-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2017-04-29
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.''
Książka obejmuje 50 lat z życia dwóch, głównych bohaterów: Rosie i jej najlepszego przyjaciela Alexa. Została przedstawiona w formie listów, maili czy rozmów na internetowym czacie postaci w niej występujących, co dodaje świeżości całej fabule. Dzięki temu można łatwiej utożsamić się z zachowaniami bohaterów oraz szerzej poznać ich emocje, uczucia, a nawet myśli. W pewnych momentach mamy wrażenie, że akcja zwalnia i mamy ochotę odłożyć czytanie na bok, ale za chwilę historia młodej Rosie Dunne zaskakuje nas czymś zupełnie nowym.
,,Love Rosie'' to książka, która nie zalicza się do typu mających na celu przekazać czytelnikowi pewien morał wypływający z tekstu czy po prostu dostarczyć mu odrobiny humoru i zabawy. To opowieść o prawdziwym życiu, jakie może się przytrafić każdemu z nas.
Świetna lektura, piękna opowieść i zasłużona ocena 9/10. Polecam również obejrzeć film pod tym samym tytułem :)
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają,...
2015-12-31
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów, uczucia oraz emocje, a także powody ich zachowania, które są mocno zakorzenione w ich przeszłości.
Yates w swojej książce przedstawił świat bardzo realistycznie, często jakby chcąc podkreślić ludzkie słabości oraz niezdolność do ''wzięcia życia w swoje ręce''. Tak naprawdę każda z postaci jest zwykłą, godną pożałowania istotą. Ktoś mógłby spytać: A czemu nie człowiekiem? Wszyscy z nas od lat przypisują sobie to miano, oszukując samych siebie. Podobnie jak April Wheeler. Widząc swego męża śpiącego doszła do wniosku, iż nie tylko go nie kocha, ale także nie mogłaby go znienawidzić. Problem tkwił głęboko w jej umyśle, gdzie już jako mała dziewczynka została zraniona początkowo przez rodziców, później przez ciąg kolejnych osób czy zdarzeń. Nigdy nie dostała od losu tego, co by ją uszczęśliwiło, ponieważ sama nie wiedziała czego pragnie. Nigdy nie doceniła choćby częściowo dobra i radości, jakiej było jej dane poznać, gdyż nikt nie nauczył ją kochać. Zamiast tego początkowo uważała miłość za uszczęśliwianie drugiej osoby, a dopiero po czasie zorientowała się, że była nieszczera w stosunku do męża, jak i do samej siebie.
Fałszywość i obłuda ogarnęła ją do tego stopnia, iż zagubiła się we własnym życiu. Dlatego postanowiła je sobie odebrać. Zakończyć ciąg wiecznych rozczarowań i nieporozumień. Zrobić tą jedną, jedyną rzecz, której sama chciała i której sama była pewna.
Przyznam, że zakończenie wpasowało się idealnie w całość. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałam od ,,Drogi do szczęścia''. Na przykładzie pani Givings widzimy, jak prostą i małostkową kobietą była. Po wprowadzeniu się nowej rodziny do byłego już domu Wheelerów, opisywała ich identycznie, jak niegdyś April i Franka. Cóż za ironia...
Dodam tylko, iż największą sympatię wzbudził we mnie Frank. Mimo popełnionych błędów, gorszych i lepszych chwil, prawie zawsze się starał. Chciał patrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy, chciał widzieć wszystko nieco piękniejszym niż było w rzeczywistości.
I jestem zdania, iż pod koniec to on jedyny wykazał się odwagą, której tak strasznie zaprzeczał Shep. Przeżywał śmierć żony na swój sposób, lecz nie krył się z emocjami. Stawił czoła trudnościom i mimo, że owe wydarzenia odcisnęły na nim ogromne pięto, pośród tych wszystkich zakłamanych twarzy, pozostał człowiekiem.
Książkę można interpretować na wiele sposobów, gdyż porusza ogrom ważnych kwestii, z którymi często boimy się zmierzyć. Dość ciężka, trudna w odbiorze, lecz piękna i przede wszystkim wyjątkowa.
Gorąco polecam!
,,Jeśli ktoś się martwi, że omija go życie, niemal na sto procent chodzi o jego własny Problem Emocjonalny.''
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów,...
2016-01-30
,,W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę.''
Mocna. Piękna. Wzruszająca.
Przedstawioną historię widzimy z dwóch różnych perspektyw: oczami dorosłego oraz oczami dziecka - niepełnosprawnej dziewczynki cierpiącej na zespół Downa. Samej fabuły nie da się przedstawić bliżej; inaczej zdradziłoby się wszystkie ważne szczegóły.
Książka posiada momentami fragmenty czarnego humoru - niektóre dialogi mimowolnie wywołują na naszej twarzy cień uśmiechu, by za chwilę przerazić i z całej siły złapać za serce gorzką prawdą.
,,Poczwarka'' to wspaniała lekcja tolerancji, jak i akceptacji drugiego człowieka bez względu czy jest to osoba chora czy zdrowa. Prawdziwe piękno tkwi wewnątrz każdego z nas...
,,A ludzie? Czy można oddać ludzi we władanie ludziom? Co w ogóle można im powierzyć, nie obawiając się, że zniszczą, popsują, skrzywdzą?''
,,W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostaje sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę.''
Mocna. Piękna. Wzruszająca.
Przedstawioną historię widzimy z dwóch różnych perspektyw: oczami dorosłego oraz oczami dziecka - niepełnosprawnej dziewczynki cierpiącej na...
2016-05-29
,,Szukanie nie polega na chodzeniu po ulicach i rozglądaniu się za kimś. Szukanie to myśl, którą się urzeczywistnia. Czasem szuka się kogoś, żeby znaleźć siebie.''
Już od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam okładkę tej książki w internecie, obiecałam sobie, że któregoś razu będzie moja. I tak oto kilka dni temu piękna i błyskotliwa przywędrowała w moje ręce.
,,Zaklinacz słów'' to iście bajeczna historia! Nie raz przywołuje nam na myśl czasy dzieciństwa, pokazuje lustrzane odbicie nas samych. Niewiarygodnie mocno pobudza wyobraźnię do tego stopnia, iż dosłownie KAŻDE słowo jest przesiąknięte czystą magią, jaka wypływa z książki. Napisana bardzo bogatym językiem, niemalże namalowana słowami.
Brnąc przez pierwsze strony, mamy wrażenie lekko zagubionych, szukamy konkretnego celu, do którego lektura mogłaby nas zaprowadzić. W końcu dochodząc do głównego punktu powieści, czujemy tę niepohamowanie rosnącą adrenalinę mówiącą nam: ''Tak, tak, to właśnie tutaj kończy się opowieść!''. Jednak opowieść a cała historia to wbrew pozorom dwa odmienne pojęcia.
,,Różnica między książką a opowieścią polega na tym, że książka jest czymś skończonym, zamkniętym i dokonanym, a podawana z ust do ust opowieść nie zna ograniczeń. Obu trudno byłoby istnieć bez siebie nawzajem, ale to książka nadaje ostateczny kształt opowieści i zapewnia jej stałe miejsce w ludzkiej pamięci. Opowieść traci wolność z chwilą, w której zostanie spisana, zyskując w zamian życie wieczne.''
Samą książkę kończy niedługi epilog, wyjaśniając pozostałe niedopowiedzenia. Nie jestem w stanie opisać czym konkretnie jest ta historia, czego może nas nauczyć ani czemu w tak bezprecedensowy sposób skradła moje serce. To po prostu trzeba przeżyć, wchłonąć całym sobą, a przede wszystkim chcieć zobaczyć oczami wyobraźni. Wyciągnąć z najgłębszych zakamarków ludzkiej duszy, kłębiące się w niej nieustannie wszelkie ukryte uczucia i emocje, a na końcu zwyczajnie ją zrozumieć. Pozwolić stanąć prawdzie twarzą w twarz i dać uwolnić się naszej własnej opowieści, by odkrywali ją coraz to inni ludzie. To właśnie oni tworzą historię. Każdy z nas bez wyjątku.
Przepiękna do ostatniej strony, cudowne wydanie, niesamowity przekaz.
Żywa bajka.
,,Czasem ktoś obcy musi powiedzieć nam coś, co już sami wiemy, ale boimy się do tego przyznać. Bywa, że łatwiej nam uwierzyć komuś, niż zaufać sobie.''
,,Szukanie nie polega na chodzeniu po ulicach i rozglądaniu się za kimś. Szukanie to myśl, którą się urzeczywistnia. Czasem szuka się kogoś, żeby znaleźć siebie.''
Już od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam okładkę tej książki w internecie, obiecałam sobie, że któregoś razu będzie moja. I tak oto kilka dni temu piękna i błyskotliwa przywędrowała w moje ręce.
,,Zaklinacz...
2016-06-05
,,Podobno kiedy dobrze udajesz szczęśliwego, ludzie ci wierzą. A kiedy udajesz genialnie, wtedy nawet sam w to zaczynasz wierzyć.''
Wulgarna, bezpośrednia powieść Saramonowicza - wielkie dzieło czy totalna porażka?
Ciężko jest wprost zdefiniować jej charakter. Mimo nazbyt wielu przekleństw, jakie pojawiają się niemal w każdym zdaniu, cięte teksty bohaterów nieraz sprawiały, że wybuchałam głośnym śmiechem. Jednak nie humor, a psychologiczny obraz postaci powinien być kluczowym punktem zaczepienia, którego niestety zabrakło. Część historii opowiadanej przez jedenastoletniego Mateusza zdała mi się bardziej dojrzalsza, aniżeli jego ojca. Mężczyzna, brzydko mówiąc, pieprzy każdą jedną kobietę, nie zwarzając przy tym na uczucia syna, zazdrosny o swoją eks żonę, popełnia błąd za błędem. Aż się prosi o modlitwę, by nigdy na takiego typa nie trafić.
Pośród wszystkich złych stron książki, znalazły się również chwile, które swoją ordynarnością i wulgaryzmem naprawdę bardzo mnie wzruszyły. Nie dlatego, iż podzielam podobne zachowania, ale właśnie przez prymitywność wychodzącą z naszego świata. Posunę się o stwierdzenie, że przygniotła mnie swoją treścią. Rozbiła od środka. I za to podwyższam ocenę, bo na takie zakończenie liczyłam. Szkoda tylko, że pomysł ,,Chłopców'' nie został całkiem wykorzystany i poprowadzony w odpowiedniejszą dla lektury stronę.
Mocna. Naprawdę mocna książka.
Nie poleciłabym każdemu, aczkolwiek moja opinia co do niej zostaje pozytywna.
,,Podobno kiedy dobrze udajesz szczęśliwego, ludzie ci wierzą. A kiedy udajesz genialnie, wtedy nawet sam w to zaczynasz wierzyć.''
Wulgarna, bezpośrednia powieść Saramonowicza - wielkie dzieło czy totalna porażka?
Ciężko jest wprost zdefiniować jej charakter. Mimo nazbyt wielu przekleństw, jakie pojawiają się niemal w każdym zdaniu, cięte teksty bohaterów nieraz...
2016-06-15
,,- Czasami się martwię, że już zawsze będę się czuł tak samotny, jak teraz.
- Ja też. Ale jest mi lepiej, gdy wiem, że też się tak czujesz.''
Dzień po nieudanej imprezie Sam Goldsmith odnajduje swojego najlepszego przyjaciela nieżywego, który tuż przed śmiercią zostawia mu playlistę z nieprzypadkowo wyselekcjonowanymi piosenkami i podpisem ''Dla Sama - posłuchaj, a zrozumiesz''. Tak więc nasz główny bohater próbuje odnaleźć odpowiedzi na frustrujące go pytania, które pomogą mu chociażby częściowo pogodzić się ze śmiercią jedynego kumpla i odwieść od zarzucania sobie winy za zaistniałą sytuację. A ściślej rzecz biorąc, samobójstwo, jakiego dopuścił się Hayden Stevens.
Początek książki wydawał się bardzo ciekawy. Starałam się doszukiwać w wybranych piosenkach czegoś 'ponad', co tak naprawdę niestety nie istniało. Oczywiście teksty utworów jak najbardziej wkomponowały się w fabułę, oddając jej klimat i charakter, jednakże odczuwam pewien niedosyt spowodowany zapewne zbyt dużymi oczekiwaniami. Tok następujących wydarzeń dało się przewidzieć - wiadome było, iż Astrid nie mogła podawać się za Atenę, gdyż w przeciwnym razie odpowiedź mielibyśmy podaną na tacy już dużo wcześniej. Kto zatem staje się potencjalnym kandydatem na to stanowisko? Osoba trzymająca się z tyłu, celowo pomijana między wierszami, a zarazem z jakiegoś bardzo ważnego powodu dodana do historii, czyli w tym wypadku Jess. Podobnie było z każdą inną, niewyjaśnioną rzeczą, aczkolwiek napięcie cały czas utrzymywało się w tle i nie pozwalało na stuprocentową pewność.
Jednak trafnym posunięciem był obrót spraw spowodowany rozmową Sama z Ryanem. Przyznaję, iż byłam skupiona na śledzeniu poczynań bohaterów w stronę, która prowadziła do coraz większej nienawiści, jaką darzyłam starszego brata Haydena, że ani przez moment nie przeszło mi przez myśl spojrzeć na jego życie z tej drugiej strony. Nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego, postawić się na miejscu każdej jednej osoby, aby sprawiedliwie wydać osąd na jakiegokolwiek człowieka. A jak wiadomo, nikt nie ma łatwo. Czasem pozornie idealne życie okazuje się być zbudowane na kłamstwie i wielu wyczerpujących trudnościach.
Powszechnie poruszany temat, którego przedstawienie bardziej podobało mi się w innych tytułach, mimo wszystko zdał rolę. Ciekawy pomysł, struktura, którą jest muzyka dodana do każdego rozdziału, czyni ,,Playlist For The Dead'' książką wyróżniającą się na swojej półce. Ładnie zaprojektowana okładka oraz duży plus za zakończenie, dojrzałe, bo oddające realia rzeczywistości. Po przeczytaniu warto się zastanowić, czy przewertowaliśmy jedynie kartki naszej lektury czy może wdaliśmy się bardziej w szczegóły, chcąc zrozumieć całość. A jak wiadomo, żeby zrozumieć, należy uważnie słuchać.
Jestem zadowolona z zakupu, polecam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie, a być może znaleźć kilka nowych kawałków do własnej, ulubionej playlisty.
,,Wiedziałam, że już nigdy nie będę tą samą osobą co wcześniej, i było dla mnie ważne, aby wszyscy to zrozumieli.''
,,- Czasami się martwię, że już zawsze będę się czuł tak samotny, jak teraz.
- Ja też. Ale jest mi lepiej, gdy wiem, że też się tak czujesz.''
Dzień po nieudanej imprezie Sam Goldsmith odnajduje swojego najlepszego przyjaciela nieżywego, który tuż przed śmiercią zostawia mu playlistę z nieprzypadkowo wyselekcjonowanymi piosenkami i podpisem ''Dla Sama - posłuchaj, a...
2016-06-22
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami jeden z bohaterów kończy w sposób tragiczny lub ulega wypadkowi. ,,Eleonora & Park'' to opowieść o miłości, którą przeżył każdy z nas. I zapewne każdy z nas z chęcią powróci do niej myślami.
Rudowłosa, wyróżniająca się z tłumu nowa uczennica wsiada do szkolnego autobusu, gdzie zmuszona zająć swoje przyszłe, stałe miejsce, siada obok Parka - cichego, mało absorbującego Azjaty. Dziewczyna ubiera się w za duże, męskie koszule, jako dodatków do stroju używa krawata oraz różnych, niechlujnie wyglądających bibelotów. Skazani na codzienne spędzanie ze sobą godziny czasu jazdy autobusem w końcu podejmują rozmowę.
Panie i Panowie, właśnie tutaj zaczyna się sedno historii.
,,Czasami słowa mają większy wpływ na czyjeś serce niż pocałunki.''
Ale czy trzeba dodawać coś więcej? Ta książka nie została stworzona dla konkretnego przesłania. Pomaga nam wrócić wspomnieniami do czasów, gdy sami zaliczaliśmy pierwsze spotkania z chłopakiem bądź dziewczyną, przechodziliśmy przez często krępujące przedstawienie swojej drugiej połówki rodzicom. Po raz pierwszy czuliśmy, jak to jest być dla kogoś wszystkim. Przynajmniej w chwili obecnej.
Jak wiadomo, wszystko ma swój koniec, czasem gorszy, czasem lepszy, ale nic tak bardzo nie trafia do czytelnika, jak wywleczenie na zewnątrz uczuć towarzyszących człowiekowi podczas danego wydarzenia. Tym bardziej, jeśli chodzi o temat tak delikatny, jak zakochanie.
Ponadto sytuacja rodzinna, z jaką musiała się zmierzyć Eleonora, przyprawia momentami o zawrót głowy. Nie dlatego, że słyszymy o czymś absurdalnym, takie rzeczy dzieją się na co dzień w wielu rodzinach. Potem idąc ulicą spostrzegamy osobę, na widok której myślimy: ,,Ale z niej dziwoląg, wygląda okropnie!'', nie mając pojęcia, co zmusiło ją do bycia ''inną''.
W takich książkach jak ta można się zatracić. Może po prostu jestem niepoprawną romantyczką, która lubi takie zakończenia, lecz co do jednego mam pewność : ,,Eleonora & Park'' to historia o tym, jak pięknie jest kochać. Szczególnie w tak młodym wieku.
,,Przez resztę dnia, za każdym razem, gdy czuła zdenerwowanie lub strach, powtarzała sobie, że ma być szczęśliwa.''
,,Myślisz, że wystarczy kogoś mocno tulić, żeby być blisko niego. Myślisz, że możesz kogoś przytulić tak mocno, że odciśnie się w tobie i będziesz go czuć ,nawet gdy już się od ciebie odsunie.''
Historii o dwóch zakochanych w sobie nastolatkach mamy teraz na pęczki. Niekiedy czytamy o miłości nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej, takiej, która z wiekiem przemija; czasami...
2017-02-28
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.
Po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zdecydowanie wolę historie, które są trudniejsze w przetrawieniu ich treści. W ,,Prawie Mojżesza'' jesteśmy z wejścia poinformowani, iż ta opowieść nie kończy się happy endem. I rzeczywiście przez cały okres jej czytania atmosfera przybiera bardzo melancholijny, momentami wręcz mroczny klimat. Sama postać Mojżesza jako samotnego, odstającego od innych ludzi chłopca, który zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jest dość skomplikowanie złożona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bohater posiada dar widzenia zmarłych połączonych bezpośrednio z osobami, które zna. Zamiast komunikacji werbalnej używają oni wspomnień, które pojawiając się w głowie chłopaka, zostają następnie przelewane na płótno, tworząc zachwycające swoim pięknem i dokładnością obrazy. Początkowo myślałam, że tego typu motyw będzie miał mocne powiązania religijne, co niekoniecznie mogłoby pasować niektórym czytelnikom, jednak autorka zachowała w tej kwestii neutralność. Co więcej nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś podobnym w jakiejkolwiek książce, a wątek okazał się naprawdę interesujący oraz wprowadził do fabuły nutkę grozy i jeszcze więcej tajemniczości.
,,Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.''
Uwielbiam tutaj mnóstwo filozoficznych przemyśleń na temat życia, które wypływają z ust postaci w bardzo naturalny sposób. Nie są przesadnie 'mądre', ale odnoszą się do codzienności otaczającej każdego zwykłego człowieka. Osadzenie akcji w małym miasteczku, a także kilka fragmentów pobytu w szpitalu psychiatrycznym również zaliczam na plus, bo są do czynniki, które dodatkowo wpłynęły na zbudowanie właściwego nastroju książki.
Nie wiązałam absolutnie żadnych oczekiwań w związku z ,,Prawem Mojżesza'', bo w tym przypadku ciężko jest spodziewać się czegoś konkretnego. Opis wprowadza nas poniekąd do całej historii oraz zapowiada, że nie będzie ona łatwa, jednak myślę, że trudno domyślić się, o czym tak naprawdę będzie. Dopiero po przeczytaniu jakiś 100 stron udało mi się zgadnąć, w jaki sposób potoczą się dalsze wydarzenia, ale mimo wszystko samo ich wykonanie i przedstawienie ciekawiło mnie coraz bardziej. Obserwowanie rozwoju Mojżesza było z psychologicznego punktu widzenia fajnym doświadczeniem, ponieważ autorka stopniowo odsłaniała wszystko to, co kłębiło się wewnątrz jego duszy. A z pewnością nie były to ani trochę przyjemne rzeczy.
,,Boisz się prawdy Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.''
Książka Amy Harmon to opowieść o bólu i cierpieniu towarzyszącym nieustannie każdemu człowiekowi. To niemal brutalna lekcja życia, w którym wszyscy radzimy sobie na milion różnych sposobów z utratą bliskiej osoby, często gubiąc się po drodze i zbaczając z wyznaczonej ścieżki.
Mocna, bezpośrednia, a przede wszystkim wyjątkowa.
,,Świadomość, że nie cierpisz samotnie, przynosi ulgę. Smutne, ale prawdziwe.''
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie...
2017-01-10
,,Wszystko przychodzi z czasem. Gdy na to czekasz, czekasz całe życie. A gdy przestajesz czekać, los robi ci niespodziankę i to, na co wcześniej czekałaś, po prostu się dzieje. Trochę skomplikowane.''
Na ulicy Przytulnej 26 pani Pelagia prowadziła niegdyś pracownię krawiecką. Po śmierci kobiety, jej wnuk Florian postanawia otworzyć w tym miejscu kwiaciarnię, którą dzieli razem ze swoją matką Grażyną. Pracownia Dobrych Myśli ma przywrócić innym utracone lata temu szczęście i pozytywną energię bijącą od jej właściciela.
Słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat tej książki. Jest to podobno historia o miłości, przyjaźni, mająca za zadanie przywrócić nam dobre nastawienie oraz skupić się na lepszej stronie nawet najgorszej sytuacji. Mi natomiast rzucił się w oczy przede wszystkim bardzo niezgrabny styl pisania autorki. Dialogi postaci przypominają jeden z typowo polskich filmów lat 70-90, które sprawdzają się jedynie na ekranie u boku wykwalifikowanych aktorów. Na papierze nie odgrywają one swojej roli tak jak powinny. Tekst co prawda czyta się przez to szybko, aczkolwiek zadawałam sobie ciągle pytanie, dlaczego autorka nie mogła zapisać tego wszystkiego w normalny sposób. Być może miało to oddać realizm rozmów bohaterów, lecz niestety okazało się dość nieudanym pomysłem.
Historia opowiedziana w ,,Pracowni Dobrych Myśli'' z pewnością posiada zawarte w tekście próby przekazania pewnych życiowych mądrości czytelnikowi. Wiem, że są osoby, którym udało się wyłapać główny przekaz, a co więcej go przyswoić, jednak mi osobiście książka nie pokazała nic wartościowego. Żeby nie zabrzmiało to zbyt karcąco, powiem po prostu, iż nie wyniosłam z niej żadnej lekcji. Całość ratuje jedynie fakt, że tak bezproblemowej i spokojnej opowieści nie da się w gruncie rzeczy odebrać negatywnie. Trudno mówić o dobrym, że jest całkowicie złe.
Z zalet, jakie mogłabym wymienić, jest postać pani Wiesławy. W pewnych momentach można się nieźle uśmiać, czytając, jak starsza kobieta razem ze swoim sąsiadem Zbyszkiem ogląda nocą Warsaw Shore, czy każe sobie zamówić gulki gejszy, żeby wzmocnić mięśnie Kugla. Jednakże i w tym przypadku bohaterka została lekko 'skrzywdzona'. Ciągłe powtarzanie o tym, jak pani Wiesia nie lubi kłopotów, jest naprawdę irytujące. Przy każdym rozdziale, to zdanie zostało podkreślone minimum pięć razy. I o pięć razy za dużo.
Cóż więcej mogę powiedzieć?
Podoba mi się okładka oraz sam pomysł z Pracownią Dobrych Myśli. Reszta wypadła bardzo słabo i gdyby nie pani Wiesława ratująca chwilami całą sytuację, książka byłaby prosta i strasznie nudna. Dzięki niej jest prosta, ale przynajmniej nie straciła dobrego humoru.
Do najgorszych nie należy, lecz do chociażby tych średnich również.
,,Życie pędzi jak szalone. Gdzieś przeczytała, że każdego dnia dostaje się za darmo dwadzieścia cztery godziny życia. I tylko od niej zależy, jak je wykorzysta.''
,,Wszystko przychodzi z czasem. Gdy na to czekasz, czekasz całe życie. A gdy przestajesz czekać, los robi ci niespodziankę i to, na co wcześniej czekałaś, po prostu się dzieje. Trochę skomplikowane.''
Na ulicy Przytulnej 26 pani Pelagia prowadziła niegdyś pracownię krawiecką. Po śmierci kobiety, jej wnuk Florian postanawia otworzyć w tym miejscu kwiaciarnię, którą dzieli...
2017-03-26
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły od środka i odcisnęły po sobie trwały ślad w naszych wspomnieniach. ,,Był Sobie Pies'' jest idealną lekturą dla osób, które pragną powrócić myślami do tamtych czasów i przypomnieć sobie, za co tak bardzo kochamy naszych czworonożnych przyjaciół.
Cała książka przedstawiana jest z perspektywy psa. Zwierzak nie rozumiejąc mowy ludzi, często opacznie interpretuje ich wzajemne relacje, obecną sytuację w domu czy motywy, jakie nimi kierują. Bardzo podoba mi się tutaj symboliczne informowanie czytelnika o poszczególnych wydarzeniach. W ten sposób nie dostajemy wyłożonej na tacy zwykłej historii poszczególnych osób, ale dowiadujemy się o ich losie na podstawie prostych, niekoniecznie trafnych spostrzeżeń Baileya. Z tego względu niezmiernie miło jest przerzucić się na historię opowiedzianą przez psa, któremu, w porównaniu do ludzi, brak subiektywizmu.
Pies nie przywiązuje wagi do wyglądu zewnętrznego, nie dba o to, czy jesteś bogaty czy biedny. Jeśli zrobisz coś niewłaściwego, nie chowa urazy, wiernie pozostając przy swoim właścicielu. Reaguje na wszelkie emocje, jakie nami targają: wyczuwa strach, ból, dezorientację, niepewność. Pragnie jedynie ciepłego domu i odrobiny miłości, by móc poczuć się kochanym. Jeśli człowiek otworzy przed nim serce, on odda mu swoje.
Przyjemna, zabawna choć niepozbawiona wzruszających momentów opowieść o wyjątkowym psie, która roztkliwi każdego z nas.
,,Ludzie są dużo bardziej skomplikowani od psów i mają dużo ważniejszy sens życia. Ostatecznym zadaniem psa jest być przy nich, trwać u ich boku bez względu na wszystko, nieważne jak potoczy się ich życie. Teraz mogłem jedynie dać mojemu chłopcu pociechę i zapewnić, że w tych ostatnich chwilach nie jest sam, że troszczy się o niego pies, który kocha go bardziej niż cokolwiek na świecie.''
,,Ludzie byli zdolni robić tyle niesamowitych rzeczy, a mimo to tak często siedzieli bezczynnie, wypowiadając tylko słowa.''
Pamiętacie książkę, którą w dzieciństwie czytał chyba każdy z nas, ,,O Psie, Który Jeździł Koleją''? Oglądaliście jedną z popularniejszych Disneyowskich bajek ,,Wszystkie Psy Idą Do Nieba''? Z pewnością każdego z nas oba tytuły bardzo mocno ruszyły...
2017-04-02
,,Autor tworzy świat swojej książki, ale powinien on wyrastać ze zrozumienia ludzkich trosk, dylematów, problemów i stanowić na nie jakąś odpowiedź. Autor nie może uciekać od tego, czym żyje lub może żyć jego czytelnik. Zapraszając do własnego świata, autor musi jednocześnie podrzucić znajome tropy, pokazywać to, co bliskie, a nie wydumane.''
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Daniela Koziarskiego, do którego podeszłam z małą rezerwą. Polscy pisarze na ogół stanowią dla mnie wyzwanie, ponieważ w większości przypadków nie mam nic ciekawego do powiedzenia na temat ich tekstów. Wychodzę z założenia, iż łatwiej jest mi przyswoić sobie książki autorów zagranicznych, toteż nie ciągnie mnie zbytnio do literatury tworzonej w naszym języku. Kwestia uprzedzeń czy niezbyt dobrych wspomnień z pozostałych lektur - tak czy siak postanowiłam ponownie zaryzykować.
Jakie wrażenie wywarła na mnie ,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało''?
Główna bohaterka Marzena Wierzba jest pisarką zajmującą się tekstami o dość mocnych podtekstach erotycznych. W chwili, gdy ustabilizowane dotąd życie kobiety spala na panewce, ta niepotrzebnie zaczyna je coraz bardziej komplikować. Przypadkowe zdarzenia, w których uczestniczy, zostają wykorzystane jako materiał do jej nowej, o wiele odważniejszej powieści, będącej równocześnie odzwierciedleniem jej wewnętrznych pragnień i niezaspokojonych potrzeb.
To co podobało mi się przy okazji przedstawiania samej postaci Marzeny, to częściowe obnażenie przed czytelnikiem kulis procesu tworzenia książki, jak i wszelkich pozytywnych bądź negatywnych stron życia pod okiem fanów. W obecnych czasach internet nie tylko umożliwił ludziom nieograniczony dostęp do wiedzy oraz przesyłania informacji, ale również do publicznego wyrażania własnej krytyki czy osądu niepopartego sensownymi argumentami.
,,Tak, to polska specyfika. Emocjonalne komentarze pod artykułami w zagranicznych serwisach to rzadkość, a u nas reguła.''
Tutaj pojawia się kolejna dygresja odnośnie seksu stanowiącego jedną z rzeczy, wokół której kręci się nie tylko akcja książki, ale także i współczesne życie wielu osób. Pojęcie miłości zostaje zastąpione przez dążenie do samospełnienia, po czym zepchnięte na boczny tor. Autor porusza również kwestie dotyczące homoseksualizmu, rasizmu czy ogólnie rzecz biorąc modelu życia społecznego wykreowanego obecnie przez ludzi. Choć niektórzy mogliby mieć w tym kierunku pewne zastrzeżenia, wykorzystanie każdego z tych elementów bardzo sobie u mnie zapunktowało.
A o czym właściwie jest ta książka?
Myślę, że nie da się jej jednoznacznie ukierunkować, gdyż nie jest to nawet do końca obyczajówka czy romans. Coś pomiędzy i zarazem coś jeszcze innego. Jednakże należy zaznaczyć, że ku mojemu zdziwieniu czytało mi się ją nad wyraz lekko, a dalsze wydarzenia śledziłam z ciągle rosnącym zaciekawieniem. Pierwszy raz od dawna jestem pozytywnie zaskoczona literaturą, która na pierwszy rzut oka nie powinna przypaść mi do gustu. Mimo uprzedzeń zrobiła to, dodatkowo rozbrajając mnie swoim specyficznym poczuciem humoru, którego tu nie brakuje.
,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało'' jest pozycją godną polecenia tym, którzy szukają niekonwencjonalnego spojrzenia na literaturę.
Wciągająca, bezpośrednia, dla osób zdystansowanych zarówno do życia, jak i do samych siebie.
,,Każdy wiek ma swój urok i niedostatki. Jeśli szukamy ograniczeń, zawsze je znajdziemy. Chodzi o to, żeby wywalczyć sobie w życiu przestrzeń dla siebie. Do samorealizacji, do działania.''
,,Autor tworzy świat swojej książki, ale powinien on wyrastać ze zrozumienia ludzkich trosk, dylematów, problemów i stanowić na nie jakąś odpowiedź. Autor nie może uciekać od tego, czym żyje lub może żyć jego czytelnik. Zapraszając do własnego świata, autor musi jednocześnie podrzucić znajome tropy, pokazywać to, co bliskie, a nie wydumane.''
Jest to moje pierwsze...
2017-04-20
,,Nie sztuką jest mówić sobie tylko dobre rzeczy. Największym wyzwaniem jest przyznać się do błędów i nie bać się odrzucenia.''
Emilia to typ postaci, która przywodzi na myśl ducha powieści minionych epok. Kobieta wraz z panem Franciszkiem, którego spokojnie można nazwać jej przybranym ojcem, pracuje w antykwariacie - miejscu promieniującym aurą przyciągania każdego raz zaciągniętego tam klienta. Czy w takim razie słowa znajdujące się na okładce książki (Porusza. Pozwala marzyć. Daje nadzieję.) zostały trafnie przypisane do tego tytułu, czy też może lektura wywołuje całkiem inne emocje?
,,Antykwariat Spełnionych Marzeń'' jest przede wszystkim bardzo klimatyczną książką, która od razu rzuca nam cień podobieństwa do stylu ubiegłych czasów. Już na wstępie czujemy ciepło bijące z jej treści, co okazało się podczas czytania bardzo kojące, a sam tekst zyskał na łatwości czytania. Emilia, przedstawiona jako osoba staroświecka, na swój sposób przenosi czas akcji kilkadziesiąt lat wstecz, gdyż dzięki niej pomimo świadomości, że wydarzenia rozgrywają się w obecnych latach, doznajemy uczucia obserwacji ludzi i miejsc z zupełnie innej dekady. Ten element znacznie pobudza naszą wyobraźnię, a kolejne strony pozwalają puścić wodzę fantazji.
,,Nigdy nie jest za późno, żeby być szczęśliwym.''
Ciężko jest powiedzieć cokolwiek więcej o powyższej książce bez zdradzania fabuły.
Ktoś mógłby spytać: Ale o czym tak naprawdę jest?
To pytanie pozostawię do dowolnej interpretacji i odpowiedzi na własną rękę. Dla jednych będzie ona idealną formą relaksu, która przeniesie czytelnika w książkowy świat z dala od codziennych problemów, dla drugich być może czymś więcej. Bowiem nie brak tutaj mądrości życiowych wypływających z tekstu, równego tempa akcji, ciekawie wykreowanych bohaterów, a co najważniejsze niesamowicie urzekającego klimatu. Jedynym do czego mogłabym się przyczepić, jest zbyt szybko poprowadzona relacja Emilii i Szymona, która choć dojrzała, nabrała dziwnie młodzieńczego rozpędu, przez co uczucie, którym da dwójka się darzyła, wydało się przerysowane.
,,Antykwariat Spełnionych Marzeń'' z pewnością nie należy do książek z górnej półki, jednak plasuje się gdzieś po środku. To porządna polska literatura, w sam raz dla kogoś, kto chce sięgnąć po coś odbiegającego od reszty; przyjemnego i niewymagającego, z kilkoma ważnymi dla nas lekcjami, które swoim przekazem powinny skłonić nas do pewnych refleksji. Jestem przekonana, że w przyszłości z chęcią sięgną po inne dzieła pani Doroty Gąsiorowskiej, która po tym tytule, będzie mi się kojarzyć z niesamowitym klimatem i ciepłem wypływającym z wnętrza książki.
,,Ludzie często nie mogą zrozumieć jednej bardzo prostej sprawy: że przebaczając komuś, największą przysługę oddają sobie. Zwracają sobie wolność.''
,,Nie sztuką jest mówić sobie tylko dobre rzeczy. Największym wyzwaniem jest przyznać się do błędów i nie bać się odrzucenia.''
Emilia to typ postaci, która przywodzi na myśl ducha powieści minionych epok. Kobieta wraz z panem Franciszkiem, którego spokojnie można nazwać jej przybranym ojcem, pracuje w antykwariacie - miejscu promieniującym aurą przyciągania każdego raz...
2017-05-12
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już tylko gorzej.
Nie da się nawet dokładnie określić, o czym konkretnie jest. Ni to książka o miłości, przyjaźni, odnajdywaniu własnego siebie czy szczęścia w życiu. Jest po prostu o niczym. Od tak napisana sobie historia pewnej samotnej lekarki, która swoją drogą jest jedną z najbardziej irytujących bohaterek, z jakimi miałam ''przyjemność'' się spotkać. Ponadto miałam wrażenie, że każda z postaci jest schematycznie podobna do poprzedniej. Przemek, Bartek czy jakiś inny Michał - co za różnica, jedno i to samo.
,,Obudź Się Kopciuszku'' nie zasługuje na najniższą ocenę, bo aż tak dużą tragedią nie jest, ale bardzo blisko jej do niej. Ze swojej strony odradzam. Po co się męczyć kochani, jest tyle innych, bardziej wartościowych książek.
,,Dlatego ja ci dziecino, mówię, cokolwiek się tam w twoim życiu podziało, ileś się nie wycierpiała z różnych powodów, o siebie zawsze trzeba walczyć i o szczęście swoje.''
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już...
2017-05-08
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl prawdziwego ducha świąt, przywracając wiarę w cuda i przebaczenie.
Książka Magdaleny Kordel to tytuł idealny do przeczytania podczas mroźnego, zimowego wieczoru, koniecznie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ciekawa, z dużą dawką humoru i barwnie przedstawionymi bohaterami niesie ze sobą dużo na temat życia, jak i nas samych. Sprawia, iż myślami wracamy do wspomnień z dzieciństwa, przypominając sobie ciepło bijące z rodzinnego stołu, którego wówczas doświadczyliśmy. Rozgrzewa nawet najbardziej stwardniałe serca i uwrażliwia na magię świąt, których wigilijny klimat roznosi się na nowo ulicami każdego roku.
Choć prosta i być może nie bardzo wymagająca, to naprawdę świetna, uświadamiająca nam wiele ważnych rzeczy książka, którą z czystym sumieniem można polecić każdemu..
,,- Ludzie się czasem gubią - powiedział mężczyzna schrypniętym głosem.
- Wiem. - Pokiwała w zamyśleniu głową. - Lecz najważniejsze, żeby się odnaleźli.''
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl...
2017-06-16
Przyznam, że wybierając tę książkę, nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tymczasem ,,Wszystko Wina Kota'' zdołała trafić w sam raz pod mój gust.
Jest to w głównej mierze opowieść o trzydziestoparoletniej pisarce znanej powszechnie jako Róża Mak, która nie afiszuje się ze swoją prawdziwą tożsamością. Znane w całej Polsce książki kobiety mimo pozytywnych opinii przechodzą również przez krytyczne oko jednego z najpopularniejszych bloggerów - Jacka Sparrowa. Recenzent i pisarka zaczynają ze sobą korespondować, podczas gdy życie Lidii (Róży) zaczyna nabierać rozpędu wraz z nawiązaniem bliższej znajomości z sąsiadem mieszkającym obok.
Jednak książka nie poprzestaje na tej jednej historii, bowiem narracje prowadzą także jej trzy przyjaciółki. Możemy zatem obserwować losy każdej z nich, które połączone razem tworzą naprawdę dobrej klasy obyczajówkę.
Jak to w tego typu książkach bywa, mamy tutaj pokazane wzloty i upadki, chwile smutku i radości, pewnego rodzaju zawirowania krążące między bohaterami oraz wiele innych mniej lub bardziej przełomowych rzeczy. Jednakże już od pierwszej strony cały tekst czyta się niewiarygodnie lekko i nader autentycznie. Chwilami miałam wrażenie, jakby ukazane w książce postacie istniały w rzeczywistości, bo ich dialogi czy zachowania nie różniły się od tych, z którymi możemy spotkać się na co dzień.
Mnóstwo humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji (mimo że domyśliłam się głównej niewiadomej, to nie wpłynęło to na odbiór tekstu). Może i miłosne uniesienia każdej z bohaterek nie były zbyt realistyczne, ale kto powiedział, że o takich nie chcemy czytać? Szczególnie, jeśli całość okazuje się przyjemna i lekka w odbiorze.
Bardzo udana obyczajówka pani Agnieszka! Pierwsza i z pewnością nie ostatnia książka tej autorki, którą będę chciała przeczytać.
Przyznam, że wybierając tę książkę, nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tymczasem ,,Wszystko Wina Kota'' zdołała trafić w sam raz pod mój gust.
Jest to w głównej mierze opowieść o trzydziestoparoletniej pisarce znanej powszechnie jako Róża Mak, która nie afiszuje się ze swoją prawdziwą tożsamością. Znane w całej Polsce książki kobiety mimo pozytywnych...
2017-08-11
,,Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy.''
Dwie główne bohaterki: nastolatka mieszkająca samotnie z dziadkiem podzielająca jego zamiłowanie do koni oraz dojrzała pani prawnik będąca po rozstaniu ze swoim prawie byłym mężem.
Losy obu kobiet krzyżują się ze sobą w przypadkowych okolicznościach, lecz ich spotkanie odciska decydujące piętno na życiu każdej z nich.
Książka rozpoczyna się epilogiem z przeszłości, który z miejsca zapowiada się wprost obiecująco. Kolejne strony tylko potwierdzają nasze przypuszczenia co do tego, iż spotkamy się tutaj ze szczerze intrygującą historią, aż w pewnym momencie....pojawia się więcej ważnych scen z Sarah, której osobiście nie mogłam znieść. Z jednej strony fajnie, że autorka przedstawiła dość realistycznie naturę zbuntowanej czternastolatki, jednak który normalny dorosły człowiek dałby sobą wręcz pomiatać i przymykałby oko na tak okropne zachowanie młodej dziewczyny? Rozumiem skąd i po co wziął się taki pomysł, o czym niestety nie powiem, ponieważ musiałabym Wam zaspoilerować dalsze wydarzenia, jednak w ostatecznym rozrachunku nie zaowocowało to niczym niezwykłym, a jedynie zdenerwowało i podniosło mi ciśnienie podczas czytania.
Za to wątek Henry'ego wyszedł jak najbardziej na plus. Był prawdopodobnie najbardziej wzruszający i dający jako tako coś do myślenia. Poświęcono tej postaci idealnie odmierzoną ilość uwagi, a przede wszystkim rozpoczęto oraz zakończono jej przygodę w piękny sposób. Natomiast jeśli chodzi o naszą drugą bohaterkę Natashę, tutaj również wszystko zostało należycie rozegrane, a całość czytało się w zasadzie bez zarzutów. Jednakże właśnie w tym tkwi problem z tą książką. W końcowym rozliczeniu powieść zaprezentowała się po prostu ładnie, nic więcej. Naprawdę szkoda, ponieważ mam wrażenie, że pomysł na fabułę i poprowadzenie jej gdzieś do połowy książki było naprawdę dobre, lecz niestety niewykorzystane do końca.
Nie chciałabym, aby ktoś opacznie mnie zrozumiał, ponieważ ,,We Wspólnym Rytmie'' jest niezłą pozycją na koncie Jojo Moyes, która najzwyczajniej w świecie nie poruszyła mnie tym, czym powinna. Każdy jednak reaguje na pewne wydarzenia w określony sposób, każdego wzrusza i zachwyca zupełnie co innego, zatem to co ja uważam za słabe, Wy możecie uznać za piękne i wartościowe. Być może zawiodłam się także dlatego, iż po genialnym ,,Zanim Się Pojawiłeś'', które figuruje na liście moich ulubionych książek, spodziewałam się czegoś równie niesamowitego, w czym niestety się przeliczyłam.
Tak czy siak, jeśli jesteście miłośnikami zwierząt, a w szczególności koni ,,We Wspólnym Rytmie'' na pewno zaplusuje sobie u Was samą tematyką. Jako fani twórczości Moyes oczywiście powinniście zapoznać się z tą lekturą, a jeżeli jesteście jej po prostu ciekawi - przeczytajcie, by wyrobić sobie własne zdanie. Nie zawiedziecie się jakoś mocno, a przy tym może się okazać, że książka akurat przypadnie Wam do gustu.
,,Gdy myślisz, że kogoś tracisz, nie zawsze zachowujesz się w najmądrzejszy sposób.''
,,Nie możesz wyrwać człowieka z jego świata i oczekiwać, że będzie szczęśliwy.''
Dwie główne bohaterki: nastolatka mieszkająca samotnie z dziadkiem podzielająca jego zamiłowanie do koni oraz dojrzała pani prawnik będąca po rozstaniu ze swoim prawie byłym mężem.
Losy obu kobiet krzyżują się ze sobą w przypadkowych okolicznościach, lecz ich spotkanie odciska decydujące...
2017-07-21
,,Zrobiłem to, co było moralnie słuszne, ale pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w poczuciu słusznych moralnie wyborów, prędzej czy później coś odpierdala. I wiesz, bardzo się tego obawiam.''
Jeśli do przeczytania książki nie zachęcił Was powyższy opis, mam nadzieję, że zrobię to ja, ponieważ ,,Ciemnokrąg'' jest lekturą absolutnie obowiązkową dla osób, które zamierzają sięgnąć po coś z literatury tworzonej przez naszych polskich autorów.
Uwierzcie - ta powieść na długo nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Książka jest podzielona na cztery, pozornie różne od siebie historie, których opowiadać w przybliżeniu nie będę, gdyż opis w zupełności wystarczy, aby w naszej głowie pojawił się odpowiedni zarys fabuły. Istotny jest natomiast prolog, który równocześnie rozpoczyna i kończy tę powieść, łącząc każdą z opowieści nie tylko pod względem płynącego z nich przesłania, ale także krzyżując ostatecznie ścieżki naszych bohaterów.
Co natomiast czyni ,,Ciemnokrąg'' książką wyjątkową?
Przede wszystkim żywe, do bólu autentyczne postacie - specjalnie bardzo uważnie śledziłam dialogi i poczynania bohaterów, by sprawdzić, czy Koziarski jak większość autorów w celu nadania scenie odpowiednio mocnego wydźwięku wplecie choć jedną odpowiedź, komentarz, dowolne zdanie wypowiedziane przez jakąkolwiek z osób, które w normalnym życiu nie przyszłoby nam do głowy lub bynajmniej nie brzmiałoby tak pięknie. Jedyne co zaobserwowałam, to własne zdziwienie, iż da się stworzyć coś tak realnego, że podczas czytania można zapomnieć, iż mamy do czynienia z tworem literackim.
Nieprzewidywalność zdarzeń - mimo iż każda z historii w istocie dotyczy tego samego, według mnie przekaz nie jest jasny i prosty do wyłapania dopóki nie dobrniemy do ostatniej strony powieści. Nigdy nie byłam ekspertem w domysłach, ale w tym przypadku naprawdę ciężko byłoby odgadnąć kolejne działania bohaterów. Ludzie bywają nieprzewidywalni w momencie zagrożenia, zatem kto może znać następny krok człowieka?
Przekaz i interpretacja - myślę, że wszyscy z nas znajdą w tej książce coś o sobie. Autor ukazał nam tutaj proces zmiany zachodzącej w człowieku pod wpływem czającego się niebezpieczeństwa, obawy przed utratą stabilności i kontroli nad swoim życiem oraz przymusu chronienia najbliższych osób. Temat choć poruszany przez niejednego pisarza, w gruncie rzeczy wymaga dobrej analizy i znajomości psychologicznej ludzkiego umysłu, przez co nie jest wcale prosty do zrealizowania. Daniel Koziarski stworzył powieść wielowymiarową, skłaniającą nas do głębokich przemyśleń nad własną egzystencją i skutkami podejmowanych wyborów.
Pamiętam, że pierwszą książką, jaką dostałam do recenzji była ,,Kobieta, Która Wiedziała Za Mało'' (moją opinię na jej temat znajdziecie TUTAJ). Wcześniej zupełnie nie mogłam przekonać się do twórczości polskich autorów; zawsze trafiałam na pozycje, które ani trochę nie pokrywały się z moim gustem czytelniczym. Daniel Koziarski pomógł mi w przełamaniu tej bariery, dzięki czemu poznałam wiele godnych polecenia tytułów. Jednak na tle ich wszystkich to ,,Ciemnokrąg'' wyróżnia się najbardziej, zajmując na mojej półce honorowe miejsce. Mało jest książek, do których wracam, lecz tę z pewnością przeczytam niejednokrotnie.
Nadal zastanawiacie się, czy opłaca się sięgnąć po tę pozycję?
Na siłę Was oczywiście nie zmuszę, ale zaufajcie mi, że nie będziecie żałować spędzonego przy niej czasu.
,,Ciemnokrąg'' to historia, która skłoni Was, by zajrzeć w zakamarki ludzkiej duszy, jakich przeważnie nie mamy ochoty oglądać.
Zaskoczy, przerazi, zaintryguje na wiele długich godzin.
,,Zrobiłem to, co było moralnie słuszne, ale pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w poczuciu słusznych moralnie wyborów, prędzej czy później coś odpierdala. I wiesz, bardzo się tego obawiam.''
Jeśli do przeczytania książki nie zachęcił Was powyższy opis, mam nadzieję, że zrobię to ja, ponieważ ,,Ciemnokrąg'' jest lekturą absolutnie obowiązkową dla osób, które...
2017-08-17
,,Szczęście, jest wtedy, gdy kochamy to , czego potrzebujemy i potrzebujemy tego, co kochamy. I dostajemy to.''
Sześćdziesięcioletnia Marianne postanawia popełnić samobójstwo. Rzuca się z paryskiego Pont Neuf, lecz wbrew swoim planom zostaje uratowana i trafia do szpitala. Tam znajduje rustykalny kafelek z wizerunkiem Bretanii, dzięki któremu postanawia uciec od dotychczasowego życia i wybrać się w podróż do Kerdruck.
Naprawdę nie spodziewałam się po tej książce cudów ani chociażby porywającej lektury, która na długo zapadnie mi w pamięć. Miałam jedynie nadzieję spędzić przyjemnie czas u boku łatwej i przyjemnej w odbiorze powieści.
Tymczasem szlag mnie trafiał na myśl, że w ogóle zdecydowałam się tę książkę wypożyczyć.
Przeglądałam sobie w Internecie różne zdjęcia z Bretanii i rzeczywiście jest tam przepięknie. Jednak ta książka stanowi całkowite przeciwieństwo opisywanego w niej paryskiego regionu. Cała historia opiera się na miłości w najróżniejszych jej odsłonach, co po pewnym czasie robi się po prostu mdłe i nudne. Przeskoki między bohaterami, a raczej opisywanymi wydarzeniami z ich udziałem stawały się męczące, legendy na temat kamienia (?) czy cokolwiek to było, które miały dodawać książce magicznego klimatu, tylko pogorszyły sytuację. A bynajmniej ja po prostu nie kupuję takich rzeczy.
Zdaję sobie sprawę, iż jest to tylko zwykła obyczajówka, którą należy potraktować z przymrużeniem oka, ale szczerze mówiąc, bez względu na to, kto ma jaki gust, będę tę książkę odradzać każdemu. Autorka wrzuciła tutaj kilka fajnych, niby mądrych cytatów, które nijak mają się do całości, lecz to oznacza, że miała jakiś konkretny pomysł na tę książkę i wiedziała, co chce przez nią przekazać czytelnikowi. Czemu aż tak popsuła jej wykonanie? Tego niestety się nie dowiem.
Reasumując nie spodziewałam się, że ,,Księżyc nad Bretanią" okaże się tak słabą i bezcelową historią. Wynudziłam się za wszystkie czasy i wątpię, żebym prędko sięgnęła po jakąkolwiek inną powieść Niny George. Być może komuś z Was przypadnie do gustu, ale ja niestety w tym przypadku podziękuję.
,,Każdy mężczyzna, który kocha tak, jak kobieta na to zasługuje, jest czarodziejem.''
,,Szczęście, jest wtedy, gdy kochamy to , czego potrzebujemy i potrzebujemy tego, co kochamy. I dostajemy to.''
Sześćdziesięcioletnia Marianne postanawia popełnić samobójstwo. Rzuca się z paryskiego Pont Neuf, lecz wbrew swoim planom zostaje uratowana i trafia do szpitala. Tam znajduje rustykalny kafelek z wizerunkiem Bretanii, dzięki któremu postanawia uciec od...
2018-02-10
,,Czasami nie możemy znaleźć odpowiedzi, ponieważ stawiamy niewłaściwe pytanie.''
Trzynaste urodziny Jenny zakończyły się samobójstwem jej matki. Od tamtej pory dziewczyna przejmuje wszelkie obowiązki domowe łącznie z wychowaniem młodszej siostry, co odbija się na jej życiu prywatnym. Na skutek tego w wieku trzydziestu trzech lat kobieta pozostaje nadal osobą zamkniętą na ludzi, bez przyjaciół i wymarzonej pracy, a wybory, jakich dokonała w przeszłości okazują się nie satysfakcjonować ją w pełni. Jednak pewne wydarzenia sprawią, iż Jenna dostanie szansę przekonać się, jak wyglądałoby jej życie, gdyby w którymś momencie podjęła inną decyzję. Będzie to dla niej podróż w głąb samej siebie, rehabilitacja po starych urazach, a przede wszystkim lekcja wykorzystywania swoich możliwości w najwyższym stopniu.
,,Dom Łez'' to kolejna opowieść poruszająca temat alternatywnych rzeczywistości. Jednak zamiast zagłębiać się w zasady fizyki kwantowej, cała historia skupia się bardziej na wewnętrznej przemianie głównej bohaterki, która na nowo samodzielnie odkrywa swoje życie z każdej jego strony. Z tym tematem spotkałam się wielokrotnie i choć od zawsze mnie fascynował, mając w tym momencie dość szerokie porównanie na przykładnie innych książek bądź filmów, moje wymagania nie są zbyt niskie. Czy zatem powieść Lindy Bleser okazała się dorównywać poziomem swojej konkurencji?
Język autorki wydaje mi się bardzo nieoszlifowany. Dialogi bohaterów bywały momentami sztuczne i zbyt lakoniczne, natomiast tam, gdzie miejsce należało do ważniejszych scen, mam wrażenie, że myśli, jakie chciała przekazać czytelnikowi, nie oddały w pełni swego znaczenia. Nie można powiedzieć, iż styl, a jakim została napisana książka, jest zły, ponieważ z każdą kolejną stroną widać niewielką poprawę, aczkolwiek powieść o charakterze moralizatorskim bazuje na sposobie przekazu treści i odpowiednim doborze słów, by mogły one szybciej i łatwiej trafić do człowieka. W tym przypadku nie jestem zbyt zadowolona w tej kwestii, którą pogarsza fakt, iż w książce jest sporo niepotrzebnie rozwleczonych opisów przemyśleń krążących nieustannie w głowie bohaterki. Podczas czytania odnosiłam wrażenie, że szybciej łączę wszystkie fakty od Jenny, której dojście do konkretnej konkluzji zajęło o wiele więcej czasu.
Jeśli już przy tym jesteśmy, to ,,Dom Łez'' można uznać za dość przewidywalny. Wiadomo, że pewnych detali nie jesteśmy w stanie odgadnąć, ale połączenie tych najważniejszych elementów fabuły okazało się bardzo proste, przez co książka nie zaskoczyła mnie niczym szczególnym. Jedynym, co nadal utrzymywało moją ciekawość, było samo zakończenie, które swoją drogą na tle całości wyszło bardzo przeciętnie.
Do tej pory skupiłam się jedynie na minusach powyższej lektury, ale nadal pozostaje pytanie, czy ta historia zdołała mnie czegoś nauczyć? Czy dała mi do myślenia w pewnych jej aspektach? I czy ostatecznie podobała mi się?
Powiem tylko tyle, że bardziej w mojej pamięci pozostanie piękna okładka i intrygujący tytuł powieści niż sama jej treść, ponieważ spotkałam się już z lepszymi książkami poruszającymi podobny temat. Jednak jeśli ktoś z Was nie miał jeszcze zbyt wiele do czynienia z przedstawieniem alternatywnych rzeczywistości w literaturze, książka może okazać się dla Was o wiele bardziej interesująca niż w moim przypadku. Koniec końców swoje przesłanie ma, które a nóż dotrze głębiej do innego czytelnika.
,,Tych, których kochamy, nigdy tak naprawdę nie tracimy. Oni są, naprawdę są, choć akurat teraz podążają inną drogą niż my.''
,,Czasami nie możemy znaleźć odpowiedzi, ponieważ stawiamy niewłaściwe pytanie.''
Trzynaste urodziny Jenny zakończyły się samobójstwem jej matki. Od tamtej pory dziewczyna przejmuje wszelkie obowiązki domowe łącznie z wychowaniem młodszej siostry, co odbija się na jej życiu prywatnym. Na skutek tego w wieku trzydziestu trzech lat kobieta pozostaje nadal osobą zamkniętą na...
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie osiągnąć. Być może słyszeli lub przeczuwają, że gdzie indziej znajduje się coś piękniejszego. Nie są jednak w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco dużo odwagi i wiary, by przebiwszy się przez swoją przezorność, osobiście to sprawdzić.''
Historia Pawła wędrującego samotnie szlakiem pielgrzymki Santiago de Compostela została oparta na prawdziwych wydarzeniach. Wraz z głównym bohaterem przebywamy kolejne kilometry, próbując odpowiedzieć sobie na zadawane po drodze pytania. Koniec podróży oznacza nie tylko osiągnięcie celu, ale także wewnętrzną przemianę zachodzącą zarówno w Pawle, jak i w towarzyszącym mu czytelniku.
Osobiście strasznie lubię pojawiający się w książkach motyw podróży. Nie możemy być pewni, co dokładnie nas spotka; czy kolejne wydarzenia okażą się ciekawe czy wyczerpujące. Jednak każda wędrówka, oprócz swoistego ducha wyprawy, posiada moc zmieniania ludzkich serc. Nikt, kto choć raz podjął się pewnego ryzyka, wyruszając w nieznane, nie wrócił już taki sam. ,,Droga Na Koniec Świata'' oprócz licznych lekcji na temat życia, które trafiają w sedno naszych odczuć, jest przede wszystkim bardzo wiarygodna. Ku ogromnemu zaskoczeniu książka w pewnym momencie ruszyła mnie tak intensywnie i dobitnie, że dało się w niej wyczuć autentyczną obecność samego Boga. To wspaniałe, że ta krótka opowieść zwykłego człowieka kryje za sobą mnóstwo cennych skarbów, które nieraz w chwilach słabości mogą się okazać dla nas drogowskazem do dalszej drogi.
Głęboko moralizująca, świetna i uniwersalna historia, do której, pomimo iż nie jestem zwolenniczką przypominania sobie przeczytanych tytułów, będę niejednokrotnie powracać, by wyciągnąć z niej tyle, ile się da.
,,Dziś wiem, że Bóg widzi wszystko całkiem inaczej i że czasem oczekuje od nas czegoś zupełnie innego, niż nam się wydaje. Wtedy też dał mi doświadczyć nie tego, czego się spodziewałem, ale tego, czego akurat rzeczywiście było mi trzeba. Pokazał mi pewne rzeczy takimi, jakie były naprawdę, a nie takimi, jakimi chciałem je widzieć.''
,,Tak to już z nami jest, przyjacielu...Chętnie stajemy jedynie do tych walk, które z góry wiemy, iż jesteśmy w stanie wygrać. Tymi, których wyniku nie potrafimy przewidzieć, nie jesteśmy zainteresowani. Takie boje zostawiamy do stoczenia innym. Właśnie dlatego tak wiele osób nie otrzymuje od życia zbyt wiele. Nie ryzykują, ale też nic nadzwyczajnego nie są w stanie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to