Artemis Andy Weir 6,3
ocenił(a) na 76 tyg. temu O ile wiem, wydano w Polsce trzy książki Andyego Weira. Artemis jest na tle pozostałych dwóch o tyle wyjątkowa, że główna bohaterka powieści wchodzi w interakcję z mnóstwem postaci - nie jest zamknięta na pokładzie statku, albo porzucona na obcej planecie - musi odnajdywać drogą pośród politycznych i biznesowych intryg korzystając z pomocy przyjaciół.
Rzecz w tym, że Weir zachowuje nadal swój specyficzny styl (dużo żartów, ale trzeba przyznać, że większość jest naprawdę sucha!),narracja jest szybka, akcja gna do przodu - a dzięki temu oraz dzięki niegmatwaniu się w emocje bohaterów, udaje mu się ominąć to co nie jest jego najmocniejszą stroną - właśnie nurzanie się bagnie ludzkich emocji.
Myślę, że to jest coś, co wielu czytelników może zniechęcić - wszak to pod prąd współczesnemu mainstreamowi, który preferuje duszne, psychologizujące narracje z cierpiącymi protagonistami, co to swoje emocje obnoszą niczym odzież wierzchnią (cytując klasyka). Dla mnie jest to jednak niewątpliwa zaleta, bo choć ciężko "polubić" jakieś postacie (są raczej jednowymiarowi, a główna bohaterka bywa strasznie irytująca, wyjątkiem jest może Svoboda oraz ojciec Jazz),to doskonale dopasowują się oni do historii, którą opowiada Weir, a jemu zależy na intrydze, na wyrażeniu pomysłów które ma i podparciu ich technicznym zapleczem. Jest to strasznie niedzisiejsze i pachnie klasykami autorstwa tuzów złotej ery s-f, ale przyznam, że brakuje mi takiej bezpretensjonalności w dzisiejszej fantastyce (chyba że za mało czytam) - nierozwlekłych książek, jednotomowych historii, bez ochów i achów, wymuszonych romansów i bez filozofowania.
Nie zrozumcie mnie źle - wszystko co wymieniłem wyżej może znamionować świetną literaturę, ale cieszę się, że czasem trafiam na takie odstające od współczesnych trendów książki. I za to podbiłem ocenę o jedną gwiazdkę.
Bo Artemist to nie jest aż tak dobra książka jak Marsjanin czy Hail Mary. To rzecz 6/10 z plusem. Ale że czytało się ją miło i prawdę mówiąc brzmiała na gotowy materiał do ekranizacji, to nie mogłem się powstrzymać i zapremiowałem ocenę o jedną gwiazdkę.
Właściwie formalnie jest o s-f, ale z ducha bliżej Artemis do technothrillera. Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się wielkiego powrotu tego zapomnianego subgatunku :)