-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2020-02-08
2023-10-20
2023-08-21
2023-07-30
2022-10-20
2022-04-09
2021-11-23
2021-11-12
Naczytałem się jakie to książki pary BH&KJA są beznadziejne, także podszedłem do tej książki z marszu po przeczytaniu cyklu Herberta w zerowymi oczekiwaniami, szykując się na totalne badziewie. I...
Tak, jest to żerowanie na spuściźnie Franka.
Tak, jest to przeciętny fanfik.
Tak, jest to czytadło.
Tak, jest to napisane w stylu "i Ty możesz pisać książki", że niejeden czytelnik pomyśli, że "sam napisałbym to lepiej" i co gorsza, może mieć rację.
Tak, książki napisane są tak, jakby autor uważał czytelników za debili.
Tak, goście wkładają elementy lore ze swoich prequeli, mimo, że czytelnik nie powinien ich znać po przeczytaniu książek Franka i na dodatek, o zgrozo, zmieniają lore Franka.
Tak, niektóre fragmenty powieści są żenujące, nawet przy nisko postawionych standardach (wspominanie otyłości bohaterki co akapit i utożsamianie jej postaci z jej wagą cielesną).
Mimo wszystko, po sześciu tomach Franka byłem tak zmęczony jego ciężkim stylem pisarskich, a jednocześnie tak uzależniony od tego świata i spragniony więcej, że lektura tej książki nie była aż tak nieprzyjemnym doświadczeniem. Stąd taka a nie inna ocena, zważywszy że krótkimi fragmentami gdzieś tam były przebłyski z oryginału i parę mądrych zdań można było znaleźć. Ale to wszystko za mało, o wiele za mało. Szkoda, że tego wyzwania nie podjął się ktoś bardziej do tego kompetentny, ale nawet jeśli byli chętni, to syn trzymał pieczę na prawach.
Do ósmego tomu podchodziłem z nastawieniem "cóż, mogło być gorzej...". I było, oj było. Ale o tym w recenzji ósmego tomu.
Naczytałem się jakie to książki pary BH&KJA są beznadziejne, także podszedłem do tej książki z marszu po przeczytaniu cyklu Herberta w zerowymi oczekiwaniami, szykując się na totalne badziewie. I...
Tak, jest to żerowanie na spuściźnie Franka.
Tak, jest to przeciętny fanfik.
Tak, jest to czytadło.
Tak, jest to napisane w stylu "i Ty możesz pisać książki", że niejeden...
2021-04-30
2019-12-02
2019-05-12
Bardzo interesujące studium ludzkich zachowań w obliczu apokaliptycznego wydarzenia prowadzącego do rozpadu społeczeństwa. Razem z bohaterami powieści autor przeprowadza nas przez różne odcienie ludzkiej natury, które zaczynają się ujawniać w przedstawianych ekstremalnych sytuacjach. Liczyłem na większą analizę psychiki bohaterów, ale autor nie sili się na to pozostając bardzo treściwym przez większoszą część powieści, co równie dobrze można uznać za zaletę. Stawia też pytania o to, co definiuje bycie człowiekiem, czy po utracie wzroku możemy jeszcze nazywać się ludźmi, czy jesteśmy już czymś innym? Pojawia się piękno ludzkich zachowań, którzy mocno zbliżają się do siebie, do poziomu, który byłby niemożliwy, gdyby dalej ten wzrok posiadali. Paradoksalnie po utracie wzroku zaczynają widzieć człowieka jakim jest, a nie jego obraz zewnętrzny. Autor analizuje jak bardzo wzrok wpływa na naszą percepcję/odbieranie bliźniego i jak często mocno ją wypacza.
Mimo całych tych okropności, jest to pochwała ludzkiej wytrwałości, hartu ducha, tego instynktu przetrwania, który w nawet najbardziej niekorzystnych okolicznościach nakazuje nam walczyć i mieć nadzieję na lepsze jutro. Polecam.
Bardzo interesujące studium ludzkich zachowań w obliczu apokaliptycznego wydarzenia prowadzącego do rozpadu społeczeństwa. Razem z bohaterami powieści autor przeprowadza nas przez różne odcienie ludzkiej natury, które zaczynają się ujawniać w przedstawianych ekstremalnych sytuacjach. Liczyłem na większą analizę psychiki bohaterów, ale autor nie sili się na to pozostając...
więcej mniej Pokaż mimo to
Najlepszym podsumowaniem tego wypustu jest ta oto wypowiedź jednego z bohaterów do innego w kulminacyjnych momentach powieści:
"Naprawdę jestem Kwisatz Haderach! A co z tą wielką wojną, Kralizekiem?"
Do wszystkiego co napisałem w recenzji siódmej części doszło kompletne wypaczenie przesłania i sensu sagi, a także koncepcji w nich występujących. Najwidoczniej syn kompletnie nic z tego co napisał ojciec nie zrozumiał. Jest to jeden wielki festiwal żenady, cringe-fest jakich mało. Jest tam tyle idiotyzmów i jest to tak fatalnie napisane, że człowiek nie wie, czy ma się śmiać, czy płakać. Zakończenie tej sagi w satysfakcjonującym stylu jest z pewnością przeogromnie trudnym zadaniem, wielu wielkich pisarzy by pewnie poległo, ale wydawać coś takiego... Mi byłoby wstyd... Naprawdę mam wrażenie, że sam napisałbym lepszą Diunę 7, niż Brian Herbert.
Frank nazywał opętanych jasnowidzących w swoich powieściach terminem "abomination", fatalnie przetłumaczonym przez Marszała jako "Zły Duch" i troszkę lepiej przez Łozińskiego jako "paskudztwo". Dość dobrze ten termin oddaje to czym jest ta powieść.
JEST ABOMINACJĄ.
Najlepszym podsumowaniem tego wypustu jest ta oto wypowiedź jednego z bohaterów do innego w kulminacyjnych momentach powieści:
więcej Pokaż mimo to"Naprawdę jestem Kwisatz Haderach! A co z tą wielką wojną, Kralizekiem?"
Do wszystkiego co napisałem w recenzji siódmej części doszło kompletne wypaczenie przesłania i sensu sagi, a także koncepcji w nich występujących. Najwidoczniej syn...