-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-05-07
2018-05-10
Inspiracją do napisania dalszych losów duetu Szubert - Szuman...staje się Międzynarodowy Festiwal Cipki WAGINALIA 2014...
Klimat chandlerowski, dwóch podstarzałych policjantów, których łączy powinowactwo byłej / obecnej żony Olgi, nazwisko na SZ oraz upodobania byłej / obecnej żony do kompozytorów z okresu niemieckiego romantyzmu, doskonale się uzupełniają a ich dialogi są majstersztykiem, no może doktor Lazarus.
Warto wspomnieć o arystokracji i jej przedstawicielu Mateuszu i psie Chanie, Roksi, która jest na rozdrożu, świetny zespół policyjny : młodsza inspektor Renatka, starsza aspirant Kozak, doktor lingwista Jan Kowalski z Madagaskaru, sztab feministek, gejów, transgendery, LGBT, naziole, pościgi, niebezpieczeństwo i taka dawka humoru w doskonałym wykonaniu i interpretacji Leszka Filipowicza.
Piękna polszczyzna przeplatana potoczną mową.
Inspiracją do napisania dalszych losów duetu Szubert - Szuman...staje się Międzynarodowy Festiwal Cipki WAGINALIA 2014...
Klimat chandlerowski, dwóch podstarzałych policjantów, których łączy powinowactwo byłej / obecnej żony Olgi, nazwisko na SZ oraz upodobania byłej / obecnej żony do kompozytorów z okresu niemieckiego romantyzmu, doskonale się uzupełniają a ich dialogi są...
2018-04-27
”...Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki...”
George Orwell.
35 lat mija od śmierci Grzegorza Przemyka, miał tylko 19 lat i marzenia...chciał zdać maturę i dostać się na studia, odbyć wielką podróż i wyjazd nad morze w Dębki.
Dramat rozegrał się na Komendzie MO na ul.Jezuickiej, gdy Grzegorz Przemyk wszedł o własnych siłach i na oczach swoich kolegów zostaje bestialsko skatowany, skąd zabiera go pogotowie...dwa dni później umiera.
Marsz milczenia i znak zwycięstwa.
ZABIĆ, ZASTRASZYĆ, ZAKŁAMAĆ - czasy się zmieniły, metody działań na świadkach pozostają i nieuległy zmianom...
GNIEW, NIEMOC, BEZRADNOŚĆ - III RP po 22 latach nie uporała się ze ściganiem zbrodni okresu stanu wojennego i komunistycznego, morderców i mocodawców...
DEZINFORMACJA I MATACZENIE - akcja MSW
STUDIUM KŁAMSTWA tkane przez 14 miesięcy...niestety tak dobrze utkane, że nawet 2013 roku wciąż bohaterowie tej historii obawiali się konsekwencji.
Wiemy, kiedy i gdzie się to wydarzyło.
Wiemy, kto to zrobił.
Dlaczego nikt nie został ukarany?
ZOMO - Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej.
SB
KOMISARIAT MO ul. Jezuicka 1/3 Warszawa
„Ma być tylko jedna wersja śledztwa – sanitariusze”
WOJCIECH JARUZELSKI
CZESŁAW KISZCZAK
ROMUALD ZAJKOWSKI
JÓZEF BEIM
JERZY GRUBA
ZBIGNIEW PUDYSZ
FRANCISZEK RUSKA
HENRYK PRACKI
EWA CHAŁUPCZAK
JAN TRACZEWSKI
HIPOLIT STARSZAK
WŁODZIMIERZ SZEWCZUK
JÓZEF BORGOSZ
JACEK ZIÓŁKOWSKI
IRENEUSZ KOŚCIUK
ARKADIUSZ DENKIEWICZ
BOGUSŁAW BIELEC
KAZIMIERZ OTŁOWSKI
BARBARA SADOWSKA
LEOPOLD PRZEMYK
MARZENA URBAN
CEZARY F.
JACEK SZYZKA
MICHAŁ WYSOCKI
12 maja 1983 roku- 132 dzień roku w kalendarzu gregoriańskim, imieniny obchodzą:Achilles, Domicela...48 rocznica śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, to może być pretekst dla działaczy zdelegalizowanej Solidarności, zomowcy czujni.
Warszawa, Plac Zamkowy / Jezuicka i przetną się drogi świętującego z kolegami maturzysty - Grzegorza Przemyka i szeregowego Ireneusz Kościuk z XIII Kompanii Operacyjnej ZOMO, przedstawiciele dwóch światów dla których ZOMo oznaczało co innego, dla Przemyka znienawidzony symbol stanu wojennego, dla Kościuka, awans społeczny oderwany od pługa z Czerkasów i lepsze życie. Kolejni bohaterowie to sanitariusze , którzy przybyli na wezwanie milicji, aby zabrać ciężko pobitego Przemyka. Każda z tych tragicznych postaci, wyreżyserowanego spektaklu znalazła się w nieodpowiednim czasie i miejscu, splotem okoliczności wiążąc na zawsze swe losy.
Barbara Sadowska, matka Grzegorza, poetka w opozycji do ówczesnej władzy, prowadziła "dom otwarty", niekonwencjonalne metody wychowawcze i światopogląd, ogromny wpływ na ukształtowanie i tożsamość syna i rodzącego się w nim poety, nękana bez "ubeków" z niszczącą siłą propagandy dyskredytującej jej osobę, zmarła w 1986 rok, trzy lata po synu.
Leopold Przemyk, ojciec Grzegorza, nowa rodzina po rozwodzie, szara eminencja całego tego spektaklu, w cieniu, w latach 90 - tych XX wieku wyłonił się z cienia, walka z wymiarem sprawiedliwości o przywrócenie dobrego imienia synowi, ukaranie i ściganie morderców przez trzy dekady zaangażowany aż do śmierci w 2013 roku.
Cezary F. - przyjaciel rodziny, związek z matką Grzegorza, świadek korony, który miał pogrążyć ZOMO, niezłomny bohater, który pomimo, że rozpracowywało go 240 funkcjonariuszy, osaczyli, weszli w jego życie i jego rodziny, niszczycielską siłą obezwładniali i nigdy nie złamali świadka...choć trauma z 1983 roku pozostanie w nim do końca życia, to cena którą zapłacił za lojalność i uczciwość. Cezary Łazarewicz nigdy nie spotka się z "bohaterem".
Michał Wysocki, tragiczna postać sanitariusza, który wziął na siebie winę, w procesie skazany za niedopełnienie obowiązków służbowych. Złamany przez środki przymusu ZOMO i MO, groźba zabicia syna. Obecnie przebywa w zakonie franciszkanów, wybaczył oprawcom, ale nigdy nie zapomni.
Marzena Urban, dziewczyna Grzegorza. Po śmierci Barbary Sadowskiej otrzymała mieszkanie po niej, prawa autorskie do twórczości, zatrzymała się w traumatycznym miejscu. Zamężna, dwójki dzieci i praca menadżera kas w markecie. Odmowa spotkania z autorem książki.
Książka o zbrodni bez kary obnażająca bezlitośnie dociśnięte jelita do kręgosłupa...struktura kłamstwa wprawiająca machinę aparatu państwowego, sztabu funkcjonariuszy, propaganda " zatuszowania " sprawy dziewiętnastolatka, kosztem uczynienia piekła kilku innym " ofiarom ".
Rzetelne dziennikarstwo, bogata dokumentacja, fakty, prosty i bardzo oszczędny język czyni ten reportaż krzykiem bólu, gniewu, bezsilności wobec " bestialskiego " czynu czasów i aparatu państwowego, porażki wymiaru sprawiedliwości.
VII 1984 r. – po wyreżyserowanym śledztwie i procesie sąd uwalnia od zarzutu pobicia Przemyka Ireneusza Kościuka (to on zatrzymał chłopaka) i Arkadiusza Denkiewicza (to on krzyczał: "Bijcie tak, żeby nie było śladów"). Jednocześnie na 2 i 2,5 roku więzienia skazani zostali za nieudzielenie pomocy pobitemu dwaj sanitariusze. 1989 r. – wyroki zostają uchylone, proces rozpoczyna się od nowa.
IV 1997 r. – Ireneusz Kościuk zostaje uniewinniony, Denikiewicz zostaje skazany na 2 lata więzienia, ale opinia psychiatrów powoduje, że nie trafia za kraty. Oficer Komendy Głównej MO Kazimierz Otłowski zostaje skazany na 1,5 roku w zawieszeniu za próbę zniszczenia akt sprawy Przemyka w 1989 r. (po apelacji zostanie uniewinniony).
VI 2000 r. – w trzecim procesie Kościuk zostaje uniewinniony z braku dowodów. 2001 r. – w styczniu Sąd Apelacyjny w Warszawie orzeka, że od 1 stycznia 2000 r. sprawa śmierci Przemyka jest przedawniona. We wrześniu 2001 r. Sąd Najwyższy orzeka, że przedawnienie upłynie dopiero w 2005 r. 2004 r. – w styczniu warszawski Sąd Okręgowy znów uniewinnia Kościuka, w czerwcu 2004 r. Sąd Apelacyjny uchyla to uniewinnienie.
V 2008 r. – warszawski Sąd Okręgowy tym razem skazuje Kościuka, uznając, że był jednym z trzech milicjantów, którzy bili Przemyka. XII 2009 r. – Sąd Apelacyjny prawomocnie uznaje, że sprawa Przemyka przedawniła się 1 stycznia 2005 r.; zarzuty utrudniania wyjaśnienia śmierci Przemyka zostają postawione Czesławowi Kiszczakowi.
VII 2010 r. – Sąd Najwyższy potwierdza, że sprawa zabójstwa jest przedawniona i oddala kasację ministra sprawiedliwości od jej umorzenia. XI 2012 r. – Instytut Pamięci Narodowej umarza postępowania przeciwko Kiszczakowi i 20 innym podejrzanym. V 2013 r. – warszawski sąd utrzymuje w mocy decyzję śledczych IPN. IX 2013 r. – Europejski Trybunał Praw Człowieka orzeka, że Polska naruszyła art. 2 europejskiej Konwencji praw człowieka i podstawowych wolności, badając sprawę śmierci Grzegorza Przemyka. Trybunał uznał, że postępowanie karne trwało zbyt długo i dlatego doszło do przedawnienia. (http://www.tvn24.pl)
”...Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki...”
George Orwell.
35 lat mija od śmierci Grzegorza Przemyka, miał tylko 19 lat i marzenia...chciał zdać maturę i dostać się na...
2018-12-17
"Obywatele Huntsville w Teksasie mogli w tym dniu wybierać: uroczyste otwarcie nowej filii supermarketu Brookshire Brothers i skorzystanie z przecen lub egzekucja dwukrotnej morderczyni (zabiła przy użyciu siekiery) Karli Faye Tucker w więzieniu Walls Unit, w centrum wsi dwa kilometry dalej.
Mieszkańcy Huntsville masowo wybrali egzekucję. Wszyscy oprócz Hester. Ona w tym samym dniu, w tym samym Hunstville, poślubiła człowieka skazanego na śmierć..." str. 11
Książka podzielona na osiem części o wymownych tytułach:
1. Panna młoda
2. Guikje i tamagotch
3. Przeprowadzka
4. Mój własny skazaniec
5. Procedury
6. Wycieczka do Huntsville
7. Les Miserables. Nędznicy
8. Odludzie
Zatrzymujemy się w Huntsville.
Autorka wprowadza nas w inny świat, podaje fakty, nie ocenia, nie wyrokuje, siadamy z boku i jesteśmy obserwatorami, i nie wiemy czy drżeć, bo obcujemy z listami z celi śmierci i kobietami, które podejmują misję ostatniej drogi, pocieszycielki...Co otrzymują w zamian ? Wieczną lojalność skazanego ? Miejsce w niebie ?
Te kobiety łączy szczególna więź, te kobiety są częścią większej grupy, specyficznej wspólnoty kobiet związanych ze skazańcami. Wspólne cechy to wiek powyżej 40 lata, niepowodzenia w związkach ( przemoc, patologia ), brak partnera, nieszczęśliwa miłość, niedowartościowanie, niska samoocena, nieatrakcyjność...rozwiązaniem może być skazaniec "pogrzebany za życia", "zły chłopiec", z braku perspektyw nie będzie "wybrzydzał" i przyjmie z dobrodziejstwem inwentarza, kontakt z kobietami z zewnątrz pozwala im przetrwać, zdobyć środki na kopertę, znaczek czy witaminy. Laleczki skazańców, mogą rozmawiać o "romansie penitencjalnym", karze śmierci, o swoich w skazańcach, o apelacjach, o egzekucji, o wyższości mężczyzn - skazańców nad mężczyznami na wolności, o czekaniu i nadziei...te kobiety mogą zrozumieć tylko, takie same kobiety, bo inne kobiety, mają inne problemy i zainteresowania, postrzeganie świata, nie zrozumieją czekających.
Huntsville - miasto w Stanach Zjednoczonych, w stanie Texas ze stolicą hrabstwa Walker.
Ważniejsze egzekucje :
Pierwszy stracony więzień w Teksasie był kapitan George Brown, powieszony za piractwo w listopadzie 1819 roku.
Pierwszą więźniarką straconą w Teksasie była Jane Elkins, niewolnica, powieszona w roku 1854 w hrabstwie Dallas. Stracono jeszcze dwie kobiety. Ostatnią była Chipita Rodrigues, stracona 13 listopada 1863 za zabójstwo jednego z gości, handlarza koni Johna Savage'a. Sprawa kontrowersyjna, uniewinniona przez ławę przysięgłych, sędzia uznał winę i powieszono kobietę...ponoć jej duch straszy w okolicach San Patricio.
Ostatnią osobą straconą w Teksasie przed abolicją był Joseph Johnson Jr., stracony na krześle elektrycznym 30 czerwca 1963 roku.
Pierwszą egzekucję nową metodą, czyli na elektrycznym krześle wykonano 8 lutego 1924. Stracono wtedy czterech więźniów: Charles Reynolds, Ewell Morris, George Washington, Mack Matthews.
Stan Oklahoma jako pierwszy wprowadził nową metodą uśmiercania, czyli zastrzykiem trucizny, do lamusa przechodzi krzesło elektryczne (które, nigdy nie uzyskało statusu cywilizowanej metody. W USA tylko w czterech stanach krzesło elektryczne wciąż funkcjonuje : Alabama, Karolina Płd, Kentucky i Wirginia. Inne dozwolone metody egzekucji: rozstrzelenie, szubienica czy komora gazowa). Stan Teksas wykonał pierwszą taką egzekucję. Miało to miejsce 7 grudnia 1982 roku w więzieniu w Huntsville. Stracono wtedy Charlesa Brooksa Jr. Wszystkie egzekucje odbywają się w Huntsville, zastrzyk jest jedyną metodą w tym stanie.
Do roku 2005 prawo Teksasu zezwalało na skazanie na śmierć osoby, która w momencie popełnienia zbrodni była niepełnoletnia. Granica wieku wynosiła 17 lat. Obecnie w żadnym stanie nie wolno skazywać na karę śmierci za przestępstwa popełnione, kiedy skazaniec nie miał ukończonych 18 lat.
Najwięcej wyroków śmierci wykonano za kadencji gubernatora Ricka Perry’ego, który zezwolił na przeprowadzenie 279 egzekucji. 113 wykonano za kadencji byłego gubernatora George’a W. Busha. Bush nigdy nie skorzystał z przysługującego mu prawa łaski. Obecny gubernator Greg Abbott zezwolił na wykonanie 39 egzekucji (stan na 5 grudnia 2018 roku).
Ostatnia egzekucja odbyła się 4 grudnia 2018 roku. Stracono wtedy 47-letniego Josepha Christophera Garcię, którego skazano na karę śmierci, za zastrzelenie policjanta, 29-letniego Aubreya Hawkinsa podczas napadu rabunkowego w sklepie sportowym w dniu 24 grudnia 2000 roku.
Ostatni posiłek w celi śmierci, najpopularniejszy zestaw to cheeseburger i frytki. zdarzyło się niekonwencjonalne zamówienie podwójnego mordercy Stevena Woods'a, zamówił kilo boczku, wielką pizzę z czterema rodzajami mięsa, smażone piersi z kurczaka, pięć kotletów z kurczaka, dwa hamburgery, frytki, tuzin bułek czosnkowych z sosem marinara, dwie puszki mountain dew o smaku cytrynowo - limonkowych, dwie puszki pepsi, piwo korzenne, herbatę i litr lodów. Cywilizowane społeczeństwo głodnych nie wypuszcza... Kwestia ostatniego posiłku dla skazanego została uregulowana normami, ograniczenie ilościowo - jakościowe.
Organizacja Obrony Praw Człowieka Amnesty International, pomaga na całym świecie skazanym wsparciem, nadzieją i korespondencyjnymi przyjaciółmi, a nawet znalezieniem towarzyszki życia lub żony.
Pojawiają się ogłoszenia:
"Szukam kogoś, kto chciałby ze mną korespondować, najlepiej kobiety, ponieważ siedzę tu z samymi facetami. Mam 27 lat, 192 centymetry wzrostu, ważę 98 kilogramów, mam brązowe oczy, głowę ogoloną na łyso. Jestem native American, kocham koszykówkę oraz czytanie".
Nasza bohaterka Hester też lubiła czytać...więc napisała do skazanego nieśmiały liścik, by dowiedzieć się, że historie o kowbojach i Indianach...Sprawa rozwojowa i związek szybko się zawiązał.
Ceremonia ślubna bez narzeczonego...odbywa się z "rękawiczką" per procura...
"...- Poślubić skazanego na śmierć - radzi jej Hester. - to idealny mąż.
Nie może cię uderzyć, nie chrapie ci do ucha i sam zbiera z podłogi brudne majtki i skarpetki.
Kelnerka mruga, mówi, że o tym pomyśli, i odchodzi, żeby przekazać nasze zamówienie do okienka przy kasie..."
"...W dniu odwiedzin kobiety wychodzą rano ze swoich pokoi wystrojone jak na jakiś uroczysty wieczorek: fryzury starannie ułożone, paznokcie pomalowane, odświętne sukienki i bluzki. Z okienek kabin w sali odwiedzin panowie mogą podziwiać panie tylko od pasa w górę. Panie poświęcają zatem wiele uwagi kolczykom, naszyjnikom i biustonoszom. Mężczyźni żyją w świecie gołego betonu, stali, białych kombinezonów więziennych i szarych mundurów strażników. Aby pobudzić zmysły, kobiety wybierają stroje w żywych kolorach, wyraziste wzory w lamparcie plamki, kropki, kratkę i kwiatki. Jednak przepisy więzienne są surowe. Przeźroczyste materiały są zakazane, podobnie jak bluzeczki na ramiączkach, gołe brzuchy i koszulki z hasłem przeciwko karze śmierci. Doświadczenie uczy, że zbyt obcisłe sweterki i koszulki lepiej zostawić w domu - od chłodu w wiecznie klimatyzowanym pomieszczeniu dla odwiedzających twardnieją sutki. Jeśli strażnicy to zauważą, natychmiast przybiegają z brzydkim żółtym, plastikowym okryciem..."
kolejne ogłoszenie na które odpowie kolejna kobieta:
"Do każdego, kto to przeczyta: Jestem 32 - letnim białym mężczyzną, urodziłem się i wychowałem w Teksasie. Przebywam w celi śmierci. Chcę korespondować z kimś, kto oceni mnie po tym, kim jestem, a nie po tym, o co jestem oskarżony. Płeć i wiek nie mają znaczenia. Lubię czytać, obozować na łonie przyrody, lubię muzykę, jestem uczciwy i otwarty. Od śmierci rodziców jestem zupełnie sam..."
"Drogi Hanku,
nazywam się Guikje, mam 40 lat, jestem kobietą. Lubię kryminały. Nie za bardzo wiem, co napisać, bo nie wiem, o czym chcesz, a o czym nie chcesz pisać. Może wcale nie chcesz ze mną korespondować, poczekam najpierw na Twoją odpowiedź. Życzę Ci odwagi i siły..."
Odpowiedź po tygodniu przychodzi.
"Droga Guikje,
tylko od Ciebie dostałem list, chociaż mój profil leży w Amnesty już od półtora roku. Nie dziwię się. Na korespondencję z człowiekiem skazanym na śmierć decydują się jedynie wyjątkowe osoby, a takie rzadko się zdarzają. Jak już wiesz, jestem uczciwy i otwarty, więc powiem od razu, że nie jestem doskonały, ale jestem niewinny. W Teksasie to normalne, że zamyka się niewinnych ludzi w celach śmierci, bo system prawny jest na wskroś skorumpowany. Teksańscy prokuratorzy są gotowi oskarżyć o morderstwo nawet kanapkę z szynką. Od razu Ci powiem, że nie jestem żadnym ciachem, nawet nim być w tej przechowalni facetów, ha, ha. Poza tym, mimo że siedzę tu od 8 lat, nie mam żadnego tatuażu. Z dwóch powodów. Po pierwsze: boję się zapalenia wątroby typu C i innych chorób krzewiących się tutaj, przenoszonych przez krew. Po drugie: nienawidzę igieł, ha, ha. Od razu przyznam uczciwie, że nie wiem, jak często będę mógł do Ciebie pisać. Raz na miesiąc? Raz na 2 miesiące? Rzadziej? Znaczek mogę czasem od kogoś pożyczyć, ale jeśli przykładowo chcesz dostawać listy ode mnie co tydzień, to potrzebuję miesięcznie 10 dolarów na znaczki, papier listowy i koperty. To wszystko musimy kupować sami, a ja jestem spłukany. Czekam na następny list od Ciebie!"
"(...)4 lipca, w amerykańskie święto niepodległości, cele śmierci są zamknięte dla odwiedzających. Kobiety wykorzystują ten dzień na wycieczki na Captain Joe Byrd Cemetery, leżący za Uniwersytetem Sama Houstona w Huntsville. Tutaj spoczywają ciała więźniów, których nie zabrała rodzina ani przyjaciele, bo nie mogli sobie na to pozwolić. Lub więźniów w starszym wieku, którzy nie mieli już rodzin albo zerwali z nią kontakty. Od 1855 roku, kiedy cmentarz został otwarty, przydarzyło się to trzem tysiącom więźniów.(...)Pogrzeby odbywają się zazwyczaj w czwartki, z wyjątkiem więźniów poddanych egzekucji. Ci są chowani następnego dnia, żeby wyjść naprzeciw rodzinie i przyjaciołom, którzy przyjechali do Huntsville specjalnie na egzekucję..."
"Egzekucje muszą robić porządniejsze wrażenie niż przestępstwa, które się w ten sposób karze, zgodnie z prawem być szybkie i bezbolesne. Trzeba za wszelką cenę unikać niezdarnego wykonania wyroku, żeby nie wzbudzać sympatii do skazanego, by nie był postrzegany jako ofiara słabego państwa. Ilekroć skazany zaczynał się palić na krześle elektrycznym, dusił powoli w pętli szubienicy, zamiast złamać kark, trząsł na stole egzekucyjnym, bo podano mu niewłaściwą dawkę chemikaliów, starannie przygotowana ceremonia zaczynała przypominać tortury i wywoływała w kraju oburzenie i pogardę. Szacuje się, że w latach 1890 - 2010 personel więzienny w USA spartaczył dwieście siedemdziesiąt sześć z około dziewięciu tysięcy egzekucji. To jakieś trzy procent..."
"Przecież nie można pozwolić człowiekowi umrzeć, nie próbując go ratować!"
"Obywatele Huntsville w Teksasie mogli w tym dniu wybierać: uroczyste otwarcie nowej filii supermarketu Brookshire Brothers i skorzystanie z przecen lub egzekucja dwukrotnej morderczyni (zabiła przy użyciu siekiery) Karli Faye Tucker w więzieniu Walls Unit, w centrum wsi dwa kilometry dalej.
Mieszkańcy Huntsville masowo wybrali egzekucję. Wszyscy oprócz Hester. Ona w tym...
2018-12-31
"...Nic się nie martw.
No już. No już. No już.
Już się nie złość. Już się nie martw. Już się nie bój.
Już. Już.
Ale cię kocham.
Wszyscy cię kochają. Wszyscy cię kochają.Wszyscy
cię kochają.Wszyscy cię kochają. Wszyscy cię kochają.
Już się nie martw. Już się nie złość.
Już się nie bój.
Już wiem. Już rozumiem.
Już się nie bój..."
Ostatnia książka i to dobra książka, która zamyka ten rok.
Zacznę od okładki, białe tło, prostota, minimalizm, klasyka, imię i nazwisko autora w kolorze czarnym, a tytuł wkracza w kobaltowe barwy z brakiem litery kończącej wyraz M...Okładka stanowi o zawartości i głębi eseju, krótkich, nieregularnych, skrawków utkanych z historii jednej rodziny, idealizm powierzchowny podszyty kołtunerią, ironią i doskonałym humorem.
"...Moja matka uwielbiała zakupy. W najszczęśliwszych latach swego życia codziennie po południu wyruszała do sklepów. "Chodźmy na miasto" - rzucała.
Kupowali z ojcem niepotrzebne drobne przedmioty. Imbryczki. Scyzoryki. Lampy. Automatyczne ołówki. Latarki. Nadmuchane podgłówki, pojemne kosmetyczki i różne pomysłowe gadżety, które mogą się przydać w podróży. Było to dziwne, ponieważ nigdzie się nie wybierali.
Potrafili wędrować przez pół miasta w poszukiwaniu ulubionego gatunku herbaty lub nowej powieści Martina Amisa.
Mieli ulubione księgarnie. Ulubione sklepy z zabawkami. Ulubione punkty napraw. Zawierali przyjaźnie z różnymi - zawsze bardzo, bardzo miłymi - ludźmi. Panią z antykwariatu. Panem od scyzoryków. Panem od jesiotra. Małżeństwem od lapsang souchong.
Każdemu nabytkowi towarzyszył rytuał. Zauważali jakiś nadzwyczajny egzemplarz - w sklepie z używanymi lampami, gdzie urzędował pan od lamp, bardzo sympatyczny obywatel - żeby użyć dziarskiego określenia mojego ojca.
Oglądali. Pytali o cenę. Dochodzili do wniosku, że ich nie stać. Wracali do domu. Cierpieli. Wzdychali. Kręcili głowami. Obiecywali sobie, że kiedy będą przy pieniądzach, co powinno nastąpić już wkrótce, to wtedy muszą koniecznie...
Przez kolejne dni rozmawiali o tej niedostępnej lampie. Zastanawiali się, gdzie ją ustawić. Upominali się wzajemnie, że jest zbyt droga. Lampa żyła z nimi. Stawała się częścią gospodarstwa.
Ojciec opowiadał o jej nadzwyczajnych cechach. Szkicował na serwetce, jak wyglądała (miał świetna pamięć wzrokową), wskazując na oryginalność pewnych rozwiązań. Podkreślał, że kabel ma tekstylną izolację, prawie nie przetartą. Zachwalał bakelitowy włącznik (już widziałem, jak będzie go rozkręcał jednym ze swoich śrubokrętów).
Czasem jeździli ją odwiedzić. Popatrzeć. Podejrzewam, że nigdy wpadli na to, żeby przy okazji negocjować cenę. W końcu kupowali..."
Niezwykły opis idealizowania i celebrowania przedmiotu przez konsumentów.
Zakup, gromadzenie, otaczanie ciepłem i znalezienie odpowiedniej jak w reklamie, szuflady na dynksy, przydasie, wihajstry...
"...Szuflady wypełnione ładowarkami od starych telefonów, zepsutymi piórami, wizytówkami sklepów. Stare gazety. Zepsuty termometr. Wyciskacz do czosnku, tarka i to, jak to się nazywa, śmialiśmy się z tego słowa, tyle razy się powtarzało w przepisach, mątewka.
Mątewka.
I przedmioty już wiedziały. Czuły, że wkrótce będą przesuwane. Przekładane w niewłaściwe miejsca. Dotykane cudzymi rękami. Będą się kurzyć. Będą się rozbijać. Pękać. Łamać pod obcym dotykiem.
Wkrótce nikt nie będzie pamiętał, co zostało kupione w ośrodku węgierskim. Co w desie. Co w cepelii. Co w antykwariacie, w czasach prosperity.(...) Nikt już nie będzie pamiętał. Nikt nie powie, że trzeba skleić tę filiżankę. Wymienić kabel (gdzie taki znaleźć?). Tarki, miksery i sitka zamienią się w śmieci. Zostaną w masie spadkowej.
Ale przedmioty szykowały się do walki. Zamierzały stawić opór. Moja matka szykowała się do walki.
- Co z tym wszystkim zrobisz?
Wiele osób stawia to pytanie. Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady..."
Wchodzimy w świat intymny przedmiotów, które pozostają po bliskiej osobie, zaczynamy otwierać szuflady, przyglądać się, zastanawiać, dotykać...metafizyczne doznania nadawane przedmiotom, niczym w poezji Szymborskiej, Twardowskiego, Białoszewskiego czy mistrza grozy Kinga, nadające symboliczny wymiar rzeczom, które należały, były użytkowane i dostarczają nam swoją historię i opowieść o właścicielu przedmiotów, matce autora.
Misternie utkana opowieść o matce, którą poznajemy w różnych rolach : kobiety, żony, matki, osoby towarzyskiej, konsumentki poznajemy jej cechy charakteru, osobowość, zalety i wady. Obcujemy z kameralnym obrazem więzi matki i syna, obrazem dzieciństwa chronionego przed Żydami, niewygodna prawdą, zafałszowanie, zawoalowanie pewnych faktów, niedopuszczanie "niepożądanych" zjawisk. Dorosłość, zmierzenie się z przeszłością, niedopowiedzeniami, okrojonymi fotografiami, analizowanie:
"...A teraz nie żyje. Siedzę w jej mieszkaniu. Wszystko zniknęło. Zostały tylko książki.
Były naszym tłem. Tkwiły w każdym kadrze. Znałem ich grzbiety, zanim rozpoznałem w czarnych znakach litery. Całe życie z nich wróżyłem. Szukałem puent..."
"...- Ale ty nie umrzesz? - spytałem kiedyś.
- Umrę. Każdy umrze.
- Ale ty nie umrzesz?
- Umrę, ale dopiero kiedy nie będziesz mnie potrzebował..."
"...Nic się nie martw.
No już. No już. No już.
Już się nie złość. Już się nie martw. Już się nie bój.
Już. Już.
Ale cię kocham.
Wszyscy cię kochają. Wszyscy cię kochają.Wszyscy
cię kochają.Wszyscy cię kochają. Wszyscy cię kochają.
Już się nie martw. Już się nie złość.
Już się nie bój.
Już wiem. Już rozumiem.
Już się nie...
2018-12-31
Parę miesięcy temu byłam na spotkaniu autorskim w Czechowicach - Dziedzicach, organizowanym przez MDK.
Andrzej Marcel Cisek napisał doskonałą książkę historyczną , nie będąc historykiem " Kłamstwo Bastylii" o wydarzeniach i ludziach Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wspomnienia z Uralu "Nieludzka ziemia w oczach dziecka".
80 - letni dziś pan Andrzej Marceli Cisek zabiera nas w dzieciństwo, które naznaczyła wojna i zesłanie rodziny na Ural oraz wydarzenia poznańskie 1956 , marzec 1968 roku
Książka wydana w 2002 roku przed śmiercią matki pisarza: "...była mi wdzięczna, że przeprowadziłem ją ponownie przez wiele etapów życia i wydarzenia już zapomniane, a nawet dotąd jej nieznane..."
Zadałam autorowi pytanie, odnośnie wydarzeń zapomnianych przez matkę autora, niestety lakonicznie odpowiedział, nie ukrywam interesowała mnie bardzo odpowiedź i jakieś smaczki.
Dowiedziałam się o imponującej kolekcji listów, około 5000 tysięcy, zarchiwizowane elektronicznie.
Ciekawa również była relacja z pewnych wydarzeń, które przedstawił pan Andrzej, natomiast to samo wydarzenie inaczej było widziane i odebrane już przez jego siostrę Bronisławę.
Wiele ciekawych historii autor przytoczył i opowiadał o dzieciństwie, uzupełniał wątki, sentymentalna podróż w głąb siebie , spotkania ze znajomymi czy pobyt w Stanach Zjednoczonych do roku 2000. Troska o Polskę przez te wszystkie lata, patriotyzm wyniesiony z domu, wychowanie i podjęcie decyzji o powrocie do Polski, powrocie do korzeni.
Dyplom inżyniera elektroniki medycznej panu Andrzejowi dał możliwość pracy przy projektach intensywnego nadzoru kardiologicznego i pompy wspomagającej pracę serca.
Dom w Nowym Jorku był przez wiele lat otwarty dla ludzi Solidarności.
Pisarz Polskę opuścił w 1972 roku z powodów politycznych i w kwietniu 1991 roku, po dziewiętnastu latach pobytu na Zachodzie...uderza obraz szarości w słońcu, rzeczywistości, nastrojach i relacjach. Wspominając ten kolor zieleni, błękitu nieba i radości towarzyszący w okresie dzieciństwa i dorastania.
Prosty, oszczędny język, próba obiektywizmu w subiektywnym rozumieniu, ciekawy zabieg z określeniem wieku , zastosowanie języka dziecięcego, który ewoluuje w trakcie dojrzewania.
Ciekawa i bogata dokumentacja, rodzinne fotografie m.in: ciocia Hańcia i wujek Kopcia z 1920 roku, zdjęcie zbiorowe uczniów Szkoły Podstawowej w Dziedzicach z okazji Pierwszej Komunii Świętej, nasz autor w stroju komunijnym z dnia 15 maja 1947 roku, zdjęcia komunijne z siostrą Bronią, zdjęcie psa Reksa, zdjęcie babci Marianny z 1948 roku, zdjęcie dziadka Jana Fajferka z 1950 roku, na fotografii medale i krzyże zasługi, zdjęcie mamy z 1949 roku czy przed domem w Pszczynie Andrzej i jego mama i siostra Bronia, zdjęcie z Antonim Domańskim zwanym wujkiem Nocnikiem, zdjęcie z 1952 roku ze stołem wigilijnym w Pszczynie. Dokumenty szkolne jak Dzienniczek Ucznia z klasy VI, przedmiot Zoologia : Budowa gołębia, Polski : "Pierwszy start", 'Jak odbudowano Warszawę", Rosyjski : Czytać wiersz "Wiosenne wody" Fiodora Tiutczewa, Historia : Rewolucja angielska, Matematyka : 3 dowolne prostokątne. Pamiętnik Andrzeja możemy zobaczyć z ciekawymi wpisami, wierszyki i rysunki, ciekawa twórczość.
"...W tygodniu jadaliśmy w kuchni, natomiast w niedzielę, niezależnie, czy byli goście, czy nie, jedliśmy w jadalni na stole przykrytym białym obrusem. Najpierw w głębokich talerzach zupę, na ogół rosół z ręcznie robionym makaronem, potem na płytkich talerzach drugie danie, na ogół omaszczone ziemniaki, kotlety mielone, czerwoną kapustę lub buraczki i na osobnym talerzyku sałatę z octem, rozrobionym jajkiem i skwareczkami lub zabieloną śmietaną mizerię, a na koniec deser na deserowych talerzykach, owoce lub ciasto. Przy stole jadalnym musieliśmy jeść nożem i widelcem i zachowywać się tak jak w wykwintnym towarzystwie. Nie wolno było sięgać przed nosem innego biesiadnika i obowiązywały zasady, że "dzieci i ryby nie mają głosu" i "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie..."
"(...) 29 czerwca 1956 roku przyszła duża grupa uczniów, wszyscy elegancko ubrani i w podniosłym nastroju. Wszak byliśmy już dorośli, odprężeni po maturze i z ufnością patrzyliśmy w przyszłość. Goście przynieśli wspaniały prezent - prawdziwe radio. Od razu włączyliśmy je i nie mogliśmy uwierzyć w to, co akurat w nim mówiono. Podobno w Poznaniu jakieś "nieodpowiedzialne elementy", "rewanżyści", "wichrzyciele" i inne tego rodzaju wrogowie Polski ośmielili się podnieść rękę na władzę ludową i ta władza nie zawaha się, aby tę rękę odciąć. Zgromadziliśmy się przy radiu i któryś z chłopaków nastawił Wolną Europę. Na tle pisków i trzasków usłyszeliśmy potwierdzenie, że w Poznaniu leje się krew. Usiedliśmy przy stole i Mama zaproponowała, aby wyłączyć radio. Za parę dni wielu z nas będzie wyjeżdżać na egzaminy wstępne na wyższe uczelnie. Zaczniemy się rozjeżdżać, a mamy sobie jeszcze tyle do powiedzenia . Ale jakoś straciliśmy ochotę do rozmowy. Nastrój już do końca nie poprawił się, chociaż piliśmy wino, wznosili toasty i jedli pyszne ciasteczka. Każdy chyba myślał o tym samym, że zaczynamy dorosłe życie, że kończą się nasze beztroskie lata..."
"...Według Ślązaków mieszkańcy Polski dzielą się na trzy grupy: hanysów, czyli Ślązaków, górali, czyli tych z gór, a cała reszta to gorole.
W domu i w szkole mówiliśmy tylko po polsku, natomiast pomiędzy sobą rozmawialiśmy po śląsku.
Gdy przyjeżdżali moi koledzy lub kuzyni z innych regionów Polski, popisywaliśmy się przed nimi gwarą, której nie rozumieli.
Największe zdumienie nieobytych w śląskiej gwarze budziło powiedzenie:
- Pizło dwie na banie.
Brzmiało nieprzyzwoicie, a tymczasem oznaczało, że na zegarze dworcowym wybiła druga godzina..."
Parę miesięcy temu byłam na spotkaniu autorskim w Czechowicach - Dziedzicach, organizowanym przez MDK.
Andrzej Marcel Cisek napisał doskonałą książkę historyczną , nie będąc historykiem " Kłamstwo Bastylii" o wydarzeniach i ludziach Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wspomnienia z Uralu "Nieludzka ziemia w oczach dziecka".
80 - letni dziś pan Andrzej Marceli Cisek zabiera nas...
2018-12-30
Dwa lata czekania i wreszcie się pojawiła czwarta cześć...w międzyczasie BBC wyprodukowało serial "Cormoran Strike" 2017 rok, w rolach głównych Tom Burke i Holliday Grainger. Detektyw w wersji filmowej jest złagodzoną wersja książkowej postaci, natomiast Robin idealnie się wpasowała.
"Widziałem, jak ktoś zabił dziecko.
Udusił je...obok konia".
Robert Galbraith w czwartej część z doskonałym duetem Strike / Robina, za nami już morderstwa top modelki i pisarza, zagrał na nosie stołecznej policji zabiera nas w świat Żniwiarza zła i kończyn...i sława, która Strike dopadła.
Zespół białego źrebięcia, obraz Klacz w żałobie, zaginione dziecko, wielka polityka, szantaż, zbrodnia z przeszłości...
Wątek śledczy w początkowej fazie przypomina przeplatanie rzeczywistości z urojeniami, gdy jednak duet Cormoran / Robin zagłębi się, mroczne tajemnice rodzinne wypełzną z szafy, arystokracja i ich zakłamana sfera i konie, zawoalowane pragnienia, samobójstwo, fortuna itd...
Jednocześnie śledzimy losy Cormorana i Robin, teraz są wspólnikami, wspólnie zarządzają agencją, dodatkowe osoby zatrudniają. Życie prywatne, rozterki i ten magnetyzm , który ich do siebie przyciąga. Robin wyszła za mąż, w trakcie wyszły kłamstwa Matta, Cormoran układał sobie życie z Lorelei, w tle Charlotty cień się pojawia, Londyn żyje Paraolimpiadą...
Każdy rozdział otwiera cytat z Henrika Ibsena "Rosmersholm" i naznacza nam fabułę i akcję, Cormoran krwisty nie wychodzi z roli, Robin chodząca kompetencja i profesjonalizm zmaga się z lękami paniki a demony przeszłości wciąż wracają.
Cóż, pozostaje poczekać już na następną cześć z duetem Cormoran i Robin.
Dwa lata czekania i wreszcie się pojawiła czwarta cześć...w międzyczasie BBC wyprodukowało serial "Cormoran Strike" 2017 rok, w rolach głównych Tom Burke i Holliday Grainger. Detektyw w wersji filmowej jest złagodzoną wersja książkowej postaci, natomiast Robin idealnie się wpasowała.
"Widziałem, jak ktoś zabił dziecko.
Udusił je...obok konia".
Robert Galbraith w...
2018-06-02
14 sierpnia 1945 roku Japonia ogłosiła kapitulację...Amerykanie świętują zakończenie wojny najsłynniejszym zdjęciem z Times Square, które wykonał fotoreporter magazynu "Life" Alfred Eisenstaedt, a zdjęcie "V-J Day in Times Square"...czarno - biały kadr całującego marynarza pielęgniarkę. W latach 70 - tych XX wieku poznaliśmy tożsamość symbolu zakończonej wojny.
Europa to dwie daty 8 i 9 maja 1945.
Polscy historycy różnią się w ocenie znaczenia 8 maja 1945 r. dla Europy i naszego kraju. Według jednych badaczy, koniec wojny w Europie oznaczał zwycięstwo nad nazizmem i ocalenie narodu polskiego przed biologiczną zagładą. Dla innych historyków, 8 maja jest dniem klęski narodów wschodniej Europy, oddanych przez zachodnich aliantów pod sowieckie panowanie.
Książka dedykowana jest "...mojej babci Władysławie Gawryluk, która w 1945 roku miała 19 lat..."
W Niemczech dochodziła północ 8 maja. W Moskwie był już 9 maja 1945 a autorka reportażu pyta swoją babcię:
""...Ale jakoś koniec wojny musisz pamiętać - upieram się. - Ja bym pamiętała". Babcia szuka w pamięci. Tak, teraz sobie przypominam. To było w Weinsbergu, w otoczonym winnicami obozie przejściowym dla obcokrajowców, chronionym przez Amerykanów. Trafiła tam po ucieczce z obozu pracy w Mannheimie, gdzie przez kilka lat produkowała dla Niemców amunicję i części do traktorów. "Czekaliśmy na ten dzień - wspomina moja babcia - choć tak naprawdę byliśmy już wyzwoleni od kilku tygodni. Pamiętam, jak stałam w tłumie chłopców i dziewcząt - Polaków, Litwinów, Czechów, Francuzów, różnych innych - na wielkim placu. Ktoś krzyknął:^W tej chwili nastąpił koniec wojny! Podpisali!^ Zaczęliśmy krzyczeć, żołnierze strzelali w górę na wiwat, całowaliśmy się z kim popadnie". "Ty też, babciu?". "A co myślisz? - pyta. - Jak jest koniec wojny, to nie patrzysz Polak, Rusek czy Amerykanin. Całujesz się z każdym".
Magdalena Grzebałkowska bardzo intymny pudełkowy świat podzieliła na 12 miesięcy, każdy rozdział opatrzyła wstępem z ówczesnej prasy ( "Życie Warszawy", "Rzeczpospolita", "Dziennik Polski", "Gazeta Lubelska", "Słowo Pomorskie", "Dziennik Bałtycki" i inne ).
STYCZEŃ 1945
"Warszawa wolna" Życie Warszawy 17.01.1945
"W związku z wyzwoleniem Warszawy Komendant Miasta zawiadamia, że w dniu 18-go stycznia wolno przebywać na ulicy do godz. 22" Życie Warszawy 18.01.1945
"Ziemniaki zmarznięte nadają się do spożycia, należy tylko obrane sparzyć gorącą wodą - wówczas tracą swój słodkawy smak. Posiadacze kartek V kategorii mogą zaopatrzyć się w ziemniaki zmarznięte.
Okręgowe Biura Aprowizacyjne." Życie Warszawy 26.01.1945
LUTY 1945
"Adwokat kupi togę, kodeksy cywilne, wypożyczy maszynę do pisania. Wileńska 27." Życie Warszawy 04.02.1945
"Rikszę towarową ewent. na prąd kupimy zaraz. Zgłoszenia "Życie Warszawy", ul. Grochowska 194
"Sprzedam większą ilość pasty do obuwia, poszukuję wspólnika. Wiadomość Krawcza 60.
"Wpisujcie się na członków Ligi Morskiej." Życie Warszawy 12.02.1945
"Wszyscy piłkarze warszawscy proszeni są o zgłaszanie się pod adresem: Komenda Milicji Obywatelskiej" Życie Warszawy 20.02.1945
MARZEC 1945
"Odbudowa Stolicy naszą troską." Życie Warszawy 02.03.1945
"Matka z kilkutygodniowym dzieckiem okradziona z wszelkiej bielizny i odzieży prosi o kupno jakiejkolwiek bielizny damskiej i sukni. Aniela Otłowińska, plac Bankowy 8." Słowo Pomorskie, Toruń 22.03.1945
KWIECIEŃ 1945
"Równi i wolni budujemy Stolicę"
"Działka da ci świeże warzywa, a w zimie konserwy."
"Modeli i modelek potrzeba do pozowania dla studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, pl. Matejki 12. Zgłoszenia przyjmuje sekretariat." Dziennik Polski 30.04.1945
"W ramach Milicji Obywatelskiej sformowano samodzielny batalion kobiecy. Milicjantki batalionu kobiecego przeznaczone są do regulowania ruchu ulicznego oraz do służby sanitarno obyczajowej." Życie Warszawy 24.04.1945
MAJ 1945
"Ambulatorium dla chorych wenerycznie i skórnych już jest czynne przy ul. KOSZYKOWEJ 82." Życie Warszawy 06.05.1945
CZERWIEC 1945
"Obelgę rzuconą na obywatela Stanisława Grabowskiego, urzędnika, odwołuję: Maksymilian Cybulski." Dziennik Bałtycki 07.06.1945
"Wstyd, obywatele Gdyni! Na 70 tys. ludności, tylko 2 tys. zgłosił się do pracy dobrowolnej przed Świętem Morza." Dziennik Bałtycki 19.06.1945
"Uwaga! 200 złotych wieczna ondulacja. Gwarantowana, dawniej Wolska 19, obecnie Sewerynów 4 m. 36 (ulica koło Kopernika)."
"Przepowiadam z niespotykanych kart, wody, rąk, fotografii, pisma, jasnowidzenie. Porady życiowe. Codziennie 11-5 oprócz świąt. Mała 1-7."
LIPIEC 1945
"Mydła "Panta" przyjemne w użyciu, chronią skórę od pierzchnięcia."
"Drewniaki na zamówienie ale szybko, robi: "Vogue", Kraków, Poselska 24."
"Sprzedam niemal za darmo, bowiem tylko za 10 proc. wartości przedwojennej 4 kolonijki przy EKD. Kilka willi, parę domków i domów, oraz szereg placów w stolicy i letniskach. Pacek - centrala, Żurawia 2."
"Przy bezsenności i wyczerpaniu nerwowym sok świeżej waleriany mgra Edwarda Gobieca. Do nabycia w aptekach." Życia Warszawy 26.07.1945
SIERPIEŃ 1945
"Świnki morskie sprzedaż nieograniczona. Kazimierzowska 49."
"Bas i baryton potrzebni do przedwojennego chóru revellersów. Czerniaków Śniegockiej Cecylii 10."
"Obraz wartości Rubensa tanio sprzeda. Żurawia 2. Rulski."
"Nauczycielka stara za kąt, utrzymanie przygotuję dzieci do szkół, poprawia stopnie, francuski. Dynasy 10."
"Przyjmę chłopca lub dziewczynkę do paszenia krowy. Gdynia Peowiaków 21."
WRZESIEŃ 1945
"Lód naturalny kupię na tony. Wiadomość Żelazna 29. Sklep spożywczy."
"Fachowe siły do zawijania cukierków potrzebne. Tamka 36."
PAŹDZIERNIK 1945
"Wezmę za swoją dziewczynkę inteligentnych, zdrowych rodziców, od 2-5, chętnie nieochrzczoną. Wiadomość proszę kierować: "Dziennik Polski".
"Feluchno! Wracaj, błagam Cię. Jestem zrozpaczony - Jan Filipak."
LISTOPAD 1945
"Znaleziono kozę. Właściciel po udowodnieniu własności zgłosi się po odbiór ul. Ludna 3."
"Pijawki tegoroczne, świeże na cele lecznicze. Bielska, Dmochowskiego 6."
GRUDZIEŃ 1945
"Potrzebna panienka do podnoszenia oczek z własną igłą. Stalowa 31, pralnia."
"Z niedźwiedzia tłuszczu kto dostarczy? "
Bardzo bogate materiały dokumentujące ( zdjęcia, dokumenty, relację, źródła historyczne, literatura faktu ) historię prostych ludzi, nad którymi pochyliła się autorka, składa hołd człowiekowi, który przetrwał wojnę i tak naprawdę, po wojnie musi zderzyć się z nową rzeczywistością, z sowieckim ustrojem...Zakończenie wojny jest chwilowym szczęściem, zakończył się nazizm, ale zaczął się sowiecki czas.
Bohaterowie wracają na ziemie odzyskane, wracają do Polski, która ma oblicze szabrownictwa, przesiedlenia, gwałtu, mordu, odbudowa polskich miast, dramat osieroconych żydowskich dzieci i katastrofa statku „Gustloff”.
Historia dyktafonem napisana obnażająca cierpienie, stratę i nieliczne szczęściem okupowane chwile.
Prosty język nasycony ładunkiem emocji i historią prostego człowieka.
14 sierpnia 1945 roku Japonia ogłosiła kapitulację...Amerykanie świętują zakończenie wojny najsłynniejszym zdjęciem z Times Square, które wykonał fotoreporter magazynu "Life" Alfred Eisenstaedt, a zdjęcie "V-J Day in Times Square"...czarno - biały kadr całującego marynarza pielęgniarkę. W latach 70 - tych XX wieku poznaliśmy tożsamość symbolu zakończonej wojny.
Europa to...
2018-12-26
Autor wydał książkę w 1942 roku, w okupowanej Francji drogą podziemną, użył pseudonimu Vercors. Literatura, która stała się nadzieją dla pokonanego francuskiego ludu, to była jedyna nadzieja, aby dowiedzieć się z podziemnych wydań, co naprawdę myślą pisarze w trudnym czasie.
Vercors zabiera nas w niezwykle piękną francuską literaturę, wysublimowany język, estetyka, etos, kultura i bogactwo dwóch Wielkich Kultur Francji i Niemiec kontra zawierucha wojenna, Francja na kolanach i barbarzyństwo okupanta.
Hermetyczno - klaustrofobiczny a zarazem kameralny cykl spotkań bohaterów dramatu - mieszkańcy posiadłości - czcigodny starszy pan i jego siostrzenica "posągowa panna" i gość oficer niemiecki - Werner von Ebrennac.
Każdego wieczoru uczestniczymy w Wielkim Monologu Wernera, niezwykła uczta filozoficzno - literacko - muzyczna, wsłuchujemy się w wielkie działa światowej literatury:"...Gdy myśli się „Anglicy” – rozpocznie swą literacką dywagację – „zaraz się myśli Szekspir. Włosi: Dante. Hiszpania: Cervantes. A jeśli się powie: - Francja? – Kto się wtedy ukazuje? Moliere, Racine? Hugo? Voltaire? Rabelais? Czy kto inny? Tłoczą się jak tłum przy wejściu do teatru, nie wiadomo, kogo wpuścić pierwszego..." , zagłębienie się w problematykę , odsłonięcie wizji połączenia po wojnie Wielkich Niemiec i Wielkiej Francji, czerpania z cywilizacyjno - kulturowo -architektonicznych dóbr. Zmysłowa uczta z literaturą, muzyką w cieple kominka kontrastuje z "milczeniem morza", symbolicznym oporem Francji, zbezczeszczenie czegoś świętego, alegoria szyjącej dziewczyny, reperującej stare ubrania i milczącej przez wszystkie te wieczory, odmowa podjęcia dialogu, która to przetrwa i nie podda się, wstanie z kolan pomimo barbarzyństwa, chaosu i zagłady.
Okupant - oficer akceptuje milczenie "więźniów" o szlachetnych sercach, początkowo zakłada, że złamie ten opór, że to jest wyzwanie, z czasem zacznie to szanować.
Kameralność i symboliczne ognisko domowe izby, rekwizyty, książki i unoszący się duch kultury scala trójkę ludzi, symbioza , zależność , niewypowiedziane słowa, niewidoczne gesty, pragnienia i gniew, ludzkie odruchy i zaakceptowanie człowieka a nie munduru.
Pudełkowy świat Vercors'a stanowi kwintesencję wielkiej kultury , wartości i moralności, świata, którego nie dotknie zło i człowiek - barbarzyńca.
Polecam opowiadania, które są moralnym rozliczeniem z okresem wojny.
Dodatkowo film z 1949 roku produkcji francuskiej, reżyserem i scenarzystą, motażystą i producentem jest Jean-Pierre Melville, wysublimowana i symboliczna muzyka - Edgar Bischoff, i kameralne czarno - białe zdjęcia autorstwa Henri Decaë.
w głównej roli oficera niemieckiego - Howard Vernon, doskonała kreacja.
Nicole Stéphane i Jean-Marie Robain w niemym dialogu dotrzymują kroku Wernerowi. Kameralność, symbioza.
Autor wydał książkę w 1942 roku, w okupowanej Francji drogą podziemną, użył pseudonimu Vercors. Literatura, która stała się nadzieją dla pokonanego francuskiego ludu, to była jedyna nadzieja, aby dowiedzieć się z podziemnych wydań, co naprawdę myślą pisarze w trudnym czasie.
Vercors zabiera nas w niezwykle piękną francuską literaturę, wysublimowany język, estetyka, etos,...
2018-12-26
Dziedzictwo niematerialne gwary z różnych dzielnic Warszawy.
Julian Tuwim powiedział o Wiechu: "Homer warszawskiej ulicy i warszawskiego języka", oraz poświęcił szczególne miejsce w wierszu "Kwiaty polskie"
"...Potem to ślicznie Wiech uwieczniał,
z daleka więc do pana Wiecha
pełen wdzięczności się uśmiecham…
I cóż pan teraz uskutecznia?..."
Wiech przybliżył nam gwarę warszawską różnych dzielnic. Autor nie posługiwał się czystą gwarą przypisaną którejś z przedwojennych dzielnic Warszawy, była to raczej jej mieszanka. Po wojnie, gdy gwara wyszła z użycia i stała się językiem martwym, Wiech nadal ją rozwijał. Dziś trudno już dociekać, co zostało przez Wiecha przetworzone, co jest prawdziwym wyrażeniem gwarowym, a co zostało przez niego wymyślone.
Władze ówczesne zarzucały pisarzowi, że nie porusza robotniczych czy rolniczych zagadnień , 300 % normy i plony z polskich pól.
wiech pozostał głuchy na "propozycje" władzy, a władza pozostała głucha i nie przyznawała mu nagród. Dzisiaj piewca gwary warszawskiej kolejnemu pokoleniu oddaje językowe majstersztyki.
Barwność i przepych bogatej, kwiecistej mowy bohaterów, budowa zdań, składnia, to kwieciste słowotwórstwo werbalizacją obiecanki i groźby ( wyobraźnię przerasta) urzeka i salwy śmiechu wywołuje.
Warszawa z obyczajami, życiem i osobliwymi bohaterami. Doskonały język, uchwycenie żargonu, obyczajów. Polecam
Smaczku dodaje audiobook z interpretacją Zbigniewa Buczkowskiego.
"...- A odturlajże się, boża krówko za rude ondulacje szarpana, odturlaj się, Kalafonio przez Białe Dame po staroświeckiem łóżku tam i nazad ganiana, bo jak nie, to ci taką litanie wyczytam, że trzech doktorów aromatycznem octem dwa dni będzie musiało cię cucić, kalikaturo do śmiechu na kaczych nogach. Kto tu rządzi, ja, hrabia Rower, czy ciotka Kalafonia?! Kto tu rządzi, ja czy szpicbródka gorzką wodą naszprycowany?! Kto tu rządzi, ja czy najmimorda, co się za doktora podaje, a nikt go nawet do kanarka chorego na żołądek nie woła! -szalał hrabia Roger..."
"...Sirodek zapobiegawczy przeciwko tensknocie..."
"...Ostatni podszedł z gratulacjami Jumbo, nieobecny na uroczystości w schronie, gdyż pan Konfiteor wytłumaczył mu delikatnie, że ma poważne wątpliwości, czy ślub zawarty w obecności Murzyna może być uznany za ważny..."
"...Murzyn spoważniał, błysnął zębami i odpowiedział porywczo:
- Z kogo że pan tu humorystyczną drakie odstawiasz, panie szanowny, jaki że ja dzik jestem, o wiele dwadzieścia pięć lat w Warszawie mieszkam. Małpy ani papugi cholery za żadne pieniądze do ust bym nie wziął, formalną zakąską tak jak i pan się posługuję.
- A w takim razie przepraszam i widzę, że z pana szanownego leguralny warszawiak, chociaż w kolorze żałobnem..."
"...Slyszalem,ze podobnierz murzyny tylko banany i ludzkie mienso wtralaja..."
"...- Słuchaj, Władziu, jakbyś w razie czego w tem Berlinie jakąś szwabkie sobie przygruchał, pamiętaj, kocioł ukropu nagotuje, przyjade tam do ciebie, tobie ślipie wyparze, a jej rudy łeb całkiem z kudłów obedrę..."
"...- No i więc ja, jako główny dyrektor naszej firmy, poszłem tam wczoraj, żeby przyjąć robotę. Ale chałupe zajęli Niemcy i jednego szkopa z rozpylaczem postawili przy bramie. Podchodzę do niego, żeby mu wytłumaczyć, co i jak jest, i na początek robie mu takie pytanie:
"Kape wu polnisz?"
A ten oczy na mnie postawił i nie kapuje ani słowa.
Wtenczas ja mu pokazuje na wybite okna i mówie:
"Trzeba to oszklić".
Ale on widocznie był ze wsi, nic nie rozumie i pyta się:
"Was?"
No to ja zaczynam z niego duraka walać:
"Nie nas, ale was trzeba oszklić".
A ten krugom głupi. Na to ma się rozumieć wyszłem z nerw i krzyczę:
"Szyby że trzeba wstawić, chamie na jeża strzyżony, bo wszy wam kataru dostaną".
A ten "los" i rozpylaczem mnie w klatkie piersiowe.
No to się ma rozumieć poszłem do domu..."
Dziedzictwo niematerialne gwary z różnych dzielnic Warszawy.
Julian Tuwim powiedział o Wiechu: "Homer warszawskiej ulicy i warszawskiego języka", oraz poświęcił szczególne miejsce w wierszu "Kwiaty polskie"
"...Potem to ślicznie Wiech uwieczniał,
z daleka więc do pana Wiecha
pełen wdzięczności się uśmiecham…
I cóż pan teraz uskutecznia?..."
Wiech przybliżył nam gwarę...
2018-12-25
WYBRAŃCY BOGÓW UMIERAJĄ MŁODO...
Zespół EABS stworzył Muzyczny List - Hołd do Komedy...najważniejsze utwory filmowe i przesłanie dla świata, nowe aranżacje z zachowaniem klimatu jazzu lat 50 / 60 - tych XX wieku. Słyszę fragment dialogów z filmu "NIEKOCHANA" w reżyserii Janusza Nasfetera...z Elżbietą Czyżewską. Dalej fragment "PERŁY i DUKATY " z 1965 roku w reżyserii Józefa Hena i w tle słychać Ewę Wiśniewską. 'PINGWIN" z 1964 roku w reżyserii...
Zaczęło się od etiudy szkolnej Romana Polańskiego "DWÓCH LUDZI Z SZAFĄ" 1958 rok, do której muzykę napisał, znany już wtedy Krzysztof Komeda dla jeszcze nieznanego Romana Polańskiego.
Ten film rozpocznie długoletnią przyjaźń i współpracę, etap zawodowy zakończy film "DZIECKO ROSEMARY" 1968 rok, ta słynna kołysanka będzie nucona na całym świecie...i ten motyw wciąż słyszę, gdy czytam książkę.
Muzyka napisana dla żony Zosi "CRAZY GIRL" przenosi nas w nostalgiczne a zarazem szalone lata 60 - XX wieku.
Czas Komedy rozpoczyna się wraz z podjęciem nauki gry na fortepianie, ten instrument stanie się nieodłącznym rekwizytem i warsztatem pracy.
Fascynacja jazzem pojawi się w szkole średniej, ale przykładny / nieprzykładny uczeń a potem student zostanie lekarzem - laryngologiem.
Rozdarty pomiędzy pracą lekarza a muzyką i Zosią, wybierze to drugie i do 1969 roku będzie jazz wirtuozerią oprawiał, a żona, sami wiecie...
Rok 1956 fala odnowy i tworzenie się polskiej szkoły jazzu w której takie nazwiska :
Krzysztof Komeda – fortepian
Mieczysław Kosz – fortepian
Zbigniew Namysłowski – saksofon
Jan Wróblewski – saksofon
Zbigniew Seifert – skrzypce
Tomasz Stańko – trąbka
Andrzej Trzaskowski – fortepian
Michał Urbaniak – skrzypce, saksofon.
Agnieszka Osiecka pisała, że gdy grał na fortepianie, jego dłonie opowiadały „małe, kameralne historie o niebie dla dwojga osób”.
Język polskich jazzmanów jest specyficzny. "...Czerpią z żargonu klazmerskiego ( choć od samych klezmerów - muzyków, którzy grają w knajpach i na weselach - się dystansują ).
Mówią "cizia" zamiast "dziewczyna"
Mówią "kliw cizia", co znaczy, że dziewczyna jest fajna. Zamiast "uprawiać
seks" używają słowa "ciow".
Nie upijają się, tylko mają banieczkę.
Białko to nuty, cyja to akordeon, konewka to saksofon, kij to klarnet.
Słowo "wytrych" to "neskim". Pochodzi z jidysz.
W XIX wieku, w języku żydowskim muzyków ludowych zwanych klezmerami, neskim
to nic.
W XX wieku jazzmani używają go, żeby zacząć zdanie, żeby je wypełnić w
połowie, żeby kogoś zawołać.
Mówią: ":Neskim, zagrajmy bluesa w F!" albo "Nesik, kliw cizia na ciow".
Kiedy szukają kogoś do pracy: "Neskim, na czym grasz? Potrzebuję puzonisty
na sobotę, mam chałturę. A jak grasz? Z białka czy na ucho?".
(...) Jest jeszcze krótka melodyjka, którą gwiżdżą jako znak rozpoznawczy:
B fis A G D E. Jazzman, który usłyszy ten sygnał, ma obowiązek nawiązać
kontakt z gwiżdżącym.
( Zbigniew Namysłowski, w 1962 roku, skomponuje "Neskim blues" oparty na
sygnale jazzmanów)..."
Komedowa droga z Osiecką.
"...Muzykę ma napisać Krzysztof Komeda, tekst piosenki Agnieszka Osiecka.
Autorzy jadą na plan filmowy.
Osiecka będzie wspominała:
"W zasadzie mogliśmy napisać tę piosenkę, siedząc spokojnie w domu, ale panowie reżyserzy uparli się, że musimy przyjechać do Torunia. Nigdy nie zapomnę tej drogi, ponieważ była taka bardzo krzyśkowata, komedowata. On był mrukiem, miał garbusa i jechaliśmy sobie tym volkswagenem z Warszawy do Torunia. Długo było, pusto było, nudno było. Krzyś nie powiedział do mnie ani słowa. To ja też nie powiedziałam do niego ani słowa, bo jakże tak? Przyjechaliśmy tam, byli panowie, którzy kręcą film, byli aktorzy, ale jakoś nikt nam nie umiał wytłumaczyć, o co chodzi. A zasada była taka: przyjedźcie, to poczujecie atmosferę planu. Niczego nie wyczuliśmy, bo tez nikt nam niczego ciekawego nie powiedział. Wreszcie Hoffman czy Skórzewski się bardzo spiął: 'Mamy dla was pomysł, taką napiszecie piosenkę, żeby było canto i refren". Nic z tego nie zrozumieliśmy, wsiedliśmy do tego volkswagena i z powrotem jechaliśmy strasznie nudno. Wreszcie, gdzieś pod Warszawą, Krzyś sie odezwał: - Ja ci coś powiem. Ty zrób teks pod Okudżawę, ja zrobię muzykę pod western i to będzie to, o co im chodzi. W ten sposób, po dwóch dniach chyba, powstała nasza piosenka "Nim wstanie dzień"..." Zaśpiewana przez Edmunda Fettinga.
Magdalena Grzebałkowska znów się nagrzebała, nagrzebała i wygrzebała, trudno znaleźć informację o człowieku, który był zamknięty, milczący , listów niewiele napisał, kartek liczne z ogólnikami do rodziny. Otwierał się na świat muzyki i to był świat, w którym najlepiej się potrafił poruszać, komunikować i mogliśmy poznać prawdziwe oblicze muzyka.
Niezwykła dokumentacja od czasu narodzin w 1931 roku poprzez okres dzieciństwa, młodzieńczy, studencki i czas Komedy.
Barwne a jednocześnie siermiężne czasy PRL-u, zakazy i nakazy, czasy , gdy jazz był zabroniony, cenzura i inwigilacja.
Grzebałkowska w prostym, oszczędnym języku, nie ocenia, podaje fakty i zabiera nas wehikułem czasu do lat 60 - tych...kalejdoskop przekręca się i kolorowymi szkiełkami mienie się raz Piwnica pod Baranami, Pierwszy Festiwal Zespołów Sweterkowych, Leopold Tyrmand, Ustronie Morskie 1952 roku, Sekstet Komedy, Zofia, "Dwaj ludzie z szafą", Urszula i Leszek Dudziakowie, koszule w geometryczne wzory, Blues dla Gomułki, Hybrydy, tingel - Tangel,Stańko - Wróblewski - Karolak- Trzaskowski - Urbaniak, Jazz Camping'59, Słoneczny Brzeg, Jugosławia, Norwegia, Dania, BMW,Elana, Marek Hłasko Tomasz Lach, 17 dni...
Doskonale sportretowana epoka , uzupełnienie o liczne dokumenty, zdjęcia , wypowiedzi, dotarcie do ostatniego świadka wypadku Krzysztofa Komedy - Andrzej Krakowskiego.
Ciekawostki:
- uwielbiał jeździć na nartach
- uwielbiał rozmawiać o samochodach i posiadał: garbusa, BMW 2002 tII lux, mustanga, ścigał się na torach Formuły 3 m.in: z Romanem Polańskim
- 19 listopada 2010 roku na terenie kampusu Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu odsłonięto pomnik Krzysztofa Komedy
- w dzieciństwie przeszedł polio, miał krótszą nogę
- pseudonim przyjął pracując jako lekarz, ponieważ, nie chciał aby wiedziano, że gra w zespole jazzowym
- W czasie studiów, Krzysztof należał do ZMP, lecz kiedy usłyszał na jednym z zebrań: "Koledzy! Korea płonie przy dźwiękach amerykańskiego jazzu, a kolega Trzciński ten jazz uprawia...!" oddał legitymację.
- Był najmłodszym uczniem poznańskiego konserwatorium - przyjęto go w 1939 roku, gdy miał 8 lat
- siostra o imieniu Irena
Polski jazz to Komeda.
Dla mnie ta książka to uczta dla zmysłów, lata 50 - te XX wieku kończąca się dekadą stalinizmu i idąca odwilżą...to czas rebelii , to czas dla jazzu. w tle będą orkiestry radiowe, rockandrollowe kawałki. Fala jazzu początkowo adaptuje się w podziemiu, w piwnicach, w najmroczniejszych miejscach miasta i nocy rodził się jazz. Pionierami i reprezentantami polskiej szkoły jazzowej byli : Krzysztof Komeda, Tomasz Stańko, Jan Wróblewski, Michał Urbaniak, Andrzej Trzaskowski, Zbigniew Namysłowski i inny.
Nowatorstwo, aranżacje i improwizacje, świadomość i poszukiwanie, wzorce amerykańskie i europejskie z nutką polskiego folku, słowiańskiego liryzmu i pradawnych sił bóstw i wirtuozeria nadały podwaliny Polskiemu Jazzowi.
Pierwszy publiczny sukces odniósł wraz z Komeda Sextet na I Festiwalu Jazzowym w Sopocie w 1956 roku prowadzony przez Leona Tyrmanda. Współpracował z najwybitniejszymi przedstawicielami gatunku w Polsce - Jerzym Milianem i Janem Ptaszynem Wróblewskim, odkrył Urszulę Dudziak (uczennica liceum) i jej brata Leszka, spędzili w trasie wakacyjnej jazzowy czas.. Współpracował z warszawskim Klubem Hybrydy, gdzie w latach 60 za jego sprawą pierwsze kroki stawiały gwiazdy dzisiejszej sceny, m. in. Urszula Dudziak (dla tej artystki dla z inicjatywy kompozytora powstała "Moja Ballada" z tekstem Agnieszki Osieckiej). Uznanie międzynarodowej publiczności przyniósł mu udział w festiwalach Jazz Jamboree, gdzie dał się poznać jako muzyk reprezentujący dojrzały, lecz nowatorski styl, łączący w sobie elementy słowiańskiego liryzmu i europejskich tradycji jazzowych. Komponował utwory kultowe, z czasem dojrzewające do rangi współczesnych standardów. Esencją stylu Komedy jest wydany w 1966 r. Astigmatic, powstały przy udziale Tomasza Stańko i Zbigniewa Namysłowskiego. Płyta , która po śmierci kompozytora i jazzmana zostanie okrzyknięta fenomenem gatunku i stanie się ponadczasowym wzorcem dla wielbicieli i naśladowców polskiej szkoły jazzu.
Muzykę kompozytora usłyszeć możemy w najważniejszych polskich produkcjach filmowych i reżyserów, którzy zaistnieją na firmamencie polskiego kina, to znane nazwiska dla polskiego i światowego kina.
Żywiołowa muzyka poznańskiego artysty komplementowała dorobek tzw. Złotej Dekady Filmu Polskiego. Ścieżka dźwiękowa do horroru "Dziecka Rosemary" z 1968 Romana Polańskiego wyniosła Komedę na szczyt i jednocześnie zamknęła tym dziełem genialną, nowatorską twórczość 38 - letniego kompozytora...znana głównie z pełnej grozy Kołysanki będzie ostatnim dziełem .
Dziękuję za tę książkę, Pani Magdaleno.
WYBRAŃCY BOGÓW UMIERAJĄ MŁODO...
Zespół EABS stworzył Muzyczny List - Hołd do Komedy...najważniejsze utwory filmowe i przesłanie dla świata, nowe aranżacje z zachowaniem klimatu jazzu lat 50 / 60 - tych XX wieku. Słyszę fragment dialogów z filmu "NIEKOCHANA" w reżyserii Janusza Nasfetera...z Elżbietą Czyżewską. Dalej fragment "PERŁY i DUKATY " z 1965 roku w reżyserii...
2018-12-25
"Adolfie! Ja ci nigdy tego nie zapomnę!"
"Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń".
"Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski".
Na wizytówce:
"Generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, były pułkownik".
"Od dziś uważam się naprawdę za żołnierza, bo nareszcie mam Wodza".
"Skończyły się żarty, zaczęły się schody".
"To ja, o siwych włosach mam pana uczyć, jak postępować z kobietami? Panie, można zastać kobietę płaczącą, ale zostawić! Nigdy!".
"W dyplomacji można czasem robić świństwa, ale nigdy głupstw. W kawalerii jest odwrotnie".
Generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jedna z najbarwniejszych i najznamienitszych postaci Dwudziestolecia Międzywojennego. Legionista, żołnierz, generał, przyjaciel J.Piłsudskiego, artystyczna dusza i artystyczny świat, i bon vivant, znakomity jeździec i kawalerzysta, tancerz, bywalec kabaretów i najsłynniejszych międzywojennych lokali w przedwojennej Polsce i Europie, wielbiciel płci pięknej, poezji. Wysokiej pozycja wśród literatów o czym świadczy obecność przy najbardziej prestiżowym stoliku w Małej Ziemiańskiej w towarzystwie m.in. poetów z grupy „Skamander” oraz Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Uczęszczał również do innych modnych miejsc Warszawy, m.in. Adrii, restauracji Simona i Steckiego, Oazy, winiarni Fukiera, czy restauracji Hotelu Europejskiego. Tłumacz powieści francuskiego pisarza Marcela Duponta – "Generał Lassalle", "Szable w garść" i "Dziesięć bojów kawaleryjskich". Miłośnik wyścigów konnych na Służewcu…
Dyplomata, ambasador i ostatni Prezydent II RP,
Wojenna tułaczka i samobójcza śmierć w Nowym Yorku.
"Adolfie! Ja ci nigdy tego nie zapomnę!"
"Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń".
"Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski".
Na wizytówce:
"Generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, były pułkownik".
"Od dziś uważam się naprawdę za żołnierza, bo nareszcie mam Wodza".
"Skończyły się żarty, zaczęły się schody".
"To ja, o...
2018-12-25
Niezwykle barwy okres Dwudziestolecia międzywojennego z aferami i skandalami, powrót Polski po 123 latach na mapę świata, rozwój gospodarczy, kultura, nauka i technika...bardzo prosty i przystępny język dla każdego, ciekawa forma, fakty historyczne znane niemal każdemu, mniej chlubne karty naszej historii, subiektywizm autora. Pozytywnie to odbieram, ile historii, tylu pisarzy już było, i każdy coś ciekawego zawrze, ale to już było...wciąż czekam na trzęsienie ziemi w tym temacie :)
Niezwykle barwy okres Dwudziestolecia międzywojennego z aferami i skandalami, powrót Polski po 123 latach na mapę świata, rozwój gospodarczy, kultura, nauka i technika...bardzo prosty i przystępny język dla każdego, ciekawa forma, fakty historyczne znane niemal każdemu, mniej chlubne karty naszej historii, subiektywizm autora. Pozytywnie to odbieram, ile historii, tylu...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-23
Pierwsze spotkanie z Kathryn Dance, specjalistką od mowa ciała i jej interpretacji.
Tłum jako zjawisko społeczne jest przedmiotem zainteresowań przedstawicieli nauk humanistycznych: socjologów, psychologów, ale również nauk ścisłych: fizyków, architektów i innych. Zbiorowość ludzi, pozbawiona wewnętrznej organizacji, bez określonych norm i zasad postępowania może w sytuacji zarówno realnego, jak i urojonego niebezpieczeństwa, reagować nagłym wybuchem silnego, szybko rozprzestrzeniającego się zbiorowego strachu i paniki. Zrozumienie zasad rządzących tłumem umożliwia jego
lepszą kontrolę oraz, w przypadku rozpoczęcia się masowej paniki, skuteczne przeprowadzanie akcji ratowniczych.
Napad paniki, jako objaw, oznacza wystąpienie epizodycznego lęku o skrajnie wysokim nasileniu. Zwykle napady lęku osiągają intensyfikację w ciągu około 2-10 minut, a następnie stopniowo, samoistnie ustępują. Napadom paniki towarzyszą nieprzyjemne doznania somatyczne (cielesne), w tym związane z aktywnością autonomicznego układu nerwowego. Objawy składające się na napad paniki u poszczególnych osób mogą się różnić. Najczęstszymi z nich są m.in:
palpitacje serca, duszności, uczucie braku tchu lub dławienia, suchość w ustach, ból klatki piersiowej, intensywne pocenie się, drżenie ciała, zawroty głowy, zasłabnięcia, uczucie drętwienia i mrowienia ciała lub jej części, uderzenia gorąca, derealizacja (poczucie nierealności w otoczeniu ), depersonalizacja (poczucie nierealności, wyobcowania), lęk przed śmiercią.
Mechanizmy działania zbiorowej paniki kontroluje jednostka, która machnę wprawia w ruch w doskonale napisanej książce Jeffery Deavera'a.
Klub Muzyczny i koncert, w trakcie wybucha pożar, czujniki dymu zaczynają działać i ludzka natura irracjonalnie zaczyna się zachowywać, panika, strach, ucieczka, stratowanie, krzyki, brak kontroli, ranni i zabici.
Półwysep Monterey, miejsce rozrywki dla rodzin z dziećmi, skupisko dużej grupy ludzi i pojawia się plotka, niesprawdzona informacja podawana z ust do ust o terrorystach...
Czyta się jednym tchem tę misternie i koronkowo skonstruowaną intrygę, ubraną w sensację i niekończące się napięcie. Genialnie jak u Hitchcocka, książka zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem nieprzerwanie napięcie wciąż wzrasta...
Specjalista od mowy ciała jest irytująca...oderwane i zapychające wolne miejsce, przemyślenia na tematy niezawodowe, kolekcja bielizny, wyobrażenia o mężczyznach, zdrowa żywność dla dzieci i co powinny oglądać...niekoniecznie dla mnie.
Książkę polecam i chętnie sięgnę po pozostałe z cyklu pozycje i inne autora.
Pierwsze spotkanie z Kathryn Dance, specjalistką od mowa ciała i jej interpretacji.
Tłum jako zjawisko społeczne jest przedmiotem zainteresowań przedstawicieli nauk humanistycznych: socjologów, psychologów, ale również nauk ścisłych: fizyków, architektów i innych. Zbiorowość ludzi, pozbawiona wewnętrznej organizacji, bez określonych norm i zasad postępowania może w...
2018-12-23
Rok temu, grudzień poświęciłam na odkrywanie cyklu z Erlendurem Sveinssonem i zanurzyłam się w mrocznej islandzkiej sadze, pięknie natury i surowości kontra zbrodnia.
Nieśpieszny, powolnie budowany klimat, rzetelne i żmudne i solidne śledztwo.
Erlendur Sveinsson, który jest detektywem z krwi i kości, z bagażem doświadczeń, była żoną, córką, Evą Lind, która na prosta zaczęła wychodzić...znika na urlopie i akcja dzieję się bez niego. Zastępstwo podejmuje Sigurdur Oli, młody policjant w świetnie skrojonym garniturze, na życiowym rozdrożu z żoną, i matką, która potrzebuje pomocy w pewnej, niecierpiącej zwłoki sprawie. Czarne powietrza przez które próbujemy się przedostać, obnaży morderstwo, nieformalne upodobania swingersów, pedofilię i seksbiznes.
Czekam na kolejną cześć.
Rok temu, grudzień poświęciłam na odkrywanie cyklu z Erlendurem Sveinssonem i zanurzyłam się w mrocznej islandzkiej sadze, pięknie natury i surowości kontra zbrodnia.
Nieśpieszny, powolnie budowany klimat, rzetelne i żmudne i solidne śledztwo.
Erlendur Sveinsson, który jest detektywem z krwi i kości, z bagażem doświadczeń, była żoną, córką, Evą Lind, która na prosta...
2018-12-23
Listy miłosne króla Jana III Sobieskiego do ukochanej żony Marii Kazimiery, zwanej Marysieńką, pisane w czasie rozstań, głównie w latach 1665–1683.
W Pielaskowicach, we wtorek [9 VI 1665]
Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna. Owo widzę, że mię twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna, i tak tuszę, że notre amour ne changera jamais en amitie, ni en la plus tendre qui fut jamais. To jest pewna, że już od dawnego czasu zdało mi się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawana, że lubo nie bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, ale je vous admire coraz więcej, widząc perfekcję a tak dobrą i w tak pięknym ciele duszę. Owo zgoła, serca mego królewno, chciej tego być pewna, że wprzód wszystko wspak się odmieni przyrodzenie, niżeli najmniejszą odmianę śliczna Astree w swym uzna Celadonie.
Z Warszawy żaden mój dotąd nie powrócił posłaniec. Ja jutro stąd, da P. Bóg, przede dniem w swoją wybiorę się drogę. - Z naszych piszą mi krajów, że orda przyszła już pewnie do p. wojewody ruskiego; p. wojewoda też krakowski już się pewnie ruszył od Tarnopola w Ukrainę, poszedł za nim i p. Sieniawski. Nie wiem tedy, kto pójdzie teraz do boku Króla JMci, ponieważ co życzliwsi wszyscy w Ukrainie, a drudzy albo przy tamtej stronie, albo w domu, na rzeczy patrząc, siedzieć będą.
Konserwację odoru zalecam i przypominam, na którym wszystka Sylwandrowa zawisła szczęśliwość. Dla Boga, nie proszę, ale uniżenie suplikuję, aby tym odorem tak nie szafować, jako swoim! Orondate według danego parolu do swojej pospieszy Kasandry, bo pewnie le dieu meme qui fait qu'on aime swoich mu w tę drogę doda skrzydeł. Czekać go tedy z ochotą et sans aucune melancolie, tylko z tą impacjencją, z której on pojedzie i w której będzie, póko nie ogląda to, co jest najpiękniejszego i najdoskonalszego nie tylko na ziemi, ale i parmi tous les astres. Proszę nie wątpić w tym i wierzyć jako najżyczliwszemu swemu.
Kompanii wszystkiej kłaniam. Dziś ekspediować, żeby tu przede dniem stanął posłaniec. Sprawy jako tam idą, oznajmić.
Au camp, 25 VII [1665]
Jedyna pociecho duszy i serca mego!
Nie co dzień, ale co minuta rad bym się pytał o zdrowiu twoim, moja śliczna panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę; i lubo po łasce bożej i po twojej serca mego miłości nie mam nic na tym świecie nad honor milszego, tedy przyznać się, moja duszo, muszę, że mi i ten z ciężkością zatrzymać przyjdzie, jeśli inszego do widzenia prędkiego najśliczniejszej Jutrzenki nie będzie sposobu. Wierzę, że też nikt na świecie nade mnie tego nie uznał na sobie: kochać dziesięć lat z nieporównaną z ni z kim pasją, doczekać się szczęścia prawie niespodziewanego nigdy, odnieść zupełną nagrodę, mieć w posesji to, co jest nieporównanego ze wszystkim światem - i potem z tego się nie cieszyć i oddalać się, i upuszczać prawie z rąk skarb nieoszacowany, przy którym by się na wieki przykować potrzeba! Nieraz to sam wymawiam i Królowi JMci, i innym, że mi wielką czyni krzywdę. Wołał na mnie z drugimi, żebym się żenił, i pokoju mi nie dawał; a teraz mi nie tylko mieszkać, ale i nacieszyć się nie dopuszcza, luboć się moje nie może, chyba z ostatnim duchem, skończyć ucieszenie.
Uważże tedy, moja jedyna Mamusieńku, jako to ciężko znosić i jako to jest dur eloignement, et combien me cause de tourment. Muszka mię też znowu w liście tak skomosiła, że już ledwie szaleć nie przyjdzie. O, duszkoż by się teraz choć w mizerną obrócić płeszkę! Ja nie wiem, jeśli też to kiedy na myśl mojej przyjdzie dobrodziejce; bo mnie i śpiąc, i jedząc, i chodząc z myśli wszystkie śliczności najkochańszej Diany zejść nie mogą. Sam się jednak wydziwić nie mogę, jako mię we wszystko jedyna moja odmieniła Cassandre, że lubo wola i apetyt jest wielki, o okazję też nietrudno, a przecie pomyśleniem jednym, za to ślubuję, przeciwko mojej Jutrzence zgrzeszyć nie mogę.
M. St. Germain przyjechał wczora; będzie przy mnie i wszystko dla niego uczynię według woli i rozkazania mojej duszy. Przywiózł mi też conserves des fleurs d'orange. Wierzę, że nic na świecie nie masz lepszego - prócz jednak przecię jednej rzeczy, która w sąsiedztwie bliskim z muszką siedzi. Tak jednak kładę, że gdybym był tej rzeczy gustu nie wiedział, tedybym te conserve za najlepszy był osądził smak. Szylwacht że tęskni, wątpić nie potrzeba; o żadnej jednak inszej nie myśli służbie, tak sobie tamtą u muszki upodobał kwaterę, w której, gdyby mu można dziś być, wszystko, cokolwiek ma i mieć może, z drogą by na to ważył duszą.
Nowin różnych sam siła, o których byłoby co pisać, ale woli się piórko milszą i smaczniejszą bawić materią. Celadon dysgustów pełen z różnych okazyj, znosi to jednak wszystko dla Bukieta, że tak chce i tak mu każe; dowie się jednak Róża, jeśli kto lepiej i życzliwiej starał Kupcowi paryskiemu nad niego. M. Kielmski przyjechał przed wczorem, ale nań krzywo patrzą; proszę, racz tam Wć przecie jego trzymać stronę. A M. Comminges dał Król JMć kompanię gwardii rajtarską, która bywała pod p. Bielińskim, i jeszcze mu więcej do niej przydać chce.
Myśmy się tu już zbliżyli, od Sanu tylko pół mili stoimy; jutro się przezeń przeprawować będziem. P. Lubomirski pod Jarosławiem stał, siedm tylko mil od nas; powiadają, że się wczora ruszył i idzie ku Wiśle. Jeśli tak, to bardzo blisko od nas pójść musi; po trzecim tedy dniu pewnego byśmy się z nim spodziewali zejścia. Tylko nam tak wszyscy udają, że pola stawić nie zechce, ale ustępować to tam, to sam komunikiem; co by w długą pójść musiało i musielibyśmy, piechoty porzuciwszy, komunikiem także za nimi chodzić, bo inaczej nie byłoby temu końca, i na co bym ja i sam umierać musiał, włócząc się ni tego, ni owego, bez serca i duszy mojej. P. podstoli koronny we czwartek ze trzema chorągwiami przyszedł do p. Lubomirskiego, a starosta radomski we dwóch kornetach; to tak pewna, jakem ja człowiek, iże żołnierzom znowu jakieś w tych dniach rozdawał pieniądze.
Ciokolatę jeśli Wć masz, moja duszo, przyślij mi Wć; tylko by garnuszka potrzeba, choćby wziąć ten u M. des Noyers, a taki mu odrobić kazać; także i to drewno do kłócenia albo zamieszania. Cytryny, pomarańcze, kasztany jeżeliby były, przyślij mi Wć moja duszo.
Zdrowie swoje, moja śliczna dobrodziejko, konserwuj Wć tak jako moje własne, ponieważ Wć moje przekładasz nad swoje. Zmiłuj się, moja duszo, uczyń to dla mnie, bo inaczej prędko byś o stracie mego własnego usłyszała odoru. Ja z łaski bożej teraz nie najgorzej; głowa przecię bolewa i rumatyzm podczas przypada. To jednak za największe stanie mi lekarstwo, kiedy jako najczęściej słyszeć będę, że serce moje zdrowe, a kocha tak, jako kochała swego wiernego Celadona, który sto tysięcy milionów razy całuje i w gębusię, i w oczko, i w rączki, i w nóżki, i w muszkę swoją najśliczniejszą Mamusieńkę.
Jeśli tam który z moich śliczną Jutrzenkę poturbował listów, przepraszam uniżenie, bo była niesłychanie długo poalterowana Beaulieu., którą wolno będzie za szczęśliwym się ujrzeniem najśliczniejszemu osiec Bukietowi, byle się nigdy na nią nie gniewać i zimnej jej nie pokazywać miny. Notre frere jeśli jeszcze nie wyjechał z Paryża, racz mi Wć oznajmić, boby mi tam kilku rzeczy sprawić potrzeba. Kłaniać się tam wszystkim uniżenie proszę, pisząc au palais enchante. Ja, Bóg widzi, że czasu i minuty nie mam jednej; nagrodzę to jednak, jeśli P. Bóg zdrowo powróci. List a notre tante przez inszą prześlę okazję. M. Millet kłania Wci, moje serce. Stawa ze mną wespół i ustawicznie u mnie bywa. Człowiek niesłychanie dobry, ale tak ucieszny, że umieram sto razy na dzień ze śmiechu, kiedy się kłóci avec ses domestiques, a najczęściej z swym nieszczęsnym majorem.
Listy od niego, komu należą, kazać pooddawać. Warszawskim damom wszystkim nisko kłaniam. Materyjki szarej albo popielatej lepiej przysłać próbkę, bo kitajka bardzo słaba, i ta materyjka moja szara już wniwecz poszła.
Jana Sobieskiego Listy do Marysieńki, oprac. Leszek Kukulski, Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej Spółdzielnia Wydawnicza "Czytelnik"
Przepiękna staropolska polszczyzna zawarta w korespondencji mężczyzny do ukochanej kobiety, miłość zapisana w epistolarnej barokowej sztuce, mistrza słowa, wykształconego i światłego, kwieciste i tkliwe, pełne czułości, tęsknoty, zauroczenia, intymności ( włosy łonowe przesyłane przez królową ) i wyznania wytrawnego kochanka.
Subtelność i wielbienie w słowie, i czynie swej oblubienicy, Jutrzenki...
Ten niezwykły dokument uczucia i więzi , to też dokument historyczny dotyczący działań wojennych i innych wydarzeń.
Wielka miłość Sobieskiego i Marysieńki była niezwykłym wydarzeniem na firmamencie czasów barokowych, niestałość, małżeństwa zawierane dla korzyści politycznych, pojęcie kochanka czy kochanki było powszechnym zjawiskiem.
Barok z portugalskiego barroco – „perła o nieregularnym kształcie”, epoka dziwna i pełna przepychu, monumentalności, dynamiki, bogactwo dekoracji i form ornamentalnych.
Iwona Kienzler zabiera nas do świata Sobieskiego i Marysieńki, poznajemy epokę, modę, architekturę, dwór francuski i polski, obyczaje, tradycje, poznajemy mechanizmy działania, dążenia i ambicje ludzi, żądze, namiętności i lęki w kalejdoskopowym ujęciu.
Polecam lekturę, która pozwoli przenieść się do innej epoki i poznać mężczyznę, który zapisał historię miłości w listach, do ukochanej kobiety, które współczesnej kobiecie sztukę epistolarną zabrały elektroniczne komunikatory...
Listy miłosne króla Jana III Sobieskiego do ukochanej żony Marii Kazimiery, zwanej Marysieńką, pisane w czasie rozstań, głównie w latach 1665–1683.
W Pielaskowicach, we wtorek [9 VI 1665]
Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi,...
2018-12-23
"...Czasem ludzie są piękni.
Nie z wyglądu.
Nie w tym, co mówią.
W tym, kim są..."
"...Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi, które zostały zauważone..."
"...Nie wiedziałem, że słowa mogą być tak ciężkie..."
"...Wszyscy mamy swoje obowiązki. Wszyscy cierpimy. Wszyscy znosimy swoje porażki dla dobra ludzkości..."
"...Jeśli chodzi o rodzinkę, matka jest jedną z tych twardych kobiet, których nie da się zarąbać nawet siekierą..."
"...Nasze kroki odbijają się echem i nie chcę, by przestały. Chcę biec, śmiać się i czuć tak już zawsze. Pragnę uniknąć niezręczności, gdy rzeczywistość, wbije w nas widły i po prostu tak zostawi, we dwóch. Wolę być tutaj, w tej chwili, i nigdy nie znaleźć się tam, gdzie nie będziemy wiedzieć, co mówić ani robić.
Na razie biegniemy.
Biegniemy prosto przez śmiech nocy..."
"...Potykam się o słowa i jestem zaskoczony, że opuszczają usta we właściwym porządku..."
"...Przez chwilę wyobrażam sobie w niej cztery asy, rozłożone tak, jakby trzymał je gracz. Nigdy by mi nie przyszło na myśl, że mógłbym nie chcieć czterech asów, zwykle człowiek modli się o taki układ kart. Ale moje życie nie jest grą..."
"...Mam wrażenie, że poranki klaszczą. Żeby mnie obudzić..."
Pierwsze spotkanie z pisarzem australijsko - niemieckim Marcusem Zusak'em i na pewno nie ostatnie.
Książka okazała się bardzo miłym zaskoczeniem, autor pokłonił się nad zwykłym człowiekiem, bohaterem dnia codziennego, tym niewidocznym, przeciętnym , szarym jegomościem, który jest trybikiem w globalnej machinie...
Taksówkarz, który każdego dnia pełni misję dowozu i transportu, ma swojego psa kawosza, odwiedza matkę i kocha się Audrey...
Pewnego dnia coś się zmienia, realizm magiczny i karta AS...ciekawa jaka byłaby moja?
Książka trochę przypomina mi innego zwykłego / niezwykłego człowieka Forresta Gump'a. Piękne sentencje, emocje i dostrzeganie wokół nas innych ludzi, i znaków, które hipnotyzują magią i niespodziankami dnia codziennego, wciąż niezauważalne z powodu miniaturowości.
Cudowna książka na święta.
Wesołych Świąt.
"...Czasem ludzie są piękni.
Nie z wyglądu.
Nie w tym, co mówią.
W tym, kim są..."
"...Wielkie rzeczy to czasem drobiazgi, które zostały zauważone..."
"...Nie wiedziałem, że słowa mogą być tak ciężkie..."
"...Wszyscy mamy swoje obowiązki. Wszyscy cierpimy. Wszyscy znosimy swoje porażki dla dobra ludzkości..."
"...Jeśli chodzi o rodzinkę, matka jest jedną z tych twardych...
2018-12-23
Marcelem Woźniakiem zachwyciłam się po biografii Leopolda Tyrmanda.
Debiut na firmamencie kryminalnym z Leonem Brodzkim...warto zadzwonić pod nr 511 867 571 usłyszeć wiadomość zostawiona przez mordercę dla detektywa...
Na poważnie wracamy do fabuły.
Toruń Ojca Dyrektora i Leona Brodzkiego, namaszczenie i świętość kontra mroczno - krwawy. Wyrachowana zbrodnia z artystyczno - symbolicznym wymiarze pradawnych sił narodzin i decydowania o "nacięciu pępowiny"...
Przestępstwo wstrząsa społeczeństwem i detektywem Brodzkim, który przypomina sobie sprawę, która przed laty przyniosła mu rozgłos i stała się szczebelkami w karierze.
Demony przeszłości wracają po 30 latach, młody policjant i jego ojciec ujęli psychopatę. Zemsta po latach, nieścisłości i niejasności kłębiące się wokół dawno zamkniętej sprawy. Czy skazaniec był niewinny ? Czy naśladowca domaga się prawdy i chce obnażyć skorumpowaną milicję?
Po pierwszej części jestem ciekawa dalszych losów detektywa Brodzkiego, z krwi i kości, z romansami w tle, była żoną (wciąż jednak bliską ), córką ze swoimi problemami itd...
Marcelem Woźniakiem zachwyciłam się po biografii Leopolda Tyrmanda.
Debiut na firmamencie kryminalnym z Leonem Brodzkim...warto zadzwonić pod nr 511 867 571 usłyszeć wiadomość zostawiona przez mordercę dla detektywa...
Na poważnie wracamy do fabuły.
Toruń Ojca Dyrektora i Leona Brodzkiego, namaszczenie i świętość kontra mroczno - krwawy. Wyrachowana zbrodnia z artystyczno -...
2018-12-23
"...Prawda jest zdecydowanie przeceniana..."
Kolejne spotkanie z Panem Twardochem. Autor zabiera w mocno zakorzenioną rzeczywistość na Śląsku.
Śląsk - czarny, mroczny, surrealistyczny, lat 20 - tych XX wieku i współczesny, filmowo - groteskowy, gangstersko - mafijny, uczciwy i prawdziwy, familoki i wielopokoleniowe rodziny, czarna bryła i pył, zanieczyszczenia i przemysł, Barbórka i św. Florian, Spodek, NOSPR, Pomnik Powstańców Śląskich, Muzeum Śląskiego, muzycznie Dżem, Paktofonika, Jan Kiepura , Józef Skrzek czy Ireneusz Dudek, i ten niezwykły dialekt, ta mowa niemiecko - polska i wciąż nie zapisana w powszechnej pisowni języka śląskiego.
Opowiadania powstały w latach 2009 - 2016 i stanowią odrębność stylistyczno - gatunkową, wnikliwość i obserwacja w sportretowaniu bohaterów, bardzo wyraziste i charakterystyczne postaci w tle Czarnej Bryły. Symbol kopalni zakotwiczony, obrazuje i zanurza nas w odmęty ludzkiej psychiki, mentalności, żądzy, lęki ale też pragnienia, namiętności i marzenia.
Konstrukcja tego świata wciąż bodźcuje nas do działania, przesuwania i przekraczania granic, pionierskich wyczynów w kontekście czarnego humoru i emocji w realizmie magicznym hipnotyzującego Twardocha.
11 opowiadań, które polubimy lub za chwilę zapomnimy, ale nie sposób przejść obojętnie , mnie osobiście urzekły dopracowaniem, misterność, precyzyjność "Ballady o Jakubie Bieli" ( przy okazji nauczyłam się kilku nowych słówek z języka śląskiego), "Moje życie z Kim", "Uderz mnie", "Ballada o pewnej panience" przenosi w lata 20 - te XX wieku i gangsterkę, "Dwie przemiany Włodzimierza Kurczyka".
Polecam zakotwiczyć się na Śląsku.
"...Prawda jest zdecydowanie przeceniana..."
Kolejne spotkanie z Panem Twardochem. Autor zabiera w mocno zakorzenioną rzeczywistość na Śląsku.
Śląsk - czarny, mroczny, surrealistyczny, lat 20 - tych XX wieku i współczesny, filmowo - groteskowy, gangstersko - mafijny, uczciwy i prawdziwy, familoki i wielopokoleniowe rodziny, czarna bryła i pył, zanieczyszczenia i przemysł,...
2018-12-23
Po dłuższej przerwie wracam do duetu Pierce Quincy i Lorraine Conner...u nich zmiany, i pojawia się adopcyjna córka Sharlah, która ma trzynaście lat.
Rodzinną sielankę przerywa podwójne morderstwo i dziwnymi / niedziwnymi okolicznościami, połączy detektywów z przeszłością Sharlah.
Przeszłość wraca w najmniej odpowiednim czasie, nie uciekniemy od niezamkniętych spraw, jak cień zaczynają się pojawiać i żądają wyrównania dawnych rachunków.
Czyta się bardzo dobrze, zmiany tropów, akcja, budowane napięcie i w sumie to zakończenie, które doprowadza do ..."Kim jestem? Zerem czy bohaterem?"
Po dłuższej przerwie wracam do duetu Pierce Quincy i Lorraine Conner...u nich zmiany, i pojawia się adopcyjna córka Sharlah, która ma trzynaście lat.
Rodzinną sielankę przerywa podwójne morderstwo i dziwnymi / niedziwnymi okolicznościami, połączy detektywów z przeszłością Sharlah.
Przeszłość wraca w najmniej odpowiednim czasie, nie uciekniemy od niezamkniętych spraw, jak...
OMG!!!Co my tutaj dostajemy ?
Świetnie napisana wielowarstwowa historia z tradycyjnym kryminałem chandlerowskim, aspekt obyczajowo - społeczny, historyczne smaczki, i to wszystko okraszone skonstruowanymi obrazami scen i tak dopieszczonymi dialogami duetu Szubert - Szuman, z drugoplanowymi postaciami (Waiss, współpracownicy Szumana, była żona, córka, arystokrata Mateusz, dog Chan, młodociane studentki pracujące w najstarszym zawodzie itd...) , które dopełniają majstersztykiem całość.
Dwie linie Soltan-Puńskich dwupłaszczyznowej akcji stanowią treść historyczną i teraźniejszą. Poznajemy potomków Czyngis - chana, tajemniczą brzytwę, żydowskie klimaty, naziole...
Książkę czyta się jednym tchem i można się uśmiać do łez, przy okazji polecam audiobooka w doskonałej interpretacji z podziałem na role Leszka Filipowicza, który czyni perełkę...
Piękna polszczyzna przeplatana mową potoczna.
OMG!!!Co my tutaj dostajemy ?
więcej Pokaż mimo toŚwietnie napisana wielowarstwowa historia z tradycyjnym kryminałem chandlerowskim, aspekt obyczajowo - społeczny, historyczne smaczki, i to wszystko okraszone skonstruowanymi obrazami scen i tak dopieszczonymi dialogami duetu Szubert - Szuman, z drugoplanowymi postaciami (Waiss, współpracownicy Szumana, była żona, córka, arystokrata Mateusz,...