Władca dumy

Czasami dwie osoby, które zdają się być swoimi przeciwieństwami, mogą zacząć poruszać się po jednej orbicie, przekraczając swoją własną linię i rozpoczynając relację pełną ognia, ale też i zdrowych - i niekiedy uroczych - zachowań wobec siebie nawzajem. Oby tylko w jej rozwoju nie przeszkodził nikt, komu zdaje się, że może ustawiać świat i życie innych ludzi pod swoje widzimisię…
Ana Huang doczekała się wreszcie polskiego wydania swojej szóstej powieści. Tym razem na nasz rodzimy rynek książki z dumnie uniesioną głową wkroczył ,,Władca dumy” (org. ”King of Pride”),czyli drugi tom wciąż się rozrastającej serii Kings of Sin. To współczesny romans z motywem między innymi przyciągających się przeciwieństw, zakazanego romansu oraz brytyjskiego miliardera.
Główną bohaterką omawianej książki i jednym z jej narratorów, jest Isabella Valencia. To kobieta przed trzydziestką, barmanka w klubie Valhalla oraz autorka książek. Jest pełna energii, towarzyska i kolorowa. Ma żywiołową osobowość. Jest impulsywna i odważna. I wygadana. I zdarza jej się mówić o niestosownych rzeczach w nieodpowiednim miejscu i czasie. To w gruncie rzeczy dobra dziewczyna, która zasługuje na szczęście, mimo tego, co wydarzyło się w przeszłości. Czyżby nieoczekiwaną szansą na nie oraz na odblokowanie weny twórczej, miał być dla Isy ostatni mężczyzna, z którym powinna wchodzić w bliższe relacje?
Kai Young ma trzydzieści dwa lata, jest pół Brytyjczykiem, pół Azjatą, członkiem ekskluzywnego klubu dla bogaczy Valhalla, gdzie czasami można go spotkać czytającego książkę i popijającego drinka oraz dziedzicem multimiliardowego imperium mediowego. Jest obłędnie przystojny, pewny siebie, inteligentny i ma nietypowy sposób na relaks. Jest w nim coś arystokratycznego i wytwornego. I kujonowatego, choć czasami wychodzi z niego jednak ten typowy, zaborczy samiec alfa. Bywa całkiem uroczy i troskliwy. Jest powściągliwy, poprawny i opanowany... Ale czy zdoła powstrzymać się przed wprowadzeniem do swojego życia bałaganu, jaki uosabia Isa, zwłaszcza teraz, w tak ważnym momencie w kontekście przyszłości firmy, kiedy to właśnie na niej powinien się w pełni skupić?
Wiecie, z jakich historii i tworzenia jakich bohaterów na ogół słynie Ana Huang, prawda? No to wyobraźcie sobie, że tym razem autorka poszła po nieco łagodniejszej linii na tych polach. Opowieść przedstawiona na łamach ,,Władcy dumy” nie wygląda tak, jak niektóre pozycje z serii Twisted, a i postać Kaia nie jest kalką takich gagatków jak na przykład Alex Volkov. Ten mężczyzna dla odmiany nie ma w sobie toksyn, nie jest zdradliwym kłamcą i nie jest moralnie wątpliwy. A ja mimo wszystko mam do niego słabość, bynajmniej nie z powodu tego, że dla rozrywki tłumaczy sobie książki na łacinę i w ogóle. To bardziej zasługa tego, że choć niekiedy przejawia te silne cechy, które kochają w książkowych bohaterach czytelniczki romansów, jest też s*ksownym intelektualistą i na dodatek facetem, który kiedy trzeba, to Cię wesprze, a nie tylko przygwoździ do pierwszej lepszej powierzchni płaskiej w wiadomym celu.
Uważam, że autorce udało się w fajny sposób uchwycić napięcie pomiędzy głównymi bohaterami, przedstawić ciekawą dynamikę ich relacji, polegającej nie tylko na pożądaniu i ubarwiającym treść zakazanym romansie, ale też na takich zdrowych rzeczach jak dawanie sobie wsparcia i nie próbowanie na siłę zmienić drugiej osoby, aby dopasować ją do siebie, a zachęcanie jej do wykroczenia poza swoją strefę komfortu. Pisarka wpuściła też do treści kapkę niepewności wynikającej z faktu różnic dzielących Isę i Kaia, choć nie pozwoliła, aby to doszczętnie zniszczyło wszystko, co bez pośpiechu wspólnie budowali.
,,Władca dumy” to romans tak fajny, że aż trudno przestać go czytać, choć paradoksalnie muszę przyznać, że i tak jest to jeden z moich najmniej ulubionych tomów serii Kings of Sin. Jest o oczko wyżej niż ”King of Sloth”, ale przegrywa w moich oczach przede wszystkim z pełną emocji historią małżeńskich problemów Dominica i Alessandry oraz drapieżnym docieraniem się wymuszonych narzeczonych Vivian i Dantego. Nie brakuje tu gestów pobudzających serce do szybszego bicia, scen podnoszących temperaturę, nieco kultury azjatyckiej, przekomarzania, słodyczy, ale też i wbitej w serce szpileczki, kiedy… Ach, nieważne. Pięknie było patrzeć na rozkwitającą na łamach tej powieści zdrową miłość pomiędzy dwojgiem tak różnych, mających własne wady, słabości i opadające stopniowo mury ludzi. Ta pozycja to żadne literackie odkrycie, jest w niej pewna schematyczność, ale rekompensuje to przyjemny styl pisania autorki, historia sama w sobie, budowanie relacji i fakt, że całość czyta się szybko i płynnie. ,,Władca dumy” na kilka godzin wniósł radość do mojej duszy - i to dwa razy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy - ale uwierzcie mi, że to, co najlepsze, dopiero przed Wami. Czytajcie i cieszcie się drugim tomem Kings of Sin, ale czekajcie niecierpliwie na polskie wydanie “King of Greed”. Ja czekam i wprost doczekać się nie mogę!

Czasami dwie osoby, które zdają się być swoimi przeciwieństwami, mogą zacząć poruszać się po jednej orbicie, przekraczając swoją własną linię i rozpoczynając relację pełną ognia, ale też i zdrowych - i niekiedy uroczych - zachowań wobec siebie nawzajem. Oby tylko w jej rozwoju nie przeszkodził nikt, komu zdaje się, że może ustawiać świat i życie innych ludzi pod swoje...