Babel, czyli o konieczności przemocy Rebecca F. Kuang 7,3
Zanim jeszcze pojawiły się wyniki tegorocznego plebiscytu na książkę roku portalu Lubimy czytać, wiedziałam że muszę wreszcie sięgnąć po "Babel" Rebecci F. Kuang, gdyż w podsumowaniach czytelniczych zeszłego roku większość blogerów książkowych typowała ją w topce najlepszych książek zeszłego roku. A że lubię przekonać się na własnej skórze czy zasadny był ów zachwyt to i ja sięgnęłam po tę powieść Autorki, z tym większym zainteresowaniem, że do tej pory zupełnie nic nie czytałam, co wyszło spod jej pióra.
Początkowo przerażała mnie obojętność tej powieści – blisko 730 stron stanowiło wyzwanie i nie ukrywam, że miałam przeświadczenie graniczące z pewnością, że na tylu stron tekstu to nie ma zmiłuj, żeby nie wiało nudą. Kartka po kartce dawałam się jednak wciągać w świat stworzony przez Kuang, do tego stopnia, że szybko przełączyłam się na synchrobooka i kiedy nie mogłam czytać, to lektor czytał mi audiobook. I tak nie wiedzieć nawet kiedy okazało się, że historia dobrnęłam do końca, ani przez chwilę nie powodując znużenia. A dlaczego tak właśnie się stało? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta – bo „Babel” to powieść, od której po prostu nie można się oderwać i jeśli wszystkie książki Autorki reprezentują podobny styl to z pewnością zaliczę ją do swoich ulubionych pisarek.
Co do samej „Babel” to jest to opowieść, która przenosi czytelnika w świat skomplikowanych relacji, politycznych intryg i wewnętrznych konfliktów, w których język i etymologia słów stają się zarówno kluczem do zrozumienia istoty świata, jak i narzędziem do przejęcia nad nim kontroli. Już choćby z tego lingwistycznego punktu widzenia ta opowieść zachwyca, a dla miłośników słowa pisanego pochodzenie poszczególnych słów, ich pierwotne znaczenia i ewaluowanie w poszczególnych językach z pewnością będzie stanowiło nie lada gratkę w czasie czytania. W końcu trudno, żeby biblijna opowieść o wieży Babel nie odcisnęła swego piętna na „Babel” w wydaniu Kuang.
Cała historia rozpoczyna się dość banalnie. Mamy głównego bohatera - Robina, osieroconego pół-Chińczyka, który za sprawą swego mentora – brytyjskiego profesora, trafia do Anglii – do oksfordzkiego instytutu Babel, aby zdobyć edukację i spełnić pewne oczekiwania, a w zasadzie odpracować dług wdzięczności wobec swego mentora. To dlaczego Robin staje się wybrankiem profesora i jakie nadzieje położone są w gruntownej edukacji chłopca tego nie zdradzę, tym bardziej, że ta z pozoru prosta historia zaczyna mieć drugie dno. Otóż, proza życia Robina kończy się pewnej nocy, kiedy to los stawia na jego drodze tajemniczego mężczyznę, stanowiącego wizualnie w zasadzie jego wierną kopię, jednak jak się szybko okazuje całkowicie odmiennego co do systemu prezentowanych wartości i cech osobowościowych. To wydarzenie staje się punktem zwrotnym całej opowieści i sprawia, że dotychczasowy świat Robina w zasadzie legnie w zgliszczach a dalsze losy bohatera okażą się pasmem nieprzewidywalnych zdarzeń.
I jeśli komuś się wydaje, że ta historia będzie opisem zwyczajnej prozy życia, skupieniem się na żmudnym procesie pobierania nauki i odzwierciedleniem relacji uczeń-nauczyciel, to się grubo myli. „Babel” to w gruncie rzeczy opowieść o wyzysku, o niesprawiedliwości społecznej, o brutalnej walce o władzę. Co więcej, tematy te wplecione w fabułę, ukazane są przez Kuang w surowy sposób, pozbawione są ozdobników, są wyzbyte z jakichkolwiek iluzji piękna, co sprawia, że powieść staje się w istocie głębokim spojrzeniem na ludzką naturę i formowanie się struktur społecznych. Kuang wciąg wręcz czytelnika w rozważania dotyczące moralnych postaw człowieka, istocie sprawiedliwości, czy ceny lojalności.
Niech Was zatem nie zmyli fakt, że "Babel" to powieść fantasy. Owszem akcja dzieje się w fikcyjnym świecie, ale ta nierealna rzeczywistość służyć ma pochyleniu się nad głębszą analizą zawartych w tej powieści treści. Dla mnie „Babel” to literacki majstersztyk, w których fantastyczna opowieść jest tylko przykrywką do rozważań o różnych obliczach niesprawiedliwości uwikłanych w historyczne i polityczne płaszczyzny. Jeśli zatem jeszcze nie czytaliście „Babel”, a lubicie literaturę niosącą w sobie ważką treść, nie możecie przejść obojętnie obok „Babel”. Ja polecam serdecznie.