-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2024-03-30
2024-03-15
Literacki kunszt, żywa inteligencja połączone z głęboką wyobraźnią i poczuciem humoru stanowią o sile "Cyberiady".
Mimo że mistrz science-fiction osadził akcję baśniowych przypowieści daleko w przyszłości, można zauważyć liczne paralele i nawiązania do świata mu współczesnego, sytuacji politycznej, nauki.
To z jakim polotem ułożył z terminów matematycznych wiersz o miłości, zdradzie i śmierci zasługuje na podziw.
Wydawałoby się że jego światy dalekie i nierealne, są jednak boleśnie bliskie, gdyż wyobraźnia twórcy nie działa po omacku lecz mówi o faktach.
Postacie konstruowane po Lemowsku, z naukowym zacięciem, przedstawiają członków ideologii totalitarnych, naukowców, roboty itd.
Akcja toczy się szybko ponieważ zwięzły język skupia się na konkretach a nie upiększeniach.
Na książkę składa się zbiór opowiadań, połączonych ze sobą postaciami i charakterystycznym dla Lema stylem.
Już prawie sześćdziesięcioletnia książka bynajmniej nie traci na wartości. Przewidziano w niej pojawienie się sztucznej inteligencji, tworzącej np. wiersze.
Zdecydowanie polecam szczególnie umysłom ścisłym, stawiając 9/10.
Literacki kunszt, żywa inteligencja połączone z głęboką wyobraźnią i poczuciem humoru stanowią o sile "Cyberiady".
Mimo że mistrz science-fiction osadził akcję baśniowych przypowieści daleko w przyszłości, można zauważyć liczne paralele i nawiązania do świata mu współczesnego, sytuacji politycznej, nauki.
To z jakim polotem ułożył z terminów matematycznych wiersz o...
2024-01-26
Tak wiele książek Schmitta za mną a ja wciąż podziwiam jego wspaniały styl. Lekki i piękny niczym lot motyla, pełen ciepła, delikatności, urzekający i zmysłowy. "Zemsta i przebaczenie" to jeden z bardziej udanych zbiorów zawierający cztery opowiadania. W każdym z nich autor zastanawia się jaką rolę odgrywa w naszym życiu żal do kogoś? Co z nim zrobić? Przez lata karmić? Mścić się? Zapominać? A może przebaczać? Nie ma na to łatwej odpowiedzi, gdyż każda historia jest inna.
Zwięzły, bogaty język, kreślący krótkie acz wystarczająco dokładnie naszkicowane sceny stanowi niezaprzeczalny atut.
Francuski mistrz form krótkich, z wyrafinowaniem, wnikliwością i wrażliwością przygląda się swym postaciom, stawiając je w trudnych sytuacjach. Wierzy w możliwość podjęcia przez nie swobodnych wyborów, oraz ukazuje jak rzutują one na późniejsze życie.
Postacie często są dokładnie charakteryzowane przez wymienienie cech, a ich decyzje w pełni wiarygodne, wynikają z tych pierwszych.
Przyznaję że zachwyciły mnie te historie. Pełen uznania dla kunsztu Pana Erica-Emmanuela Schmitta stawiam 9/10.
Tak wiele książek Schmitta za mną a ja wciąż podziwiam jego wspaniały styl. Lekki i piękny niczym lot motyla, pełen ciepła, delikatności, urzekający i zmysłowy. "Zemsta i przebaczenie" to jeden z bardziej udanych zbiorów zawierający cztery opowiadania. W każdym z nich autor zastanawia się jaką rolę odgrywa w naszym życiu żal do kogoś? Co z nim zrobić? Przez lata karmić?...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-12-19
2012-05-11
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ocenę tych krótkich opowiadań Schmitta.<br />
Mieszane dlatego, że napisane są dosyć dobrze, czym dalej posuwamy sie w czytaniu coraz bardziej wciągają. Gdzieś od połowy są już w miarę dobre. A z drugiej strony nie zachwycają mnie, brakuje tej kropki nad i tego błysku pióra, lotności z której znany jest wspaniały autor. Opowiadania lekkie, impresyjne, szkice, optymistyczne często, a bywa że zakończone niespodziewaną śmiercią. Myślę że przeczytać ich nie zaszkodzi, chociażby by się odstresować, odfrustrować, i poczuć się w swojej skórze lepiej. W tych opowiadaniach poznajemy Schmitta jako terapeutę dusz, zaraża radością.
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ocenę tych krótkich opowiadań Schmitta.<br />
Mieszane dlatego, że napisane są dosyć dobrze, czym dalej posuwamy sie w czytaniu coraz bardziej wciągają. Gdzieś od połowy są już w miarę dobre. A z drugiej strony nie zachwycają mnie, brakuje tej kropki nad i tego błysku pióra, lotności z której znany jest wspaniały autor. Opowiadania...
2014-02-16
2015-02-11
"Tajemnica Pani Ming" E-E Schmitta pozytywnie mnie zaskoczyła.
Biorąc pod uwagę średnią ocen, zakładałem że jest to mizerna powiastka.
Jakże bardzo się myliłem.
Pozycja napisana jest lekko, smacznie, przyjemnie, zwięźle i ciekawie.
Pewien francuski biznesmen zajmujący się importem zabawek jedzie do Chin. Przypadkowo poznaje Panią Ming. Sądzę że miała ona symbolizować Chińczyków i chyba to się udało. Chyba gdyż nie znam zbyt dobrze Chin. Pani Ming chwali się biznesmenowi że ma dziesięcioro dzieci. Opowiada nam o każdym. Są one niesamowicie oryginalne. Najlepiej właśnie czytało mi się opisy tych osób.
Krótkie opowiadanie mówi nam jak ważne jest posiadanie daru wyobraźni, jak wiele ona nam daje.
Mówi też o potrzebie równowagi, harmonii. Mamy tu również przykłady myśli i filozofii Chin, przede wszystkim Konfucjusza.
Eric Emmanuel Schmitt to mistrz formy krótkiej.
"Tajemnica Pani Ming" E-E Schmitta pozytywnie mnie zaskoczyła.
Biorąc pod uwagę średnią ocen, zakładałem że jest to mizerna powiastka.
Jakże bardzo się myliłem.
Pozycja napisana jest lekko, smacznie, przyjemnie, zwięźle i ciekawie.
Pewien francuski biznesmen zajmujący się importem zabawek jedzie do Chin. Przypadkowo poznaje Panią Ming. Sądzę że miała ona symbolizować...
2020-12-30
Na "Małżeństwo we troje" składa się pięć opowiadań. Wszystkie mówią o miłości, jak to stwierdził autor tej ukrytej, nieoczywistej, niezrozumianej. Prawie wszystkie skłaniały mnie do refleksji i budziły silne uczucia. Wiem że mimo tego iż z niektórymi stwierdzeniami, pewnymi postawami protagonistów nie zgadzałem się, to te opowiadania zostaną we mnie na długo.
"Dwóch panów z Brukseli" rozpoczynający zbiór to podobnie jak kolejne opowiadania niezwykle zwięźle spisany, wręcz naszkicowany utwór. Sposób prowadzenia pióra bardzo mi się podoba, niektóre przemyślenia warte są analizy. Historia ma wydźwięk liberalny. Nie podoba mi się stwierdzenie którym autor kończy nowelę, mianowicie że Genevieve zmarnowała życie. To wiele ujmuje tej historii.
Drugie opowiadanie zatytułowane "Pies", składa się jakby z dwóch części. Nie wyróżniającej się słabiej napisanej niż pierwsza, opowieści. Drugą częścią jest list pośmiertny Samuela Heymanna. To Żyd, ofiara holokaustu, więzień obozu Auschwitz. Od beznadziei uratował go pies, nie oddzielający ludzi na lepszych i gorszych ze względu na narodowość. I potrafiący kochać bezwarunkowo.
Tytułowe opowiadanie jest raczej słabsze. Autor tym razem mniej się wysilił, opisał autentyczną historię w sposób dosyć wierny i niezbyt ciekawy. Ma się wrażenie że pochwala zakłamanie, żony Beethovena.
Najbardziej cenię ostatnie opowiadanie, za bezkompromisowość i to jak bardzo autor ceni życie ludzkie, już to w łonie matki.
Z lekkim sercem polecam te opowiadania, stawiam 8/10.
Na "Małżeństwo we troje" składa się pięć opowiadań. Wszystkie mówią o miłości, jak to stwierdził autor tej ukrytej, nieoczywistej, niezrozumianej. Prawie wszystkie skłaniały mnie do refleksji i budziły silne uczucia. Wiem że mimo tego iż z niektórymi stwierdzeniami, pewnymi postawami protagonistów nie zgadzałem się, to te opowiadania zostaną we mnie na długo.
"Dwóch panów...
2023-10-22
Eric-Emmanuel Schmitt po raz trzeci przybliża czytelnikom wielkiego kompozytora. Tym razem mówi o Fryderyku Chopinie. Nie jest to kronika życia pianisty z Żelazowej Woli, autor jedynie nadmienia o ważnych wydarzeniach z życia i osobach z nim związanych. Pisarz w wyszukany, subtelny sposób przybliża charakter twórczości Chopina i to jak rozumiał muzykę.
Schmitt uwielbia tego skromnego, cichego, nie pragnącego sławy kompozytora, od wysłuchania ledwie pierwszego utworu. Sam także uczy się gry na pianinie. Jego nauczycielką jest Madame Pylinska, Polka mieszkająca w Paryżu. Jej niekonwencjonalne metody, przynoszą wspaniałe efekty. Schmitt coraz lepiej gra, przy okazji tej nauki odkrywa w sobie nieprzebrane pokłady wrażliwości muzycznej, uczuciowej, pomagającej mu w pisarstwie.
Narratorem jest sam autor, przydaje to prawdy, przekonując do tej chwilami niewiarygodnej opowieści.
Po raz kolejny czułem lekkość pióra, którym z łatwością opisywał niuanse uczuć, różnorodność dźwięków, a wszystko w mej wyobraźni zyskiwało swą barwę i wyraźny kontur.
Fabułę wypełnia nieco ubarwiona zwykła codzienność. Od czasu do czasu robi się nudnawo.
Nie narzucając się autor przekazuje pewne prawdy, sposoby patrzenia na świat.
Minusem są ostatnie dwa zdania, w zupełności nie potrzebne i nieadekwatne.
Jednak gorąco polecam książkę nie tylko miłośnikom muzyki klasycznej. Stawiam 7/10.
Eric-Emmanuel Schmitt po raz trzeci przybliża czytelnikom wielkiego kompozytora. Tym razem mówi o Fryderyku Chopinie. Nie jest to kronika życia pianisty z Żelazowej Woli, autor jedynie nadmienia o ważnych wydarzeniach z życia i osobach z nim związanych. Pisarz w wyszukany, subtelny sposób przybliża charakter twórczości Chopina i to jak rozumiał muzykę.
Schmitt uwielbia...
2023-12-19
"Kasztanka" to wspaniale napisana, ciekawie skonstruowana, chwytająca za serce nowela Czechowa.
Tytułową kasztanką jest suczka. Jej właściciel, stolarz, bardzo źle ją traktuje, głodzi a rozgniewany bije. Jego syn także znęca się nad pieskiem. Podczas jednej z wędrówek pijany stolarz gubi kasztankę. Zmarzniętą i głodną przygarnia sztukmistrz cyrkowy. Nowy pan, czule się nią opiekuje, nigdy nie brak jej jedzenia i miłych ciepłych słów.
Autor opisuje świat z perspektywy psa, wiele mówiąc o naszych relacjach z tymi miłymi czworonogami. Czytając nowelę można zauważyć, że pies całkowicie podporządkowuje się swemu właścicielowi, tym samym całkowicie zależny jest od jego humorów.
Utwór mimo że przepełniony jest realizmem, ma w sobie coś magicznego. Może to ten klimat, który potrafił wskrzesić jedynie Antoni Czechow.
Nowelę czyta się szybko, a pióro twórcy każe nam wierzyć w prawdziwość opisywanych scen.
Gorąco polecam ten znakomity utwór, stawiam zasłużone 9/10.
"Kasztanka" to wspaniale napisana, ciekawie skonstruowana, chwytająca za serce nowela Czechowa.
Tytułową kasztanką jest suczka. Jej właściciel, stolarz, bardzo źle ją traktuje, głodzi a rozgniewany bije. Jego syn także znęca się nad pieskiem. Podczas jednej z wędrówek pijany stolarz gubi kasztankę. Zmarzniętą i głodną przygarnia sztukmistrz cyrkowy. Nowy pan, czule się nią...
2023-10-27
To nieprzeciętnie zwariowane opowiadanie opisuje schizofrenię, na jaką cierpi towarzysz Korotkow.
A wszystko zaczyna się od tego że w firmie produkującej zapałki, gdzie Korotkow zajmuje posadę referenta brakuje pieniędzy na wypłaty. Pracownicy dostają miast tego zapałki. Są one wadliwie wykonane, w wyniku czego bohater rani swoje oko. Następnego dnia protagonista traci pracę, a choroba coraz bardziej go męczy. Jak skończy się ten koszmar? Czy Korotkow ma szansę na odzyskanie zdrowia?
Z każdą stroną sytuacja bohatera pogarsza się, jest on jakby w potrzasku, zarówno przez chorobę jak i zwariowaną radziecką rzeczywistość atakującą go z każdej strony. Pod koniec nie wiemy czy fabuła nie opisuje jedynie schizofrenicznych katuszy.
Autor dokładnie oddał ból psychiczny, jakim cechuje się choroba psychiczna, oraz koszmar tamtych czasów. Gdzie człowiek był pionkiem, a za brak dokumentów można było trafić do więzienia. Nic tam nie było i wciąż nie jest normalne.
Muszę przyznać że mimo szybko następujących po sobie scen i zawrotnego tempa akcji, opowiadanie czytało mi się z trudem.
Raczej polecam stawiając nieco zaniżone 6/10.
To nieprzeciętnie zwariowane opowiadanie opisuje schizofrenię, na jaką cierpi towarzysz Korotkow.
A wszystko zaczyna się od tego że w firmie produkującej zapałki, gdzie Korotkow zajmuje posadę referenta brakuje pieniędzy na wypłaty. Pracownicy dostają miast tego zapałki. Są one wadliwie wykonane, w wyniku czego bohater rani swoje oko. Następnego dnia protagonista traci...
2023-07-01
Nowela opowiada o marzeniach dwóch chłopców Wołodii i jego gimnazjalnego kolegi Soczewicyna. Przyjeżdżają oni do rodziny Wołodii w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia, na ferie. Tajemniczy smutny chłopiec kolegujący się z paniczem, uważa że jest Indianinem o przydomku Jastrzębi Pazur. Pragnie wyjechać do Ameryki. Tam przeżywać niebezpieczne przygody, polować, znajdywać złoto by na końcu zbudować sobie hacjendę i tam osiąść. Chłopcy posiadają zaledwie parę rubli, kapiszony i soczewkę. Co z tych nierealistycznych marzeń wyniknie?
Na przykładzie tych dzieci, autor obrazuje utopię Rosjan. Wielu z nich chciałoby wyjechać tak daleko jak to możliwe, ale z powodu biedy i braku konkretnego planu nie potrafi.
Autor idealnie oddał przedświąteczny nastrój, a opisując ogromne mrozy, sam poczułem że mi zimno. Świetnie opisane są postacie, szczególnie wspomniani już malcy. Ich autentyczność literacka sprawia że wierzy się w każde słowo autora.
Dodam że utwór po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w 1887 roku.
Zdecydowanie polecam tę realistyczną nowelkę Czechowa. Stawiam 8/10.
Nowela opowiada o marzeniach dwóch chłopców Wołodii i jego gimnazjalnego kolegi Soczewicyna. Przyjeżdżają oni do rodziny Wołodii w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia, na ferie. Tajemniczy smutny chłopiec kolegujący się z paniczem, uważa że jest Indianinem o przydomku Jastrzębi Pazur. Pragnie wyjechać do Ameryki. Tam przeżywać niebezpieczne przygody, polować, znajdywać...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-01
"Końskie nazwisko" to prześmieszna i prześmiewcza nowela z 1885 roku. Autor mówi w niej o krótkowzroczności generała w stanie spoczynku i jego ekonoma, prowadzących gospodarstwo rolne.
Nowela zaczyna się dotkliwym bólem zęba generała Bułdiejewa. Próbuje sobie z tym radzić wszystkimi możliwymi na tamte czasy sposobami, dziś wyglądającymi na prymitywne. Nie godząc się na wyrwanie, zdesperowany szuka pomocy u akcyźnika by ten "zamówił zęba". Akcyźnik to szarlatan "pomagający" łagodzić ból. Wszystko szłoby doskonale gdyby ekonom poddający ten pomysł znał nazwisko owego szarlatana. Wiemy tylko że związane jest koniem.
Przy tej noweli Czechowa śmiałem się najgłośniej. Czyta się lekko, po prostu połyka stronę za stroną. Szkoda tylko że była tak krótka. Kolejny raz przekonałem się że Pan Anton jest mistrzem tworzenia nastroju i kreowania oryginalnych, wiarygodnych postaci. A opisana historia mogła się wydarzyć, pomimo że mówi o nas w krzywym zwierciadle.
Zdecydowanie polecam stawiając 9/10.
"Końskie nazwisko" to prześmieszna i prześmiewcza nowela z 1885 roku. Autor mówi w niej o krótkowzroczności generała w stanie spoczynku i jego ekonoma, prowadzących gospodarstwo rolne.
Nowela zaczyna się dotkliwym bólem zęba generała Bułdiejewa. Próbuje sobie z tym radzić wszystkimi możliwymi na tamte czasy sposobami, dziś wyglądającymi na prymitywne. Nie godząc się na...
2023-06-28
"Młot na czarownice" jest moim drugim spotkaniem z niekoniecznie subtelnym i inteligentnym piórem Jacka Piekary. Czy mnie zbulwersował, a może zaskoczył? Na pewno, ale nie tego chciałbym od książki. Mam wrażenie że ta pozycja miesza w głowach. Bo czy Jezus jak wierzą Chrześcijanie, nie umarł za nas na krzyżu? Czy jak twierdzi autor, zszedł z niego by pomścić swoją mękę, dzierżąc miecz chwały? Tutaj za podejrzenie konszachtów z diabłem karze się stosem. Tu nic nie jest przebaczone, a Bóg ma armię bandytów zwanych inkwizytorami. To wszystko brzmi jak majaczenie po narkotykach. Ale zgrabnie i lekko podane, czyta się szybko i łatwo.
W książce znajduje się wiele nieścisłości. Autor nie zadaje sobie trudu, wytłumaczenia wizji podanej w opowiadaniach. Tytułowa postać po prostu mówi że nie wie dlaczego tak postępuje, ale jest święcie przekonana do swego inkwizycyjnego powołania.
Na tom składa się pięć opowiadań, wszystkie dotyczą inkwizytora Mordimera i rozgrywają się w wykreowanej rzeczywistości, nie mającej punktów stycznych z realną.
Zbiorowi stawiam 4/10. Zdecydowanie odradzając osobom szanującym Chrześcijan.
"Młot na czarownice" jest moim drugim spotkaniem z niekoniecznie subtelnym i inteligentnym piórem Jacka Piekary. Czy mnie zbulwersował, a może zaskoczył? Na pewno, ale nie tego chciałbym od książki. Mam wrażenie że ta pozycja miesza w głowach. Bo czy Jezus jak wierzą Chrześcijanie, nie umarł za nas na krzyżu? Czy jak twierdzi autor, zszedł z niego by pomścić swoją mękę,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-14
W zbiorze zatytułowanym "Rzeźnik drzew" znajdziemy 12 nietuzinkowych opowiadań.
Możemy narzekać na brak polotu autora, na to że kreśli niezbyt piękne zdania, tak od niechcenia, jakby w pośpiechu, niezdanie. Ale jednego nie możemy naszemu fantastykowi zanurzonemu w historii odmówić otóż jest posiadaczem ogromnej wyobraźni. Można to zauważyć także i w tym zbiorze.
Utwory wyraźnie różnią się między sobą, jedne pełne napięcia, inne wartkiej akcji, niektóre z humorem, mało jednak tych klimatycznych.
Pan Andrzej ma świetne pomysły, ale wykonanie ich pozostawia dużo do życzenia. Czasem w nić fabuły wkrada się chaos, trzeba wtedy się zastanawiać nad tym co autor miał na myśli.
Postacie tu występujące w wielu przypadkach są ciekawe, najczęściej z racji tego co robią i jak koreluje to z akcją. Dialogów już jednak do atutów zaliczyć nie można. Różne postacie wypowiadają się w utartym schemacie podejrzewam że gdy otworzę następny zbiór Światów Pilipiuka, ten schemat zostanie powielony.
Opowieściom brak głębi i powabu, jednak coś sprawia że do rodzimego fantasty wciąż chce mi się wracać.
Raczej polecam stawiając 7/10.
W zbiorze zatytułowanym "Rzeźnik drzew" znajdziemy 12 nietuzinkowych opowiadań.
Możemy narzekać na brak polotu autora, na to że kreśli niezbyt piękne zdania, tak od niechcenia, jakby w pośpiechu, niezdanie. Ale jednego nie możemy naszemu fantastykowi zanurzonemu w historii odmówić otóż jest posiadaczem ogromnej wyobraźni. Można to zauważyć także i w tym zbiorze.
Utwory...
2023-05-10
Ta krótka nowela mówi o zderzeniu się dwóch nurtów, romantyzmu i pozytywizmu. Pierwszy w którym liczy się zapał, zdecydowanie, działanie bez zastanowienia nad konsekwencjami. I pozytywizm gdzie nad każdym drobiazgiem duma się tak długo że na reakcję jest już zbyt późno.
Obrazek "Na wakacjach" opowiada o płonącej strzesze, w której uwięziony jest mały Staś. Młody, przystojny blondyn symbolizujący pozytywistów zastanawia się czy pomóc w wydostaniu z płomieni dziecka. Wciąż się waha, roztrząsając ten problem pod każdym możliwym kątem, a cenne sekundy upływają. Miejscowi chcący pomóc, czynią to tak nieudacznie że powodują same szkody. Czy blondyn zdecyduje się na ocalenie malca?
Akcja toczy się na wsi, wyraźnie czuć opisywane lato i żar bijący od płomieni.
Polecam tę kilkustronicową nowelkę. Prus od zawsze był moim ulubionym nowelistą i chyba tak zostanie. Stawiam 8/10.
Ta krótka nowela mówi o zderzeniu się dwóch nurtów, romantyzmu i pozytywizmu. Pierwszy w którym liczy się zapał, zdecydowanie, działanie bez zastanowienia nad konsekwencjami. I pozytywizm gdzie nad każdym drobiazgiem duma się tak długo że na reakcję jest już zbyt późno.
Obrazek "Na wakacjach" opowiada o płonącej strzesze, w której uwięziony jest mały Staś. Młody,...
2023-04-27
Po kilku latach z przyjemnością wracam do wybornej twórczości Bolesława Prusa. Szczególnie cenię jego nowele. Świetnym przykładem są "Pojednani", realistyczna humoreska, w której autor zawarł nader pozytywne przesłanie. Sielski, lekki klimat przeciwważą opisy biedy i trudów życia czwórki warszawskich studentów.
Pochodzący z Hrubieszowa twórca po krótce opisuje owych młodzian, podrywy i lekkomyślność Kwiecińskiego, zdecydowanie i siłę charakteru Łukaszewskiego, pracowitość, godność osobistą a przy tym biedę Gromadzkiego i hipochondrię Leśkiewicza, wiecznie obmawiającego i śmiertelnie obrażonego na Gromadzkiego. Czy jest coś co może ich jeszcze pogodzić?
Prus ma świetny styl, prawie zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój. Porównałbym go z Czechowem, obaj potrafią bawić się klimatem i tworzą niezapomniane postacie.
Polski twórca jak przystało na pozytywistę opisał pracę organiczną i pracę u podstaw. Wspomniał o przemianach społecznych swoich czasów, ubożeniu potomków szlachty, biedzie na wsi.
Zdecydowanie polecam tę prawie czterdziestu-stronicową nowelę stawiając 9/10.
Po kilku latach z przyjemnością wracam do wybornej twórczości Bolesława Prusa. Szczególnie cenię jego nowele. Świetnym przykładem są "Pojednani", realistyczna humoreska, w której autor zawarł nader pozytywne przesłanie. Sielski, lekki klimat przeciwważą opisy biedy i trudów życia czwórki warszawskich studentów.
Pochodzący z Hrubieszowa twórca po krótce opisuje owych...
2023-03-04
"Długi język" jest nowelą, właściwie obrazkiem opisującym zabawną scenę. Wspaniale namalowany za pomocą prostych słów, przedstawia zmanierowaną damę Natalię Michajłowną i jej męża radcę stanu.
Damulka jak zwał ją autor opowiada mężowi, barwnie i z polotem o perypetiach jakich była udziałem na wakacjach w Jałcie. Czym dalej opowiada tym więcej gaf pada z jej ust. Czy para zdąży się pokłócić?
Czechow stworzył znów niepowtarzalny, lekki pełen humoru klimat. Pozwolił czytelnikom pośmiać się z gadulstwa.
Przesłanie wydaje się być oczywiste, milczenie zawsze droższe jest od mowy, gdyż ta druga często doprowadza do nieporozumień. A bywa że jej nadmiar prostu męczy wszystkich wokół.
Coraz bardziej cenię i przywiązuję się do twórczości Antoniego Czechowa. Tej noweli napisanej 1886 roku stawiam 8/10, zdecydowanie polecając.
"Długi język" jest nowelą, właściwie obrazkiem opisującym zabawną scenę. Wspaniale namalowany za pomocą prostych słów, przedstawia zmanierowaną damę Natalię Michajłowną i jej męża radcę stanu.
Damulka jak zwał ją autor opowiada mężowi, barwnie i z polotem o perypetiach jakich była udziałem na wakacjach w Jałcie. Czym dalej opowiada tym więcej gaf pada z jej ust. Czy para...
2023-03-04
Czytając "Syrenę" z każdym kolejnym akapitem stawałem się coraz bardziej głodny. A to wszystko za sprawą smakowitych opisów wyszukanych dań, czynionych przez protokolanta.
Nowela w nader humorystyczny sposób opisuje scenę z zebrania sędziów pokoju. Owa instytucja działała w carskiej Rosji i odpowiadała za zasądzanie kar wobec obywateli. Członkowie komisji sędziowskiej a w szczególności protokolant, uwielbiają smaczne jedzenie, polowania, wszelkie przyjemności cielesne, wiodą bardzo wygodne życie, jakby oderwane od rzeczywistości. I to oni sądzą biednych i ciemiężonych współobywateli.
Tym razem autor nie uraczył mnie tak niepowtarzalnym klimatem.
Bohaterów wykreował w sposób prawidłowy, ośmieszając ich i instytucję w której działają.
Jednakże nie odczuwałem zbytniego napięcia, gdyby to było cztery razy dłuższe opowiadanie mógłbym nie dotrwać do końca.
Tej krótkiej pięciostronowej noweli, wydanej po raz pierwszy w 1887 roku stawiam 7/10.
Czytając "Syrenę" z każdym kolejnym akapitem stawałem się coraz bardziej głodny. A to wszystko za sprawą smakowitych opisów wyszukanych dań, czynionych przez protokolanta.
Nowela w nader humorystyczny sposób opisuje scenę z zebrania sędziów pokoju. Owa instytucja działała w carskiej Rosji i odpowiadała za zasądzanie kar wobec obywateli. Członkowie komisji sędziowskiej a w...
2023-01-28
W tej krótkiej nowelce Czechow z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, oddaje nasze podejście do seksualności, za pomocą pewnego przedmiotu.
Otóż tytułowym "Dziełem sztuki" jest kandelabr z dwiema rzeźbami przedstawiającymi kobiety w strojach Ewy, we fikuśnych pozach filuternie się uśmiechające. Z tym drobnym dziełem ciągłe są jakieś kłopoty, ale nie zdradzę wam jakie, zbyt krótka to nowela.
Jak zwykle zwięzły, rzeczowy sposób snucia historii, umiejętność tworzenia prawdziwie ludzkich postaci, plus lekki acz niezapomniany klimat sprawiał że czytanie było samą przyjemnością. Ten wybitny twórca potrafi utrzymać cały utwór w wybranym przez siebie nastroju, dzięki czemu jego nowele zostają w pamięci na długo.
A sama akcja, nieco ubarwiona, banalna codzienność, przyciągała uwagę. Tak piszą wielcy twórcy, jakim jest Czechow.
Autorowi udało się wprowadzić mnie w świetny nastrój, także za pomocą ironii. Bo mam wrażenie że w kwestiach seksualności, wbrew pozorom człowiek nie za bardzo zmienił się na przestrzeni tych ponad stu lat. Na pewno zawsze będziemy stwarzać pozory, udawać że jednak kogoś nie pożądamy, że takie głupstwa nas nie dotyczą.
Stawiam zasłużone 8/10, zdecydowanie polecając.
W tej krótkiej nowelce Czechow z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru, oddaje nasze podejście do seksualności, za pomocą pewnego przedmiotu.
Otóż tytułowym "Dziełem sztuki" jest kandelabr z dwiema rzeźbami przedstawiającymi kobiety w strojach Ewy, we fikuśnych pozach filuternie się uśmiechające. Z tym drobnym dziełem ciągłe są jakieś kłopoty, ale nie zdradzę wam...
"Święta noc" to nowela zmuszająca do refleksji nad Świętami Wielkanocnymi. Czym się dla nas stały? Dlaczego wielu z nas nie potrafi ich właściwie przeżywać?
Narratorem jest mężczyzna udający się do monasteru (klasztoru) na ceremonię świąteczną. By tam dotrzeć musi przepłynąć wezbraną rzekę. Czeka aż pojawi się zakonnik Hieronim kierujący łodzią. Podczas przeprawy mnich opowiada o niedawno zmarłym konfratrze Nikołaju, oraz o tym jak piękne antyfony (pieśni religijne) ów pisał. Hieronim uwielbiał je czytać, czym różnił się od reszty mnichów wyśmiewających twórczość zmarłego za młodu Nikołaja.
Spokojny, nieco smutny klimat noweli pozwala lepiej zrozumieć przekaz.
Postacie jak to u Czechowa w pełni wiarygodne, sprawiają że nie sposób nie uwierzyć w tę historię.
Klarowny język sprawiał że noc była naprawdę ciemna a dzwony klasztorne dźwięczały w mej głowie nisko i głęboko.
Zdecydowanie polecam nowelę z 1886 roku, stawiając jej mocne 9/10. Życzę wszystkim zdrowych, dobrze przeżytych Świąt.
"Święta noc" to nowela zmuszająca do refleksji nad Świętami Wielkanocnymi. Czym się dla nas stały? Dlaczego wielu z nas nie potrafi ich właściwie przeżywać?
więcej Pokaż mimo toNarratorem jest mężczyzna udający się do monasteru (klasztoru) na ceremonię świąteczną. By tam dotrzeć musi przepłynąć wezbraną rzekę. Czeka aż pojawi się zakonnik Hieronim kierujący łodzią. Podczas przeprawy mnich...