-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-01-16
2019-12-14
2019-11-09
2019-11-09
2019-11-03
2019-11-03
2019-10-28
Nadal nie jestem pewna, co właściwie przeczytałam. I to jest cudowne! Im bardziej mnie to frustruje, tym bardziej doceniam kunszt Vonneguta. Dotychczas wydawało mi się, że o rzeczach tak niewyobrażalnych można pisać tylko naturalistycznie (vide "Na zachodzie bez zmian" czy wojenne reportaże Aleksijewicz), ale groteskowy absurd porusza nie mniej, a do tego jeszcze bardziej wwierca się w mózg - nie można przestać o tym myśleć, analizować, próbować ugiąć do kochanego logicznego realizmu to, czego się właśnie doświadczyło. Czy to w pewien metaforyczny sposób nie oddaje procesów myślowych i psychologicznych, które przechodzą świadkowie sytuacji niewyobrażalnie straszliwych?
Nadal nie jestem pewna, co właściwie przeczytałam. I to jest cudowne! Im bardziej mnie to frustruje, tym bardziej doceniam kunszt Vonneguta. Dotychczas wydawało mi się, że o rzeczach tak niewyobrażalnych można pisać tylko naturalistycznie (vide "Na zachodzie bez zmian" czy wojenne reportaże Aleksijewicz), ale groteskowy absurd porusza nie mniej, a do tego jeszcze bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo toStudium rozdzierającej tęsknoty za tym, co przemija i świadomości, że nic już z tym nie można zrobić. Barwna, tchnąca nostalgią opowieść o mieście takim, jakie znał i kochał autor, o jego duszy, historii i jego mieszkańcach. Gawęda trochę mityczna, trochę biograficzna, bardzo oddająca ducha i klimat Grecji w jej mrocznych czasach. Bardziej w przenośni - wyraz strachu i smutku przed tym co nieuchronne, przed zmianą, dorosłością, utraceniem ostatniej bezpiecznej przystani ducha. Autentycznie w trakcie lektury opłakiwałam los i autora/narratora, i nieszczęsnego Retimno. Wrażenia z lektury psuły pewne dziwne decyzje translatorskie tłumacza - głównie ta, by w niektórych transliteracjach nazw własnych pozostawić akcenty... Moim zdaniem w tym nowym wydaniu powinno to zostać poprawione.
Studium rozdzierającej tęsknoty za tym, co przemija i świadomości, że nic już z tym nie można zrobić. Barwna, tchnąca nostalgią opowieść o mieście takim, jakie znał i kochał autor, o jego duszy, historii i jego mieszkańcach. Gawęda trochę mityczna, trochę biograficzna, bardzo oddająca ducha i klimat Grecji w jej mrocznych czasach. Bardziej w przenośni - wyraz strachu i...
więcej mniej Pokaż mimo toO bogowie, chyba znalazłam nowego ulubionego autora! Cóż to była za uczta! Po Murakamim mam słabość do japońskiego nihilizmu i dekadentyzmu, ale przy Dazaiu Murakami wypada tak blado, jak malutka gwiazdka przy słońcu. Niesamowita atmosfera, wspaniały język, wyraziści bohaterowie i ta wyczuwalna w każdym słowie tęsknota, egzystencjonalny smutek mieszający się z buntem absolutnym - wobec siebie i wobec wszystkiego dookoła. Mało tego, Dazai, jak mało który pisarz, potrafił wczuć się w kobiecą bohaterkę i napisać ją tak, że jest istotą z krwi i kości. Mam już przy sobie drugą z wydanych w Polsce książek Dazaia i wprost nie mogę się doczekać!
O bogowie, chyba znalazłam nowego ulubionego autora! Cóż to była za uczta! Po Murakamim mam słabość do japońskiego nihilizmu i dekadentyzmu, ale przy Dazaiu Murakami wypada tak blado, jak malutka gwiazdka przy słońcu. Niesamowita atmosfera, wspaniały język, wyraziści bohaterowie i ta wyczuwalna w każdym słowie tęsknota, egzystencjonalny smutek mieszający się z buntem...
więcej mniej Pokaż mimo toKazantzakis to ciekawy pisarz. Do prozy zupełnie się nie nadaje, zbyt kocha się z patosem i nie potrafi pisać bohaterów z krwi i kości, jedynie dziwne literackie kukiełki. Ale mimo to jest genialnym obserwatorem i odtwórcą zachowań społecznych, ma swoiste poczucie humoru, potrafi być ironiczny, złośliwy i bezkompromisowy. "Chrystus ukrzyżowany" to kwintesencja obu jego oblicz. Przez jedno jest ciężkostrawny i momentami aż irytujący, dzięki drugiemu mamy do czynienia z naprawdę ponadczasową i ponadetniczną lekturą, opowieścią o ludzkiej hipokryzji, starciu ideałów z rzeczywistością, gorzką oceną ludzkości i religii. Książkę można interpretować na naprawdę wielu poziomach - do mnie najbardziej, być może przez pryzmat osobistych doświadczeń, przemawia kontrast między skostniałą, zinstytucjonalizowaną religią a żywą wiarą, a także kontrast między słowem a czynem. Mimo, że książka została napisana w latach 50., współczesny czytelnik bez trudu odnajdzie wiele analogii z własnymi doświadczeniami. Jeśli jednak chcieć traktować fabułę bardzo dosłownie, można się srodze zawieść. Na tym poziomie Kazantzakis zawodzi bardzo i jeśli kogoś odstrasza opisywanie prozy życia językiem jak z Odysei, to lepiej od razu dać sobie spokój.
Kazantzakis to ciekawy pisarz. Do prozy zupełnie się nie nadaje, zbyt kocha się z patosem i nie potrafi pisać bohaterów z krwi i kości, jedynie dziwne literackie kukiełki. Ale mimo to jest genialnym obserwatorem i odtwórcą zachowań społecznych, ma swoiste poczucie humoru, potrafi być ironiczny, złośliwy i bezkompromisowy. "Chrystus ukrzyżowany" to kwintesencja obu jego...
więcej mniej Pokaż mimo toUrzekł mnie szalony chaos narracji i niezwykła barwa charakteru głównego bohatera. Chociaż nie będę zaprzeczać - było trudno. Książka bardzo rozmija się z opisem - pytanie jednak na ile opis jest inwencją wydawcy, a na ile odbiciem zamierzeń autora. Jest bardzo zmiennie, dużo nawiązań malarskich i literackich, dużo w książce Marqueza, dużo Kundery, dużo autobiografii. Mam wrażenie, że momentami narracja stawała się aż nieprzyzwoicie osobista, nie czułam się z tym dobrze. Niestety, bardzo mało tytułowej dziewczyny z portretu; mało w niej charakteru, realizmu, emocji. Mimo wszystko od razu po zakończeniu lektury miałam ochotę zacząć od początku, co mi się rzadko zdarza - czułam niedosyt, niepełne zrozumienie, zagubienie między licznymi wątkami. Wrócę na pewno.
Urzekł mnie szalony chaos narracji i niezwykła barwa charakteru głównego bohatera. Chociaż nie będę zaprzeczać - było trudno. Książka bardzo rozmija się z opisem - pytanie jednak na ile opis jest inwencją wydawcy, a na ile odbiciem zamierzeń autora. Jest bardzo zmiennie, dużo nawiązań malarskich i literackich, dużo w książce Marqueza, dużo Kundery, dużo autobiografii. Mam...
więcej mniej Pokaż mimo toZdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach przyzwyczaiłam się do drastycznych opisów i od tego momentu zaczyna się mordęga. Ani się nic nie dzieje, ani morał i wnioski nie dają się "złapać", wymykają się z umysłu, który już zerka łakomie na następne książki... Coś strasznego.
Zdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wielu pisze w opiniach, że Holly jest irytująca, nieodpowiedzialna, nielogiczna, stworzona jako modny ideał słodkiej trzpiotki, którą mogliby się zachwycać panowie. A całe opowiadanie - prostą historią o przyjaźni czy jednostronnej miłości.
Dla mnie to przede wszystkim przeraźliwie smutne stadium kobiety, którą życie zmusiło do przedwczesnej dorosłości i która przez to została rozdarta między chęcią ustatkowania się a odzyskania dzieciństwa. Bo jakie dzieciństwo mogła mieć, skoro najpierw włóczyła się z bratem, przymierając z głodu, potem mając czternaście (!) lat wyszła za starego dziada, niewiele później uciekła z domu i utrzymywała się, zabawiając następnych starych dziadów. Każde jej zachowanie, każde słowo to jak huśtawka, z jednym biegunem w wiecznej zabawie, dzieciństwie i wolności a drugim - w dorosłości, ustatkowaniu i spokoju. Bardzo dobrze moim zdaniem pokazuje to scena z wypuszczeniem kota - najpierw Holly porzuca go, w swoim mniemaniu dając mu wolność, ale dosłownie chwilę potem chce go - namiastkę domu i rodziny - z powrotem. Do tego fragmenty o "dołkach" i atakach histerii... Musiała być w naprawdę ciężkiej depresji albo nerwicy.
Wielu pisze w opiniach, że Holly jest irytująca, nieodpowiedzialna, nielogiczna, stworzona jako modny ideał słodkiej trzpiotki, którą mogliby się zachwycać panowie. A całe opowiadanie - prostą historią o przyjaźni czy jednostronnej miłości.
więcej Pokaż mimo toDla mnie to przede wszystkim przeraźliwie smutne stadium kobiety, którą życie zmusiło do przedwczesnej dorosłości i która przez to...