rozwińzwiń

Na jej rozkazy

Okładka książki Na jej rozkazy A.M. Chaudière_Ann Kovska, Angelina Caligo
Okładka książki Na jej rozkazy
A.M. Chaudière_Ann KovskaAngelina Caligo Wydawnictwo: Czarna Kawa Cykl: Trylogia Różana (tom 1) literatura obyczajowa, romans
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Trylogia Różana (tom 1)
Wydawnictwo:
Czarna Kawa
Data wydania:
2016-10-30
Data 1. wyd. pol.:
2016-10-30
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788394444945
Tagi:
LGBT lesbijki erotyk BDSM miłość związek homoseksulność
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Przez jej uległość A.M. Chaudière_Ann Kovska, Angelina Caligo
Ocena 6,7
Przez jej uleg... A.M. Chaudière_Ann ...
Okładka książki Ku ich szczęściu A.M. Chaudière_Ann Kovska, Angelina Caligo
Ocena 7,1
Ku ich szczęściu A.M. Chaudière_Ann ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
207 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
670
294

Na półkach:

[12 Books Challenge 2023 - 9/12]

Lesbijki nie gęsi, swoje szkodliwe gównoerotyki mają. Pustułka, ja cię nie będę batożyć. Ja cię wsadzę na galerę i każę zapierdalać samej po Odrze aż ci ramiona będą latać niczym skrzydła helikoptera. Autorkom za to nic nie zamierzam odgryzać ani wypluwać do rzek polskich wszelakich, acz gdybym otrzymała szansę drastycznego dokonania żywota na ich oczach, by zmienić coś w ich postrzeganiu rzeczywistości - skorzystałabym. Bo to nie jest zła książka. To jest horror, istny horror, przy którym wysiada nawet "Cannibal Holocaust" i "Srpski Film", kiedy przychodzi do kategorii obrzydliwości. Mam wytrzymały żołądek, ale od bardzo dawna nie zetknęłam się z lekturą, podczas której miałam fizycznie DOSYĆ i coś mi się cofało. Serio-serio.

I to nie jest tak, że ja jestem za delikatna, że nie moja nisza, bo już pomijając moje zamiłowanie do literatury typu ściekowego, erotyki naprawdę czytuję dla przyjemności, zwłaszcza queerowe - w tym BDSM, bo temat taki na topie już od pewnego czasu. Nie, właśnie dlatego, że nie jestem tak zielona w temacie, jak chyba liczyły autorki, jestem w stanie powiedzieć, że jedynymi osobami w naszym skromnym gronie, które o BDSM uczyły się z "Pięćdziesięciu Twarzy Greya" to są one same - a przy wydawaniu tej pozycji robiły z siebie największe specjalistki od tych praktyk na polskim rynku wydawniczym. Mhm. Fajnie. Lampka mi się zapaliła już na "kontrakt"; nawet nie okoliczności jego podpisania, ale absolutny brak wkładu Fanny w jego podpisanie i jego ogarnianie wszystkich sfer życia dziewczyny, co ma z BDSM tyle wspólnego, co Domowa Dyscyplina, ale pomyślałam "okej. Taka konwencja". Jakby jestem dorosła, nie wymagam, żeby książka mnie uczyła o bezpiecznych praktykach seksualnych. ALE FAKT, ŻE ANI RAZU NIE MA TU NAWET M O W Y O AFTERCARE??? KIEDY FANNY TO GO AKURAT WYBITNIE POTRZEBUJE??? Że Fanny postawiła granice, a Rosalie je perfidnie i świadomie łamie, co uważa za swoje prawo, bo ją "posiada"?? Już pominę zachowywanie się, jakby te śmieszne kontrakciki miały jakąkolwiek wiążącą moc prawną, by się przejmować, czy Fanny rozwiązała swój poprzedni z Amandą. Mam nadzieję, że żaden prawnik nie raczył się lekturą tej książki, bo pewnie najbliżsi znaleźli tę osobę potem na podłodze, toczącą pianę z ust w rytm drgawek.

I nie doszłam nawet do scen seksu! Zgodnie z wywiadem dla portalu WP, jedna z autorek, ta bardziej medialna, obecnie znana jako Angela Węcka, przyznała, że wszystkie sceny erotyczne napisała jej partnerka. Co widać, bo wszystkie są tak samo drewniane - jak zresztą cała ta książka, ale mniejsza. Bo nie w tym problem. Sztuką, naprawdę sztuką jest napisać erotyk, gdzie po pierwszym stosunku ANI RAZU nie zostaje ten seks opisany tak, by czytelnik odnosił wrażenie, że obie strony tego w ogóle CHCĄ. Balicka już bardziej przekonująco robiła fikołki, by nas ruchem wstecznym przekonać, że Bryson nie jest seryjnym gwałcicielem. Gdzieś na etapie budzenia jednej z bohaterek seksem "na śpiocha" doszłam do wniosku, że BDSM to nie jedyna dziedzina życia erotycznego, której autorki nie rozumieją tak, jak im się wydaje - najwyraźniej jest im w ogóle obce pojęcie zgody. Właściwie to wszystko się zgadza, bo tak jakby w kinkach ZAWSZE wszystko stoi u podstaw zgodą OBU stron, rozmowami, dogadaniem, także nic dziwnego, że tej lekcji panie autorki też nie odrobiły. Powiedziałabym, że się troszkę martwię, skoro podczas tworzenia tej perły polskiej literatury były w związku, ale martwić to się zaczęłam w momencie, kiedy odkryłam, że Węcka / A. Caligo jest z mojego rocznika (a więc trylogię wydała i zapewne też napisała, mając lat 19),a jej ówczesna partnerka, Ann Kovska jest o dekadę starsza. Moim mottem na ten rok jest "not my problem", ale wnioski wyciągnijcie sami. Bo ja mam teraz dwadzieścia siedem lat i trudno mi sobie wyobrazić związek z dziewiętnastolatką. Tylko obserwacja.

Pustułka w swojej własnej recenzji nie omieszkała szeroko się poznęcać nad innymi szkodliwymi aspektami tegoż wiekopomnego dzieła, tj. pałającą każdym porem literackiego ciała mizoginią, fatphobią, zinternalizowaną homo- i bifobią, no po prostu pełnym zestawem, więc nie widzę sensu o tym wspominać. Porozmawiajmy za to o warstwie językowej. Na Legimi dostępne jest drugie wydanie Trylogii Różanej, wydane już przez wydawnictwo współzarządzane przez Węcką. Nie wiem, czy te wszystkie błędy, tj. zgubione przecinki, nasrane powtórzenia, zagubione podmioty, mylenie narratorów w oznaczeniach, błędne użycie słów etc. są w wydaniu pierwszym (choć zakładam, że owszem),ale gdybym robiła za największą w Polsce rzeczniczkę selfpuba i oferowała płatne konsultacje redaktorsko-wydawnicze, to jednak nie puściłabym w świat książki, gdzie taca z pokrywą zostaje opisana jako: "srebrna, duża taca osłonięta tym srebrnym, półokrągłym czymś, czego nazwy nigdy nie mogłam zapamiętać" (dobrze to też świadczy o inteligencji bohaterki). No z czym do ludzi. Zapytałabym też, dlaczego, skoro autorki się nie mogły zdecydować na jeden rodzaj narracji, nie są przynajmniej konsekwentne w tych narzuconych poszczególnym postaciom (Rose raz ma rozdziały w trzeciej osobie, a raz w pierwszej),ale podejrzewam, że tu się po prostu autorki kłóciły albo jednej z nich się nie chciało, a książkę tłuc trzeba.

Niesamowite, co zła literatura robi z człowiekiem - zaczęłam tęsknić za Balicką. Tam chociaż niesamowici bogacze byli właścicielami mgliście pojętych "światowych holdingów", a nie prezeskami rozwiniętej w trzy miesiące firmy kwiaciarskiej albo sieci kawiarni; tam chociaż autorka wykręcała jakoś Brysona od odpowiedzialności za jego czyny "demonami", a tutaj Rose pozwala na grupowy gwałt, który doprowadza kogoś do szaleństwa, po czym dodatkowo SUTENERUJE TĘ BIEDNĄ DZIEWCZYNĘ SADYSTCE, i nikogo to nie rusza, nikomu nie drgnie powieka, Rose po prostu wycofała się z miłości. Wiecie, to naprawdę koszmarnie świadczy o waszym warsztacie, jeśli nawet Joanna Balicka jest w stanie oddać rozterki emocjonalne bohaterów lepiej od was, ba!, jeśli następstwa gwałtu lepiej opisuje LENA M. BIELSKA. Na miejscu pani Węckiej i drugiej, podejrzanie cichej, autorki, przerzuciłabym się na jakieś mniej inwazyjne zajęcie. Hodowlę rzepaku na przykład. Tak żeby się nie ośmieszać.

To nawet nie było śmieszne; nie było też irytujące. Serio, byłam po prostu przerażona całą lekturę. A potem przeczytałam wspomniany wywiad i przeraziłam się jeszcze gorzej. Dlaczego? Ano, że posłużę się cytatem: "Jak oglądam filmy o lesbijkach, to zastanawiam się, czemu muszą być one psychologiczne, a nie mogą być po prostu lekkie. My chciałyśmy napisać prostą powiastkę, odpowiadającą na potrzeby homoseksualnych czytelniczek. Chciałyśmy zaistnieć na rynku wydawniczym, zaznaczyć, że lesbijki też piszą. Również erotyki."

No powiem tak: coś, kurwa, bardzo nie wyszło.

[12 Books Challenge 2023 - 9/12]

Lesbijki nie gęsi, swoje szkodliwe gównoerotyki mają. Pustułka, ja cię nie będę batożyć. Ja cię wsadzę na galerę i każę zapierdalać samej po Odrze aż ci ramiona będą latać niczym skrzydła helikoptera. Autorkom za to nic nie zamierzam odgryzać ani wypluwać do rzek polskich wszelakich, acz gdybym otrzymała szansę drastycznego dokonania żywota...

więcej Pokaż mimo to

avatar
55
39

Na półkach:

Jest to absolutnie najbardziej śmieciowy gniot jaki czytałam w swoim życiu. Jestem tak zniesmaczona po przeczytaniu tego wysrywu, że nawet nie mam ochoty tu nic pisać, ale robię to w nadzieji, że ktoś to przeczyta i nie kupi tego badziewia xD Nie wiem skąd tu oceny wyższe niż 1 czy 2, bo nie rozumiem jak osoby dorosłe i rozumne mogą to przeczytać i stwierdzić że książka jest świetna xD

To pisowskie homofobiczne manifesto skwituje w punktach:
- Fanny, główna bohaterka, totalnie oklepana, niEzRoZuMiAnA i taka iNnA, bo wiecie, ma tAtUaŻe i kOlCzYki, więc jest strasznym dziwadłem i jej ARTYSTYCZNE(co przypomina nam WIELOKROTNIE w trakcie książki xD) ciało przyciąga uwage. Na rodziców mówi “starzy” niczym rozwydrzona gimbusiara, no i wiadomo, nie może sie ubierać w cokolwiek innego niż luźne koszule i spodnie, trampki/glany etc, bo oczywiście nie ma żadnych obcasów (pomijając fakt, że w drugiej połowie książki jednak ma, bo je ubrała XD). Cringe jakich mało.
- Rose, bohaterka numer dwa, też typowa Mary Sue, pani prezes z dwubiegunówką bo raz jest strasznie zimna, ze stalowym głosem, a zaraz czulutka i bardzo zaiteresowana Fanny xD Oczywiście giga super piękna, bo każdy się do niej ślini, kobiety i mężczyźni. Lubi nosić rozkloszowane spódnice/sukienki, totalnie musze to przeczytać kilka razy, bardzo mi to potrzebne do życia.
- Obie bohaterki toksyczne jak skurwysyn, nie wiedzą czego chcą, charaktery zmieniają się im częściej niż obraz w kalejdoskopie.
- Autorki stworzły narratywę, w której tylko homoseksualiści są super. No bo te hetero, to wszyscy są straszni, wredni, okrutni, oszustami są i wszystkim złem tego świata. Wszystkie hetero kobiety? Wredne siksy, brzydkie, grube, nieciekawe XD Dosłownie jedna z bohaterek nieznając innej kobiety skwitowała ją, że w sukience wygląda grubo jak hamburger. Nie ma to jak kobieta kobiecie wilkiem, nie? Faceci hetero absolutnie wszyscy są burakami i ślinią się na widok naszych bohaterek xD Narcyzm much?
- Jeszcze raz trzeba podkreślić, że Fanny jest tomboyowata, wiadomo luźny kok, bez makijażu, koszula i spodnie. Stara kurtka, glany, wiadomo patrzy w lustro “nic ciekawgo”- typowa wattpadowa obsrana OC, na którą jednak faceci mają chrapkę :^)
- Od książki jebie bifobią na kilometr, bo PRAWDZIWE LEZBIJKI to mają ciężko XD
- A jak jesteś gejem, to musisz być chuderlakiem, tylko twinki istnieją, bo takto jesteś podrabiańcem xD I jak jesteś heteroseksualnym mężczyzną, to nie możesz sie ubierać bardziej kobieco, bo wtedy robisz z siebie zniewieściałą panienkę i podszywasz sie pod geja : ^)
- Fanny: “To Frezja, symbolizuje szacunek, kTóReGo wE mNiE niE Ma” Ale jesteś edgy dziewczyno, w nagrode dostajesz order głupiej cipy.
- To jak napisana jest ta książka jest absolutnie okropne, Fanny? W pierwszej osobie. Rose? Trzecia osoba, narrator wszystkowiedzący. Po czym dostajemy rozdział gdzie mamy i Fanny i Rose i tym razem obie z pierwszej osoby, dlaczego?
- Rose - wyśmiewa inne kobiety na każdym kroku, bo hetero i blondynka? TO PEWNIE GŁUPIA, NIE TO CO JA, BO JA MAM MÓZG. “Blond pasztet” No tak, bo wszystkie nie-lezbijki to pasztety.
- To co autorki uważają za “ostry seks” i “bdsm” to krzywdzące stereotypy, przemoc seksualna i gloryfikowanie traum. Bohaterka boi się, nie wie czy tego chce, więc tutaj powinna już wstępować nasza domina i przerywać sceny, a nie jechać dalej, to tak nie działa. Zostaje niemalże psychicznie przymuszona do podpisania umowy w zamian za “ochronę” przed porzednią pierdolniętą dominą. Całe to pierdolenie, że Fanny się boi bo “gdzie jest granica i czemu ten ktoś ją przekracza”, jakby, co XD? Cała dynamika D/s opiera się na POZWOLENIU, ZGODZIE, a nie, że bohaterka zastanawia się “czy naprawdę tego chce i jak mogę przestać gdy nie będę mogłą wytrzymać”, kurwa co, przecież Fanny jest rzekomo doświadczona w tym temacie. W rzeczywistości to uległa ma najwięcej kontroli i może wszystko przerwać w każdym momencie, a relacja powinna się opierać na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa. Co te baby piszą w ogóle to się w pale nie mieści.
- Bohaterki oczywiście po 15 minutach spotkania są sobą mega zainteresowane, a po tygodniu Rose domaga się od Fanny opowiedzi na bardzo intymne pytania i uważa że zasługuje żeby wiedzieć o jej bliznach. Laska, większe prawo to masz żeby się jebnąć w łeb, a nie wymagać żeby ktoś ci o traumach opowiadał xD
- Pominę już chyba fakt, że na tyle okładki jest opinia od kogoś, kto pisze, że książka jest “dopracowana”. Chyba w byciu beznadziejnym. Jeśli chodzie o redakcje i korekte to chyba robiła je napalona gimnazjalistka bez monitora. Raz “ha, ha”, raz “cha, cha”. Raz brzoskwiniowa szminka, potem malinowa, gdzie to jest dalej ta sama scena. Czas, który mija w jakiś magiczny sposób, bo bohaterki zamieniają 5 zdań i nagle minęły prawie dwie godziny xD. Raz Rose nie może przytrzymać Fanny bo jest za ciężka, i nie może sobie z nią poradzić, innym razem bierze ją na ręce.
- No i mamy też kolejne autorki, które traumę traktują jak token, chyba zaczne sobie je spisywać na jakiejś czarnej liście.

Mogłabym tak pisać i pisać i chyba nie skończyły by mi się rzeczy do obsrania w tej książce. Widzę, że to jest trylogia, ale napewno nie przeczytam tego dalej, a z obecną książką nie wiem co zrobie, bo jestem tak obrzydzona, że nie chce żeby mi to nawet na półce stało.

Wstyd mi za tą książkę. Wstyd mi, że ktoś może to przeczytać i pomyśleć, że większość społeczności LGBTQ+ jest właśnie taka, jak te bohaterki. To samo jest z wątkiem BDSM. Wszystko co ta książka przedstawia jest tak krzywdzące, że aż szkoda słów. To nie jest romantyczne, to nie jest gorące, to jest gloryfikowana przemoc i dziwię się, że ktoś kto przeczytał tego draft stwierdził, że nadaje się to do wydania. Tragedia.

Jest to absolutnie najbardziej śmieciowy gniot jaki czytałam w swoim życiu. Jestem tak zniesmaczona po przeczytaniu tego wysrywu, że nawet nie mam ochoty tu nic pisać, ale robię to w nadzieji, że ktoś to przeczyta i nie kupi tego badziewia xD Nie wiem skąd tu oceny wyższe niż 1 czy 2, bo nie rozumiem jak osoby dorosłe i rozumne mogą to przeczytać i stwierdzić że książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
69
32

Na półkach: , ,

Od mojej lektury tej, *odgłosy rzygania*, książki minęło półtora roku, a ja wciąż na dźwięk jej tytułu dostaję nieprzyjemnych dreszczy. Po przeczytaniu "Na jej rozkazy" w 2021 byłam tak wściekła, że nawet nie chciało mi się skrobać dłuższej recenzji, ale teraz nie dość, że wciąż jestem wściekła, to jeszcze chora i dysponująca wolnym czasem do zmarnowania. Zapraszam więc na herbatkę, bo jest tu co wylewać!

Najpierw może trochę o samych autorkach. A. M. Chaudiere (we wznowieniu figurująca już jako Ann Kovska) to ta mniej ciekawa połówka duetu. Napisała solo "Niewolnicę", czyli jakieś debilne fantasy. Debilne, bo widziałam mapę świata i już mi wystarczy wrażeń, ale tym, co jej nie widzieli, gorąco polecam. Płakałam ze śmiechu.

Druga autorka, A. Caligo, to tak naprawdę Angela Węcka. Węcka napisała samodzielnie "Ostrego", w związku z którym była lokalna drama na bookstagramie, "Kamper" (przy okazji przyłączam się do odgryzania wiadomo czego i wrzucania wiadomo gdzie) oraz "Glow Up". Wszystkie te książki można znaleźć pod szyldem jej własnego wydawnictwa.

Panie w trakcie pisania i pierwszej promocji książki były ze sobą w związku, co można wywnioskować, dokopując się do starego wywiadu dla WP, w którym chwalą się pierwszą polską powieścią erotyczną o dwóch kobietach. Anyways, jest to ważna informacja w kontekście całego tego gówna, jakie zostało wsadzone do środka, a potem posypane brokatem.

Powieść ma dwie narracje: pierwszoosobową z perspektywy Fanny (autorstwa Węckiej) oraz trzecioosobową z perspektywą Rose (pióra Kovskiej). Obie napisane tragicznie, bo typiary ścigały się najwidoczniej w konkursie na najdurniejszy akapit. Ostatecznie nie wiem nawet, która wygrała to starcie.

"Na jej rozkazy" jest książką queerfobiczną. Autorki wepchnęły tam chyba wszystko, co tylko mogły: elementy acefobii, stereotypy na temat gejów oraz czystą bifobię, od której zrobiło mi się niedobrze. No ale powieść lesbijska! Klękajcie, narody!

Acefobia w tekście od Węckiej: Fanny, podniecona spotkaniem z Rose oraz z ręką dosłownie we własnych majtkach, zastanawia się właśnie, czy aby nie „stała się” aseksualna. Bo dawno nie miała z kim uprawiać seksu. Aha, okej, super.

Bifobia w tekście od Kovskiej, oryginalny cytat: „Nie można stwierdzić, że woli się kobiety, nie spróbowawszy drugiej opcji”. Z wyrazami szacunku, proszę iść pod ścianę i porządnie walnąć w nią głową.

Stereotypy: gej to jest tylko taki typ, co ma fizjonomię gałązki i typowo babskie zainteresowania (układanie kwiatów na przykład). Gej to również wzór sumienności, idealny kandydat na pracownika (dane wyskrobane prosto z dupy). Gejem oczywiście można się stać, można też dokonać odgejowania na zawołanie. No i ta przeklęta moda męska, która z największego heterosa uczyni geja, oj oj.

Jeśli myśleliście, że książka napisana przez dwie niehetero kobiety będzie pozbawiona mizoginii, to byliście w błędzie. Nasze główne bohaterki nienawidzą praktycznie wszystkich kobiet poza sobą nawzajem. Każda inna jest głupia, brzydka, gruba, wkurwiająca, ple ple ple, wiadomo. Jedna z bohaterek postanowiła zjechać w narracji kobietę, którą widzi pierwszy raz w życiu. Porównanie do hamburgera lub hot-doga w sukience, jakie to poetyckie. A potem ta sama autorka sili się na idiotyczny tekst o tolerancji i poszanowaniu drugiego człowieka. Czy wy piszecie własne wysrywy dupą?

Parsknięciem śmiechem można skwitować element BDSM. Śmiechem rozbawienia wymieszanego z przerażeniem, bo jeśli autorki uważają relację głównych bohaterek za zawiązaną poprawnie, to współczuję. A nie, zaraz, one naprawdę tak uważają! A przynajmniej Węcka, która się spultała, gdy instagramerzy mieli czelność napisać, że sceny seksu w „Ostrym” są co najmniej niepokojące. Autorka wie lepiej, to głupi czytelnik nie zrozumiał! Ekspertka od bedeesemu, artykuły pisze!

Wracając, umowa, którą Fanny i Rose zawiązały, została w całości sporządzona przez tę drugą, a strona zdominowana nie miała nawet możliwości wniesienia poprawek. Do podpisania umowy doszło ponadto pod presją – Fanny była w tamtym momencie na celowniku swojej poprzedniej przemocowej pseudodominy, od której uciekła. Rose więc proponuje jej relację BDSM w zamian za ochronę. No po prostu uroczo! Nie mówiąc już o tym, że Rose po usłyszeniu tragicznego backstory swojej kochanki decyduje się na KARĘ. ZA RELACJĘ, KTÓRA MIAŁA MIEJSCE JESZCZE ZANIM SIĘ SPOTKAŁY. Gdzie tu zaufanie? Gdzie tu świadoma, niepodyktowana zewnętrznym niebezpieczeństwem zgoda? W dupie, zaraz obok mózgów autorek.

As I said, autorki prześcigały się w pisaniu idiotyzmów. Było ich dużo więcej, ale na szczęście większość zdążyła umknąć mojej pamięci. Wiem za to, że jest to powieść obleśna, koszmarnie napisana, stereotypowa, ale przede wszystkim NUDNA! NUDNA STRASZLIWIE! A jeszcze dodać do tego autorkę zachowującą się jak rasowa Karen i mamy istną kaszankę z gówna. Pychota.

PS. Ziomy z Lambda Warszawa też to dupą czytali, bo jak można opatrzeć takie gówno swoim logo, to ja naprawdę nie wiem.

Od mojej lektury tej, *odgłosy rzygania*, książki minęło półtora roku, a ja wciąż na dźwięk jej tytułu dostaję nieprzyjemnych dreszczy. Po przeczytaniu "Na jej rozkazy" w 2021 byłam tak wściekła, że nawet nie chciało mi się skrobać dłuższej recenzji, ale teraz nie dość, że wciąż jestem wściekła, to jeszcze chora i dysponująca wolnym czasem do zmarnowania. Zapraszam więc na...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
25
25

Na półkach:

Trylogię czyta się bardzo szybko, łatwo i przyjemnie. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to do wątków o BDSM. Nie przypadły mi one do gustu. Uważam, że BDSM jest w pewnym sensie upodleniem człowieka, w tym przypadku kobiety. W dodatku postać Pani prezes pozostawia wiele do życzenia. Pomimo tych 2 rzeczy książkę gorąco polecam wszystkim, którzy uwielbiają erotyki. Na uwagę zasługują również pozostałe tomy.

Trylogię czyta się bardzo szybko, łatwo i przyjemnie. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to do wątków o BDSM. Nie przypadły mi one do gustu. Uważam, że BDSM jest w pewnym sensie upodleniem człowieka, w tym przypadku kobiety. W dodatku postać Pani prezes pozostawia wiele do życzenia. Pomimo tych 2 rzeczy książkę gorąco polecam wszystkim, którzy uwielbiają erotyki. Na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
28
8

Na półkach:

Lesbijska wersja Greya, nic dodać, nic ująć. Czytało się szybko, z wypiekami na twarzy. Książka pisana językiem prostym, momentami potocznym co sprawiło, że czyta się ją bez żadnego wysiłku.

Lesbijska wersja Greya, nic dodać, nic ująć. Czytało się szybko, z wypiekami na twarzy. Książka pisana językiem prostym, momentami potocznym co sprawiło, że czyta się ją bez żadnego wysiłku.

Pokaż mimo to

avatar
129
81

Na półkach:

Muszę przyznać, że "Na jej rozkazy" czytało mi się świetnie. Historia niezła, bohaterki ciekawe, a co pikantniejsze opisy ich wspólnych chwil przyjemne.
Czasem trąciło mi infantylnością, ale i tak książka bardzo na plus.

Muszę przyznać, że "Na jej rozkazy" czytało mi się świetnie. Historia niezła, bohaterki ciekawe, a co pikantniejsze opisy ich wspólnych chwil przyjemne.
Czasem trąciło mi infantylnością, ale i tak książka bardzo na plus.

Pokaż mimo to

avatar
5688
731

Na półkach: , , , ,

Cała opinia do przeczytania tutaj: http://kaginbooks.blogspot.com/2018/09/215-na-jej-rozkazy-am-chaudiere.html

Cała opinia do przeczytania tutaj: http://kaginbooks.blogspot.com/2018/09/215-na-jej-rozkazy-am-chaudiere.html

Pokaż mimo to

avatar
283
66

Na półkach: ,

co ja właśnie przeczytałam?

nie wymagałam od tej książki dużo. i się nie zawiodłam, jest to po prostu lesbijska wersja Greya. prosty język. szybko się czyta.

co ja właśnie przeczytałam?

nie wymagałam od tej książki dużo. i się nie zawiodłam, jest to po prostu lesbijska wersja Greya. prosty język. szybko się czyta.

Pokaż mimo to

avatar
511
13

Na półkach:

lesbijska wersja Greya - to na plus; język momentami okropny; sporo stereotypowych sformułowań nt. kobiet

lesbijska wersja Greya - to na plus; język momentami okropny; sporo stereotypowych sformułowań nt. kobiet

Pokaż mimo to

avatar
264
257

Na półkach:

Sięgając wiedziałam, że to erotyk, więc na co innego mogłam liczyć? Nie przerosła moich oczekiwań, ale też nie sięgnęła dna. Jak na wakacyjne czytadło dała radę. Jakaś fabuła jest, ale jeśli komuś przeszkadzają związki lesbijskie, to nie dla niego.

Sięgając wiedziałam, że to erotyk, więc na co innego mogłam liczyć? Nie przerosła moich oczekiwań, ale też nie sięgnęła dna. Jak na wakacyjne czytadło dała radę. Jakaś fabuła jest, ale jeśli komuś przeszkadzają związki lesbijskie, to nie dla niego.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    257
  • Chcę przeczytać
    232
  • Posiadam
    44
  • Ulubione
    12
  • Teraz czytam
    8
  • LGBT
    7
  • 2023
    5
  • Ebooki
    4
  • E-book
    4
  • 2022
    3

Cytaty

Więcej
A.M. Chaudière_Ann Kovska Na jej rozkazy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także