-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2018-02-03
2017-10-22
Naprawdę nie rozumiem, co się stało. Dziewczyny czytuję i szanuje. Z ogromną przyjemnością śledzę ich poczynania na blogu, sądziłam, że mają lekkie pióro i dość dobrze operują językiem ojczystym, na ich stronie można także przeczytać ofertę redakcji i korekty tekstu, zatem miałam nadzieję, na coś naprawdę dobrego. Przynajmniej dobrego językowo. Nigdy nie sięgnę po kolejną cześć. Ta była męczarnią.
Więcej na: http://medytacjenadksiazka.pl
Naprawdę nie rozumiem, co się stało. Dziewczyny czytuję i szanuje. Z ogromną przyjemnością śledzę ich poczynania na blogu, sądziłam, że mają lekkie pióro i dość dobrze operują językiem ojczystym, na ich stronie można także przeczytać ofertę redakcji i korekty tekstu, zatem miałam nadzieję, na coś naprawdę dobrego. Przynajmniej dobrego językowo. Nigdy nie sięgnę po kolejną...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-14
Tego absolutnie nie da się czytać. Język użyty w powieści jest nie tylko potoczny, ale naiwny. Czytanie mnie po prostu męczyło. Natężenie absurdu, idiotyzmów i obrzydliwości przekracza skalę dobrego smaku. Na jednej stronie znalazł się wywód dotyczący defekacji i masturbacji głównego bohatera. Takich stron jest więcej. Dotrwałam do pięćdziesiątej strony i powiedziałam sobie nie. Przeczytam jeszcze jedną, a popełnię samobójstwo. Tą książką właśnie.
Rzadko nie kończę powieści. Zazwyczaj przemęczam je do końca, ale tej nie mogłam. Poddałam się.
Tego absolutnie nie da się czytać. Język użyty w powieści jest nie tylko potoczny, ale naiwny. Czytanie mnie po prostu męczyło. Natężenie absurdu, idiotyzmów i obrzydliwości przekracza skalę dobrego smaku. Na jednej stronie znalazł się wywód dotyczący defekacji i masturbacji głównego bohatera. Takich stron jest więcej. Dotrwałam do pięćdziesiątej strony i powiedziałam sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-04
W książce jest dość dużo dialogów i przemyśleń, co nadaje dynamiki, ale nie popycha samej akcji. Bohaterka uprawia dużo seksu, pracuje, rozmawia, rozmyśla, ćwiczy, romansuje, płacze, przeżywa różne, skrajne emocje, przeprasza i tak dalej. Robi także parę niezrozumiałych dla mnie rzeczy: jak okłamywanie policji w sprawie chłopca, jechanie w środku nocy do rodziny faceta, aby potwierdzić, że te zaginięcia mają cokolwiek wspólnego z nią, wpuszczenie faceta, który wywołuje u niej lęk, czy prowadzenie terapii mężczyzny, do którego coś czuje i nie potrafi nad tym zapanować.
Więcej: http://chiyome.blogspot.com/2017/08/jak-odebraam-debiut-bernadety-prandzioch.html
W książce jest dość dużo dialogów i przemyśleń, co nadaje dynamiki, ale nie popycha samej akcji. Bohaterka uprawia dużo seksu, pracuje, rozmawia, rozmyśla, ćwiczy, romansuje, płacze, przeżywa różne, skrajne emocje, przeprasza i tak dalej. Robi także parę niezrozumiałych dla mnie rzeczy: jak okłamywanie policji w sprawie chłopca, jechanie w środku nocy do rodziny faceta, aby...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-01
Niestety akcji nie ma tutaj wcale. Ja wiem, śnieżyca, zamknięta przestrzeń, ograniczona ilość bohaterek... Ale wyżej wspomnianej autorce, mojej imienniczce jakoś udawało się napisać książkę, która porywa i wciąga. Tutaj prócz wrzasków, kłótni, fochów i biegania po domu nie mamy nic. Jakby wyciąć niepotrzebne dialogi, które nic nie wnoszą poza irytacją, to niewiele by zostało.
Zapraszam: http://chiyome.blogspot.com/2017/06/coz-za-rozczarowanie.html
Niestety akcji nie ma tutaj wcale. Ja wiem, śnieżyca, zamknięta przestrzeń, ograniczona ilość bohaterek... Ale wyżej wspomnianej autorce, mojej imienniczce jakoś udawało się napisać książkę, która porywa i wciąga. Tutaj prócz wrzasków, kłótni, fochów i biegania po domu nie mamy nic. Jakby wyciąć niepotrzebne dialogi, które nic nie wnoszą poza irytacją, to niewiele by...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-20
Książka nie była ani trochę śmieszna. Za to żenująco absurdalna.
Książka nie była ani trochę śmieszna. Za to żenująco absurdalna.
Pokaż mimo to2016-06-19
Pierwszy bohater, którego poznajemy nie zostaje nam przestawiony z imienia. Zwiedzając zamek znajduje kapelusz. Zamierza go oddać właścicielowi, którym jest Athanasius Pernat (a przynajmniej takie nazwisko jest wyszyte wewnątrz). Pojawia się on w następnym rozdziale. Jest to czterdziestoletni wycinacz kamei z Praskiego getta. W młodości przeżył on wypadek, który spowodował załamanie nerwowe. Za pomocą hipnozy jego wspomnienia z lat wcześniejszych zostały wymazane. Pewnego dnia odwiedza go człowiek o trudnej do zapamiętania twarzy, zleca bohaterowi naprawienie inicjału w księdze. Gdy Athanasius zaczyna ją czytać zaczynają w jego umyśle dziać się dziwne rzeczy, zaczyna rozumieć słowa zapisane w obcym języku a w jego głowie pojawiają się wizje.
http://chiyome.blogspot.com/2016/06/golem-gustav-meyrink.html
Pierwszy bohater, którego poznajemy nie zostaje nam przestawiony z imienia. Zwiedzając zamek znajduje kapelusz. Zamierza go oddać właścicielowi, którym jest Athanasius Pernat (a przynajmniej takie nazwisko jest wyszyte wewnątrz). Pojawia się on w następnym rozdziale. Jest to czterdziestoletni wycinacz kamei z Praskiego getta. W młodości przeżył on wypadek, który spowodował...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-14
Na początku się śmiałam, podoba mi się dowcip autora, czekałam, aż wszystko zacznie się układać w jakąś historię. Tak się nie stało i bardzo szybko zaczęło irytować mnie ta powieść. Od połowy właściwie kartkowałam strony i usiłowałam zrozumieć, co tu się dzieje. Ostatnie rozdziały czytałam, aby skończyć, nie licząc na nic.
http://chiyome.blogspot.com/2017/02/co-sie-dzieje-na-strychu-swiata.html
Na początku się śmiałam, podoba mi się dowcip autora, czekałam, aż wszystko zacznie się układać w jakąś historię. Tak się nie stało i bardzo szybko zaczęło irytować mnie ta powieść. Od połowy właściwie kartkowałam strony i usiłowałam zrozumieć, co tu się dzieje. Ostatnie rozdziały czytałam, aby skończyć, nie licząc na...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-02
Poprzednio nie mogłam uchwycić, co mi zgrzytało najbardziej. Teraz już wiem. Autorka stanowczo nie umie przelać emocji na papier. Podczas czytania chcę być świadoma uczuć bohaterów. Tutaj poziom emocji jest na stałym, zerowym poziomie. Nawet podczas jedynej akcji, nie zabiło mi mocniej serce, nie czułam podniecenia, które powinno się pojawić, ani nie zostałam wciągnięta. Cały czas ślizgałam się po książce, próbując wejść w świat przedstawiony, stanąć obok postaci i spojrzeć ich oczami. Niestety tak się nie stało.
http://chiyome.blogspot.com/2016/10/nudy-ciag-dalszy.html
Poprzednio nie mogłam uchwycić, co mi zgrzytało najbardziej. Teraz już wiem. Autorka stanowczo nie umie przelać emocji na papier. Podczas czytania chcę być świadoma uczuć bohaterów. Tutaj poziom emocji jest na stałym, zerowym poziomie. Nawet podczas jedynej akcji, nie zabiło mi mocniej serce, nie czułam podniecenia, które powinno się pojawić, ani nie zostałam wciągnięta....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-13
Opinia dotycząca całej trylogii:
http://chiyome.blogspot.com/2016/12/dzis-troszke-modziezowki.html
Opinia dotycząca całej trylogii:
http://chiyome.blogspot.com/2016/12/dzis-troszke-modziezowki.html
2016-05-26
Jessica Knoll stworzyła świat w który nie było mi dane (pomimo starań) wejść. Powiem szczerze, że żaden fragment mnie nie wzruszył. Nawet gdy działo się wyczekiwane wydarzenie. Po paru stronach zorientowałam się że już doszliśmy do najważniejszego punktu zwrotnego powieści. Wielka tragedia. Powinno na mnie spaść niczym grom z jasnego nieba, wodospad na małą rybkę a uderzyło mnie niczym liść wirujący w letnich powiewach wieczornego wiaterku. Słodkie nie? Ale ta książka nie miała być taka. Ona powinna mnie rozrywać od środka, nie pozwalać spać i nie pozwolić mnie od siebie odejść. A tutaj emocje jak na grzybach. Zastanawiam się, czy gdyby promocja nie była tak nachalna to czy nie oceniłabym jej inaczej. Może to moje oczekiwania spowodowały zawód? Nie wiem. Wiem, że ani po nią, ani po autorkę nie sięgnę nigdy więcej.
http://chiyome.blogspot.com/2016/05/czy-wybranie-najszczesliwszej-byo.html
Jessica Knoll stworzyła świat w który nie było mi dane (pomimo starań) wejść. Powiem szczerze, że żaden fragment mnie nie wzruszył. Nawet gdy działo się wyczekiwane wydarzenie. Po paru stronach zorientowałam się że już doszliśmy do najważniejszego punktu zwrotnego powieści. Wielka tragedia. Powinno na mnie spaść niczym grom z jasnego nieba, wodospad na małą rybkę a uderzyło...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-01
Daphne Janus po traumatycznym przeżyciu, cierpi na ciężką depresję. Uważa, że to ona jest winna śmierci siostry i karze się co dzień za to. Nie pozwala sobie na choćby odrobinę szczęścia. Myśli, że nie zasługuje na dalsze życie. Rodzina dziewczyny sięga po broń ostateczną – doktor Hortense Gray i jej niekonwencjonalne metody. Dziewczyna pierwotnie przekonana o tym, że jedzie na wycieczkę z najlepszym przyjacielem, z czasem odkrywa, czym jest ośrodek. Na początku ćwiczenia wyglądają niewinnie i może zabawnie: duchy w pokoju, zablokowana winda... Z czasem jednak dziewczyna dostaje mnóstwo sprzecznych informacji, nie wie komu ufać. Czy wyspa jest tym, czym się wydaje? Czy grozi bohaterce prawdziwe niebezpieczeństwo, czy to wszystko jest niewinną grą?
http://chiyome.blogspot.com/2016/09/co-tak-naprawde-dzieje-sie-na-wyspie.html
Daphne Janus po traumatycznym przeżyciu, cierpi na ciężką depresję. Uważa, że to ona jest winna śmierci siostry i karze się co dzień za to. Nie pozwala sobie na choćby odrobinę szczęścia. Myśli, że nie zasługuje na dalsze życie. Rodzina dziewczyny sięga po broń ostateczną – doktor Hortense Gray i jej niekonwencjonalne metody. Dziewczyna pierwotnie przekonana o tym, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-14
2014-12-16
2016-09-25
Nie będę pastwić się nad tą książką. Nie ma sensu. Powiem szczerze, że ciężko mnie zszokować, czy zgorszyć, ale autorce się udało. Dla mnie, Laline Paull, ma pewne fascynacje dotyczące sekt, krwi i grupowego seksu, jednak z jakichś powodów, zamiast napisać porządny i kontrowersyjny erotyk to spełniła swoje fantazje pod przykrywką bajki dla dorosłych o pszczołach. Szkoda, szkoda. Świetny pomysł na książkę przepadł. Mówię, naturalnie, o życiu pszczoły z perspektywy jednej z nich. Jak dla mnie to była najgorsza książka, jaką czytałam w tym roku.
chiyome.blogspot.com/2016/09/dawno-dawno-temu-urodzia-sie-pszczoa.html
Nie będę pastwić się nad tą książką. Nie ma sensu. Powiem szczerze, że ciężko mnie zszokować, czy zgorszyć, ale autorce się udało. Dla mnie, Laline Paull, ma pewne fascynacje dotyczące sekt, krwi i grupowego seksu, jednak z jakichś powodów, zamiast napisać porządny i kontrowersyjny erotyk to spełniła swoje fantazje pod przykrywką bajki dla dorosłych o pszczołach. Szkoda,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-14
Zacznijmy od tego, ze w tej książce nic się nie działo. Jak przedstawiała się akcja? Parę kroków, strzał, herbatka, pogaduszki, parę kroków, herbatka, strzał, pogaduszki dla odmiany i tak w koło Macieju. Do znudzenia. Przez to wszystko rozleniwiłam się i zwolniłam, dostosowując się do tempa akcji. To z kolei spowodowało, że podczas jedynej dynamicznej akcji, nie mogłam się odnaleźć w wydarzeniach. Niestety, walka pod koniec powieści nie była tak fascynująca, abym mogła podnieść ocenę. W tej książce nic nie przykuwa uwagi i nic nie zaskakuje.
Więcej na:
chiyome.blogspot.com/2016/09/pierwsza-space-opera-w-moim-repertuarze.html
Zacznijmy od tego, ze w tej książce nic się nie działo. Jak przedstawiała się akcja? Parę kroków, strzał, herbatka, pogaduszki, parę kroków, herbatka, strzał, pogaduszki dla odmiany i tak w koło Macieju. Do znudzenia. Przez to wszystko rozleniwiłam się i zwolniłam, dostosowując się do tempa akcji. To z kolei spowodowało, że podczas jedynej dynamicznej akcji, nie mogłam się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-06
Opis z tyłu książki obiecujący zaskakujące zakończenie zachęcił mnie do czytania. Byłam przygotowana na kawał dobrej książki. Nie do końca łatwej i przyjemnej. Przecież głównym motywem jest patologiczna więź między matką a synem. Nie zniechęciła mnie nawet pierwsza część zawierająca zwierzenia Leandra. Otóż wtedy nie zadrgał mi kącik ust podczas czytania. Możliwe że nie miało być to zabawne, ale nie podobało mi się wcale. Było to po prostu nudne, nierealistyczne i przerysowane. Czekałam aż się skończy. Oczywiście znam problem nadopiekuńczości rodziców, ale to wszystko było opisane jakby kobieta nie pracowała, nie spała i nie jadła. No nie ważne, może się nie znam po prostu. Druga część natomiast była zabawna. Cięty dowcip to jest to co lubię najbardziej. Tylko dlaczego mam wrażenie, że autorka jest po prostu kretynką? Planuje ułożyć życie z facetem, który nie liczy się z jej potrzebami oraz nastrojem, który odwołuje randkę z powodu tego, że kot jest osowiały. Żeby te starania przyniosły jakiś efekt. Na pewno niewielki, niewróżący rozluźnienia więzi z Matką. Ponieważ jej działania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów sięga po broń kobiet zdesperowanych, które zrobią wszystko aby zatrzymać przy sobie faceta. Nie powiem o co tutaj chodzi, ale to utwierdziło mnie w przekonaniu, że bohaterka jest po prostu niedojrzała.
http://chiyome.blogspot.com/2015/10/kiedy-matka-kocha-za-bardzo.html
Opis z tyłu książki obiecujący zaskakujące zakończenie zachęcił mnie do czytania. Byłam przygotowana na kawał dobrej książki. Nie do końca łatwej i przyjemnej. Przecież głównym motywem jest patologiczna więź między matką a synem. Nie zniechęciła mnie nawet pierwsza część zawierająca zwierzenia Leandra. Otóż wtedy nie zadrgał mi kącik ust podczas czytania. Możliwe że nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-11
Większą część książki stanowią intrygi, plotki, romanse, seks oraz waśnie pomiędzy dwoma wrogimi obozami. Naprawdę przez to mam wrażenie, że akcja stoi. Nawet jak coś się dzieję to.. nic się nie dzieję. Nie wiele było momentów w których wczułam się w książkę, żadna akcja nie pociągnęła mnie za sobą. Nuda wieje z niemal każdej stronicy. Miałam wrażenie, że motyw, który powinien być główny jest zepchnięty na drugi tor przez sprawy pałacowe. Mam na myśli krainę Umarłych. Samym "zaświatom" autorka nie poświęciła zbyt wiele czasu. Nie włożyła dużo wysiłku w wymyślenie ja to ma wyglądać. Jest to po prostu miejsce podobne do świata rzeczywistego, jednak czas i odległość bywa zakrzywiona. Umarli po prostu siedzą i na coś czekają. Są małomówni i jakby myślami nieobecni. Na ogół. Szkoda. Miałam nadzieję że jakiś oryginalny pomysł.
http://chiyome.blogspot.com/2015/10/na-druga-strone-anna-kendall.html
Większą część książki stanowią intrygi, plotki, romanse, seks oraz waśnie pomiędzy dwoma wrogimi obozami. Naprawdę przez to mam wrażenie, że akcja stoi. Nawet jak coś się dzieję to.. nic się nie dzieję. Nie wiele było momentów w których wczułam się w książkę, żadna akcja nie pociągnęła mnie za sobą. Nuda wieje z niemal każdej stronicy. Miałam wrażenie, że motyw, który...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-16
Do bohaterki zgłasza się człowiek podający się za Pawła Bławickiego, mówiąc że ktoś chce go zabić i prosi profilerkę o pomoc w ustaleniu profilu osoby, która mu zagraża. Wkrótce okazuje się, ze sprawa jest bardziej skomplikowana.
chiyome.blogspot.com/2015/09/cztery-zywioy-saszy-zauskiej-powietrze.html
Do bohaterki zgłasza się człowiek podający się za Pawła Bławickiego, mówiąc że ktoś chce go zabić i prosi profilerkę o pomoc w ustaleniu profilu osoby, która mu zagraża. Wkrótce okazuje się, ze sprawa jest bardziej skomplikowana.
chiyome.blogspot.com/2015/09/cztery-zywioy-saszy-zauskiej-powietrze.html
2015-09-12
Bohaterki nie polubiłam od pierwszego wejrzenia. Była alkoholiczka, z czarną plamą w przeszłości, samotny wilk... Nie znoszę tego typu bohaterów. Jakby dobry śledczy musiał mieć skrzywioną psychikę. Jednak dałam szansę powieści, skoro twórczość Bondy jest wychwalana w opiniach oraz recenzjach to coś musi być na rzeczy. Otóż nie. Nic nie jest. Gorszego kryminału nie czytałam nigdy. A naczytałam się w swoim życiu sporo. I nie zawinił warsztat autorki. Bonda ma lekkie pióro, Okularnika czyta się łatwo, szybko. Mi starczyło dziesięć godzin aby przebrnąć przez około 840 stron. Mam wrażenie, że ona nie miała konkretnego pomysłu na tę sprawę i zatuszowała to gadulstwem. Każdy bohater ma swoje miejsce w książce. Ja rozumiem biografie kluczowych bohaterów, ale życiorys kobiety, która wynajęła pokój Łukaszowi (i na tym kończy się jej rola)? Serio? Do tego za dużo chciała w książce zmieścić: mord białoruskich cywili, nienawiść na tle pochodzenia, ruchy narodowościowe, homoseksualny gwałt, prostytucja, SB. Zbyt wiele historii życia, zbyt wiele morderstw i spisek jako wisienka na torcie. Sama zbrodnia tak się zgubiła w tym wszystkim, ze właściwie do końca nie wiem które morderstwo było na tapecie. Najbardziej zaś zirytował mnie fakt, że nie widziałam procesu myślowego bohaterki. O szczegółach dowiadywałam się z historii bohaterów a i tak na końcu Sasza wyciągnęła wnioski jak królika z kapelusza. Co ciekawe nie doszła do rozwiązania sprawy. Coś tam wiedziała, ale nie to, co się wydarzyło na końcu i o nie tej sprawie co potrzeba. Aby o tym powiedzieć musiałabym zdradzić koniec, który totalnie jest dla mnie niejasny. Niby wiemy kto i dlaczego zabił, ale to wszystko nie ma żadnego powiązania z poprzednimi historiami. A już na pewno nic nie miał wspólnego z tytułem opowieści. Za to druga sprawa tak. Po co dwie sprawy w jednej książce? Przez to rozmycie książka jest po prostu nudna. Nie ma punktu zaczepienia, nic nie przykuwa uwagi. Nie myślałam „co będzie dalej”, ale „jaką historię za chwile przeczytam”. Bondzie dziękuję za współprace. Może wcześniejsze powieści były lepsze, ale nie mam ochoty o tym się przekonać. 2/10. Bonda, królową kryminału? Absolutnie.
Całość opinii gościnnie:
zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2015/09/okularnik.html
Bohaterki nie polubiłam od pierwszego wejrzenia. Była alkoholiczka, z czarną plamą w przeszłości, samotny wilk... Nie znoszę tego typu bohaterów. Jakby dobry śledczy musiał mieć skrzywioną psychikę. Jednak dałam szansę powieści, skoro twórczość Bondy jest wychwalana w opiniach oraz recenzjach to coś musi być na rzeczy. Otóż nie. Nic nie jest. Gorszego kryminału nie czytałam...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chciałam poczytać o mansplainingu. Tytuł wszakże sugerował mi, że o tym będzie ta książką. Jakże się myliłam. Autorka poświęca temu zagadnieniu jeden rozdział (mówiąc wyłącznie o swoich doświadczeniach), a następnie ucina temat i zasypuje nas gradem wyjątkowo obrzydliwych zbrodni dokonywanych na kobietach. Oczywiście, nie mówię, że o tych sprawach mówić nie należy wręcz przeciwnie. Ale jakbym chciała o tym poczytać, sięgnęłabym po inne źródła. Zresztą autorka zarzuca nas gradem, bez ładu i składu, konkluzji, przemyśleń, swojego komentarza. Jak ten temat się skończy, to tłumaczy czytelnikowi jak dziecku, czym był kolonializm (bo wiecie, Europa to facet, a Afryka to kobieta i ten facet kobietę...). To nie jest książka. To nie są felietony, ani przemyślenia. Nie wiem, czym jest ta książka.
Chciałam poczytać o mansplainingu. Tytuł wszakże sugerował mi, że o tym będzie ta książką. Jakże się myliłam. Autorka poświęca temu zagadnieniu jeden rozdział (mówiąc wyłącznie o swoich doświadczeniach), a następnie ucina temat i zasypuje nas gradem wyjątkowo obrzydliwych zbrodni dokonywanych na kobietach. Oczywiście, nie mówię, że o tych sprawach mówić nie należy wręcz...
więcej Pokaż mimo to