-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-11-28
2017-04-29
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie osiągnąć. Być może słyszeli lub przeczuwają, że gdzie indziej znajduje się coś piękniejszego. Nie są jednak w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco dużo odwagi i wiary, by przebiwszy się przez swoją przezorność, osobiście to sprawdzić.''
Historia Pawła wędrującego samotnie szlakiem pielgrzymki Santiago de Compostela została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Wraz z głównym bohaterem przebywamy kolejne kilometry, próbując odpowiedzieć sobie na zadawane po drodze pytania. Koniec podróży oznacza nie tylko osiągnięcie celu, ale także wewnętrzną przemianę zachodzącą zarówno w Pawle, jak i w towarzyszącym mu czytelniku.
Osobiście strasznie lubię pojawiający się w książkach motyw podróży. Nie możemy być pewni, co dokładnie nas spotka; czy kolejne wydarzenia okażą się ciekawe czy wyczerpujące. Jednak każda wędrówka, oprócz swoistego ducha wyprawy, posiada moc zmieniania ludzkich serc. Nikt, kto choć raz podjął się pewnego ryzyka, wyruszając w nieznane, nie wrócił już taki sam. ,,Droga Na Koniec Świata'' oprócz licznych lekcji na temat życia, które trafiają w sedno naszych odczuć, jest przede wszystkim bardzo wiarygodna. Ku ogromnemu zaskoczeniu książka w pewnym momencie ruszyła mnie tak intensywnie i dobitnie, że dało się w niej wyczuć autentyczną obecność samego Boga. To wspaniałe, że ta krótka opowieść zwykłego człowieka kryje za sobą mnóstwo cennych skarbów, które nieraz w chwilach słabości mogą się okazać dla nas drogowskazem do dalszej drogi.
Głęboko moralizująca, świetna i uniwersalna historia, do której, pomimo iż nie jestem zwolenniczką przypominania sobie przeczytanych tytułów, będę niejednokrotnie powracać, by wyciągnąć z niej tyle, ile się da.
,,Dziś wiem, że Bóg widzi wszystko całkiem inaczej i że czasem oczekuje od nas czegoś zupełnie innego, niż nam się wydaje. Wtedy też dał mi doświadczyć nie tego, czego się spodziewałem, ale tego, czego akurat rzeczywiście było mi trzeba. Pokazał mi pewne rzeczy takimi, jakie były naprawdę, a nie takimi, jakimi chciałem je widzieć.''
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
Jeśli mielibyście przeczytać w tym roku tylko jedną książkę, niech będzie to właśnie ta.
Pierwszy raz od dawna nie mam pojęcia, jak ocenić pozycję, którą właśnie przeczytałam. ,,Kobieta, która chciała zostać zgwałcona" to debiut Anny Mlonki oparty na prawdziwych wydarzeniach. To, co chciałam Wam przekazać w tym poście na temat książki, jest dla mnie wyjątkowo ważne, ponieważ wiele sytuacji w niej opisanych znam z własnego lub innych kobiet, z którymi miałam styczność, doświadczenia. Być może nie wszystkie z nich dotyczą dokładnie tych samych przeżyć, jednak każde bez wyjątku zalicza się do naruszenia prywatności, poniżenia i uprzedmiotowienia kobiety, a także napaści seksualnej, które nigdy nie powinny mieć miejsca.
Ciekawe i najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, iż wiele kobiet nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wielki wpływ na ich życie wywiera niewłaściwe traktowanie ich przez mężczyzn. Nie chciałabym, aby zabrzmiało to tak, że cała płeć męska jest nagle tą złą, a żeńska stale pokrzywdzoną, bo każdego człowieka należy potraktować jako indywidualny przypadek. Jednak niestety żyjemy w świecie, gdzie to kobiety są stale oceniane za swój wygląd czy zachowanie, to kobietom zarzuca się rozwiązłość i brak przyzwoitości, a każdy najmniejszy gest traktuje jako przyzwolenie bądź zachętę z jej strony na przysłowiowe "pójścia do łóżka". Mężczyzna nie będzie potem osądzany za to, że on również uczestniczył w tym akcie, a być może dopuścił się nawet rzeczy, na które nie otrzymał pozwolenia. To na kobiecie zazwyczaj zostanie odciśnięte piętno, nie odwrotnie.
Bardzo chciałabym, aby przede wszystkim każda kobieta przeczytała tę książkę. Jest króciutka, liczy sobie zaledwie 128 stron, a mimo to skłoniła mnie do jeszcze głębszych niż wcześniej rozważań, by nie bagatelizować tego, co dzieje się wokół nas. Mamy trudne czasy, którymi rządzi zaśmiecony najróżniejszymi rzeczami Internet, w których ludzie traktują siebie bardziej jako narzędzie do zaspokajnia własnych potrzeb niż człowieka, który czuje, myśli i posiada o wiele więcej niż jedynie ciało kojarzące się coraz częściej tylko z seksem. Dlatego tak ważne jest, by mieć świadomość tego, co każdego dnia dzieje się być może również w naszym otoczeniu, by nie bać się rozmawiać na ten temat, a w szczególności go nie lekceważyć. Nikt nie ma prawa nas krzywdzić i robić czegokolwiek wbrew naszej woli.
Dziekuję z całego serca autorce za odwagę w podjęciu tego tematu!
Jeśli mielibyście przeczytać w tym roku tylko jedną książkę, niech będzie to właśnie ta.
Pierwszy raz od dawna nie mam pojęcia, jak ocenić pozycję, którą właśnie przeczytałam. ,,Kobieta, która chciała zostać zgwałcona" to debiut Anny Mlonki oparty na prawdziwych wydarzeniach. To, co chciałam Wam przekazać w tym poście na temat książki, jest dla mnie wyjątkowo ważne,...
2017-01-29
,,Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą. Dążyliśmy prosto w stronę nieba i kroczyliśmy prosto w kierunku odwrotnym.''
Dwa miasta i losy dwóch głównych bohaterów: Sydneya Cartona - samotnego pijaka i prawnika oraz Karola Darnay'a - zbiegłego francuskiego arystokraty ukrywającego się pod fałszywym nazwiskiem. Obu mężczyzn łączy miłość do pięknej Lucie - córki doktora Manette'a, który niesłusznie więziony przez 18 lat za murami Bastylii powraca do Anglii, by wraz z podopieczną rozpocząć nowe życie. Tymczasem los krzyżuje drogi każdej z postaci, przenosząc je w sam środek Francuskiej Rewolucji.
O książce po raz pierwszy dowiedziałam się czytając ,,Diabelskie Maszyny''. Twórczość Dickensa była mi dotąd znana jedynie z ,,Opowieści Wigilijnej'', która, jak się okazuje, ma na swoim koncie o wiele mniejszą liczbę sprzedanych egzemplarzy niż obecnie recenzowana przeze mnie lektura. Przede wszystkim, jak wiadomo każdemu, kto zna warsztat pisarski owego autora, powyższa powieść jest trudną, bardzo zawiłą w swe liczne szczegóły historią, którą nie wszyscy będą w stanie zrozumieć. Pomijając oczywisty fakt, iż książka należy do literatury klasycznej, ma ona wydźwięk historyczny, jakim jest w tym przypadku rewolucja francuska, nadająca jej ciężki w zrozumieniu i obiorze charakter dla współczesnych czytelników. Mamy tutaj dokładny opis stanu gospodarczo-społecznego Londynu oraz Paryża tamtejszej epoki, który nie szczędzi nam szczegółów brutalnej rzeczywistości XVIII w.
,,Czy jednak na licznych cmentarzach miasta moich codziennych wędrówek śpi ktoś w tajnikach swojej osobowości równie nieprzenikniony jak ja dla ruchliwych mieszkańców tego miasta albo też oni dla mnie?''
Pierwszą, najbardziej rzucającą się w oczy rzeczą, a równocześnie będącą największą zaletą książki, jest mistrzowski styl przedstawienia wydarzeń przez Dickensa. Wszelkie opisy, rozmyślania bohaterów czy ich wzajemne dialogi są naszpikowane mocą wielkich słów wypływających z każdej kolejnej strony. Można wielokrotnie czytać dane fragmenty, na nowo analizując ich znaczenie i odkrywając coraz to bardziej intrygujące rzeczy, które są pod nimi ukryte. Nie można zaprzeczyć, że właśnie to stanowiło główny cel powieści: umieścić na tle historycznego terroru krzyżujące się ze sobą drogi fikcyjnych postaci, a wszystko to oprawić barwnym, bogatym językiem. Według mnie w tej kwestii absolutnie nie można się do niczego przyczepić.
A co z bohaterami?
Jedyne zastrzeżenia mogłabym żywić do cukierkowo słodkiej Lucie - kochająca, cudowna, wręcz idealna młoda Angielka razi swoją perfekcją, choć również nie do przesady. Jest nad wyraz dobra, co nie dopuszcza do krytykowania jej zachowania. Osobiście jednak nie podzielam pomysłu tworzenia postaci nieskazitelnie cnotliwych, które bądź co bądź nie istnieją. Podobała mi się natomiast relacja Lorry'ego i doktora Manette'a - piękna, niemalże braterska przyjaźń między mężczyznami niepołączonymi więzami krwi. Historia byłego więźnia stanowi tak naprawdę fundament powieści, której uzupełnienia pojawiają się dopiero pod sam koniec. Także Sydney Carton - rozpity, niemający chęci do życia, zakochany bez wzajemności w Lucie, jest w gruncie rzeczy człowiekiem bardzo uczonym, wrażliwym i co więcej bohaterem, który scala porozrzucane elementy układanki, tworząc piękny, emocjonalny finał książki, na którą ,,Opowieść o Dwóch Miastach'' zasługuje.
Powtarzając to co pisałam na początku, powyższa książka nie będzie odpowiednia dla wszystkich czytelników. Jednym spodoba się mniej, drugim bardziej, a jeszcze innych odstraszy swoją objętością i rozległą treścią, w której przeważają opisy. Jeśli jednak szukacie czegoś ambitnego, co zmusi Was do uważnego śledzenia tekstu i całkowitego otwarcia się na słowa autora, będzie to pozycja w sam raz na kilka wieczorów. Nie będę zgrywać tu nie wiadomo jak mądrej, ponieważ jestem pewna, że sama nie zrozumiałam ,,Opowieści o Dwóch Miastach'' tak jak należy. Zinterpretowałam ją na swój sposób i bardzo chętnie sięgną po nią ponownie za kilka lat, aby przekonać się, jak wówczas wypadnie w moich oczach. A czy przypadkiem nie szukamy właśnie takich lektur, które będziemy mogli odkrywać stopniowo, wracając do nich na przestrzeni różnych okresów naszego życia?
,,To, co czynię teraz, jest o tyle piękniejsze od tego, co czyniłem dotychczas. A tam, dokąd idę teraz, znajdę spokój o wiele większy, niż kiedykolwiek doznałem.''
,,Była to najlepsza i najgorsza z epok, wiek rozumu i wiek szaleństwa, czas wiary i czas zwątpienia, okres światła i okres mroków, wiosna pięknych nadziei i zima rozpaczy. Wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą. Dążyliśmy prosto w stronę nieba i kroczyliśmy prosto w kierunku odwrotnym.''
Dwa miasta i losy dwóch głównych bohaterów: Sydneya Cartona -...
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.''
Książka obejmuje 50 lat z życia dwóch, głównych bohaterów: Rosie i jej najlepszego przyjaciela Alexa. Została przedstawiona w formie listów, maili czy rozmów na internetowym czacie postaci w niej występujących, co dodaje świeżości całej fabule. Dzięki temu można łatwiej utożsamić się z zachowaniami bohaterów oraz szerzej poznać ich emocje, uczucia, a nawet myśli. W pewnych momentach mamy wrażenie, że akcja zwalnia i mamy ochotę odłożyć czytanie na bok, ale za chwilę historia młodej Rosie Dunne zaskakuje nas czymś zupełnie nowym.
,,Love Rosie'' to książka, która nie zalicza się do typu mających na celu przekazać czytelnikowi pewien morał wypływający z tekstu czy po prostu dostarczyć mu odrobiny humoru i zabawy. To opowieść o prawdziwym życiu, jakie może się przytrafić każdemu z nas.
Świetna lektura, piękna opowieść i zasłużona ocena 9/10. Polecam również obejrzeć film pod tym samym tytułem :)
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają,...
,,Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?''
,,Niezbędnik obserwatorów gwiazd'' jest tą pozycją, o której mogłabym mówić bez końca...
Jak wiadomo, głównym bohaterem jest Finley - małomówny, osiemnastoletni chłopak, kochający koszykówkę oraz swoją jedyną przyjaciółkę/dziewczynę Erin. Jego matka zmarła przed laty, więc mieszka z ojcem i dziadkiem, w małym miasteczku, gdzie na każdym kroku można się natknąć na handlarzy narkotyków czy irlandzką mafię. Pewnego razu, trener Finley'a prosi go o przysługę, która dotyczy opieki nad ''Numerem 21'', utalentowanym chłopakiem z nieciekawą historią na karku. I tutaj w zasadzie fabuła zaczyna się rozkręcać.
Nie będę opowiadać całej książki, bo w tym właśnie tkwi jej piękno. Ja przeczytałam ponad 300 stron w jeden dzień. Już dawno nic mnie tak nie wciągnęło, jak właśnie ,,Niezbędnik obserwatorów gwiazd''.
Książka jest napchana mnóstwem cudownych cytatów i tekstów o życiu, świetnie obrazuje to, co dzieje się na świecie, a także porusza wiele spraw na temat ogromnej roli jaką pełnią ludzkie uczucia i emocje.
Trzeba jednak interpretować niektóre sytuacje w metaforyczny sposób, tak jak chociażby sam tytuł. Gwiazdy, na które tak uwielbiał patrzeć główny bohater są czymś więcej niż tylko gwiazdami - niespełnionymi marzeniami młodych ludzi, do których realizacji dążą przez całe życie.
Piękna opowieść dla wszystkich, niezależnie od wieku. Jest tytułem obowiązkowym dla każdego czytelnika.
,,Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?''
,,Niezbędnik obserwatorów gwiazd'' jest tą pozycją, o której mogłabym mówić bez końca...
Jak wiadomo, głównym bohaterem jest Finley - małomówny, osiemnastoletni chłopak, kochający koszykówkę oraz swoją jedyną przyjaciółkę/dziewczynę Erin. Jego matka zmarła przed laty, więc mieszka z ojcem...
2015-10-26
,,To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.''
Kolejna dawka niesamowitych emocji, powodujących, że książkę czyta się z zapartym tchem! A przynajmniej ja nie potrafiłam na dłuższą chwilę odciągnąć się od lektury.
Londyn, XIX wiek...Magia sama w sobie. Szczególnie dla osób, które miłują się w czasach poprzednich epok. Jak zwykle przedstawionych bohaterów nie da się nie polubić: każdy wykreowany na swój odmienny sposób, każdy wyjątkowy, zaskakujący...I Magnus! Tak, mój ulubieniec pojawia się również i tutaj, lecz to nie na nim należy się skupić.
Państwo Branwell okazali się niesamowicie ciepłymi osobami, z czym przyznam, że jeszcze nie spotkałam się wśród Nocnych Łowców. Tessa jako nasza główna bohaterka, którą zdobyła moją sympatię już od pierwszej strony, jest wyjątkowo interesującą postacią, odważną i rozsądną jak na swój wiek. Ma w sobie coś, co wyróżnia ją na tle innych żeńskich postaci pierwszoplanowych, za którymi zazwyczaj nie przepadam. Miło tym razem znaleźć się w innej sytuacji i móc z dużą sympatią śledzić poczynania młodej panny Gray.
James Carstairs i William Herondale - dwóch zupełnie różnych od siebie parabatai, będących nieodłączną częścią całej historii. Jem swoją delikatnością potrafi wprowadzić do otoczenia przyjemny, nastrojowy klimat, natomiast Will nieraz zaskakuje czytelnika własną porywczością i arogancją. Jednak już gołym okiem widać, że chłopak zmaga się z czymś głęboko osadzonym w swojej duszy, najprawdopodobniej mających związek z jego przeszłością. I to właśnie jest najbardziej trapiący mnie wątek, który pojawił się w ,,Mechanicznym Aniele''.
,,Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą, osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą... Wszystkie te rzeczy liczą się mniej niż to, co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika, jesteś wojownikiem. Te inne rzeczy to szkło, które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku. Właśnie w to wierzę.''
,,Diabelskie Maszyny'' podobnie jak poprzednia seria owej autorki zachwyciła mnie praktycznie wszystkim. Cieszę się, że czekają na mnie jeszcze dwa kolejne tomy, po które sięgnę natychmiast!
Nie zamierzam dokładnie oceniać całości ani bliżej porównywać do ,,Darów Anioła''. Bynajmniej nie teraz, gdy mam przed sobą ,,Mechanicznego Księcia''.
Cudo, które zdobywa u mnie 10 zasłużonych gwiazdek!
,,To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.''
Kolejna dawka niesamowitych emocji, powodujących, że książkę czyta się z zapartym tchem! A przynajmniej ja nie potrafiłam na dłuższą chwilę odciągnąć się od lektury.
Londyn, XIX wiek...Magia sama w sobie. Szczególnie dla osób, które miłują się w czasach poprzednich...
2015-11-01
,,Ty i ja, Tess, jesteśmy do siebie podobni. Żyjemy i oddychamy słowami. To książki utrzymywały mnie przy życiu, kiedy myślałem, że nie mogę nikogo pokochać, i że nikt już nie pokocha mnie. Przez książki czułem, że nie jestem zupełnie samotny. Mogły być ze mną szczere, ja z nimi też.''
Czy muszę powtarzać, że tak jak każda z książek, które wydostały się spod ręki Clare, ta również jest cudowna? Nie ma sensu wymieniać wszystkich zalet, jakie można przypisać również i temu tytułowi. ,,Mechaniczny Książę'' sprawił, iż natychmiast sięgam po kolejny, niestety już ostatni tom Diabelskich Maszyn, który z pewnością okaże się arcydziełem.
Może jest tak, że te książki są po prostu skazane na sukces...
,,Czy jeśli człowiek długo przed czymś się broni, traci to zupełnie? Czy jeśli nikomu na tobie nie zależy, w ogóle istniejesz?''
,,Ty i ja, Tess, jesteśmy do siebie podobni. Żyjemy i oddychamy słowami. To książki utrzymywały mnie przy życiu, kiedy myślałem, że nie mogę nikogo pokochać, i że nikt już nie pokocha mnie. Przez książki czułem, że nie jestem zupełnie samotny. Mogły być ze mną szczere, ja z nimi też.''
Czy muszę powtarzać, że tak jak każda z książek, które wydostały się spod ręki Clare, ta...
2015-11-13
,,Ave in perpetum, frater, ave atque vale."
,,Bądź pozdrowiony na wieki, bracie, witaj i żegnaj."
A więc to koniec mojej przygody z ,,Diabelskimi Maszynami''. Cóż mogę powiedzieć...Książka jest cudowna, podobnie jak poprzednie części, aczkolwiek tutaj, jak przystało na dobre zakończenie, ,,Mechaniczna Księżniczka'' wypadła znacznie lepiej.
Po raz kolejny jestem zachwycona spójnością całego tekstu i wszystkich szczegółów, które autorka w nim umieściła. Ogromnym plusem obu serii Cassandry Clare jest to, że po przeczytaniu ,,Diabelskich Maszyn'' ma się ochotę powrócić do ,,Darów Anioła''. Teraz, gdy zaznajomiłam się z Tessą oraz pozostałymi bohaterami XIX-wiecznego Londynu, zupełnie inaczej postrzegam niektóre elementy szczególnie z ,,Miasta Niebiańskiego Ognia'', wszystko nabiera głębszego sensu, łącząc się w piękną całość. Cassie zadbała nawet o to, aby wyjaśnić nam wielką nienawiść Herondale'ów do kaczek, co samo w sobie może brzmi śmiesznie, lecz jest dowodem na skrupulatność pisarki.
Dalej, co do samych postaci, tradycyjnie czytelnik jest skazany na przywiązanie się do nich całym swoim sercem. To teoretycznie nic ważnego, ale scena, gdzie Magnus zaczął zachwalać wynalazki Henry'ego, który przez całe życie uchodził za szaleńcza wśród Nocnych Łowców, wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech! Ich zachowanie, gesty...Każdy bohater jest wykreowany na wzór prawdziwego człowieka, toteż łatwo ujrzeć w fabule jej drugie dno, tak bardzo przypominające i nawiązujące do przyziemnego życia.
Przynajmniej dla mnie te książki to nie tylko wymyślona historia, mająca dostarczyć ludziom zabawy. Epilog tej części, gdzie w skrócie, a raczej w postaci wspomnień opisano resztę życia Williama, to jak Tessa czuwała przy nim, aż do ostatniej sekundy męża...Nieprzerwana więź dwójki parabatai...Piękne. Po prostu piękne.
Trudno powiedzieć cokolwiek innego, aby określić ,,Diabelskie Maszyny'' w należyty sposób. Wielkie uznanie dla Cassandry Clare za wszystkie napisane do tej pory dzieła!
,,Znasz to uczucie, kiedy czytasz książkę i wiesz, że to będzie tragedia, czujesz, że nadciąga ciemność i zimno, widzisz, że sieć zaciska się wokół postaci, które żyją na jej stronicach. Ale jesteś przywiązany do tej historii, jakbyś był wleczony za powozem, nie możesz się go puścić ani zmienić kierunku.''
,,Ave in perpetum, frater, ave atque vale."
,,Bądź pozdrowiony na wieki, bracie, witaj i żegnaj."
A więc to koniec mojej przygody z ,,Diabelskimi Maszynami''. Cóż mogę powiedzieć...Książka jest cudowna, podobnie jak poprzednie części, aczkolwiek tutaj, jak przystało na dobre zakończenie, ,,Mechaniczna Księżniczka'' wypadła znacznie lepiej.
Po raz kolejny jestem...
2015-12-31
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów, uczucia oraz emocje, a także powody ich zachowania, które są mocno zakorzenione w ich przeszłości.
Yates w swojej książce przedstawił świat bardzo realistycznie, często jakby chcąc podkreślić ludzkie słabości oraz niezdolność do ''wzięcia życia w swoje ręce''. Tak naprawdę każda z postaci jest zwykłą, godną pożałowania istotą. Ktoś mógłby spytać: A czemu nie człowiekiem? Wszyscy z nas od lat przypisują sobie to miano, oszukując samych siebie. Podobnie jak April Wheeler. Widząc swego męża śpiącego doszła do wniosku, iż nie tylko go nie kocha, ale także nie mogłaby go znienawidzić. Problem tkwił głęboko w jej umyśle, gdzie już jako mała dziewczynka została zraniona początkowo przez rodziców, później przez ciąg kolejnych osób czy zdarzeń. Nigdy nie dostała od losu tego, co by ją uszczęśliwiło, ponieważ sama nie wiedziała czego pragnie. Nigdy nie doceniła choćby częściowo dobra i radości, jakiej było jej dane poznać, gdyż nikt nie nauczył ją kochać. Zamiast tego początkowo uważała miłość za uszczęśliwianie drugiej osoby, a dopiero po czasie zorientowała się, że była nieszczera w stosunku do męża, jak i do samej siebie.
Fałszywość i obłuda ogarnęła ją do tego stopnia, iż zagubiła się we własnym życiu. Dlatego postanowiła je sobie odebrać. Zakończyć ciąg wiecznych rozczarowań i nieporozumień. Zrobić tą jedną, jedyną rzecz, której sama chciała i której sama była pewna.
Przyznam, że zakończenie wpasowało się idealnie w całość. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałam od ,,Drogi do szczęścia''. Na przykładzie pani Givings widzimy, jak prostą i małostkową kobietą była. Po wprowadzeniu się nowej rodziny do byłego już domu Wheelerów, opisywała ich identycznie, jak niegdyś April i Franka. Cóż za ironia...
Dodam tylko, iż największą sympatię wzbudził we mnie Frank. Mimo popełnionych błędów, gorszych i lepszych chwil, prawie zawsze się starał. Chciał patrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy, chciał widzieć wszystko nieco piękniejszym niż było w rzeczywistości.
I jestem zdania, iż pod koniec to on jedyny wykazał się odwagą, której tak strasznie zaprzeczał Shep. Przeżywał śmierć żony na swój sposób, lecz nie krył się z emocjami. Stawił czoła trudnościom i mimo, że owe wydarzenia odcisnęły na nim ogromne pięto, pośród tych wszystkich zakłamanych twarzy, pozostał człowiekiem.
Książkę można interpretować na wiele sposobów, gdyż porusza ogrom ważnych kwestii, z którymi często boimy się zmierzyć. Dość ciężka, trudna w odbiorze, lecz piękna i przede wszystkim wyjątkowa.
Gorąco polecam!
,,Jeśli ktoś się martwi, że omija go życie, niemal na sto procent chodzi o jego własny Problem Emocjonalny.''
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów,...
2016-01-23
,,Dusze przemierzają wieki, jak chmury przemierzają niebo i choć ani kształt chmury, ani barwa, ani wielkość nigdy takie same nie zostają, ciągle jest chmurą. I tak samo z duszą jest. Kto rzec może, skąd chmura przywiała? Albo kto tą duszą będzie jutro? Tylko Sonmi, wschód i zachód i kompas, i atlas. Tak, tylko atlas chmur.''
,,Atlas Chmur'' to prawdziwa perła literacka!
Do samej lektury zaprowadził mnie film, który jest równie genialną ekranizacją co pierwowzór. A więc o czym tak naprawdę opowiada książka?
Dzieło Davida Mitchella można interpretować na wiele sposobów: jedni zauważą w nim kilka różnych opowiadań dotyczących egzystencji człowieka, drudzy powiedzą, że potwierdza ona fakt istnienia reinkarnacji na podstawie przedstawionych w niej bohaterów. Słyszałam ogrom różnych opinii, ale przecież ile ludzi tyle zdań.
Ja podczas czytania byłam zachwycona tym, w jak prosty i zawiły zarazem sposób można przedstawić tę samą historię w sześciu opowieściach, rozgrywających się w różnych czasach, różnych miejscach oraz z różnymi postaciami. Na dodatek każdą z nich napisano za pomocą innej formy literackiej, użyto innego języka, a także zastosowano niezwykle dokładny psychologiczny obraz bohaterów.
Kluczem owej powieści jest potraktowanie jej w całości jako JEDNEJ historii. Bowiem każdy popełniony czyn, każde wypowiedziane słowo steruje losem przyszłych pokoleń. Rozbrzmiewa echem przez setki lat, często wpływając na decyzje ludzi z innego czasu i miejsca na Ziemi.
To podróż odsłaniająca wewnętrzną budowę ludzkiej natury, zamykająca nas w kręgu społecznym istot, popełniających na przełomie wielu stuleci ciągle te same błędy. To ''Uczta Wyobraźni'', jak mówi oryginalna okładka książki.
,,Ból mocny, ale przyjaciela oczy mocniejsze.''
Jakby tego było mało, w prezencie od autora dostajemy ogrom dodatków, tworzących najróżniejsze powiązania między sobą.
Robert Frobisher znajduje dziennik pacyficzny Adama Ewinga, Luisa Rey przeżywa na nowo wydarzenia opisane w listach wysyłanych przez kompozytora do Rufusa Sixsmitha, Timothy Cavendish czyta historię o słynnej dziennikarce, Sonmi w swojej antyfonie ogląda film nakręcony na podstawie znanego publicysty w XXI wieku, a Zachariasz wraz z ludźmi ze swej wioski oddają cześć bogini - fabrykantce, która oddała życie w imię prawdy.
Masowo powtarzana liczba '6', jak i wiele innych elementów, których nie jestem w stanie wymienić, stanowi przysłowiową wisienkę na torcie.
,,Atlas Chmur na sekstet'', muzyka rozbrzmiewająca przez całą objętość powieści, opisana została jako ,,sekstet nachodzących na siebie solistów'' - sześć instrumentów, jak i sześć opowieści grających w swojej własnej tonacji, gamie i barwie. Przerywanych i kontynuowanych w ustalonym porządku, które w końcu dochodzą do punktu kulminacyjnego tworząc jedną całość.
Życie, składające się z niejednej przerywanej bądź ciągłej linii, nachodzącej na linie innych ludzi, w pewnym momencie dobiega kresu. Jednak tak, jak chmury wędrujące po niebie, tak i my zostawiający trwały ślad na losach tego świata, mamy obowiązek pamiętać, iż nic nie jest przypadkowe. To my chwytamy w ręce rozwiane kawałki przeszłości, kształtujemy własną teraźniejszość, by za kilka lat wznieść się w nieznaną nam przyszłość.
,,Atlas Chmur'' to majstersztyk sam w sobie! Jedyna w swoim rodzaju książka, jak i ekranizacja, którą powinien przeczytać lub chociażby raz w życiu zobaczyć każdy z nas.
,,Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?''
,,Dusze przemierzają wieki, jak chmury przemierzają niebo i choć ani kształt chmury, ani barwa, ani wielkość nigdy takie same nie zostają, ciągle jest chmurą. I tak samo z duszą jest. Kto rzec może, skąd chmura przywiała? Albo kto tą duszą będzie jutro? Tylko Sonmi, wschód i zachód i kompas, i atlas. Tak, tylko atlas chmur.''
,,Atlas Chmur'' to prawdziwa perła...
2016-01-30
,,W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę.''
Mocna. Piękna. Wzruszająca.
Przedstawioną historię widzimy z dwóch różnych perspektyw: oczami dorosłego oraz oczami dziecka - niepełnosprawnej dziewczynki cierpiącej na zespół Downa. Samej fabuły nie da się przedstawić bliżej; inaczej zdradziłoby się wszystkie ważne szczegóły.
Książka posiada momentami fragmenty czarnego humoru - niektóre dialogi mimowolnie wywołują na naszej twarzy cień uśmiechu, by za chwilę przerazić i z całej siły złapać za serce gorzką prawdą.
,,Poczwarka'' to wspaniała lekcja tolerancji, jak i akceptacji drugiego człowieka bez względu czy jest to osoba chora czy zdrowa. Prawdziwe piękno tkwi wewnątrz każdego z nas...
,,A ludzie? Czy można oddać ludzi we władanie ludziom? Co w ogóle można im powierzyć, nie obawiając się, że zniszczą, popsują, skrzywdzą?''
,,W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę.''
Mocna. Piękna. Wzruszająca.
Przedstawioną historię widzimy z dwóch różnych perspektyw: oczami dorosłego oraz oczami dziecka - niepełnosprawnej dziewczynki cierpiącej na...
2016-03-25
,,Zdumiewa mnie, jak łatwo wszystko się zmienia, jak łatwo wyruszyć tą samą drogą, co zawsze, ale dotrzeć w zupełnie inne miejsce. Jeden fałszywy krok, jeden postój, jeden skrót i nagle dorabiasz się nowych przyjaciół albo fatalnej reputacji, albo chłopaka, albo złamanego serca. Nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nigdy tego nie dostrzegałam. Co najdziwniejsze, wydaje mi się, jakby wszystkie te możliwości istniały jednocześnie, jakby każda chwila naszego życia składała się z ułożonych warstwami momentów, z których każdy wygląda inaczej.''
Sam Kingston - popularna, nie dbająca o uczucia innych, wraz ze swymi najlepszymi, zwariowanymi przyjaciółkami i przystojnym chłopakiem wiedzie pozornie niezobowiązujące ją do niczego życie. Aż do momentu, gdy samochód, którym jedzie, ulega wypadkowi. Jednak śmierć niespodziewanie przybiera dla naszej bohaterki zupełnie inny wymiar...
7 rozdziałów - 7 powtarzających się w koło dni, dzięki którym Sam musi spojrzeć na swoje dotychczasowe życie nieco bardziej surowym okiem. Każda z postaci, o których na początku książki myślimy, iż wiemy już wystarczająco dużo, okazuje się skrywać pewne tajemnice. I pomyśleć, że wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby chociażby jedna z nich chciała w porę spojrzeć na skutki popełnionych błędów...
Z podobnym motywem metaforycznego uwięzienia w pętli czasowej miałam okazję spotkać się w filmach, lecz jeśli chodzi o książki jest to moja pierwsza powieść o tej tematyce. Spodziewałam się dość monotonnego powtarzania się ciągle tych samych wydarzeń i sytuacji, podczas gdy każda kolejna strona książki wciągała mnie w swoją historię coraz bardziej i bardziej. Sam w przeciągu tych 7 dniu staje się na naszych oczach dojrzałym, a przede wszystkim w pełni gotowym do odejścia z tego świata człowiekiem.
Nie potrafię konkretnie określić czym autorce udało się we mnie tak mocno uderzyć. Jest to jeden z nielicznych tytułów, przy którym nie rozkleiłam się ani razu. Zamiast tego jakaś część mnie czy też mojego światopoglądu została lekko naciągnięta oraz zmusiła mnie do przemyślenia wielu rzeczy. Może dlatego, że sama mogłabym łatwo utożsamić się z niektórymi wydarzeniami? A może po prostu każdego z nas uczy i bawi co innego.
Ogromny plus za jedyne w swoim rodzaju zakończenie! Gorąco polecam wszystkim zainteresowanym!
,,Okazuje się, że tyle rzeczy jest pięknych, jeśli bliżej im się przyjrzeć.''
,,Zdumiewa mnie, jak łatwo wszystko się zmienia, jak łatwo wyruszyć tą samą drogą, co zawsze, ale dotrzeć w zupełnie inne miejsce. Jeden fałszywy krok, jeden postój, jeden skrót i nagle dorabiasz się nowych przyjaciół albo fatalnej reputacji, albo chłopaka, albo złamanego serca. Nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nigdy tego nie dostrzegałam. Co najdziwniejsze, wydaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-17
,,Musisz dostrzec cuda, żeby się działy cuda.''
Jak bardzo mogę się cieszyć, że zdecydowałam się skończyć tę książkę dzisiaj, zamiast wczoraj w nocy. Z całą pewnością szybko bym nie zasnęła.
Historia opowiedziana z perspektywy 13/14-letniego Noaha oraz 16-letniej Jude - dwójki niezwykle zżytych ze sobą bliźniaków. Z wejścia pomyślałam sobie, że ciekawie będzie móc wejść w świat tak różny, a równocześnie tak do siebie podobny, gdyż więź łącząca rodzeństwo, w szczególność jak te z naszej lektury, jest nierozerwalną nicią uzupełniającą całość.
Wydarzenia opisywanie przez chłopca rozgrywają się wcześniej, stanowiąc fundament opowieści. Uwielbiam, gdy autor wprowadza do swojej książki elementy sztuki obdarowując bohaterów ponadprzeciętnymi zdolnościami. W tym przypadku Noah niczym młody Picasso maluje wszystko i wszystkich. Niezależnie od miejsca czy czasu rysunki same nabierają barw i kształtu już w jego głowie. Jude natomiast specjalizuje się w rzeźbie, odręcznym tworzeniu, kuciu z kamienia czy lepienia z gliny. Dwoje młodych artystów - aż miło popatrzeć! A raczej poczytać.
Głównym punktem zwrotnym, a zarazem przewijającym się przez wszystkie kartki kluczowym wydarzeniem jest tragiczny wypadek ich matki. Bowiem kobieta jako rodzic stanowiła priorytet dla każdego z dzieci, dając o sobie znać także w późniejszej fazie historii, czyli tej opowiadanej przez jej córkę.
Na pierwszy rzut oka da się zauważyć kontrast pomiędzy tymi dwiema strefami czasowymi. Na przełomie dwóch-trzech lat bliźniaki na swój sposób zamieniły się rolami. Wszystkie kłamstwa oraz sprzeczności powiązane z bolesnymi wspomnieniami wyzwoliły z nich fałszywe twarze, przesłaniając to, co kryło się w środku ich duszy.
,,Nasze prawdziwe osobowości są głęboko ukryte w tych fałszywych.''
Nie zabrakło tutaj również miejsca na trochę humoru. Sama postać Guillermo, babci Sweetwine czy teksty Jude potrafią nie raz rozbawić czytelnika. Romans, często zawiłe relacje rodziców z ich dziećmi oraz powiązane ze sobą w bardzo subtelny sposób wątki bohaterów, przedstawiają obraz wszystkich lepszych i gorszych stron życia. Dodatkowo pomiędzy słowami tkwi swego rodzaju magia, mała iskierka tego, co każdy z nas nosi gdzieś głęboko w sobie. Być może jego niespełnione marzenia, prawda, którą ukrywamy przed resztą świata bądź uczucia, jakich nasze serce nie jest w stanie wyzbyć? Jest coś pięknego w samym jestestwie Noaha i Jude, ich pokrewieństwie krwi, umysłów, dusz. Coś nie do końca zrozumiałego, coś co chłopiec umiał przelać jedynie na papier. Można by rzec, iż swego rodzaju sztuka.
Piękna okładka, treść i przekaz!
,,Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku.''
,,Musisz dostrzec cuda, żeby się działy cuda.''
Jak bardzo mogę się cieszyć, że zdecydowałam się skończyć tę książkę dzisiaj, zamiast wczoraj w nocy. Z całą pewnością szybko bym nie zasnęła.
Historia opowiedziana z perspektywy 13/14-letniego Noaha oraz 16-letniej Jude - dwójki niezwykle zżytych ze sobą bliźniaków. Z wejścia pomyślałam sobie, że ciekawie będzie móc wejść w...
2016-05-29
,,Szukanie nie polega na chodzeniu po ulicach i rozglądaniu się za kimś. Szukanie to myśl, którą się urzeczywistnia. Czasem szuka się kogoś, żeby znaleźć siebie.''
Już od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam okładkę tej książki w internecie, obiecałam sobie, że któregoś razu będzie moja. I tak oto kilka dni temu piękna i błyskotliwa przywędrowała w moje ręce.
,,Zaklinacz słów'' to iście bajeczna historia! Nie raz przywołuje nam na myśl czasy dzieciństwa, pokazuje lustrzane odbicie nas samych. Niewiarygodnie mocno pobudza wyobraźnię do tego stopnia, iż dosłownie KAŻDE słowo jest przesiąknięte czystą magią, jaka wypływa z książki. Napisana bardzo bogatym językiem, niemalże namalowana słowami.
Brnąc przez pierwsze strony, mamy wrażenie lekko zagubionych, szukamy konkretnego celu, do którego lektura mogłaby nas zaprowadzić. W końcu dochodząc do głównego punktu powieści, czujemy tę niepohamowanie rosnącą adrenalinę mówiącą nam: ''Tak, tak, to właśnie tutaj kończy się opowieść!''. Jednak opowieść a cała historia to wbrew pozorom dwa odmienne pojęcia.
,,Różnica między książką a opowieścią polega na tym, że książka jest czymś skończonym, zamkniętym i dokonanym, a podawana z ust do ust opowieść nie zna ograniczeń. Obu trudno byłoby istnieć bez siebie nawzajem, ale to książka nadaje ostateczny kształt opowieści i zapewnia jej stałe miejsce w ludzkiej pamięci. Opowieść traci wolność z chwilą, w której zostanie spisana, zyskując w zamian życie wieczne.''
Samą książkę kończy niedługi epilog, wyjaśniając pozostałe niedopowiedzenia. Nie jestem w stanie opisać czym konkretnie jest ta historia, czego może nas nauczyć ani czemu w tak bezprecedensowy sposób skradła moje serce. To po prostu trzeba przeżyć, wchłonąć całym sobą, a przede wszystkim chcieć zobaczyć oczami wyobraźni. Wyciągnąć z najgłębszych zakamarków ludzkiej duszy, kłębiące się w niej nieustannie wszelkie ukryte uczucia i emocje, a na końcu zwyczajnie ją zrozumieć. Pozwolić stanąć prawdzie twarzą w twarz i dać uwolnić się naszej własnej opowieści, by odkrywali ją coraz to inni ludzie. To właśnie oni tworzą historię. Każdy z nas bez wyjątku.
Przepiękna do ostatniej strony, cudowne wydanie, niesamowity przekaz.
Żywa bajka.
,,Czasem ktoś obcy musi powiedzieć nam coś, co już sami wiemy, ale boimy się do tego przyznać. Bywa, że łatwiej nam uwierzyć komuś, niż zaufać sobie.''
,,Szukanie nie polega na chodzeniu po ulicach i rozglądaniu się za kimś. Szukanie to myśl, którą się urzeczywistnia. Czasem szuka się kogoś, żeby znaleźć siebie.''
Już od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam okładkę tej książki w internecie, obiecałam sobie, że któregoś razu będzie moja. I tak oto kilka dni temu piękna i błyskotliwa przywędrowała w moje ręce.
,,Zaklinacz...
2016-06-22
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami jeden z bohaterów kończy w sposób tragiczny lub ulega wypadkowi. ,,Eleonora & Park'' to opowieść o miłości, którą przeżył każdy z nas. I zapewne każdy z nas z chęcią powróci do niej myślami.
Rudowłosa, wyróżniająca się z tłumu nowa uczennica wsiada do szkolnego autobusu, gdzie zmuszona zająć swoje przyszłe, stałe miejsce, siada obok Parka - cichego, mało absorbującego Azjaty. Dziewczyna ubiera się w za duże, męskie koszule, jako dodatków do stroju używa krawata oraz różnych, niechlujnie wyglądających bibelotów. Skazani na codzienne spędzanie ze sobą godziny czasu jazdy autobusem w końcu podejmują rozmowę.
Panie i Panowie, właśnie tutaj zaczyna się sedno historii.
,,Czasami słowa mają większy wpływ na czyjeś serce niż pocałunki.''
Ale czy trzeba dodawać coś więcej? Ta książka nie została stworzona dla konkretnego przesłania. Pomaga nam wrócić wspomnieniami do czasów, gdy sami zaliczaliśmy pierwsze spotkania z chłopakiem bądź dziewczyną, przechodziliśmy przez często krępujące przedstawienie swojej drugiej połówki rodzicom. Po raz pierwszy czuliśmy, jak to jest być dla kogoś wszystkim. Przynajmniej w chwili obecnej.
Jak wiadomo, wszystko ma swój koniec, czasem gorszy, czasem lepszy, ale nic tak bardzo nie trafia do czytelnika, jak wywleczenie na zewnątrz uczuć towarzyszących człowiekowi podczas danego wydarzenia. Tym bardziej, jeśli chodzi o temat tak delikatny, jak zakochanie.
Ponadto sytuacja rodzinna, z jaką musiała się zmierzyć Eleonora, przyprawia momentami o zawrót głowy. Nie dlatego, że słyszymy o czymś absurdalnym, takie rzeczy dzieją się na co dzień w wielu rodzinach. Potem idąc ulicą spostrzegamy osobę, na widok której myślimy: ,,Ale z niej dziwoląg, wygląda okropnie!'', nie mając pojęcia, co zmusiło ją do bycia ''inną''.
W takich książkach jak ta można się zatracić. Może po prostu jestem niepoprawną romantyczką, która lubi takie zakończenia, lecz co do jednego mam pewność : ,,Eleonora & Park'' to historia o tym, jak pięknie jest kochać. Szczególnie w tak młodym wieku.
,,Przez resztę dnia, za każdym razem, gdy czuła zdenerwowanie lub strach, powtarzała sobie, że ma być szczęśliwa.''
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami...
2017-02-28
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.
Po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zdecydowanie wolę historie, które są trudniejsze w przetrawieniu ich treści. W ,,Prawie Mojżesza'' jesteśmy z wejścia poinformowani, iż ta opowieść nie kończy się happy endem. I rzeczywiście przez cały okres jej czytania atmosfera przybiera bardzo melancholijny, momentami wręcz mroczny klimat. Sama postać Mojżesza jako samotnego, odstającego od innych ludzi chłopca, który zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jest dość skomplikowanie złożona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bohater posiada dar widzenia zmarłych połączonych bezpośrednio z osobami, które zna. Zamiast komunikacji werbalnej używają oni wspomnień, które pojawiając się w głowie chłopaka, zostają następnie przelewane na płótno, tworząc zachwycające swoim pięknem i dokładnością obrazy. Początkowo myślałam, że tego typu motyw będzie miał mocne powiązania religijne, co niekoniecznie mogłoby pasować niektórym czytelnikom, jednak autorka zachowała w tej kwestii neutralność. Co więcej nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś podobnym w jakiejkolwiek książce, a wątek okazał się naprawdę interesujący oraz wprowadził do fabuły nutkę grozy i jeszcze więcej tajemniczości.
,,Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.''
Uwielbiam tutaj mnóstwo filozoficznych przemyśleń na temat życia, które wypływają z ust postaci w bardzo naturalny sposób. Nie są przesadnie 'mądre', ale odnoszą się do codzienności otaczającej każdego zwykłego człowieka. Osadzenie akcji w małym miasteczku, a także kilka fragmentów pobytu w szpitalu psychiatrycznym również zaliczam na plus, bo są do czynniki, które dodatkowo wpłynęły na zbudowanie właściwego nastroju książki.
Nie wiązałam absolutnie żadnych oczekiwań w związku z ,,Prawem Mojżesza'', bo w tym przypadku ciężko jest spodziewać się czegoś konkretnego. Opis wprowadza nas poniekąd do całej historii oraz zapowiada, że nie będzie ona łatwa, jednak myślę, że trudno domyślić się, o czym tak naprawdę będzie. Dopiero po przeczytaniu jakiś 100 stron udało mi się zgadnąć, w jaki sposób potoczą się dalsze wydarzenia, ale mimo wszystko samo ich wykonanie i przedstawienie ciekawiło mnie coraz bardziej. Obserwowanie rozwoju Mojżesza było z psychologicznego punktu widzenia fajnym doświadczeniem, ponieważ autorka stopniowo odsłaniała wszystko to, co kłębiło się wewnątrz jego duszy. A z pewnością nie były to ani trochę przyjemne rzeczy.
,,Boisz się prawdy Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.''
Książka Amy Harmon to opowieść o bólu i cierpieniu towarzyszącym nieustannie każdemu człowiekowi. To niemal brutalna lekcja życia, w którym wszyscy radzimy sobie na milion różnych sposobów z utratą bliskiej osoby, często gubiąc się po drodze i zbaczając z wyznaczonej ścieżki.
Mocna, bezpośrednia, a przede wszystkim wyjątkowa.
,,Świadomość, że nie cierpisz samotnie, przynosi ulgę. Smutne, ale prawdziwe.''
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie...
2017-03-26
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły od środka i odcisnęły po sobie trwały ślad w naszych wspomnieniach. ,,Był Sobie Pies'' jest idealną lekturą dla osób, które pragną powrócić myślami do tamtych czasów i przypomnieć sobie, za co tak bardzo kochamy naszych czworonożnych przyjaciół.
Cała książka przedstawiana jest z perspektywy psa. Zwierzak nie rozumiejąc mowy ludzi, często opacznie interpretuje ich wzajemne relacje, obecną sytuację w domu czy motywy, jakie nimi kierują. Bardzo podoba mi się tutaj symboliczne informowanie czytelnika o poszczególnych wydarzeniach. W ten sposób nie dostajemy wyłożonej na tacy zwykłej historii poszczególnych osób, ale dowiadujemy się o ich losie na podstawie prostych, niekoniecznie trafnych spostrzeżeń Baileya. Z tego względu niezmiernie miło jest przerzucić się na historię opowiedzianą przez psa, któremu, w porównaniu do ludzi, brak subiektywizmu.
Pies nie przywiązuje wagi do wyglądu zewnętrznego, nie dba o to, czy jesteś bogaty czy biedny. Jeśli zrobisz coś niewłaściwego, nie chowa urazy, wiernie pozostając przy swoim właścicielu. Reaguje na wszelkie emocje, jakie nami targają: wyczuwa strach, ból, dezorientację, niepewność. Pragnie jedynie ciepłego domu i odrobiny miłości, by móc poczuć się kochanym. Jeśli człowiek otworzy przed nim serce, on odda mu swoje.
Przyjemna, zabawna choć niepozbawiona wzruszających momentów opowieść o wyjątkowym psie, która roztkliwi każdego z nas.
,,Ludzie są dużo bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Ostatecznym zadaniem psa jest być przy nich, trwać u ich boku bez względu na wszystko, nieważne jak potoczy się ich życie. Teraz mogłem jedynie dać mojemu chłopcu pociechę i zapewnić, że w tych ostatnich chwilach nie jest sam, że troszczy się o niego pies, który kocha go bardziej niż cokolwiek na świecie.''
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły...
2017-05-08
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl prawdziwego ducha świąt, przywracając wiarę w cuda i przebaczenie.
Książka Magdaleny Kordel to tytuł idealny do przeczytania podczas mroźnego, zimowego wieczoru, koniecznie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ciekawa, z dużą dawką humoru i barwnie przedstawionymi bohaterami niesie ze sobą dużo na temat życia, jak i nas samych. Sprawia, iż myślami wracamy do wspomnień z dzieciństwa, przypominając sobie ciepło bijące z rodzinnego stołu, którego wówczas doświadczyliśmy. Rozgrzewa nawet najbardziej stwardniałe serca i uwrażliwia na magię świąt, których wigilijny klimat roznosi się na nowo ulicami każdego roku.
Choć prosta i być może nie bardzo wymagająca, to naprawdę świetna, uświadamiająca nam wiele ważnych rzeczy książka, którą z czystym sumieniem można polecić każdemu..
,,- Ludzie się czasem gubią - powiedział mężczyzna schrypniętym głosem.
- Wiem. - Pokiwała w zamyśleniu głową. - Lecz najważniejsze, żeby się odnaleźli.''
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl...
2016-07-02
,,Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.''
Bardzo długo szukałam jakiegokolwiek argumentu, by nie przyznać tej książce maksymalnej oceny. Jak widać, takowego nie znalazłam.
O ,,Zanim się pojawiłeś'' ostatnimi czasy zrobiło się niesłychanie głośno. Ekranizacja pozwoliła lekturze zyskać niemały rozgłos, więc zapewne większość z nas wie, z jaką historią ma do czynienia. Sam temat jest trudny w odbiorze i przyswojeniu. Tylko osoby niepełnosprawne, którym los odebrał pewną część ich życia, są w stanie do końca pojąć, o jaką stawkę toczy się gra.
Strasznie podobał mi się sposób przedstawienia postaci. Niewyidealizowani, czasami lekko denerwujący bohaterowie dodają autentyczności. Nie raz śmiałam się z ich tekstów, nie raz też zdarzyło mi się uronić kilka łez. I przde wszystkim cholernie mocno zżyłam się z Willem Traynorem.
Relacja Louisy i jej 'szefa' nie była ckliwa ani przesłodzona, na szczęście obyło się bez zbędnych fajerwerków i wielkich fanfar, które wszystko by popsuły. Bardzo dojrzałe podejście autorki do tematu, głęboko i dokładnie przemyślane.
Naprawdę pokochałam tę książkę. Nie da się jednoznacznie wskazać na rzecz, jaka wywowała tak ogromny zachwyt wśród czytelników. Ja również dałam się wciągnąć i pozwoliłam sobie ulokować ją na półce moich ulubionych.
Przeczytajcie ,,Zanim się pojawiłeś'' i dajcie się ludzie oczarować.
,,Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.''
,,Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.''
Bardzo długo szukałam jakiegokolwiek argumentu, by nie przyznać tej książce maksymalnej oceny. Jak widać, takowego nie znalazłam.
O ,,Zanim się pojawiłeś'' ostatnimi czasy zrobiło się niesłychanie głośno. Ekranizacja pozwoliła lekturze zyskać niemały rozgłos, więc zapewne...
,,(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.''
Dlaczego dopiero teraz sięgnęłam po Harry'ego Pottera?!
Ta książka była cudowna! Co prawda filmy oglądałam, gdy byłam mała, ale okazało się, że nie dość dokładnie, a i oczywiście wielu rzeczy nie pamiętałam. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, bo chyba każdy wie o co chodzi, ale krótko uzasadnię, dlaczego przyznałam książce tak wysoką ocenę.
Są historie, które poprzez samą okładkę, kilka pierwszych zdań czy stron są w stanie wprowadzić nas w zupełnie inny świat; świat, w którym sami chcielibyśmy się znaleźć, poznać tych samych ludzi i odwiedzić te same miejsca. Dlatego wracamy lub będziemy wracać do nich wielokrotnie, by na nowo móc przeżyć chwile radości, smutku, śmiechu i łez. Takie książki zostają z nami na długo, o ile nie na zawsze.
Z ogromną chęcią sięgnę po kolejne części.
,,Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią...''
,,(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.''
więcej Pokaż mimo toDlaczego dopiero teraz sięgnęłam po Harry'ego Pottera?!
Ta książka była cudowna! Co prawda filmy oglądałam, gdy byłam mała, ale okazało się, że nie dość dokładnie, a i oczywiście wielu rzeczy nie pamiętałam. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, bo chyba każdy wie o co chodzi, ale...