Smolarz Przemysław Piotrowski 7,9
ocenił(a) na 81 dzień temu Stary, dobry Igor. Seria z Brudnym bardzo wpasowała się w mój gust. Dwie pierwsze części to majstersztyk, trzecia niemal równie dobra, ale czwarta i piąta to trochę nie moja bajka, co nie zmienia faktu, że mi się podobały.
Wraz z zapowiedzią pojawienia się szóstego tomu, było pewne że trafi on na moją półkę. Tę część jednak ustawiła bym jako czwartą w prywatnym rankingu.
Igor Brudny nawet jak nie chce, to zawsze znajdzie się w środku problemów. Po ostatnich wydarzeniach postanawia "rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady". Niestety nader interesująca umiejętność pakowania się w kłopoty sprawia, że zamiast odpoczynku, jest zgłębianie tutejszej legendy.
Samotnie spędzane dni przerywają dwie turystki, które chcą u niego naładować telefony. Igor z niechęcią się zgadza i zaprasza je do swojej chaty. Po jakimś czasie okazuje się, że dziewczyny zaginęły, co przywołuje owianą tajemnicą mroczną przeszłość tego miejsca. Dla Brudnego krążąca pogłoska o ponurym Smolarzu z początku będąca zwykłym gadaniem ludzi, zaczyna nabierać faktów. Coś, co mogło się wydawać tylko historyjką do straszenia dzieci, zamienia się w kluczową niewiadomą do rozwiązania zagadki.
Odzywa się natura Igora, niczym prawdziwy pies - jeśli tylko zwęszy trop, już nie odpuści. Za wszelką cenę będzie dociekał prawdy, nawet kosztem narażenia się całej wsi, policji i lokalnej polityce. Bo tam gdzie coś nie gra, tam żaden układ nie jest w stanie zatrzymać Brudnego, wręcz przeciwnie - takie sprawy jeszcze bardziej go nakręcają.
Jeśli ktoś czytał poprzednie tomy, to z pewnością zauważy powtarzający się schemat wraz z końcem historii. Dla mnie trochę to już naciągane, jednak całość trzyma się sensu. Nie jest to najlepsza opowieść o komisarzu, lecz na pewno warta uwagi. Nie da się również nie zauważyć konika Piotrowskiego - wątku politycznego, który nigdy nie jest czystym układem.
P.S. Julka nie pasuje mi do Igora, nie mogę jej do końca polubić. Jej fochy są lekko denerwujące. Wolałam jak byli na stopie koleżeńskiej, jako życiowa partnerka mam wrażenie, że stała się bardziej rozszczeniowa, co powoli irytuje.