-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-09-12
2023-08-03
2019-09-16
2022-03-20
2020-03-28
2020-12-29
2021-03-07
2021-08-15
2021-03-12
Pamiętam jak obejrzałem film w młodości, który był dla mnie tak przerażający, że obiecałem sobie, że nie obejrzę go nigdy więcej. Teraz po lekturze mam ochotę na kolejny seans.
O książce napisano już chyba wszystko. Największe wrażenie zrobiła na mnie warstwa językowa, oryginalna i przebojowa. Eksperymenty z językiem różnie wychodzą, ale tutejszy slang to była rewelacja. Ogromne zasługi dla tłumacza Roberta Sudoła, który stworzył coś swojego na kształt oryginału.
Historia, zwłaszcza początek, może szokować. Plusem jest niesłychana zwięzłość, w tak krótkim utworze poruszono tyle kwestii etycznych, moralnych i związanych z wpływem polityków na społeczeństwo.
Ocenę obniżyłem za końcówkę i dziwną, wręcz infantylną koncepcję autora (tak, tę o wyrastaniu), która kompletnie nie pasowała poziomem do reszty książki.
Na osobny akapit zasługuje wersja audio na Storytel. O ile samo wykonanie Krzysztofa Zalewskiego było rewelacyjne, to niestety to wszystko co dobrego można powiedzieć o tej pozycji. Największym problemem jest fakt, że wybierając do odsłuchu "Nakręcaną Pomarańczę" (wersje z anglicyzmami) słuchamy tak naprawdę "Mechanicznej Pomarańczy" (wersji z rusycyzmami). Zorientowałem się po godzinie odsłuchu, że coś za dużo tutaj tych rusycyzmów, których nie rozumiałem, bo rosyjskiego się nigdy nie uczyłem... Szkoda mi było tracić tę godzinę, także odsłuchałem do końca. Nie zmienia to faktu, że jest to KOMPROMITACJA w wykonaniu Storytel. Naprawdę, pierwszy raz się spotkałem, żeby ktoś w audiobooku przeczytał inną książke niż w tytule!!!
Na dodatek brakuje tak chwalonego posłowia tłumacza.
Ogólnie, unikać, chyba że Wam te dwie sprawy nie przeszkadzają. Ja żałuję, że nie kupiłem papieru.
Pamiętam jak obejrzałem film w młodości, który był dla mnie tak przerażający, że obiecałem sobie, że nie obejrzę go nigdy więcej. Teraz po lekturze mam ochotę na kolejny seans.
O książce napisano już chyba wszystko. Największe wrażenie zrobiła na mnie warstwa językowa, oryginalna i przebojowa. Eksperymenty z językiem różnie wychodzą, ale tutejszy slang to była rewelacja....
2021-04-30
2019-07-22
Ciężko mi pisać o tej książce bez nadmiernej egzaltacji, ale się postaram.
Jest to moja pierwsza styczność z powieścią pisaną z użyciem techniki strumienia świadomości i na początek od razu wybrałem jedną z najbardziej docenianych. Oj, jaki to był dobry wybór.
Po pierwszych 40 stronach jeszcze nigdy nie byłem tak zachwycony lekturą książki. Ogromna wrażliwość i empatia autorki (cierpienie uszlachetnia...) wzbudziła u mnie ogromny podziw, tak samo jak sposób w jaki potrafiła ubrać w słowa myśli czy całe toki myśleniowe, emocje, przeżycia i różne stany samopoczucia czy świadomości głównych bohaterów. Z lekkim szokiem zauważyłem, że autorka wprost niebywale potrafiła przedstawiać rzeczywiste ludzkie toki myśleniowe - równie subiektywne, co chaotyczne, co sprawiało, że wędrowanie od jednego do drugiego umysłu bohaterów było przyjemnością, ale też zaskakująco przeżyciem. Bo czyż nie chcielibyśmy choć raz w życiu wejść w głowę innego człowieka i zobaczyć świat jego umysłem i percepcją? Wielokrotnie opisywane przez niej toki myśleniowe czy emocje przywoływały wspomnienia moich własnych doświadczeń. Łapałem się, jak często myślę w podobny sposób, jak czasami jest to mylne lub przepełnione nadmiarej emocji, jak chaotyczny jest to proces, z którego często niewiele wynika.
W pewnym momencie byłem przekonany, że autorka odsłoniła na kartkach z imponującą wiarygodności umysły zupełnie różnych osób. Z czasem pojąłem, że myśli tych wszystkich bohaterów są zbyt intelektualne, zbyt wyszukane, zbyt wrażliwe i w sumie zbyt do siebie podobne w formie. Bo to nie były umysły różnych ludzi, a każdy bohater był po prostu cząstką umysłu Woolf. Od razu zacząłem się zastanawiać patrząć w przeszłość, jak bardzo autorzy przelewają cząstkę siebie w tworzonych bohaterów, jak bardzo upodobniają ich do siebie, albo, co częste w literaturze fantasy, tworzą różne alter ega, często zupełnie przeciwstawne im, gdzie realizują swoję skryte pragnienia czy leczą kompleksy.
Bohaterowie stworzeni przez Woolf byli jednak najrealistyczniejszym przedstawieniem ludzkiej istoty, z jaką spotkałem się na kartkach papieru. Iście humanistyczne doświadczenie. I nawet średni 2 rozdział książki (moja subiektywna opinia, niektórzy są nim zachwyceni!) nie zmienił mojego zdania i odczucia, że przeczytałem arcydzieło literatury, a także, że z chęcią do niego wrócę w przyszłości (co w moim przypadku jest bardzo rzadkie).
Zdecydowanie polecam wybrać się w tę podróż z pięknym umysłem Virginii Woolf.
Na tyle pięknym, że w po zakończeniu lektury książki po raz pierwszy poczułem emocjonalną wieź z autorem. I zdecydowanie zakochałem się w jej pisarstwie.
Ciężko mi pisać o tej książce bez nadmiernej egzaltacji, ale się postaram.
Jest to moja pierwsza styczność z powieścią pisaną z użyciem techniki strumienia świadomości i na początek od razu wybrałem jedną z najbardziej docenianych. Oj, jaki to był dobry wybór.
Po pierwszych 40 stronach jeszcze nigdy nie byłem tak zachwycony lekturą książki. Ogromna wrażliwość i empatia...
2020-09-14
Bardzo cenne, osobiste spojrzenie na życie i przede wszystkim śmierć, jak i sam proces umierania. Czyste humanistyczne doświadczenie, którego tak łakniemy sięgając po książki. Dziękuję Paul, że zechciałeś się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami podzielić ze światem. Lektura obowiązkowa.
Bardzo cenne, osobiste spojrzenie na życie i przede wszystkim śmierć, jak i sam proces umierania. Czyste humanistyczne doświadczenie, którego tak łakniemy sięgając po książki. Dziękuję Paul, że zechciałeś się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami podzielić ze światem. Lektura obowiązkowa.
Pokaż mimo to2019-12-02
2021-03-04
2021-03-09
2021-04-17
Dawkinsa chyba nikomu nie trzeba przestawiać. Biolog z ogromnymi zasługami dla popularyzowania teorii ewolucji i krytycznego myślenia w pewnym momencie obrał za cel słuszną i potrzebną krytykę religii w obecnym kształcie (choć w jego opinii religii w ogóle), czego podsumowaniem jest właśnie ta książka.
Autor przekonująco wykłada, że ewolucja może być prostym i pięknym wyjaśnieniem powstania życia. Przedstawia argumentację od strony filozoficznej i logicznej na temat hipotezy Boga i kwestii jego istnienia. Przytacza wiele interesujących faktów. Oczywiście mocno atakuje obecne systemy religijne, ze szczególnym uwzględnieniem monoteistycznych. Bardzo interesujące jest krytyczne spojrzenie na Biblię i inne "pisma święte", zresztą moje wrażenia z jej lektury były identyczne jak Dawkinsa. Na koniec przekonuje, że moralność jest w nas samych i religia nie jest do niej potrzebna, analizuje troszkę po łebkach psychologiczne i psychiczne aspekty wiary (zdecydowanie najsłabsza część książki), dodatkowo mocno krytykuje pranie mózgu dzieciom i młodym przez wychowanie religijne od najmłodszych lat.
Książka ma mało minusów, ale parę rzeczy mi się nie podobało i też nie we wszystkim się zgadzałem. Dawkins, jako jeden z największych popularyzatorów teorii ewolucji, próbuje nią wyjaśnić troszkę zbyt wiele rzeczy. Czasami odnosiłem wrażenie, że chciałby wyjaśniać teorią ewolucji nawet rozwój przemysłu piekarskiego (co gorsza, mógłby mieć nawet część racji.) Struktura niektórych jego wywodów często wydaje się też lekko chaotyczna. Największym minusem była przytoczona argumentacja w sprawie obrony aborcji i porównanie, że aborcja tak samo wstrzymuje powstawanie nowego życia jak choćby zaniechanie seksu. Argumentacja iście absurdalna i idiotyczna i aż dziw, że znalazła się w książce takiego myśliciela. Dawkins wychodzi w temacie aborcji trochę na hipokrytę zajmując tak stanowczą pozycję, bo przez całą książkę słusznie opowiada się za obroną życia wszelakiego, rozwodząc się nad jego wielkim pięknem. Cóż, temat aborcji i używania płodów do rozwoju medycyny chyba już zawsze będzie wywoływał kontrowersje i spory niezależnie od wierzeń czy ich braku, gdyż jest to temat skomplikowany moralnie.
Krytykowałem płytkie podejście z psychologicznego punktu widzenia, bo jak słusznie napisał jeden z użytkowników poniżej w swojej mocno krytycznej recenzji książki, Dawkins jawi się jako zapalony scjentysta, dla którego nauka i piękno świata łagodzą wszelkie egzystencjonalne lęki. Nie wszyscy jednak tacy są, powiedziałbym nawet że Dawkins jest w mniejszości. Temat jest rozległy i ludzka śmiertelność a także istota stworzenia, bytu i nieskończoności od wieku zajmują filozofów i intelektualistów. I raczej wśród intelektualistów więcej jest ludzi, dla których śmiertelność jest wielkim problemem napawającym ogromnym lękiem, czego nauka i piękno świata nie potrafi nijak załagodzić, a wręcz przeciwnie, spotęgować problem.
W wielu innych kwestiach z chęcią z chęcią włączyłbym się w polemikę z Dawkinsem, niekoniecznie aby przekonywać go do innych racji, ale aby rozszerzyć temat. Dla ateisty czy agnostyka (swoją drogą trochę zabawne z jakim zapaleniem i negatywizmem Dawkins podchodzi do agnostyków, do których mi osobiście bliżej niż do ateistów) książka może wydawać się mało odkrywcza i z pewnością będzie bardziej intrygującą i ciekawszą lekturą dla kogoś wierzącego.
"Bóg Urojony" to bardzo ważnym głos przeciwko powszechności religii i jej roli w życiu współczesnych ludzi. Uważam, że tytuł ten powinien być w kanonie lektur szkoły średniej. Niech młody człowiek pozna wszystkie punkty widzenia i sam zdecyduje co myśleć.
Dawkinsa chyba nikomu nie trzeba przestawiać. Biolog z ogromnymi zasługami dla popularyzowania teorii ewolucji i krytycznego myślenia w pewnym momencie obrał za cel słuszną i potrzebną krytykę religii w obecnym kształcie (choć w jego opinii religii w ogóle), czego podsumowaniem jest właśnie ta książka.
Autor przekonująco wykłada, że ewolucja może być prostym i pięknym...
2021-03-19
Miałem ochotę na jakiś niebanalny erotyk i trafiłem w dziesiątkę.
Utwór ociekający seksem, erotyzmem i pożądaniem u głównych bohaterów, kontrowersyjny, czasami przekraczający dla większości granicę dobrego, a nawet dopuszczalnego smaku. Związek który stanowi główną oś fabularną jest tak nietypowy, a wydarzenia tak nieprzewidywalne, że sprawiają, że ciężko się oderwać od czytania/słuchania. Uwierzcie mi, o takim związku jak na kartach tej powieści nie przeczytacie nigdzie indziej.
Muszę przyznać, że nigdy nie uśmiałem się tak przy czytaniu/słuchaniu książki. Śmieszyły mnie przesadzone metafory dla części ciał i uczuć głównych bohaterów, ale przede wszystkim ich czyny, wykręcone pomysły, przesiąknięte cynizmem wydarzenia w które się wplątywali i mocny, cyniczny humor w wykonaniu Franza. Mimo ogólnie bardzo ciężkiej wagi opowieści całość nabiera dzięki temu tragikomicznego zabarwienia, co dla mnie było wielkim plusem.
Tak, widać, że autor mógłby poprawić warsztat. Tak, forma w jakiej podano opowieść pozostawia wiele do życzenia. Ale w zupełności nie przeszkadzało mi to w dobrej zabawie przy odsłuchu. W wersji dostępnej na Storytel lektor świetnie wczuł się w rolę, pasując idealnie do tej powieści. Normalnie wykapany Franz.
Bruckner musiał byc inspiracją Houellebecqa bo tak samo jak Michel nie pozostawia suchej nitki na fracuskim, nowobogackim, lewicowym społeczeństwie Paryża i nie tylko. Jakże opisy tych ludzi z Paryża na początku lat osiemdziesiątych pasują do dzisiejszych kręgów mieszkanców dużych polskich miast, w których często się obracam. Być może jesteśmy jako społeczeństwo dokładnie w tym miejscu, w którym byli Paryżanie w 1980. Trzeba jasno podkreślić, że myśli i opinie wypowiadane przez bohaterów zmieniają się w czasie i nie są głosem autora. W powieści, w której bohaterowie płyną z nurtem rewolucji seksualnej, wielce ją zachwalając przez większą część powieści, autor zdołał przedstawić mocną krytykę tejże rewolucji. Jak w tym powiedzieniu, rewolucja zaczęła pożerać własne dzieci.
Na koniec chcę zaznaczyć, że sięgacie po tę powieść na własną odpowiedzialność, bo jak pisałem, pisarz przekracza czasami granice dobrego smaku, a nawet powiedziałbym, akceptowalnego smaku. "Nic co ludzkie, nie jest mi obce?", sprawdzcie się, czy aby na pewno. Nie bez przypadku jest to pozycja tak kontrowersyjna, ale gdyby wyciąć te najbardziej pikantne sceny myślę, że książka nie straciła by zbyt dużo ze swojego charakteru. Ale to temat na zupełnie inną rozmowę. Tymczasem, czujcie się ostrzeżeni.
Miałem ochotę na jakiś niebanalny erotyk i trafiłem w dziesiątkę.
Utwór ociekający seksem, erotyzmem i pożądaniem u głównych bohaterów, kontrowersyjny, czasami przekraczający dla większości granicę dobrego, a nawet dopuszczalnego smaku. Związek który stanowi główną oś fabularną jest tak nietypowy, a wydarzenia tak nieprzewidywalne, że sprawiają, że ciężko się oderwać od...
2020-03-22
Ta książka postawiła mnie przed poważnym pytanie. Czy ja tu chcę pisać recenzje próbujące obiektywnie ocenić wartość literacką danej książki, czy moje subiektywne odczucie i czym ta książka była dla mnie? Bo wiem, że ta książka arcydziełem nie jest i raczej do kanonu nie trafi. Ale dałem jej dychę (EDIT: po czasie, obniżyłem nieco ocenę), co w sumie odpowiada na to pytanie. Po prostu postacie przedstawione były mi bardzo bliskie, a historia Marianne i Connella zostanie ze mną na długo. Dawno też jeszcze nie czytało mi się książki tak dobrze. Mimo, że jestem dość wolnym czytelnikiem pochłonąłem ją błyskawicznie.
Autorka udowadnia, że prostota jest cnotą i może być piękna.
Nie dziwią mnie zachwyty nad tą książką i jej popularność. Jedną z jej największych cech jest uniwersalność. Wielu czytelników z łatwością może identyfikować się z problemami, doświadczeniami i uczuciami bohaterów, bo sami w młodości ich doświadczali. Też byli zagubieni w swoich uczuciach i w tym całym wchodzeniu w dorosłość w świecie, którego do końca nie rozumieli
Powieść ta tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że psychologia powinna być nauczana od szkoły podstawowej. Umiejętność zrozumienia własnych (i nie tylko) uczuć i procesów myślowych oszczędziłaby nam tyle cierpienia...
Ta książka postawiła mnie przed poważnym pytanie. Czy ja tu chcę pisać recenzje próbujące obiektywnie ocenić wartość literacką danej książki, czy moje subiektywne odczucie i czym ta książka była dla mnie? Bo wiem, że ta książka arcydziełem nie jest i raczej do kanonu nie trafi. Ale dałem jej dychę (EDIT: po czasie, obniżyłem nieco ocenę), co w sumie odpowiada na to pytanie....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-28
2020-10-04
Po lekturze "Solaris" poszedłem za ciosem i przeczytałem książkę Wattsa, nazywaną duchowym następcą arcydzieła Lema.
Przyznam się, że po lekturze byłem po części zachwycony. Był to mój pierwszy kontakt z tak szczegółowym hard sci-fi. Bardzo mi się spodobał sam koncept, gdzie autor stara się większość tematyki zakotwiczyć w obecnym stanie odkryć naukowych i istniejących teorii. Użyte pomysły mają naukowe podstawy, a sam autor imponuje wiedzą naukową z wielu dziedzin. Pod koniec miałem wrażenie że przeczytałem rocznik Scientific American podany w fabularnej formie.
Słowo "hard" nie pada tu jednak na wyrost. Próg wejścia w tę książkę jest wysoki i lektura jest wyznaniem intelektualnym (czyli tym, co tygryski lubią najbardziej). Autor pisze dość mocno specyficznym, trudnym językiem, pełnym wyrażeń naukowych, cynizmu i bardzo dziwnych, często mocno wyszukanych porównań. Kogoś, kto nie jest za bardzo zaznajomiony z tematyką podejmowaną w książce, ze stanem nauki w dziedzinie fizyki i badań/eksperymentów neurologicznych, może czuć się zagubiony. Po jakimś czasie można się do tego przyzwyczaić, a język poniekąd wynika z faktu, że całość jest opowiadana przez głównego bohatera mającego problemy z empatią. Muszę przyznać, że z początku uważałem ten sposób pisania za nadmiernie pretensjonalny i mglisty, ale po pewnym czasie mi się spodobał, choć niewątpliwe jest to, że ta książka mogła być napisana przystępniej.
Sama fabuła trzyma w napięciu, książke czytałem szybko, wciąga. Czytelnik chce poznać co się wydarzy dalej i co to będzie oznaczało, chce poznać przesłanie autora i jego komentarze. Wizja przyszłości przedstawiona przez autora jest smiała, mocno intrygująca, nieszablonowa i w jakimś stopniu prawdopodobna. Jeśli chodzi o sam motyw pierwszego kontaktu mamy do czynienia z oryginalnym pomysłem. To nie jedyne podobieństwo z Solaris. Autor tak jak Lem komentuje stan obecnej nauki, a także kierunek do którego zmierza ludzkość, czy wyzwania przed jakimi stoimy w kwestii choćby pierwszego kontaktu. Toczy (neuro)filozoficzne rozważania na temat ludzkiej natury i świadomości. Całość podlana cynizmem i ponurym sosem. Istnieje jednak zasadnicza różnica z Solaris - ta książka nie jest interpretowalna na wiele sposóbów, tak jak na wielkie dzieło literatury przystało. Przedstawia konkretną neurofilozofię autora, nie pozostawia wiele do interpretacji, choć autor uświadamia czytelnika, że istnieją alternatywne punkty widzenia.
Głównym motywem w książce jest pojęcie świadomości. Wizje i opinie roztarzane przez autora mogą szokować, ale są oparte na rzeczywistych doświadczeniach, albo raczej, doświadczeniu. Wcześniej jednak pisałem, że byłem zachwycony "po części". Doświadczenie na które się powołuje jest w książce i na którym praktycznie oparto całą książke jest przedstawiane jak prawda objawiona, podczas gdy w rzeczywistym świecie jest przedmiotem głębokich dyskusji i interpretacji i z pewnością nie zamyka tematu. Stąd może zaskakiwać aż tak wyraźne i utwierdzone stanowisko autora, zaczerpnięte od wielu neurofilozofów przedstawiających podobne poglądy.
Sama książka ma ogromny walor edukacyjny i to chyba jej największy plus. To fantastyczny wstęp do tematyki neurofilozofii i samej neurologii. Każdy pomysł czy wizja jest zaczerpnięta z obecnej nauki, a na końcu autor komentuje pomysły przedstawione w książce i przedstawia obszerną bibliografię na której ją oparł. Tym byłem zachwycony. Od razu zamówiłem parę wymienionych pozycji w temacie świadomości, a także te niewymienione, a szanowane - warto w końcu poznać wiele innych opinii w temacie.
Przy okazji tej książki, jak i bardzo dużej liczby pozycji fantastycznych wraca dyskusja nad bezsensownym podziałem literackim na literature piękną i gatunkową. W społeczeństwie, które już przesiąkneło wynalazkami naukowymi i się od nich uzależniło, i gdzie nauka wpływa tak mocno na światopogląd i cały świat, żaden inny gatunek tak jak sci-fi nie nadaje się lepiej do rozważań humanistycznych, co z reguły było konikiem literatury pięknej.
Ambitne sci-fi to nie tylko rozrywka, mamy tu sporo wiedzy naukowej zawartej w zwięzłej formie a także humanistyczne, głebokie rozważania i komentarze filozoficzne o naturze człowieka i świadomości nawet z odnośnikiem, gdzie kontynuować dalej podróż w tej tematyce. Czyli to, po co sięga się min. po literaturę piękną, a nawet znacznie więcej...
Polecam, jako książkę fabularną jako tako, a także jako punkt startu z tematyką w niej zawartą. Bo podejrzewam, że większości z Was treść książki zaskoczy, może nawet przerazi, a chyba z pewnością zaintryguje, w tym stopniu, że będziecie chcieli zgłębiać tematyke neurofilozoficzną dalej.
Po lekturze "Solaris" poszedłem za ciosem i przeczytałem książkę Wattsa, nazywaną duchowym następcą arcydzieła Lema.
więcej Pokaż mimo toPrzyznam się, że po lekturze byłem po części zachwycony. Był to mój pierwszy kontakt z tak szczegółowym hard sci-fi. Bardzo mi się spodobał sam koncept, gdzie autor stara się większość tematyki zakotwiczyć w obecnym stanie odkryć naukowych i istniejących...