-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Prawdziwa reporterska bomba, która, mam wrażenie, przeszła bez większego echa. Jakim cudem? Przez swoją niewygodną tematykę? Przez pokazanie, że komunizm nie był jedyną krwawą ideologią po drugiej wojnie światowej i jeszcze wcale nie zbliżył się do rekordów bitych przez kolejne nacjonalistyczne odchyły? Przez krytykę brytyjskiego i amerykańskiego imperializmu? Przez wbicie szpili - że w biedzie i komunizmie Polska umiała pomóc i faktycznie pomogła, a Polska bogata i wolna nomen omen udaje Greka? Że uchodźcy tu już byli i de facto nic złego się nie stało? Nie mam pojęcia.
Chociaż na początku odrzucało. Sturis wydawał mi się tendencyjny, uprzedzony, bardzo idealistyczny, czasami chyba obrażony na każdego, kto nie jest lewicowy. Ale z czasem, z każdą kolejną historią, z każdym kolejnym bohaterem, którego dopuszczono do głosu, chociaż ani Ateny, ani Warszawa przez lata słuchać nie chciały, zaczęło do mnie docierać DLACZEGO narracja wygląda tak, a nie inaczej. Sturis nie próbuje być obiektywny. Nie chce pisać książki o historii, nie chce wydawać sądów, oceniać, wyważać. On naprawdę oddaje narrację w ręce bohaterów, pozwala im w końcu pokazać, co leży im na sercu. A Grecja naprawdę wiele wycierpiała w ostatnim wieku. Ze strony innych i ze swojej własnej strony. Czy możemy się dziwić uchodźcom, że sympatyzują z komunizmem i dobrze go wspominają, skoro to właśnie komunizm uratował ich przed śmiercią z rąk ich własnych sióstr i braci? Czy możemy się dziwić milczeniu Greków, tej okrutnej ciszy, skoro mocarstwa urządziły sobie w ich ojczyźnie polityczny poligon, tak jak później w Korei, Wietnamie? Czy mamy prawo obrażać się na czyjeś przekonania, osądy, takie a nie inne doświadczenia? Czy możemy w tej perspektywie zarzucać autorowi tendencyjność?
Ta książka naprawdę uczy. Serio, nieważne czy ktoś ma poglądy bardziej z lewa czy z prawa. Nieważne, jakie ma doświadczenia z okresu komunizmu, a jakie obecnie, co uważa na temat uchodźstwa. Sturis pokazuje, że jeśli się tylko chce, można poznać zupełnie inny punkt widzenia i zrozumieć, dlaczego taki a nie inny punkt się wytworzył. Owszem, potrzeba cierpliwości. Ale to jest osiągalne. I jest na wyciągnięcie ręki.
Prawdziwa reporterska bomba, która, mam wrażenie, przeszła bez większego echa. Jakim cudem? Przez swoją niewygodną tematykę? Przez pokazanie, że komunizm nie był jedyną krwawą ideologią po drugiej wojnie światowej i jeszcze wcale nie zbliżył się do rekordów bitych przez kolejne nacjonalistyczne odchyły? Przez krytykę brytyjskiego i amerykańskiego imperializmu? Przez wbicie...
więcej mniej Pokaż mimo toWstrząsająca i zmuszająca do refleksji. Kryminały Bondy są mocno przeciętne, ale "Polskie morderczynie" to wysoka półka reportażu. Autorka powstrzymuje się od oceny, pozwala przemówić swoim bohaterkom, a czytelnikowi - wyrobić samemu opinię. To trudna sztuka, zwłaszcza przy takiej a nie innej podjętej tematyce. W czasie lektury targały mną sprzeczne emocje - od obrzydzenia i gniewu po współczucie i niepokój. Wypowiedzi bohaterek-morderczyń zdecydowanie odbiegły od moich wyobrażeń o nich. Mimo pewnych spodziewanych elementów, jak przemoc domowa czy zaburzenia psychiczne i nałogi, całość stanowiła kompletne zaskoczenie. Słysząc o zbrodni, wyobrażamy sobie człowieka całkowicie zdegenerowanego, bestię, Zło. Tymczasem czytając monologi rozmówczyń Bondy, widzimy przede wszystkim ludzi. Ludzi pokrzywionych przez los, społeczeństwo czy biologię, ale mimo wszystko - ludzi. Z tyłu głowy powoli zaczęło rodzić mi się pytanie - ile takich osób spotkałam w swoim życiu? Ile sama mogę mieć z nimi wspólnego? Co naprawdę decyduje, że zbrodniarze przekraczają dozwoloną granicę? Czym w ogóle jest ta granica? Czy zrównujące w zbrodni ofiary przemocy domowej, recydywistyczną patologię i osoby chore psychiczne prawo jest naprawdę sprawiedliwe? Co możemy zrobić, żeby ocalić społeczeństwo przed mordercami, a morderców - przed nimi samymi? Książka nie daje odpowiedzi - i dobrze. Wbija przysłowiową szpilę, zmusza do wyjścia poza przyjęty światopogląd. I zdecydowanie wybija z psychicznej równowagi.
Wstrząsająca i zmuszająca do refleksji. Kryminały Bondy są mocno przeciętne, ale "Polskie morderczynie" to wysoka półka reportażu. Autorka powstrzymuje się od oceny, pozwala przemówić swoim bohaterkom, a czytelnikowi - wyrobić samemu opinię. To trudna sztuka, zwłaszcza przy takiej a nie innej podjętej tematyce. W czasie lektury targały mną sprzeczne emocje - od obrzydzenia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest niezła, ale widać, że to pierwsza książka tego autora. Przede wszystkim brakuje jej myśli wiodącej i szkieletu. Bardziej niż reportaż przypomina luźne połączone ze sobą eseje - jedne świetnie skrojone, inne bardziej przypominające chaotyczną gawędę rodem z tawerny. Autor popłynął bardzo szeroko, od osobistych, wręcz intymnych traum i poszukiwań tożsamości, przez historię polityczną Grecji po wstrząsające losy ofiar kryzysu - czy tego ekonomicznego, czy uchodźczego. Nie za bardzo wychodzi to na dobre książce, ale jako wstępniak do dalszego oczytywania się Grecją czy odejście od klimatu turystycznego raju sprawdzi się w zupełności. Sturis ma dobre pióro, jego późniejsze reportaże są znacznie bardziej składne, nie warto się zrażać.
Jest niezła, ale widać, że to pierwsza książka tego autora. Przede wszystkim brakuje jej myśli wiodącej i szkieletu. Bardziej niż reportaż przypomina luźne połączone ze sobą eseje - jedne świetnie skrojone, inne bardziej przypominające chaotyczną gawędę rodem z tawerny. Autor popłynął bardzo szeroko, od osobistych, wręcz intymnych traum i poszukiwań tożsamości, przez...
więcej Pokaż mimo to