-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2019-12-14
2019-10-30
2019-11-03
Jeżeli coś jest w stanie powstrzymać mnie przed zaśnięciem w nocy z piątku na sobotę po morderczym tygodniu, to musi być absolutnym arcydziełem. Saga to genialne zmiksowanie popularnych w kulturze wątków i schematów, osadzonych na kanwie mrocznej space opery i napędzonych wartką akcją i świetnie zarysowanymi, ciekawymi bohaterami. Jest i erotycznie, i obrzydliwie, i pięknie, i groteskowo, i śmiesznie, i przerażająco. No i przede wszystkim jest bardzo indywidualny styl. Komiks przypomina te lepsze filmy Marvela - Strażników Galaktyki czy Thora: Ragnarok. To ten sam typ zabawy popkulturą i nadania zjechanym do granic możliwości wątkom niespotykanego dotąd błysku i smaku. Autorzy bawią się tym, co tworzą, zaskakując czytelnika na jego własnym podwórku, ale jednocześnie nie przytłaczają go i pozwalają płynąć z fabułą. Pierwszy tom przeczytałam w formie skanów i chociaż bardzo, ale to bardzo chcę poznać ciąg dalszy, to już obiecałam sobie, że TAKI komiks zasługuje wyłącznie na czytanie w legalnej formie... chce ktoś kupić nerkę?
Jeżeli coś jest w stanie powstrzymać mnie przed zaśnięciem w nocy z piątku na sobotę po morderczym tygodniu, to musi być absolutnym arcydziełem. Saga to genialne zmiksowanie popularnych w kulturze wątków i schematów, osadzonych na kanwie mrocznej space opery i napędzonych wartką akcją i świetnie zarysowanymi, ciekawymi bohaterami. Jest i erotycznie, i obrzydliwie, i...
więcej mniej Pokaż mimo toHistoria jest cudowna! Nieschematyczna, naturalna, pisana rzeczywiście o homoseksualistach, a nie o tym, jak yaoistki ich sobie wyobrażają. Do tego bohaterowie są świetnie zarysowani i sympatyczni, a ich relacja po prostu urocza. Niestety, dobre wrażenie psuje okropna kreska. Autorka nie dość, że ma wyraźne problemy z anatomią, to jeszcze rysuje bardzo niestarannie. Szkoda, bo tworzy to niepotrzebną i wyraźną barierę, trudną do przeskoczenia nawet dla pozytywnie nastawionych czytelników. Mimo wszystko, warto się przemóc i jeśli próbować z BL, to właśnie z tym tytułem. Absolutna czołówka!
Historia jest cudowna! Nieschematyczna, naturalna, pisana rzeczywiście o homoseksualistach, a nie o tym, jak yaoistki ich sobie wyobrażają. Do tego bohaterowie są świetnie zarysowani i sympatyczni, a ich relacja po prostu urocza. Niestety, dobre wrażenie psuje okropna kreska. Autorka nie dość, że ma wyraźne problemy z anatomią, to jeszcze rysuje bardzo niestarannie. Szkoda,...
więcej mniej Pokaż mimo toOdyseja kosmiczna? Raczej wielki kosmiczny koktajl! Czego tu nie mamy? Od prehistorycznej fantastyki przeskakujemy gładko do abstrakcyjnego pierwszego kontaktu, mijając po drodze hard sci-fi, klasyczny thriller, cyberpunk i nawet zarys dystopii. I to wszystko razem gra tak fantastycznie, że każdy rozdział chce się czytać po kilka razy. Co prawda, momentami historia trąci myszką, a niektóre wizje sprzed 50 lat bardziej współcześnie bawią niż niepokoją, ale w żaden sposób nie odbiera to wartości i smaku finalnemu produktowi. Pozycja absolutnie obowiązkowa - i nie warto zrażać się do niej tylko ze względu na gatunek, jaki reprezentuje. Styl Clarke'a jest bardzo przystępny w odbiorze, nie przygniata czytelnika masą naukowego języka, jak to często bywa z innymi klasykami (patrzę na ciebie, Lem). Bardzo dobra lektura na początek lub dla załapania istoty sci-fi.
Odyseja kosmiczna? Raczej wielki kosmiczny koktajl! Czego tu nie mamy? Od prehistorycznej fantastyki przeskakujemy gładko do abstrakcyjnego pierwszego kontaktu, mijając po drodze hard sci-fi, klasyczny thriller, cyberpunk i nawet zarys dystopii. I to wszystko razem gra tak fantastycznie, że każdy rozdział chce się czytać po kilka razy. Co prawda, momentami historia trąci...
więcej mniej Pokaż mimo toU nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki tej książce mam tylko więcej pretekstów, by robić to częściej. Autor w czarujący sposób przedstawia historię dnia codziennego - historię, która w sumie leży na ulicy, ale wydaje się tak oczywista i spowszedniała, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Czytałam wręcz z wypiekami na twarzy - tyle ciekawego się działo, tylu wspaniałych ludzi mieszkało tak blisko, widzę te domy z balkonu, być może to właśnie na ogrodzeniu jednego z tych kultowych miejsc rozwaliłam komunijny rower. Fascynująca, obowiązkowa lektura dla każdego mieszkańca Grunwaldu!
U nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki...
więcej mniej Pokaż mimo toO bogowie, chyba znalazłam nowego ulubionego autora! Cóż to była za uczta! Po Murakamim mam słabość do japońskiego nihilizmu i dekadentyzmu, ale przy Dazaiu Murakami wypada tak blado, jak malutka gwiazdka przy słońcu. Niesamowita atmosfera, wspaniały język, wyraziści bohaterowie i ta wyczuwalna w każdym słowie tęsknota, egzystencjonalny smutek mieszający się z buntem absolutnym - wobec siebie i wobec wszystkiego dookoła. Mało tego, Dazai, jak mało który pisarz, potrafił wczuć się w kobiecą bohaterkę i napisać ją tak, że jest istotą z krwi i kości. Mam już przy sobie drugą z wydanych w Polsce książek Dazaia i wprost nie mogę się doczekać!
O bogowie, chyba znalazłam nowego ulubionego autora! Cóż to była za uczta! Po Murakamim mam słabość do japońskiego nihilizmu i dekadentyzmu, ale przy Dazaiu Murakami wypada tak blado, jak malutka gwiazdka przy słońcu. Niesamowita atmosfera, wspaniały język, wyraziści bohaterowie i ta wyczuwalna w każdym słowie tęsknota, egzystencjonalny smutek mieszający się z buntem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Prawdziwa reporterska bomba, która, mam wrażenie, przeszła bez większego echa. Jakim cudem? Przez swoją niewygodną tematykę? Przez pokazanie, że komunizm nie był jedyną krwawą ideologią po drugiej wojnie światowej i jeszcze wcale nie zbliżył się do rekordów bitych przez kolejne nacjonalistyczne odchyły? Przez krytykę brytyjskiego i amerykańskiego imperializmu? Przez wbicie szpili - że w biedzie i komunizmie Polska umiała pomóc i faktycznie pomogła, a Polska bogata i wolna nomen omen udaje Greka? Że uchodźcy tu już byli i de facto nic złego się nie stało? Nie mam pojęcia.
Chociaż na początku odrzucało. Sturis wydawał mi się tendencyjny, uprzedzony, bardzo idealistyczny, czasami chyba obrażony na każdego, kto nie jest lewicowy. Ale z czasem, z każdą kolejną historią, z każdym kolejnym bohaterem, którego dopuszczono do głosu, chociaż ani Ateny, ani Warszawa przez lata słuchać nie chciały, zaczęło do mnie docierać DLACZEGO narracja wygląda tak, a nie inaczej. Sturis nie próbuje być obiektywny. Nie chce pisać książki o historii, nie chce wydawać sądów, oceniać, wyważać. On naprawdę oddaje narrację w ręce bohaterów, pozwala im w końcu pokazać, co leży im na sercu. A Grecja naprawdę wiele wycierpiała w ostatnim wieku. Ze strony innych i ze swojej własnej strony. Czy możemy się dziwić uchodźcom, że sympatyzują z komunizmem i dobrze go wspominają, skoro to właśnie komunizm uratował ich przed śmiercią z rąk ich własnych sióstr i braci? Czy możemy się dziwić milczeniu Greków, tej okrutnej ciszy, skoro mocarstwa urządziły sobie w ich ojczyźnie polityczny poligon, tak jak później w Korei, Wietnamie? Czy mamy prawo obrażać się na czyjeś przekonania, osądy, takie a nie inne doświadczenia? Czy możemy w tej perspektywie zarzucać autorowi tendencyjność?
Ta książka naprawdę uczy. Serio, nieważne czy ktoś ma poglądy bardziej z lewa czy z prawa. Nieważne, jakie ma doświadczenia z okresu komunizmu, a jakie obecnie, co uważa na temat uchodźstwa. Sturis pokazuje, że jeśli się tylko chce, można poznać zupełnie inny punkt widzenia i zrozumieć, dlaczego taki a nie inny punkt się wytworzył. Owszem, potrzeba cierpliwości. Ale to jest osiągalne. I jest na wyciągnięcie ręki.
Prawdziwa reporterska bomba, która, mam wrażenie, przeszła bez większego echa. Jakim cudem? Przez swoją niewygodną tematykę? Przez pokazanie, że komunizm nie był jedyną krwawą ideologią po drugiej wojnie światowej i jeszcze wcale nie zbliżył się do rekordów bitych przez kolejne nacjonalistyczne odchyły? Przez krytykę brytyjskiego i amerykańskiego imperializmu? Przez wbicie...
więcej mniej Pokaż mimo toEmocjonalna i fabularna petarda. Coraz więcej pojawia się dzieł młodzieżowych, mierzących się z problematyką akceptacji i prześladowania. Kształt twojego głosu jest wyjątkowy. Trudny do przejścia, zwłaszcza dla kogoś, kto kiedyś przeszedł podobne traktowanie, ale zdecydowanie wart wysiłku. Niektórym może się to wydawać zaskakujące, ale manga nie dzieli bohaterów na prześladujących i prześladowanych. Autorka skupiła się przede wszystkim na prześladowaniu jako zjawisku społecznemu i psychicznemu. Każdy z bohaterów prześwietlony jest z każdej strony. Nic, co się dzieje, nie dzieje się bez powodu. Fabuła często lubi wodzić za nos, dawać nam pstryczka; mierzy się ze stereotypami i wypycha z wygodnych wyobrażeń i osądów. Tom pierwszy jest na razie tylko zawiązaniem wątków i przedstawieniem jednego z głównych bohaterów, ale już jest klasą samą w sobie. Dalej jest tylko lepiej.
Emocjonalna i fabularna petarda. Coraz więcej pojawia się dzieł młodzieżowych, mierzących się z problematyką akceptacji i prześladowania. Kształt twojego głosu jest wyjątkowy. Trudny do przejścia, zwłaszcza dla kogoś, kto kiedyś przeszedł podobne traktowanie, ale zdecydowanie wart wysiłku. Niektórym może się to wydawać zaskakujące, ale manga nie dzieli bohaterów na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kocham archeologię, ale z całą moją miłością do niej muszę stwierdzić, że nie jest to nauka, o której pisze się lekkim piórem. Ta książka to wyjątek od zasady. Owszem, miejscami się zdezaktualizowała, padają tu określenia, których współcześnie po prostu już nie wypada używać, autor powiela pewne głupawe mity, ale... Ale w zasadzie to niczemu nie przeszkadza. Bo nie padają tu śmiałe tezy, ani edukacyjne gadki i nikt tu nie aspiruje do stworzenia podręcznika. "Bogów" czyta się jak skrzyżowanie reportażu z filmem akcji w stylu Indiany Jonesa, a w centrum uwagi nie jest nauka, ale historia jej tworzenia. I to przedstawiona tak, że aż człowiek chce się zrywać i zobaczyć te cuda samemu. Osobiście zatęskniłam za British Museum i odświeżyłam plany obwąchania wszystkich okolicznych muzeów archeo. Ech, tylko czasu i pieniędzy coraz mniej - a było iść studiować archeologię ;)
Kocham archeologię, ale z całą moją miłością do niej muszę stwierdzić, że nie jest to nauka, o której pisze się lekkim piórem. Ta książka to wyjątek od zasady. Owszem, miejscami się zdezaktualizowała, padają tu określenia, których współcześnie po prostu już nie wypada używać, autor powiela pewne głupawe mity, ale... Ale w zasadzie to niczemu nie przeszkadza. Bo nie padają...
więcej Pokaż mimo to