-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-11-28
2021-07-06
Przeglądając inne opinie na temat tej książki, zdałam sobie sprawę, że wszyscy oceniali ją bardzo pozytywnie. Niestety będę musiała przełamać tę dobrą passę, ponieważ ,,Więzy nieba" całkowicie mnie rozczarowały.
Poprzedni tom pomimo kilku drobnych wad zafundował mi godziny dobrej zabawy. Historia Shalii wciągnęła mnie już od pierwszych stron, a występujących tam bohaterów bez problemu dało się polubić. Niczego nieświadoma sięgnęłam po następną część w nadziei, iż poznam dalsze losy postaci, z którymi zdążyłam się już zapoznać i zżyć, a tu raptem...No cóż, akcja przenosi się tym razem na morze, a role głównych bohaterów przejmuje kto inny.
Sam zamysł takiego zabiegu nie jest absolutnie zły. Wszelkie przedstawione w 2 części wydarzenia są ze sobą powiązane, jednak w tym przypadku zastosowanie takiej koncepcji na poprowadzenie kontynuacji serii ani trochę nie przypadło mi do gustu. Mimo bardzo dokładnych opisów miejsc, między którymi poruszamy się, czytając książkę, a także morskiego klimatu, który, trzeba przyznać, utrzymuje się przez całą powieść, nie jestem w stanie wskazać jej zalet. Główna bohaterka irytowała mnie swoim zachowaniem przez większą część czasu, postać, która pojawiła się tuż po tym, jak zniknęła w 1 tomie, została przedstawiona zupełnie inaczej niż poprzednio, a rozwijająca się dalej fabuła skutecznie zniechęciła mnie do poznania jej zakończenia. Niemniej jednak finał książki jest mi już znany i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że uśmiech na mojej twarzy wywołało jedynie tymczasowe spotkanie z pozostałymi bohaterami ,,Berła ziemi".
Abym nie została źle zrozumiana, trzeba podkreślić, iż ,,Więzy nieba" nie jest książką bez ukrytego potencjału. Myślę, że to raczej kwestia naszych czytelniczych preferencji, czy tego rodzaju kontynuacja wydarzeń poprzedniej części przypadnie nam do gustu. Ja niestety liczyłam na coś zupełnie innego i nie polubiłam się z ,,Więzami nieba". W waszym przypadku może byłoby inaczej.
Przeglądając inne opinie na temat tej książki, zdałam sobie sprawę, że wszyscy oceniali ją bardzo pozytywnie. Niestety będę musiała przełamać tę dobrą passę, ponieważ ,,Więzy nieba" całkowicie mnie rozczarowały.
Poprzedni tom pomimo kilku drobnych wad zafundował mi godziny dobrej zabawy. Historia Shalii wciągnęła mnie już od pierwszych stron, a występujących tam bohaterów...
2021-06-13
Jestem mile zaskoczona, ponieważ nie oczekiwałam od tej książki, że zdoła mnie wciągnąć w swoją fabułę tak bardzo.
Jednak zanim przejdę do plusów, tym razem na samym początku szybko nakreślę powód, dla którego nie dałam ,,Berłu ziemi" wyższej oceny. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj bardziej wnikliwego wytłumaczenia, skąd tak naprawdę biorą się moce Żywiołów oraz genezy pojawienia się ich na Ziemi. Następnie, choć polubiłam główną bohaterkę, osobiście wolałabym, aby autorka wykreowała ją na jeszcze wyrazistszą postać, która wyróżnia się z tłumu nie tylko ogromnym współczuciem i miłością do ludzi, ale może zaoferować czytelnikowi nieco więcej ciekawego charakteru. Być może zaczęłam zbyt bardzo porównywać tę książkę do ,,Szklanego Tronu", stąd mój zarzut w stronę Shalii. Raził mnie w oczy również fakt, że relacja Galena i Shalii, tak piękna i stanowiąca główny powód, dla którego chciałam znać dalszą część tej historii, na samym końcu została poprowadzona znacznie za szybko.
Mimo tych kilku zgrzytów, do których musiałam się przyczepić, książka zdołała bardzo szybko wciągnąć mnie w opisywany w niej świat, pozwoliła przeżywać tamtejsze wydarzenia wspólnie z ich bohaterami, a także w pewien sposób odbiegła od schematu dzisiejszych młodzieżówek, w których to "ten zły" przechodzi przemianę i zawsze staje się pod koniec dużo lepszy, niż był wcześniej. ,,Berło ziemi" posiada duży potencjał, który, mam nadzieję, zostanie wykorzystany jeszcze bardziej w następnych tomach.
Jestem mile zaskoczona, ponieważ nie oczekiwałam od tej książki, że zdoła mnie wciągnąć w swoją fabułę tak bardzo.
Jednak zanim przejdę do plusów, tym razem na samym początku szybko nakreślę powód, dla którego nie dałam ,,Berłu ziemi" wyższej oceny. Przede wszystkim zabrakło mi tutaj bardziej wnikliwego wytłumaczenia, skąd tak naprawdę biorą się moce Żywiołów oraz genezy...
2021-05-07
2020-05-03
2020-06-25
,,Tron nie czyni króla i nie stanowi go też korona.''
O trylogii ,,Okrutny Książę'' chodzą przeróżne opinie. Wiem po swoich znajomych, że raczej zdołali zapamiętać te niezbyt pochlebne, lecz przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem, skąd się one wzięły.
Historia Cardana i Jude być może nie należy do najwybitniejszych, a sam pomysł na fabułę jest ostatnio dość powszechnie wykorzystywany w fantastyce młodzieżowej, ale mimo wszystko pewne szczegóły w wykreowanym przez Holly Black świecie nadal mogą nas zaskoczyć. Mi osobiście bardzo przyjemnie i lekko czytało się wszystkie trzy książki. Są one jednymi z tych, po które sięga się w ramach odprężenia, by na chwilę przenieść się do innego świata i tak zwyczajnie poznać ich początek oraz zakończenie tak samo, gdy siadamy do jednego z filmów Netflixa, by po prostu spędzić przy nim miło czas.
,,Królowa niczego'' bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Mimo iż poprzednie tomy czytało mi się równie dobrze, to szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego mogę oczekiwać od ostatniego z nich. Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że w wielu momentach to ta część była w mojej ocenie najlepsza (a uwielbiam, gdy ostatnie części serii okazują się tymi najbardziej zaskakującymi). Nawet nie zawracałam sobie zbytnio głowy szukaniem lub raczej zastanawianiem się, czy dane wydarzenia są logicznie skonstruowane i nie mają pewnych luk w fabule - bo nawet jeśli mają, to i tak tworzą bardzo atrakcyjną całość, przy której dobrze się bawiłam.
Także podsumowując, ze swojej strony niezależnie od pozostałych opinii, ,,Okrutny książę'' jako seria w pełni zasłużyła sobie na to, bym mogła Wam ją serdecznie polecić.
,,Tron nie czyni króla i nie stanowi go też korona.''
O trylogii ,,Okrutny Książę'' chodzą przeróżne opinie. Wiem po swoich znajomych, że raczej zdołali zapamiętać te niezbyt pochlebne, lecz przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem, skąd się one wzięły.
Historia Cardana i Jude być może nie należy do najwybitniejszych, a sam pomysł na fabułę jest ostatnio dość...
2020-04-24
2020-05-07
Sarah J. Maas zafundowała swoim czytelnikom należyte zakończenie serii, czego dowodem jest właśnie ,,Królestwo Popiołów''. Żałuję jedynie, że po obie części sięgnęłam długi czas po premierze, przez co zdążyłam zapomnieć wielu szczegółów, a ponowne wdrożenie się w fabułę zajęło mi trochę czasu.
Niemniej jednak książki czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Jako obserwatorzy wydarzeń możemy śledzić działania wojenne przeciwko Maeve i Erawanowi, którzy od samego początku stanowią ciężki orzech do zgryzienia dla naszych bohaterów. Nie jestem w stanie wymienić niczego, co mogłoby mnie podczas lektury denerwować lub jakiejkolwiek z postaci, która zawiodła mnie swoim zachowaniem. Wszystko zostało tu, według mnie, odpowiednio wyważone, a finał historii w pełni mnie usatysfakcjonował. Poczułam nawet chęć sięgnięcia po tę sagę ponownie, jeśli tylko w przyszłości nadarzy się okazja.
Nie chcąc nikomu spoilerować wydarzeń z dwóch ostatnich tomów, powiem jedynie, że miłośnicy ,,Szklanego Tronu'' powinni być zadowoleni z zakończenia stworzonego przez autorkę. To dobrej jakości fantastyka młodzieżowa, trzymająca swój poziom aż do samego końca.
Sarah J. Maas zafundowała swoim czytelnikom należyte zakończenie serii, czego dowodem jest właśnie ,,Królestwo Popiołów''. Żałuję jedynie, że po obie części sięgnęłam długi czas po premierze, przez co zdążyłam zapomnieć wielu szczegółów, a ponowne wdrożenie się w fabułę zajęło mi trochę czasu.
Niemniej jednak książki czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie. Jako...
2015-10-26
,,To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.''
Kolejna dawka niesamowitych emocji, powodujących, że książkę czyta się z zapartym tchem! A przynajmniej ja nie potrafiłam na dłuższą chwilę odciągnąć się od lektury.
Londyn, XIX wiek...Magia sama w sobie. Szczególnie dla osób, które miłują się w czasach poprzednich epok. Jak zwykle przedstawionych bohaterów nie da się nie polubić: każdy wykreowany na swój odmienny sposób, każdy wyjątkowy, zaskakujący...I Magnus! Tak, mój ulubieniec pojawia się również i tutaj, lecz to nie na nim należy się skupić.
Państwo Branwell okazali się niesamowicie ciepłymi osobami, z czym przyznam, że jeszcze nie spotkałam się wśród Nocnych Łowców. Tessa jako nasza główna bohaterka, którą zdobyła moją sympatię już od pierwszej strony, jest wyjątkowo interesującą postacią, odważną i rozsądną jak na swój wiek. Ma w sobie coś, co wyróżnia ją na tle innych żeńskich postaci pierwszoplanowych, za którymi zazwyczaj nie przepadam. Miło tym razem znaleźć się w innej sytuacji i móc z dużą sympatią śledzić poczynania młodej panny Gray.
James Carstairs i William Herondale - dwóch zupełnie różnych od siebie parabatai, będących nieodłączną częścią całej historii. Jem swoją delikatnością potrafi wprowadzić do otoczenia przyjemny, nastrojowy klimat, natomiast Will nieraz zaskakuje czytelnika własną porywczością i arogancją. Jednak już gołym okiem widać, że chłopak zmaga się z czymś głęboko osadzonym w swojej duszy, najprawdopodobniej mających związek z jego przeszłością. I to właśnie jest najbardziej trapiący mnie wątek, który pojawił się w ,,Mechanicznym Aniele''.
,,Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą, osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą... Wszystkie te rzeczy liczą się mniej niż to, co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika, jesteś wojownikiem. Te inne rzeczy to szkło, które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku. Właśnie w to wierzę.''
,,Diabelskie Maszyny'' podobnie jak poprzednia seria owej autorki zachwyciła mnie praktycznie wszystkim. Cieszę się, że czekają na mnie jeszcze dwa kolejne tomy, po które sięgnę natychmiast!
Nie zamierzam dokładnie oceniać całości ani bliżej porównywać do ,,Darów Anioła''. Bynajmniej nie teraz, gdy mam przed sobą ,,Mechanicznego Księcia''.
Cudo, które zdobywa u mnie 10 zasłużonych gwiazdek!
,,To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.''
Kolejna dawka niesamowitych emocji, powodujących, że książkę czyta się z zapartym tchem! A przynajmniej ja nie potrafiłam na dłuższą chwilę odciągnąć się od lektury.
Londyn, XIX wiek...Magia sama w sobie. Szczególnie dla osób, które miłują się w czasach poprzednich...
2015-11-01
,,Ty i ja, Tess, jesteśmy do siebie podobni. Żyjemy i oddychamy słowami. To książki utrzymywały mnie przy życiu, kiedy myślałem, że nie mogę nikogo pokochać, i że nikt już nie pokocha mnie. Przez książki czułem, że nie jestem zupełnie samotny. Mogły być ze mną szczere, ja z nimi też.''
Czy muszę powtarzać, że tak jak każda z książek, które wydostały się spod ręki Clare, ta również jest cudowna? Nie ma sensu wymieniać wszystkich zalet, jakie można przypisać również i temu tytułowi. ,,Mechaniczny Książę'' sprawił, iż natychmiast sięgam po kolejny, niestety już ostatni tom Diabelskich Maszyn, który z pewnością okaże się arcydziełem.
Może jest tak, że te książki są po prostu skazane na sukces...
,,Czy jeśli człowiek długo przed czymś się broni, traci to zupełnie? Czy jeśli nikomu na tobie nie zależy, w ogóle istniejesz?''
,,Ty i ja, Tess, jesteśmy do siebie podobni. Żyjemy i oddychamy słowami. To książki utrzymywały mnie przy życiu, kiedy myślałem, że nie mogę nikogo pokochać, i że nikt już nie pokocha mnie. Przez książki czułem, że nie jestem zupełnie samotny. Mogły być ze mną szczere, ja z nimi też.''
Czy muszę powtarzać, że tak jak każda z książek, które wydostały się spod ręki Clare, ta...
2015-11-13
,,Ave in perpetum, frater, ave atque vale."
,,Bądź pozdrowiony na wieki, bracie, witaj i żegnaj."
A więc to koniec mojej przygody z ,,Diabelskimi Maszynami''. Cóż mogę powiedzieć...Książka jest cudowna, podobnie jak poprzednie części, aczkolwiek tutaj, jak przystało na dobre zakończenie, ,,Mechaniczna Księżniczka'' wypadła znacznie lepiej.
Po raz kolejny jestem zachwycona spójnością całego tekstu i wszystkich szczegółów, które autorka w nim umieściła. Ogromnym plusem obu serii Cassandry Clare jest to, że po przeczytaniu ,,Diabelskich Maszyn'' ma się ochotę powrócić do ,,Darów Anioła''. Teraz, gdy zaznajomiłam się z Tessą oraz pozostałymi bohaterami XIX-wiecznego Londynu, zupełnie inaczej postrzegam niektóre elementy szczególnie z ,,Miasta Niebiańskiego Ognia'', wszystko nabiera głębszego sensu, łącząc się w piękną całość. Cassie zadbała nawet o to, aby wyjaśnić nam wielką nienawiść Herondale'ów do kaczek, co samo w sobie może brzmi śmiesznie, lecz jest dowodem na skrupulatność pisarki.
Dalej, co do samych postaci, tradycyjnie czytelnik jest skazany na przywiązanie się do nich całym swoim sercem. To teoretycznie nic ważnego, ale scena, gdzie Magnus zaczął zachwalać wynalazki Henry'ego, który przez całe życie uchodził za szaleńcza wśród Nocnych Łowców, wywołała na mojej twarzy ogromny uśmiech! Ich zachowanie, gesty...Każdy bohater jest wykreowany na wzór prawdziwego człowieka, toteż łatwo ujrzeć w fabule jej drugie dno, tak bardzo przypominające i nawiązujące do przyziemnego życia.
Przynajmniej dla mnie te książki to nie tylko wymyślona historia, mająca dostarczyć ludziom zabawy. Epilog tej części, gdzie w skrócie, a raczej w postaci wspomnień opisano resztę życia Williama, to jak Tessa czuwała przy nim, aż do ostatniej sekundy męża...Nieprzerwana więź dwójki parabatai...Piękne. Po prostu piękne.
Trudno powiedzieć cokolwiek innego, aby określić ,,Diabelskie Maszyny'' w należyty sposób. Wielkie uznanie dla Cassandry Clare za wszystkie napisane do tej pory dzieła!
,,Znasz to uczucie, kiedy czytasz książkę i wiesz, że to będzie tragedia, czujesz, że nadciąga ciemność i zimno, widzisz, że sieć zaciska się wokół postaci, które żyją na jej stronicach. Ale jesteś przywiązany do tej historii, jakbyś był wleczony za powozem, nie możesz się go puścić ani zmienić kierunku.''
,,Ave in perpetum, frater, ave atque vale."
,,Bądź pozdrowiony na wieki, bracie, witaj i żegnaj."
A więc to koniec mojej przygody z ,,Diabelskimi Maszynami''. Cóż mogę powiedzieć...Książka jest cudowna, podobnie jak poprzednie części, aczkolwiek tutaj, jak przystało na dobre zakończenie, ,,Mechaniczna Księżniczka'' wypadła znacznie lepiej.
Po raz kolejny jestem...
2016-02-15
,,Człowiekowi zawsze się wydaje, że kiedyś było lepiej. To niekoniecznie prawda, bo nie umiemy docenić naszego dziś.''
Motywem przewodnim książki jest kontrast zachodzący między Dobrem, a Złem - jednym uzależnionym od drugiego. Żadne z nich nie może istnieć bez siebie nawzajem; bowiem to one kształtują wewnętrzny rozwój człowieka, napawając jego duszę ludzką słabością do popełniania licznych błędów, które są nieodłączną częścią drogi pokonywanej przez nas przez całe życie.
Nie mogę powiedzieć, że ,,Tam gdzie spadają Anioły'' zmienia światopogląd czytelnika, lecz na pewno daje nam nieco do myślenia. Podobała mi się idea pokazania samego bytu Aniołów, ich 'działalności', zasad i praw, jakich muszą przestrzegać. Jednak nawet pisząc na ten temat w sposób dość rzeczowy, czuję się głupio i nie na miejscu. Podczas czytania miałam wrażenie, iż jest to tylko kolejna wizualizacja spraw pozaziemskich, których człowiek przecież nie jest w stanie sobie wyobrazić. Mam więc świadomość, iż to, co zostało ukazane w książce, w rzeczywistości może wyglądać zupełnie inaczej.
Dlatego też książka nie nadaje się dla wszystkich. Myślę, że osoby niewierzące lub słabej wiary nie przekonałyby się do niej; zamiast tego uznałyby ją za czysty wymysł autorki.
Tak czy siak, cieszę się ze skończenia lektury. Warto się z nią zapoznać, by następnie spędzić kilka dłuższych chwil na zastanowieniu się nad własnym, przyszłym losem.
,,Nawet najmniej znaczące z pozoru decyzje mogą całkowicie odmienić losy ludzi. Do zmiany losu wystarczy mały, malutki kamyczek, o który ktoś potknie się i nawet go nie zauważy.''
,,Człowiekowi zawsze się wydaje, że kiedyś było lepiej. To niekoniecznie prawda, bo nie umiemy docenić naszego dziś.''
Motywem przewodnim książki jest kontrast zachodzący między Dobrem, a Złem - jednym uzależnionym od drugiego. Żadne z nich nie może istnieć bez siebie nawzajem; bowiem to one kształtują wewnętrzny rozwój człowieka, napawając jego duszę ludzką słabością do...
2020-03-04
,,Uczucia czynią nas ludźmi. Nawet te najtrudniejsze. Może zwłaszcza te. Miłość, utrata, tęsknota - to znaczy żyć naprawdę.''
W stosunku do książek Cassandry Clare nigdy nie jestem zbyt obiektywna - już 5 lat temu oddałam jej swoje czytelnicze serce w całości. Jednak na temat ,,Cieni Nocnego Targu'' mogę z czystym sumieniem powiedzieć jedno - to najlepszy książkowy dodatek z uniwersum Nocnych Łowców, jaki do tej pory wyszedł!
Mamy tutaj zbiór opowiadań przedstawiających wydarzenia rozgrywających się na przełomie dwóch wieków, a każde z nich łączy postać brata Zachariasza/Jamesa Carstairsa. Wiadomo, że jedne z nich były bardziej, a drugie mniej ciekawe, jednak wszystkie uzupełniały dobrze nam znane historie postaci z poprzednich serii o ważne elementy. Ponadto przez całą długość książki miałam wrażenie, że Cassie napisała ją samodzielnie bez pomocy pozostałych współautorów, a trzeba podkreślić, że w przypadku ,,Kronik Bane'a'' czy zwłaszcza ,,Opowieści z Akademii Nocnych Łowców'' współpraca z nimi odbiła się negatywnie na tekście. Natomiast ,,Cienie Nocnego Targu'' ostatecznie wyszła moim zdaniem genialnie w każdym calu.
Jest to książka, po którą można sięgnąć jedynie wtedy, gdy znamy wszystkie pozostałe z tego uniwersum. Jednak ostatecznie naprawdę warto!
P.S. Pokuszę się o stwierdzenie, że podobała mi się nawet bardziej niż ,,Królowa Mroku i Powietrza''.
,,Zawsze mamy wybór. Nie zawsze możemy wybrać to, czego byśmy chcieli, ale mamy wybór. Przeszłość nam się przydarzyła. Jednak przyszłość wybieramy.''
,,Uczucia czynią nas ludźmi. Nawet te najtrudniejsze. Może zwłaszcza te. Miłość, utrata, tęsknota - to znaczy żyć naprawdę.''
W stosunku do książek Cassandry Clare nigdy nie jestem zbyt obiektywna - już 5 lat temu oddałam jej swoje czytelnicze serce w całości. Jednak na temat ,,Cieni Nocnego Targu'' mogę z czystym sumieniem powiedzieć jedno - to najlepszy książkowy...
2019-10-31
Kate jest królewską kurierką owianą złą sławą ze względu na swojego ojca, który przed laty dopuścił się próby zabójstwa na najwyższym królu. Starając się za wszelką cenę przetrwać, pewnego dnia w pracy spóźniając się na apel spotyka Corwina - księcia odpowiedzialnego za skazanie jej ojca na śmierć. Jak się okazuje, dwójkę bohaterów łączyła niegdyś głęboka przyjaźń, brutalnie przerwana przez feralne wydarzenia. Czy głęboko skrywany sekret dziewczyny wpłynie na jej relacje z Corwinem i przeszkodzi na drodze w poznaniu prawdy na temat ich przeszłości?
,,Onyx & Ivory'' to powieść wprowadzająca nas do świata fantasy zamieszkałego przez dzikunów, czyli ludzi obdarzonych specjalnymi umiejętnościami, magów, którzy de facto również posługują się magią, ale w porównaniu do poprzedniej 'rasy' nie są za to ścigani lub karani, a także zwykłych śmiertelników. Początek książki zapowiadał naprawdę interesującą historię. Być może pomysłu na fabułę nie można nazwać zbyt oryginalnym, ale przynajmniej potrafił mnie zaciekawić, dzięki czemu pierwsze strony czytało mi się z dużą przyjemnością. Niestety gorzej z dalszą częścią książki, ponieważ zabrakło mi w niej bardzo dużo rzeczy. Ale po kolei.
Spotkałam się z niejedną opinią, iż Mindee Arnett włożyła w swoją powieść zbyt dużo szczegółów, przez co czytelnik mógł czuć się nieco zdezorientowany. Ja natomiast czułam się tak z powodu zbyt małej ilości konkretów na temat przedstawionego świata. Tło historii zostało zaprezentowane jedynie ogólnikowo, a o podaniu zasad funkcjonowania poszczególnych zjawisk autorka zapomniała wspomnieć. Ostatecznie odebrałam wrażenie, że całość została niedopracowana i nie zdołała mnie do siebie przekonać.
Dalej mamy relację Kate i Corwina, których wątek zamierzano wykorzystać do stworzenia potencjalnego romansu z ich udziałem. Jak na złość to również nie spełniło swojej roli, ponieważ zamiast chemii między tą dwójką odczułam jedynie znużenie i spowalnianie akcji z powodu ich wspólnych scen. Natomiast jeśli jesteśmy już przy bohaterach, moim zdaniem na uznanie zasługuje obsada drugoplanowa, a w szczególności Dal, czyli w tym przypadku przyjaciel Corwina.
Tak jak wspomniałam, początek książki odebrałam całkiem pozytywnie, jednak im dalej brnęłam w poznanie tej historii, tym szybciej chciałam ją skończyć, bo niestety zaczęła mi się nieznośnie dłużyć. Zakończenie faktycznie wprowadziło pewien powiew świeżości i zaskoczyło mnie pewnymi elementami, których raczej nie spodziewałabym się spotkać, ale w ostatecznym rozrachunku nie zostałam dostatecznie zainteresowana, by chcieć poznać dalszą część przygód głównych postaci.
,,Onyx & Ivory'' to książka napisana przystępnym językiem, niewymagająca większego zaangażowania w zrozumienie tekstu. Nie chciałabym mówić, iż zdecydowanie nie polecam jej czytać, gdyż myślę, że to kwestia indywidualna, czy tego typu opowieść o świecie pełnym magii, zdrad i kłamstwa przypadnie Wam do gustu. Mnie nie zdołała zachwycić, ani nawet zachęcić do sięgnięcia po następny tom, który z pewnością któregoś razu ukaże się na sklepowych półkach. Bardzo przeciętna, dosyć nużąca lektura.
Kate jest królewską kurierką owianą złą sławą ze względu na swojego ojca, który przed laty dopuścił się próby zabójstwa na najwyższym królu. Starając się za wszelką cenę przetrwać, pewnego dnia w pracy spóźniając się na apel spotyka Corwina - księcia odpowiedzialnego za skazanie jej ojca na śmierć. Jak się okazuje, dwójkę bohaterów łączyła niegdyś głęboka przyjaźń,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-21
2016-11-15
,,Im bardziej ścigasz światło, tym więcej ciemności znajdujesz.''
Nie spodziewałam się tak dobrej części tej serii!
Spotkanie bohaterów baśni, których zna każdy z nas, przedstawionych w zupełnie nowym świetle z pewnością było czymś wyjątkowym. Mnóstwo komicznych sytuacji, świetne teksty i dialogi, coraz więcej akcji i niemalże magicznych zwrotów w fabule nadało powieści jeszcze barwniejszego charakteru.
Co prawda ,,Akademia Dobra i Zła'' choć należąca do literatury młodzieżowej, nadal przypomina w większej mierze historię na poziomie tych znacznie młodszych nastolatków. Lecz kto z nas nie lubi czasem cofnąć się do czasów dzieciństwa bądź zasmakować nieco bajkowego klimatu podczas codziennej rutyny szarej rzeczywistości? Wbrew pozorom można znaleźć tutaj wiele bardzo mądrych przesłań życiowych, przenieść się w świat, w którym wszyscy chcielibyśmy znaleźć swoje szczęśliwe zakończenie.
Autor, tak jak wspominałam przy poprzednich częściach, nagina zasady powszechnie panującego przeświadczenia znacznej przewagi Dobra nad Złem i przedstawia je w bardziej skomplikowanym świetle. Już nie w świetle baśni, ale właśnie codziennego życia. Nadaje to powieści nie tylko oryginalności, ale także w znacznym stopniu rzuca cień na wykreowane w czasach naszego dzieciństwa znaczenie słów Dobry i Zły. Tak, jak zostało to powiedziane:
,,Ostatecznie Dobro i Zło to dwa oblicza tej samej baśni: każde Dobro wywodzi się ze Zła, a każde Zło z Dobra.''
W tym tkwi cała filozofia tego utworu. Przypomina nam o rzeczach oczywistych i pozwala jeszcze raz spojrzeć na nie oczami dziecka, by następnie uzupełnić je prawdą, której dowiadujemy się wraz z nabywanym doświadczeniem.
To bajka, baśń i dojrzała opowieść w jednym, przy której każdy z pewnością się zrelaksuje. To, czy uda mu się wciągnąć w tamtejszy świat, zależy czy w ogóle wierzy jeszcze w bajki. A przede wszystkim, w szczęśliwe zakończenie.
Wędruje do grona moich ulubionych tytułów!
P.S. Kopciuszek i Merlin są w tej części mistrzami!
,,Każda baśń musi się zakończyć.''
,,Im bardziej ścigasz światło, tym więcej ciemności znajdujesz.''
Nie spodziewałam się tak dobrej części tej serii!
Spotkanie bohaterów baśni, których zna każdy z nas, przedstawionych w zupełnie nowym świetle z pewnością było czymś wyjątkowym. Mnóstwo komicznych sytuacji, świetne teksty i dialogi, coraz więcej akcji i niemalże magicznych zwrotów w fabule nadało powieści...
2017-09-22
,,Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony, między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny, moc głowę podnosi i krąg się zamyka.''
Pierwszy tom Trylogii Czasu wypadł według mnie dość średnio, przez co nie mogłam zrozumieć tych wszystkich pozytywnych opinii, z którymi spotykałam się wśród innych czytelników.
Jednak ,,Błękit Szafiru'' zaskoczył mnie pozytywnie już od pierwszej strony, czego zupełnie się nie spodziewałam!
Przede wszystkim bardzo dużym plusem, a zarazem ułatwieniem dla czytającego, jest kontynuowanie historii od tego samego momentu, w którym skończyła się ona w poprzedniej części. W moim przypadku na drugi tom musiałam poczekać około 2 miesięcy, a wiadomo, iż w przeciągu tego czasu można bez problemu zapomnieć nawet imion bohaterów, ponieważ często zlewają się nam one z innymi powieściami (szczególnie, jeśli nie byliśmy zachwyceni daną książką). Jednak i tutaj autorka spieszy nam z pomocą, dzięki czemu bezpośrednio w tekście znajdują się odniesienia do początku przedstawianej historii przypominające, kto jest kim, jaką rolę pełni każda postać, co jest celem ich działań i wiele innych. Jakby tego było mało, na końcu książki znajduje się spis bohaterów z podziałem na kategorie: przeszłość, rodzinę Montrose i tak dalej.
Sama fabuła wydaje się tutaj o wiele ciekawsza niż poprzednio. Mamy mnóstwo akcji, która nie zwalnia ani na moment, a tekst czyta się błyskawicznie. Oczywiście nie obejdzie się bez jakichkolwiek minusów, aczkolwiek postacie zawsze pozostawią co nie co do życzenia.
Tym razem Gwen na szczęście poszła po rozum do głowy i choć miała swoje gorsze momenty, to przyznam, że nawet ją polubiłam. Jednak Charlotta....Proszę, niech ktoś zajmie się tym małym potworem i zabierze jej prawo głosu! 🔫 Nawet Gideon, mimo iż również irytujący, miewa jakiekolwiek przebłyski normalności. Za to ją można spokojnie wpisać na listę najbardziej znienawidzonych postaci w dziejach.
Natomiast rzeczą najważniejszą według mnie w tej książce jest humor, który szczerze z całego serca uwielbiam! Wszystkie zabawne anegdoty i żarty wplecione w dialogi, śmieszne sceny urozmaicające fabułę, podczas których miałam wielkiego banana na twarzy, były po prostu świetne! Ci, co jeszcze nie sięgnęli po ,,Błękit Szafiru'', będą mieli tutaj miłą niespodziankę w postaci Xemeriusa, którego nie da się z miejsca nie polubić.
Warto także wspomnieć, iż czytając ,,Czerwień Rubinu'' miałam wrażenie, że mało które wydarzenia trzymają się kupy. Wiele rzeczy było niezrozumiałych lub może raczej niezbyt jasno przedstawionych, lecz tutaj to uczucie całkiem zniknęło. Świat zaczął nareszcie przypominać konstruktywnie zbudowaną rzeczywistość, dzięki czemu mam wielką ochotę zabrać się za kolejną, już niestety ostatnią część Trylogii Czasu.
Zatem, jeśli tak jak ja nie byliście w pełni zadowoleni z pierwszego tomu tej trylogii, warto się przemęczyć, by móc sięgnąć po drugą część, która jest naprawdę bardzo, bardzo dobra.
,,Zmarłych się nie boję. W odróżnieniu od żywych ludzi, jak wiem z doświadczenia, nie mogą nic człowiekowi zrobić.''
,,Kruk na skrzydłach z rubinu niesiony, między światami brzmi umarłych muzyka, siły jeszcze nie poznał i nie zna też ceny, moc głowę podnosi i krąg się zamyka.''
Pierwszy tom Trylogii Czasu wypadł według mnie dość średnio, przez co nie mogłam zrozumieć tych wszystkich pozytywnych opinii, z którymi spotykałam się wśród innych czytelników.
Jednak ,,Błękit Szafiru''...
2019-08-06
Już nie pierwszy raz wydawnictwo Media Rodzina zaskakuje mnie dbałością o najmniejsze szczegóły podczas tworzenia okładek do swoich powieści, ale ,,Hazel Wood" bije wszystkie poprzednie na głowę! To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych wydań książkowych, z jakimi się spotkałam. Dodatkowo sam opis, jak i bajkowy klimat całości zdecydowanie zachęcają do jej przeczytania. No właśnie, a jak ostatecznie wyszło w praktyce?
Przez książkę brnie się naprawdę przyjemnie, a pędzącą wciąż do przodu akcję ciężko przewidzieć, bo czujemy, że w tej historii może zdarzyć się naprawdę wszystko. Bardzo podobał mi się motyw podróży Alice i Fincha poszukujących prawdy na temat porwania matki głównej bohaterki. Lecz tak jak do połowy ,,Hazel Wood'' byłam szczerze zauroczona światem wykreowanym przez autorkę, tak drugą częścią książki jestem niestety lekko rozczarowana. Widać, że Melissa Albert miała konkretny i bardzo ciekawy pomysł na poprowadzenie dalszej fabuły, ale rozegrała ją zbyt szybko, zbyt chaotycznie, przez co mam wrażenie, że nie zrozumiałam połowy rzeczy, które się tam wydarzyły. Bohaterowie wydali mi się papierowi, bez wyrazu, wielu z nich ostatecznie pojawiało się i znikało bez żadnego wytłumaczenia.
Powiem Wam, że naprawdę ciężko jest mi ocenić tę książkę. Liczyłam na dobrą, młodzieżową fantastykę, lecz w tym przypadku największy wkład włożyła tutaj oprawa wizualna. Niemniej jednak myślę, że znajdą się osoby, których ,,Hazel Wood" przekona do siebie bardziej - przynajmniej magii i baśniowego uroku nie można jej odmówić. Będę również czekać na na kolejny tom, który, z tego co mi wiadomo, jest w planach, by przekonać się, czy druga część serii pani Albert zaprezentuje się nieco lepiej od swojej poprzedniczki.
Już nie pierwszy raz wydawnictwo Media Rodzina zaskakuje mnie dbałością o najmniejsze szczegóły podczas tworzenia okładek do swoich powieści, ale ,,Hazel Wood" bije wszystkie poprzednie na głowę! To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych wydań książkowych, z jakimi się spotkałam. Dodatkowo sam opis, jak i bajkowy klimat całości zdecydowanie zachęcają do jej przeczytania. No...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-05
,,Świat nie jest taki, jaki byś chciał, żeby był. Świat jest, jaki jest.''
Akcja tej części rozpoczyna się tuż po zakończeniu ,,Pani Noc'', więc nie mamy tutaj żadnego wielkiego przeskoku w czasie, przez który moglibyśmy pogubić się w fabule. Dodatkowo pomiędzy dialogami bądź opisami zostały wplecione krótkie przypomnienia odnośnie wydarzeń z poprzednich tomów, które mogą być naprawdę pomocne, jeśli ktoś niekoniecznie pamięta wszystkie szczegóły.
W pierwszej części ,,Mrocznych Intryg'' pomimo bardzo szeroko rozwiniętych wątków pobocznych, główne skrzypce grała sprawa odnalezienia tajemniczego nekromanty, która ewidentnie stanowiła centrum fabuły. We ,,Władcy Cieni'' sprawy komplikują nam się do tego stopnia, iż nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzy się w następnym rozdziale. Cel, w jakim zmierzają nasi bohaterowie, zmienia się co kilkadziesiąt stron, odsłaniając przed nami coraz to ciekawsze rzeczy.
Jedynym problemem, który powtórzył się przy obu tomach tej trylogii, jest to, że przez pierwsze niecałe 100 stron naprawdę ciężko było mi się wgryźć w tekst. Podczas czytania ,,Darów Anioła'' czy ,,Diabelskich Maszyn'' już od pierwszej strony dałam się całkowicie zatracić w wykreowanym przez Cassie świecie; natomiast tutaj klimat powieści sprawiał wrażenie, jak gdyby stracił na sile. Rodzina Blackthornów jest o tyle specyficzna, o ile trzeba po prostu spędzić przy niej trochę więcej czasu, by zacząć nadawać na tych samych falach co oni, że tak to ładnie ujmę. Początkowo myślałam ze zrezygnowaniem, że ta książka będzie niestety najgorszą w całym dorobku Clare, lecz im dalej zapędzałam się z czytaniem, tym wyraźniej widziałam, jak w rzeczywistości skomplikowaną i spójną całościowo historię (jak zwykle zresztą) stworzyła ta kobieta.
Jednak tam, gdzie ja osobiście widziałam fajnie poprowadzony wątek relacji poszczególnych postaci, pozostałym osobom niekoniecznie może przypaść do gustu fakt, iż we ,,Władcy Cieni'' mamy istne zbiorowisko trójkątów miłosnych. Według mnie taki zabieg pomaga utrzymać czytelnika w niewiedzy względem uczuć danego bohatera, a co za tym idzie, jeszcze bardziej podsycić jego ciekawość, lecz dla niektórych będzie to kopiowanie wcześniej wykorzystanych pomysłów. Faktycznie pojawiają nam się tutaj pewne analogie, które mogą nam się wydać znajome, ale nie oszukujmy się - 13 w kolejności wydania książka z jednego uniwersum ma prawo zawierać pewne powtórzenia. To i tak moim zdaniem ogromny sukces, iż autorce ani na moment nie kończą się pomysły na tworzenie dalszych części historii; w dodatku historii, która nadal od tylu lat pozytywnie zaskakuje czytelników na całym świecie.
A teraz kilka słów o konkretnych rzeczach, z którymi spotkacie się podczas czytania ,,Władcy Cieni'':
Jeśli lubicie bądź jesteście ciekawi bliższego poznania krainy Faerie, w tej części dostaniecie mnóstwo informacji na jej temat. Przy okazji zdradzę Wam, że niesamowicie mocno polubiłam Marka! Jego wątek z Christiną oraz Kieranem był jak na moje oko bardziej interesujący niż ukazanie relacji Emmy i Juliana.
Pojawią się dobrze nam znane postacie z ,,Darów Anioła''. Każdy zauważył, że we wszystkich książkach ze świata Nocnych Łowców występuje Magnus, który zawsze pełni ważną rolę w fabule, tak więc i tutaj nie mogło być inaczej. Fani Maleca powinni być usatysfakcjonowani powrotem ich ukochanego shipu. Mi samej robiło się od razu cieplej na serduchu, gdy doskonale mi znane opanowanie, mądrość i przede wszystkim humor Bane'a gościł na kartach powieści.
Autorka poruszyła w tej części kolejny z tematów tabu, z którym naprawdę bardzo rzadko spotykam się w jakiejkolwiek literaturze. Gdy usłyszałam prawdę na temat jednej z postaci, przez kilka minut nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą przeczytałam. Mimo iż nie jest to nic aż tak znaczącego, zostałam naprawdę ogromnie zaskoczona, a samo podjęcie się rozwinięcia tego tematu było odważnym posunięciem ze strony Cassandry.
I na koniec, choć ciężko mi o tym pisać, zginie trzech kolejnych bohaterów, których znamy już od pewnego czasu.
Niektóre osoby pisały, że według nich tylko ,,Dary Anioła'' bądź ,,Diabelskie Maszyny'' zawierały składną, konstruktywną fabułę bez żadnych luk i dziur w tekście, a każda następna wydawana książka z uniwersum Nocnych Łowców jest na coraz niższym poziomie. Zgadzam się, że prawdopodobnie żadna seria z tego cyklu nie dorówna tej fundamentalnej, ale nie powiedziałabym, że ,,Mroczne Intrygi'' znacznie odbiegają od poprzednich powieści. Tak, jak wspominałam wcześniej, może być ciężko się w nie wgryźć, ale warto dać książkom szansę i przekonać się na własnej skórze, iż autorka wcale nie wyszła z wprawy w zaskakiwaniu nas.
Ponadto po skończeniu 850 stron w całej książce miałam pozaznaczane mnóstwo pięknych fragmentów oraz cytatów, które najchętniej oprawiłabym sobie w ramkę i powiesiła gdzieś w widocznym miejscu. Całym sercem uwielbiam pióro Clare, które niezmiennie opisując nam wydarzenia w bardzo prosty, chwytliwy sposób, wplata pomiędzy dialogami niezwykle mądre prawdy na temat życia.
Jednak z drugiej strony wprost nienawidzę jej za to, jak wielki, emocjonalny rozgardiasz tworzy w głowie czytelnika. Nie mogę wyobrazić sobie aby to, co wydarzyło się pod koniec ,,Władcy Cieni'', można było poskładać bez wyrządzania kolejnych szkód. Dlatego też szczerze mówiąc, jestem załamana, ponieważ z tego co słyszałam, Cassandra Clare w jednym z wywiadów oznajmiła, iż w 3 części ,,Mrocznych Intryg'' zginie postać z ukochanego przez fanów shipu. A uwierzcie mi, wszystko wskazuje, że będzie to Magnus albo Clary.
Tak więc szykujcie się na wiele niespodzianek, niezwykle spędzonego czasu i załamania nerwowego pod koniec powieści.
Cassandra Clare potrafi być naprawdę brutalna.
,,Przyzwyczajamy się do swojego życia, choćby było nie wiadomo jak ciężkie, i kiedy coś się w nim kończy, pozostaje pustka, którą w naturalny sposób próbujemy wypełnić naszymi obawami i lękami. Wypełnienie jej czymś dobrym wymaga czasu.''
,,Świat nie jest taki, jaki byś chciał, żeby był. Świat jest, jaki jest.''
Akcja tej części rozpoczyna się tuż po zakończeniu ,,Pani Noc'', więc nie mamy tutaj żadnego wielkiego przeskoku w czasie, przez który moglibyśmy pogubić się w fabule. Dodatkowo pomiędzy dialogami bądź opisami zostały wplecione krótkie przypomnienia odnośnie wydarzeń z poprzednich tomów, które mogą...
2019-07-21
,,Rodzina to więcej niż tylko związki krwi.''
Za każdym razem, gdy kończę nową książkę Clare, żal mi rozstawać się z tym światem i bohaterami. Ale przynajmniej Cassie ani trochę mnie nie zawiodła, a wręcz przeciwnie - ponownie zaskoczyła!
Żałuję natomiast, że część osób nie była zadowolona z tego tomu. Słyszałam różne opinie na jego temat, ale według mnie był tak samo dobry jak poprzednie (co prawda, nie jestem zbyt obiektywna w tym temacie, bo kocham wszystko, co wychodzi spod pióra Clare, ale wierzcie mi, że faktycznie książka trzyma poziom!). To, co podoba mi się od samego początku w ,,Mrocznych Intrygach" najbardziej, to fakt, że ta trylogia skupia w jednym miejscu wszystkich bohaterów, których poznaliśmy również w poprzednich powieściach z uniwersum Nocnych Łowców. Możemy obserwować ich wewnętrzną przemianę na przełomie wielu lat, rolę, jaką odgrywają w życiu następnych pokoleń, a także rozwój społeczny wykreowanej przez Cassie rzeczywistości. Dzięki temu cały ten świat sprawia wrażenie żywego, jak gdyby był czymś zupełnie więcej, niż tylko fikcją literacką.
I w dalszym ciągu jestem szczerze zdziwiona, jak autor może tak solidnie trzymać w ryzach historię rozciągniętą na wszystkie możliwe strony, dopisywać jej dalszą część i przy każdym spotkaniu na nowo niejednokrotnie zaskakiwać czytelnika! ,,Królowa Mroku i Powietrza'' to idealne zwieńczenie losów Juliana i Emmy oraz pozostałych postaci, które mogliśmy bliżej poznać w tej trylogii.
[ MOŻLIWY MAŁY SPOILER ]
P.S. Od dawna czekałam na takie zakończenie dla Maleca! Zasługiwali na to jak nikt inny ❤ Już się bałam, że w tym tomie z Magnusem stanie się coś niedobrego, ale na szczęście Clare okazała się więcej niż łaskawa! ♥
,,Rodzina to więcej niż tylko związki krwi.''
Za każdym razem, gdy kończę nową książkę Clare, żal mi rozstawać się z tym światem i bohaterami. Ale przynajmniej Cassie ani trochę mnie nie zawiodła, a wręcz przeciwnie - ponownie zaskoczyła!
Żałuję natomiast, że część osób nie była zadowolona z tego tomu. Słyszałam różne opinie na jego temat, ale według mnie był tak samo...
,,(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.''
Dlaczego dopiero teraz sięgnęłam po Harry'ego Pottera?!
Ta książka była cudowna! Co prawda filmy oglądałam, gdy byłam mała, ale okazało się, że nie dość dokładnie, a i oczywiście wielu rzeczy nie pamiętałam. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, bo chyba każdy wie o co chodzi, ale krótko uzasadnię, dlaczego przyznałam książce tak wysoką ocenę.
Są historie, które poprzez samą okładkę, kilka pierwszych zdań czy stron są w stanie wprowadzić nas w zupełnie inny świat; świat, w którym sami chcielibyśmy się znaleźć, poznać tych samych ludzi i odwiedzić te same miejsca. Dlatego wracamy lub będziemy wracać do nich wielokrotnie, by na nowo móc przeżyć chwile radości, smutku, śmiechu i łez. Takie książki zostają z nami na długo, o ile nie na zawsze.
Z ogromną chęcią sięgnę po kolejne części.
,,Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią...''
,,(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.''
więcej Pokaż mimo toDlaczego dopiero teraz sięgnęłam po Harry'ego Pottera?!
Ta książka była cudowna! Co prawda filmy oglądałam, gdy byłam mała, ale okazało się, że nie dość dokładnie, a i oczywiście wielu rzeczy nie pamiętałam. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, bo chyba każdy wie o co chodzi, ale...