-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2015-09-30
2015-10-07
Każdy zna pisarza, który napisze jedną, dwie książki, bądź nawet serię, która jest świetna, a potem spoczywa na laurach. Pisząc nawet przeciętne powieści ma pewność, że się sprzeda bo przecież to on, wszyscy pamiętają jego sukces. Potem dopiero po latach się okazuje, że stracił świeżość, pomysł... Tak jak są zespoły jednej piosenki, aktorzy jednej roli, tak są autorzy jednej książki (czy nawet serii). Pratchett stanowczo się do nich nie zalicza. Mam wrażenie, że głowę ma pełną pomysłów, które nigdy się nie skończą. Przecież powieści z cyklu Świata Dysku liczą ponad 40 tomów. Nie przeczytałam ich wszystkich, ale książka Na glinianych nogach została napisana jako dziewiętnasta część w 1996 roku. Nadal wyczuwa się świeżość, pomysł. Dowcipy sytuacyjne się nie powtarzają, cały czas coś nowego odkrywam w największym mieście Świecie Dysku, który jest absurdalny do granic możliwości, przerysowany a jednocześnie rządzi się prostymi prawami i jest logiczny. Mam wrażenie, że Pratchett przez swoje dzieła w zabawny sposób przestawia poglądy na ważne tematy, takie jak: rasizm, równouprawnienie płci, arystokracja, walka o władzę, nierówność społeczna, odpowiedzialność za swoje dzieło... Może to są jego poglądy? Nie wiem. Każde spotkanie ze Światem Dysku, jest przyjemne, pełne śmiechu i.. krótkie. Tomy.. właściwie tomiki nie są przesadnie grube i można z nimi uporać się w jeden dzień. Pomimo mnogości postaci i opisów nie gubiłam wątku. Podziwiam Pratchetta za to, że potrafi zbudować tak złożony świat i potrafi utrzymać go w ryzach. Podoba mi też fakt, że nie trzeba czytać całej serii, wszystkich części po kolei aby zrozumieć co się dzieje w książce. Jednak cieszę się, że nie dostałam całego cyklu od razu. Oczekiwanie miesiąc na kolejne części podsyca moją ciekawość, wprowadza napięcie i przede wszystkim nie czuję przesytu twórczością autora a dowcip nie powszednieje. Oczywiście pomijam kwestię finansową.
http://chiyome.blogspot.com/2015/10/na-glinianych-nogach-terry-pratchett.html
Każdy zna pisarza, który napisze jedną, dwie książki, bądź nawet serię, która jest świetna, a potem spoczywa na laurach. Pisząc nawet przeciętne powieści ma pewność, że się sprzeda bo przecież to on, wszyscy pamiętają jego sukces. Potem dopiero po latach się okazuje, że stracił świeżość, pomysł... Tak jak są zespoły jednej piosenki, aktorzy jednej roli, tak są autorzy...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-20
Książka nie była ani trochę śmieszna. Za to żenująco absurdalna.
Książka nie była ani trochę śmieszna. Za to żenująco absurdalna.
Pokaż mimo to2015-02-14
Pytania i odpowiedzi są przeplatane historyjkami, które udowadniają nam, że autor książki ma takie same uczucia co my. Są to historyjki dla dzieci, z rodzaju tych, które uczą. Książka bogata jest także w rysunki Kai i Sunny'ego - wielokrotnie nagradzany duet artystyczny, który dłuższy czas współpracował z Davidem Mitchellem, projektując okładki do jego książek. Jak dla mnie te grafiki idealnie pasują do książki o autyzmie.
http://chiyome.blogspot.com/2015/02/dlaczego-podskakuje-autyk-o-swojej.html
Pytania i odpowiedzi są przeplatane historyjkami, które udowadniają nam, że autor książki ma takie same uczucia co my. Są to historyjki dla dzieci, z rodzaju tych, które uczą. Książka bogata jest także w rysunki Kai i Sunny'ego - wielokrotnie nagradzany duet artystyczny, który dłuższy czas współpracował z Davidem Mitchellem, projektując okładki do jego książek. Jak dla mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-13
Kolejny raz świetnie bawiłam się z Zadurą. Myślę, że ten lektor uratowałby większość przeciętnych książek, nie aby Pratchetta trzeba było. Jak odbieram "Eryka"? Książka była dobra, nawet bardzo, jednak "rozgrzana" "Czarodzicielem" liczyłam na więcej. Czegoś mi zabrakło. Mam wrażenie, że skończyła się niespodziewanie, że była za krótka...
chiyome.blogspot.com/2015/06/uciekam-wiec-jestem.html
Kolejny raz świetnie bawiłam się z Zadurą. Myślę, że ten lektor uratowałby większość przeciętnych książek, nie aby Pratchetta trzeba było. Jak odbieram "Eryka"? Książka była dobra, nawet bardzo, jednak "rozgrzana" "Czarodzicielem" liczyłam na więcej. Czegoś mi zabrakło. Mam wrażenie, że skończyła się niespodziewanie, że była za krótka......
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-09
"(Wojna)Podał rytm, stukając w brzeg kieliszka.
–Byly sobie… niezidentyfikowane udomowione zwierzęta… i trzy i był wilk okropnie zły… – głos mu zadrżał.
–Traaa luan luna - zawodził z podłogi Zaraza.
Wojna pokręcił głowa.–Wiecie, to nie to samo – westchnął. – Bez niego jakoś nie idzie. Pięknie wchodził basem,
–Traaa laaa laaa – powtórzył Zaraza.
–Zamknij się – burknął Wojna i niepewna dłonią sięgnął po butelkę
."
- warto przesłuchać audiobook, chociaż dla tej sceny. W wykonaniu lektora jest to mistrzostwo świata
http://chiyome.blogspot.com/2015/06/czarodziciel-zbawienie-dla-magow.html
"(Wojna)Podał rytm, stukając w brzeg kieliszka.
–Byly sobie… niezidentyfikowane udomowione zwierzęta… i trzy i był wilk okropnie zły… – głos mu zadrżał.
–Traaa luan luna - zawodził z podłogi Zaraza.
Wojna pokręcił głowa.–Wiecie, to nie to samo – westchnął. – Bez niego jakoś nie idzie. Pięknie wchodził basem,
–Traaa laaa laaa – powtórzył Zaraza.
–Zamknij...
2015-05-30
Nie jest tajemnicą, że Pratchett parodiował znane powieści fantastyczne! Ba nie bał się sięgnąć po klasykę gatunku. Tutak widzimy duży wpływ "Conanem Barbarzyńcą" za którym nie przepadam szczególnie. U tego autora podoba mi się lotność umysłu, oryginalność porównań.. ciężko to opisać, więc wstawię mój ulubiony fragment.
"- Na co się gapisz?
- Burknął mag. - Może sobie jechać gdzie chce, co mnie to obchodzi?
Bagaż nie odpowiedział.
- Przecież ja za niego nie odpowiadam. - dodał Rincewind. - Wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze.
Bagaż milczał, lecz tym razem głośniej. "
Ocena oczywiście nie może być inna niż 9/10
chiyome.blogspot.com/2015/05/swiat-dysku-czesc-druga.html
Nie jest tajemnicą, że Pratchett parodiował znane powieści fantastyczne! Ba nie bał się sięgnąć po klasykę gatunku. Tutak widzimy duży wpływ "Conanem Barbarzyńcą" za którym nie przepadam szczególnie. U tego autora podoba mi się lotność umysłu, oryginalność porównań.. ciężko to opisać, więc wstawię mój ulubiony fragment.
"- Na co się gapisz?
- Burknął mag. - Może...
2015-05-07
Oj rzadko się zdarza abym się tak uśmiała słuchając książki. Ponoć to najsłabszy tom ze Świata Dysku. Ciekawe co będzie dalej.
http://chiyome.blogspot.com/2015/05/oktarynowy-osmy-kolor.html
Oj rzadko się zdarza abym się tak uśmiała słuchając książki. Ponoć to najsłabszy tom ze Świata Dysku. Ciekawe co będzie dalej.
http://chiyome.blogspot.com/2015/05/oktarynowy-osmy-kolor.html
2015-09-06
Ta książka jest wspaniała. Każda z postaci jest wyjątkowa i nieszablonowa. Na uwagę zasługuje także humor Pratchetta. Jego dowcip jest jedyny w swoim rodzaju, niemal na każdej stronie znajdzie się coś co wzbudza śmiech, przy czym nic nie jest wymuszone. Akcja jest wartka, nic się nie ciągnie, autor jest daleki od lania wody i zachwycania się każdym napotkanym kwiatkiem (a zdarzają się tacy pisarze). Nie mogę dać niższej oceny niż 9/10 i z niecierpliwością oczekiwać na paczkę z kolejną książką.
http://chiyome.blogspot.com/2015/09/straz-straz-pierwszy-tom-kolekcji.html
Ta książka jest wspaniała. Każda z postaci jest wyjątkowa i nieszablonowa. Na uwagę zasługuje także humor Pratchetta. Jego dowcip jest jedyny w swoim rodzaju, niemal na każdej stronie znajdzie się coś co wzbudza śmiech, przy czym nic nie jest wymuszone. Akcja jest wartka, nic się nie ciągnie, autor jest daleki od lania wody i zachwycania się każdym napotkanym kwiatkiem (a...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-28
Książkę "Siewca Wiatru" przeczytać musiałam w wyzwaniu. Nie żałuję. Bardzo dobrze się bawiłam z tą powieścią. Często zdarzało się, ze byłam zachwycona konceptem a wykonanie mnie rozczarowywało. Tutaj jest odwrotnie. Pomysł nadania aniołom i demonom cech ludzkich jakoś mnie nie przekonywał. I nie chodzi o to, że burzy jakąś wizję piekła i nieba. Nie przepadam za tymi motywami w ogóle. Tutaj jednak wykonanie jest na piątkę z plusem. Niby oklepany temat, a jednak jest to coś nowego. Bohaterowie są wyraziści, do bólu prawdziwi, wcale nie szablonowi. Nawet wątek miłosny jest znośny i na swój sposób uroczy. Choć uważam go akurat za minus powieści. Na plus są także opisy bitwy, postaci. Bez trudu je sobie wyobrażałam. O ilustracjach mówić nie będę za dużo. Powiem tylko jedno: mistrzostwo. Ta część zachęciła mnie po sięgnięcia po kolejne.
http://chiyome.blogspot.com/2015/08/pierwsze-spotkanie-z-kossakowska.html
Książkę "Siewca Wiatru" przeczytać musiałam w wyzwaniu. Nie żałuję. Bardzo dobrze się bawiłam z tą powieścią. Często zdarzało się, ze byłam zachwycona konceptem a wykonanie mnie rozczarowywało. Tutaj jest odwrotnie. Pomysł nadania aniołom i demonom cech ludzkich jakoś mnie nie przekonywał. I nie chodzi o to, że burzy jakąś wizję piekła i nieba. Nie przepadam za tymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-24
W pierwszej części Hubert ocknął się u Jurka, który zaopiekował się rannym bohaterem. Nie pamiętał nic z ostatnich siedmiu lat życia. Poszukując bliskich zawędrował do Świecina, gdzie znalazł dom. Każdy kto czytał Strażnika wie jak się zakończyła ta przygoda. Łowca zaczyna się właśnie w tym momencie. Hubert ruszył w stronę Świecina aby naprawić popełnione błędy i uratować tych, którzy go przygarnęli. Problem w tym, że nie może wparować do wioski i okrzyknąć się ich wybawicielem. Powiedzieć co się stanie i jak tego uniknąć... Mieszkańcy wioski go nie znają i musi od nowa zyskać ich sympatię. Co nie będzie łatwe. Hubert jest łowca demonów, czuje je jak się zbliżają, potrafi wyczuć ich zamiary, nie boi się ich i potrafi z nimi walczyć. Do tego demonów jest więcej i są bardziej agresywne. Miejscowi łączą ten wzrost aktywności z pojawieniem się nowego w wiosce. Jak tłumaczą musi je jakoś przyciągać. Jednak pomimo początkowej niechęci zyskuje sobie sympatię i szacunek mieszkańców. Zaczynają go traktować jak jednego ze swoich.
chiyome.blogspot.com/2015/09/swiat-po-apokalipsie-w-wydaniu-hendel.html
W pierwszej części Hubert ocknął się u Jurka, który zaopiekował się rannym bohaterem. Nie pamiętał nic z ostatnich siedmiu lat życia. Poszukując bliskich zawędrował do Świecina, gdzie znalazł dom. Każdy kto czytał Strażnika wie jak się zakończyła ta przygoda. Łowca zaczyna się właśnie w tym momencie. Hubert ruszył w stronę Świecina aby naprawić popełnione błędy i uratować...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-01
"- Dobra. Niech wreszcie coś mówi, bo czas leci, a ja nie robię się młodszy – zadecydował Kapuśnik"
Na początku irytowało mnie przeskakiwanie przez czas. Szybko jednak okazało się, że to klucz do całej zabawy. Wydarzenia z pozoru niezwiązane ze sobą, powoli układają się w głowie w logiczną całość. Autorka zaskoczyła mnie nie raz w książce. Doskonale wyważała dostarczane czytelnikowi informacje i niczym w emocjonującym serialu, przerywała wydarzenia w odpowiednich momentach. To sprawiało, ze książkę chciało się czytać do końca strony, rozdziału, pozycji. Ciężko mi było się oderwać od niej. Pomimo natłoku informacji i wspomnianym przeskakiwaniu, absolutnie nie gubiłam się w akcji. Oczywiście jako wielbicielka takiego humoru nie mogę go pominąć. Był on doskonały. Absolutnie nie na siłę, idealnie wpasowany w akcję. Oczywiście powodujący niekontrolowane wybuchy śmiechu
Bohaterzy są różnorodni, przemyślani i nie płytcy. Każdy ma wady i zalety (niektórzy tylko wady), niemniej nie da się ich nie lubić. Każe z nich ma swój urok. Oczywiście duet Dagmar-Monika najbardziej przypadł mi do gustu. Zarówno kino jak i literatura zna takie duety szef – sekretarka. Zazwyczaj się kończy to płomiennym uczuciem, lub choćby przelotnym romansem. Tu na szczęście nic takiego się nie dzieje. Natomiast uczucia są widoczne u sąsiada bohaterki – Mateusza, który zajmuje się sprawą śmierci Różyka. Na szczęście ta miłość nie wyłania się na pierwszy plan i jest jedynie słodkim akcentem w tle, nie wpływającym specjalnie na fabułę.
Zapraszam po więcej:
http://chiyome.blogspot.com/2015/11/diabelnie-dobry-krymina.html
"- Dobra. Niech wreszcie coś mówi, bo czas leci, a ja nie robię się młodszy – zadecydował Kapuśnik"
Na początku irytowało mnie przeskakiwanie przez czas. Szybko jednak okazało się, że to klucz do całej zabawy. Wydarzenia z pozoru niezwiązane ze sobą, powoli układają się w głowie w logiczną całość. Autorka zaskoczyła mnie nie raz w książce. Doskonale wyważała dostarczane...
2015-11-17
Mamy tutaj kolejną kobietę uciekającą przed problemami do małego miasteczka, tylko że ta kobieta nie ma nic: męża, pracy, dzieci, psa, czy kota. Zaczyna z czystą kartą, od nowa. Kordel jak w poprzedniej części rozbawiła mnie. Jej opisy bohaterów, miasteczka pozwoliły mi wczuć sie w klimat małego miasteczka gdzieś na końcu świata. Cieszę się, że w przeciwieństwie do innych powieści z gatunku literatury kobiecej wątek miłosny nie jest na pierwszym planie. Niby coś się pojawia, ale właściwie za mało aby przewidzieć jaki będzie dalszy ciąg. Za to jest mnóstwo kobiecej solidarności, bezinteresownej pomocy, domowych obiadków i rozmów przy stole. Sielsko i anielsko. Czy jest różowo? Właściwie to nie. Ciężko powiedzieć aby koniec był klasycznym happy endem, gdzie wszyscy tańczą i śpiewają odę do miłości. Książka jest pozytywna, ale w stonowanych barwach.
http://chiyome.blogspot.com/2015/11/wymarzony-dom-magdalena-kordel.html
Mamy tutaj kolejną kobietę uciekającą przed problemami do małego miasteczka, tylko że ta kobieta nie ma nic: męża, pracy, dzieci, psa, czy kota. Zaczyna z czystą kartą, od nowa. Kordel jak w poprzedniej części rozbawiła mnie. Jej opisy bohaterów, miasteczka pozwoliły mi wczuć sie w klimat małego miasteczka gdzieś na końcu świata. Cieszę się, że w przeciwieństwie do innych...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-28
Jest to zbiór opowiadań powiązanych z tematyką cyklu. Mianowicie chodzi o anioły, demony, ludzi... W obu książkach postacie się powtarzają. Nie wiem jak jest dalej, ale pewnie się dowiem. Jak wypadły opowiadania? Nie będę rozbijała się na poszczególne rozdziały, ale potraktuję tę pozycję całościowo. Otóż była średnia. Może nie jest beznadziejna. Ale rewelacja też nie. Taka średnia. Na tyle aby przebrnąć przez nią bez bólu, ale zachwycać się nie ma nad czym. Żadne opowiadanie nie utknęło mi w pamięci. Ot jedna z książek, które przeczytam, odłożę na półkę i zapomnę. A raczej do folderu. Miałam e booka. To był kolejny błąd. Nie doczytałam, że jest to zbiór opowiadań. Czekałam na moment w którym poszczególne historie jakoś się połączą. Tutaj się zawiodłam. A ja nie lubię zbiorów opowiadań po prostu. Wolę zagłębić się w historię, zaprzyjaźnić z bohaterami, poznać ich. A w zbiorze co się dzieje? Zanim powiem "cześć" postaci, już ona mówi mi macha na do widzenia. No cóż. Tutaj nie mogę dać innej oceny niż 5/10
chiyome.blogspot.com
Jest to zbiór opowiadań powiązanych z tematyką cyklu. Mianowicie chodzi o anioły, demony, ludzi... W obu książkach postacie się powtarzają. Nie wiem jak jest dalej, ale pewnie się dowiem. Jak wypadły opowiadania? Nie będę rozbijała się na poszczególne rozdziały, ale potraktuję tę pozycję całościowo. Otóż była średnia. Może nie jest beznadziejna. Ale rewelacja też nie. Taka...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-04
"Szczęście to drobiazg, którym się delektujesz, siedząc w słońcu w trawie."
Każda kobieta przechodziła przez okres nienawiści, bądź niechęci do mężczyzn. Czasem antypatia była skierowana do jednego przedstawiciela "płci brzydkiej", innym razem – do wszystkich facetów. Chcąc nie chcąc jesteśmy otoczone przez mężczyzn, w domu, szkolnej ławie, w pracy. Koledzy zaczepiają i wyśmiewają, miłość życia odtrąca a ojciec "się czepia". Ile z nas, kobiet po kolejnym zawodzie miłosnym przysięgała sobie, że nie da się omotać i zranić? Ja na pewno. Propozycja przeczytania książki "Dom bez mężczyzn" idealnie wpasowała się w taką właśnie chwilę.
Bohaterki książki są samotnymi kobietami w różnym wieku. Dzieli je wszystko: Rosalie jest instruktorką jogi, Giuseppina ma swój straganik na pchlim targu, Simone tłumaczyła z hiszpańskiego w czasopiśmie turystycznym. Królowa – tak nazywają lokatorki właścicielkę kamienicy, kiedyś była mistrzynią baletu. Jest jeszcze Carla – wyjeżdża do Bombaju a na jej miejsce tymczasowo pojawia się Juliette – montażystka filmowa. Dzieli je wszystko, łączy jeden fakt – każdą z nich zranił mężczyzna. Zdradzali, opuszczali, potrzebowali tylko do seksu.. W kamienicy z tego powodu nie może pojawić się żaden mężczyzna. Nawet hydraulik, czy elektryk. Jedynym samcem w "Casa Celestina" jest kot. Jednak nowa lokatorka głośno sprzeciwia się tej irracjonalnej, jej zdaniem, zasadzie i nie boi się głośno wyrażać swojej opinii.
"- To znaczy, że zastępujecie miłość robieniem glinianych garnków i pływalnią?
-Wspaniałym światem niezmąconego szczęścia!
-Życie bez mężczyzn to życie bez soli, bez cukru, bez pieprzu i bez miodu. Tak to już jest, nie uda wam się tego zmienić – upierała się Juliette."
Czy jej słowa padną na podatny grunt? Czy kobiety, które kochały i pragnęły mogą wyrzec się miłości?
Nigdy nie byłam miłośniczką literatury kobiecej. Miłości, dramaty, rozterki uczuciowe, to zupełnie nie mój świat. Ale czasem każdy lubi poczytać coś lekkiego. "Dom bez mężczyzn" nie jest ambitną lekturą, choć nie jest ani trochę głupia. Takie pozycje nazywam "książkami autobusowymi". Jest prosta, przyjemna, ciepła. I krótka. Ma niecałe 200 stron. Nie jest pozbawiona delikatnego, kobiecego poczucia humoru, choć salw śmiechu nie wywołuje. Idealna dla ludzi, którzy chcą przeczytać coś, przy czym można się dobrze bawić i odpocząć. Postacie są dobrze napisane. Każda kobieta jest inna, nie są płytkie czy nijakie. Dodam tak, że że spodziewałam się zakończenia w stylu amerykańskich produkcji: wszystkie znajdą miłość i odtańczą w stronę zachodzącego słońca, śpiewając o tym jak fajnie być razem. Tutaj także miło się zaskoczyłam.
O Karine Lambert, autorce książki wiem niewiele. Pochodzi z Belgii, jest fotografką. Nigdy wcześniej nie pisała niczego. No na pewno nie wydano jej żadnego dzieła. Jednakże mam nadzieję, iż usłyszę o niej jeszcze. Za tę powieść daję 8/10
chiyome.blogspot.com
"Szczęście to drobiazg, którym się delektujesz, siedząc w słońcu w trawie."
Każda kobieta przechodziła przez okres nienawiści, bądź niechęci do mężczyzn. Czasem antypatia była skierowana do jednego przedstawiciela "płci brzydkiej", innym razem – do wszystkich facetów. Chcąc nie chcąc jesteśmy otoczone przez mężczyzn, w domu, szkolnej ławie, w pracy. Koledzy zaczepiają i...
2015-08-23
Jak ja odbieram tę pozycję? Średnio. Bardzo średnio właściwie. Irving niewątpliwie umie pisać. Nie odczuwa się tego, że książka jest gruba... bardzo (750 stron). Zdarzyło mi się parę momentów, w których nie odeszłam od Regulaminu aż nie skończyłam rozdziału. Jednak jest zbyt wiele "ale". Po pierwsze: trójkąt miłośny. Nie znoszę tego motywu jak nie wiem co. Żeby dorośli ludzie nie mogli się ogarnąć z uczuciami ponad 15 lat? Tyle trwał ten chory układ. Oczywiście tutaj dochodzi okłamywanie jednej ze strony zainteresowanych oraz dziecka. Jak nazwać sytuację w której dwójka ludzi wychowuje SWOJE dziecko wmawiając mu, że jest adoptowane? No proszę Was.. Drugi minus to... jakby to nazwać... gadulstwo? Autor ma irytującą skłonność do opisywania losów głównych bohaterów (czasem i tych drugoplanowych) pokolenie, czy dwa wstecz. Nie żeby to było jakoś zgrabnie wplecione w fabułę. Po prostu naciskamy guziczek, zatrzymujemy akcję a potem następuje kilkanaście stron informacji, całkowicie nieistotnych dla fabuły. Niestety tutaj się muszę przyznać, że większość takiej treści przeleciałam wzrokiem nie wczytując się specjalnie i książka nie stała się ani trochę mniej czytelna. To prawda, że Irving poruszył wiele istotnych tematów: sieroctwo, prostytucję, przemoc domową, gwałt (nawet kazirodczy), biedę, sytuację Afroamerykanów w XX wieku i tak dalej, i tak dalej, ale niestety to wszystko dla mnie ginęło w masie niepotrzebnej treści. Jak dla mnie to "Regulamin tłoczni win" jest bardzo przeciętny. Niby jest jakiś pomysł na ciepłą powieść o szukaniu swojego miejsca na świecie przez sierotę, ale niespecjalnie wyszło wykonanie. 5/10
chiyome.blogspot.com
Jak ja odbieram tę pozycję? Średnio. Bardzo średnio właściwie. Irving niewątpliwie umie pisać. Nie odczuwa się tego, że książka jest gruba... bardzo (750 stron). Zdarzyło mi się parę momentów, w których nie odeszłam od Regulaminu aż nie skończyłam rozdziału. Jednak jest zbyt wiele "ale". Po pierwsze: trójkąt miłośny. Nie znoszę tego motywu jak nie wiem co. Żeby dorośli...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-19
Pozycja nie jest długa. Uporałam się z nią w godzinę. Jest za pełna ilustracji Jima Kaya, które sprawiły, że ksiązka ma nieco baśniowy charakter. Miałam wrażenie, że czytam bajkę. Dla dorosłych. Rysunki są czarne i mroczne. Jak ludzka dusza.
http://chiyome.blogspot.com/2015/02/dlaczego-1207.html
Pozycja nie jest długa. Uporałam się z nią w godzinę. Jest za pełna ilustracji Jima Kaya, które sprawiły, że ksiązka ma nieco baśniowy charakter. Miałam wrażenie, że czytam bajkę. Dla dorosłych. Rysunki są czarne i mroczne. Jak ludzka dusza.
http://chiyome.blogspot.com/2015/02/dlaczego-1207.html
2015-12-31
Jednak pomijając zupełnie nie "nastolatkowy" język to powiem że sama historia, mimo iż jest typowa, ma jakiś powiew świeżości. Chłopak przez całą książkę dorasta, uczy się doceniać to co rzeczywiście jest ważne, w końcu zrozumie ile warte jest życie i czym tak naprawdę jest miłość. Książka jest na swój sposób urocza, ale nie przesadnie słodka. Tak po środku.
Powieść mnie nie zachęciła do zapoznania się z gatunkiem, ani twórczością artysty. Nie mam chęci również posiadać własnego egzemplarza i wracania do niego. Czas spędzony z Biała jak mleko, czerwona jak krew nie był stracony, jednak zachwycać się nie ma nad czym. Ocenę wystawię 5/10 jak zawsze w przypadku książek, które są przeciętne.
http://chiyome.blogspot.com/2015/12/co-wybrac-czerwien-czy-niebieski.html
Jednak pomijając zupełnie nie "nastolatkowy" język to powiem że sama historia, mimo iż jest typowa, ma jakiś powiew świeżości. Chłopak przez całą książkę dorasta, uczy się doceniać to co rzeczywiście jest ważne, w końcu zrozumie ile warte jest życie i czym tak naprawdę jest miłość. Książka jest na swój sposób urocza, ale nie przesadnie słodka. Tak po środku.
Powieść mnie...
2015-12-15
Dezyderata Hollow była wróżką chrzestną. One występują parami. Druga była Lilith de Temscire. I to ta ostatnia próbowała wypełniać opowieści, pomimo iż główni zainteresowani wcale nie pragnęli "happy endu". To wróżka, która unieszczęśliwia ludzi. Dezyderata próbuje jej w tym przeszkodzić, ale nie może. Umiera. Wie, że potrzymać szatańską wróżkę może jedynie babcia Weatherwax. No ale przecież nie można jej poprosić, albo co gorsze kazać to zrobić. Także zostawia list do Magrat, w którym przekazuje jej różdżkę i wyraźnie zakazuje podróży babci do Genoi. Każe także młodej wiedźmie dopilnować, aby księżniczka wyszła za księcia. Wspomniałam, że zarówno Dezyderata oraz główna zainteresowana chcą czegoś dokładnie przeciwnego? Także nasze bohaterki wyruszają w podróż uzbrojone w siłę ducha, oraz różdżkę, która zamienia wszystko w dynię.
http://chiyome.blogspot.com/2015/12/jesli-chcesz-aby-byo-cos-zrobione-to.html
Dezyderata Hollow była wróżką chrzestną. One występują parami. Druga była Lilith de Temscire. I to ta ostatnia próbowała wypełniać opowieści, pomimo iż główni zainteresowani wcale nie pragnęli "happy endu". To wróżka, która unieszczęśliwia ludzi. Dezyderata próbuje jej w tym przeszkodzić, ale nie może. Umiera. Wie, że potrzymać szatańską wróżkę może jedynie babcia...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-23
Dmitry Glukhowsky przenosi nas w fantastyczny świat, któremu jednak daleko do bajki. Podczas czytania czułam grozę ciemnych, mrocznych tuneli, strach spotkania z tym, czego nie można było zrozumieć. I zabić. Oczami wyobraźni widziałam bladych od braku światła i witamin ludzi. W tych strasznych warunkach chcieli oni normalnie żyć i zakładać rodziny. Metro to był ich dom. Dla wielu jedyny jaki znają. W tym świecie poznajemy Artema. Młody mężczyzna urodził się jeszcze przed wojną, ale był zbyt maly aby cokolwiek pamiętać. Jest sierotą. Wychowuje go mężczyzna, któremu umierająca matka przekazała chłopca. Artem nie zapuszczał się w głąb metra. Jego opiekun o niego dbał i nie pozwalał, mimo, że ten jest dawno po dwudziestym roku życia. I to on dostaje zadanie aby dostać się do Polis i przekazać informacje o nowym zagrożeniu. O czarnych, którzy próbowali się przedostać do stacji WOGN, których wycie powodowało pomieszanie zmysłów. Stwory nie miały broni w przeciwieństwie do obrońców metra, jednak powodowali oni zwierzęcy strach. Nie użyli przemocy, a jednak ludzie ginęli.
http://chiyome.blogspot.com/2015/12/metro-2033-dmitry-glukhovsky.html
Dmitry Glukhowsky przenosi nas w fantastyczny świat, któremu jednak daleko do bajki. Podczas czytania czułam grozę ciemnych, mrocznych tuneli, strach spotkania z tym, czego nie można było zrozumieć. I zabić. Oczami wyobraźni widziałam bladych od braku światła i witamin ludzi. W tych strasznych warunkach chcieli oni normalnie żyć i zakładać rodziny. Metro to był ich dom. Dla...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pratchett jak zwykle uraczył mnie doskonałych humorem oraz plejadą najdziwniejszych postaci. Podoba mi się u tego autora, że pomimo mnogości bohaterów nie gubię się w nich. Każdy jest inny, pełen wad oraz zalet. Z nimi nudzić się nie można. Są umieszczeni w mieście, które jest brudne, pełne szumowin, niebezpieczne, jednak czytając nie widzę szarych barw a kolorowe, tętniące życiem miasto. Na szczęście nie czuję zapachów Ankh-Morpork. I niech tak zostanie.
chiyome.blogspot.com/2015/09/kolejne-spotkanie-z-kompania-marchewy.html
Pratchett jak zwykle uraczył mnie doskonałych humorem oraz plejadą najdziwniejszych postaci. Podoba mi się u tego autora, że pomimo mnogości bohaterów nie gubię się w nich. Każdy jest inny, pełen wad oraz zalet. Z nimi nudzić się nie można. Są umieszczeni w mieście, które jest brudne, pełne szumowin, niebezpieczne, jednak czytając nie widzę szarych barw a kolorowe, tętniące...
więcej Pokaż mimo to