Ann Leckie (ur. 2 marca 1966 w Toledo w stanie Ohio) – amerykańska pisarka, twórczyni literatury science fiction i fantasy. Za swój debiut powieściowy Zabójcza sprawiedliwość otrzymała najważniejsze nagrody literackie w dziedzinie fantastyki: Nebulę, Hugo, Nagrodę im. Arthura C. Clarke’a, Nagrodę BSFA, Nagrodę Locusa za debiut, British Fantasy Award i Kitschies Award. Jej druga powieść Zabójczy miecz została uhonorowana nagrodami Locusa i BSFA oraz była nominowana do Hugo i Nebuli. Za trzecią powieść Ancillary Mercy zdobyła Nagrodę Locusa, a także nominacje do Hugo i Nebuli.
W 1989 ukończyła studia z zakresu muzyki na Washington University in St. Louis. Jest mężatką i ma dwoje dzieci. Mieszka w Saint Louis.
Od momentu ogłoszenia styczniowego wyzwania LC wiedziałem, że tym razem jego realizacja nie przyjdzie mi łatwo. Książki zazwyczaj doczytuję, ale w przypadku „Zabójczego miecza” była to droga przez mękę.
Po przeczytaniu pierwszego tomu sagi „Imperium Radch” nabrałem przekonania, że twórczość Ann Leckie nie jest dla mnie. Uznałem przyznanie tej książce prestiżowych nagród literackich za posunięcie umotywowane przede wszystkim aspektami współczesnej polityki – bo jakość samego tekstu absolutnie mnie nie przekonała.
A „Zabójczy miecz” to typowy drugi tom trylogii – bardzo rzadko są one na tym samym poziomie co tomy pierwsze. Nie inaczej ma się sytuacja tutaj. Styl Ann Leckie jest tak nużący, akcja (jaka akcja? Tu się przecież prawie nic nie dzieje!) wlecze się od jednego wydumanego posiedzenia do drugiej popołudniowej herbatki, postaci są (poza główną protagonistką) praktycznie dowolnie wymienialne. Brak mi w tym tomie czegokolwiek, w co mógłbym wbić pazury by nie odpaść od ściany. Ta powieść bazuje na wyobrażeniu kultury, która używa wyłącznie żeńskich form językowych. Dlaczego nie, sam pomysł jest fajny. Ale równocześnie ten pomysł powoduje, że przedstawione w sadze postaci są jeszcze bardziej... bezpłciowe.
Być może jest tak, że lata 2014-2017 nie obfitowały w zbyt dobre książki SF i kapituły nagród Huga i Nebula wybrały po prostu najlepszy tekst spośród absolutnych „średniaków”. Na bezrybiu i rak ryba a wśród ślepych jednooki królem...
Fascynujące spojrzenie na rozumowanie długowiecznej sztucznej inteligencji, która sama nie rozumie czemu czasem reaguje jak człowiek. Rozdziały naprzemiennie opisują wydarzenia poprzedzające traumę głównej bohaterki oraz teraźniejszość przez co niekiedy ciężko zrozumieć co i czemu się dzieje. Użycie jedynie zaimków żeńskich w narracji jest ciekawie uzasadnione ale początkowo trochę wybija z rytmu i pozwala przekonać się jak sami odnosimy się do postaci znając ich płeć. Podobał mi się też wątek Seivarden, która w trakcie książki musi całkowicie zmienić swój światopogląd, żeby przetrwać w obcym świecie.