Jest noc Ludmiła Pietruszewska 6,5
![Jest noc](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/128000/128877/352x500.jpg)
ocenił(a) na 61 tydz. temu "Jest noc" Pietruszewskiej to jedna z tych książek, które po przeczytaniu pozostawiają mnie z myślą "czy to mi się w ogóle podobało?". I nie umiem na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, bo były w tej powieści rzeczy naprawdę świetne, były też takie, które kompletnie nie przypadły mi do gustu. Jest to bez wątpienia lektura bardzo specyficzna, rozumiem więc zarówno tych, którzy się nią zachwycają, jak i tych, którym kompletnie nie przypadła do gustu. Pietruszewska jest oszczędna w słowach, "Jest noc" liczy sobie ledwo 128 stron, a mimo to nie czyta się tego szybko i lekko.
Narratorką w powieści jest Anna, rosyjska poetka na niewielkiej emeryturze, próbująca nie tylko przeżyć w ciężkich warunkach, ale też wesprzeć w miarę możliwości rodzinę. Syn Andriej ma kryminalną przeszłość, problemy z żoną i alkoholem, własną matkę na przemian wyzywa lub prosi o pieniądze. Córka Alona jest co rusz w ciąży z kim innym, a jedno dziecko jest właściwie cały czas pod opieką babci. No i jest jeszcze starsza, mocno schorowana matka Anny... Relacje między członkami rodziny są tragiczne, narratorka nie potrafi sobie poradzić z bliskimi i ich problemami, a sytuacji wcale nie poprawia nieustanny brak pieniędzy.
Jest coś w prozie rosyjskiej, co wyróżnia ją na tle literatury innych krajów - to postrzeganie najgorszych rzeczy jako codzienności, normalne funkcjonowanie mimo tragedii... a jednocześnie ta ich "normalność" jest tak inna od naszej, że co rusz zadawałam sobie pytanie, jak tam można żyć? Żadnego z bohaterów, włącznie z narratorką, nie da się tu polubić, ale też nie sposób im nie współczuć. "Jest noc" to powieść pełna emocji, zazwyczaj skrajnie negatywnych, ale jednak zmuszających do refleksji. Ciąg myśli Anny bywa czasem mocno przytłaczający i męczący, tych wszystkich emocji, narzekań jest po prostu za dużo - a z drugiej strony, czyż nie tak wygląda właśnie jej codzienność? Niesamowicie spodobało mi się przedstawienie postaci, trafił do mnie pomysł na książkę i język - męczyły powtórzenia, wściekało zachowanie bohaterów, nie umiałam się też w lekturze zatracić i w pełni wciągnąć. Chyba trzeba po prostu bardzo lubić taki rodzaj prozy, by się tą lekturą zafascynować ;)