-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać22
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2014-03-01
2014-02-04
Z tą książką można miło spędzić czas, odrywając się od innych, ważniejszych spraw (w tym książek). Sama narracja jakoś specjalnie nie porywa, ale jeżeli ktoś szuka czegoś nowego, to warto spróbować. Zwłaszcza, że niektóre opowieści są mało znane w szerokim nurcie pisarstwa non-fiction o Rosji.
Z tą książką można miło spędzić czas, odrywając się od innych, ważniejszych spraw (w tym książek). Sama narracja jakoś specjalnie nie porywa, ale jeżeli ktoś szuka czegoś nowego, to warto spróbować. Zwłaszcza, że niektóre opowieści są mało znane w szerokim nurcie pisarstwa non-fiction o Rosji.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-20
Trudno czasem się zdecydować, czy opiniować przeczytaną książkę od razu, czy należy jednak odczekać pewien czas. Czasem nie ma to chyba znaczenia, ponieważ jedyna różnica, jaka pozostaje po przeczytaniu, jest taka, że zgliszcza, które zostały w człowieku po jej przeczytaniu, zdążyły okrzepnąć.
Książką ma 704 strony. Owszem, czytałem ją długo. Jednak kiedy zdążyłem ją przeczytać? Pojęcia nie mam. Dwie kwestie zwracają szczególnie uwagę - pierwsza to skrupulatność opowiadanej historii. Pięć lat obozowej katorgi odtworzone z taką dokładnością? Wolę nie wiedzieć, jak bardzo mocno musiało to się odbić na kondycji psychofizycznej Autora. Pytać o to zresztą jest nietaktowne. Drugą kwestią jest przedstawiony problem, doświadczenia łagrowe Autora. Pisał on o latach wojennych, narracja dotyczyła czasów jemu współczesnych. Tego jednak w ogóle nie czuć. Odnosi się wrażenie, że opowiada on o czasach nam współczesnych. Może łagry w Rosji nie są już tak drakońskie, jak te z czasów Stalina, lecz kto wie, jak naprawdę wygląda w nich życie więźniów? A obozy w innych totalitarnych krajach? Białoruś, Korea Płn.? Guantanamo?
Uczuciem towarzyszącym po przeczytaniu tej książki jest niedowierzanie. Jak mogło dojść do takich sytuacji? W imię czego? Bezczelnie pozbawić człowieka pięciu lat życia. Z punktu widzenia człowieka żyjącego w zjednoczonej Europie, niewyobrażającego sobie, że z dnia na dzień jego państwo może przestać istnieć, jest to niewyobrażalne, jeden wielki absurd.
Opowieść Juliusa Margolina to akt obrony setek tysięcy bezprawnie uwięzionych i upodlonych ludzi. To także nauka o szacunku do życia i tego, co się ma, gdy jest się wolnym. To opowieść ponadczasowa i ku przestrodze potomnym. Nie wiadomo, co ludzkości jeszcze strzeli do głowy.
Warto pamiętać o błędach z przeszłości. W przeciwnym razie nigdy nie docenimy wartości kromki chleba, a śmierć Margolinowskich współtowarzyszy i ich następców pozostanie zimną statystyką.
Trudno czasem się zdecydować, czy opiniować przeczytaną książkę od razu, czy należy jednak odczekać pewien czas. Czasem nie ma to chyba znaczenia, ponieważ jedyna różnica, jaka pozostaje po przeczytaniu, jest taka, że zgliszcza, które zostały w człowieku po jej przeczytaniu, zdążyły okrzepnąć.
Książką ma 704 strony. Owszem, czytałem ją długo. Jednak kiedy zdążyłem ją...
2013-11-12
Piotr Brysacz chciał się czegoś dowiedzieć o Wschodzie i pomyślał, że można o nim porozmawiać. Nie czekał jednak na dogodną okazję, tylko sam ją wykreował i to kilkakrotnie. Jego wywiady to istne spotkania autorskie - ani specjalnie intymne, ani też specjalnie otwarte.
Z jednej strony wywiady te dużo się od siebie nie różnią, z drugiej zaś każdy wnosi coś nowego do dyskusji. Istotna była też moim zdaniem kolejność ich zamieszczania w książce oraz fakt, że Autor w kolejnych rozmowach nawiązuje do wcześniejszych.
Czy temat został wyczerpany? Och, bynajmniej! Sporej grupy osób w tej książce nie ma. Czy w związku z tym można było coś jeszcze dodać? I tak, i nie, ponieważ z jednej strony w każdej z wypowiedzi przewijają się podobne odczucia, z drugiej zaś każde z osobna jest niezwykłe i na swój sposób niepowtarzalne.
Książka obowiązkowa dla wschodofilów. Dla pozostałych ciekawostka i próba wyjaśnienia, co osoby takie jak ja w tym Wschodzie fascynuje. Dla spostrzegawczych może tym istotniejsza, gdyż może odkryje coś, co do tej pory pozostawało nieodkryte lub widoczne, aczkolwiek nienazwane.
Piotr Brysacz chciał się czegoś dowiedzieć o Wschodzie i pomyślał, że można o nim porozmawiać. Nie czekał jednak na dogodną okazję, tylko sam ją wykreował i to kilkakrotnie. Jego wywiady to istne spotkania autorskie - ani specjalnie intymne, ani też specjalnie otwarte.
Z jednej strony wywiady te dużo się od siebie nie różnią, z drugiej zaś każdy wnosi coś nowego do...
2012-12-16
Wbrew opisowi z tylnej okładki, nie jest to książka tylko o wissarionowcach. Morawiecki ma specyficzny styl, który ni to nuży, ni to ciekawi, lecz przez to jest wyjątkowy i ma swój urok. Pytanie, czy czytelnikowi starczy cierpliwości, aby przebrnąć przez tę książkę. Mnie się udało, ale nie uważam, aby zbiór tych reportaży wnosił wiele w rozwój wiedzy o Rosji i wissarionowcach. Co nie oznacza, że nie robi tego wcale i nie warto po tę pozycję sięgnąć. Jest to książka dla wytrwałych.
Wbrew opisowi z tylnej okładki, nie jest to książka tylko o wissarionowcach. Morawiecki ma specyficzny styl, który ni to nuży, ni to ciekawi, lecz przez to jest wyjątkowy i ma swój urok. Pytanie, czy czytelnikowi starczy cierpliwości, aby przebrnąć przez tę książkę. Mnie się udało, ale nie uważam, aby zbiór tych reportaży wnosił wiele w rozwój wiedzy o Rosji i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-09-12
Jest to reportaż wyjątkowy, gdyż więcej w nim narracji rodem z powieści fabularnych niż klasycznego przedstawiania faktów. Jest to jego zaleta i także wada zarazem, gdyż przez to książka ma swój senny rytm.
Poza tym piękna sprzeczność - z jednej strony magiczny wręcz świat Ewenków, pełen iluzji i tajemnic, a z drugiej typowa rosyjska prowincja - i nie ma tu nic stereotypowego, gdyż Rosja ma wiele twarzy i jak wszystko, także tę mroczną. A ta książka ma w sobie trochę mroku, jednak nie on jest w niej najważniejszy.
Jest to reportaż wyjątkowy, gdyż więcej w nim narracji rodem z powieści fabularnych niż klasycznego przedstawiania faktów. Jest to jego zaleta i także wada zarazem, gdyż przez to książka ma swój senny rytm.
Poza tym piękna sprzeczność - z jednej strony magiczny wręcz świat Ewenków, pełen iluzji i tajemnic, a z drugiej typowa rosyjska prowincja - i nie ma tu nic...
2011-05-10
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety - wydaje mi się, że tytuł książki jest wystarczająco sugestywny i wymowny, by można się było domyślić, o czym opowiadają bohaterowie S. Aleksijewicz i w jaki sposób.
A lapidarność tej opinii niech świadczy o tym, jakie wrażenie na mnie zostawiła.
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety - wydaje mi się, że tytuł książki jest wystarczająco sugestywny i wymowny, by można się było domyślić, o czym opowiadają bohaterowie S. Aleksijewicz i w jaki sposób.
A lapidarność tej opinii niech świadczy o tym, jakie wrażenie na mnie zostawiła.
2012-01-03
Być może coś przeoczyłem, coś z rozpędu lub przez słabe skupienie nie zauważyłem, ale generalnie książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jakiego się spodziewałem, zwłaszcza po recenzjach.
Owszem, pokazuje Syberię z jednej strony jako miejsce zatracone i zniewalające, a z drugiej jako miejsce prawdziwej wolności i ostatni bastion przed wszechobecnym konsumpcjonizmem. Owszem, nieraz czytało się ją jak niezwykłą powieść o niesamowitych ludziach, miejscach i wydarzeniach oraz o ludziach, dla których życie na Syberii to apatia i dekadencja, jednak to wszystko tak jakby po mnie spłynęło... Pewnie moja wina, odnoszę wrażenie, że do tej książki wrócę, w każdym razie jest na pewno warta uwagi, jako spojrzenie nieco inne niż Hugo-Badera oraz znanych współczesnych podróżników syberyjskich - Romualda Koperskiego i Jacka Pałkiewicza.
Być może coś przeoczyłem, coś z rozpędu lub przez słabe skupienie nie zauważyłem, ale generalnie książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jakiego się spodziewałem, zwłaszcza po recenzjach.
Owszem, pokazuje Syberię z jednej strony jako miejsce zatracone i zniewalające, a z drugiej jako miejsce prawdziwej wolności i ostatni bastion przed wszechobecnym konsumpcjonizmem....
2012-01-09
Jakim wielkim szczęściem jest znać język rosyjski! Jest to przepustka do wspaniałego świata, którego doświadcza Jacek Hugo-Bader i który dzieli się z nami swoimi przygodami. Dzięki niemu poznajemy zupełnie inny świat niż ten, który znamy choćby z lekcji historii. Słyszymy „Kołyma”, mamy jedno skojarzenie – gułagi, zesłańcy, śmierć. Autor pokazuje jednak całkowicie odmienne oblicze tego miejsca i czyni to tak umiejętnie, że aż samemu chce się ruszyć w wielką podróż.
Głównymi bohaterami są oczywiście mieszkańcy Kołymy i Jakucji, a siłą Hugo-Badera jest sposób rozmowy z nimi. Warto przy tym wspomnieć, jak ich znajduje, trafia do nich czy też jak oni trafiają na niego. To nadaje książce kolorytu i sprawia, że dosłownie od pierwszej strony książka pochłania bez reszty.
Autor czerpie ogromną radość, zwykłą szczeniacką frajdę z możliwości przebywania tam i obcowania z ludźmi z syberyjskiego końca świata („Boże, a jakie tu wspaniałe gęby: zwykłe, dobre, szczere, jasne, otwarte, śmiałe, chociaż poorane przez życie. Oczy mądre, uważne, badawcze, ale bardzo pogodne, a nawet figlarne. Uwielbiam tych ludzi. Jaki jestem szczęśliwy, że wyjechałem z miasta”.). I, co najważniejsze, ta radość udziela się w trakcie czytania. A na końcu pojawia się tylko żal, że to już koniec…
Bezapelacyjnie najlepsza książka Jacka Hugo-Badera, murowany kandydat do szeregu nagród w tym roku.
Jakim wielkim szczęściem jest znać język rosyjski! Jest to przepustka do wspaniałego świata, którego doświadcza Jacek Hugo-Bader i który dzieli się z nami swoimi przygodami. Dzięki niemu poznajemy zupełnie inny świat niż ten, który znamy choćby z lekcji historii. Słyszymy „Kołyma”, mamy jedno skojarzenie – gułagi, zesłańcy, śmierć. Autor pokazuje jednak całkowicie odmienne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jest wiele książek inspirowanych koleją transsyberyjską, ale przyznam szczerze, że ta jest pierwszą, którą przeczytałem, będąca w całości jej poświęcona.
Tak jak wielu osobom, mnie także marzy się podróż tą trasą. Jednak Autor opisując swoją podróż ani mnie specjalnie do tego nie zachęca, ani nie zniechęca. Pewnie dlatego, że dla każdego taka podróż jest inna.
Piotr Milewski stylem nie porywa. Czyta się znośnie, ale na pewno nie nuży. Ogromny plus za wiele faktów z historii budowy linii kolejowej. Zgrabnie się łączy z narracją podróży.
Prawdę mówiąc, moim zdaniem książka ta nie jest wyjątkowa. Ale chyba dlatego jest bliższa prawdy. W końcu codzienność pozbawiona jest wielkich fajerwerków, a to, co wyjątkowe, jest odczuciem subiektywnym. Tak jak wspomniałem wcześniej - można jechać jednym pociągiem, a podróż można przeżyć na tyle sposobów, ile osób nim podróżuje.
Jest wiele książek inspirowanych koleją transsyberyjską, ale przyznam szczerze, że ta jest pierwszą, którą przeczytałem, będąca w całości jej poświęcona.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTak jak wielu osobom, mnie także marzy się podróż tą trasą. Jednak Autor opisując swoją podróż ani mnie specjalnie do tego nie zachęca, ani nie zniechęca. Pewnie dlatego, że dla każdego taka podróż jest inna.
Piotr...