogii, ale...
2020-04-01
Kilka „dlaczego”
Już na początku czytania nasunęło mi się kilka pytań.
Dlaczego jeden z głównych bohaterów cierpi na autyzm? (brzmi znajomo?)
Dlaczego akcja dzieje się w środowisku wietnamskim? (nie żebym był rasistą, ale trochę mnie to zaskoczyło)
Dlaczego od razu wiem jak się wszystko skończy?
A teraz najciekawsze: dlaczego tak dobrze mi się tę książkę czytało?
Odpowiedzi na pierwsze dwa pytania można znaleźć na samym końcu książki, nie będę ich zdradzał. Odpowiedź na trzecie wynika chyba z rodzaju książki. Odpowiedź na czwarte dalej jest dla mnie niejasna.
Nie zaliczam się do grupy docelowej (nie lubię wciskania do naszego języka zapożyczeń typu „target”). Jednak książka naprawdę bardzo mi przypadła do gustu. Czytało się lekko, gładko i przyjemnie, choć pojawiały się momenty, które dla mnie były nieco mniej ciekawe.
Pomimo kilku słabszych punktów – np. przewidywalność, brak konieczności głębszego namysłu itp. mogę z czystym sumieniem polecić lekturę tej pozycji, zwłaszcza tej docelowej grupie :)
Widać, że autorka potrafi pisać tego typu książki. Sam byłem zaskoczony, że czytałem z takim zapałem. Polecam!
Kilka „dlaczego”
Już na początku czytania nasunęło mi się kilka pytań.
Dlaczego jeden z głównych bohaterów cierpi na autyzm? (brzmi znajomo?)
Dlaczego akcja dzieje się w środowisku wietnamskim? (nie żebym był rasistą, ale trochę mnie to zaskoczyło)
Dlaczego od razu wiem jak się wszystko skończy?
A teraz najciekawsze: dlaczego tak dobrze mi się tę książkę czytało?
Odpowiedzi...
2020-05-03
Ale niespodzianka!
A właściwie to niejedna. Pierwszą zrobił mi Inpost dostarczając przesyłkę do paczkomatu w święto pracy. Drugą była zawartość paczki – solidna książka, przeszło 500 stron mojego ulubionego gatunku. Jednak największą i najlepszą niespodzianką była treść!
Do tej pory nie miałem okazji przeczytania żadnej z książek autora, choć jego nazwisko nie jest mi obce, zdarzało mi się je widywać. Teraz wiem, że „znajomość” zapowiada się interesująco.
„Jedyne wyjście” to książka, która idealnie mi podeszła. Jest napisana w kapitalny sposób. Wręcz uwielbiam taki styl. Jest tu sporo drobnych szczegółów (specyficzne opisy), które nadają realności fabule. Jest niebanalny główny wątek i ciekawe poboczne. Jest odpowiednia dawka humoru. Jest idealne wręcz tempo akcji powodujące, że im bliżej końca książki tym trudniej przerwać czytanie.
No i ponadto – osadzenie akcji w niezbyt odległej przeszłości (kwiecień 2012) i nawiązanie do jednego z głównych wydarzeń mających w tym roku miejsce w naszym kraju (Euro 2012). Dla mnie znajomość miejsca wydarzeń lub nawiązanie do konkretnych wydarzeń które mogę ściśle zlokalizować w czasie (przez własne doświadczenia) jest dodatkowym smaczkiem.
Z pewnością wkrótce sięgnę po inną książkę autora. Jeśli będzie na podobnym poziomie to pan Ryszard trafi do moich ulubionych autorów :)
Ale niespodzianka!
A właściwie to niejedna. Pierwszą zrobił mi Inpost dostarczając przesyłkę do paczkomatu w święto pracy. Drugą była zawartość paczki – solidna książka, przeszło 500 stron mojego ulubionego gatunku. Jednak największą i najlepszą niespodzianką była treść!
Do tej pory nie miałem okazji przeczytania żadnej z książek autora, choć jego nazwisko nie jest mi...
2020-06-03
Kobieta o kobietach, ale nie tylko dla kobiet
Książka dostała się w moje ręce w poniedziałek po południu. Przy okazji dziękuję wydawnictwu Muza za możliwość przeczytania przed oficjalną premierą.
Zacząłem czytać w poniedziałek wieczorem i pomimo ciekawych recenzji na obwolucie i pierwszych stronach po przeczytaniu kilkudziesięciu stron bez większego żalu odłożyłem na półkę i położyłem się spać. Być może wiecie jak to bywa – recenzje na okładce bywają najlepszym co można przeczytać w książce. Początek nie był dla mnie „trzęsieniem ziemi, po którym napięcie wzrasta”.
We wtorek po południu, gdy skończyłem pracę, wróciłem do czytania i się zaczęło …
W książce poznajemy losy dwóch kobiet, które splatają się na lotnisku (i nie jest to przypadek, lecz zaplanowane działanie jednej z nich). Co najlepsze – akcja jest przedstawiana z dwóch perspektyw czasu, poczynania jednej z bohaterek poznajemy niejako od punktu „zero”, a drugiej od chwili poprzedzającej ten moment o sześć miesięcy (pomijam tu fragmenty opisujące wcześniejsze wydarzenia – z dzieciństwa czy młodości – umożliwiające czytelnikowi lepsze poznanie osobowości obu kobiet). Autorka świetnie przeplata te wątki akcji i mistrzowsko podkręca napięcie. Istotne jest również to, że nie ma w książce banalnego rozwiązania, a niektóre aspekty wyjaśniają się dopiero w epilogu.
Chociaż nie jestem chyba docelowym odbiorcą (jako przedstawiciel tej brzydszej połowy społeczeństwa) zdecydowanie polecam lekturę, i to nie tylko paniom.
Kobieta o kobietach, ale nie tylko dla kobiet
Książka dostała się w moje ręce w poniedziałek po południu. Przy okazji dziękuję wydawnictwu Muza za możliwość przeczytania przed oficjalną premierą.
Zacząłem czytać w poniedziałek wieczorem i pomimo ciekawych recenzji na obwolucie i pierwszych stronach po przeczytaniu kilkudziesięciu stron bez większego żalu odłożyłem na półkę...
2020-07-11
Moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Joanny. Czy miałem pecha?
W młodości „połknąłem” kilka książek Joanny Chmielewskiej. I prawdę mówiąc liczyłem na coś podobnego. Wszak książka jest przedstawiana jako „czarujący – a przy tym lekko zwariowany – kryminał ze sztuką w tle” lub „krwiste postaci oraz świetne poczucie humoru” (cytaty z okładki).
Niestety – rozczarowałem się. Poczucie humoru pewnie zmieniło się u mnie w ciągu kilkudziesięciu lat, moja przepona przy tej książce nie napracowała się zbytnio (znowu nawiązanie do okładki).
Dziwaczni członkowie rodziny nie stanowią dla mnie wielkiej atrakcji. Choć jedna z głównych bohaterek jest konserwatorką dzieł sztuki to samej sztuki nie ma dużo w tej książce. Sytuacje tworzące główne wątki są dla mnie zbyt naciągane.
Sporą wartością dodaną jest w tej książce zapoznanie czytelnika z historią i ideą wolnomularstwa, ale dla mnie nie było to atrakcją.
Na plus zaliczam dosyć wartką akcję. Czytelnik przy książce raczej się nie znudzi. Jeśli jednak oczekujecie mocnych wrażeń to tu ich nie znajdziecie.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Joanny. Czy miałem pecha?
W młodości „połknąłem” kilka książek Joanny Chmielewskiej. I prawdę mówiąc liczyłem na coś podobnego. Wszak książka jest przedstawiana jako „czarujący – a przy tym lekko zwariowany – kryminał ze sztuką w tle” lub „krwiste postaci oraz świetne poczucie humoru” (cytaty z okładki).
Niestety – rozczarowałem...
2020-06-15
Gdy sięgałem po kolejnego ebooka udostępnionego przez Fantazmaty spodziewałem się innej tematyki. Tym razem dostajemy zbiór ośmiu opowiadań o tematyce kryminalnej. I jak to ze zbiorami bywa jedne opowiadania są lepsze inne gorsze.
Może nie należy wybrzydzać (darowanemu koniowi …) bo za darmo można poczytać, ale jednak inne bezpłatne pozycje z Fantazmatów przyzwyczaiły mnie do lepszej lektury.
Tak czy inaczej – można przeczytać, nie wymaga to jakiegoś specjalnego wysiłku, ale w mojej opinii na ocenę „dobra” raczej nie zasługuje.
Gdy sięgałem po kolejnego ebooka udostępnionego przez Fantazmaty spodziewałem się innej tematyki. Tym razem dostajemy zbiór ośmiu opowiadań o tematyce kryminalnej. I jak to ze zbiorami bywa jedne opowiadania są lepsze inne gorsze.
Może nie należy wybrzydzać (darowanemu koniowi …) bo za darmo można poczytać, ale jednak inne bezpłatne pozycje z Fantazmatów przyzwyczaiły mnie...
2019-01-26
Literatura faktu nie jest moim ulubionym gatunkiem. Dlatego też książkę, którą dostałem kiedyś w prezencie, odłożyłem na półkę po przeczytaniu około 80 stron. Długo tam leżała. Teraz pojawiła się okazja bo ją przeczytać (takie wyzwanie) i przeczytałem – od początku do końca.
Jest to „opowieść o Norwegii” i wydaje mi się, że jest to opowieść przede wszystkim dla Norwegów. Jeśli ktoś nie zna dobrze historii tego kraju, jego kultury, stosunków społecznych i politycznych to trudno mu zrozumieć całość. Dla mnie niektóre fragmenty były wręcz nudne. Nie zmienia to jednak faktu, że autorka „odwaliła kawał porządnej roboty”.
W tej opowieści są ukazane rozmaite okoliczności, które przyczyniły się do tragedii. Jest tu na przykład opis sytuacji rodzinnej małego chłopca - późniejszego sprawcy, ale jest również przedstawienie nieskoordynowanych działań służb, wytknięcie popełnionych przez nie błędów.
W książce są też spore fragmenty przedstawiające drugą stronę czyli niektóre ofiary tragedii. Dzięki temu autorka lepiej umiejscawia czytelnika w sytuacji.
Warto przeczytać i … rozważyć
Literatura faktu nie jest moim ulubionym gatunkiem. Dlatego też książkę, którą dostałem kiedyś w prezencie, odłożyłem na półkę po przeczytaniu około 80 stron. Długo tam leżała. Teraz pojawiła się okazja bo ją przeczytać (takie wyzwanie) i przeczytałem – od początku do końca.
Jest to „opowieść o Norwegii” i wydaje mi się, że jest to opowieść przede wszystkim dla Norwegów....
2016-11-07
Po solidnej porcji Mroza i Bondy wypadło przeciętnie. Może zbyt długo czytałem (brak czasu), może nazwiska norweskich postaci mi nie podchodzą :)
Po solidnej porcji Mroza i Bondy wypadło przeciętnie. Może zbyt długo czytałem (brak czasu), może nazwiska norweskich postaci mi nie podchodzą :)
Pokaż mimo to2016-10-25
Początek trochę ciężko było mi przebrnąć (ale tak już mam z niektórymi kryminałami). Później było już tylko lepiej. Ostatecznie daję 7 gwiazdek. Myślę, że chętnie sięgnę po inne książki tej autorki.
Początek trochę ciężko było mi przebrnąć (ale tak już mam z niektórymi kryminałami). Później było już tylko lepiej. Ostatecznie daję 7 gwiazdek. Myślę, że chętnie sięgnę po inne książki tej autorki.
Pokaż mimo to
Mroczny, łódzki kryminał
Lubię polską literaturę. Zapewne dlatego, że zdecydowanie lepiej odbieram książki, które są osadzone w znanych mi realiach. Co więcej, gdy czytam utwory zagranicznych pisarzy, zwłaszcza tych „zza wielkiej wody” odnoszę wrażenie, że różnice kulturowe pomiędzy naszym i „tym drugim” odbiorcą są spore. Czasami nawet tak duże, że to co gdzieś daleko może zachwycać dla mnie jest zupełnie przeciętne.
Gdy zatem trafiła do mnie zapowiedź nowej książki Macieja Kaźmierczaka nie wahałem się zbyt długo. Wcześniej nie miałem z tym autorem do czynienia a przynajmniej jego nazwisko nie zapadło mi w pamięć, ale to raczej nic dziwnego, jest dosyć młody i trudno wymagać, aby przeciętny czytelnik (a właśnie za takiego się uważam) znał wszystkich młodych autorów kryminałów.
Sama książka jest niezła. Czyta się ją dobrze. Można śmiało przyznać, że nawet wciąga i niechętnie przerywałem lekturę. Choć nie uznam jej za arcydzieło, to jednak wielbiciel kryminałów miło przy niej spędzi czas.
Pomysł na fabułę jest całkiem dobry. Całość jest „mroczna” jak zostało to trafnie ujęte. Nie będę tu przytaczał streszczenia, można je znaleźć w wielu miejscach. Ze słabszych stron książki wymienię tu dosyć marnie (jak dla mnie) wyglądający wątek relacji „damsko-męskich” głównych bohaterów. Młody wiek autora trochę to usprawiedliwia, zapewne jeszcze nabierze doświadczenia.
Słabo również wypadło zakończenie książki. Trochę mnie rozczarowało. Ale żeby sprawdzić – trzeba przeczytać, co mogę śmiało polecić.
Moja ocena końcowa książki to „sześć na dziesięć”
Mroczny, łódzki kryminał
więcej Pokaż mimo toLubię polską literaturę. Zapewne dlatego, że zdecydowanie lepiej odbieram książki, które są osadzone w znanych mi realiach. Co więcej, gdy czytam utwory zagranicznych pisarzy, zwłaszcza tych „zza wielkiej wody” odnoszę wrażenie, że różnice kulturowe pomiędzy naszym i „tym drugim” odbiorcą są spore. Czasami nawet tak duże, że to co gdzieś daleko...