Podróż do krainy zeków Julius Margolin 8,4
ocenił(a) na 93 lata temu „Doświadczenie nauczyło mnie, że żadnymi argumentami ani świadectwami nie da się zmienić przekonań człowieka, który uważa się za komunistę. Zmienić je może wyłącznie sama radziecka rzeczywistość.”
Rozpocząłem recenzję cytatem z „Podróży do krainy zeków”, Julisa Margolina, człowieka niezwykłego. Wielkiego erudyty, o ogromnym potencjale pisarskim, który w swoich wspomnieniach zamieścił nie tylko zapis swojego pobytu w łagrach Rosji Sowieckiej, lecz zawarł w nich także przemyślenia na temat funkcjonowania państwa terroru i możliwości stworzenia ogromnego systemu pracy niewolniczej.
Julius Margolin, urodził się w 1900 roku w Pińsku na terenie Cesarstwa Rosyjskiego, w 1929 r. na Uniwersytecie Humbolta w Berlinie obronił doktorat z filozofii a następnie zamieszał w Łodzi.
W 1936 roku wyemigrował wraz z rodziną do brytyjskiej wówczas Palestyny. W kwietniu 1939 roku, nie wierząc w rychły wybuch wojny przyjechał do Polski, do Łodzi gdzie podjął pracę w organizacjach syjonistycznych.
Obywatel polski, Żyd, posiadający wówczas jako jeden z nielicznych prawo pobytu w Palestynie. Wybuch II wojny Światowej zastał go w Łodzi i jak wielu wówczas obywateli polskich podjął próbę ucieczki za granicę, do Rumunii. Na kresach wschodnich, dawnych terenach II Rzeczpospolitej, zaskoczyła go jak wielu innych inwazja Armii Czerwonej. Po wielu perypetiach powrócił do rodzinnego Pińska, gdzie w lecie 1940 roku został aresztowany i zesłany do łagru w okolice jeziora Onega.
Genialne pamiętniki, oddające całą ówczesną radziecką rzeczywistość „Ojczyzny robotników i chłopów” i wyśnionego raju na ziemi wszystkich komunistów i lewicowych intelektualistów. Napisane przez obywatela Zachodu patrzącego na rzeczywistość w zupełnie odmienny sposób niż obywatele radzieccy.
Bardzo ciekawy wątek wspomnień dotyczący sowietyzacji dawnych terenów II Rzeczpospolitej, zamieszkałych zarówno przez Polaków jak i mniejszości etniczne. I znów posłużę się cytatem z rozmowy autora z chłopem białoruskim:
„– Panowie przez dwadzieścia lat próbowali z nas zrobić Polaków i im się nie udało – powiedział jeden z nich. – A bolszewicy zrobili z nas Polaków w dwa miesiące.”
Na temat sowieckich gułagów napisano bardzo wiele: monumentalne dzieło Sołżenicyna „Archipelag Gułag”, „Opowiadania kołymskie” Warłama Szałamowa, „Stroma ściana” Eugenii Ginzburg, czy „Inny świat” Gustawa Herling Grudzińskiego. Wszystkie one opisują ten nieludzki świat, pełen poniżenia, fałszu, terroru, nieustannego głodu, biedy i beznadziei.
Margolin napisał swoje wspomnienia w 1947 roku, gdy Sołżenicyn trafiał dopiero do łagru. Co ciekawe, nikt nie chciał opublikować jego zapisków. Ukazywały się jedynie w bardzo okrojonej wersji we Francji, USA i Niemczech. Autor przez całe swoje życie spotykał się z niechęcią, ostracyzmem za swoją nieprzejednaną niechęć do Rosjii Sowieckiej. Uważał jednak, iż jako człowiek uczciwy, musi dać świadectwo prawdzie.
Cyt.:
„Siedem minionych lat uczyniło ze mnie zdecydowanego, zawziętego wroga ustroju radzieckiego. Nienawidzę go całym sercem, całą mocą swoich myśli. Wszystko, co zobaczyłem, napełniło mnie przerażeniem i wstrętem na resztę życia. Zrozumie mnie każdy, kto tam był i widział to samo co ja. Uważam, że walka z niewolniczym, terrorystycznym i nieludzkim reżimem, który tam panuje, stanowi pierwszy obowiązek każdego uczciwego człowieka na całym świecie.”
Zarzucano mu kłamstwo i nie wierzono w istnienie Gułagów. Zachód nie chciał niewygodnych informacji na temat swojego niedawnego sojusznika, a większość lewicującej inteligencji zachodniego świata była zafascynowana lewicową ideologią. Szersza wiedza na temat obozów pracy przymusowej, nieludzkiego systemu wyzysku stała się dopiero możliwa po „odwilży” w Rosji Sowieckiej w 1956 r.
W Izraelu i Rosji jego wspomnienia nie zostały wydane do dzisiaj.
Ich pełną wersję opublikowano dopiero w 2010 roku w Paryżu a polska wersja wspomnień jest sporządzona na podstawie tego tekstu.
Jak wszystkie pamiętniki tak i wspomnienia Julisa Margolina są subiektywne. Ich wielką zaletą jest fakt, iż były pisane bezpośrednio po wyjściu na wolność i pamięć nie zatarła jeszcze wielu zdarzeń, sytuacji i osób. Jest to wg mnie bezcenne świadectwo tamtej epoki.
Polecam.