-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać110
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik2
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-01-15
2021-07-22
2020-04-23
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.''
Książka obejmuje 50 lat z życia dwóch, głównych bohaterów: Rosie i jej najlepszego przyjaciela Alexa. Została przedstawiona w formie listów, maili czy rozmów na internetowym czacie postaci w niej występujących, co dodaje świeżości całej fabule. Dzięki temu można łatwiej utożsamić się z zachowaniami bohaterów oraz szerzej poznać ich emocje, uczucia, a nawet myśli. W pewnych momentach mamy wrażenie, że akcja zwalnia i mamy ochotę odłożyć czytanie na bok, ale za chwilę historia młodej Rosie Dunne zaskakuje nas czymś zupełnie nowym.
,,Love Rosie'' to książka, która nie zalicza się do typu mających na celu przekazać czytelnikowi pewien morał wypływający z tekstu czy po prostu dostarczyć mu odrobiny humoru i zabawy. To opowieść o prawdziwym życiu, jakie może się przytrafić każdemu z nas.
Świetna lektura, piękna opowieść i zasłużona ocena 9/10. Polecam również obejrzeć film pod tym samym tytułem :)
,,Na końcu tęczy'', bo tak brzmi oryginalny tytuł powieści Cecelii Ahern, jest lekką w odbiorze lekturą, której specyfika wyróżnią ją na tle innych.
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają,...
2015-12-31
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów, uczucia oraz emocje, a także powody ich zachowania, które są mocno zakorzenione w ich przeszłości.
Yates w swojej książce przedstawił świat bardzo realistycznie, często jakby chcąc podkreślić ludzkie słabości oraz niezdolność do ''wzięcia życia w swoje ręce''. Tak naprawdę każda z postaci jest zwykłą, godną pożałowania istotą. Ktoś mógłby spytać: A czemu nie człowiekiem? Wszyscy z nas od lat przypisują sobie to miano, oszukując samych siebie. Podobnie jak April Wheeler. Widząc swego męża śpiącego doszła do wniosku, iż nie tylko go nie kocha, ale także nie mogłaby go znienawidzić. Problem tkwił głęboko w jej umyśle, gdzie już jako mała dziewczynka została zraniona początkowo przez rodziców, później przez ciąg kolejnych osób czy zdarzeń. Nigdy nie dostała od losu tego, co by ją uszczęśliwiło, ponieważ sama nie wiedziała czego pragnie. Nigdy nie doceniła choćby częściowo dobra i radości, jakiej było jej dane poznać, gdyż nikt nie nauczył ją kochać. Zamiast tego początkowo uważała miłość za uszczęśliwianie drugiej osoby, a dopiero po czasie zorientowała się, że była nieszczera w stosunku do męża, jak i do samej siebie.
Fałszywość i obłuda ogarnęła ją do tego stopnia, iż zagubiła się we własnym życiu. Dlatego postanowiła je sobie odebrać. Zakończyć ciąg wiecznych rozczarowań i nieporozumień. Zrobić tą jedną, jedyną rzecz, której sama chciała i której sama była pewna.
Przyznam, że zakończenie wpasowało się idealnie w całość. Dokładnie czegoś takiego oczekiwałam od ,,Drogi do szczęścia''. Na przykładzie pani Givings widzimy, jak prostą i małostkową kobietą była. Po wprowadzeniu się nowej rodziny do byłego już domu Wheelerów, opisywała ich identycznie, jak niegdyś April i Franka. Cóż za ironia...
Dodam tylko, iż największą sympatię wzbudził we mnie Frank. Mimo popełnionych błędów, gorszych i lepszych chwil, prawie zawsze się starał. Chciał patrzeć na wszystko z zupełnie innej perspektywy, chciał widzieć wszystko nieco piękniejszym niż było w rzeczywistości.
I jestem zdania, iż pod koniec to on jedyny wykazał się odwagą, której tak strasznie zaprzeczał Shep. Przeżywał śmierć żony na swój sposób, lecz nie krył się z emocjami. Stawił czoła trudnościom i mimo, że owe wydarzenia odcisnęły na nim ogromne pięto, pośród tych wszystkich zakłamanych twarzy, pozostał człowiekiem.
Książkę można interpretować na wiele sposobów, gdyż porusza ogrom ważnych kwestii, z którymi często boimy się zmierzyć. Dość ciężka, trudna w odbiorze, lecz piękna i przede wszystkim wyjątkowa.
Gorąco polecam!
,,Jeśli ktoś się martwi, że omija go życie, niemal na sto procent chodzi o jego własny Problem Emocjonalny.''
,,Jeśli chcesz zrobić coś całkowicie szczerego i prawdziwego, w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że musisz zrobić to sama.''
Głęboko psychologiczna opowieść, napisana niezwykle bogatym językiem.
Możemy być tutaj świadkami życia codziennego młodego małżeństwa April i Franka Wheelerów. Historia przybliża nam niemal w każdym calu stan psychiczny i umysłowy bohaterów,...
2016-02-27
,,Wspomnienia bolą, zabijają od środka.
Mimo, że na zewnątrz wydajemy się normalni, nikt nie wie, co przeżywamy wewnątrz.
Nikt nie jest w stanie nam pomóc. Bo gdy tylko zostajemy sami, wszystko do nas wraca.
Niestety.''
Piękna, wzruszająca opowieść.
Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron pomyślałam: ,,Tak, to jest to! Tego właśnie szukałam!''. ,,Hopeless'' nie jest jednym z wybitnych dzieł literackich. Na samym początku książki zapoznajemy się z ogólnym zarysem całości. Każdy rozdział, który w tym przypadku nadzoruje główna bohaterka, goni kolejny, kolejny i kolejny. Tak, jak powiedziała Sky:
,,Jedną z rzeczy, za które kocham książki, jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite, ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. [..] Niezależnie od tego, co się dzieje, życie toczy się dalej, czy ci się to podoba, czy nie, i nigdy nie możesz pozwolić sobie na to, żeby się zatrzymać i po prostu złapać oddech.''
Tutaj również lektura nie pozwala nam zwolnić i odstawić ją na półkę; brniemy dalej, poznając coraz to nowe szczegóły. Co najlepsze, w miarę upływu czasu uświadamiałam sobie, jak błędnie oceniałam przedstawioną historię. Nie chodzi o to, że w środku bądź przy końcu czytania ,,Hopeless'' spodobało mi się bardziej. Autorka trafnie rozmieściła wszystkie elementy układanki, aby każda strona rzucała światło w zupełnie inną stronę.
Czy należy dodać coś więcej?
Dopóki sami nie zapoznacie się z twórczością pani Colleen Hoover, nie zrozumiecie, w czym tkwi piękno tej książki.
Nieprzesłodzona, intrygująca, z pewnością poruszy od środka każdego czytelnika. A przede wszystkim to jedna z nielicznych powieści, która uplasowała się u mnie prawie na najwyższym miejscu.
,,Nie będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają cię w życiu są testami, zmuszają cię do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stałeś zanim zostałeś przewrócony. Wybieram stanie wyżej.''
,,Wspomnienia bolą, zabijają od środka.
Mimo, że na zewnątrz wydajemy się normalni, nikt nie wie, co przeżywamy wewnątrz.
Nikt nie jest w stanie nam pomóc. Bo gdy tylko zostajemy sami, wszystko do nas wraca.
Niestety.''
Piękna, wzruszająca opowieść.
Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron pomyślałam: ,,Tak, to jest to! Tego właśnie szukałam!''. ,,Hopeless'' nie jest...
2016-03-31
,,Życie zawiodło mnie zbyt wiele razy i mówiąc szczerze, jestem zmęczona tym, że ciągle tracę nadzieję.''
,,Losing Hope'' jako kontynuacja po ,,Hopeless'' sprawdziło się wzorcowo! Ani przez chwilę nie zauważyłam powtarzających się niepotrzebnie scen czy dialogów z poprzedniej części. Holder jako nasz narrator dodawał co rusz odrobinę nowości i wielu niespodzianek, które będąc często zaledwie drobnymi detalami, zaskakiwały, równocześnie uzupełniając całość powieści i łącząc wszystkie elementy w jedną, pełną układankę.
Należałoby również nadmienić, iż okładki obu części, a także kompozycja i zaprojektowanie ogólnego wyglądu książek, jest ogromnym bonusem dla czytelnika, gdyż nie sposób nie zakochać się w owej powieści, chociażby patrząc na samą oprawę!
Piękna w każdym calu.
,,Długo jeszcze mógłbym wyliczać rzeczy, których mi brakuje. Ale przez ostatni rok nauczyłem się, co to znaczy naprawdę pogodzić się z czyimś odejściem. I teraz cieszę się, że miałem szczęście w ogóle Cię znać.''
,,Życie zawiodło mnie zbyt wiele razy i mówiąc szczerze, jestem zmęczona tym, że ciągle tracę nadzieję.''
,,Losing Hope'' jako kontynuacja po ,,Hopeless'' sprawdziło się wzorcowo! Ani przez chwilę nie zauważyłam powtarzających się niepotrzebnie scen czy dialogów z poprzedniej części. Holder jako nasz narrator dodawał co rusz odrobinę nowości i wielu niespodzianek, które...
2016-05-30
,,Mam wrażenie, że aby udokumentować stan mojej psychiki trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew.''
Po raz kolejny Matthew Quick udowodnił mi swój niezastąpiony dar do poruszania kwestii tak prostych i powszechnie znanych, w tak chwytliwy, czuły sposób.
Każda z postaci zmaga się tutaj z mniejszymi bądź większymi zaburzeniami psychicznymi. Pat, jako główny bohater pełni oczywiście centralny punkt walki z własnymi lękami, niepohamowanymi wybuchami złości, ogólnikowo rzecz biorąc przeszłością. Pobyt w psychiatryku sprawił, iż mężczyzna traci rachubę czasu oraz wypiera bolesne wspomnienia tak, by do nich nie wracać. Ma tylko jeden cel - odzyskać z powrotem żonę, dla której jest w stanie przejść całkowitą przemianę.
Tiffany, o której można by rzec, iż jest totalnie stukniętą wariatką, pod koniec książki wyjawia prawdziwy powód jej dotychczasowych zachowań. Automatycznie wyjaśnia nam się sprawa z matką Pata, jej tajemniczy towarzysz poświęcający kobiecie wystarczającą ilość czasu, którego tak bardzo potrzebowała czy wszystkie drobne kłamstewka spowodowane wyłącznie troską o zdrowie syna. Ronnie jest tradycyjnym przykładem człowieka całkowicie podporządkowanemu żonie, zamkniętym na jej upodobania i zakazy. Patrick, dla którego futbol stanowi część życia, a raczej jego znaczną większość, pozostaje obojętny względem uczuć swojego dziecka. Mimo iż chwilami włącza mu się rodzicielski tryb zainteresowania się stanem syna, nie potrafi zdobyć się na coś więcej. Przykro jest patrzeć na takiego człowieka, zdaje się, że to właśnie on potrzebował największej pomocy.
Quick posiada ten cudowny talent opowiadania historii wręcz w banalny, aczkolwiek bardzo mądry sposób. Podobnie jak przy ,,Niezbędniku Obserwatorów Gwiazd'' łzy same cisną się do oczu. ,,Poradnik'' stawia nas w sytuacji, gdzie musimy spojrzeć na realia rzeczywistości, a następnie z zachwytem stwierdzić: ''Chciałabym umieć spojrzeć na świat takim, jakim chciał go widzieć Pat''. Swoją drogą to piękne móc wierzyć i równocześnie ufać Bogu oraz losowi, iż po każdej burzy wychodzi słońce niosąc ze sobą szczęśliwe zakończenie. Może faktycznie to prawda? Może wystarczy kierować się pozytywnym nastawieniem i wiarą, która dodaje siły na przeczekanie ciężkich chwil, po których zawsze następuje coś dobrego?
Fajna książka. I tym razem 'fajna' nie dlatego, że nie umiem dobrać odpowiedniego synonimu, ale w sposób, w jaki fajna potrafi być końcówka porządnego filmu, po którego obejrzeniu jesteśmy mile usatysfakcjonowani.
,,Pamiętaj, przyszłość zaczyna się dziś.''
,,Mam wrażenie, że aby udokumentować stan mojej psychiki trzeba było ściąć przynajmniej dziesięć drzew.''
Po raz kolejny Matthew Quick udowodnił mi swój niezastąpiony dar do poruszania kwestii tak prostych i powszechnie znanych, w tak chwytliwy, czuły sposób.
Każda z postaci zmaga się tutaj z mniejszymi bądź większymi zaburzeniami psychicznymi. Pat, jako główny bohater...
2017-02-28
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.
Po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zdecydowanie wolę historie, które są trudniejsze w przetrawieniu ich treści. W ,,Prawie Mojżesza'' jesteśmy z wejścia poinformowani, iż ta opowieść nie kończy się happy endem. I rzeczywiście przez cały okres jej czytania atmosfera przybiera bardzo melancholijny, momentami wręcz mroczny klimat. Sama postać Mojżesza jako samotnego, odstającego od innych ludzi chłopca, który zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jest dość skomplikowanie złożona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bohater posiada dar widzenia zmarłych połączonych bezpośrednio z osobami, które zna. Zamiast komunikacji werbalnej używają oni wspomnień, które pojawiając się w głowie chłopaka, zostają następnie przelewane na płótno, tworząc zachwycające swoim pięknem i dokładnością obrazy. Początkowo myślałam, że tego typu motyw będzie miał mocne powiązania religijne, co niekoniecznie mogłoby pasować niektórym czytelnikom, jednak autorka zachowała w tej kwestii neutralność. Co więcej nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś podobnym w jakiejkolwiek książce, a wątek okazał się naprawdę interesujący oraz wprowadził do fabuły nutkę grozy i jeszcze więcej tajemniczości.
,,Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.''
Uwielbiam tutaj mnóstwo filozoficznych przemyśleń na temat życia, które wypływają z ust postaci w bardzo naturalny sposób. Nie są przesadnie 'mądre', ale odnoszą się do codzienności otaczającej każdego zwykłego człowieka. Osadzenie akcji w małym miasteczku, a także kilka fragmentów pobytu w szpitalu psychiatrycznym również zaliczam na plus, bo są do czynniki, które dodatkowo wpłynęły na zbudowanie właściwego nastroju książki.
Nie wiązałam absolutnie żadnych oczekiwań w związku z ,,Prawem Mojżesza'', bo w tym przypadku ciężko jest spodziewać się czegoś konkretnego. Opis wprowadza nas poniekąd do całej historii oraz zapowiada, że nie będzie ona łatwa, jednak myślę, że trudno domyślić się, o czym tak naprawdę będzie. Dopiero po przeczytaniu jakiś 100 stron udało mi się zgadnąć, w jaki sposób potoczą się dalsze wydarzenia, ale mimo wszystko samo ich wykonanie i przedstawienie ciekawiło mnie coraz bardziej. Obserwowanie rozwoju Mojżesza było z psychologicznego punktu widzenia fajnym doświadczeniem, ponieważ autorka stopniowo odsłaniała wszystko to, co kłębiło się wewnątrz jego duszy. A z pewnością nie były to ani trochę przyjemne rzeczy.
,,Boisz się prawdy Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.''
Książka Amy Harmon to opowieść o bólu i cierpieniu towarzyszącym nieustannie każdemu człowiekowi. To niemal brutalna lekcja życia, w którym wszyscy radzimy sobie na milion różnych sposobów z utratą bliskiej osoby, często gubiąc się po drodze i zbaczając z wyznaczonej ścieżki.
Mocna, bezpośrednia, a przede wszystkim wyjątkowa.
,,Świadomość, że nie cierpisz samotnie, przynosi ulgę. Smutne, ale prawdziwe.''
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie...
2017-05-12
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już tylko gorzej.
Nie da się nawet dokładnie określić, o czym konkretnie jest. Ni to książka o miłości, przyjaźni, odnajdywaniu własnego siebie czy szczęścia w życiu. Jest po prostu o niczym. Od tak napisana sobie historia pewnej samotnej lekarki, która swoją drogą jest jedną z najbardziej irytujących bohaterek, z jakimi miałam ''przyjemność'' się spotkać. Ponadto miałam wrażenie, że każda z postaci jest schematycznie podobna do poprzedniej. Przemek, Bartek czy jakiś inny Michał - co za różnica, jedno i to samo.
,,Obudź Się Kopciuszku'' nie zasługuje na najniższą ocenę, bo aż tak dużą tragedią nie jest, ale bardzo blisko jej do niej. Ze swojej strony odradzam. Po co się męczyć kochani, jest tyle innych, bardziej wartościowych książek.
,,Dlatego ja ci dziecino, mówię, cokolwiek się tam w twoim życiu podziało, ileś się nie wycierpiała z różnych powodów, o siebie zawsze trzeba walczyć i o szczęście swoje.''
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już...
2016-07-02
,,Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.''
Bardzo długo szukałam jakiegokolwiek argumentu, by nie przyznać tej książce maksymalnej oceny. Jak widać, takowego nie znalazłam.
O ,,Zanim się pojawiłeś'' ostatnimi czasy zrobiło się niesłychanie głośno. Ekranizacja pozwoliła lekturze zyskać niemały rozgłos, więc zapewne większość z nas wie, z jaką historią ma do czynienia. Sam temat jest trudny w odbiorze i przyswojeniu. Tylko osoby niepełnosprawne, którym los odebrał pewną część ich życia, są w stanie do końca pojąć, o jaką stawkę toczy się gra.
Strasznie podobał mi się sposób przedstawienia postaci. Niewyidealizowani, czasami lekko denerwujący bohaterowie dodają autentyczności. Nie raz śmiałam się z ich tekstów, nie raz też zdarzyło mi się uronić kilka łez. I przde wszystkim cholernie mocno zżyłam się z Willem Traynorem.
Relacja Louisy i jej 'szefa' nie była ckliwa ani przesłodzona, na szczęście obyło się bez zbędnych fajerwerków i wielkich fanfar, które wszystko by popsuły. Bardzo dojrzałe podejście autorki do tematu, głęboko i dokładnie przemyślane.
Naprawdę pokochałam tę książkę. Nie da się jednoznacznie wskazać na rzecz, jaka wywowała tak ogromny zachwyt wśród czytelników. Ja również dałam się wciągnąć i pozwoliłam sobie ulokować ją na półce moich ulubionych.
Przeczytajcie ,,Zanim się pojawiłeś'' i dajcie się ludzie oczarować.
,,Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj.''
,,Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.''
Bardzo długo szukałam jakiegokolwiek argumentu, by nie przyznać tej książce maksymalnej oceny. Jak widać, takowego nie znalazłam.
O ,,Zanim się pojawiłeś'' ostatnimi czasy zrobiło się niesłychanie głośno. Ekranizacja pozwoliła lekturze zyskać niemały rozgłos, więc zapewne...
2016-07-07
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co wyjątkowego kryje się w polecanym przez wszystkich ,,Pamiętniku''. I dopiero pod koniec książki, znalazłam na nie odpowiedź.
Jak wiadomo, miłość, która połączyła Noaha i Allie jest na dobrą sprawę piękna. Każdy z nas marzy, by doświadczyć tego rodzaju uczucia, by móc stać się dla kogoś tym jedynym i niepowtarzalnym. Przyjemnie czyta się taką historię. Jednak same retrospekcje aż tak bardzo mnie nie zachwyciły.
Dopiero fragmenty opisywane z punktu widzenia sędziwego człowieka, który co dzień na nowo opowiada swojej chorej na Alzheimera żonie ich wspólnie spędzone życie, dotarły do mnie z większą mocą. Sparks posługuje się tak barwnymi w odbiorze słowami, tak dobitnymi, a zarazem cudownymi, iż nie sposób się nie wzruszyć.
Niezajmująca wiele czasu, książka utrwalająca się w pamięci.
Jeśli ktoś poszukuje dobrej powieści romantycznej, to tytuł w sam raz dla niego. Mimo wszystko, nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że w tym przypadku wolałabym ujrzeć całą historię na ekranie telewizora. Być może się mylę.
Niemniej jednak mogę szczerze powiedzieć o niej, że jest naprawdę bardzo, bardzo ładna.
,,Jesteśmy zupełnie inni. Pochodzimy z dwóch różnych światów, a jednak to właśnie Ty nauczyłaś mnie wagi miłości. Pokazałaś mi, co to znaczy troszczyć się o kogoś i dzięki temu stałem się lepszym człowiekiem.''
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co...
2016-07-09
,,Trzeba coś kochać, żeby to znienawidzić.''
Boże, nie pamiętam, na czym ostatnio tak bardzo się popłakałam.
Wypożyczyłam tę książkę wyłącznie ze względu na ekranizacje, gdyż w pierwszej kolejności pomyślałam sobie, że skoro nakręcono na jej podstawie film, to z pewnością w mniejszym bądź większym stopniu mi się spodoba. Ale żeby aż tak?
Na wstępie podkreślając: To nie jest historia tylko i wyłącznie o wakacyjnej miłości. To coś o wiele więcej. Trafnie opisuje to tekst znajdujący się z tyłu okładki:
,,Opowieść o rodzinie, pierwszych miłościach i drugich szansach. O rozstaniach i powrotach.''
Strasznie podoba mi się tutaj psychologiczny obraz bohaterów. Sparks niewiarygodnie dobrze włada dobieraniem słów, by dialogi brzmiały bardzo wyraźnie, emanowały ogromną gamą uczuć, które chciał dzięki nim oddać. Pod koniec czytania powróciłam jeszcze raz do samego początku, gdzie znajduje się prolog. Przewertowałam wzrokiem kilka pierwszych stron, by dopiero w tamtym momencie zrozumieć, iż czytając pierwotnie ten fragment, nie zdawałam sobie sprawy, jak wspaniałą historię skrywa przede mną.
Całym sercem pokochałam postać Steve'a! Okazał się tak cudownym człowiekiem, przede wszystkim zwyczajnie dobrym i niewiarygodnie oddanym. Sam fakt, iż zdradę oraz winę za rozpad swojego małżeństwa przypisał sobie, przez co stracił kontakt ze swoją córką na całe 3 lata, jest dużym poświęceniem. Nie mówiąc już o tym, jak ładnie wybrnął z przykrych wspomnień pozostawionych przez jego własnego ojca za życia oraz w czasie, gdy umierał. Nie powielał błędów rodziców - wyszedł im na przekór, stając się dla dzieci wzorem, z którego sama byłabym na ich miejscu dumna.
W tej książce było wszystko: młodzieńcza miłość z pięknym zakończeniem, trudne relacje w rodzinie, dziesięcioletni chłopak z rozbrajającym poczuciem humoru, pełno dających dużo do zrozumienia lekcji na temat życia. Trochę o Bogu. Trochę o człowieku. A także nieco klimatu ze zwykłych młodzieżowych powieści i nieco z tych tytułów wyższej półki.
Absolutnie nic nie zmieniłabym w tej książce. Teraz nawet sam tytuł, który wcześniej kojarzył mi się ze śpiewającą miłosną pieśń Miley Cyrus, nabrał nowego znaczenia. ,,Ostatnia piosenka'' to opowieść o umiejętności przebaczania i dostrzegania rzeczy z tej piękniejszej strony.
Kurcze, zakochałam się. Jedna z moich ulubionych. Definitywnie.
,,Pamiętasz witraż, który razem zrobiliśmy? (...)
Nazwałem go Bożym Światłem, bo przypomina mi niebo. Za każdym razem, gdy przez to okno albo każde inne wpadnie światło, będziesz wiedział, że jestem przy tobie, dobrze? To będę ja. Będę światłem, które wpada przez okno.''
,,Trzeba coś kochać, żeby to znienawidzić.''
Boże, nie pamiętam, na czym ostatnio tak bardzo się popłakałam.
Wypożyczyłam tę książkę wyłącznie ze względu na ekranizacje, gdyż w pierwszej kolejności pomyślałam sobie, że skoro nakręcono na jej podstawie film, to z pewnością w mniejszym bądź większym stopniu mi się spodoba. Ale żeby aż tak?
Na wstępie podkreślając: To nie...
2016-07-14
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi, którzy poprzez wzajemną miłość uczą się godzić z własną przeszłością. Bowiem tylko ona jest zdolna pozwolić odejść na zawsze ukochanej osobie.
Przyznam, że gdyby nie zakończenie ocena byłaby niższa, a opowieść straciłaby na wadze. Na coś takiego czekałam!
Ponownie mogłam wylać sporo łez i wyrzucić z siebie zbędne emocje.
I całe szczęście.
Gorąco polecam!
,,Dziękuję, że mnie kochałeś, że w zamian przyjąłeś moją
miłość. Dziękuję za wspomnienia, które będą ze mną na zawsze. Jednak najbardziej dziękuję za to, że pokazałeś mi, iż nadejdzie czas, kiedy będę mogła pozwolić Ci odejść. ''
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi,...
2016-07-20
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i przemierzanie różnych miast oraz stanów u boku dopiero co poznanego mężczyzny. Ciekawe postacie, w tym główna bohaterka, która ani trochę mnie nie irytowała, jak w większości książek, lekka, aczkolwiek pozwalająca zastanowić się nad poszczególnymi sprawami.
Jednak opowieść skupia się wyłącznie na Camryn i Andrew do tego stopnia, iż reszta bohaterów zostaje całkiem pominięta. Brakuje rozwinięcia pobocznych tematów, schemat romantycznej powieści, przy której jesteśmy pewni, w jaki sposób potoczy się fabuła, robi się nudny. Od momentu, gdy między parą zaczyna się dziać coś więcej, kończąc na ich całkowitym zbliżeniu, przewracałam kartki, chcąc jak najszybciej skończyć czytanie.
Wracając do pozytywnych stron, nie mogę zaprzeczyć, że książka jest dobra, ale z pewnością wielu osobom spodobałaby się bardziej niż mi. Być może zbyt długo tkwię w romanso-dramatach, które mi się przejadły i oczekuje czegoś więcej. Mimo wszystko znam lepsze książki z tego gatunku.
Muszę również nadmienić, iż bardzo spodobało mi się nawiązanie do mitologicznej historii Orfeusza i Eurydyki. Wzmianka o nich umieszczona na okładce książki sprytnie przyciąga uwagę czytelnika.
Ocena adekwatna do całości, 5 gwiazdek to nieco za mało, lecz na siódemkę z mojej strony na pewno nie zasługuje.
,,Najlepsi przyjaciele - bez względu na to, jacy są albo jak bardzo nas ranią - i tak nimi zawsze będą. Nikt nie jest doskonały. Błędy przyjaciół są do wybaczenia; to właśnie sprawia, że przyjaźń jest prawdziwa.''
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i...
2016-07-27
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak bardzo się przy niej wynudzę.
Przeczytałam 50, 60, 100, 200...stron i kompletnie nic nie wywarło na mnie dobrego wrażenia. Wielka tajemnica Jeremy'ego, która była powodem jego rozwodu z żoną, została wyjaśniona już na samym początku, gdzie z tekstu dokładnie wynikało, dlaczego Maria od niego odeszła. Światła na cmentarzu, wokół których zrobiono tyle szumu? Okazało się, że bez potrzeby męczyłam się nad dobrnięciem do końca książki, ponieważ przez niemalże 400 stron kompletnie nic się nie wydarzyło.
Kolejna sprawa - miłość Jeremy'ego do Lexie. Zakochał się w przeciągu dwóch dni na tyle, by wyprowadzić się z z Nowego Yorku do małego miasteczka i wieść z nią udane życie. Przez tyle lat facet nie potrafił zaangażować się w żaden związek, a tutaj nagle BĘC! Miłość sama do niego przyszła razem z upragnioną ciążą. Jak widać, może to z Marią było coś nie tak, skoro jedna noc z Lexie wystarczyła, aby doczekał się upragnionego dziecka?
Doris i jej 'parapsychiczne' zdolności, czy jakkolwiek je nazywają. Skąd w ogóle taki pomysł? Coś mi umknęło, czy nagle mamy do czynienia z fantastyką?
Mdła akcja, fabuła całkiem pozbawiona chociażby jednego sensownego pomysłu, dialogi postaci strasznie oficjalne, wręcz sztuczne.
Dziwię się, jak Nicholas Sparks, który potrafi napisać powieść idealną, przepiękną i wzruszającą do łez, mógł wydać coś, co pod żadnym względem nie trzyma się kupy. Co śmieszniejsze, istnieje jeszcze druga część niesamowitych przygód Jeremy'ego Marsha.
Żeby nie krytykować jeszcze bardziej, powiem krótko, że nie podobała mi się. Mam nadzieję, że reszta tytułów nie zawiedzie mnie tak bardzo, jak ,,Prawdziwy cud''.
,,Miłość wyprawia różne dziwne rzeczy z ludźmi.''
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak...
2016-08-01
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z dużym zaciekawieniem, a w ostatniej części, także sporym zaskoczeniem. Wbrew pozorom, książki Sparksa opowiadają wyjątkowe historie miłosne. Tutaj zakończenie było na swój sposób piękne i naprawdę dojrzałe, podkreślając przy tym zachowanie głównego bohatera. Uwielbiam, gdy końcowe strony zostawiają czytelnikowi kilka pytań i zmuszają go do pobudzenia wyobraźni, aby samemu zastanowić się nad ich finałem.
Nic więcej nie trzeba dodawać. Może oprócz tego, iż coraz bardziej zaczynam kochać twórczość Nicholasa Sparksa.
,,Jeśli z czymś się borykasz, rozejrzyj się dookoła, a zobaczysz, że wszyscy ludzie z czymś się borykają i że dla nich jest to równie trudne, jak dla ciebie.''
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z...
2016-08-17
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych półkach.
Niekiedy dialogi bohaterów są jakby pozbawione emocji, bynajmniej ja odniosłam wrażenia, że jakieś 250 stron przewertowałam bez jakiegokolwiek większego wczuwania się w akcję bądź zżycia z postaciami.
Jednak końcówka zrekompensowała wszelkie minusy i sprawiła, że mimowolnie się popłakałam. Nie miałabym serca mówiąc, że książka mi się nie podobała, bo rzeczywiście mam o niej dobre zdanie. Tak jak każda powieść Sparksa, jednym przypadnie do gustu, drugim natomiast zbrzydnie już na samym początku. Ja tymczasem w pierwszej kolejności poleciłabym inne tytuły tego autora, a tę zostawiła na nudne, deszczowe popołudnie.
,,Miłość zawsze mówi więcej o tych, którzy ją odczuwają niż o tych, którzy są jej obiektem.''
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych...
2016-08-18
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia o wiele więcej do myślenia.
Możemy obserwować, jak Landon ze zwykłego nastolatka, dzięki osobliwej naturze Jamie, małymi krokami zmienia się w dojrzałego, młodego człowieka, doświadczając za sprawą dziewczyny pewnego rodzaju cudu.
Trzeba przy tym nadmienić, iż Sparks w swoich książkach przywiązuje sporą wagę do spraw wiary. Toteż z tego względu osoby niewierzące bądź innego wyznania mogą czuć z jednej strony zakłopotanie i niesmak czytając fragmenty dotyczące Boga. Z drugiej natomiast wydaje mi się, że nawet i u takich czytelników sam przekaz zostanie ten sam, tylko interpretacja się zmieni.
To następny z tytułów, za który kocham twórczość tego autora. Nie sposób nie pokochać z czasem postaci Jamie, nie wciągnąć się w fabułę już przy pierwszych stronach i nie uronić chociażby kilku łez przy zakończeniu.
Naprawdę piękna i godna polecenia.
,,Uśmiecham się lekko, spoglądając ku niebu, świadom jeszcze jednej rzeczy, której wam nie wyjawiłem: swoją drogą, wierze teraz, iż cuda się zdarzają.''
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia...
2016-08-21
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz wątku miłosnego i niewiele znaczących, pobocznych tematów spotykamy się tutaj z elementami kryminału, co oczywiście przysłużyło książce za plus.
Można powiedzieć, że bardzo ujął mnie sposób przedstawienia wydarzeń. Całość opisywana jest przez człowieka, który ponosi odpowiedzialność za śmierć Missy, przeplatana z wydarzeniami oglądanymi z perspektywy zwykłego narratora. Nadaje to nutkę tajemniczości oraz stanowi nieco większą zagadkę dla czytelnika, ale również, przynajmniej w moim przypadku, daje kolejny powód, dla którego śledzę kolejne poczynania bohaterów z jeszcze większą ciekawością.
Ciężko jest oceniać książki Nicholasa Sparksa, mówiąc na temat każdej z nich coś zupełnie nowego, co pozwoli nieco odróżnić ją od reszty. Można po prostu przyporządkować ją do danej kategorii. Tutaj powiedziałabym, że ,,Na zakręcie'' jest powieścią bardzo dobrą, wciągającą, dającą się z miejsca polubić.
Trzeba jednak przyznać, iż do tej pory jestem oczarowana intensywnością obrazowania uczuć postaci, która przejawia się w każdym tytule autora. To właśnie ich moc oddziaływania sprawia, że łzy same cisną nam się do oczu.
Ponownie oczywiście polecam, a ocenę uznaję za adekwatnie opisującą poziom książki.
,,(...)- Wobec tego przyjdziesz?
- Możesz się nas spodziewać.
- Świetnie. Ale posłuchaj, jeśli moja mama zacznie zadawać dziwne pytania, pamiętaj że ja jestem podobna do ojca, dobrze?''
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz...
,,Nasze blizny opowiadają naszą historię. Świadczą o tym, że żyliśmy, a przede wszystkim, że przetrwaliśmy."
,,Zanim cię zobaczę" to historia Alfiego, byłego nauczyciela, któremu na skutek wypadku, gdzie zginęli jego dwaj najlepsi przyjaciele, amputowano nogę oraz Alice, której lewa strona ciała uległa rozległemu poparzeniu w wyniku pożaru. Bohaterowie trafiają na tę samą salę szpitalną, jednak oddzieleni parawanem, za którym Alice ukrywa się przed resztą świata i ciekawskimi spojrzeniami ludzi, mogą poznać się tylko i wyłącznie na podstawie odbytych ze sobą rozmów.
W pierwszej kolejności po napisaniu tego krótkiego opisu, myślę sobie, że brzmi on trochę jak bardzo specyficzna "randka w ciemno", choć sama tematyka książki i problemy w niej poruszone nie pozwalają z czystym sumieniem go w ten sposób nazwać. W rzeczywistości mamy do czynienia z historią dwójki ludzi, którzy muszą nauczyć się żyć w świecie, gdzie ich ciało już nigdy nie będzie takie jak przedtem, a codziennie funkcjonowanie okaże się nagle o wiele trudniejsze. To opowieść o przyjaźni, uczuciu rodzącym się nie poprzez względy wizualne, lecz przez piękno duszy drugiego człowieka, a także lekcja drugich szans, które czasami musimy dostać przede wszystkim od samych siebie.
Mimo tego liczyłam, że ostatnie 100 stron książki potoczy się nieco innym torem, a szpital nie będzie aż tak długo robił za główne miejsce akcji tej powieści. Z jednej strony rozumiem zamysł poprowadzenia fabuły w ten sposób, ponieważ zakończenie, bardzo symboliczne i długo wyczekiwane, miało w sobie swój urok, a z drugiej wolałabym osobiście dostać od autorki coś nieco innego.
,,Zanim cię zobaczę" to bez wątpienia książka dobrze napisana, momentami zabawna i wzruszająca na przemian, bardzo klimatyczna i przyjemna w czytaniu. Nada się idealnie na dwa lub trzy wieczory, jeśli tylko lubicie ten gatunek literacki. Niemniej jednak muszę przyznać, iż znam dużo innych, mimo wszystko lepszych dramatów romantycznych, które po przeczytaniu bardziej zapadły mi w pamięć.
,,Nasze blizny opowiadają naszą historię. Świadczą o tym, że żyliśmy, a przede wszystkim, że przetrwaliśmy."
więcej Pokaż mimo to,,Zanim cię zobaczę" to historia Alfiego, byłego nauczyciela, któremu na skutek wypadku, gdzie zginęli jego dwaj najlepsi przyjaciele, amputowano nogę oraz Alice, której lewa strona ciała uległa rozległemu poparzeniu w wyniku pożaru. Bohaterowie trafiają na tę samą...