-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-03-15
2023-10-25
W utworach Bułhakowa rzeczywistość wywraca się, koziołkuje, odrywa od zwyczajnych torów. Jeszcze lepiej widać to w powieści "Fatalne jaja". Ta krótka satyra na radziecką rzeczywistość lat dwudziestych XX wieku, jest jednocześnie pełną goryczy przestrogą przed ludzką krótkowzrocznością choć może lepiej rzec głupotą.
Otóż pewien specjalista od płazów i gadów profesor Piersikow, przypadkowo odkrył życiodajne promienie. Namnażały one nowe komórki, przyśpieszając wzrost organizmów. Naukowiec całe dnie spędza na badaniach, ślepo wierząc nauce. Tymczasem nieopodal Moskwy dochodzi do pomoru drobiu. Gdy wymiera on co do sztuki w całym ZSRR z odsieczą przychodzi tajemniczy pan Rokk. Jak będzie wyglądał jego plan odnowy populacji drobiu? Co z niego wyniknie?
Cała historia jest bardzo niepokojąca, autor widzi zagrożenie jakie wynika z ingerencji człowieka w naturę. Przywódcy i podporządkowani im naukowcy tamtych czasów w komunistycznym imperium śnili szalone wizje. W których człowiek był zredukowany do siły roboczej. Powieść jest jawną krytyką tamtego systemu, w którym ten kto posiada władzę ma w ręku nie tylko pieniądze ale i życie ludzkie.
Polecam, stawiając mocne 7/10.
W utworach Bułhakowa rzeczywistość wywraca się, koziołkuje, odrywa od zwyczajnych torów. Jeszcze lepiej widać to w powieści "Fatalne jaja". Ta krótka satyra na radziecką rzeczywistość lat dwudziestych XX wieku, jest jednocześnie pełną goryczy przestrogą przed ludzką krótkowzrocznością choć może lepiej rzec głupotą.
Otóż pewien specjalista od płazów i gadów profesor...
2023-10-14
2018-05-13
"Nowy wspaniały świat" to przerażająca powieść dystopijna.
Należy od wielu lat do klasyki, gdyż wydana była po raz pierwszy w 1932 roku, a już w następnym dostępna w polskim wydaniu.
Przedstawia Świat w roku 2541 n. e., czyli 632 ery Forda.
Ludzie nie rodzą się już żywo-rodnie, lecz zarodki są umieszczane w butelkach.
Owe zarodki poddawane są różnym zabiegom warunkowania, tak by z nich wyrośli ludzie którzy będą mogli dobrze służyć systemowi. Zarówno poprzez pracę, uległość wobec ideologii czy konsumpcjonizm.
Każdy aspekt życia jest przewidziany w programie tej nieludzkiej idei.
W jej myśl ludzie należą do wszystkich, to znaczy że nie mają mieć stałych partnerów ale ciągle muszą ich zmieniać.
Każdy musi być zadowolony, a jeśli tylko zaczyna się smucić lub co gorsza myśleć, dostaje na to chemiczne antidotum.
Książkę niestety czyta się ciężko, ale to przez trudny temat.
"Ja tam wolę być nieszczęśliwy, niż pozostawać w stanie tej fałszywej, kłamliwej szczęśliwości, w jakiej się tu żyje."
"Nowy wspaniały świat" to przerażająca powieść dystopijna.
Należy od wielu lat do klasyki, gdyż wydana była po raz pierwszy w 1932 roku, a już w następnym dostępna w polskim wydaniu.
Przedstawia Świat w roku 2541 n. e., czyli 632 ery Forda.
Ludzie nie rodzą się już żywo-rodnie, lecz zarodki są umieszczane w butelkach.
Owe zarodki poddawane są różnym zabiegom warunkowania,...
2023-07-12
"WOJNA TO POKÓJ"
"WOLNOŚĆ TO NIEWOLA"
"IGNORANCJA TO SIŁA"
Po 14 latach od pierwszej lektury, sięgnąłem po tę wybitną powieść raz jeszcze. Do dziś w mej głowie gnieżdżą się żywe wspomnienia sprzed 14 lat, namalowane piórem wspaniałego futurysty i krytyka politycznego.
Orwell roztacza przed nami ponurą wizję świata w którym panuje totalitaryzm. Podzielonego przez trzy bezustannie wojujące mocarstwa. Autor zakłada że komunizm rozleje się po świecie. Jedynie partia będzie o nas decydować, nieustannie obserwować przez ekrany w mieszkaniach. "Ministerstwo Obfitości" zadba o to by brakowało nam butów, jedzenia, żyletek, by w starych zniszczonych kamienicach było zimno. "Ministerstwo Prawdy" opowie historię na nowo ale nie będzie miała ona nic wspólnego z rzeczywistością. W końcu "Ministerstwo Pokoju" ewaporuje (unicestwi) wszelkich przeciwników partii, myślozbrodniarzy, każdego kto już będzie miał dość.
W tym bezdusznym świecie, znikają więzi społeczne, a człowieka traktuje się jak zwierzę pociągowe. Zasadność jego istnienia trwa dopóty, dopóki jest przydatny systemowi.
By nieco złagodzić obraz, widzimy także miłość Winstona Smitha i Julii, pracujących w Ministerstwie Prawdy. Postanawiają zbuntować się przeciwko systemowi. Ale jaką szansę ma miłość tam gdzie nikomu nie można zaufać? Czy zdołają przeżyć ten bunt?
Akcja futurystycznej antyutopii toczy się w Londynie, należącym do Oceanii. Nieprzeciętnie klarowny i zwięzły język w połączeniu z autentycznymi kreacjami postaci, sprawiają że uwierzyłem w Orwellowski świat. Świat który ma dużo wspólnego z dzisiejszym.
Tej ponadczasowej wybitnej powieści stawiam ponownie 10/10.
"WOJNA TO POKÓJ"
"WOLNOŚĆ TO NIEWOLA"
"IGNORANCJA TO SIŁA"
Po 14 latach od pierwszej lektury, sięgnąłem po tę wybitną powieść raz jeszcze. Do dziś w mej głowie gnieżdżą się żywe wspomnienia sprzed 14 lat, namalowane piórem wspaniałego futurysty i krytyka politycznego.
Orwell roztacza przed nami...
2023-04-24
"Metro 2035" to nie tylko mroczna, futurystyczna wizja, to przede wszystkim książka o Rosji. Przepełniona pesymizmem, goryczą, smutnymi stwierdzeniami. Mieszkańcy metra tak samo jak Rosjanie są uwięzieni, pierwsi pod ziemią drudzy w granicach państwa. Lecz ta granica mieści się w ich głowach. Biernie godzą się na wszystko co ich spotyka, bo gdzieś tam nie ma już życia, ani w Londynie ani w Paryżu. Ostatnim który wierzy w życie poza metrem jest Artem, bohater którego poznaliśmy już w "Metrze 2033". Wychodzi więc na powierzchnię i szuka kontaktu ze światem zewnętrznym. Ale czy ta wiara jest uzasadniona? Czy to nie koniec naszej cywilizacji?
Głukhovsky posiada świetny styl, szczegółowy, ale nie przegadany. Zawiera w tej powieści wiele spostrzeżeń dotyczących swoich rodaków. Postacie są świetnie, dokładnie nakreślone, ma się wrażenie że to ludzie z krwi i kości.
Dlatego powieść wciąga. Dialogi także są atutem, wnoszą życie uwypuklają cechy postaci.
Polecam tę ponad pięćset-stronicową pozycję, stawiając 8/10.
"Metro 2035" to nie tylko mroczna, futurystyczna wizja, to przede wszystkim książka o Rosji. Przepełniona pesymizmem, goryczą, smutnymi stwierdzeniami. Mieszkańcy metra tak samo jak Rosjanie są uwięzieni, pierwsi pod ziemią drudzy w granicach państwa. Lecz ta granica mieści się w ich głowach. Biernie godzą się na wszystko co ich spotyka, bo gdzieś tam nie ma już życia, ani...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-04
Powieść "Rzeźnia Numer Pięć" napisano lekkim piórem które przeciwważy brzemię tematu jakim jest wojna. O tym że wojny nie są po to żeby wypełniła się jakaś sprawiedliwość, ale są straszne i wygrywają w nich po prostu silniejsi. Jesteśmy ludźmi i nie potrafimy się obyć bez konfliktów. Na przestrzeni chyba całej piśmiennej historii ludzkości, toczyły się działania zbrojne, ginęli ludzie, jedni szybko, inni torturowani. Nic to ludzi nie nauczyło.
Nazywał się Billy Pilgrim.
Billy Pilgrim wypadł z czasu. Zaczął więc podróżować z chwili obecnej do przypadkowych chwil z życia. Nie wiedział gdzie będzie, minęło trochę czasu i nie mógł nad tymi zmianami zapanować. Przemieszczał się zarówno w przyszłość jak i przeszłość. Dlatego przyszłość nie kryła przed nim niespodzianek.
Billy, biedny dobry Billy, znalazł się na wojnie, Drugiej Wojnie Światowej. Razem ze znajomym szeregowym, tworzył "Trzech Muszkieterów"
Lecz problem z tymi muszkieterami polegał nie na ich zbyt małej liczbie, lecz na tym że wspomniany szeregowy, kopał go, bił i znęcał się psychicznie. Ratunkiem dla Billy'ego okazali się Niemcy którzy zamknęli ich w obozie.
Billy nie nadawał się na Wojnę. Miał zbyt słabą psychikę, dlatego uciekał do czasów w których było mu lepiej, choćby znośnie.
Obecnie mamy niespokojne czasy, być może czeka nas Trzecia Wojna Światowa. Oby do tego nie doszło.
Wprawdzie nie lubię książek wojennych ale ta jest inaczej napisana i niesamowita. Bez zastanowienia stawiam jej 9/10.
Powieść "Rzeźnia Numer Pięć" napisano lekkim piórem które przeciwważy brzemię tematu jakim jest wojna. O tym że wojny nie są po to żeby wypełniła się jakaś sprawiedliwość, ale są straszne i wygrywają w nich po prostu silniejsi. Jesteśmy ludźmi i nie potrafimy się obyć bez konfliktów. Na przestrzeni chyba całej piśmiennej historii ludzkości, toczyły się działania zbrojne,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-15
"Hyperion" zdumiewa zarówno ciekawym pomysłem jak i nietypową konstrukcją. Zachwyca sposobem prowadzenia pióra, słownictwem, pięknymi ale czasem strasznymi scenami wyłaniającymi się przed naszymi oczyma strona po stronie.
Hyperion to planeta należąca do Hegemonii, gdzie panuje kult Dzierzby, stwora zabijającego swoich pielgrzymów. W jej kierunku zbliża się klaster migracyjny Wygnańców, nie mają oni bynajmniej zamiarów pokojowych. Do tego zanosi się na otwarcie Grobowców Czasu, trzeba więc ewakuować mieszkańców planety nim do tego dojdzie. W tej sytuacji władze Hegemonii wybrały siedem osób związanych z Hyperionem, jako pielgrzymów do Dzierzby. Stwór wysłucha próśb wszystkich członków wyprawy, aczkolwiek spełni tylko jedną, tej osobie pozwoli przeżyć.
Powieść rozpoczyna czterotomowy cykl Hyperioński, to złowieszcze ostrzeżenie, przed nami jako ludźmi. Tutaj ludzkie życie tanie jest jak barszcz, upada Chrześcijaństwo, ludzie przestają prawdziwie, naturalnie żyć, przedłużając swą wegetację w nieskończoność.
Świetnie skonstruowane postacie, zachowywały się jak zwyczajni ludzie, w zupełności do siebie przekonywały.
Dialogi także nadają autentyzmu powieści.
Autor tworzy nową rzeczywistość, opisując m. in.: tytułową planetę, z jej fauną i florą, statki kosmiczne, nowe wierzenia, urządzenia, medycynę.
Akcja powieści toczy się około 2800 roku n.e.
Zdecydowanie polecam tę ponad pięćset-stronicową powieść, stawiając 9/10.
"Hyperion" zdumiewa zarówno ciekawym pomysłem jak i nietypową konstrukcją. Zachwyca sposobem prowadzenia pióra, słownictwem, pięknymi ale czasem strasznymi scenami wyłaniającymi się przed naszymi oczyma strona po stronie.
Hyperion to planeta należąca do Hegemonii, gdzie panuje kult Dzierzby, stwora zabijającego swoich pielgrzymów. W jej kierunku zbliża się klaster...
2022-09-14
"I nie spodziewaj się, że zostaniesz zbawiony przez jakąkolwiek jedną rzecz - osobę, maszynę czy bibliotekę. Zbawiaj się sam po trochu, a jeśli utoniesz, umrzyj wiedząc przynajmniej, że kierowałeś się ku brzegowi."
"451 stopni Fahrenheita - to temperatura, w której papier zaczyna się tlić i płonie..."
Zastanawialiście się co by było gdyby zakazano nam czytać książek, a samo ich posiadanie karane było śmiercią? Ten czarny scenariusz w swym monumentalnym dziele zobrazował nam Ray Bradbury.
Muszę przyznać że prowadził pióro w sposób niezwykły, powieść czytało się jak poezję, czasem dramat, a więc była trudna w odbiorze, z wielkim ładunkiem intelektualnym.
Protagonistą tej krótkiej prawie dwustu-stronicowej książki jest Guy Montag, strażak, mąż Mildred. Z tym że miast gasić pożary, Guy je wznieca, pali domy osób które odważyły się posiadać książki, a z żoną nie ma kontaktu gdyż ta uzależniona od nowych technologii, wpatrzona w "rodzinkę" na ekranie, przestała myśleć, czuć, zauważać, rozmawiać. W tej mrocznej wizji, ludzie stali się bezduszni, a nawet okrutni, matki biją swe dzieci, które nic dla nich nie znaczą, podobnie jest z parami, nie wspierają się, nie ma między nimi za grosz empatii.
Autor ukazuje więc zagrożenie jakie wynika z braku samodzielnego myślenia, z totalitaryzmu głupoty, wiąże to z nowoczesną techniką, która myśli za nas. Zostawia nam jednak cień nadziei, na to że ten proces może się odwrócić, jeśli wrócimy do korzeni, do natury, wiary, zdrowych relacji.
Bohaterowie są znakomicie i przekonująco wykreowani, łatwo uwierzyć w ich literackie istnienie.
Akcja charakteryzuje się mnóstwem suspensów, raczej szybkim tempem, z jej biegiem czuć coraz większe napięcie.
Nieprzeciętna dojrzałość myśli, wrażliwość i subtelność ujęły mnie i sprawiły że zafascynowałem się tą książką.
Stawiam w pełni zasłużone 9/10.
"I nie spodziewaj się, że zostaniesz zbawiony przez jakąkolwiek jedną rzecz - osobę, maszynę czy bibliotekę. Zbawiaj się sam po trochu, a jeśli utoniesz, umrzyj wiedząc przynajmniej, że kierowałeś się ku brzegowi."
"451 stopni Fahrenheita - to temperatura, w której papier zaczyna się tlić i płonie..."
Zastanawialiście się co by było gdyby zakazano nam czytać książek, a...
2022-02-23
W "Kongresie futurologicznym" pełnym "lemszczyzny", przyszłość jawi się jako fantasmagoryczna aberracja w której rzeczywistość przyprawia o zawrót głowy. To tylko pozór, gdyż wiele z tego co Lem zapisał już pół wieku temu zdarzyło się, a wciąż istnieją przesłanki ku temu że sprawdzi się czarny scenariusz.
Człowiek traci przypisaną mu wolę, jakąkolwiek możliwość decydowania, na rzecz "psychochemikaliów". Co gorsze ogólnoświatowy system, pod płaszczykiem uszczęśliwiania obywateli, nieodwracalnie niszczy przyrodę, unicestwiając większość gatunków fauny, jednocześnie zastępuje owe robotami. Społeczeństwo samo planuje pogodę, podejmując decyzję w głosowaniu.
Nastaje nowy ład w którym nie istnieje sumienie, gdyż "psychochemikalia" zaburzające zarówno postrzeganie otoczenia jak i zachowanie, odbierają człowiekowi odpowiedzialność za czyny. Skoro nie ma sumienia, nie wiemy co dobrem a co złem w końcu nie istnieje dla nas Bóg.
Akcja z początku pędzi jak szalona, co w połączeniu z "lemszczyzną" bardzo utrudnia odbiór, tego niewątpliwego dzieła.
Słów które wymyślił Lem jest od groma np. psychochemikalia, a wśród nich: maskony, amnestan, kryptobellina, freudylka itd. Nazwy robotów m in. kelputer czyli mechaniczny kelner.
Wiele spośród tych nazw posiada logiczną budowę i genezę w już występującym języku. I tu telewizja złożona ze słów: res -rzecz i vision - wizja, razem daje rewizję.
Stanisław Lem posiadał niesłychaną moc kreowania literackiej rzeczywistości, wszystko co napisał, choćby nie istniało a nawet nie mogło zaistnieć, wciąż odbieramy jak najprawdziwsze. Dlatego siedziałem przy stoliku z Ijonem Tichym, kawę podawał nam kelputer, tak pochyleni nad problemami przyszłości, dogłębnie się skonsternowaliśmy.
Jednym słowem polecam. Stawiam 9/10.
W "Kongresie futurologicznym" pełnym "lemszczyzny", przyszłość jawi się jako fantasmagoryczna aberracja w której rzeczywistość przyprawia o zawrót głowy. To tylko pozór, gdyż wiele z tego co Lem zapisał już pół wieku temu zdarzyło się, a wciąż istnieją przesłanki ku temu że sprawdzi się czarny scenariusz.
Człowiek traci przypisaną mu wolę, jakąkolwiek możliwość...
2021-06-14
"Dzienniki gwiazdowe" to nie powieść ale zbiór opowiadań, połączonych ze sobą niecodziennie odważną i inteligentną postacią Ijona Tichego.
Lem sławił jego poczynania barwnie, bawiąc humorem, przerażając intelektualną konstatacją natury ludzkiej, rozpościerając przed nami futurystyczne, kosmiczne światy, których możliwość zaistnienia jest wielce prawdopodobna.
Z drugiej strony jest to trudna książka, w zrozumieniu z pomocą przybywa zdobyta wiedza. Tym większą satysfakcję czujemy skończywszy ten długi wolumin.
Jednakże odradzam czytanie jej nocą, może zadziałać nasennie.
Dialogi występują rzadko, ale ożywiają fabułę.
Postacie, nawet w postaci kosmitów, mają bardzo ludzkie słabości, łatwiej więc je zrozumieć.
Autor w swojej ogromnej wiedzy i językowej wyobraźni, wylicza części robotów, urządzeń, mieszkańców galaktyki czy historycznych wydarzeń itp. itd.
Dana jest nam magia wyobraźni połączona z analizą rzeczywistości wybitnego twórcy.
Myślę że bardziej "Dzienników gwiazdowych" polecać nie muszę. Stać się ona może dobrym początkiem przygody z twórczością mistrza. Lem rozsławił Polaków wśród Ziemian i chwała mu za to. Stawiam mocne 8/10.
"Dzienniki gwiazdowe" to nie powieść ale zbiór opowiadań, połączonych ze sobą niecodziennie odważną i inteligentną postacią Ijona Tichego.
Lem sławił jego poczynania barwnie, bawiąc humorem, przerażając intelektualną konstatacją natury ludzkiej, rozpościerając przed nami futurystyczne, kosmiczne światy, których możliwość zaistnienia jest wielce prawdopodobna.
Z drugiej...
2020-12-17
Na "Coś się kończy, coś się zaczyna" składa się osiem opowiadań fantastycznych.
Po trzy fantasy i horrory prócz tego dwa z gatunku science-fiction. Ukazywały się w czasopismach "Fantastyka" i innych zinach na przestrzeni lat 1988 - 2000. Każde ma swoją odmienną stylistykę, wszystkie podejmują różne ważne tematy. I większość prezentuje wysoki poziom literacki.
Najbardziej podobały mi się "Złote popołudnie" i "Tandaradei!". To pierwsze jest zwięźle, klarownie napisane i bardzo przyjemne. Narratorem jest kot, niezwykły, mądry i awanturniczy kocur Chester. A samo opowiadanie jest ścisłym nawiązaniem do "Alicji w krainie czarów".
Drugie, czyli "Tandaradei!", to raczej lekki horror. Nie tak straszny jak "Muzykanci" ale jednak straszy. Mamy tu niezwykłą, gęstą atmosferę, zdarzenia które przyciągają uwagę i elektryzują.
Zdecydowanie nie podobali mi się "Muzykanci". Nie lubię rzezi. Szczególnie gdy ofiarami są zwierzęta w tym wypadku koty. Rozczarowało mnie tytułowe opowiadanie. Występują tu co prawda postacie z Wiedźmina. Jednak ta nowela nie przykuła mojej uwagi.
Jeśli chodzi o ocenę całego zbioru to miałem niemały problem. W związku z licznymi drastycznymi scenami i bardzo pesymistyczną oceną ludzkiej kondycji moralnej stawiam zaniżone 6/10.
Na "Coś się kończy, coś się zaczyna" składa się osiem opowiadań fantastycznych.
Po trzy fantasy i horrory prócz tego dwa z gatunku science-fiction. Ukazywały się w czasopismach "Fantastyka" i innych zinach na przestrzeni lat 1988 - 2000. Każde ma swoją odmienną stylistykę, wszystkie podejmują różne ważne tematy. I większość prezentuje wysoki poziom literacki.
Najbardziej...
2020-10-05
"Delirium" to nudnawa, trochę nijaka powieść skierowana do młodzieży.
Książka opisuje wyimaginowaną, odległą przyszłość w Stanach Zjednoczonych.
Świat w którym nie ma miejsca na miłość.
Gorzej miłość jest chorobą, którą można wyleczyć za pomocą zabiegu.
Zabieg przeprowadzany jest po ukończeniu szkoły średniej.
Większość bohaterów jest bez wyrazu, papierowa, jednym z powodów tego jest to że "wyleczeni" postrzegają świat inaczej. Są poważni, skupieni na swoich zadaniach, nie okazują uczuć, po prostu zachowują się jak maszyny.
Dialogi także nie są atutem, nie podkreślają cech postaci.
Amerykańska pisarka nie potrafi przykuć uwagi, jedynie od czasu do czasu tworzy napięcie.
Niestety ta historia nie przekonuje mnie, bo przyszłość prawdopodobnie będzie całkiem inna.
A podjęte pytanie o to czy lepiej kochać czy być zdrowym, to czcze rozważania.
Książka jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Lauren Oliver i prawdopodobnie ostatnim.
Na pewno to nie jest powieść mych marzeń.
"Delirium" to nudnawa, trochę nijaka powieść skierowana do młodzieży.
Książka opisuje wyimaginowaną, odległą przyszłość w Stanach Zjednoczonych.
Świat w którym nie ma miejsca na miłość.
Gorzej miłość jest chorobą, którą można wyleczyć za pomocą zabiegu.
Zabieg przeprowadzany jest po ukończeniu szkoły średniej.
Większość bohaterów jest bez wyrazu, papierowa, jednym z powodów...
2020-09-24
"Bajki robotów" to bardzo nużąca i niezrozumiała książka.
Czyta się ją jak po grudzie, ciągle musimy trudzić się nad długimi "neologizmami".
Słowami które z nauką nie mają prawie nic wspólnego, a więcej z wyobraźnią autora.
Te wyrazy nic nie znaczą, sprawdzałem w słowniku.
Do tego bajki pisane są staropolskim stylem, co może trochę upiększa ale także utrudnia lekturę.
Na tom składa się piętnaście baśni.
Jest to niewątpliwie oryginalna twórczość, ale to jeden z bardzo nielicznych atutów.
Niestety ta jedna z najsłabszych pozycji Lema stała się lekturą szkolną.
Tym można tłumaczyć coraz mniejszą popularność tego wybitnego pisarza i futurologa.
Do tej pozycji przyciągnęło mnie zamierzchłe, mgliste wspomnienie z bodajże 3 klasy podstawówki. A było bardzo przyjemne. Niestety z wspomnieniami tak jest że z czasem je upiększamy, a to jakie style w pisarstwie preferujemy także zmienia się z wiekiem.
Niestety nie polecam tej pozycji, stawiam 5/10.
"Bajki robotów" to bardzo nużąca i niezrozumiała książka.
Czyta się ją jak po grudzie, ciągle musimy trudzić się nad długimi "neologizmami".
Słowami które z nauką nie mają prawie nic wspólnego, a więcej z wyobraźnią autora.
Te wyrazy nic nie znaczą, sprawdzałem w słowniku.
Do tego bajki pisane są staropolskim stylem, co może trochę upiększa ale także utrudnia lekturę.
Na...
2020-06-22
2020-05-11
2020-03-06
2020-02-07
"Dotyk Julii" należy do powstałego przed paręnastu laty i bardzo modnego gatunku Young adult.
Akcja tej futurystycznej powieści toczy się w świecie pozbawionym pór roku, w świecie wyniszczonym przez człowieka. Nie ma tu już prawie wcale zwierząt, ludzie umierają z głodu. Jest strasznie i ta straszność wyziera z każdego zdania. Przez tę cierpiętniczość, powieść czytało mi się z trudem.
Plusem jest personifikacja sił przyrody, np. Słońca czy Księżyca.
Główną bohaterką jest nastoletnia Julia, dziewczyna której dotyk zabija.
Osoba która cierpi na przytłaczającą samotność, rodzice wyrzekli się jej, nie ma żadnych przyjaciół, więcej nie ma żadnych znajomych. Trafia do zakładu psychiatrycznego. Po 264 dniach męki, do jej "celi" przydzielono Adama. To pierwsza osoba z którą tam rozmawia.u
Język jakim posługuje się Tahereh Mafi jest klarowny, zwięzły, można rzec odpowiadający młodzieży.
Niestety Young adult, nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale w porównaniu z innymi powieściami, ta się wyróżnia swoją ambicją i dojrzałością. Polecam.
"Dotyk Julii" należy do powstałego przed paręnastu laty i bardzo modnego gatunku Young adult.
Akcja tej futurystycznej powieści toczy się w świecie pozbawionym pór roku, w świecie wyniszczonym przez człowieka. Nie ma tu już prawie wcale zwierząt, ludzie umierają z głodu. Jest strasznie i ta straszność wyziera z każdego zdania. Przez tę cierpiętniczość, powieść czytało mi...
2020-01-13
2017-11-16
Orson Scott Card w "Grze Endera" przedstawia straszną wizję tego, co może nas teoretycznie czekać w przyszłości.
Dzieci które chcą przetrwać, walczą o możliwość przeżycia.
Młodociani przestępcy organizujący się w gangi.
Zepsucie moralne społeczeństwa, ludzie pełni agresji, okrucieństwa, władczości.
Nowe zdobycze techniki, na tle tej degeneracji są niczym.
Ale to nie koniec, wszyscy są obserwowani przez władze.
Każdy ich ruch jest pilnie śledzony, ludzie stają się pionkami w Grze.
Powieść jest napisana dobrze. Język może nie wyszukany, ale na pewno nie prostacki.
Dzięki temu czyta się ją dosyć szybko.
Nie podobał mi się ten pesymizm moralny. Ja ciągle wierzę w ludzkie dobro, albo przynajmniej wolę w nie wierzyć. Z tą wiarą łatwiej żyć.
Orson Scott Card w "Grze Endera" przedstawia straszną wizję tego, co może nas teoretycznie czekać w przyszłości.
Dzieci które chcą przetrwać, walczą o możliwość przeżycia.
Młodociani przestępcy organizujący się w gangi.
Zepsucie moralne społeczeństwa, ludzie pełni agresji, okrucieństwa, władczości.
Nowe zdobycze techniki, na tle tej degeneracji są niczym.
Ale to nie...
Literacki kunszt, żywa inteligencja połączone z głęboką wyobraźnią i poczuciem humoru stanowią o sile "Cyberiady".
Mimo że mistrz science-fiction osadził akcję baśniowych przypowieści daleko w przyszłości, można zauważyć liczne paralele i nawiązania do świata mu współczesnego, sytuacji politycznej, nauki.
To z jakim polotem ułożył z terminów matematycznych wiersz o miłości, zdradzie i śmierci zasługuje na podziw.
Wydawałoby się że jego światy dalekie i nierealne, są jednak boleśnie bliskie, gdyż wyobraźnia twórcy nie działa po omacku lecz mówi o faktach.
Postacie konstruowane po Lemowsku, z naukowym zacięciem, przedstawiają członków ideologii totalitarnych, naukowców, roboty itd.
Akcja toczy się szybko ponieważ zwięzły język skupia się na konkretach a nie upiększeniach.
Na książkę składa się zbiór opowiadań, połączonych ze sobą postaciami i charakterystycznym dla Lema stylem.
Już prawie sześćdziesięcioletnia książka bynajmniej nie traci na wartości. Przewidziano w niej pojawienie się sztucznej inteligencji, tworzącej np. wiersze.
Zdecydowanie polecam szczególnie umysłom ścisłym, stawiając 9/10.
Literacki kunszt, żywa inteligencja połączone z głęboką wyobraźnią i poczuciem humoru stanowią o sile "Cyberiady".
więcej Pokaż mimo toMimo że mistrz science-fiction osadził akcję baśniowych przypowieści daleko w przyszłości, można zauważyć liczne paralele i nawiązania do świata mu współczesnego, sytuacji politycznej, nauki.
To z jakim polotem ułożył z terminów matematycznych wiersz o...