-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-02-13
2022-01-17
2016-12-15
2017-02-28
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.
Po przeczytaniu tej książki stwierdziłam, że zdecydowanie wolę historie, które są trudniejsze w przetrawieniu ich treści. W ,,Prawie Mojżesza'' jesteśmy z wejścia poinformowani, iż ta opowieść nie kończy się happy endem. I rzeczywiście przez cały okres jej czytania atmosfera przybiera bardzo melancholijny, momentami wręcz mroczny klimat. Sama postać Mojżesza jako samotnego, odstającego od innych ludzi chłopca, który zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jest dość skomplikowanie złożona w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bohater posiada dar widzenia zmarłych połączonych bezpośrednio z osobami, które zna. Zamiast komunikacji werbalnej używają oni wspomnień, które pojawiając się w głowie chłopaka, zostają następnie przelewane na płótno, tworząc zachwycające swoim pięknem i dokładnością obrazy. Początkowo myślałam, że tego typu motyw będzie miał mocne powiązania religijne, co niekoniecznie mogłoby pasować niektórym czytelnikom, jednak autorka zachowała w tej kwestii neutralność. Co więcej nie przypominam sobie, żebym spotkała się z czymś podobnym w jakiejkolwiek książce, a wątek okazał się naprawdę interesujący oraz wprowadził do fabuły nutkę grozy i jeszcze więcej tajemniczości.
,,Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.''
Uwielbiam tutaj mnóstwo filozoficznych przemyśleń na temat życia, które wypływają z ust postaci w bardzo naturalny sposób. Nie są przesadnie 'mądre', ale odnoszą się do codzienności otaczającej każdego zwykłego człowieka. Osadzenie akcji w małym miasteczku, a także kilka fragmentów pobytu w szpitalu psychiatrycznym również zaliczam na plus, bo są do czynniki, które dodatkowo wpłynęły na zbudowanie właściwego nastroju książki.
Nie wiązałam absolutnie żadnych oczekiwań w związku z ,,Prawem Mojżesza'', bo w tym przypadku ciężko jest spodziewać się czegoś konkretnego. Opis wprowadza nas poniekąd do całej historii oraz zapowiada, że nie będzie ona łatwa, jednak myślę, że trudno domyślić się, o czym tak naprawdę będzie. Dopiero po przeczytaniu jakiś 100 stron udało mi się zgadnąć, w jaki sposób potoczą się dalsze wydarzenia, ale mimo wszystko samo ich wykonanie i przedstawienie ciekawiło mnie coraz bardziej. Obserwowanie rozwoju Mojżesza było z psychologicznego punktu widzenia fajnym doświadczeniem, ponieważ autorka stopniowo odsłaniała wszystko to, co kłębiło się wewnątrz jego duszy. A z pewnością nie były to ani trochę przyjemne rzeczy.
,,Boisz się prawdy Georgio. A ludzie, którzy boją się prawdy, nigdy jej nie odkrywają.''
Książka Amy Harmon to opowieść o bólu i cierpieniu towarzyszącym nieustannie każdemu człowiekowi. To niemal brutalna lekcja życia, w którym wszyscy radzimy sobie na milion różnych sposobów z utratą bliskiej osoby, często gubiąc się po drodze i zbaczając z wyznaczonej ścieżki.
Mocna, bezpośrednia, a przede wszystkim wyjątkowa.
,,Świadomość, że nie cierpisz samotnie, przynosi ulgę. Smutne, ale prawdziwe.''
,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne.''
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie...
2017-05-12
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już tylko gorzej.
Nie da się nawet dokładnie określić, o czym konkretnie jest. Ni to książka o miłości, przyjaźni, odnajdywaniu własnego siebie czy szczęścia w życiu. Jest po prostu o niczym. Od tak napisana sobie historia pewnej samotnej lekarki, która swoją drogą jest jedną z najbardziej irytujących bohaterek, z jakimi miałam ''przyjemność'' się spotkać. Ponadto miałam wrażenie, że każda z postaci jest schematycznie podobna do poprzedniej. Przemek, Bartek czy jakiś inny Michał - co za różnica, jedno i to samo.
,,Obudź Się Kopciuszku'' nie zasługuje na najniższą ocenę, bo aż tak dużą tragedią nie jest, ale bardzo blisko jej do niej. Ze swojej strony odradzam. Po co się męczyć kochani, jest tyle innych, bardziej wartościowych książek.
,,Dlatego ja ci dziecino, mówię, cokolwiek się tam w twoim życiu podziało, ileś się nie wycierpiała z różnych powodów, o siebie zawsze trzeba walczyć i o szczęście swoje.''
,,Zza najcięższych chmur również można dostrzec słońce, a nawet jeśli towarzyszy mu rzęsisty deszcz, zawsze pozostaje barwna, pocieszająca tęcza. Trzeba tylko chcieć ją zauważyć.''
W przypadku tej książki wypowiem się krótko. Przez całą jej objętość męczyłam się coraz bardziej z każdą kolejną stroną. Co prawda zaczęła się jak najbardziej w porządku, ale później było już...
2017-05-08
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl prawdziwego ducha świąt, przywracając wiarę w cuda i przebaczenie.
Książka Magdaleny Kordel to tytuł idealny do przeczytania podczas mroźnego, zimowego wieczoru, koniecznie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ciekawa, z dużą dawką humoru i barwnie przedstawionymi bohaterami niesie ze sobą dużo na temat życia, jak i nas samych. Sprawia, iż myślami wracamy do wspomnień z dzieciństwa, przypominając sobie ciepło bijące z rodzinnego stołu, którego wówczas doświadczyliśmy. Rozgrzewa nawet najbardziej stwardniałe serca i uwrażliwia na magię świąt, których wigilijny klimat roznosi się na nowo ulicami każdego roku.
Choć prosta i być może nie bardzo wymagająca, to naprawdę świetna, uświadamiająca nam wiele ważnych rzeczy książka, którą z czystym sumieniem można polecić każdemu..
,,- Ludzie się czasem gubią - powiedział mężczyzna schrypniętym głosem.
- Wiem. - Pokiwała w zamyśleniu głową. - Lecz najważniejsze, żeby się odnaleźli.''
,,Krzyczymy o magii świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...''
Przeważnie tego typu historie, choć lekkie i przyjemne, nie okazują się czymś więcej niż tylko prosto napisaną lekturą, z pięknymi bohaterami i szczęśliwym zakończeniem. Jednak nie w przypadku ,,Anioła do Wynajęcia'', który przywodzi na myśl...
2017-08-17
,,Szczęście, jest wtedy, gdy kochamy to , czego potrzebujemy i potrzebujemy tego, co kochamy. I dostajemy to.''
Sześćdziesięcioletnia Marianne postanawia popełnić samobójstwo. Rzuca się z paryskiego Pont Neuf, lecz wbrew swoim planom zostaje uratowana i trafia do szpitala. Tam znajduje rustykalny kafelek z wizerunkiem Bretanii, dzięki któremu postanawia uciec od dotychczasowego życia i wybrać się w podróż do Kerdruck.
Naprawdę nie spodziewałam się po tej książce cudów ani chociażby porywającej lektury, która na długo zapadnie mi w pamięć. Miałam jedynie nadzieję spędzić przyjemnie czas u boku łatwej i przyjemnej w odbiorze powieści.
Tymczasem szlag mnie trafiał na myśl, że w ogóle zdecydowałam się tę książkę wypożyczyć.
Przeglądałam sobie w Internecie różne zdjęcia z Bretanii i rzeczywiście jest tam przepięknie. Jednak ta książka stanowi całkowite przeciwieństwo opisywanego w niej paryskiego regionu. Cała historia opiera się na miłości w najróżniejszych jej odsłonach, co po pewnym czasie robi się po prostu mdłe i nudne. Przeskoki między bohaterami, a raczej opisywanymi wydarzeniami z ich udziałem stawały się męczące, legendy na temat kamienia (?) czy cokolwiek to było, które miały dodawać książce magicznego klimatu, tylko pogorszyły sytuację. A bynajmniej ja po prostu nie kupuję takich rzeczy.
Zdaję sobie sprawę, iż jest to tylko zwykła obyczajówka, którą należy potraktować z przymrużeniem oka, ale szczerze mówiąc, bez względu na to, kto ma jaki gust, będę tę książkę odradzać każdemu. Autorka wrzuciła tutaj kilka fajnych, niby mądrych cytatów, które nijak mają się do całości, lecz to oznacza, że miała jakiś konkretny pomysł na tę książkę i wiedziała, co chce przez nią przekazać czytelnikowi. Czemu aż tak popsuła jej wykonanie? Tego niestety się nie dowiem.
Reasumując nie spodziewałam się, że ,,Księżyc nad Bretanią" okaże się tak słabą i bezcelową historią. Wynudziłam się za wszystkie czasy i wątpię, żebym prędko sięgnęła po jakąkolwiek inną powieść Niny George. Być może komuś z Was przypadnie do gustu, ale ja niestety w tym przypadku podziękuję.
,,Każdy mężczyzna, który kocha tak, jak kobieta na to zasługuje, jest czarodziejem.''
,,Szczęście, jest wtedy, gdy kochamy to , czego potrzebujemy i potrzebujemy tego, co kochamy. I dostajemy to.''
Sześćdziesięcioletnia Marianne postanawia popełnić samobójstwo. Rzuca się z paryskiego Pont Neuf, lecz wbrew swoim planom zostaje uratowana i trafia do szpitala. Tam znajduje rustykalny kafelek z wizerunkiem Bretanii, dzięki któremu postanawia uciec od...
2016-07-07
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co wyjątkowego kryje się w polecanym przez wszystkich ,,Pamiętniku''. I dopiero pod koniec książki, znalazłam na nie odpowiedź.
Jak wiadomo, miłość, która połączyła Noaha i Allie jest na dobrą sprawę piękna. Każdy z nas marzy, by doświadczyć tego rodzaju uczucia, by móc stać się dla kogoś tym jedynym i niepowtarzalnym. Przyjemnie czyta się taką historię. Jednak same retrospekcje aż tak bardzo mnie nie zachwyciły.
Dopiero fragmenty opisywane z punktu widzenia sędziwego człowieka, który co dzień na nowo opowiada swojej chorej na Alzheimera żonie ich wspólnie spędzone życie, dotarły do mnie z większą mocą. Sparks posługuje się tak barwnymi w odbiorze słowami, tak dobitnymi, a zarazem cudownymi, iż nie sposób się nie wzruszyć.
Niezajmująca wiele czasu, książka utrwalająca się w pamięci.
Jeśli ktoś poszukuje dobrej powieści romantycznej, to tytuł w sam raz dla niego. Mimo wszystko, nie potrafię wyzbyć się wrażenia, że w tym przypadku wolałabym ujrzeć całą historię na ekranie telewizora. Być może się mylę.
Niemniej jednak mogę szczerze powiedzieć o niej, że jest naprawdę bardzo, bardzo ładna.
,,Jesteśmy zupełnie inni. Pochodzimy z dwóch różnych światów, a jednak to właśnie Ty nauczyłaś mnie wagi miłości. Pokazałaś mi, co to znaczy troszczyć się o kogoś i dzięki temu stałem się lepszym człowiekiem.''
,,Zdaje się, że tylko starzy ludzie potrafią siedzieć obok siebie, milczeć i nie czuć się niezręcznie. Młodzi, popędliwi, niespokojni, zawsze muszą przerwać ciszę. Wielka szkoda, cisza bowiem jest czysta. Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko Ci, którzy się dobrze, że sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu. O to wielki paradoks.''
Długo zadawałam sobie pytanie, co...
2016-07-14
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi, którzy poprzez wzajemną miłość uczą się godzić z własną przeszłością. Bowiem tylko ona jest zdolna pozwolić odejść na zawsze ukochanej osobie.
Przyznam, że gdyby nie zakończenie ocena byłaby niższa, a opowieść straciłaby na wadze. Na coś takiego czekałam!
Ponownie mogłam wylać sporo łez i wyrzucić z siebie zbędne emocje.
I całe szczęście.
Gorąco polecam!
,,Dziękuję, że mnie kochałeś, że w zamian przyjąłeś moją
miłość. Dziękuję za wspomnienia, które będą ze mną na zawsze. Jednak najbardziej dziękuję za to, że pokazałeś mi, iż nadejdzie czas, kiedy będę mogła pozwolić Ci odejść. ''
,,Gdyby każdy, kto uważał, że mu się nie uda, nawet nie spróbował, to gdzie bylibyśmy dzisiaj?''
Chyba nie będzie nowością, jeśli powtórzę, że wprost kocham Sparksa za jego ogromny talent do pisania tak wspaniałych historii!
Z pozoru zwykły dramat romantyczny, wzbogacony symboliką tytułowego listu w butelce zamienia się w piękną powieść o sile uczucia dojrzałych ludzi,...
2016-07-20
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i przemierzanie różnych miast oraz stanów u boku dopiero co poznanego mężczyzny. Ciekawe postacie, w tym główna bohaterka, która ani trochę mnie nie irytowała, jak w większości książek, lekka, aczkolwiek pozwalająca zastanowić się nad poszczególnymi sprawami.
Jednak opowieść skupia się wyłącznie na Camryn i Andrew do tego stopnia, iż reszta bohaterów zostaje całkiem pominięta. Brakuje rozwinięcia pobocznych tematów, schemat romantycznej powieści, przy której jesteśmy pewni, w jaki sposób potoczy się fabuła, robi się nudny. Od momentu, gdy między parą zaczyna się dziać coś więcej, kończąc na ich całkowitym zbliżeniu, przewracałam kartki, chcąc jak najszybciej skończyć czytanie.
Wracając do pozytywnych stron, nie mogę zaprzeczyć, że książka jest dobra, ale z pewnością wielu osobom spodobałaby się bardziej niż mi. Być może zbyt długo tkwię w romanso-dramatach, które mi się przejadły i oczekuje czegoś więcej. Mimo wszystko znam lepsze książki z tego gatunku.
Muszę również nadmienić, iż bardzo spodobało mi się nawiązanie do mitologicznej historii Orfeusza i Eurydyki. Wzmianka o nich umieszczona na okładce książki sprytnie przyciąga uwagę czytelnika.
Ocena adekwatna do całości, 5 gwiazdek to nieco za mało, lecz na siódemkę z mojej strony na pewno nie zasługuje.
,,Najlepsi przyjaciele - bez względu na to, jacy są albo jak bardzo nas ranią - i tak nimi zawsze będą. Nikt nie jest doskonały. Błędy przyjaciół są do wybaczenia; to właśnie sprawia, że przyjaźń jest prawdziwa.''
,,Tylko pamiętaj, by zawsze być sobą i nie bać się mówić tego, co myślisz, albo tego, by głośno marzyć.''
Historia o poszukiwaniu miejsca, które pozwoli nam odkryć kim jesteśmy, o czym marzymy, a także dokąd i w poszukiwaniu czego zmierzamy.
Pierwsza połowa książka zleciała mi bardzo szybko. Uwielbiam motyw podróży, nawet takiej, która oznacza jazdę autokarem i...
2016-07-27
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak bardzo się przy niej wynudzę.
Przeczytałam 50, 60, 100, 200...stron i kompletnie nic nie wywarło na mnie dobrego wrażenia. Wielka tajemnica Jeremy'ego, która była powodem jego rozwodu z żoną, została wyjaśniona już na samym początku, gdzie z tekstu dokładnie wynikało, dlaczego Maria od niego odeszła. Światła na cmentarzu, wokół których zrobiono tyle szumu? Okazało się, że bez potrzeby męczyłam się nad dobrnięciem do końca książki, ponieważ przez niemalże 400 stron kompletnie nic się nie wydarzyło.
Kolejna sprawa - miłość Jeremy'ego do Lexie. Zakochał się w przeciągu dwóch dni na tyle, by wyprowadzić się z z Nowego Yorku do małego miasteczka i wieść z nią udane życie. Przez tyle lat facet nie potrafił zaangażować się w żaden związek, a tutaj nagle BĘC! Miłość sama do niego przyszła razem z upragnioną ciążą. Jak widać, może to z Marią było coś nie tak, skoro jedna noc z Lexie wystarczyła, aby doczekał się upragnionego dziecka?
Doris i jej 'parapsychiczne' zdolności, czy jakkolwiek je nazywają. Skąd w ogóle taki pomysł? Coś mi umknęło, czy nagle mamy do czynienia z fantastyką?
Mdła akcja, fabuła całkiem pozbawiona chociażby jednego sensownego pomysłu, dialogi postaci strasznie oficjalne, wręcz sztuczne.
Dziwię się, jak Nicholas Sparks, który potrafi napisać powieść idealną, przepiękną i wzruszającą do łez, mógł wydać coś, co pod żadnym względem nie trzyma się kupy. Co śmieszniejsze, istnieje jeszcze druga część niesamowitych przygód Jeremy'ego Marsha.
Żeby nie krytykować jeszcze bardziej, powiem krótko, że nie podobała mi się. Mam nadzieję, że reszta tytułów nie zawiedzie mnie tak bardzo, jak ,,Prawdziwy cud''.
,,Miłość wyprawia różne dziwne rzeczy z ludźmi.''
,,Życie polega na tym, by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.''
Niestety dobra passa z jaką czytałam pozostałe książki Sparksa minęła i przy tej okropnie się zawiodłam. Co prawda nie oczekiwałam zbyt wiele, bowiem już sam opis mnie nie zainteresował, lecz nie sądziłam, że tak...
2016-08-01
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z dużym zaciekawieniem, a w ostatniej części, także sporym zaskoczeniem. Wbrew pozorom, książki Sparksa opowiadają wyjątkowe historie miłosne. Tutaj zakończenie było na swój sposób piękne i naprawdę dojrzałe, podkreślając przy tym zachowanie głównego bohatera. Uwielbiam, gdy końcowe strony zostawiają czytelnikowi kilka pytań i zmuszają go do pobudzenia wyobraźni, aby samemu zastanowić się nad ich finałem.
Nic więcej nie trzeba dodawać. Może oprócz tego, iż coraz bardziej zaczynam kochać twórczość Nicholasa Sparksa.
,,Jeśli z czymś się borykasz, rozejrzyj się dookoła, a zobaczysz, że wszyscy ludzie z czymś się borykają i że dla nich jest to równie trudne, jak dla ciebie.''
,,Prawdziwa miłość oznacza,że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz.''
Tak jak myślałam, książka mnie nie zawiodła!
Nie mam zbyt wielu konkretnych rzeczy do powiedzenia na jej temat, gdyż zarówno klimat, cała fabuła, jak i sposób przedstawienia postaci, sprawił, iż czytało się ją lekko, z...
2016-08-17
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych półkach.
Niekiedy dialogi bohaterów są jakby pozbawione emocji, bynajmniej ja odniosłam wrażenia, że jakieś 250 stron przewertowałam bez jakiegokolwiek większego wczuwania się w akcję bądź zżycia z postaciami.
Jednak końcówka zrekompensowała wszelkie minusy i sprawiła, że mimowolnie się popłakałam. Nie miałabym serca mówiąc, że książka mi się nie podobała, bo rzeczywiście mam o niej dobre zdanie. Tak jak każda powieść Sparksa, jednym przypadnie do gustu, drugim natomiast zbrzydnie już na samym początku. Ja tymczasem w pierwszej kolejności poleciłabym inne tytuły tego autora, a tę zostawiła na nudne, deszczowe popołudnie.
,,Miłość zawsze mówi więcej o tych, którzy ją odczuwają niż o tych, którzy są jej obiektem.''
(...) Wspomnienia to dziwna rzecz. Czasami są całkiem realne, ale czasami stają się tym, czym chcemy, żeby były (...)
Patrząc nieco krytycznym okiem pod pryzmatem innych powieści Sparksa, ,, Dla ciebie wszystko'' plasuje się gdzieś pomiędzy dobrą, a przeciętną historią. Książka przez większą część jest zwykłym dramatem romantycznym, których nie brak dzisiaj na sklepowych...
2016-08-18
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia o wiele więcej do myślenia.
Możemy obserwować, jak Landon ze zwykłego nastolatka, dzięki osobliwej naturze Jamie, małymi krokami zmienia się w dojrzałego, młodego człowieka, doświadczając za sprawą dziewczyny pewnego rodzaju cudu.
Trzeba przy tym nadmienić, iż Sparks w swoich książkach przywiązuje sporą wagę do spraw wiary. Toteż z tego względu osoby niewierzące bądź innego wyznania mogą czuć z jednej strony zakłopotanie i niesmak czytając fragmenty dotyczące Boga. Z drugiej natomiast wydaje mi się, że nawet i u takich czytelników sam przekaz zostanie ten sam, tylko interpretacja się zmieni.
To następny z tytułów, za który kocham twórczość tego autora. Nie sposób nie pokochać z czasem postaci Jamie, nie wciągnąć się w fabułę już przy pierwszych stronach i nie uronić chociażby kilku łez przy zakończeniu.
Naprawdę piękna i godna polecenia.
,,Uśmiecham się lekko, spoglądając ku niebu, świadom jeszcze jednej rzeczy, której wam nie wyjawiłem: swoją drogą, wierze teraz, iż cuda się zdarzają.''
,,Jeśli przez te ostatnie miesiące Jamie czegoś mnie nauczyła, to tego, że nie powinniśmy sądzić innych po ich myślach i intencjach, lecz po ich uczynkach (...).''
Kolejna książkowa perełka, która rozkleja i łamie serce na bardzo małe kawałeczki! Bardzo szybko się czyta, narracja głównego bohatera wprowadza w nastrój podobny do ,,Pamiętnika'', jednak ta historia pozostawia...
2016-08-21
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz wątku miłosnego i niewiele znaczących, pobocznych tematów spotykamy się tutaj z elementami kryminału, co oczywiście przysłużyło książce za plus.
Można powiedzieć, że bardzo ujął mnie sposób przedstawienia wydarzeń. Całość opisywana jest przez człowieka, który ponosi odpowiedzialność za śmierć Missy, przeplatana z wydarzeniami oglądanymi z perspektywy zwykłego narratora. Nadaje to nutkę tajemniczości oraz stanowi nieco większą zagadkę dla czytelnika, ale również, przynajmniej w moim przypadku, daje kolejny powód, dla którego śledzę kolejne poczynania bohaterów z jeszcze większą ciekawością.
Ciężko jest oceniać książki Nicholasa Sparksa, mówiąc na temat każdej z nich coś zupełnie nowego, co pozwoli nieco odróżnić ją od reszty. Można po prostu przyporządkować ją do danej kategorii. Tutaj powiedziałabym, że ,,Na zakręcie'' jest powieścią bardzo dobrą, wciągającą, dającą się z miejsca polubić.
Trzeba jednak przyznać, iż do tej pory jestem oczarowana intensywnością obrazowania uczuć postaci, która przejawia się w każdym tytule autora. To właśnie ich moc oddziaływania sprawia, że łzy same cisną nam się do oczu.
Ponownie oczywiście polecam, a ocenę uznaję za adekwatnie opisującą poziom książki.
,,(...)- Wobec tego przyjdziesz?
- Możesz się nas spodziewać.
- Świetnie. Ale posłuchaj, jeśli moja mama zacznie zadawać dziwne pytania, pamiętaj że ja jestem podobna do ojca, dobrze?''
,,W życiu rzadko daje się określić dokładnie początek czegokolwiek, tę chwilę kiedy spoglądając wstecz,możemy z całą pewnością stwierdzić, że właśnie od tego wszystko się zaczęło. Jednakże czasami zdarza się,że los krzyżuje się z naszym codziennym życiem, zapoczątkowując łańcuch zdarzeń, których konsekwencji nie potrafimy w żaden sposób przewidzieć.''
Tym razem oprócz...
2016-08-24
,,Nasza historia się zakończyła, ale nasza podróż trwa. Ponieważ zawsze będziemy żyć na krawędzi, aż do śmierci.''
Pierwsza część była nie więcej niż dobra, jednak motyw podróży oraz ogólny zamysł autorki okazał się interesujący.
,,Na krawędzi zawsze'' niestety straciło wiele w moich oczach.
Nie podoba mi się język, którym książka została napisana. Niczym zwykłe fanfiction tyle tylko, że z nieco wyższej półki.
Andrew, który poprzednio tworzył fajną, zadziorną postać z niezłym poczuciem humoru, tutaj zaczął zachowywać się sztucznie. Jego łóżkowe sceny z Camryn przywodzą niekiedy na myśl te z ,,Pięćdziesięciu twarzy Greya'', chociaż Christian w tym przypadku wypada lepiej.
Dialogi, fabuła, bohaterowie plasują się na bardzo niskim poziomie. Nawet wątek z poronieniem pierwszego dziecka opisano tak bezpłciowo, że nie bardzo mnie to ruszyło.
Wiadomo, iż istnieją osoby, które mają to szczęście kroczyć przez życie z drugą połówką u boku, realizując wspólnie swoje marzenia i dając idealny przykład zgodnego małżeństwa. Osobiście znam takie przypadki, którym przez dziesiątki lat udaje się trzymać razem, lecz jeśli postanawia się stworzyć tego typu historię, którą podziwiać będzie można jedynie na papierze, trzeba solidniej się do tego przyłożyć.
Końcówkę czytało się już przyjemniej, aczkolwiek nie jestem pewna czy to przypadkiem nie z powodu tego, iż nareszcie będę mogła zamknąć książkę i odhaczyć ją z listy.
Nie jest najgorsza, szczególnie jeśli komuś nie przeszkadzają mętne miłosne opowiastki z wielkim, szczęśliwym zakończeniem.
Być może komuś innemu się spodoba, ale dla mnie historia oraz podróż Andrew Parrisha i Camryn Bennet rozpoczęła się i skończyła na pierwszym tomie.
,,Myślę, że najwspanialsze wspomnienia związane są z najbardziej
nieprawdopodobnymi miejscami. To dowodzi, że spontaniczność jest bardziej satysfakcjonująca niż skrupulatnie zaplanowane życie. Drobiazgowo zaplanowane cokolwiek.''
,,Nasza historia się zakończyła, ale nasza podróż trwa. Ponieważ zawsze będziemy żyć na krawędzi, aż do śmierci.''
Pierwsza część była nie więcej niż dobra, jednak motyw podróży oraz ogólny zamysł autorki okazał się interesujący.
,,Na krawędzi zawsze'' niestety straciło wiele w moich oczach.
Nie podoba mi się język, którym książka została napisana. Niczym zwykłe...
2016-09-16
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła dziewczyna, do której nie można się przyczepić, ale czy naprawdę w chwilach, gdy spotykamy się twarzą w twarz ze swoim prześladowcą nie zaczynamy krzyczeć/uciekać/wołać o pomoc, cokolwiek, aby dać wyraźnie znać, że coś się dzieje? I czy nie zawiadamiamy o tym w pierwszej kolejności swoim bliskim, skoro sprawa i tak została przedstawiona już wcześniej policji? Tak więc, zachowanie Julie potrafiło chwilami rzeczywiście irytować.
Mniej więcej w środku powieść zaczęła się niepotrzebnie wydłużać. Wiadomo, iż należy przedstawić wszystko krok po kroku, lecz skutkowało to tym, że wielokrotnie odkładałam książkę na półkę, ponieważ nie potrafiłam jej dokończyć.
Pomijając te dwie dygresje, oczywiście cała opowieść jest ciekawa, zawiera momenty, przy których można się pośmiać czy wzruszyć. Końcówka nabiera szybszego tempa i owocuje bardzo dobrym finałem, w którym motyw zmarłego Jima oraz psa poświęcającego się w imieniu swojej pani, zwierzaka podarowanego przez jej nieżyjącego męża, który obiecał czuwać nad nią, mimowolnie zostaje w głowie, a także wywołuje ten dobrze znany, wewnętrzny zachwyt dla symboliki sytuacji.
Książka dobra, na pewno nie jedna z moich ulubionych autorstwa Nicholasa, lecz warta polecenia.
,,I nie obawiaj się. Gdziekolwiek się znajdę, będę Cię strzegł. Zostanę Twoim aniołem stróżem, kochanie.''
,,Zawsze jest jakiś wybór. Tylko czasami ludzie podejmują złą decyzję.''
Po raz kolejny muszę wystawić taką a nie inną ocenę, pomimo pięknego zakończenia. Jak zwykle książka została utrzymana w typowym dla Sparksa klimacie, jednak tym razem wzbogacono ją elementami thrilleru, co oczywiście wyszło na dobre.
Może zacznę od minusów.
Główna bohaterka - na ogół dobra, miła...
2016-11-01
,,Wszyscy potrzebujemy czyjegoś towarzystwa...''
Nie powtarzając recenzjii poprzedników, przejdę od razu do rzeczy.
Historia, choć piękna poprzez wzgląd na bezgraniczne oddanie się matki dla trudnego wychowywania swojego dziecka, pozornie niczym nadzwyczajnym nie różni się od innych tytułów Sparksa. Gdyby ,,Na Ratunek'' było pierwszą książką tego autora w moich rękach, powiedziałabym pewnie, że jestem zachwycona, jednak po przebytych 10 książkach znam możliwości Nicholasa i wiem na co go stać, jeśli chce doprowadzić czytelnika do łez.
Jednakże tutaj płakałam niemal ciągle.
Fragment, w którym Taylor krótko po kłótni z Mitchem - swoim najlepszym przyjacielem - decyduje się po raz kolejny narazić na życie wbiegając do płonącego budynku, gdzie zostały dwie osoby, był całkowicie bezpośredni i okropnie brutalny w przesłaniu. Jak wiadomo, bohater zmagając się z dręczącymi go od dziecka wyrzutami sumienia, zgłasza się na ochotnika do każdej misji ratunkowej, nie zważając na konsekwencje podejmowanego ryzyka. To również on namawiał przyjaciela na pozostanie w ochotniczej straży pożarnej, mimo iż tamten zamierzał niedługo zrezygnować, ze względu na duże niebezpieczeństwo wiążące się z uczestnictwem we wszelkich misjach ratunkowych. Nie mając więcej sił, po uratowaniu jednego z uwięzionych ludzi, wyskakuje przez okno, ratując siebie samego. Kolejny rozdział rozpoczyna się informacją podawaną w gazetach czy telewizji, że w pożarze zginęła tylko jedna osoba, po czym przenosimy się do szpitala, do którego wchodzi Denise oznajmiając:,,Przykro mi z powodu Mitcha. ''
I to właśnie był pierwszy, naprawdę duży szok. Całość została utrzymana w takim napięciu, że słowa kobiety momentalnie wyciskają serię łez. Podobnie z opowieścią o śmierci ojca Taylora. Sparks stawia nas przed tragicznym faktem dokonanym, opisując szczegółowo śmierć mężczyzny oczami dziewięcioletniego dziecka, widzącego biegnącego w jego stronę ojca, pokrytego płomieniami, w dodatku nie krzyczącego, by nie wzbudzać jeszcze gorszej paniki i wypychającego malucha z otwartego okna. Byłam autentycznie lekko wstrząśnięta tym, co czytałam. Owszem, dało się przewidzieć podobną sytuację, ale jej przedstawienie, tak reliastyczne i zarazem traumatyczne...
To samo tyczy się końcówki, w której mały Kyle nareszcie sam z siebie mówi do swojej matki, że jej dziękuje, a co ważniejsze, że ją kocha, chwyta za serducho z podwojoną siłą. Całość kończy prolog, gdzie w ostatnim zdaniu dowiadujemy się, że dziecko dwójki naszych bohaterów zostało ochrzczone imieniem zmarnego przyjaciela, co już całkiem wzruszyło mnie do reszty.
,,Na Ratunek'" jest według mnie drugą w kolejności najlepszą książką Sparksa, zaraz po ,,Ostatniej Piosence'', co mówi samo za siebie.
Piękna, bez dwóch zdań.
,,W życiu trafisz nieraz na ludzi, którzy mówią zawsze odpowiednie słowa w odpowiedniej chwili. Ale w ostatecznym rozrachunku musisz ich sądzić po czynach. Liczą się czyny, nie słowa.''
,,Wszyscy potrzebujemy czyjegoś towarzystwa...''
Nie powtarzając recenzjii poprzedników, przejdę od razu do rzeczy.
Historia, choć piękna poprzez wzgląd na bezgraniczne oddanie się matki dla trudnego wychowywania swojego dziecka, pozornie niczym nadzwyczajnym nie różni się od innych tytułów Sparksa. Gdyby ,,Na Ratunek'' było pierwszą książką tego autora w moich...
2016-11-05
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym innym jak lekką, przyjemną relacją kilku wspólnie spędzonych dni Travisa i Gabby. Przyjaciele mężczyzny, ich rodziny, to w jaki sposób wszyscy razem spędzali ze sobą czas, był szczerze urzekający, a wręcz relaksujący podczas czytania.
Druga część przenosi nas 11 lat później. Klimat sytuacji zmienia się o 180 stopni, gdzie przez następne strony poznajemy głównie myśli naszego bohatera, utożsamiamy się z jego obecnym stanem oraz obserwujemy bardzo przykry rozwój wydarzeń.
Początkowo myślałam, że chodzi o kryzys w związku Travisa i Gabby, że być może chcą wziąć rozwód czy najzwyczajniej w świecie zaczęło się im nie układać. Jednak wiadomo, że w naturze Sparksa leży zmylenie czytelnika, czym zyskuje sobie coraz to większą ciekawość, narastającą z każdą kolejną stroną. Co prawda druga część książki nieco mi się dłużyła, aczkolwiek sama istota wyboru, przed którym musiał stanąć Travis, wywoływała uczucie, którego doświadczamy podczas dobrnięcia do głównego, dramatycznego momentu. W głębi duszy liczyłam na takie zakończenie, z czego jestem bardzo zadowolona i w pełni usatysfakcjonowana z lektury.
Książka dobra, przypominająca ,,Pamiętnik'', nie jest najwybitniejszym dziełem tego autora, ale podobała mi się. Z tego powodu myślę, iż właśnie taka ocena będzie adekwatna do całości.
Żałuję tylko, że w bibliotece, skąd wypożyczałam książkę, nie było innego wydania z ładniejszą okładką, bo przykro mi to mówić, ale ta wręcz odpycha od siebie, w porównaniu do reszty.
Ale jak wiadomo, nie ma to nic wspólnego z treścią, zatem nie dodając nic więcej, polecam!
,,Miłość to wspaniała rzecz. Dzięki niej życie jest coś warte.''
,,Ostatnio nie rozumiał chyba wielu rzeczy. Są ludzie, którzy twierdzą, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a przynajmniej na najważniejsze kwestie życiowe, lecz Travis im nie wierzył. W pewności siebie, z jaką mówili czy pisali, było coś, co wywoływało wrażenie usprawiedliwiania się.''
Tym razem będzie krótko, zwięźle i na temat.
Pierwsza część książki jest niczym...
2016-11-27
,,Dziecko zmienia twoje życie jak nic innego. Jest czymś najtrudniejszym i najlepszym, co cię spotkało.''
Przyznam, że po pierwszym tomie, który według mnie był okropny w porównaniu do pozostałych książek Sparksa, ta część przedstawia się nieco lepiej. Mimo to przez całe 400 stron nie działo się praktycznie nic godnego uwagi. Widzimy typowy dla ludzi zakładających rodzinę obraz: pierwsze spotkanie z rodzicami partnera, pierwsze kupno wspólnego domu, pierwsza poważna kłótnia i nadużycie wzajemnego zaufania, a w między czasie ciąża, która również nie przebiega bez jakichkolwiek problemów.
,,Od Pierwszego Wejrzenia'' uznaję za lepsze od ,,Prawdziwego Cudu'', ponieważ udało mi się skończyć książkę bez denerwowania się i dużej irytacji, jak podczas poprzedniej części. Ponadto, jak zwykle Nicholas kończy swoją powieść w sposób nagły, wzruszający i chwytający za serce. I właśnie ze względu na kierunek, w którym akcja tego tomu zaczęła się toczyć, przyznaję książce wyższą ocenę, niż na nią zasługuje.
Należy także nadmienić, że kilka wątków zostało niezamkniętych. Przykładowo, kłótnia Jeremy'ego z Alvinem. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają i nie sposób od razu wybaczyć tej drugiej osobie, jednak naprawdę nie wierzę, iż ktokolwiek potrafiłby nie odezwać się po kłótni do człowieka, z którym przyjaźnił się od wielu lat. Tego typu niedomówienia świadczą o tym, że Sparks miał dobry pomysł na kolejne 'tragiczne' zakończenie swojej książki, który tym samym odzwierciedli motyw młodego małżeństwa borykającego się z codziennymi problemami, jednak tym razem jego wykonanie niestety mu nie wyszło.
Od siebie szczerze radzę, aby zainteresowani wzięli się za inne tytuły tego autora.
,,Ludzie są tylko ludźmi i nikt nie jest doskonały, ale w małżeństwie chodzi o to, by tworzyć zespół. Spędzicie resztę życia, ucząc się siebie nawzajem, i od czasu do czasu będziecie na siebie naskakiwać. Ale piękno małżeństwa polega na tym, że jeśli wybrałeś właściwą osobę i jeśli oboje się kochacie, zawsze znajdziecie sposób, by się z tym uporać.''
,,Dziecko zmienia twoje życie jak nic innego. Jest czymś najtrudniejszym i najlepszym, co cię spotkało.''
Przyznam, że po pierwszym tomie, który według mnie był okropny w porównaniu do pozostałych książek Sparksa, ta część przedstawia się nieco lepiej. Mimo to przez całe 400 stron nie działo się praktycznie nic godnego uwagi. Widzimy typowy dla ludzi zakładających rodzinę...
,,Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny.
Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe.
Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.''
Urodzony w slamsach piętnastoletni Day jest poszukiwanym od lat przez Republikę przestępcą. W tym samym czasie jego równolatka June wywodząca się z jednej z najzamożniejszych rodzin Republiki, całkowicie oddana ojczyźnie kształci się na przyszłą gwiazdę swojego państwa. Śmierć brata dziewczyny sprawia, iż losy obu bohaterów się krzyżują, a ich przyszłość staje pod ogromnym znakiem zapytania.
Klimaty science fiction i fantasy to zdecydowanie moja bajka. ,,Legenda'' jest kolejną serią podobną do ,,Igrzysk Śmierci'', ,,Więźnia Labiryntu'' czy ,,Niezgodnej''. Jednak czy dorównuje ona poziomem swoim bestsellerowym poprzednikom, które doczekały się znanych na całym świecie ekranizacji?
Republika będąca dawnym zachodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych od czasów licznych powodzi i erupcji wulkanów, rywalizuje z Koloniami. Każde dziecko, w chwili ukończenia 10 lat przystępuje do Próby - zaliczenia zarówno testów z części ustnej i pisemnej oraz sprawnościowej. Najwyższym możliwym wynikiem do uzyskania jest 1500 punktów, co, jak do tej pory, udało się jedynie June. Dzieci z wysokim wynikiem zostają automatycznie przydzielone do jednych z najlepszych szkół, szkolących ich na przyszłych żołnierzy Republiki, a te z niższym mogą w przyszłości dostać pracę w nieco gorszych kręgach społecznych. Dzieci, które Próbę obleją, zostają wysyłane do obozów pracy. Czyli w rzeczywistości czeka ich śmierć.
Motyw jest co prawda bardzo oklepany, jednak na tyle zróżnicowany w szczegółach, iż w dalszym ciągu wyróżnia go na tle innych. Zaczynając od minusów, na samym początku historii przeszkadzało mi przede wszystkim to, że postacie zostały jakby wyzute z głębszych emocji. Przykładowo, June na wieść o śmierci brata oczywiście czuła się okropnie, była zdezorientowana i tak dalej, a nawet klęcząc później nad jego ciałem pozwoliła sobie na płacz. Jednak czytając te fragmenty nie czułam nic. Żadnego współczucia, żalu, rozgoryczenia lub chociażby złości na autorkę za złe przedstawienie tej sceny. Można więc powiedzieć, że miałam wówczas neutralny stosunek do pierwszych stron powieści, jednak, jak wiadomo, od każdej książki oczekuje się czegoś ponad to, stąd moje końcowe niezadowolenie. W następnych częściach lektury ta mała wada zaczęła się stopniowo zacierać, aż stała się całkiem niewidoczna czy raczej poprawiona.
Książkę czyta się o tyle szybko i przyjemnie, iż wydarzenia zostają przedstawione na przemian przez Daya oraz June. Rozdziały są stosunkowo krótkie, budując pewien rodzaj zainteresowania, które ciągnie się z każdą stroną, każąc nam dobrnąć do zakończenia powieści. Dopatrzyłam się pewnych niedociągnięć, które na dobrą sprawę nie mają większego znaczenia, zatem nie stanowią dużego problemu. Osobiście wolałabym, aby autorka opowiedziała więcej o genezie powstania Republiki i Kolonii, o epidemii szerzącej się wśród mieszkańców, która mimo iż została wyjaśniona bardziej szczegółowo niż reszta elementów tamtejszej wizji przyszłości, to nadal wiąże się z samym powstaniem tych dwóch państw. Nadmieniono oczywiście, iż skutkiem obecnego stanu rzeczy były liczne powodzie oraz erupcje wulkanów, ale brakuje tu namiastki swego rodzaju fundamentu, podtrzymującego całą fabułę. Być może dowiem się więcej na ten temat w kolejnych częściach, jednakże chciałabym dostać więcej informacji w pierwszym tomie.
Podsumowując i tym samym podkreślając lepszą stronę powieści, ,,Rebeliant'' jest dobrze zapowiadającym się początkiem trylogii, który na pewno w mniejszym bądź większym stopniu spodoba się fanom tego typu książek. Wciąga, co jest tutaj najważniejsze i sprawia, że w tym momencie mam ochotę od razu złapać za jego kolejny tom. Do ,,Igrzysk Śmierci'' mu niewiarygodnie daleko, ale to porządny dział literatury.
,,Zostanę z tobą na zawsze, mała. Chyba, że będziesz miała mnie serdecznie dosyć.''
,,Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny.
więcej Pokaż mimo toZ każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe.
Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.''
Urodzony w slamsach piętnastoletni Day jest poszukiwanym od lat przez Republikę przestępcą. W tym samym czasie jego równolatka June wywodząca się z jednej z najzamożniejszych rodzin...