Przedksiężycowi, tom 1
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Przedksiężycowi (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Powergraph
- Data wydania:
- 2013-04-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2009-03-13
- Liczba stron:
- 432
- Czas czytania
- 7 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361187745
- Tagi:
- Nagroda Zajdla - zwycięzca
Bądź wola Wasza, o Przedksiężycowi!
Lunapolis. Miasto w szponach kultu sztuki. Tu nawet mordercy dążą do perfekcji. I są art-zbrodniarzami.
Dzieci zamawia się u duszoinżynierów. W konkurencyjnych korporacjach. Dorosłe beztalencia kasowane są w okamgnieniu, by jako ludzkie odpady zgnić w cuchnących, rozkładających się światach przeszłości. Przebudzenia dostąpią tylko najdoskonalsi, albowiem tak chcą Przedksiężycowi.
– Niesprawiedliwe wredne sukinsyny! – bluźni początkujący artysta.
Jak się okazuje, ten młody malarz nie jest w swym buncie odosobniony…
W dodatku czas dobiega końca, a świat rozpada się i rdzewieje…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Miasto o tysiącu cieni
Lunapolis – miasto z sennego majaku szalonego artysty. Wielkie dzieło sztuki, zbudowane ze złota, srebra i miedzi, klejnotów i kolorowych płytek, rur splatających się w fantazyjne kształty i trybów napędzających przedziwne mechanizmy. Pełne wielokątnych, potężnych budowli, schodów i podniebnych traktów łączących najwyższe wieże – już samo patrzenie przyprawia o zawroty głowy. Miasto barwne i żywe, mimo trwania w wiecznym półmroku pod starym, czerwonym słońcem lub trzema różnobarwnymi księżycami. Jedno z tych, które nigdy nie zasypiają, którego trakty, place i schody zawsze pełne są ulicznych artystów i kramików z przysmakami, a kawiarnie – ludzi zaznających wszelkiego rodzaju przyjemności. Lecz cóż to są za ludzie! Nieprzeciętnie piękni lub zdeformowani, wszyscy bez wyjątku pod jakimś względem niezwykli, obdarzeni mnogością talentów lub jedną wiodącą, za to opanowaną do perfekcji umiejętnością. Artyści, mordercy, geniusze. Mieszkańcy świata, w którym dążenie do perfekcji jest wręcz przymusem, gdzie prawie nikt nie zdaje się na przypadek co do cech, którymi będzie obdarzone jego potomstwo. Nierzadko kończy się to oddaniem ostatnich oszczędności duszoinżynierom projektującym przyszłych mieszkańców Lunapolis w zamian za choć jedną szczególną zdolność.
To świat funkcjonujący na przedziwnych, obcych nam zasadach, nic tu jednak nie dzieje się bez przyczyny. Za wszystkim stoi wola i zamysł tytułowych Przedksiężycowych, a ludzkim działaniom przyświeca jeden cel – wpasować się weń, by przetrwać wszystkie Skoki i doczekać Przebudzenia. Nikt właściwie nie wie, czym ono dokładnie jest, nikt też nigdy nie widział Przedksiężycowych, za to grozy Skoków każdy tutejszy mieszkaniec doświadcza na własnej skórze aż nazbyt często. I albo okazuje się godzien, by o kilka lat przybliżyć się do Przebudzenia, albo zostaje w tyle, w kopii rozwarstwiającego się Lunapolis – świecie pozostawionym w przeszłości i skazanym na rozkład – by tam stać się ofiarą zaburzonego rachunku prawdopodobieństwa.
Nic więc dziwnego, że tu dekadencja i rozpasanie zawsze podszyte są desperacją, że im bliżej kolejnego Skoku, tym wyraźniej spod fantazyjnych tatuaży i warstw pudru wyziera strach. Właśnie w chwili największego przerażenia, w momencie Skoku, Finnen spotyka Kairę. Oboje są młodzi, tym razem przetrwali i choć bardzo się od siebie różnią, los splata ich ścieżki. To nie miłość od pierwszego wejrzenia, początek płomiennego romansu – nic z tych rzeczy. Łączy ich dalece bardziej skomplikowana relacja i żadne właściwie nie wie, jak ją zdefiniować. Jednoczesna ufność i niechęć, instynktowna potrzeba trzymania się razem, niezrozumiała zależność od siebie nawzajem – nawet im trudno to zrozumieć. Nasuwa się jedno proste wyjaśnienie – oboje w jakiś sposób od początku przeczuwają, że razem staną się uczestnikami wielkich wydarzeń. Jakich? Tego na pewno nie dowiemy się w pierwszej części.
„Przedksiężycowi” Anny Kantoch to jedna powieść podzielona na trzy tomy. Nie jest więc niczym dziwnym, że pierwszy skupia się głównie na przybliżeniu czytelnikowi niesamowitego świata, w którym cała rzecz się dzieje, rządzących nim zasad i mechanizmów opartych na świeżych, innowacyjnych pomysłach, a wątki fabularne zostają jedynie wstępnie zawiązane. Pewien nacisk położono także na bohaterów, bo na Finnenie i Kairze się ich plejada bynajmniej nie kończy. Dużą rolę w całej historii odegra z pewnością Daniel Pantalekis, przybysz z Nowych Ziem, na razie nie do końca zdający sobie sprawę, że trafił na planetę skrajnie odmienną od tych, które dotąd skolonizowali Ziemianie. A także cała gama innych osobistości, które dołożą coś od siebie do wielowątkowego wzoru powoli wyłaniającego się spomiędzy kart pierwszej części. Co ważne, wszyscy oni posiadają unikatowe cechy, jakąś głębię, charaktery niedające się opisać za pomocą pojedynczych słów. W głównych rolach nie obsadzono nieskalanych występkiem obrońców dobra i prawości, a rzeczywistych ludzi – niejednoznacznych, posiadających wady, czasem wręcz antypatycznych.
To nie tak, że mamy tu do czynienia z rozciągniętym na prawie pięćset stron wstępem, w którym nic szczególnego się nie dzieje. Nie tylko poznajemy bohaterów, ale też, obserwując ich poczynania, zauważamy pierwsze, początkowo nieśmiałe zmiany ich charakterów, krystalizujące się cele i motywacje. A Lunapolis nie jest jedynie barwnym tłem, stanowi organiczny twór w pewnym sensie uczestniczący w wydarzeniach, kształtujący wybory i zachowania bohaterów.
Nie bez przyczyny próby pisania o tej książce wciąż i wciąż kończą się na omawianiu świata przedstawionego. Trochę w nim steampunkowej estetyki, niektóre elementy i ogólna atmosfera momentami kojarzą się z grami z serii „BioShock”, lecz tak naprawdę Lunapolis trudno do czegokolwiek porównać. Piękne i brudne, skomplikowane w swej budowie i działaniu niczym żywy organizm, balansujące na granicy absurdu, a jednak składające się na harmonijną całość. Sprawienie, by taka mieszanka nie rozłaziła się w szwach jest nie lada wyczynem i sprawdzianem pisarskich umiejętności, Anna Kańtoch zaliczyła go jednak bez pudła. Doprawdy długo można by o Lunapolis pisać, lepiej jednak po prostu je poznać, wybrać się w podróż śladami Finnena, Kairy, Daniela i innych bohaterów, nawet (a może szczególnie) tych przywoływanych jedynie na moment, w krótkich interludiach oderwanych od zasadniczej fabuły, mających za zadanie poszerzyć ten i tak już przebogaty i fascynujący świat.
O fabule trudno się wypowiadać w sposób konkretny i jednoznaczny, gdyż omawiana część oferuje jedynie jej wstępny (acz wcale nie ubogi) zarys, bardzo zresztą obiecujący. „Przedksiężycowi”, a przynajmniej początkowa jedna trzecia tej powieści, to przede wszystkim popis światotwórstwa na naprawdę wysokim poziomie, zdolny zachwycić nawet tych, którzy o polskiej fantastyce mają zdanie cokolwiek niepochlebne. A że gdzieś tam czai się zapowiedź opowieści o fundamentalnych przemianach, o rewolucji – cóż, tym lepiej i tym bardziej warto po tę książkę sięgnąć.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 838
- 835
- 345
- 59
- 30
- 19
- 13
- 11
- 8
- 7
OPINIE i DYSKUSJE
Ta książka mnie niestety zawiodła. Przyciągnęła mnie okładka, opis, pesymistyczny obraz świata przyszłości, ale treść niestety rozczarowała. Książka jest dosyć nierówna, ma ciekawe wątki, ale ogólna fabuła moim zdaniem bardzo się sypie, jest mało spójna, a co najważniejsze kompletnie nie wciąga. Jest w tej powieści kilka fajnych pomysłów, ale jest też bałagan i wiele nieciekawych wątków. Nie udało mi się polubić bohaterów powieści, a nawet momentami czułam do nich niechęć. Książka mnie wymęczyła, do tego stopnia, że jej nie dokończyłam. Nie ciekawi mnie kim są Przedksiężycowi i co się stanie jak się obudzą. Z żalem, ale nie polecam.
Ta książka mnie niestety zawiodła. Przyciągnęła mnie okładka, opis, pesymistyczny obraz świata przyszłości, ale treść niestety rozczarowała. Książka jest dosyć nierówna, ma ciekawe wątki, ale ogólna fabuła moim zdaniem bardzo się sypie, jest mało spójna, a co najważniejsze kompletnie nie wciąga. Jest w tej powieści kilka fajnych pomysłów, ale jest też bałagan i wiele...
więcej Pokaż mimo toZaskoczyła mnie pani Kańtoch swoim pomysłem na powieść fantasy- poniekąd ten gatunek to nie była, o ile wiem, jej domena. Z wystawieniem oceny na razie się wstrzymam, dopóki nie wyrobię sobie opinii po przeczytaniu pozostałych tomów. W każdym razie banalne i tuzinkowe to nie było.
Zgłębianie tajemnic egzystencji mieszkańców miasta Lunapolis dość mocno mnie ,,wciągnęło". To osobliwe miejsce (równie piękne jak i przerażające) rządzi się swoimi prawami. Potomstwo można zamówić w rywalizujących ze sobą ,,koncernach"- Ekwilibrium lub Principium. Dosłownie jak szafę na wymiar. Duszoinżynierzy wyposażą milusińskich w wybrane przez rodziców cechy. Wszystko jest tu kwestią odpowiedniej ceny. Nawet dorośli mogą kombinować w swojej genetyce, jeśli dysponują odpowiednimi funduszami. Kupić sobie cenne walory dla ciała lub umysłu. Samodoskonalenie to szansa na przetrwanie.
Ponieważ posiadanie odpowiednich zdolności i talentów jest w tym dziwnym miejscu sprawą życia... lub zagłady. Bowiem dokonują się tu cyklicznie Skoki- momenty przeniesienia w inny, lepszy wymiar. Ale dostąpią tego szczęścia tylko ludzie najzdolniejsi. A jednostki gorzej rokujące, słabsze znikają, odchodzą w niebyt. Żyją w mroczniejszej, beznadziejnej rzeczywistości, jakby gorszej kopii miasta, które jakiś czas jeszcze funkcjonuje, ale z czasem zaczyna podupadać, a życie w nim zamiera. Takich miast- widm po każdym Skoku przybywa- są wręcz całe ich pokłady, jak w nieczynnej kopalni...
O losie mieszkańców decydują tajemniczy Przedksiężycowi. To oni stoją za ich selekcją i stopniową depopulacją miasta. Tak naprawdę, trudno przewidzieć, kto zyska aprobatę Przedksiężycowych, a kto skazany zostanie na anihilację..
Na końcu zaś czasów zapowiedziane jest Przebudzenie- którego dostąpią nieliczni i najlepsi, creme de la creme ludzkości. Podejrzewam, że będzie to coś w rodzaju Nowego Wspaniałego Świata.
Autorka wykreowała przeróżnych bohaterów- jedni szamoczą się w tej pokręconej rzeczywistości, inni się do niej naginają. Wielu z nich posiada uczuciowość co najmniej dziwną. Są też postacie odrażające, okrutne. Niemal wszyscy mają w sobie coś irytującego. No i nie należy zapominać o krążących w metropolii mechanoidach i przeróżnych innych osobliwościach.
Pani Kańtoch pisze bardzo plastycznie i obrazowo. Niemniej są całe fragmenty spisane językiem pompatycznym, wręcz sztucznym. Ale niech tam, przyjmuję to z dobrodziejstwem inwentarza. Kolejny tom już czeka na półce. A w nim losy Finnena, Kairy, Niraja, Daniela i pozostałych. Może bohaterowie jakoś ewoluują w dobrym kierunku, może w końcu dadzą się polubić? Ciekawe, co z tej historii wyniknie.
Zaskoczyła mnie pani Kańtoch swoim pomysłem na powieść fantasy- poniekąd ten gatunek to nie była, o ile wiem, jej domena. Z wystawieniem oceny na razie się wstrzymam, dopóki nie wyrobię sobie opinii po przeczytaniu pozostałych tomów. W każdym razie banalne i tuzinkowe to nie było.
więcej Pokaż mimo toZgłębianie tajemnic egzystencji mieszkańców miasta Lunapolis dość mocno mnie...
Jaka to wspaniała koncepcja. I jaki ciekawy świat przedstawiony. Czyta się po prostu wspaniałe!
Jaka to wspaniała koncepcja. I jaki ciekawy świat przedstawiony. Czyta się po prostu wspaniałe!
Pokaż mimo toTrochę nie wiem co tutaj napisać. Nie wiem też do końca jak tę książkę ocenić, bo w trakcie lektury byłem wyraźnie skołowany. Skołowany, ale również w specyficzny sposób zauroczony.
Bo wydaje mi się, że ciężko nie być zauroczonym. Książka ma mnóstwo ciekawych motywów, konceptów, czy zabiegów fabularnych. Być może jest to też wada, bo nawet ja na pewnym etapie czułem przesyt. Nie mogę jednak odmówić Annie Kańtoch, że ma niesamowitą wyobraźnię.
Wyobraźnię, ale również pióro. "Przedksiężycowi I", to świetnie napisana książka. Język buduje niepodrabialny klimat i sprawia, że przez książkę się płynie. Nieczęsto zwracam uwagę na to jak książka jest napisana, ale tu podobało mi się to niemożebnie.
O fabule ciężko mi mówić, bo jest z nią związany mój główny problem - nie mam mianowicie pojęcia do czego Anna Kańtoch zmierza. Nie mam pojęcia na czym się skupić, co jest motywem przewodnim i na co autorka położy nacisk w kolejnych tomach. Jasne, jest to dopiero pierwszy tom, ale gdy po skończeniu książki czuję głównie dezorientację, to raczej nie jest to dobry znak.
Ta książka ma w sobie wiele - powieść przygodowa, romans, historia o podróży w czasie, motywy charakterystyczne dla klasycznego sci-fi, historia dworska. No jest bogato, to na pewno.
Bohaterowie są interesujący, ale niektórzy są nakreśleni trochę zbyt grubą kreską jak na mój gust. Równocześnie w jakimś stopniu pasują oni do świata, w którym się znajdują i śledzi się ich dobrze. Nie są to najbardziej zniuansowane portrety psychologiczne, ale swoją rolę spełniają.
Nie wiem co będzie dalej. Jestem zaciekawiony, jest zauroczony i czuję delikatne obawy. Ale równocześnie trzymam kciuki, mocno.
O książce mówię więcej w załączonym filmie.
Miłego dnia!
Trochę nie wiem co tutaj napisać. Nie wiem też do końca jak tę książkę ocenić, bo w trakcie lektury byłem wyraźnie skołowany. Skołowany, ale również w specyficzny sposób zauroczony.
więcej Pokaż mimo toBo wydaje mi się, że ciężko nie być zauroczonym. Książka ma mnóstwo ciekawych motywów, konceptów, czy zabiegów fabularnych. Być może jest to też wada, bo nawet ja na pewnym etapie czułem...
O Pani Kańtoch czytałem różne opinie i długo obawiałem się, czy podejść do tej serii. Czekałem na odpowiedni moment, bo spodziewałem się trudnej lektury. No i się nie pomyliłem, ale było warto.
Po zaiste intrygującym początku i masie tajemniczości wywołanej światem zgoła odmiennym od naszego powoli, ale to bardzo powoli zagłębiamy się w to uniwersum. Nie jest łatwo. Na przeszkodzie staje nam dziwne słownictwo, przedziwne wydarzenia, bardzo oryginalne postacie i cała masa tajemniczości.
Świat jest dziwny, ale krok po kroku zaczynamy rozumieć rządzące nim mechanizmy i zanim dobijemy do końca tej części jest już naprawdę nieźle, ale... no właśnie. Nie spodziewajmy się fajerwerków na koniec. Książka wygląda jakby była tylko małym urywkiem większej powieść, więc przeczytanie kolejnych dwóch część jest wręcz koniecznością! W przeciwnym razie zostajemy z niczym. Nic nie wiemy. I jedyne co nam pozostaje do głęboka niewypełniona pustka.
Mimo tego naprawdę warto się w nią zagłębić, bo świat jest mega oryginalny.
O Pani Kańtoch czytałem różne opinie i długo obawiałem się, czy podejść do tej serii. Czekałem na odpowiedni moment, bo spodziewałem się trudnej lektury. No i się nie pomyliłem, ale było warto.
więcej Pokaż mimo toPo zaiste intrygującym początku i masie tajemniczości wywołanej światem zgoła odmiennym od naszego powoli, ale to bardzo powoli zagłębiamy się w to uniwersum. Nie jest łatwo. Na...
„Przedksiężycowi” to moje pierwsze spotkanie z Anną Kańtoch. I co dziwne, po pierwszym tomie wciąż nie mam do końca wyrobionej opinii na temat jej twórczości.
Jest to książka bardzo nierówna. Zaczynamy mocno, z odnalezieniem nowej planety przez ekspedycję, której członkowie giną w makabryczny sposób, a jedyny ocalały zostaje na niej uwięziony. W innym czasie główny bohater, Finnen, przeżywa tajemniczy skok w świecie Przedksiężycowych, którzy prowadzą najdoskonalszą część ludzkości do Przebudzenia. Otrzymujemy więc fantastyczny, intrygujący świat i tajemnice, które pragnie się odkryć. Niestety, jest to najlepszy punkt powieści. Potem jest coraz gorzej.
Co z tego, że dostajemy świat przedstawiony idealny wręcz do poprowadzenia w nim fabuły buntowników, chcących odkryć jego tajemnice i obalić narzucony ustrój Przedksiężycowych. Co z tego, skoro główny bohater jest niezdecydowanym artystą niemającym praktycznie żadnych celów i motywacji. W porównaniu z nim nieco lepiej wypada Kaira, która ma pewne plany dotyczące pomocy ludzkości w niższych światach, są one natomiast naiwne i niedoprecyzowane. Finnen spotyka ją zupełnym przypadkiem i właściwie bez żadnego konkretnego powodu postanawia jej pomóc i zostaje uwikłany w upozorowanie jej śmierci.
W pierwszej części książki nie dzieje się niestety wiele więcej. Dopiero w drugiej zawiązuje się wątek kradzieży wynalazków przez Kairę i dowiadujemy się o istnieniu czegoś w rodzaju ruchu oporu. Szkoda tylko, że dopiero w samej końcówce. Historia Daniela jest natomiast zupełnie bezcelowa. Spodziewam się oczywiście, że w kolejnych tomach będzie miał on większe znaczenie, ale na razie jedyne co robił, to usiłowanie przetrwania w niższych światach.
Pomimo ciekawego pomysłu moje zainteresowanie słabło z kolejnymi stronami. Mam jednak nadzieję, że w kolejnych tomach fabuła wystartuje z tego nieco przydługiego wstępu.
„Przedksiężycowi” to moje pierwsze spotkanie z Anną Kańtoch. I co dziwne, po pierwszym tomie wciąż nie mam do końca wyrobionej opinii na temat jej twórczości.
więcej Pokaż mimo toJest to książka bardzo nierówna. Zaczynamy mocno, z odnalezieniem nowej planety przez ekspedycję, której członkowie giną w makabryczny sposób, a jedyny ocalały zostaje na niej uwięziony. W innym czasie główny...
Interesująca koncepcja, ale mam wrażenie, że całość można będzie docenić dopiero po lekturze kolejnych tomów. Na razie zostawiam bez oceny.
Interesująca koncepcja, ale mam wrażenie, że całość można będzie docenić dopiero po lekturze kolejnych tomów. Na razie zostawiam bez oceny.
Pokaż mimo toMuszę przyznać, że jest to coś czego się nie spodziewałam. Anna Kańtoch wpadła na nowy oryginalny koncept. Stworzyła świat, w którym nic nie jest takie jakim się wydaje. Z przyjemnością przeczytam kolejne części.
Muszę przyznać, że jest to coś czego się nie spodziewałam. Anna Kańtoch wpadła na nowy oryginalny koncept. Stworzyła świat, w którym nic nie jest takie jakim się wydaje. Z przyjemnością przeczytam kolejne części.
Pokaż mimo toPrzyznam, że na razie nie wiem, jak tę książkę ocenić. Za wiele rzeczy jest tu wciąż niejasnych, poczekam jak to się rozwinie w kolejnych tomach.
Przyznam, że na razie nie wiem, jak tę książkę ocenić. Za wiele rzeczy jest tu wciąż niejasnych, poczekam jak to się rozwinie w kolejnych tomach.
Pokaż mimo toPrzeczytalam polowe. Niezbyt wciqgajaca historia , lapalam sie na tym ze zaczynalam myslec o czym innym
Przeczytalam polowe. Niezbyt wciqgajaca historia , lapalam sie na tym ze zaczynalam myslec o czym innym
Pokaż mimo to