U nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki tej książce mam tylko więcej pretekstów, by robić to częściej. Autor w czarujący sposób przedstawia historię dnia codziennego - historię, która w sumie leży na ulicy, ale wydaje się tak oczywista i spowszedniała, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Czytałam wręcz z wypiekami na twarzy - tyle ciekawego się działo, tylu wspaniałych ludzi mieszkało tak blisko, widzę te domy z balkonu, być może to właśnie na ogrodzeniu jednego z tych kultowych miejsc rozwaliłam komunijny rower. Fascynująca, obowiązkowa lektura dla każdego mieszkańca Grunwaldu!
U nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki...
U nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki tej książce mam tylko więcej pretekstów, by robić to częściej. Autor w czarujący sposób przedstawia historię dnia codziennego - historię, która w sumie leży na ulicy, ale wydaje się tak oczywista i spowszedniała, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Czytałam wręcz z wypiekami na twarzy - tyle ciekawego się działo, tylu wspaniałych ludzi mieszkało tak blisko, widzę te domy z balkonu, być może to właśnie na ogrodzeniu jednego z tych kultowych miejsc rozwaliłam komunijny rower. Fascynująca, obowiązkowa lektura dla każdego mieszkańca Grunwaldu!
U nas na fyrtlu na Abisynię mówiło się: Uliczki. Trochę egzotyczny, ale bezpieczniejszy niż zatłoczone boiska szkół gastronomicznej i ekonomicznej, rejon do zabawy, dokarmiania kotów i wałęsania się. Dzisiaj na Uliczki trochę mniej mi po drodze niż za dzieciaka, kiedy to często i chętnie zbaczało się z trasy z (i do ;) ) szkoły, ale wciąż lubię się tam zapuszczać. Dzięki...
więcej Pokaż mimo to